Szczątki pamięci

Okładka książki Szczątki pamięci Anders de la Motte
Okładka książki Szczątki pamięci
Anders de la Motte Wydawnictwo: Czarna Owca Cykl: David Sarac (tom 1) Seria: Czarna seria kryminał, sensacja, thriller
448 str. 7 godz. 28 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
David Sarac (tom 1)
Seria:
Czarna seria
Tytuł oryginału:
MemoRandom
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Data wydania:
2015-02-18
Data 1. wyd. pol.:
2015-02-18
Liczba stron:
448
Czas czytania
7 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375548693
Tłumacz:
Paweł Urbanik, Anna Kowalczyk
Tagi:
literatura szwedzka
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
163 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1045
981

Na półkach: , ,

#zannkuczytamdozimy #czytam_se

"- Zazdrość, chłopcy... - mawiał swoim ochrypłym i jed- nocześnie wysokim głosem. - Zazdrość jest życiowym nie- bezpieczeństwem. Jeśli będziecie się za bardzo obnosić ze swoim sukcesem, ludzie spróbują go wam odebrać."

A teraz nie będziemy zazdrościć, tylko dokończymy zdanie.
Mój największy książkowy wyrzut sumienia to...
Skoro o to pytam, to pewnie się domyślacie, że Szczątki pamięci to mój największy wyrzut sumienia. Zaplanowana na czerwcowy maraton w 2021 chyba w końcu doczekała się poznania. I finalnie nie było źle, ale najlepiej też nie.

Skandynawskie kryminały mają to do siebie, że ich tempo nie jest zawrotne. Ale uwierzcie, tu szło wolniej niż ślimak. I czasem chciałabym tych bohaterów pogonić, powiedzieć, ej no, ruszać się.

Głównym bohaterem David Sarac. Oficer policji odpowiadający za kontakty z informatorami. W wyniku wypadku samochodowego traci pamięć i wszystko co z informatorami związane. Komu teraz ufać, kogo unikać, kogo się bać. To pytania ważne, bo David chce żyć, a może być w niebezpieczeństwie. Musi podjąć ważne decyzje, a co za tym idzie, postarać się ze szczątek pamięci złożyć jakąś logiczną całość. A to nie będzie łatwe zadanie. Czy sobie z tym poradzi? Odpowiedzi szukajcie w książce.

#zannkuczytamdozimy #czytam_se

"- Zazdrość, chłopcy... - mawiał swoim ochrypłym i jed- nocześnie wysokim głosem. - Zazdrość jest życiowym nie- bezpieczeństwem. Jeśli będziecie się za bardzo obnosić ze swoim sukcesem, ludzie spróbują go wam odebrać."

A teraz nie będziemy zazdrościć, tylko dokończymy zdanie.
Mój największy książkowy wyrzut sumienia to...
Skoro o to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
249
249

Na półkach: , , ,

"Bardzo amerykański ten szwedzki thriller" - to stwierdzenie pojawia się w różnych formach w kilku recenzjach "Szczątków pamięci" na portalach literackich. I to od odniesienia się do niego właśnie pozwolę sobie rozpocząć moją. Otóż nie do końca się z nim zgadzam. Jeżeli za najbardziej charakterystyczną cechę skandynawskich kryminałów uznamy nieśpieszne tempo akcji i fakt, że mamy dostęp do strumieni świadomości głównego bohatera przeżywającego jak bardzo bolą go tak głowa jak i świat :) , to ta powieść jak najbardziej jest skandynawska. Ból głowy, wizje, odnajdywanie siebie przez głównego bohatera, nawet obszerne opisy jego snów zajmują naprawdę wiele miejsca. I cóż, męczą, mnie przynajmniej wymęczyły. Skandynawskie smędzenie, główny powód dla którego generalnie nie przepadam za kryminałami z tej części świata, tu zrealizowało się bardzo wyraźnie.

