-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-01-11
2015-08-21
MOŻESZ OSIĄGNĄĆ WSZYSTKO, TWOJA SIŁA TKWI W TOBIE.
Kochane dziewczęta, bo to właśnie głównie do Was adresowana jest ta wspaniała książka, do której lektury chcę Was z całego serca zachęcić. Książka, która pozwoli Wam uwierzyć w siebie, a co najważniejsze pokochać siebie. Jestem nią tak zafascynowana, że zapomniałam wspomnieć tytuł tej niezwykłej powieści. Chodzi oczywiście o najnowsze dziecko Pani Sylwii Trojanowskiej „Szkoła latania". Zanim jednak zdradzę Wam nieco więcej o samej fabule, chcę serdecznie podziękować autorce za możliwość przeczytania utworu,a tym samym podarowania mi wielu wspaniałych chwil podczas kibicowania głównej bohaterce.
Dziewczęta zapewne wielu z Was zdarzyło się i na pewno zdarzy jeszcze nie raz stanąć przed lustrem i ubolewać nad niedoskonałościami własnego ciała. Patrzycie na siebie i myślicie „To mam za małe, tamto za duże". To normalne, takie niepisane prawo młodości. Problem zaczyna się, wtedy gdy Wasza niedoskonałość staje się przekleństwem w życiu. Właśnie tak wygląda codzienność głównej bohaterki"Szkoły latania".
Kaśka Laska jest osiemnastolatką taką samą, jak Wy.Ma marzenia,pragnie przeżyć prawdziwą miłość. Nie wierzy jednak, że marzenie to może się spełnić, gdyż jak sama o sobie mówi, z laską nie ma nic wspólnego. Dziewczyna jest zamkniętą w sobie uciekającą przed ludźmi osobą przytłoczoną przez swój największy problem, jakim jest nadwaga. Kaśka nienawidzi swojego ciała i wie, że tylko ona odpowiada za to,jak teraz wygląda. Młoda kobieta czuje na siebie złość, jednak nigdy nie próbowała zrobić nic, by podjąć walkę ze swoim największym kompleksem. Pewnego dnia na rodzinnym obiedzie przy bogato zastawionym stole Kaśka mdleje. Zdarzenie to jest jej osobistym apogeum. Osiąga dno, od którego postanawia się odbić. Bo przecież gorzej być nie może. Przetrwała już wszystko, kpiny i szykany rówieśników. Prześladowania i niewybredne żarty.
Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po książkę ,będziecie razem z Kaśką śledzić jej walkę o marzenia. Będziecie świadkami jej zmagań o siebie i swoje lepsze życie. Autorka dała czytelnikowi możliwość ,by krok po kroku mógł niemalże uczestniczyć w niezwykłej przemianie dziewczyny . Przemianie nie tylko fizycznej, ale przede wszystkim wewnętrznej. To wszystko sprawia, że bardzo szybko Kaśka stanie się Wam bardzo bliska. Będziecie jej kibicować i mocno trzymać kciuki za jej sukces.
Mam wrażenie, że Pani Sylwia poprzez historię Kaśki chciała zostawić nam przesłanie, że jeśli czegoś bardzo chcemy, możemy osiągnąć wszystko. Musimy tylko odnaleźć w sobie swoją wewnętrzną siłę, która potrafi przenosić góry.
I tym optymistycznym akcentem podziękuję Wam, że zechcieliście przeczytać moją recenzję, mając jednocześnie nadzieję,że zachęciłam Was do sięgnięcia po książkę, bo naprawdę warto! Sama z niecierpliwością czekam na kontynuację powieści. Autorka kończy część pierwszą cyklu w taki sposób, że chciałam krzyczeć „Nie to nie może być koniec, chcę jeszcze"! Pani Sylwio tak nie wolno. Tak się nie robi: ).
MOŻESZ OSIĄGNĄĆ WSZYSTKO, TWOJA SIŁA TKWI W TOBIE.
Kochane dziewczęta, bo to właśnie głównie do Was adresowana jest ta wspaniała książka, do której lektury chcę Was z całego serca zachęcić. Książka, która pozwoli Wam uwierzyć w siebie, a co najważniejsze pokochać siebie. Jestem nią tak zafascynowana, że zapomniałam wspomnieć tytuł tej niezwykłej powieści. Chodzi oczywiście...
2020-03-28
"Zdradzona" - Magdalena Krauze / Recenzja patronacka.
