rozwiń zwiń
Bartlox

Profil użytkownika: Bartlox

Warszawa Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 3 godziny temu
249
Przeczytanych
książek
249
Książek
w biblioteczce
249
Opinii
17 177
Polubień
opinii
Warszawa Mężczyzna
Dodane| 20 cytatów
Ktoś dzisiaj prosił mnie o opis, więc wstawiam :) Mam na imię Bartek, mieszkam w Warszawie, poza literaturą interesuję się biznesem, historią i mógłbym dosłownie codziennie chodzić do teatru, gdyby nie problem z czasem i forsą :) Kocham też las, jeśli widzieliście w parku w Powsinie lub w okolicznych lasach chłopaka leżącego na ławce i czytającego książkę, to prawdopodobnie byłem to ja :) Na lc mam jedną zasadę: nie streszczam książek. Piszę o swoich odczuciach, o tym, jak mi się podobało, jakie mam osobiste przemyślenia. Podobnie jak każdy młody człowiek w Polsce, owszem, sam też mam jakieś tam ambicje literackie, moje lektury po cichu (więc sza, nie mówcie nikomu :)) traktuję jako wstęp do próby napisania genialnego thrillera i słania go do sześćdziesięciu dziewięciu wydawnictw :) Dziękuję wszystkim, którzy chcą mnie czasem czytać i to tyle :)

Opinie


Na półkach: , , ,

Ej, czy Coben w swoich pozostałych kryminałach czy thrillerach też tak bardzo starał się rozłożyć przed czytelnikiem literackie puzzle? Sprawić, byśmy składali fragmenty układanki, zastanawiając się, jak je do siebie dopasować? Serio, nie raz i nie dwa widziałem już u niego najbardziej podstawową zagrywkę zastosowaną w tej powieści: śledzimy losy większej liczby postaci i w finale łączą się one ze sobą, tak, że wszystko układa się jednocześnie w miarę spójnie, logicznie i jakoś tam poruszająco. To w sumie wręcz znak rozpoznawczy tych najlepszych, spośród dziełek tego pisarza („Na gorącym uczynku”, „Zostań przy mnie”). Okej, ale jakoś tak nigdy jak dotąd nie miałem w trakcie lektury jego książek tego wrażenia puzzlowości.

Co ciekawe nowoangielski autor nijak się tu nie krępował i obok kryminalnych kazał nam też składać, znajdujące się na trochę innym poziomie, puzzle tyczące życia osobistego postaci. Tę różnicę między oboma układankami nawet dość wyraźnie widać w tekście (dla mnie takim momentem, w którym uświadomiłem sobie tę dwupłaszczyznowość była scena z samochodem zwalniającym prędkość jazdy przed czyimś domem). I nijak to nie zgrzyta, nijak nie odczuwamy dysonansu, nijak nawet nie czujemy przesytu takim charakterem powieści. Znać tu rękę mistrza :)

Dobra, to teraz postawmy nieco szersze pytanie: czy pisząc w ten sposób Coben zyskał coś jeszcze więcej, jakiś literacki naddatek. Cóż, na pewno nie w tej najbardziej podstawowej sprawie, w kwestii ucieczki od najpoważniejszego zarzutu stawianego jego pisarstwu („jego fabułki zapomina się pięć minut po odłożeniu książki na półkę”). Minęło pięć minut odkąd zakończyłem przygodę z „Zachowaj spokój” i już nie do końca pamiętam, o co w tej książce chodziło :))))) Jeśli jednak nie brać pod uwagę tego jakże drobnego szczególiczku, to jest już naprawdę dobrze. Układamy sobie całą tę historię w głowach tak, jak autor sobie to zaplanował, wyciągamy wnioski, dajemy się lekko zmylać, wreszcie widzimy, jak losy dobrych i złych ludzi przeplatają się czasem w inny sposób, niż moglibyśmy się spodziewać (a to w sumie też jest jakiś tam warty uwagi literacki naddatek). Ba, w końcówce nawet lekko się wzruszamy (scena nauczyciel vs matka, na mnie podziałało), a to przecież o to chodzi w tych końcowych scenach spotkań postaci.