Ktoś powie: "Okej, a jak inaczej wyobrażasz sobie powieść o facecie, który stracił pamięć i teraz rekonstruuje siebie sprzed wypadku w którym to się stało?" Tak, wiem, trudno ją napisać inaczej. Tyle że po pierwsze autor sam sobie wybrał taki smędzeniogenny temat (tak, wiem, a ja sam sobie wybrałem tę właśnie książkę do lektury, mnie też nikt nie zmuszał :) ) po drugie zaś - tu jest tego naprawdę wiele nawet jak jeśli wciąż pamiętamy, że jakaś tam dawka tego musiała się tu znaleźć. Tu jest tego naprawdę wiele nawet jeśli wziąć poprawkę na ten główny temat powieści.

Zapytacie teraz - dobra, a czy w powieści są w takim razie te "amerykańskie" elementy, elementy kojarzące się z tamtym stylem pisania? Wybuchy, pościgi, bójki :) Są, i jest ich nawet sporo, siedem - osiem można znaleźć w tekście tego typu scen, wszystko zresztą przecież rozpoczyna się od czegoś takiego, do tej ostatniej sceny za chwilę jeszcze wrócę. Miałem jednak wrażenie, że są skonstruowane bardzo punktowo. Poza tymi dwoma scenami (pierwszą i ostatnią, jeśli nie liczyć epilogu) funkcjonuje to na zasadzie: kilka, dwie-trzy-cztery strony kiedy nagle, właśnie bardzo nagle, coś takiego się pojawia i tyle i koniec i któryś z naszych bohaterów po wykaraskaniu się z niebezpieczeństwa chodzi nam już po mieści i przeżywa w myślach to, co się przed chwilą wydarzyło. Nie wiem, nie znam się, ale jakoś niespecjalnie kupuję taki sposób budowania narracji.

Ciekawa sprawa jest z tą ostatnią, finałową demolką. Zajmuje wiele miejsca, jakby pisarz chciał mi wynagrodzić wzmiankowaną powyżej punktowość wcześniejszych demolek, widzimy wiele punktów widzenia, trupów też jest co niemiara. Niby wszystko okej, a ja i tak miałem wrażenie, że ten smędzący ton do niej przeniknął. Wciąż jakoś wszystko odbywało się dziwnie bez energii, bez iskry. Jakby ogólny charakter tekstu przenikał nawet i tam, gdzie totalnie nie miało go być.

Wspomniałem powyżej o bohaterach i punktach widzenia, w liczbie mnogiej. Tak, postaci jest sporo, autor stara się trzymać zasady "w danym kawałku tekstu jesteśmy w głowie danej osoby", większe problemy ma z tym tylko w jednej scenie na początku akcji. Kibicujemy szczególnie dwóm panom których punkty widzenia zajmują w sumie pewnie z siedemdziesiąt - osiemdziesiąt procent powieści. Obaj w typie macho i samotnego wojownika o dobro (choć nieco "przybrudzeni" przez pisarza) kibicowanie im przychodzi nam w sumie łatwo, tu nie mam się akurat do czego przyczepić. Mam natomiast inne zastrzeżenie: no, jeżeli owych dwóch herosów łazi nam i powieści i łazi i łazi i łazi, to moment, kiedy się wreszcie na jej kartach spotykają po raz pierwszy powinien autor potraktować jako okazję, do stworzenia super mocnej, przejmującej sceny. Tu to nie zagrało w ogóle. Po części zadziałał efekt punktowości mocniejszych scen, o którym już pisałem powyżej, po części zaś - cóż, mam wrażenie, że De La Motte po prostu sobie odpuścił.

Nie grają też totalnie wątki społeczne. Znowuż, jeśli mamy arabską rodzinę mieszkającą od lat w Szwecji i już chyba w bardzo dużym już stopniu zasymilowaną (choć nie do końca),to to jest dla osoby piszącej powieść znakomita okazja, by trochę nam o nich powiedzieć, pokazać ich widzenie świata, ich miejsce w społeczności. Tu nie ma tego wcale, rodzina sobie jest, potem znika z kart powieści i tyle. Już lepiej było z widzeniem świata rodowitych Szwedów, w szczególności dwóch ambitnych (nadambitnych? :) ) postaci, o których jeszcze wspomnę.

