rozwiń zwiń

Kobiece pióro, męskie nazwisko

Róża_Bzowa Róża_Bzowa
26.01.2020

Zainspirowani dyskusją, która rozgorzała kilkanaście dni temu na lubimyczytać.pl pod artykułem o tym, że noblistka Swiatłana Aleksijewicz zamierza założyć wydawnictwo wydające tylko książki pisarek, postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej różnym kwestiom związanym z piszącymi kobietami. Na początek prześwietlimy temat pisarek publikujących pod męskimi pseudonimami.

Kobiece pióro, męskie nazwisko

Co powoduje kobietami, które chcąc wyrazić swoją osobowość z łączącą się z nią nierozerwalnie kobiecością, wybierają męskie personalia jako element swojego publicznego wizerunku? Czy jest to przejaw konformizmu, buntu czy może nieakceptacji siebie? Przyjrzyjmy się tej kwestii, śledząc koleje życia kilkunastu pisarek.

Żak w spódnicy

Nie sposób, pisząc na ten temat, pominąć legendarnej pierwszej polskiej studentki, a jednocześnie nauczycielki i może autorki – Nawojki. Jej imię to staropolski odpowiednik Natalii lub żeńska wersja dawniej używanego męskiego imienia Nawoj (wojownik), a oznacza, zgodnie z łacińskim źródłosłowem, „osobę, która się nie poddaje”. Czasy, w których żyła (średniowiecze), nie sprzyjały edukacji kobiet – kobiety nie miały wstępu na uczelnie wyższe, w tym również na krakowską. Dziewczyna, wykształcona pod okiem ojca (prawdopodobnie rektora szkoły parafialnej z Wielkopolski lub burmistrza Dobrzynia), biegle pisząca i czytająca po polsku i łacinie, gnana głodem wiedzy posunęła się do podstępu. Przywdziała męski strój, obcięła po męsku włosy i nazwawszy się Jakub (według innych źródeł Andrzej), rozpoczęła jako piętnastoletni żak studia na Akademii Krakowskiej w 1414 (lub w 1407) roku. Wykazała się tym samym nie tylko determinacją, ale nawet straceńczą odwagą, było to bowiem przestępstwo zagrożone najwyższym wymiarem kary, czyli śmiercią przez spalenie na stosie.

Zapewne dzięki pomocy i zamożności ojca Nawojka przez trzy lata studiowała, mieszkając we własnym, osobnym pokoju w bursie lub na stancji. Tuż przed złożeniem końcowych egzaminów bakalarskich została zdemaskowana przez syna wójta z Gniezna, który właśnie rozpoczynał naukę. Na uczelni wybuchł skandal, zebrał się sąd rektorski. Dziewczyna, zapytana przez biskupa o motywy dopuszczenia się takiego strasznego grzechu, miała wskazać miłość do nauki. Wyznanie to oraz pilność w nauce i nieposzlakowana opinia zapewniły jej złagodzenie kary. Skazana na dożywotnią pokutę w klasztorze miała do końca życia uczyć mniszki pisania i czytania. W innej wersji legendy Nawojka uzyskała stopień bakalarza i pracowała na uczelni. Zdemaskowanie odbyło się w Poniedziałek Wielkanocny, kiedy zmoczone szaty miały ujawnić jej kobiecą figurę. Funkcjonują także inne wersje, w których student zachorował i został zdemaskowany przez lekarza lub przystał na służbę u jednego z profesorów, a jednym z jego obowiązków było uczęszczanie z mistrzem do publicznej łaźni, gdzie sekret się wydał.

Natomiast pewne jest, że istniał tzw. Modlitewnik Nawojki, z którego korzystała Jadwiga, koronowana na króla Polski. Napisany został on pod koniec XV wieku – w języku polskim, przez nieznanego kopistę – dla Natalii (Nawojki), której imię pojawia się w tekście. Inne źródła wskazują Nawojkę jako jego autorkę. Oryginał zaginął między rokiem 1823 a 1875, w związku z tym znamy go tylko z kopii, bowiem pierwsze 48 stron odtworzono dzięki faksymiliom litograficznym rękopisu pozostałym po wydaniu Jana Baptysty Mottego z 1823 roku.

Literatura genetyczna

Żyjące w pierwszej połowie XIX wieku siostry Anne, Charlotte i Emily Jane Brontë, córki irlandzkiego pastora osiadłego w Haworth, wychowywane wraz z bratem Branwellem przez ojca – wdowca, dziwaka i samotnika, autora dwóch tomów poezji i kilku prac prozą – zachęcane były do poświęcania czasu literaturze. Dorastając na odległym probostwie, prowadzonym po śmierci ich matki przez ciotkę Elizabeth Branwell, z dala od ludzi, bez kontaktu z rówieśnikami, rodzeństwo oddawało się różnorodnej, bogatej w treści i gatunki lekturze. Odpowiednio pobudzona wyobraźnia dziewcząt tworzyła wyimaginowany świat mitu i baśni, zaludniony bajkowymi postaciami w pięknej scenerii, co znajdowało wyraz w opowiadaniach i wierszach, do których pisania zachęcał dzieci pastor. Atmosfera pełna literatury i ojcowskiej akceptacji umożliwiła siostrom ćwiczenie poetyckiego i pisarskiego warsztatu. Wpłynęły na nią także rodzinne tragedie – szybka śmierć matki (siostry miały wtedy od roku do pięciu lat) oraz choroby i zgony w dzieciństwie dwóch najstarszych sióstr (w odstępie miesiąca jedna po drugiej): Marie (w wieku lat jedenastu) i Elizabeth (dziesięciolatki), spowodowane gruźlicą, której dziewczynki nabawiły się, przebywając w szkole dla córek duchownych w Cowan Bridge.

Obraz przedstawiający Annę lub Emily Brontë

Jedyny syn pastora Brontë, Patrick Branwell, nazywany tylko tym drugim imieniem – obiekt ojcowskich ambicji w zakresie zarówno kariery literackiej, jak i życiowego powodzenia, srodze zawiódł nadzieje. Mimo iż jako pierwszy z rodzeństwa opublikował swoje utwory (kilka wierszy w czasopiśmie w 1840 roku) i tłumaczył Horacego (przekłady nigdy nie zostały opublikowane), nie tylko nie został pisarzem, ale także, uzależniony od alkoholu i narkotyków, tracił kolejne możliwości zarobkowania. Kształcony najpierw w domu, potem przyjęty do Royal Academy of Arts w Londynie na studia malarskie szybko przerwał naukę. Próbował potem swoich sił jako: portrecista, pracownik kolei jako urzędnik, a potem zawiadowca, następnie guwerner, z marnym skutkiem z powodu pecha, defraudacji finansowych czy romansu z żoną pracodawcy. Umarł na gruźlicę, której towarzyszyło delirium tremens (zespół objawów wegetatywnych i wytwórczych objawów psychotycznych, w reakcji na odstawienie alkoholu u osób uzależnionych), w wieku 31 lat.

