Listy, listy, listy Czesław Janczarski 7,9

ocenił(a) na 1044 tyg. temu Książka jest sentymentalną podróżą naszych rodziców do czasów PRL, wtedy kiedy pisało się dużo listów, wysyłało telegramy okolicznościowe, a urząd pocztowy nazywał się Poczta. Telegraf. Telefon.
Tak kochani, my tego nie pamiętamy ,ale nasi rodzice i dziadkowie tak. Babci popłynęły łzy ze wzruszenia, gdy wspominała jak kupiła tą książeczkę mojej mamie ,że już nie przytoczę całej jej retrospekcji wysyłania listów pocztą.
Książeczka jest wznowieniem z lat 60, 70 ubiegłego wieku, w trochę innym wydaniu.
Czesław Janczarski napisał książkę w całości wierszem.
Musimy cofnąć się do przeszłości, by zrozumieć ,że kiedyś nie było maili, SMS-ów, MMS-ów, smartfonów.
Na założenie linii telefonicznej w domu czekało się długie lata. A budek telefonicznych było jak na lekarstwo, przeważnie wszystkie aparaty popsute.
Tak kiedyś żyli ludzie. Mało prawdopodobne? Raczej bardzo realne.
Prawdziwym źródłem kontaktu było naoczne spotkanie z drugą osobą lub właśnie pisanie listów.
I teraz wkroczymy w ten świat książkowo-listowy ze zdwojoną siłą.
Zapoznajemy się z osobami ,które piszą listy: malutka Krysia, która pragnie być zauważona jako czytelniczka, pisze do czasopisma MIŚ i wysyła do redakcji swój rysunek tulipanów; stęskniony syn marynarz przebywający w porcie na dalekim morzu, pisze słowa otuchy dla ukochanej mamy;
Hania przedstawia wszystkie nowinki swojej kochanej przyjaciółce Basi, która mieszka w innym mieście; Małgorzatka wysyła piękną kartę imieninową do koleżanki Zosi.
Skrzynka pocztowa wisiała i widnieje do dziś na murze każdego urzędu pocztowego, choć teraz jest ich znacznie mniej. Kiedyś takie skrzynki były porozwieszane po całych miastach , w różnych punktach.
Samochód pocztowy ,którym jechał pan zatrudniony jako kierowca – pracownik poczty, w urzędowym uniformie znał lokalizację wszystkich punktów odbioru i zbierał wszystkie listy ze skrzynek swojego okręgu. Listy jechały po mieście samochodem.
Wędrowały na pocztę, były ostemplowane ręcznie, kierowane do sortowni - rozdzielni.
Stamtąd przekazywane do kolejowych wagonów pocztowych , doczepianych do pociągów w odpowiednim kierunku.
Część korespondencji powierzana była drodze lotniczej, samolotami. Były to specjalne listy z nalepkami,, par avion''.
Po dotarciu listów do danych miejscowości ,z odpowiednich urzędów pocztowych wychodził pan listonosz z wielką torbą i dostarczał sam osobiście całą korespondencję do domowych skrzynek lub do rąk własnych.
Myślę, że skoro już znacie schemat działania dawnej poczty, to z chęcią poczytacie dalej książeczkę.
Jaka będzie reakcja odbioru korespondencji Krysi w redakcji MIŚ?
Czy mama marynarza bardzo tęskni za synem i wyczekuje listu?
Czy list do Basi od Hani dotrze na czas?
A jak daleko muszą być transportowane życzenia dla solenizantki Zosi?
Wszystkiego dowiecie się z książeczki, obejrzycie obrazki. Maluchy skorzystają z wycinanek na ostatniej stronie. A tam jest dużo niespodzianek jak skrzynka pocztowa do sklejenia z papieru, samochód pocztowy i inne.
A o resztę szczegółów pocztowych dopytajcie swoich rodziców, dziadków, czy też sami oni opowiedzą waszym dzieciom , co znają z autopsji.
I może w ramach przekazywania dawnych tradycji i pokazywania dzieciom czegoś innego ,przekonacie się do wysłania jakiegoś listu czy karteczki do znajomej osoby, a nie tylko spoczniecie na laurach odbierania urzędowej korespondencji.
Czasami może to być piękna kartka z nietypowym kotem w roli głównej dla kociarza czy reprodukcja malarska dla miłośnika sztuk pięknych itp...
Gwarantowane, że obdarowani się ucieszą. My już to przerobiliśmy w rodzinie.
A jaką frajdę miały moje dzieciaki przy wysyłaniu kartek to nigdy nie zapomnę.