Generalnie cechą rozpoznawczą tej powieści jest to, że z jednej strony jest tu naprawdę wiele rzeczy, wątków, osób, przemyśleń (i filozofuje intensywnie główna negatywna postać), nawet miejscówek (od kancelarii Hester Crimstein, ba, nawet od luksusowego hotelu, po zaułki w dzielnicy nędzy), z drugiej zaś nie męczy nas to w żadnym stopniu i w sumie to chcielibyśmy tego wszystkiego jeszcze więcej. Za to daję tej książce aż, mocno, mocno naciągane 8/10.

Aha, charakterystyczny, ironiczno-śmieszkowaty styl Cobena też tu oczywiście jest, choć nieco stonowany.

A tak swoją drogą, to dobrze by było, by Mróz przeczytał „Zachowaj spokój” i spróbował się nauczyć od amerykańskiego kolegi po piórze, że jednak można tworzyć niewkurzające a jednak jak najbardziej podmiotowe w tekście dzieci.

Ej, czy Coben w swoich pozostałych kryminałach czy thrillerach też tak bardzo starał się rozłożyć przed czytelnikiem literackie puzzle? Sprawić, byśmy składali fragmenty układanki, zastanawiając się, jak je do siebie dopasować? Serio, nie raz i nie dwa widziałem już u niego najbardziej podstawową zagrywkę zastosowaną w tej powieści: śledzimy losy większej liczby postaci i w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czasem jest tak, że autorowi czy autorce danej powieści bardzo zależy na tym, by tworzony przez niego czy ją tekst był bardzo przejrzysty, „łatwy w odbierze”. Taki ktoś stara się o to bardzo, bardzo i w końcu okazuje się, że te starania owej osoby zdominowały książkę w takim stopniu, że dokładnie wszystko w niej jest nimi „zarażone”. Wszystko - także te elementy, które tymi staraniami objęte nie były. Brzmi skomplikowanie i tak, że trudno ogarnąć ocb? :) No to jeżeli tak, to zapraszam do lektury „Trzcinowiska”, bo to jest dokładnie ten wypadek :)

Tak, to się mocno rzuca w oczy od początku lektury: jest jak w stereotypowej powieści dla nastoletnich dziewcząt :) Przyjemnie i gładko. I, owszem, tak, że te cechy odczuwamy także tam, gdzie odczuwać ich ewidentne nie powinniśmy. No, popatrzcie na tę początkową scenę niby-łóżkową. Czy tylko mi wyglądała ona, jak jakieś nawiązanie do gatunku noir, w ogóle do twórczości Raymonda Chandlera? Prywatny detektyw w łóżku z nieznaną dziewczyną, ten obrazek może budzić takie właśnie skojarzenia – jednocześnie zaś styl poraża ową dziewczętością. Tak, owszem, jest to uderzający wręcz dysonans. Potem zresztą autorka stara się w pewnym dalszym momencie teksty usprawiedliwić przez chwilkę to wydarzenie i wychodzi to w sumie jeszcze zabawniej.

I taka jest już cała ta powieść: z jednej strony owa specyficzna lekkość stylu, z drugiej morderstwa (tak, Wójcik chyba przeczytała w jakimś poradniku dla aspirujących adeptów sztuki pisarskiej, że nic tak nie podkręca kryminału jak drugi trup już w trakcie akcji i dokładnie się do tej porady zastosowała), rodzinne tajemnice, zderzenie praktyki policyjnej z lat dziewięćdziesiątych z tą dzisiejszą, tajemnice lekko szemranych, mniej lub bardziej prowincjonalnych biznesmenów. Wszystko to przelatuje przez nas, bo styl, tworzony przez pisarkę tak, by totalnie nie stawiał czytelnikowi oporu, przekłada się, „promieniuje”, na te elementy. No, może dramat rodziny trochę pod koniec czujemy, ale tylko na zasadzie przejścia ilości w jakość, mamy tu tyle takich elementów – i, uczciwie trzeba przyznać, autorka konsekwentnie unika epatowania, nie ma w tej książce przemocy domowej, czy molestowania seksualnego (jego to w zasadzie nie ma, jest maleńki rysik, umiejscowiony jednak, podkreślmy to, poza środowiskiem domowym) – że ciężko, by to trochę nie zadziałało. Ale, naprawdę, tylko trochę.