Emily Jane spędziła prawie całe życie na probostwie w Haworth, poza rokiem nauki w szkole w Cowan Brigde i kilku miesiącach w Belgii. Charlotte była dwa lata poza domem w dwóch szkołach z internatem. Potem krótko pracowała jako guwernantka, w latach 1842–1843 przebywała w Brukseli wraz z Emily, by uczyć się języków. Obie były najpierw uczennicami, a potem nauczycielkami: Charlotte uczyła języka angielskiego, a Emily muzyki. Przeżycia te stały się dla starszej z sióstr inspiracją do powieści „Profesor”. Po powrocie do Haworth, spowodowanym śmiercią ciotki, Emily zajęła się rodzinnym domem, Charlotte postanowiła zaś wrócić do Brukseli i kontynuować pracę nauczycielki w szkole Hégera. Nie był to jednak dla niej udany pobyt – samotna, tęskniąc za domem, zakochała się w żonatym Constantinie Hégerze. Do Haworth wróciła na początku 1844 roku. Wykorzystała swoje przeżycia podczas pisania powieści „Profesor” (wydanej pośmiertnie w 1857 roku za zgodą jej męża, który podjął się redakcji) oraz jej zmienionej wersji „Villette” (publikacja w 1853 roku, za życia autorki) – obu pod pseudonimem Currer Bell.

Drobna i krucha, cierpiąca na astmę najmłodsza z sióstr, Anne, dwa lata uczyła się w Roe Head School niedaleko Dewsbury, gdzie Charlotte była nauczycielką. Przez kolejne sześć lat życia pracowała jako guwernantka w dwóch zamożnych domach wiejskich.

Po powrocie do domu siostry wciąż tworzyły nowe utwory, jednak – odmiennie niż w dzieciństwie – nie pokazywały sobie nawzajem swoich manuskryptów. Z inicjatywy najstarszej z nich w 1846 roku wydały wspólny tomik poetycki „Poems by Currer, Ellis i Acton Bell”. Siostry Brontë ukryły się pod męskimi pseudonimami Currer Bell (Charlotte), Ellis Bell (Emily) i Acton Bell (Anne) w odpowiedzi na usłyszaną przez Charlotte opinię wydawcy, że kobietom nie przystoi pisać.

Realizację publikacji własnym sumptem umożliwiły im pieniądze otrzymane w spadku po ciotce. Mimo przychylnych recenzji tomik nie cieszył się powodzeniem. Z perspektywy dzisiejszych krytyków tylko wiersze Emily przedstawiają wartość poetycką.

Wspomnienia Anne związane z pracą w charakterze guwernantki znalazły odbicie w częściowo autobiograficznych powieściach – w „Agnes Grey” (opublikowanej w 1847 roku po części na jej koszt) oraz wydanej w 1848 roku „Lokatorce Wildfell Hall” – obu napisanych pod pseudonimem Acton Bell. Rok po publikacji swojej drugiej książki Anne zmarła w nadmorskim kurorcie Scarborough w Anglii jako piąta ofiara gruźlicy w rodzinie Brontë.

Emily opublikowała pod pseudonimem Ellis Bell w 1847 roku swoją jedyną powieść „Wichrowe Wzgórza” – za namową i przy pomocy Charlotte. Z uwagi na ogromne powodzenie w tym samym czasie książki Charlotte „Dziwne losy Jane Eyre”, także wydanej pod pseudonimem o nazwisku Bell. „Wichrowe Wzgórza” cieszyły się dużym zainteresowaniem czytelników, a jednocześnie miały ostre, nieprzychylne recenzje, w których zarzucano autorce brutalność i ponurość. Emily, z natury samotniczka i domatorka, ceniąca spokój ducha i przeciwniczka publikacji własnej twórczości, mocno przeżyła niechęć krytyki. Odsunąwszy się od Charlotte, zaczęła spędzać czas z czarną owcą rodziny – Branwellem.

Obraz przedstawiający Charlotte Brontë, 1873

Powieści sióstr odniosły sukces finansowy i czytelniczy. Nikt jednak, łącznie z wydawcą, nie wiedział, kim są ich autorzy. Wysuwano przypuszczenia, że napisał je jeden człowiek, a różne pseudonimy to zabieg wydawcy mający zwiększyć sprzedaż. Charlotte zdecydowała o odkryciu tajemnicy autorstwa książek, co uczyniła w lipcu 1848 roku, udając się z Anną do George'a Smitha – wydawcy. Wycofana Emily miała potem żal o odebranie jej spokoju i życia incognito.

Podczas pogrzebu brata, we wrześniu 1848 roku, Emily przeziębiła się, odmawiała jednak leczenia, w wyniku czego wywiązało się zapalenie płuc i pojawiły się objawy gruźlicy. Uparcie nie lecząc się aż do dnia śmierci, gdy wezwano lekarza, który rozłożył bezradnie ręce, zmarła jako trzydziestolatka.

W czerwcu 1854 roku odbył się ślub Charlotte i wikariusza z parafii jej ojca Arthura Bella Nichollsa. Para nie cieszyła się długo życiem małżeńskim – szybko po ślubie pisarka zaszła w ciążę i osiem miesięcy później zmarła wraz ze swym nienarodzonym dzieckiem, rzekomo na gruźlicę. Obecnie uważa się jednak, że było to raczej odwodnienie lub niedożywienie z powodu nadmiernych mdłości, typowych dla kobiet w ciąży.

Eryk Ostrowski w książce „Charlotte Brontë i jej siostry śpiące”, bazując na analizie samych tekstów literackich, wysnuwa tezę, że autorką wszystkich dzieł sióstr Brontë była najstarsza, Charlotte. Autor sądzi, że przypisała ona autorstwo własnych powieści młodszym siostrom, aby zapewnić im środki na utrzymanie na wypadek śmierci ojca. Warto tutaj przypomnieć, że według obowiązującego wtedy angielskiego prawa po ojcu dziedziczył tylko syn lub następny męski potomek w linii bocznej.

W biograficznej książce „Tajemnice wichrowych wzgórz”, wydanej w 2017 roku, Ostrowski obroni Branwella, twierdząc, w oparciu o niepublikowane wcześniej po polsku dokumenty, że informacje o jego nałogach i trybie życia znamy z niewiarygodnych źródeł lub nadinterpretacji. Formułuje także teorię, że autorem „Wichrowych Wzgórz” był Branwell.