Moi drodzy, dziś porozmawiamy o tym, jak bardzo złudne bywa poczucie szeroko pojętej pewności w małżeństwie, która wzrasta współmiernie z przybywającymi latami stażu małżeńskiego. Często bowiem wiele lat przeżytych u boku naszego współmałżonka w połączeniu ze stabilizacją życiową, którą udało nam się wspólnie osiągnąć, sprawia, że taki stan, rzeczy przyjmujemy za swego rodzaju pewnik. Żyjemy w przeświadczeniu, że tak będzie już zawsze, a nasz/a żona/mąż będzie trwał/a u naszego boku do końca naszych dni.
Tymczasem, jak się za chwilę za sprawą najnowszej książki Magdaleny Krauze „Zdradzona”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, przekonacie, takowe myślenie bywa bardzo zwodnicze i niestety może sprawić, że pewnego dnia obudzimy się w zupełnie nowej dla nas rzeczywistości, w której naszego ukochanego już przy nas nie będzie, a nasz misternie przez lata budowany wspólnie z nim świat legnie w gruzach.
Zanim jednak przejdę do samej książki, chcę podzielić się z Wami wspaniałą dla mnie informacją, otóż blog Kocie czytanie ma ogromną przyjemność, już po raz kolejny otoczyć najnowsze dziecko autorki swoją troskliwą opieką podejmując się patronowania mu.
Przejdźmy zatem do książki, Poznajcie Joannę, kobietę po czterdziestce, której życia mogłoby pozazdrościć wiele kobiet. Joanna jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. Maturzysty Bartka i niespełna jedenastoletniej Oli. W pracy również odnosi sukcesy, czego dowodem są perspektywy awansu zawodowego. Robert przez dziewiętnaście lat małżeństwa z Asią był dla swojej żony takim mężem, jakiego jestem przekonana, chciałaby mieć każda z nas. A to dlatego, że był mężem nie tylko z nazwy, ale nasza bohaterka zawsze czuła w jego osobie prawdziwego partnera, na którego wsparcie niezmiennie mogła liczyć. Nie bez powodu używam czasu przeszłego, pisząc o osobie Roberta, ponieważ od pewnego czasu bardzo się zmienił i w momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy obserwować życie tej rodziny na kartach powieści, niestety nie możemy już powiedzieć o nim tego samego.
Sama Joasia zauważa te zmiany i choć czuje się z nimi bardzo źle, to jednak stara się znaleźć usprawiedliwienie dla jego postępowania. Ciągłe wyjazdy służbowe męża scedowały na kobietę wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu i opieką nad dziećmi. Nikt nawet przez moment nie pomyśli o jej potrzebach i obowiązkach służbowych, którym ona musi sprostać.
„Poczułam się jak służąca, której zadaniem jest tylko gotować, prać, sprzątać, prasować i myć obszczany kibel, ale sama nie może mieć żadnych ambicji, ani tym bardziej stawiać jakichkolwiek wymagań”.
I zapewne tkwiłaby w takim położeniu jeszcze bardzo długo, gdyby nie pewna sytuacja z Olą, w której Robert pokazał, że nawet dzieci, które dotychczas były dla niego najważniejsze, teraz zeszły na dalszy plan. Jak wiadomo pod latarnią zawsze najciemniej i to zazwyczaj osoby trzecie, które potrafią spojrzeć na nasze życie z boku, najczęściej dostrzegają w nim to, czego my sami nie potrafimy, a może nie chcemy dostrzec. Tak też stało się i tym razem. Na szczęście Asia ma blisko siebie wspaniałą sąsiadkę, dzięki której postanawia przestać zadręczać się niezrozumiałymi dla niej zmianami w zachowaniu Roberta i pozbyć się targającym nią poczuciem niepewności. To właśnie rozmowa z Panią Anią dodaje jej odwagi, by przejrzeć telefon męża, z którym ten ostatnio nie rozstaje się ani na chwilę i sprawdzić, czy podejrzenia, które wysnuła sąsiadka, są słuszne. Jak już z samego tytułu książki możecie się domyślać, fakty niestety są takie, że Joanna została zdradzona.