Choć, jak nad tym z perspektywy pomyśleć, to to, co się działo w tej rodzinie rzeczywiście było… niebanalne. Za to w sumie dodaję punkcik.

Ciekawie na tym tle wygląda kreacja głównego bohatera, który ma się stać główną postacią całego cyklu. Widać, że Wójcik bardzo chciałaby zastosować tu metodę „Show, don’t tell”, pokazać nam, jaki on jest wspaniały i super, bez mówienia o tym jaki on jest wspaniały i super wprost. I przez cały czas mamy wrażenie, że to jest takie „Chciałabym, a boję się” :) Z początku elementy mówienia o tym wprost pojawiają się w tekście, potem znikają, niby dalej się czegoś o naszym detektywie dowiadujemy, ale wiele tego nie ma, tak, że w sumie pozostaje nam wierzyć w to, co pisarka z początku powiedziała nam bezpośrednio. I w tym wszystkim ginie nawet to końcowe przybrudzenie go. Pod koniec Zamojski robi coś, cóż, obiektywnie dość złego, co więcej jednak coś, co taki Myron Bolitar, czy inny Jakub Mortka uznaliby za czyn bardzo, bardzo podły. Coś od czego nie podawaliby mu ręki i nie przyjęli go do Klubu Wspaniałych Powieściowych Śledczych. I robi to bez zmrużenia oka, bez chwili wahania. Ma ta zagrywka spory potencjał pisarski i… i przelatuje przez nas, ledwo to dostrzegamy.

W sumie to nawet elementy umiejscowienia powieściowego świata w naszej rzeczywistości (w pewnym momencie jest mowa o pewnym głośnym wydarzeniu u jednego z naszych sąsiadów ze wschodu) są w „Trzcinowisku” zrobione tak, że kojarzy nam się hasło „Chciałabym a boję się” – jest jakaś tam wzmianeczka i tyle.

Powyżej użyłem w odniesieniu do tej powieści słowa „niebanalne”. Niech więc tu, w finale tej recenzji, końcowy jej wniosek wybrzmi nader jasno: cała intryga jako taka poraża wręcz w tej książce banalnością i sztampowością. Od początku domyślamy się, co się tam wydarzyło i rozwiązanie fabularnie nie zaskakuje nas w żadnym stopniu. Pod tym względem pisarka nie postarała się nijak, ten, wzmiankowany już rodzinny element ratuje tę sytuację w niewielkim tylko stopniu. Jest to tym bardziej uderzające, że totalnie na marginesie powieści znajduje się o wiele potencjalnie bardziej interesująca sprawa zaginionego motocyklisty, ledwo przez Wójcik tknięta.

Czasem jest tak, że autorowi czy autorce danej powieści bardzo zależy na tym, by tworzony przez niego czy ją tekst był bardzo przejrzysty, „łatwy w odbierze”. Taki ktoś stara się o to bardzo, bardzo i w końcu okazuje się, że te starania owej osoby zdominowały książkę w takim stopniu, że dokładnie wszystko w niej jest nimi „zarażone”. Wszystko - także te elementy, które tymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Okej, trzeba rozpocząć od stwierdzenia faktu, że jest taka jedna pewna, niezaprzeczalna konkluzja związana z tym tekstem. Wniosek, z którym wszyscy się chyba zgodzą, który nie wzbudzi prawdopodobnie żadnych kontrowersji.

To jest teledysk.

Zmontowany klip, niczym ze złotej ery MTV, jakieś dwie-trzy dekady temu. Sposób pisania, przedstawiania wydarzeń, wtręty odautorskie, uwagi czynione przez narratora (tak, to chyba w tym wypadku adekwatniejsze słowo niż „przemyślenia” :)), to, jak zredukowano (choć nie wyzerowano, ona tu jakoś tam jest) psychologię postaci, ich wprowadzanie i wyprowadzanie z tekstu – wszystko to konsekwentnie buduje ową teledyskową formę „Czarnej Wilczycy”.