Kobieta o wielkim umyśle i mężczyzna o wielkim sercu

Obfity dorobek George Sand, urodzonej jako Amantine Aurore Lucile Dupin na początku XIX wieku francuskiej pisarki epoki romantyzmu, obejmował nie tylko liczne utwory literackie, ale także jedno małżeństwo (z baronem Casimirem Dudevantem, którego opuściła po ośmiu latach), troje dzieci (w tym adoptowaną daleką krewną, ponaddwudziestoletnią Augustine Brault), liczne romanse (w tym z Alfredem de Musset i Fryderykiem Chopinem) i ekscentryczność. Ta wolnomyślicielka, przeciwniczka instytucji małżeństwa i zwolenniczka wolnej miłości, zdobyła rozgłos w równym stopniu dzięki twórczości, co stylowi życia. Pisała pod męskim pseudonimem, ubierała się po męsku i żądała, by zwracano się do niej „mon frère” (mój bracie). Wszystkie jej powieści miłosne zostały umieszczone w index librorum prohibitorum (indeksie ksiąg zakazanych). Co niecodzienne w tamtych czasach – jej książki czytali zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Żyjąca w tym samym okresie Elizabeth Barrett Browning w wierszu „To George Sand: A Desire” nazywa ją „kobietą o wielkim umyśle i mężczyzną o wielkim sercu”.

Portret George Sand namalowany przez Augusta Charpentiera

Nawet jej pochodzenie fascynuje – córka napoleońskiego oficera, szybko zmarłego, była także prawnuczką Maurycego Saskiego, nieślubnego syna Augusta II Mocnego. Dzieciństwo spędziła w Nohant, potem trzy lata uczyła się na pensji w Paryżu. Jej małżeństwo z baronem Casimirem Dudevantem przetrwało tylko osiem 8 lat. Para miała dwójkę dzieci: Maurice’a i Solange. Po rozpadzie małżeństwa zamieszkała w Paryżu.

Zadebiutowała, pisząc wspólnie z Jules'em Sandeau, od którego nazwiska wzięła swój męski pseudonim twórczy. Publikowała także w „Le Figaro”, romansując z jego redaktorem Henrim de Latouche. Potem nawiązała burzliwy romans z Alfredem de Musset – para kilkakrotnie rozstawała się i schodziła. Była również w związku z Prosperem Mériméem, utrzymywała przyjaźń z Lisztem. Wszyscy znali ją z ekscentrycznego zachowania, paliła cygara i fajkę, ubierała się po męsku i przeklinała. Ubiór nie był jednak od razu kontestacją społecznej roli kobiety. Pierwotnie ubierała się tak z wygody i ostrożności, taki przyodziewek umożliwiał bowiem większą swobodę ruchów niż obowiązujący wtedy gorset i niewygodne, ciężkie suknie.

Przyjaźń zawarta z Fryderykiem Chopinem w 1838 roku szybko przekształciła się w relację miłosną. George Sand pełniła wobec partnera rolę matki i muzy, lecz mimo oddania miała w czasie ich związku dwa krótkie romanse. Ich odbyta w 1838 roku dla poprawy zdrowia Chopina podróż na Majorkę zaowocowała publikacją wspomnień Sand pod tytułem „Zima na Majorce” (wydaną po polsku ponad półtora wieku później). Chopin napisał swoje najwybitniejsze dzieła w posiadłości George Sand w Nohant, gdzie w latach 1839–1846 spędzał porę letnią. Zerwała z nim w 1847 roku po awanturze rodzinnej, w której Chopin stanął po stronie Solange (w której wcześniej się podkochiwał) i jej męża. Ponadto dzieci Sand nie akceptowały do końca romansu swojej matki i muzyka. George Sand przeżyła w tym okresie także rozczarowania związane z porażkami politycznymi oraz zerwaniem wielu długoletnich przyjaźni. Rozpad związku był kolejnym ciosem dla pisarki.

W międzyczasie (1845) George Sand adoptowała 21-letnią Augustine Brault, daleką krewną. Zapewniła jej tym samym możliwość edukacji, otrzymując w zamian silne uczucie, którego nie doczekała się od córki. Relacja ta zmieniła się po wspomnianej wyżej kłótni rodzinnej z Solange i zerwaniu George Sand z Chopinem.

Pomimo braków w formalnym wykształceniu – uczyła się głównie sama, wybierając dość przypadkowo lektury – tworzyła utwory ciekawe, choć raczej opierała się na ideach innych niż własnych twórczych pomysłach. W jej powieściach pojawia się pochwała socjalizmu utopijnego, dzięki czemu w polskim wydaniu „Dziejów mojego życia” w latach 60. XX wieku autor przedmowy rozpływa się nad jej inteligencją i geniuszem twórczym, przedstawiając ją, zdecydowanie na wyrost, jako największą pisarkę XIX wieku. Inspirowały ją także spirytualizm i mistyka chrześcijańska oraz własna biografia. Miała wielką łatwość pisania i nigdy nie redagowała swoich prac po ich ukończeniu. Tworzyła i publikowała prawie do samej śmierci. Jednymi z jej ostatnich utworów były napisane dla wnuków baśnie.

Niemoralna moralizatorka

Jedna z najlepszych pisarek epoki wiktoriańskiej, Mary Ann Evans, przyjęła męski pseudonim George Eliot z dwóch powodów: by oddzielić swoje skandalizujące życie prywatne od twórczości oraz dlatego, że była świadoma faktu, iż jej dzieła, jako napisane przez mężczyznę, zostaną potraktowane poważniej. Wychowywała się w konwencjonalnej, konformistycznej i religijnej rodzinie, która zapewniła jej skromne wykształcenie, odpowiednie dla dziewcząt z niższej klasy średniej. Uczyła się w szkołach z internatem, studiowała języki obce i sporo czytała. Uznawana za wybitnie inteligentną przysparzała rodzinie zmartwień wynikających z braku powodzenia: rodzina Mary martwiła się, że brak urody i opinia intelektualistki mogą pogrzebać jej szanse na zamążpójście. Przez jej całe życie kwestia wyglądu będzie znacząca – nie tylko będzie skrupulatnie zabraniać fotografowania się i wykonywania dagerotypów jej postaci, ale także będzie tylko kilkukrotnie pozować do portretów wyłącznie zaprzyjaźnionym malarzom, zaś w swoich utworach wiele uwagi poświęci opisom różnych typów kobiecego piękna.

George Elliot na obrazie namalowanym przez Sir Frederica Williama Burtona

Wielką zmianę w życiu przyszłej pisarki zapoczątkowała w 1849 roku śmierć ojca, który zapisał jej niewielki spadek. Mary ujawniła wtedy swój niepokorny charakter i zamiast, jak przystało przyzwoitej trzydziestoletniej kobiecie (uważanej wtedy za starą pannę), pozostać u brata jako gospodyni, wyjechała do Londynu zarabiać na utrzymanie jako tłumaczka i redaktorka. Miała już doświadczenie w tym względzie – polecona przez sąsiadów, rodzinę Brayów, tłumaczyła dla londyńskiego wydawnictwa dwa niemieckie traktaty filozoficzne oraz „Etykę” Spinozy z łaciny.