W ogóle kupę rzeczy mi w tym tekście nie grało. Miałem np. wrażenie, że jeden z tych centralnych bohaterów, Arab badający sprawę śmierci brata, jakoś szybko zapomniał o swoim zadaniu. Zadanie drugiego z panów zwyczajnie mnie nie interesowało. Ciekawe, że najlepiej czytały mi się partie tekstu tyczące dwojga bardziej negatywnych postaci, dziewczyny i ministra. Były wciągające, zaskakujące, dobrze napisane i... i oni nie smędzili :) Gdyby tylko mieli na kartach książki więcej do powiedzenia, być może mogłoby być tak pięknie... :) Dorzucę jeszcze szybko na plus, że w miarę czujemy atmosferę powieściową, jest zimno, ciemno, tak jak autor chciał (parę razy wspomina, że akcja książki ma miejsce w zimie). Choć z drugiej strony niespecjalnie czujemy lokacje, miasto, jego ducha.

A tak, cóż, dla miłośników skandynawskich kryminałów z "amerykańskimi elementami" pewnie może być. Mnie bynajmniej nie porwało i wątpię, czy sięgnę po kontynuację.

[Chcesz skomentować tę lub którąkolwiek inną z moich recenzji? Zapraszam na portal nakanapie (ogólnie lepszy niż lc :) ) gdzie istnieje taka możliwość :) ]

"Bardzo amerykański ten szwedzki thriller" - to stwierdzenie pojawia się w różnych formach w kilku recenzjach "Szczątków pamięci" na portalach literackich. I to od odniesienia się do niego właśnie pozwolę sobie rozpocząć moją. Otóż nie do końca się z nim zgadzam. Jeżeli za najbardziej charakterystyczną cechę skandynawskich kryminałów uznamy nieśpieszne tempo akcji i fakt,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1278
1275

Na półkach: , ,

Bardzo dobry thriller. Powiedziałabym, że bardziej w amerykańskim stylu niż szwedzkim. Ale dobrze mi czytało. Główny bohater w skutek wypadku traci pamięć. I nagle wiele osób chce mu pomóc ją odzyskać. Ale czy aby na pewno? I kim są dla Davida te osoby? Jakie życie wcześniej prowadził? Książka mocno mnie wciągnęła. Dochodzenie do rozwiązania zagadki, odzyskiwania powoli szczątków pamięci i układania z nich kolejnych elementów puzzli interesujące. Nie mogłam się oderwać, już chciałam wiedzieć kto? jak? i dlaczego? Sięgam zatem po kolejną pozycję z cyklu. A miłośnikom thrillerów polecam.

Bardzo dobry thriller. Powiedziałabym, że bardziej w amerykańskim stylu niż szwedzkim. Ale dobrze mi czytało. Główny bohater w skutek wypadku traci pamięć. I nagle wiele osób chce mu pomóc ją odzyskać. Ale czy aby na pewno? I kim są dla Davida te osoby? Jakie życie wcześniej prowadził? Książka mocno mnie wciągnęła. Dochodzenie do rozwiązania zagadki, odzyskiwania powoli...

więcej Pokaż mimo to

avatar
52
51

Na półkach:

Typowy thriller, ani lepszy, ani gorszy. Nieprawdopodobne sytuacje, superbohater, krew się leje, ale superbohatera kule się nie imają. W przenośni oczywiście, bo przecież jakieś małe kuku jednak się przydarzyło. Czyta się dobrze, po przeczytaniu zapomina się jeszcze lepiej.

Typowy thriller, ani lepszy, ani gorszy. Nieprawdopodobne sytuacje, superbohater, krew się leje, ale superbohatera kule się nie imają. W przenośni oczywiście, bo przecież jakieś małe kuku jednak się przydarzyło. Czyta się dobrze, po przeczytaniu zapomina się jeszcze lepiej.

Pokaż mimo to

avatar
225
219

Na półkach:

Czyta się dobrze, tempo jest, czasami aż po zawrót głowy, książka w sam raz żeby sobie podwyższyć adrenalinę w czasie leniwych świąt. Do tego sporo literówek i złej interpunkcji, ale niech tam! Wątek pana ministra potraktowany trochę po macoszemu, mógłby być bardziej rozwinięty, ale ogólnie pomysł na książkę świetny. Prawdziwie oszust poszukujący prawdy i decydent, który może stracić wszystko.

