Książka Michela Houellebecqa "Uległość" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura piękna. Francuski pisarz, eseista, poeta i autor piosenek. Obecnie mieszka w Irlandii, a w miesiącach letnich także w Hiszpanii.
Houellebecq odniósł sukces wraz z powieścią "Cząstki elementarne" w 1998 roku. "Platformie", wydanej w 2001 roku, towarzyszył kontrowersyjny wywiad udzielony miesięcznikowi Lire. Houellebecq nazwał w nim islam "najgłupszą religią świata"[2]. Sama powieść – Platforma – dotyczy turystyki seksualnej do Tajlandii, i problematyka religijna nie zajmuje w niej centralnego miejsca. Wywiad udzielony miesięcznikowi rozwijał jednak szczególnie wątek religijny, także w kontekście nawrócenia się na islam matki autora. Wypowiedź Houellebecqa wywołała liczne protesty – wytoczono mu proces, w którym został oskarżony o nawoływanie do nienawiści rasowej i o islamofobię (jednym z oskarżycieli był zwierzchnik wspólnoty muzułmańskiej we Francji, Dalil Boubakeur). Pisarz bronił się twierdząc m.in., że jego postawa nie wyraża poglądów rasistowskich, jako że islam nie jest rasą lub cechą wrodzoną, ale religią, i można przestać być muzułmaninem. Houellebecq wygrał proces, a trybunał paryski orzekł, że jego wypowiedź była dozwoloną krytyką religii i nie zawierała obrazy muzułmanów.
Publikacja Możliwości wyspy wiązała się dla niego z przejściem do innego wydawnictwa: opuścił Flammarion, gdzie wcześniej zatrudniono, zgodnie z jego sugestią, Frédérica Beigbedera na stanowisku dyrektora literackiego, i dołączył do autorów wydawnictwa Fayard, części dużej grupy medialnej Lagardère. Transfer ten wiązał się z niespotykanymi do tej pory na francuskim rynku księgarskim pieniędzmi. "Mapa i terytorium" została wydana ponownie przez Flammarion.
Houellebecque ma we Francji status wybitnego pisarza. Jego pierwsza głośna książka, o której tu piszę, sprawia, że nie mam ochoty sięgać po następne. Jest to sprawnie napisana powieść, ale dość płaska myślowo. To satyra na współczesnego człowieka i różnych guru, którym, jak pisze autor, chodzi głównie o to, by przespać się z nieletnimi dziewczynami. Seks wyziera z co drugiego zdania, niestety w mało wyrafinowanej wersji, co sprawia, że ta książka szybko nuży. Sądzę, że stała się sławna, bo podobała się dziennikarzom i socjologom, na których "częstotliwości" autor "nadaje". Ale nie jest to wybitna literatura.
Choć moja miłość do Houellebecqa narodziła się dosć dawno, nie jest ona równa. Niestety nie każdy jego tekst porywa i intryguje w ten sam sposób i choć autora nie można określić mianem stałego, często wodzi czytelnika za nos. Tutaj zwiódł mnie opis, choć i bez niego pewnie sięgłabym po tą pozycję. Ta powieść to tak naprawdę biografia fotografa i malarza, Jeda Martina. Jed Martin urodził się pod Paryżem w 1975 roku jako syn architekta. Po tym jak jego matka zmarła z własnej ręki, młodość spędził głównie w odosobnieniu, rysując kwiaty i pejzaże. Opinia publiczna usłyszała o nim po raz pierwszy, gdy Michel Houellebecq wybrał życie Martina na temat swojej powieści Mapa i terytorium, ukazując sukces jaki przyniosły artyście zdjęcia miejskich map. Nie trzeba nikomu uświadamiać, że życie poczatkujacego twórcy nie jest łatwe ale za to może należeć do zaskakujących. Pomysł w umieszczeniu w tekście własnej osoby udał się Michelowi znakomicie, aż zapragnęłam poznać go bliżej. Wracajac do opisu, nie jest to kryminał, Jed nie wyjaśnia zagadki śmierci pisarza a jest tylko środkiem do celu. Nie zdradzając już wiecej, jest to ta pozycja, która mnie nie porwała w porównaniu z innymi tworami Houellebecqa. Zabrakło mi tu tak lubianych przez autora kontrowersji. Polecam się jednak przekonać samemu.