Public Enemies
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Wydawnictwo:
- Atlantic Books
- Data wydania:
- 2011-01-01
- Data 1. wydania:
- 2011-01-01
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- angielski
- ISBN:
- 978-1848871588
Bestselling novelist Michel Houellebecq, and bestselling philosopher Bernard-Henri Lévy ('BHL'),are two of the most celebrated and controversial intellectual figures in France today. In Public Enemies they clash head on in an awe-inspiring, hilarious and revealing battle of the literary titans. 'Everything separates us from one another, with the exception of one fundamental point: we're both utterly despicable individuals.' (Houellebecq to BHL) In 2008, two of the most celebrated of French intellectuals Michel Houellebecq and Bernard-Henri Lévy ('BHL') began a ferocious exchange of letters. Public Enemies is the result. In their inimitably witty, inimitably fascinating, inimitably confrontational correspondence, they lock horns on everything, including literature, sex, politics, family, fame and even - naturally - themselves. By turns caustic and touching, sincere and candid, Public Enemies reveals how these two immensely procovative writers came to be who they are. Never dull, always incendiary, this is one literary fight you can't ignore. The sparks fly from every page...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 270
- 138
- 50
- 10
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Hoeullebecq i Henri-Levy: dwaj enfant terrible francuskiego świata kultury piszą do siebie wiadomości. Na ogół dzieje się tu niewiele - garść bolesnych wspomnień i narzekania na społeczeństwo, kawiarniana gawęda intelektualistów. A jednak czytanie tej wymiany zdań w jakiś przedziwny sposób ubogaca. Jest to pozycja pełna erudycji zarówno w wymiarze literatury (nie tylko francuskiej),jak i filozofii, nauki i szeroko pojętej kultury. Książkę odkłada się na półkę z wrażeniem znacznego duchowego rozwoju. Warto jednak dodać, że nie powinna być ona czytana bez znajomości chociażby prozy Houellebecqa. I jeszcze jedna uwaga - proszę się nie sugerować wydawnictwem. Książka równie dobrze mogłaby się ukazać w Znaku.
Hoeullebecq i Henri-Levy: dwaj enfant terrible francuskiego świata kultury piszą do siebie wiadomości. Na ogół dzieje się tu niewiele - garść bolesnych wspomnień i narzekania na społeczeństwo, kawiarniana gawęda intelektualistów. A jednak czytanie tej wymiany zdań w jakiś przedziwny sposób ubogaca. Jest to pozycja pełna erudycji zarówno w wymiarze literatury (nie tylko...
więcej Pokaż mimo toParę lat temu panowie Bernard-Henri Levy (zaangażowany lewicowiec, egzaltowany ekstrawertyk)i Michel Houellebecq (kasandryczny pesymista, kryptoekstrawertyk) postanowili wspólnie, niby się przekomarzając, ale w ramach wspólnego frontu, przedłożyć osiągniętą po latach żmudnych przemyśleń i w ramach skapitalizowania doświadczeń, intelektualną wizję świata. Wśród rzeczy wielkich i ważnych takich jak wojny, kryzys społeczeństw konsumpcyjnych, kryzys mediów, zawirowania i przełomy, przemyślenia o literaturze, pisarzach i innych, takich jak panowie L. i H, myślicielach, załatwiane są tu również sprawy ściśle prywatne, z własnego podwórka, głównie żalenie się na hieny dziennikarskie. Prócz tego, wątki autobiograficzne.
Wszystko to razem dosyć zajmujące, tout court jak mawiają Francuzi i nadużywa Waldemar Łysiak.
Dosyć ciekawy wydał mi się komentarz Houellebecqa, częściowo osobiste wyznanie, odnośnie do popularyzowanej przez niego koncepcji uległości, z którą nosił się od dawna i przybliżył ostatnio w książce, której fabuła jest jedynie przypisem do wspomnianej koncepcji (co być może tłumaczy marność fabuły),zatytułowanej "Uległość".
Houellebecq nakreśla obraz swoich hipotetycznych poczynań w razie wybuchu wojny twierdząc, że byłby niezdolny do posłuszeństwa, ale równiez do kierowania innymi. "[W razie wojny] dołączę do ogromnej rzeszy tych, którzy walczyli mało lub źle. Tych, którzy czekali, nie ośmielając się zanadto o tym mówić, by inni zaprzestali swych błazenad. Tych, którym obojętny jest los demokracji, wolnej Francji, Czeczeni czy Kraju Basków. Tych, KTÓRZY ULEGAJĄ, de Gaulle miała zdecydowanie rację, hipnotyzmowi >>przerażającej pustki rezygnacji<<. Jestem jednych z owych ludzi. Tych, których nic, co ogólne lub uniwersalne (szczególne i lokalne),nie może realnie poruszyć. Dołączę do owej ogromnej rzeszy, którą doświadcza Historia, lecz w gruncie rzeczy interesuje się wyłącznie tym, co dotyka jej bezpośrednio, jej i jej bliskich. JEST MI WYJĄTKOWO PRZYKRO, KIEDY POMYŚLĘ, ŻE EGOIZM I TCHÓRZOSTWO, ZA KTÓRYM SIĘ OPOWIADAM, MOŻE W OCZACH MYCH WSPÓŁCZESNYCH WZBUDZIĆ WIĘCEJ SYMPATII DO MNIE NIŻ DO PANA [Henri Bernardzie-Levy, zaangażowany lewicowy intelektualisto, jeżdżący do rejonów objętych konfliktami zbrojnymi], KTÓRY GŁOSI HEROIZM. Ale ja znam mych współczesnych: wiem, że tak właśnie się stanie."