Co natomiast ciekawe, to to, że o ile ten ogólny charakter powieści nie ulega według mnie wątpliwościom, o tyle bardzo trudno rozstrzygnąć, w jakim stopniu przekłada się on na konkretne cechy tej książki. Popatrzcie np. na to, w jakim stopniu ograniczono tu, wbrew wszystkiemu temu, czego moglibyśmy się spodziewać, rolę tytułowej bohaterki i tego, co jest z nią powieściowo związane – pojawia się raptem kilka razy, no, właśnie, miga nam tylko, tak ona sama, jak i jej charakter, to, co ją wyróżnia, nawet ten niby wielki plot twist z nią związany ledwo właściwie odnotowujemy, ale… ale naprawdę trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest to wina owego sposobu, stylu w jakim jest to napisane, w jakim zaś po prostu tak wyszło i tyle. Bo, serio, czytając czasem miałem wrażenie, że podobnie byłoby i gdyby Gómez-Jurando pisał normalnie, po chwili zaś (choć chyba jednak nieco rzadziej), że powoduje to właśnie ten teledyskowy charakter jego dziełka.

I tak było ze wszystkim tu, na czele z faktem, kto okazał się być tym winnym. Interesujące, że przeniosło się to nawet na naszą główną parkę śledczych. Pierwszą część tej serii czytałem już jakiś czas temu, ale mam wrażenie, że tam spor dowiedzieliśmy się o Antonii, jej widzeniu świata itd. Tu jest tylko info, że zna wiele języków obcych, lub pojedyncze słowa z nich (a właśnie, w „Czerwonej Królowej” był w ogóle ten element? czy tu się nagle pojawił, bo autor uznał sobie, że fajnie by było, gdyby wykreowana przez niego jakże niezwykła postać miała dodatkowo i taką cechę?) i jedno, jedyne przypomnienie, że „jej umysł jest jak dżungla pełna małp” (tj. małpy akurat pokazują się często, przypomnienie samo w sobie jest jedno). Jon również nie jest już modnisiem i w ogóle jego cechy jakoś wyparowały, jest, no, wiernym giermkiem Antonii (choć akurat nawet i to wiernogiermkowstwo nie przemawia tu do nas tak naprawdę).

Powyżej ten zarzut chyba nie do końca wybrzmiał, więc powtórzmy to: biorąc tę książkę do rąk możemy, jako czytelnicy, liczyć na jakąś konfrontację między Czerwoną Królową a Czarną Wilczycą. Spodziewamy się i mamy wszelkie prawa się spodziewać jakiegoś postawienia ich naprzeciwko siebie, może nawet ich pojedynku jeden na jednego, fizycznego, czy intelektualnego. Ba, są partie tekstu, w których pisarz zdaje się budować podwaliny pod coś takiego właśnie. A potem nijak tego nie otrzymujemy, w żadnym stopniu. Rozczarowanie? Moim zdaniem tak, tym bardziej, że jest to trochę poświęcone na ołtarzu tego wielkiego w zamierzeniu Gómeza-Jurando plot twistu, który to plot twist też żadnego wrażenia nie robi.

Po zakończeniu lektury w głowie zostaje nam tylko to ogólne wrażenie teledysku, sztampowy opis rosyjskiej mafii, kilka głupotek (tak, na pewno tak trudno się było domyślić, że to była pralnia pieniędzy, nie wystarczyło średnio inteligentnej osobie spojrzeć na szyld, by się tego z miejsca domyślić, jasne), totalnie na siłę zrobiony cliffhanger na końcu i, akurat dla odmiany ciekawa i nieźle podana, historyjka o żydowskim sklepikarzu. Mało.

Okej, trzeba rozpocząć od stwierdzenia faktu, że jest taka jedna pewna, niezaprzeczalna konkluzja związana z tym tekstem. Wniosek, z którym wszyscy się chyba zgodzą, który nie wzbudzi prawdopodobnie żadnych kontrowersji.

To jest teledysk.

Zmontowany klip, niczym ze złotej ery MTV, jakieś dwie-trzy dekady temu. Sposób pisania, przedstawiania wydarzeń, wtręty odautorskie,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Bartlox

z ostatnich 3 m-cy
Bartlox
2024-04-22 11:53:44
Bartlox ocenił książkę Zachowaj spokój na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-04-22 11:53:44
Bartlox ocenił książkę Zachowaj spokój na
8 / 10
i dodał opinię:

Ej, czy Coben w swoich pozostałych kryminałach czy thrillerach też tak bardzo starał się rozłożyć przed czytelnikiem literackie puzzle? Sprawić, byśmy składali fragmenty układanki, zastanawiając się, jak je do siebie dopasować? Serio, nie raz i nie dwa widziałem już u niego najbardziej pod...

