Leigh Bardugo zachwyciła swoją "Szóstką Wron" i "Królestwem Kanciarzy". Ten zimny, nieco orientalny świat był oryginalny i niespotykany. Również język wymyślony przez autorkę znacznie wpływał na klimat tych powieści. Czy Trylogia Griszy wzbudziła we mnie taki sam zachwyt? No cóż, nie powiedziałabym. Po tej autorce spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, choć nie jest tak najgorzej.

Alina Starkow to zwyczajna dziewczyna. Wychowywała się w sierocińcu, a jedną bliską jej osobą jest Mal - przyjaciel z dzieciństwa. Obydwoje służą w wojsku i gdy podczas jednej z wypraw pułk atakują groźne stwory, Alina, aby ochronić chłopaka wydobywa z siebie niezwykłą moc. Moc ta, jak się okazuje może uratować świat od wojny. Alina zostaje zabrana do świata Griszów - magicznych istot o wielu zdolnościach. Zostaje wyszkolona i wytrenowana. Jednak nic nie okazuje się być takie, na jakie z pozoru wyglądało. Dziewczyna będzie musiała stawić czoła mrocznemu Darklingowi i innym niebezpieczeństwom.

Bardugo stworzyła historię jakich wiele. Dziewczyna odkrywa w sobie dar pozwalający uratować świat. Pojawiają się jednak przeciwności losu, które wszystko komplikują. W tle jest także romans. Tyle, że uczucia i wzajemne relacje bohaterów można zaliczyć do mocniejszej strony książki.

Alinę polubiłam od samego początku. Jest uparta i gotowa poświęcić swoje życie za bliskie jej osoby. Jednak pod tą całą szlachetnością, jest w niej jakiś mrok, który zbliża ją do księcia Darklinga. I to ta czająca się ciemność powoduje zawiązanie się między nimi nici porozumienia. Z czasem do dziewczyny docierają niepokojące fakty, które przebijają tą mydlaną bańkę. Nie chcąc Wam za dużo zdradzać, to powiem Wam tylko tyle, że mocno zdziwiłam się, iż Leigh nie poszła w utarty schemat romansu. Bardzo się z tego cieszę i jest to duża zaleta opowieści.

Z kolei relacje dziewczyny z Malem są mocno skomplikowane. Zostają oni na dość długo rozdzieleni, a chłopak nie odpisuje na jej listy. Gdy w końcu dochodzi do niespodziewanego spotkania, ich relacje diametralnie się zmieniają. Nie rozumiałam niektórych jego zachowań, ale jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ich wątek, jako że w pierwszym tomie jest jakiś zalążek uczucia.

Podsumowując, mimo iż jest to powieść przewidywalna, zadziwiająco dobrze się ją czyta. Jest to odprężająca historia YA, przy której można się dobrze bawić. Posiada także namiastkę klimatu obecnego w duologii Wron, z czego bardzo się cieszę. Nie żałuję jej zakupu, a wręcz jestem ciekawa kolejnych przygód :)

Leigh Bardugo zachwyciła swoją "Szóstką Wron" i "Królestwem Kanciarzy". Ten zimny, nieco orientalny świat był oryginalny i niespotykany. Również język wymyślony przez autorkę znacznie wpływał na klimat tych powieści. Czy Trylogia Griszy wzbudziła we mnie taki sam zachwyt? No cóż, nie powiedziałabym. Po tej autorce spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, choć nie jest tak...