Fundament, na którym opierało się całe życie rodziny, rozpadł się na kawałki, a ona będzie musiała znaleźć w sobie siłę, by zbudować je na nowo dla siebie i dzieci, ale jak wiadomo, powiedzieć jest łatwo, ale znaleźć siłę, aby stawić czoła tak trudnym przeżyciom, to już zupełnie odwrotna strona medalu. Czy Joannie się to uda, a może jest jeszcze szansa na wybaczenie i uratowanie tego małżeństwa? Jeśli jesteście ciekawi, jak potoczą się losy Joanny i jej rodziny musicie oczywiście sięgnąć po książkę, bo ode mnie niczego więcej na ten temat się nie dowiecie.
„W sercu rozpacz, ból i tęsknota, a życie toczyło się dalej, nie pytało, czy człowiek ma siłę zwlec się rano z łóżka, czy ma siłę pójść do pracy, zrobić dziecku śniadanie, zawieźć do szkoły”
Zdradzę Wam natomiast, że osobiste problemy nie będą jedynymi, z którymi Asi przyjdzie się zmierzyć, bowiem przyjaciółka kobiety będzie potrzebowała jej pomocy. Tylko, czy to nie za duży ciężar na jej barki? Sprawdźcie koniecznie.
Musicie wiedzieć, że zawsze z niecierpliwością czekam na moment, kiedy Magdalena Krauze odda w ręce swoich czytelników kolejną swoją książkę, a to dlatego, że znam wszystkie książki autorki i wiem, że w każdej z nich znajdziemy wiele miejsca na refleksję i przemyślenia także odnośnie do własnego życia.
Życiowy i autentyczny obraz perypetii bohaterek jej książek sprawi, że wiele kobiet w podobnej sytuacji znajdzie w nich cząstkę siebie i tego, z czym zmaga się w swoim życiu.
Na kartach „Zdradzonej” stało się podobnie. Asia ma mętlik w głowie, z jednej strony chce wybaczyć, z drugiej natomiast obawia się, że już nigdy nie będzie umieć zaufać i ciągle będzie żyła w obawie, że mąż karmi ją stekiem kłamstw. Nie trzeba przeżyć zdrady, aby domyślić się, że kobiety, które mają ją za sobą, z takimi dylematami toczą wewnętrzną walkę w samotności, ukradkiem ocierając łzy.
Kolejny aspekt, na który autorka zwraca naszą uwagę to wybaczenie dla dobra dzieci. Wiele kobiet zdradzonych słyszy niejednokrotnie od rodziny, znajomych, czy przyjaciół, że powinny spróbować wybaczyć właśnie dla dzieci, aby nie rozpadł się ich świat, bo one też to ciężko przeżywają. Ale czy trwanie w związku po zdradzie wbrew sobie ma jakikolwiek sens. Dzieci są bardzo mądre, wiele rozumieją i bardzo dużo widzą. Na pewno nie chcą dla swojej mamy takiego życia. Najważniejsze w takiej sytuacji jest to, aby dziecko wiedziało i czuło, że pomimo tego, iż rodzice się rozstali, zawsze oboje będą je tak samo kochać i niezmiennie jest ono dla nich najważniejsze.
Jak widzicie, autorka zdecydowała się podjąć w swojej książce bardzo ważnego i nie łatwego tematu, ale zrobiła to w bardzo przystępny sposób. Ci z Was, którzy mieli już okazję poznać Jej twórczość, zapewne zgodzą się ze mną, że nawet mimo powagi tematów, które podejmuje w swoich książkach, jak ma to miejsce teraz, historie wychodzące spod jej pióra w żaden sposób nie przytłaczają. Co więcej, pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli zdecydujecie się je poznać, dobry humor i relaks dostaniecie w pakiecie. Autorka bowiem poprzez swoje książki chce dać nam przede wszystkim dawkę pozytywnej energii i wiarę w to, że nawet w sytuacji bez wyjścia jest wyjście, Czasami tylko potrzeba czasu, aby je dostrzec.
„Potrzebujesz czasu, Asiu. On może nie leczy ran tak, jak mówią, ale pozwoli zaakceptować to, co teraz tak cię boli”.
W tym miejscu mogłabym właściwie zakończyć swoją recenzję, pisząc Wam, że jeśli doczytaliście ją do tego momentu, to wydaje mi się, że oczywiste dla Was jest, że gorąco ją wszystkim polecam. Książka jest wspaniałym połączeniem przyjemnego z pożytecznym. Lekki i swobodny styl autorki okraszony dawką humoru sprawi, że odprężycie się po ciężkim dniu, a jednocześnie z uwagi na poważny temat, któremu została ona poświęcona, po skończonej lekturze będzie Wam towarzyszyć poczucie spożytkowania czasu na naprawdę wartościową książkę.
