rozwiń zwiń

Dobrze wyjść z pisarzem: Michel Houellebecq

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
05.10.2016

Wszystko nas może spotkać w życiu, przede wszystkim zaś nic. Przyszła jesień, czas na depresję. A jak depresja, to Michel Houellebecq, czyli najsmutniejszy i najzabawniejszy autor, jakiego znam.

Dobrze wyjść z pisarzem: Michel Houellebecq

Houellebecq wygrałby mój prywatny plebiscyt zarówno na najsmutniejszego, jak i na najzabawniejszego pisarza. Wizje, które przedstawia w swoich pierwszych książkach, są tak rozpaczliwie smutne i depresyjne, że przeczytanie każdej z nich odchorowywałam przez parę dni. Wychodzenie z książki? Raczej powolne, żmudne wypełzanie, powrót do świata przyjemności, nadziei, do żywych. Pierwsza była „Możliwość wyspy” - nie mogłam się z niej wyleczyć przez dobry tydzień. Ale gdy tylko to mi się udało, przeczytałam wszystkie pozostałe dostępne wtedy książki MH. Dwa lata temu, na wakacjach na Lanzarote czytałam tę powieść jeszcze raz. Dość powiedzieć, że za drugim razem te ciosy nie bolą mniej.

To po co to czytać? Mimo wszystko dla rozrywki. Te porcje zgorzknienia i cynizmu, jakie serwuje w Możliwości wyspy, Platformie czy Cząstkach elementarnych, relatywnie łatwo się przyjmuje ze względu na fantastyczny styl pisania Michela, prosty, ale obrazowy, inteligentny i the last but not least przezabawny. Jest zabawny do tego stopnia, że wydaje mi się najzabawniejszym pisarzem spośród tych, jakich dotąd poznałam. Nie traci humoru, gdy tworzy swoje fabuły, w których roztrząsa kondycję współczesnego człowieka. Nie traci go, gdy mówi o sobie w wywiadach, esejach czy listach. Pod wytrwale wypracowaną, abnegacką powierzchownością i za zgryźliwą miną cynicznego tetryka skrywa się osoba nie tylko obdarzona wielką inteligencją (tego chyba nie muszę nawet pisać), ale też ogromnym dystansem do siebie i poczuciem komizmu. M.in. dlatego Houellebecq nazywany jest enfant terrible literatury – o społecznych tabu wypowiada się prowokacyjnie, wywołując i treścią, i formą spore kontrowersje.

Kolejne tytuły Houellebecqa były dyskutowane w mediach przy okazji swoich premier. Pamiętam, że Mapa i terytorium nie wszystkim przypadła do gustu. Nie wszystkim podobało się, że MH robi z niej kryminał, w którym sam pada ofiarą morderstwa, a później niby to porwany nie pojawia się na spotkaniu promującym powieść. Jestem częścią tej grupy, której się to podobało. „Mapa i terytorium” stała się jedną z moich ulubionych książek autorstwa tego francuskiego pisarza.

(…) życie daje czasem człowiekowi szansę, ale jeśli jest się zbyt tchórzliwym lub niezdecydowanym, aby z niej skorzystać, życie zaczyna od nowa rozdawać karty; jest taki moment, kiedy można coś zrobić, aby zdobyć szczęście, ten moment trwa kilka dni, czasem kilka tygodni, a nawet miesięcy, ale następuje on raz i tylko raz, nie można do niego wrócić, brak już miejsca na entuzjazm, na pewność siebie i wiarę, pozostaje jedynie łagodna rezygnacja, wzajemna i pełna smutku litość, niepotrzebne, a zarazem słuszne poczucie, że coś mogło się zdarzyć, nie okazaliśmy się po prostu godni daru, jaki został nam ofiarowany

– Michel Houellebecq, „Mapa i terytorium"

Uległością byłam lekko rozczarowana. Lekko – bo jak sam MH pisze na początku tej powieści – są autorzy, którym wybaczamy absolutnie wszystko, których absolutnie wszystkie teksty przeczytamy, bo darzymy ich taką sympatią.