Pod koniec 1850 roku Evans wyjechała do Londynu i zatrzymała się w domu Johna Chapmana, którego poznała przez sąsiadów. Jej nowy znajomy prowadził małe wydawnictwo, które opublikowało jej tłumaczenia. Niedługo później kupił wpływowe pismo „The Westminster Review”, do którego pisali m.in. John Stuart Mill czy Herbert Spencer. Evans zaczęła obracać się wśród wybitnych intelektualistów. Jednocześnie zakochała się w Johnie, mężu i ojcu rodziny. Ten postawiony w obliczu konfrontacji z żoną i oficjalną kochanką z jednej strony, a pociągającą go intelektualnie samotną kobietą z drugiej, zachował się mało elegancko, dystansując się wobec niej w okrutnej rozmowie. Na pocieszenie jednak złożył jej propozycję zostania „tajnym” wydawcą pisma, z nim jako oficjalnym wydawcą. W tych czasach możliwości zawodowe kobiet ograniczały się do: bycia guwernantką, zajmowania się literaturą lub dziennikarstwem. Nie było możliwości, by piastowały stanowiska redaktorskie, zajmowały się głównie pisaniem i były gorzej opłacane niż mężczyźni. Kilka lat pracy na powyższych warunkach umożliwiło Evans znajomość z pozytywistą Herbertem Spencerem i filozofem George'em Henrym Lewesem. Ten drugi został jej partnerem życiowym, przyjacielem i agentem literackim na ponad dwie dekady. Z uwagi na to, że był żonaty, a małżonka zdradzała go (uznał jej dzieci za swoje), a potem porzuciła, związek nigdy nie został zalegalizowany.

Para w atmosferze skandalu wyjechała na kilka miesięcy do Niemiec. Po powrocie Evans kazała nazywać się nazwiskiem partnera. Brat zerwał z nią relację, jednak środowisko, w którym się obracała, zaakceptowało tę sytuację. Mary dotknął ostracyzm społeczny – brak zaproszeń na kolację i ostrożność w rozmowach z innymi. Relacja wpłynęła bardzo inspirująco na jej twórczość – w czasie trwania związku napisała wszystkie swoje powieści. Konieczny okazał się wybór pseudonimu, Mary wybrała więc imię swojego partnera oraz nazwisko Eliot, z powodu prostoty i ładnego brzmienia słowa.

Jej powieści, oparte najczęściej na dylematach moralnych, cieszyły się wielkim powodzeniem i od wydania pierwszej z nich pisarka zarabiała wielokrotnie więcej niż jej partner, płacąc za utrzymanie żony Lewesa i siedmioro dzieci (był biologicznym ojcem tylko trojga z nich). Należą do nich czytane po dziś dzień „Miasteczko Middlemarch” i „Młyn nad Flossą”. W 1876 roku ukazał się „Daniel Deronda” – ostatnia powieść Eliot. Dwa lata później odszedł G.H. Lewes, a Mary ciężko zniosła tę stratę. Odcięła się od świata, przygotowując do druku jego ostatnią nieukończoną książkę, nowatorski traktat psychologiczny. A potem znowu okazała swoją niezależność, wychodząc po kilku latach za mąż w wieku sześćdziesięciu lat za Johna Waltera Crossa – młodszego o dwie dekady prawnika i doradcę finansowego jej byłego partnera. Wielu jej przyjaciół odwróciło się od niej. Para podjęła więc decyzję o wyjeździe w podróż poślubną do Włoch. O ślubie informował znajomych najstarszy syn jej byłego życiowego partnera. Wrócili do kraju w lipcu 1880 roku, na początku grudnia zamieszkali w nowym domu. Szczęście nie trwało długo – 22 grudnia George Eliot zmarła z powodu niewydolności nerek. Mąż spędził potem kilka lat, spisując jej biografię, która okazała się słodką laurką. John Cross pozostał wdowcem.

Eliot wywarła ogromny wpływ na literaturę anglosaską i życie swoich czytelników. Do fascynacji jej utworami przyznawały się tak różne osoby, jak królowa Wiktoria, Virginia Woolf, Henry James czy Zygmunt Freud. W naszych czasach ślady jej wpływu znajdziemy u Zadie Smith w zbiorze esejów „Jak zmieniałam zdanie”, a zdobywczyni Nagrody Bookera A.S. Byatt uznaje „Miasteczko Middlemarch” za najlepszą powieść świata. W powieści „Trafny wybór” J.K. Rowling w centrum fabuły postawiła zmiany spowodowane w życiu lokalnej społeczności wywołane śmiercią członka rady gminnej, Barry’ego Fairbrothera, którego nazwisko zapożyczono od głównego bohatera „Miasteczka Middlemarch”.

Patriotka o męskim sercu

Maria Konopnicka, z domu Wasiłowska, żyjąca i tworząca na przełomie XIX i XX wieku, kojarzy się nam obecnie z trącącymi myszką nowelkami, sielskimi bajkami zaludnionymi krasnoludkami i sierotkami oraz patriotyzmem spod znaku „Roty”. Trudno zatem uwierzyć, jak ogromną rolę odegrała ona dla literatury i kultury polskiej z jednej strony, a z drugiej – jak olbrzymie wzbudzała kontrowersje w osobach sobie współczesnych, a nawet była ofiarą ataków ze środowisk katolicko-narodowych z uwagi na swoją jawnie deklarowaną niechęć do Kościoła katolickiego, połączoną z żarliwą wiarą i częstymi odwołaniami do Boga. Zdumiewający wydaje się zatem w tym kontekście fakt, iż obecnie w kościołach wciąż śpiewany jest hymn „Roty Polskich Katolików”, wyraźnie inspirowanej „Rotą” (słowami i melodią) z tekstem napisanym w 1927 roku przez redemptorystę ojca Aleksandra Piotrowskiego.

Maria Konopnicka na starej fotografii

Była córką Józefa Wasiłowskiego, prawnika, obrońcy Prokuratorii Generalnej i patrona Trybunału Cywilnego, i Scholastyki z Turskich. Mieszkali oni w Suwałkach, a gdy przyszła poetka miała siedem lat, przenieśli się do Kalisza. Matka zmarła pięć lat później, ojciec, znawca i miłośnik literatury, wychowywał córki w duchu chrześcijańskim. W latach 50. XIX wieku wraz z siostrą uczyła się na pensji u sióstr sakramentek w Warszawie. Tam Maria poznała Elizę Pawłowską (później po mężu Orzeszkową), z którą przyjaźniła się przez całe życie. Brat Marii, Jan, poległ w powstaniu styczniowym.

