Jednostka wobec państwa Herbert Spencer 7,0
ocenił(a) na 73 lata temu Bodaj najbardziej erudycyjna i mająca najwyższą klasę intelektualną spośród dotychczas czytanych przeze mnie pracy autorów liberalnych.
Spencer wychodzi od teorii o zorganizowanych na zasadach przymusu społeczeństwach typu militarnego i zorganizowanych na zasadach dobrowolności społeczeństwach typu przemysłowego. Twierdzi, że droga do tych drugich wiedzie przez te pierwsze. We współczesnej sobie Anglii dostrzega przeciwdziałanie sobie typu pierwszego i typu drugiego. Typ pierwszy nazywa „nowym toryzmem” przypisując mu przekonanie o omnipotencji rządu. Ślady jego dostrzega w rozmaitych działaniach politycznych mających usuwać bolączki, nierówności i problemy społeczne.
Jego zdaniem, nie tylko prowadzi to do zniewolenia przez wszechmocny rząd uzależniający od siebie obywateli-niewolników, ale też idzie na przekór zasadom doboru naturalnego i w ten sposób psuje społeczeństwo. Da się u Spencera odnaleźć motyw powtarzający się też w argumentacji innych liberałów mianowicie o pomijaniu przez autorów interwencji społecznych rządu „tego, czego nie widać”, to jest dalekosiężnych konsekwencji interwencji zaburzających organiczny rozwój społeczeństwa. Bo Spencer jest społecznym organicystą i to właśnie, obok niechęci do interwencjonizmu, łączy jego myśl z konserwatyzmem, stąd też usprawiedliwione jest nazywanie jej „liberalizmem konserwatywnym”. Zdaniem Spencera, zadaniem „prawdziwego” liberalizmu będzie w nadchodzących czasach przeciwdziałanie omnipotencji parlamentów, tak jak niegdyś było nim przeciwdziałanie omnipotencji królów.
Będąc rzecznikiem przezwyciężenia militarnego typu społeczeństwa, Spencer okazuje się tu też przeciwnikiem imperializmu i kolonializmu. Zarazem, popada w etyczną sprzeczność,akceptując na poziomie subpaństwowym darwinizm społeczny, który odrzuca na poziomie międzypaństwowym. Skoro ludzie mają prawo zawiązywać stowarzyszenia celem ochrony interesów ekonomicznych, dlaczego nie mieliby także dla celów ochrony dobrostanu socjalnego i promocji swoich interesów manu militari?
Książka zwraca uwagę jeszcze jednym elementem: Spencer z oburzeniem komentuje w niej takie działania rządowe jak przymusowe szczepienia przeciw ospie, rozbudowę sieci sanitarnych, zakaz pracy dzieci w niebezpiecznych gałęziach przemysłu, normy bezpieczeństwa w budownictwie etc. Innymi słowy, urządzenia uznawane dziś za bezdyskusyjną składową cywilizowanych państw. Spencer widzi w nich „drogę do niewolnictwa” na podobieństwo postrzegania polityki socjalnej przez Hayeka czy Friedmana dziś. Ukazuje to, że kasandrzyczne proroctwa liberałów związane z regulowaniem przez wspólnotę polityczną pewnych, właściwych poziomowi państwowemu kwestii, są mocno przesadzone. A wskazywany przez nich jako pożądany stan, słusznie uznany dziś zostałby za zacofanie i coś aspołecznego.
Na koniec jeszcze spostrzeżenie techniczne: prace Spencera nie są dziś raczej wznawiane, bo są zwyczajnie „przegadane”. Wspomniałem na początku, że książeczka jest niezwykle erudycyjna: rzeczywiście, Spencer, szczególnie w pierwszym rozdziale, sypie faktami z zakresu ustawodawstwa angielskiego, z kolei w jednym z późniejszych analogicznie sypie cytatami z literatury antropologicznej i podróżniczej, przede wszystkim w odniesieniu jednak do pierwszego przypadku, są to informacje dla dzisiejszego czytelnika posiadające wartość już co najwyżej muzealną. Również Spencera rozumienie ewolucji – choć pracę swą pisał już przecież po ogłoszeniu prac Darwina na którego nawet się powołuje – jest dziś już zarzucone, zakładając dziedziczenie cech nabytych.