Polska poetka, dramatopisarka, prozaik, autorka wielu utworów dla dzieci i młodzieży. Poruszała tematy takie jak losu kobiety i seks, w specyficzny, jej tylko właściwy sposób. To, jak również wypracowanie charakterystycznego, oszczędnego (często wręcz skąpego w słowa) stylu – to najważniejsze osiągnięcia Świrszczyńskiej, dzięki którym Czesław Miłosz uznawał ją za jedną z najwybitniejszych i nowatorskich współczesnych poetek polskich.
Anna Świrszczyńska, chyba mniej popularna niż Wisława Szymborska, Halina Poświatowska czy Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, a nie mniej utalentowana, nie mniej znakomita.
Potrafiła doskonale opisać miłość cielesną, która to jak w wierszu "Suka", bywa czasem jedynie pożądaniem, pokazując przy tym że mężczyźni może nie wszyscy, ale jednak są często ubożsi w jej przeżywaniu.
Nie bała się opisywać cielesność. Cielesność, która bywa niewygodna, która uwiera, jak np. w wierszu "Grube jelito".
Częstym tematem jej wierszy była również kobiecość i wszystko co się z nią wiąże - starość, która to bywa pogaradzana, i której to odbiera się prawo do miłości - nazywając ludzi zakochanych wariatami; przemoc domowa ("Rodzina"),i wyżej już wspomniana rozkosz cielesna czy macierzyństwo i jego trudy.
Największe wrażenie robią wiersze poświęcone wojnie, a dokładnie powstaniu warszawskiemu, w którym brała udział. Mają one charakter niemalże reporterski i ukazują okrucieństwo, koszmar i dramat wojny.
Bardzo odważna w swoim pisaniu. Miała swój niepowtarzalny styl.
Nie wszystkie wiersze ze mną zarezonowały, ale było ich na tyle dużo żebym dał z czystym sumieniem wysoką ocenę.
Warto.
Chętnie sięgnę po inne zbiory wierszy tej poetki.
Z góry zaznaczam, że nie jestem odbiorcą docelowym pośrednim, ani, co oczywiste, bezpośrednim. Za to lubię mocną, prostą grafikę. I to ilustracje mnie skusiły i w sumie dały najwięcej radości. Co do samych wierszy, cóż, dziecięca prostoduszność dawno już wyparowała, więc tu mi mignął brak wrażliwości, tam brak logiki. Słoń nie zjadł ananasa, bo nie miał noża... jakoś ode mnie się odbija. Ale to kwestia perspektywy.