Jesienią 1862 roku wyszła za mąż za Jarosława Konopnickiego herbu Jastrzębiec, starszego o 12 lat, i zamieszkała z nim w Bronowie, a potem w Gusinie. Mąż zarządzał rodzinnym majątkiem, z jego kilkoma wsiami, a Maria zajmowała się domem i dziećmi, których w okresie dekady małżeństwa urodziła ośmioro (dwóch synów zmarło zaraz po urodzeniu). Obdarzona zamiłowaniem do słowa i silną wolą Konopnicka dusiła się jako gospodyni domowa i osoba zależna od swojego męża. Jarosław niechętnym okiem patrzył także na twórczość żony. Poemat „W górach”, przychylnie zrecenzowany przez Sienkiewicza, dodał jej pewności siebie. Rozstała się z mężem i przeniosła z dziećmi do Warszawy, gdzie utrzymywała się z udzielania korepetycji. Od 1878 roku, po śmierci ojca, udzielała się w konspiracyjnych i jawnych akcjach społecznych.

Kontrowersyjna jest kwestia stosunku Konopnickiej do jej dzieci, które dzieliła na złe i dobre. Zarzucano jej później obojętność na losy córki Heleny, uznanej za niepoczytalną i umieszczonej w zakładzie psychiatrycznym, oraz jej urodzonego tam dziecka. Konopnicka zabezpieczyła finansowo pobyt córki, nigdy jej jednak nie odwiedziła i nie utrzymywała z nią relacji.

Publikowała wiersze w czasopismach „Kaliszanin” i „Tygodnik Ilustrowany”. W latach 80. XIX wieku redagowała pismo dla kobiet „Świt”, współpracowała także z tygodnikiem dla kobiet „Bluszcz”. Pisała nowele, inspirując się początkowo pracami Prusa i Orzeszkowej. Uprawiała krytykę literacką, tworzyła także utwory dla dzieci pozbawione charakterystycznego dla ówczesnych czasów natrętnego dydaktyzmu. W 1908 roku w czasopiśmie „Gwiazdka Cieszyńska" opublikowała „Rotę”, wiersz, który stanowił punkt kulminacyjny publicystycznej kampanii poetki przeciwko polityce germanizacyjnej w zaborze pruskim. Na początku XX wieku brała udział w międzynarodowym proteście przeciwko prześladowaniu dzieci polskich we Wrześni (1901–1902). Udzielała się w walce o prawa kobiet, akcji potępiającej represje władz pruskich, w pomocy na rzecz więźniów politycznych i kryminalnych. Spotkała się z atakami środowiska klerykalnego, zyskując sobie miano poganki.

Maria Konopnicka na fotografii z ok. 1897 roku

Liczne pseudonimy autorki „Roty" (M.K., K., Ko-mar, Jan Sawa, Marko, Jan Waręż, Humanus, Ursus, Mruczysław Pazurek) miały zmylić cenzurę. Śpiewnik historyczny wydany w 1904 roku pod pseudonimem Jan Sawa zawierał wiersze poświęcone insurekcji kościuszkowskiej, a ujawnienie autorstwa groziło pisarce poważnymi reperkusjami.

Kontrowersyjną i do dziś dyskutowaną sprawą pozostaje relacja z Marią Dulębianką. Kobiety przez blisko dwadzieścia lat były przyjaciółkami bądź partnerkami życiowymi. Dulębianka mieszkała z Konopnicką w dworku w Żarnowcu, gdzie miała swoją pracownię. Razem odbywały podróże po Europie. Dulębian­ka uczestniczyła w życiu rodzinnym Konopnickich, brała udział w zjeździe ich rodziny oraz ju­bi­le­uszu po­et­ki.

Płeć literatury

Maria Komornicka urodziła się w latach 70. XIX wieku w Grabowie, gdzie spędziła dzieciństwo. Potem przeniosła się do Warszawy z matką i rodzeństwem. Ojciec, pokładając w niej wszystkie swoje niezrealizowane ambicje związane z wykształceniem i pozycją społeczną, nie przywiązywał większej wagi do pasji córki związanej z pisaniem. Jej niezwykłe, odznaczające się wrażliwością teksty pozwoliły na debiut już w wieku 16 lat. W 1894 roku wyjechała zgodnie z życzeniem ojca na studia na uniwersytecie w Cambridge w Wielkiej Brytanii. Uczęszczała na wykłady, jednak nie została studentką. Czuła się wyobcowana, nie utrzymywała z nikim bliższych kontaktów. Pozwoliło jej to na wnikliwą i pozbawioną złudzeń obserwację konwenansów, hipokryzji i zakłamania angielskiego życia. Wróciła po pół roku do Warszawy, zażenowana stosunkiem władz uczelnianych do kobiet.

Studentki potrzebowały bowiem poręczenia towarzyszącego im mężczyzny lub listu pełniącego tę funkcję, by wejść do biblioteki. Zabronione także pod groźbą kary aresztowania przez rektora było przebywanie przez studentki po zmroku poza domem. Wymuszało to na nich płacenie woźnym za odprowadzanie ich do miejsca zamieszkania. Przeżycia i refleksje z tego czasu autorka opublikowała w dzienniku „Raj młodzieży”, publikowanym w odcinkach w „Przeglądzie Pedagogicznym”.Maria Komornicka Piotr Odmieniec Włast na fotografii

Po powrocie do kraju zatrzymała się najpierw u Nałkowskich. Wraz z wieloletnimi przyjaciółmi, działaczami antymieszczańskiego ruchu umysłowego Wacławem Nałkowskim i Cezarym Jellentą stworzyła pierwszy polski manifest modernistyczny, opublikowany w 1895 roku – „Forpoczty ewolucji psychicznej i troglodyci”. W dziele tym zawarła idee podziału ludzi na osoby pozbawione aspiracji twórczych oraz jednostki wrażliwe i kreatywne, nieprzystosowane do życia codziennego.

W 1898 roku, w czasie podróży poślubnej, jej zazdrosny mąż, poeta Jan Lemański, strzelił do niej i jej kuzyna na krakowskich Plantach, uznając ich rozmowę za zbyt długą i poufałą. Różnice osobowościowe i zazdrość męża doprowadziła po dwóch latach do rozpadu związku.