Dla lepszego poznania pisarza warto przeczytać inne formy, poza powieściami. Jestem na przykład wielką entuzjastką zbioru korespondencji Michela z Bernardem-Henri Lévim zebranej w książce Wrogowie publiczni. Jeśli to nie jest dowcipne, to nie wiem, co jest. A samego Houellebecqa lubię chociażby za ten wywód – i myślę, że sporo o nim mówi:

Siła, która mogłaby mnie socjalizować, jest zupełnie inna: moje pragnienie niepodobania się kryje w sobie intensywne pragnienie podobania się. Ale pragnę podobać się „dla siebie samego”, bez uwodzenia, bez ukrywania tego, co może być we mnie haniebne. Zdarzało mi się uciekać się do prowokacji. Żałuję tego, ponieważ moja prawdziwa natura taka nie jest. Prowokatorem nazywam kogoś, kto niezależnie od tego, co mógłby myśleć lub kim mógłby być (a wskutek prowokowania prowokator wcale już nie myśli ani nie jest), kalkuluje takie zdanie lub taka postawę, która wywoła u rozmówcy maksimum nieprzyjemności czy zażenowania, a następnie w sposób racjonalny wdraża w życie wyniki kalkulacji. (…)

We mnie natomiast jest pewna forma perwersyjnej uczciwości: poszukuję z uporem i zawziętością wszystkiego, co tylko we mnie najgorsze, by złożyć to, merdając radośnie ogonem, u stóp publiczności – dokładnie tak, jak terier kładzie królika lub kapeć u stóp swego pana. I nie robię tego po to, by osiągnąć jakąkolwiek formę odkupienia, już samo takie pojęcie jest mi obce. Nie pragnę być kochanym wbrew temu, co we mnie najgorsze, lecz właśnie z racji tego, co we mnie najgorsze, posuwam się nawet do pragnienia, by to, co we mnie najgorsze, było tym, co ludzie we mnie wolą

– Michel Houellebecq do Bernarda-Henri Lévy, Wrogowie publiczni"

Kilka dni temu miała premierę kolejna książka Michela Houellebecqa Interwencje 2 – to zbiór tekstów pisarza, które ukazywały się przy różnych okazjach w prasie. Jak sam MH pisze we wstępie:

Najoczywistszym punktem wspólnym zebranych tu tekstów jest fakt, że poproszono mnie, abym je napisał; przynajmniej poproszono mnie, bym napisał cokolwiek. Zostały więc opublikowane w różnych czasopismach, po czym znikły z obiegu. (…) mógłbym rozważyć włączenie ich do jakiejś powieści. Próbowałem, ale tylko z rzadka mi się udawało, nadal jednak jestem do nich przywiązany. W sumie do tego sprowadza się sens tej publikacji.

Książkę oczywiście już mam w domu. Czeka. MH łypie na mnie z okładki.

W sumie nie wiem, o kim będę pisać za tydzień. Wyczerpałam grupę ulubionych, najważniejszych dla mnie pisarzy. Oczywiście, są jeszcze inni, ważni, lubiani, wywierający wrażenie, dający do myślenia, pretendujący itd. itp., ale tych naprawdę najbliższych i najważniejszych już wymieniłam. Aż prosi się, by przy Houellebecqu powiedzieć: koniec. Ostatni gasi światło.

W ciemności tli się żar. To autor nie potknął się, ale zapalił papierosa i patrzy na ekran, który ożywa:


komentarze [6]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
konto usunięte
06.10.2016 09:12
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

kryptonite 05.10.2016 18:26
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Houellebecq - jedno nazwisko, a mówi wszystko :-)
Długo w mojej biblioteczce kurzyły się 'Cząstki elementarne', ale kiedy już po nie sięgnęłam, to nie mogłam przestać czytać. Po prostu ta proza mnie zahipnotyzowała (poza tym, że uwielbiam pisarzy zwanych 'enfant terrible' ;-)).
'Uległość' też lubię, 'Możliwość wyspy' wywołało takie emocje jak u autorki tekstu, a w kolejce...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ambrose 05.10.2016 17:31
Bibliotekarz

Poznałem go jeszcze w czasach studenckich (dzięki mojej dziewczynie) i otworzył mi oczy na brzydotę otaczającego nas świata i tego, co kryje się we wnętrzu ludzkim.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
06.10.2016 09:15
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
magdaLena 05.10.2016 15:43
Oficjalna recenzentka

Houellebecq wywołuje we mnie same negatywne emocje – przygnębienie, poczucie bezsensu i pustki i zniesmaczenie. Jednocześnie pisze świetnie i jest jedyny w swoim rodzaju.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Janowicz 05.10.2016 15:03
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post