Czyta się dobrze, tempo jest, czasami aż po zawrót głowy, książka w sam raz żeby sobie podwyższyć adrenalinę w czasie leniwych świąt. Do tego sporo literówek i złej interpunkcji, ale niech tam! Wątek pana ministra potraktowany trochę po macoszemu, mógłby być bardziej rozwinięty, ale ogólnie pomysł na książkę świetny. Prawdziwie oszust poszukujący prawdy i decydent, który...

więcej Pokaż mimo to

avatar
290
108

Na półkach:

Bardzo "amerykański" ten szwedzki kryminał :)

Pomysł z utratą pamięci głównego bohatera bardzo mi się spodobał. Dobrym posunięciem było także wprowadzenie jak do tego doszło umieszczone przed właściwym tekstem. Rozwinięcie książki czytało się szybko i przyjemnie. Problem napotkałam przy zakończeniu. Nagle zrobiło się gorączkowo, akcja stała się bardzo wartka. Nie mogłam połapać się kto skąd wybiega i dokąd zmierza. Padały strzały i wybuchały granaty. Wrogowie padali po jednym strzale, natomiast główni bohaterowie, niczym Terminator, przyjmowali serię postrzałów i dalej byli zdolni się gonić czy nawet skakać. Ten finał sprawił, że poczułam się jakbym oglądała amerykański film sensacyjny i to niezbyt wysokich lotów.

Jednak jak napisałam wyżej ogólny pomysł mi się spodobał i książkę oceniam jako dobrą powieść.

Bardzo "amerykański" ten szwedzki kryminał :)

Pomysł z utratą pamięci głównego bohatera bardzo mi się spodobał. Dobrym posunięciem było także wprowadzenie jak do tego doszło umieszczone przed właściwym tekstem. Rozwinięcie książki czytało się szybko i przyjemnie. Problem napotkałam przy zakończeniu. Nagle zrobiło się gorączkowo, akcja stała się bardzo wartka. Nie mogłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
275
103

Na półkach:

Ciekawa historia. Utrata pamięci, klimat ciemnych interesów, zarówno przestępczych jak i policyjnych. Interesująca pozycja gdzie akcja nie toczy się szybko i w tym wypadku jest to jej plusem. Minusem jest to, że ta powolna akcja czasem zwalnia praktycznie do zera i pojawia się chwilowa nuda ;)

Ciekawa historia. Utrata pamięci, klimat ciemnych interesów, zarówno przestępczych jak i policyjnych. Interesująca pozycja gdzie akcja nie toczy się szybko i w tym wypadku jest to jej plusem. Minusem jest to, że ta powolna akcja czasem zwalnia praktycznie do zera i pojawia się chwilowa nuda ;)

Pokaż mimo to

avatar
1160
425

Na półkach:

Książka niby kryminał,a a jednak chyba nie do końca. Polecam, czyta się dobrze, wciąga.

Książka niby kryminał,a a jednak chyba nie do końca. Polecam, czyta się dobrze, wciąga.

Pokaż mimo to

avatar
510
484

Na półkach:

Kiedy lubi się kryminały, warto próbować sięgać, poza ulubionymi autorami, co jakiś czas po kogoś nowego. Każdy nowy autor to potencjalna szansa na to, że może będzie świetny i może będzie warto do niego wracać. Po Andersa de la Motte sięgnąć, nawet jednorazowo, naprawdę warto.

Książka opowiada historię o policjancie, Davidzie Saracu, który zajmował się pracą z informatorami. Uległ bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu i w rezultacie dotknęła go amnezja, nie pamiętał nie tylko żadnego z informatorów, ale miał też problemy z rozpoznawaniem swoich kolegów z pracy. Jak przez mgłę przypominało mu się, że pracował z informatorem o pseudonimie Janus, który to ujawniał informacje szalenie groźne dla przestępców, dzięki którym policja była w stanie ich schwytać. Tożsamość Janusa usiłowali odgadnąć i przestępcy i pozostali policjanci. Wiele osób chciało go zlikwidować. Jak się okazało, David w ostatnim czasie przed wypadkiem sporo rzeczy robił wbrew regulaminowi, jego szefowie chcieli więc się go pozbyć. Przestępcy z kolei chcieli go zabić lub dotrzeć przez niego do Janusa.