Rozwiń Rozwiń
Zachowaj spokój Harlan Coben
Średnia ocena:
7.2 / 10
5827 ocen
Bartlox
2024-04-18 15:12:18
Bartlox ocenił książkę Trzcinowisko na
4 / 10
i dodał opinię:
2024-04-18 15:12:18
Bartlox ocenił książkę Trzcinowisko na
4 / 10
i dodał opinię:

Czasem jest tak, że autorowi czy autorce danej powieści bardzo zależy na tym, by tworzony przez niego czy ją tekst był bardzo przejrzysty, „łatwy w odbierze”. Taki ktoś stara się o to bardzo, bardzo i w końcu okazuje się, że te starania owej osoby zdominowały książkę w takim stopniu, że do...

Rozwiń Rozwiń
Trzcinowisko Kinga Wójcik
Średnia ocena:
7.9 / 10
311 ocen
Bartlox
2024-04-16 13:57:30
Bartlox ocenił książkę Loba Negra. Czarna Wilczyca na
3 / 10
i dodał opinię:
2024-04-16 13:57:30
Bartlox ocenił książkę Loba Negra. Czarna Wilczyca na
3 / 10
i dodał opinię:

Okej, trzeba rozpocząć od stwierdzenia faktu, że jest taka jedna pewna, niezaprzeczalna konkluzja związana z tym tekstem. Wniosek, z którym wszyscy się chyba zgodzą, który nie wzbudzi prawdopodobnie żadnych kontrowersji.

To jest teledysk.

Zmontowany klip, niczym ze złotej ery MTV, jakieś...

Rozwiń Rozwiń
Loba Negra. Czarna Wilczyca Juan Gómez-Jurado
Cykl: Antonia Scott (tom 2)
Średnia ocena:
7.4 / 10
1464 ocen
Bartlox
2024-04-13 14:02:35
Bartlox ocenił książkę Pacjent na
4 / 10
i dodał opinię:
2024-04-13 14:02:35
Bartlox ocenił książkę Pacjent na
4 / 10
i dodał opinię:

Ta powieść to choinka. Taka świąteczna, bożonarodzeniowa :) Tak, przez cały czas spędzony z „Pacjentem” miałem taki właśnie obrazek przed oczami – niezbyt imponująca, cherlawa sosenka uginająca się pod ciężarem przeładowania zdecydowanie zbyt licznymi i dość kiczowatymi bombkami, łańcucham...

Rozwiń Rozwiń
Pacjent Juan Gómez-Jurado
Średnia ocena:
7.4 / 10
437 ocen
Bartlox
2024-04-04 12:34:20
Bartlox ocenił książkę Szadź na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-04-04 12:34:20
Bartlox ocenił książkę Szadź na
6 / 10
i dodał opinię:

Rzadko kiedy jakaś powieść ma aż tak wyraźną „sprawę” z tempem akcji co „Szadź”. Nie napiszę „charakterystyczne tempo akcji”, bo to by było za mało, ale też nie aż „problemy z tempem akcji”. Właśnie „sprawę z tempem akcji”.

Tak, to pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy podczas lektury – ...

Rozwiń Rozwiń
Szadź Igor Brejdygant
Średnia ocena:
6.9 / 10
1621 ocen
Bartlox
2024-04-03 15:01:43
Bartlox ocenił książkę Osada na
5 / 10
i dodał opinię:
2024-04-03 15:01:43
Bartlox ocenił książkę Osada na
5 / 10
i dodał opinię:

Czasem jest tak, że czytasz jakąś książkę, widzisz, że jest ona bardzo, bardzo klasyczna w swoim gatunku, a jednocześnie czujesz, że autorowi zależało na oryginalności, na tym, byś uznał stworzony przez niego tekst za właśnie wymykający się schematom, w każdym zaś razie mający w sobie coś ...