Na początku XX wieku nawiązała współpracę z czasopismem „Chimera”, gdzie publikowała wiersze, prozę i tłumaczenia oraz – pod pseudonimem Piotr Włast – recenzje literackie, odznaczające się szczerością i brakiem względów na pozycję czy rangę literacką autora ocenianego dzieła. Pseudonim historycznej postaci Piotra Własta wybrała ze względu na pokutujące w niej przekonanie, że mężczyzna ten, wojewoda księcia Bolesława Krzywoustego, był jej przodkiem. To w tym czasopiśmie opublikowała „Biesy”, swój najsłynniejszy utwór wydany w 1902 roku i rozpoczynający się zdaniem: „Było to za czasów mej manii samoprześladowczej”. Stanowi on wybitne autoanalityczne studium samotności, poszukiwania własnej tożsamości i miejsca w świecie oraz tęsknoty za wartościami absolutnymi. Jej poetycki język oraz siła oddziaływania zadziwiają współczesnego czytelnika. Wielu krytyków spostrzega utwór jako zwiastun choroby psychicznej autorki.

W 1903 roku Maria odbyła samotną podróż po Europie, w czasie której przeżyła pierwsze załamanie psychiczne w Bibliotece Polskiej w Paryżu. Otoczenie w kraju uznało ją po powrocie za osobę szaloną. W wieku 31 lat, podczas pamiętnej nocy poznańskiej, w hotelu po wyjściu matki spaliła wszystkie kobiece suknie, przywdziała męski strój i przedstawiała się jako Piotr Odmieniec Włast. Przez rodzinę i otoczenie została uznana za obłąkaną i umieszczona w szpitalu psychiatrycznym. Po jego opuszczeniu, po wybuchu pierwszej wojny światowej, kolejne trzy dekady życia Piotr Odmieniec spędził, dzieląc je między pobyty w rodzinnym Grabowie (w dobudówce w domu brata) i w kolejnych zakładach leczniczych dla osób chorych psychicznie. Siostra Aniela wspominała, że po wojnie Piotr Odmieniec podpisywał się jako M.P.O.W. (Maria Piotr Odmieniec Włast), potem wyłącznie imieniem Maria, czasem dodając K. lub K.L. Mimo tego jednak w pismach odnajdziemy gramatyczną końcówkę w rodzaju męskim.

Ta wszechstronna pisarka i fascynująca postać za życia nie doczekała się uznania. Odkryta na nowo w XXI wieku, stała się bohaterką prac naukowych, sztuk teatralnych i inspiracją dla ruchu feministycznego.

Chłopczyca w androgynicznym świecie

Nelle Harper Lee, autorka głośnej powieści „Zabić drozda”, za którą zdobyła Pulitzera (jej ekranizacja zdobyła dwa Oscary), ukryła się pod własnym nazwiskiem. Odrzuciła pierwsze imię, zostawiając androgyniczne nazwisko Harper Lee. Określana w dzieciństwie przez własną siostrę jako chłopczyca, autorka była posądzana o homoseksualizm. W powieści pojawia się sześcioletnia bohaterka książki Jean Louise Finch, określana chłopięcym pseudonimem Skaut – postać wzorowana na Harper Lee.

Portret Harper Lee z okładki pierwszego wydania jej książki

Debiutancką książkę autorka opublikowała w wieku 34 lat, po czym zamilkła na ponad pół wieku. W 2015 roku ukazała się jej druga powieść, zatytułowana „Idź, postaw wartownika”, której akcja rozgrywa się po 20 latach od czasu akcji premierowej powieści. Obie książki stały się bestsellerami.

Harper Lee jest czytelnikom bliżej znana także jako przyjaciółka Trumana Capote’a, który był pierwowzorem postaci Dilla Harrisa z jej pierwszej powieści. Lee pomagała Trumanowi w zbieraniu materiałów do artykułu o brutalnym morderstwie. Capote wykorzystał te materiały do napisania swojej wstrząsającej książki „Z zimną krwią”.

Duńska lwica i córeczka tatusia

Urodzona w Danii w 1885 roku Karen Christence von Blixen-Finecke kształciła się w Kopenhadze, Paryżu i Rzymie. Pierwsze teksty literackie zaczęła publikować jako Osceola w duńskich czasopismach już w 1905 roku. Jej ojciec Wilhelm Dinesen, pisarz, ekscentryk i niewierny mąż cierpiący na syfilis, popychany wyrzutami sumienia, popełnił samobójstwo, gdy Karen miała dziewięć lat.

Karen Blixen-Finecke na lotnisku Kastrup w Kopenhadze, 1957

W 1914 Karen poślubiła kuzyna szwedzkiego barona Brora von Blixen-Finecke. Razem wyjechali do Kenii, gdzie prowadzili plantację kawy. Liczne zdrady męża oraz zarażenie autorki syfilisem doprowadziły parę do rozwodu. W międzyczasie w 1918 roku Karen poznała oficera i podróżnika Denysa Fincha Hattona, który stał się jej przyjacielem, a po separacji z mężem wieloletnim partnerem, aż do jego tragicznej śmierci w wypadku lotniczym w 1931 roku. Blixen przez dziesięć lat (1921–1931) sama zajmowała się plantacją, a potem z powodu załamania się rynku kawy wróciła do Danii. W 1934 roku wydała „Siedem niesamowitych opowieści”. Później nadal tworzyła głównie opowiadania, pisząc po angielsku i duńsku. Zakochana w Afryce podróżniczka i feministka wydała w 1937 roku pod pseudonimem Isak Dinesen powieść „Pożegnanie z Afryką”, opartą na autobiograficznych wątkach. Blixen chciała w ten sposób uhonorować ojca Wilhelma Dinesena, którego tak wcześnie straciła. Pisała także pod innymi męskimi pseudonimami: Osceola, Peter Lawless, Nozdref's Cook.

Inicjały zbrodni… rynku wydawniczego

J.D. Robb, J.K. Rowling, E.L. James – znacie te nazwiska? Mgliście bezpłciowe, ukrywają pisarkę tworzącą kryminały, choć na co dzień zajmuje się ona romansami, bestsellerową autorkę książek dla dzieci, którą wydawca ostrzegał, że inaczej chłopcy nie kupią jej książek, czy wreszcie autorkę erotycznego bestsellera tego wieku, na co dzień ułożoną pracownicę jednej ze stacji telewizyjnych. Co nimi kieruje? Ambicja, chęć zysku, komformizm? A może po prostu chęć wydania swojej twórczości? Ilu czytelników, tyle odpowiedzi.