Akcja powieści jest wartka, toczy się w przeciągu kilku zaledwie dni a wydarzenia opisane są tak, że nudzić się nie można. To już jest spore osiągnięcie, bo często powieści, których akcja rozgrywa się w tak krótkim czasie, są przeraźliwie nudne. To co dla mnie było najciekawsze, to olbrzymia znajomość rzeczy, z jaką pisze autor, jest on byłym policjantem, obecnie konsultantem ds. bezpieczeństwa międzynarodowego. Nie wiem, jak wygląda system prawa w Szwecji, ale nie czułam tu żadnych zgrzytów. Często podczas czytania kryminałów odnosi się wrażenie, że wszystko, co opisano jest całkowicie niedorzeczne i trudno sobie wyobrazić, aby można było kogoś skazać bez żadnych dowodów, a w kryminałach i tak właśnie bywa. De la Motte odmalowuje też dosyć makabryczny portret psychologiczny Davida, jak również jego kolegów, policjantów, którzy także pracowali z informatorami. Nie ulega wątpliwości, że są to ludzie inteligentni. Ale wygląda na to, że zatracili granicę pomiędzy prawem a bezprawiem. Zachowują się, jakby byli szeryfami na Dzikim Zachodzie. Z racji tego, że sprawy informatorów i temu podobne kwestie stanowią tajemnicę, wszystko, co ich dręczy, zachowują tylko dla siebie. Pomiędzy nimi rodzi się też nieufność. Nikt tak naprawdę nie wie, czym zajmuje się kolega lub i szef. Nikomu nie mogą się zwierzyć, tzn. mogliby , ale wiązałoby się to ze złamaniem określonych reguł. A tych akuratnie reguł łamać nie chcą. Nie są w stanie nawiązać z nikim bliskości, są jak zombie. A gdy weźmie się pod uwagę, że autor wie, o czym pisze, to obraz jest wyjątkowo mało ciekawy.

Nie ma bohaterów ani pozytywnych, ani negatywnych, wszyscy stanowią mieszankę dobra i zła. Książka jest też dosyć cyniczna, nie ma tam ani krzty naiwności. Pokazane jest, jak np. robi się karierę i nie tylko w policji, kompetencje czy wiedza merytoryczna bynajmniej nie mają w tym przypadku żadnego znaczenia. Autor opisuje, jak można ukręcić łeb określonej sprawie , gdzie sprawca powinien stanąć przed sądem. Jest to dosyć gorzkie, ale też wygląda logicznie. Podobnie jest też i w relacjach damsko – męskich. Nie za wiele jest wiadomo o życiu prywatnym policjantów czy innych osób. Ale to co jest, nie prowadzi do pozytywnych refleksji. Kłamstwa i zdrady są na porządku dziennym. Wyłaniający się obraz świata daleki jest od idealizmu.

całość http://powrot-do-krainy-ksiazki.blogspot.com/2017/01/anders-de-la-motte-szczatki-pamieci.html

Kiedy lubi się kryminały, warto próbować sięgać, poza ulubionymi autorami, co jakiś czas po kogoś nowego. Każdy nowy autor to potencjalna szansa na to, że może będzie świetny i może będzie warto do niego wracać. Po Andersa de la Motte sięgnąć, nawet jednorazowo, naprawdę warto.

Książka opowiada historię o policjancie, Davidzie Saracu, który zajmował się pracą z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
447
361

Na półkach:

Przypadkowo wpadłem na ten tytuł i zostałem pozytywnie zaskoczony. Było rewelacyjnie. Tylko czytać.

Przypadkowo wpadłem na ten tytuł i zostałem pozytywnie zaskoczony. Było rewelacyjnie. Tylko czytać.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    506
  • Przeczytane
    225
  • Posiadam
    67
  • 2021
    6
  • Ebooki
    5
  • Ebook
    4
  • Thriller/sensacja/kryminał
    4
  • Kryminały
    4
  • 2022
    4
  • Czarna Seria
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szczątki pamięci


Podobne książki

Przeczytaj także