Rozwiń Rozwiń
Osada Michał Śmielak
Średnia ocena:
7.5 / 10
2241 ocen
Bartlox
2024-04-02 05:07:47
Bartlox i DaveCzyta są teraz znajomymi
2024-04-02 05:07:47
Bartlox i DaveCzyta są teraz znajomymi
Bartlox
2024-04-01 12:55:58
Bartlox ocenił książkę Bez wahania na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-04-01 12:55:58
Bartlox ocenił książkę Bez wahania na
6 / 10
i dodał opinię:

Nate Overbay się szarpie.

Tak, tak właśnie można by streścić fabułę tej książki, w każdym zaś razie to, co zostaje czytelnikowi w pamięci po odłożeniu jej na półkę. To aż zaskakujące, jak jednostajny obraz tego, co się dzieje na kartach „Bez Wahania” pozostaje nam w głowach: jest facet, z...

Rozwiń Rozwiń
Bez wahania Gregg Hurwitz
Średnia ocena:
7 / 10
86 ocen
Bartlox
2024-03-30 16:42:39
Bartlox ocenił książkę Paderborn na
5 / 10
i dodał opinię:
2024-03-30 16:42:39
Bartlox ocenił książkę Paderborn na
5 / 10
i dodał opinię:

Remigiusz Mróz nie najlepiej radzi sobie z opisami skondensowanego śledztwa. Z opisami tych momentów, w których mamy mocno, konkretnie zobaczyć, jak prowadzące dane czynności postacie dochodzą do tego, o co w wypadku danej sprawy chodzi. Dopóki wszystko jest nieco bardziej "rozwodnion...

Rozwiń Rozwiń
Paderborn Remigiusz Mróz
Cykl: Langer (tom 2)
Średnia ocena:
7.4 / 10
374 ocen
Bartlox
2024-03-02 17:37:49
Bartlox ocenił książkę Prom na
4 / 10
i dodał opinię:
2024-03-02 17:37:49
Bartlox ocenił książkę Prom na
4 / 10
i dodał opinię:

Remigiuszowi Mrozowi bardzo zależało na tym, by ta powieść była naszpikowana zwrotami akcji. Tak, ten fakt mocno rzuca się w oczy podczas lektury. Nie jest co prawda tak, że jedna przewrotka następuje za drugą – w końcu nawiązanie do skandynawskich kryminałów* zobowiązuje i w treści „Promu...

Rozwiń Rozwiń
Prom Ove Løgmansbø
Cykl: Vestmanna (tom 3)
Średnia ocena:
6.7 / 10
2333 ocen

ulubieni autorzy [21]

Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Ocena książek:
7,4 / 10
35 książek
3 cykle
Pisze książki z:
257 fanów
Frances Shelley Wees
Ocena książek:
7,2 / 10
1 książka
0 cykli
Pisze książki z:
1 fan
PM Nowak
Ocena książek:
6,7 / 10
3 książki
1 cykl
Pisze książki z:
14 fanów

Ulubione

Steve Cavanagh Pół na pół Zobacz więcej
Steve Cavanagh Pół na pół Zobacz więcej
Tana French Kolonia Zobacz więcej
Steve Cavanagh Pół na pół Zobacz więcej
Tana French Kolonia Zobacz więcej
Tana French Kolonia Zobacz więcej
Elly Griffiths Puste jest piekło Zobacz więcej
Tana French Kolonia Zobacz więcej
Remigiusz Mróz Widmo Brockenu Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Remigiusz Mróz Przepaść Zobacz więcej
Remigiusz Mróz Przepaść Zobacz więcej
Harlan Coben Mów mi Win Zobacz więcej
Steve Cavanagh Pół na pół Zobacz więcej
Steve Cavanagh Pół na pół Zobacz więcej
Lisa Gardner Powiem tylko raz Zobacz więcej
Anne Frasier Znajdź mnie Zobacz więcej
Steve Cavanagh Pół na pół Zobacz więcej
Tana French Kolonia Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
249
książek
Średnio w roku
przeczytane
36
książek
Opinie były
pomocne
17 177
razy
W sumie
wystawione
249
ocen ze średnią 5,6

Spędzone
na czytaniu
1 752
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
47
minut
W sumie
dodane
20
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]