Kiedyś uważano, że pisanie nie przystoi kobietom. Francine Prose, autorka artykułu „Scent of a Woman’s Ink” („Zapach kobiecego atramentu” – tytuł nawiązuje do filmu „Scent of a Woman”, w polskiej wersji „Zapach kobiety”), opublikowanego w czasopismie „Harper’s Magazine” w czerwcu 1998 roku, nazwała uprzedzenie wobec piszących kobiet „gynobibliofobią”. Minęło prawie dwadzieścia lat, świat zmienił się w stopniu nieprzewidzianym przez żadnego z futurologów. W 2015 roku pisarka Catherine Nichols, zniechęcona odmownymi odpowiedziami lub brakiem reakcji po wysłaniu swojej powieści do pięćdziesięciu wydawnictw, wpadła na szalony pomysł, by ten sam tekst przedstawić wydawcom jako dzieło mężczyzny. Wysłała je zatem do kolejnych pięćdziesięciu oficyn wydawniczych pod pseudonimem George Leyer. Ich reakcja udowadnia tezę, że być pisarzem jest łatwiej niż pisarką. Catherine otrzymała odpowiedzi od dwóch tylko wydawców, zaś George – od siedemnastu. Co więcej, jako kobieta otrzymała jedną odpowiedź wyrażającą zainteresowanie książką, gdy tymczasem jako mężczyzna aż sześć! Ponadto redaktorzy (zarówno kobiety, jak i mężczyźni) używali wobec autorki zwrotów mówiących o jej „pięknym pisaniu”, „niezbyt odważnej bohaterce”, zaś wobec pisarza używali sformułowań, że książka jest „mądra”, „emocjonująca” czy „dobrze skonstruowana”. Autorka, posiłkując się sugestiami dotyczącymi poprawienia tekstu skierowanymi do jej męskiego odpowiednika, zredagowała maszynopis i wkrótce go wydała.

Jaka jest zatem płeć dobrej literatury? Jak sądzicie?

Jowita Marzec

Grafika otwierająca: katemangostar


komentarze [84]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
FannyBrawne 24.05.2022 18:19
Bibliotekarka

Ciekawy artykuł, niektóre historie znałam, inne były dla mnie niespodzianką :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dorota Karło 01.02.2020 11:54
Czytelniczka

Zarówno kobiety jak i mężczyźni potrafią doskonale pisać i mają wiele do przekazania, tyle ,ze mężczyznom zawsze było łatwiej zaistnieć w literackim świecie. Pisanie pod męskim pseudonimem okazywało się czasem koniecznością dla kobiet piszących w odległych czasach.
Konopnicka była lesbijką, a w związkach homoseksualnych też są jakieś role. Mogła czuć się znacznie lepiej w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
ChelseaMonday 30.01.2020 11:11
Bibliotekarka

Ja króciutko. Jestem z tych, które męskie nazwiska biorą. A zwłaszcza w obecnej literaturze polskiej. Zbyt wiele razy się nacięłam na autorkach i zwyczajnie nie mam ochoty tracić więcej czasu na przekonywanie się. Teraz to mnie trzeba przekonać, by sięgnąć po książki polskich autorek. Ale podobna sprawa jest z polskimi autorami używającymi obcojęzycznych nazwisk. Nawet...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Róża_Bzowa 30.01.2020 17:04
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

A może jednak dasz szansę na przykład pani Tokarczuk? :)

Nie dlatego, że noblistka, tylko dlatego, że - moim zdaniem, a czytam ją od dwudziestu pięciu lat - to jeden z najciekawszych głosów w naszej literaturze.
Nawiasem mówiąc nosi drugie imię Nawoja :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FannyBrawne 24.05.2022 18:07
Bibliotekarka

Co do męskich nazwisk się nie zgodzę, ale co do zagranicznych tak - nie przekonuje mnie kreowanie się polskich autorów (głównie młodych) na Amerykanów, szczególnie, że w takich książkach często research na temat innej kultury jest niewielki ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
BookJunkie 29.01.2020 23:38
Czytelniczka

Świetny artykuł, nigdy nie słyszałam tak dużo na ten temat, a jest on ciekawy i warty poruszenia :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 30.01.2020 17:06
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dziękuję :) Staram się, jak mogę.

PS Jesteś słuchowcem? "Nigdy nie słyszałam..." :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
BookJunkie 31.01.2020 02:05
Czytelniczka

Po prostu źle sformułowałam zdanie, chodziło mi tak ogólnie o to, że nie słyszałam ani nie czytałam wiele na poruszony tu temat :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 31.01.2020 22:26
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

To było pytanie życzliwe. Jako kinestetyk (często piszę, że coś czuję, albo odbieram "atmosferę", co wzrokowcy płci męskiej traktują jako jakieś czary-mary) napisałabym pewnie "czuję się zaskoczona tym, że..." :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lilith 29.01.2020 13:56
Czytelnik

Te przykłady pokazują, że kobiety potrafią mądrze i dobrze pisać i nie powinny ograniczać się do prostych obyczajówek, bo często mają coś więcej do przekazania niż tylko love story z happy endem. W tym zestawieniu zabrakło mi Elizy Orzeszkowej, która dwa razy otarła się o nagrodę Nobla. Fascynują mnie polskie pisarki, które uważam za niedocenione, a których życiorysy są...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Verbal 28.01.2020 10:33
Czytelnik

"Jaka jest zatem płeć dobrej literatury?" - skoro mamy pisać o dobrej to co tu robi E.L. James ? Ale to uwaga przy okazji , głównie to chodzi o to, że dobra literatura nie ma płci.
"Kiedyś uważano, że pisanie nie przystoi kobietom"
Nie do końca. Raczej uważano, że nie są do sensownego pisania zdolne. Artykuł zdaje się popierać tezę Prose o gynobibliofobii tyle, że sama teza...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Meszuge 27.01.2020 22:02
Czytelnik

Nie w tym rzecz. Wydanie tej książki, pierwszej wersji "Zabić drozda", bez wiedzy i zgody autorki, było nadużyciem. Wydawca nadal zwraca pieniądze tym, którzy poczuli się jego machinacjami oszukani. Lee nie napisała dwóch powieści, ale jedną, a ta niby druga to wersja robocza, która wtedy nie znalazła uznania wydawcy.
Warto o tym wiedzieć, pamiętać i zwracać uwagę na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Róża_Bzowa 28.01.2020 00:19
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dzięki za wyjaśnienie, ale ja to wiem.
Zmęczenie materiału, czyli głowy.
Ale co niby promowałam?

Nawiasem mówiąc tam było mnóstwo jeszcze innych kwestii. Na przykład niektórzy krytycy podawali w wątpliwość autorstwo "Go Set the Watchman". Dopiero analiza języka powieści dowiodła niezbicie, że autorka jest ta sama.