W takim razie, czy olbrzymia popularność "Uległości" jest wynikiem zgrozy, buntu, wzburzenia, które wywołała, czy też raczej, tak jak twierdzi Houellebecq, egoizmu i tchórzostwa osób, które odkrywszy siebie w tej książce, uznają ją za przyzwolenie i przewodnik wygodnego życia w czasach przełomu?
Parę lat temu panowie Bernard-Henri Levy (zaangażowany lewicowiec, egzaltowany ekstrawertyk)i Michel Houellebecq (kasandryczny pesymista, kryptoekstrawertyk) postanowili wspólnie, niby się przekomarzając, ale w ramach wspólnego frontu, przedłożyć osiągniętą po latach żmudnych przemyśleń i w ramach skapitalizowania doświadczeń, intelektualną wizję świata. Wśród rzeczy...
więcej Pokaż mimo tointelektualnie pobudzająca korespondencja dwóch egotycznych panów. brak znajomości francuskiego kontekstu może sprawiać od czasu do czasu problem w lekturze.
intelektualnie pobudzająca korespondencja dwóch egotycznych panów. brak znajomości francuskiego kontekstu może sprawiać od czasu do czasu problem w lekturze.
Pokaż mimo toCréme de la créme współczesnej Francji Michel Houellebecq i Bernard-Henri Lévy pewnego dnia, w pewnej restauracji, wpadli na pomysł przywołania „jedynego właściwego pisarzom pragnienia”, „pragnienia niepodobania się”.Efekt książki jest zaskakujący.Mnie ona zachwyciła i już wiem że będę do niej wracać.
Przeprowadziłam dla „Wrogów publicznych” test na „martwego i żywego”, jaki polecał robić dla książek Houellebecqowi Lévy. Prawie wszystko w niej żyje. Czytając nie zmarnowałam czasu. W swoich sporach autorzy wydają się ludzcy, pozbawieni medialnego blichtru. A może to jednak poza? Jeśli tak, to udana.
I jeszcze jedna sprawa. Panie Houellebecq, jestem kolejną anonimową czytelniczką, która przechodzi do sedna sprawy. Tak, Panie Houellebecq „Niech Pan nadal pisze”.
Créme de la créme współczesnej Francji Michel Houellebecq i Bernard-Henri Lévy pewnego dnia, w pewnej restauracji, wpadli na pomysł przywołania „jedynego właściwego pisarzom pragnienia”, „pragnienia niepodobania się”.Efekt książki jest zaskakujący.Mnie ona zachwyciła i już wiem że będę do niej wracać.
więcej Pokaż mimo toPrzeprowadziłam dla „Wrogów publicznych” test na „martwego i żywego”,...
Śmieszne do momentu, aż przeintelektualizowane opisy zaczynają być męcząco nudne
Śmieszne do momentu, aż przeintelektualizowane opisy zaczynają być męcząco nudne
Pokaż mimo toNie za wszystkim nadążałem, ale i tak mi się podobała. Dobrze znać francuskie realia i francuską literaturę, na pewno znacznie wzrasta przyjemność z czytania. U mnie z jednym i drugim tak sobie, więc przyjemność miałem odpowiednio mniejszą.
Nie za wszystkim nadążałem, ale i tak mi się podobała. Dobrze znać francuskie realia i francuską literaturę, na pewno znacznie wzrasta przyjemność z czytania. U mnie z jednym i drugim tak sobie, więc przyjemność miałem odpowiednio mniejszą.
Pokaż mimo toHouellebecq podwojony, pochwała niezaangażowania i dlaczego nie pójdę więcej z KODem.
„Wrogowie publiczni” to listy dwóch francuskich pisarzy – Bernarda-Henri Léviego i Michela Houellebecqa. Od początku panowie umówili się na publikacje i pewnie dlatego od początku przybierają maski, strzelają ironią, chowają się za apokryfami swoich autokreacji. To wszystko jest wspaniałe, smaczne i wciągające, jak najlepszy serial.
Z całą pewnością jestem stronniczy, tą stronniczością, która idzie z bezwarunkowego uwielbienia Houellbeqa, ale od pierwszych stron tej wspaniałej książki interesował mnie wyłącznie autor „Mapy i terytorium”. I jeśli nawet Lévy wystawiał jakieś retoryczne dzidy (trzeba przyznać: niezwykle erudycyjne i piękne w swej konstrukcji) to i tak szukałem tam wyłącznie odbić niesfornego Michela.
