Mam mieszane uczucia co do tej książki. Już sama okładka mąci nam w głowach, kusząc dwoma nazwiskami: Matrin’a i Dozois. Podpis: Książę Łotrzk ze świata Gry o tron, opowieść o Daemonie Targaryenie. Książka dość taka... opasła, wydaje się idealna dla fanów Georga. Ale jak tylko przyjrzymy się dobrze, okazuje się, że jest to zbiór 21 opowiadań, 21 autorów. Z czego Martin pokusił się o zapełnienie 38 stron z 992. Ja jestem kiepska z matematyki, ale wyszło mi, że bardziej uczciwe byłoby od razu zaznaczyć, że jest to zbiór opowadań różnych autorów (i tu podać z dwa trzy znaczniejsze nazwiska), a nie sugerować, że oto dostaniemy na tacy historie rodu Targaryenów rozpisana niczym „Chłopi” Reymonta.

No ale do rzeczy. Już wzieliśmy, odeszliśmy od kasy/ lady biblioteki/ kupiliśmy ebook. Nie ma odwrotu. Mamy. Trzeba przeczytać. No i... opowiadania jak opowiadania. Cześć świetna, część dobra, do tego szczypta przynudzania i zastanawiania się: co ja w właściwie przeczytałam/łem?
Z jednej strony chciałoby się polecić, z drugiej zapytać: naprawdę nie masz nic lepszego do czytania?

Ale ja polecam. Zwłaszcza osobom, które nie wyrobiły sobie jeszcze zdania o autorach zamieszczonych w „Łotrzykach” opowiadań. Lub chcą liznąć zarówno fantasy, sf jak i kryminału. Przynajmniej będzie Wam łatwiej następnym razem, kiedy będziecie stać przed regałami i zastanawiać się co by tu przeczytać. Po tej książce będziecie wiedzieć komu podziękować, od kogo trzymać się z daleka, przy którym nazwisku się zatrzymać, a po czyje prace sięgnąć w ciemno.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Już sama okładka mąci nam w głowach, kusząc dwoma nazwiskami: Matrin’a i Dozois. Podpis: Książę Łotrzk ze świata Gry o tron, opowieść o Daemonie Targaryenie. Książka dość taka... opasła, wydaje się idealna dla fanów Georga. Ale jak tylko przyjrzymy się dobrze, okazuje się, że jest to zbiór 21 opowiadań, 21 autorów. Z czego Martin...