Moje pierwsze spotkanie z Gayle Forman było bardzo pozytywne - spodobała mi się nie tylko historia, ale również styl autorki. Dlatego byłam tak podekscytowana gdy sięgałam po "Ten jeden dzień". Niestety tym razem autorka nie zdołała mnie zachwycić.

Historia jest dla mnie trochę zbyt naiwna i mało rzeczywista, ale udało mi się znaleźć w niej parę stwierdzeń i sytuacji, które dały mi do myślenia - właśnie to uwielbiam u Gayle Forman.
Niestety główna bohaterka tak koncertowo potrafi zepsuć każdą, najmniejszą nawet chwilę przyjemności z lekturą, że aż nie chce się wierzyć.
Allyson z dojrzałej i trzeźwo myślącej dziewczyny, w ciągu pięciu minut, zaczyna się zmieniać w zupełnie irracjonalną mentalną nastolatkę. Te jej humorki, wyolbrzymienia i zupełnie pozbawione sensu zmiany nastrojów były męczące i irytujące. Willem wcale nie był lepszy i nie mogę zrozumieć związanej z nim fascynacji Allyson.
Dzięki Bogu za Dee, moją małą iskiereczkę - dzięki niemu skończyłam książkę.

Zakończenie było kompletnym rozczarowaniem i nie sądzę, żebym teraz miała ochotę sięgnąć po kolejny tom. Może za jakiś czas.

Moje pierwsze spotkanie z Gayle Forman było bardzo pozytywne - spodobała mi się nie tylko historia, ale również styl autorki. Dlatego byłam tak podekscytowana gdy sięgałam po "Ten jeden dzień". Niestety tym razem autorka nie zdołała mnie zachwycić.

Historia jest dla mnie trochę zbyt naiwna i mało rzeczywista, ale udało mi się znaleźć w niej parę stwierdzeń i sytuacji,...