Główny punkt sporu Léviego i Houellebecqa to zdaje się zaangażowanie, z którego (uwaga: znowu stronniczość) ten drugi wychodzi zwycięski. Tę dyskusję, z początku niezauważalnie, otwiera sam MH, gdy pisze:
„Moim zdaniem kultywowanie przesadnej dumy narodowej jest oznaką, że nie mamy w sobie nic szczególnego, z czego moglibyśmy być dumni.” s. 119.
Oczywiście Lévy nie może tego poglądu zaatakować bezpośrednio, jest zbyt mądry i inteligentny, by złapać się w tę pułapkę. Jednak potem opowiada o powinnościach intelektualisty, o swoich podróżach po krajach dotkniętych wojnami i klęskami. Houellebecq nie tylko rozbrajająco mu odpowiada, że (m.in.) Czeczenia nic go nie obchodzi, że to mniej niż wewnętrzna sprawa Rosji, ale więcej – spieszy dodać, że swój ojczysty kraj traktuje „użytkowo” i że nie ma żadnych problemów z tym, że ze względów podatkowych zamieszkał w Irlandii. Léviemu pozostaje wyłącznie schodzić z linii strzału. W ogóle te wszystkie ich spory wyglądają tak, jakby Lévy był w natarciu, a Houellebecq się bronił – ale w istocie jest zupełnie na odwrót i to kolejny wielki smaczek tych tekstów.
„Już jako dziecko marzyłem o tym, by podporządkować sobie ludzkość, uwieść ją i zarazem o b r a z i ć, i w końcu odcisnąć na niej swoje piętno. Ale marzyłem również o tym, by pozostać w cieniu, by ukryć się za swoimi wytworami.” s. 239.
Tak pisze MH, co prawda dodaje zaraz: „Kompletnie mi to nie wyszło, mówiąc najdelikatniej”, ale to czysta kokieteria, bowiem wszystkie dzieła M.H. są dowodem na to, że swoje marzenie zrealizował z nawiązką. To właśnie tu Lévy odpada i wszystko, co mówi w tej korespondencji jest tylko otwarciem kolejnych przestrzeni, w których M.H. może dokazywać, obrażać, potrząsać i to wszystko mu uchodzi mu na sucho – M.H. bowiem uwodzi: ostrością widzenia, sprawnością intelektualną, erudycją i trikami. Bo M.H. nie powstrzymuje się tu od fałszerstw i przekręconych cytatów – to jakby zapowiedź tego, co zrobił w „Uległości” z biografiami Huysmansa i Bloy (przewiń sobie: pisałem o tym tu 25.10.15). I to jest niebywałe, dla mnie wspaniałe, bo M.H., ciągle trzymając pion i uczciwość intelektualną, pokazuje, że ze słowami i myślami można zrobić wszystko, aby bronić swojej autonomii, aby bronić wieloznaczności. Cóż mogę więcej powiedzieć – na wielu wymiarach M.H. odpala imprezę pełną czadu i psychodeli, z pozornej pozycji obronnej rozpieprza zadęte i pełne hipokryzji dyskursy „wspaniałego” Zachodu.
Lévy jednak wypowiada jedną wspaniałą frazę, trafiając mnie prosto w serce:
„Literatura czy życie? Życie, ponieważ literatura; moim zdaniem życie żyje i jest głęboko i cieleśnie życiem jedynie wówczas, kiedy mogę wyrwać z niego słowa.”
Tu, ale tylko tu, jestem z Lévim, a cała "moja reszta" należy już wyłącznie do Houellbecqa.
Za Houellebecqiem zamierzam traktować mój kraj użytkowo (choć sądzę, że mój kraj ma tu więcej sukcesów, używając sobie na mnie do wyrzygania),dostawać ciarek na kanapie z książką na doniesienia o tym, że odwołuje się koncerty Natalii Przybysz i pozywa się ją do sądu, olać wszystkie żenujące wpadki KODu i mniej lub bardziej uzasadnione wzmożenia na działania rządzących. Choć nie mam wątpliwości – sfora mnie dopadnie, bo przecież tu u nas wolność oznacza wszystko poza prawem do ‘désintéressement’.
„Muszę zatem , w sensie dosłownym, ulec przytłoczeniu i pogodzić się z tym, że żyję w świecie, gdzie wola powszechna ‘wywiera zbyt silny nacisk na wole indywidualne’. W praktyce mogę poszukać sobie jakiejś dziury, aby w niej umrzeć, jakiegoś kąta na wsi, gdzie wyizolowany będę mógł oddawać się w całości swym drobnym wykroczeniom”. s.94
Bełłza – zatem do dziury!
Michel Houellebecq, Bernard-Henri Lévy, „Wrogowie publiczni”, tłum. Marek J. Mosakowski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2012.
Houellebecq podwojony, pochwała niezaangażowania i dlaczego nie pójdę więcej z KODem.
więcej Pokaż mimo to„Wrogowie publiczni” to listy dwóch francuskich pisarzy – Bernarda-Henri Léviego i Michela Houellebecqa. Od początku panowie umówili się na publikacje i pewnie dlatego od początku przybierają maski, strzelają ironią, chowają się za apokryfami swoich autokreacji. To wszystko jest...