A co do nieuprawnionych decyzji wydawców czy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Meszuge 28.01.2020 07:09
Czytelnik

Słusznie prawisz. Takich przykładów jest więcej (kontynuacje "Diuny" abo "Ojca chrzestnego"), ale tam nikt nie udawał, ze to kolejna książka Herberta, czy Puzo. W każdym razie incydent wysoce naganny.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 28.01.2020 21:26
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Wypada tylko potwierdzić.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
tsantsara 27.01.2020 13:36
Bibliotekarz

Wybór tematu i nawiązanie do wcześniejszej dyskusji bardzo mi się podoba. Sposób ujęcia tematu również. Ale natrafiam na pewne "nieciągłości" w tekście, rodzące dziwaczne pytania:
...postawiony w obliczu konfrontacji z żoną i oficjalną kochanką z jednej strony, a pociągającą go intelektualnie samotną kobietą z drugiej
Żona i kochanka były po jednej stronie - tzn. żona...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Róża_Bzowa 27.01.2020 21:16
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dziękuję za miłe połechtanie ego autorki i za wnikliwa lekturę :)
A teraz ad rem.

Tak, dokładanie tak było: żona i oficjalna kochanka, dotychczas walczące ze sobą, w obliczu wspólnego zagrożenia połączyły siły przeciw Mary Ann Evans. Po krytycznej rozmowie, w czasie której wiarołomny mąż i kochanek dał do zrozumienia pisarce, że pociąga go ona tylko intelektualnie, a nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 27.01.2020 09:28
Czytelnik

"W 2015 roku ukazała się jej druga powieść, zatytułowana „Idź, postaw wartownika”, której akcja rozgrywa się po 20 latach od czasu akcji premierowej powieści. Obie książki stały się bestsellerami" - czyżby? Naprawdę tak to było?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 27.01.2020 20:55
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Czy uznasz liczbę 1,1 mln sprzedanych egzemplarzy książki "Go Set a Watchman" w samych tylko USA i Kanadzie za uprawnioną przesłankę do nazwania książki bestsellerem?
https://www.businessinsider.com/go-set-a-watchman-sold-more-than-11-million-copies-2015-7?IR=T

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 28.01.2020 13:10
Bibliotekarz

Na tej zasadzie bestsellerem jest "50 twarzy Greya" i "Igrzyska śmierci", o wiele więcej egzemplarz sprzedano.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 28.01.2020 22:44
Bibliotekarz

A już kompletnym bestsellerem będzie Biblia, Tora i Koran :D Kanon Palijski zbyt obszerny a Wedy to jednak religia etniczna. Kto da więcej? :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 29.01.2020 12:08
Bibliotekarz

Trudno je nazwać bestsellerami, raczej są to księgi, które miały największy wpływ na ludzkość. Do tego spisu można dodać jeszcze Mahabharata.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 29.01.2020 17:40
Bibliotekarz

Oh, to było sarkastycznie / przekornie ;) Nie wierzę "bestsellerom" bo czy liczba sprzedanych kopii ma świadczyć o jakości? raczej o zainteresowaniu. A ilu zainteresowanym się NIE podoba? Tego już statystyki nie obejmują.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 29.01.2020 18:39
Bibliotekarz

@sulibat Zgadzam się z Tobą. Często jest odwrotna proporcjonalność, gdyż większość szuka literatury łatwej, lekkiej i przyjemnej. Nie ma statystyk ile osób kupiło lub wypożyczyło daną książkę pod wpływem reklamy, a później miało ochotę ją spuścić....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 29.01.2020 21:00
Czytelnik

Sam to chciałem napisać .Patrzać na co ludzie biorą z bibliotek.To królują nowości,w ładnych okładkach.Lekkie i do przeczytania nie do analizowania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
tsantsara 30.01.2020 10:39
Bibliotekarz

@sulibrat Wg tych kryteriów (ilość sprzedanych egzemplarzy) obok świętych ksiąg rozmaitych religii za "bestsellery" należałoby również uznać "żółtą książeczkę" Mao, "Mein Kampf" Hitlera itp. Są to tego rodzaju "bestsellery", które nie tylko się może nie podobały, ale pewnie w ogóle mało kto je czytał... Musiały po prostu być w domu, żeby w razie potrzeby móc się ich...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Lis 30.01.2020 12:58
Bibliotekarz

LOL :) "żółta książeczka" :) Oj czytali je czytali. Zrobili kompilację jak wybór wierszy :) co innego dzieła zebrane Lenina, można by z nich dom wymurować :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
tsantsara 30.01.2020 13:13
Bibliotekarz

Ale dzieła Lenina - ponad 50 tomów - to były już symbole statusu (jak swego czasu encyklopedie): dostępne tylko dla wyższych sekretarzy. Innych nie byłoby pewnie i tak na to stać (kto by zresztą dobrowolnie chciał to kupować?!), nie mówiąc już o tym, że nikt spoza rozdzielnika Lenina by nie dostał - mógłby jeszcze jakieś świętokradztwo popełnić... Ale poza wierchuszką PZPR...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 30.01.2020 14:39
Bibliotekarz

Niektórzy do dzisiaj czytają dzieła Lenina z zapartym tchem.Żółtą książeczkę sama bym przeczytała, aby zobaczyć jak można omamić cały naród.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 30.01.2020 15:02
Czytelnik

Koleżanka 38 lat miała w dłoni dzieło Hitlera

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
tsantsara 30.01.2020 16:21
Bibliotekarz

Ja też mam kilka tomów Lenina - wziąłem, bo biblioteka rozdawała. Brałem te z czasów wojny polsko-bolszewickiej, bo Lenin się trochę w tym czasie nagadał - byłem ciekaw, jak to wyglądało wtedy z ich strony. Chciałem też wziąć Bajki o Leninie, bo tam dopiero można się pośmiać z oczadzenia czasów, ale nie było....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 30.01.2020 20:55
Bibliotekarz

Eeee, wy na poważnie? :) Jako kontrrewolucjonista Lenina nawet do ust bym nie wziął. Czytałem Jana Młota, czytałem "Moja walka" Hitlera. Słabe.

Ale jak chcecie coś dobrego i dostępnego od setek lat w wielu kopiach to proponuję Dhammapadę. Dobra jest wersja audio czytana przez Ksawerego Jasieńskiego. Miałem w tym swój skromny wkład ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Airain 31.01.2020 14:41
Czytelniczka

No cóż, bestseller to, jak sama nazwa wskazuje, coś, co się świetnie sprzedaje. Więc jesli "Idź, postaw wartownika" świetnie się sprzedawało, to bestsellerem jest. Nieporównywalnym z "Zabić drozda", ale jednak.
(Z czerwoną książeczką Mao miałabym wątpliwość, bo jej nie sprzedawali, tylko obowiązkowo wręczali każdemu i każdej przy każdej okazji, więc mamy do czynienia z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PanKracy 27.01.2020 07:52
Bibliotekarz

Warto tu przypomnieć inną wielką pisarkę, kobietę zasłużoną na polu astronomii, panią Kopernik.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 27.01.2020 21:29
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Lekki suchar, ale niech będzie.
Pozdrawiam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się