Nie skończę jednak na tym swoich odczuć na temat „Zdradzonej”, ponieważ jest jeszcze coś, co mnie w tej książce bardzo mocno poruszyło i wzruszyło i za co z całego serca autorce dziękuję. Mam na myśli postać cudownej i wspaniałej Pani Ani. Starsza kobieta o gołębim sercu pomimo tego, że całe swoje życie poświęciła dzieciom, dziś z bólem w sercu wypowiada te słowa.
„[…] życie to pasmo upadków i wzlotów, które hartują nas każdego dnia. Stary człowiek nie jest nikomu do niczego potrzebny”.
Nie zdradzę Wam oczywiście, w odniesieniu do jakiej sytuacji starsza kobieta dochodzi do tak smutnych wniosków, ale myślę, że są one bardzo wymowne. Nie zapominajmy o tym, że my też kiedyś będziemy starzy i obyśmy nigdy nie musieli doświadczać tak gorzkich refleksji . Zachęcam Was gorąco, abyście przekonali się, czy los jeszcze się do tej cudownej osoby uśmiechnie.
Teraz już naprawdę kończę, dziękując autorce oraz wydawnictwu Jaguar za zaufanie i możliwość patronowania książce, która oczywiście, jak i dwie pozostałe dołącza do grona moich ulubionych, a Was moi kochani nie zatrzymuję już dłużej, abyście mogli niezwłocznie przystąpić do jej czytania.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/03/zdradzona-magdalena-krauze-recenzja.html
"Zdradzona" - Magdalena Krauze / Recenzja patronacka.
Moi drodzy, dziś porozmawiamy o tym, jak bardzo złudne bywa poczucie szeroko pojętej pewności w małżeństwie, która wzrasta współmiernie z przybywającymi latami stażu małżeńskiego. Często bowiem wiele lat przeżytych u boku naszego współmałżonka w połączeniu ze stabilizacją życiową, którą udało nam się wspólnie osiągnąć,...
"Siła miłości" Anna Sakowicz.
Kiedy na świat przychodzi dziecko, chwila jego narodzin jest cudem. To maleństwo ma przed sobą piękne i szczęśliwe życie. Tego właśnie życzymy każdemu maluszkowi. Niestety, bardzo często życzenia te nabierają zupełnie innego znaczenia w obliczu zderzenia z trudną rzeczywistością. Los bowiem nie jest sprawiedliwy i nie wszystkim daje możliwość szczęśliwego startu w drogę przez życie. Nie każdy z nas miał szczęście urodzić się w pełni zdrowym i sprawnym. Nie mamy też wpływu na to, w jakiej rodzinie się urodzimy, choć ten czynnik ma duży wpływ na to, jak może potoczyć się nasza przyszłość. Mówi się, że wszystkie dzieci są nasze i każde zasługuje na to, aby dorastać w kochającej się rodzinie. Oczywiście to prawda, więc dlaczego dzieciństwo wielu z nich naznaczone jest poczuciem samotności i odrzucenia? Ano właśnie dlatego, że czasem miłość to za mało. Najczęściej, kiedy dowiadujemy się, że dziecko zostało odebrane biologicznym rodzicom, myślimy o nich, jak najgorzej, no bo jakim trzeba być rodzicem, żeby dopuścić do czegoś podobnego. Tymczasem nie zawsze przyczyną jest brak miłości dla dziecka, a sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana i złożona. Najgorszym z możliwych rozwiązań jest umieszczenie dziecka w domu dziecka bądź innych placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Wówczas z pomocą przychodzą osoby tworzące rodziny zastępcze. To dzięki nim dziecko może czuć się bezpieczne, zaznać ciepła w normalnej rodzinie. Czerpać prawidłowe wzorce, czekając na adopcję. Pomoc takich rodzin bez wątpienia jest nieoceniona, ale co przykro przyznać na pewno niedoceniona.
Dziś właśnie poruszymy temat ich działalności od kulis. Sama znam osoby prowadzące rodziny zastępcze i przyznaję, że patrząc na radość dzieci pozostających pod ich opieką oraz na więzi, które tworzą się pomiędzy wszystkimi ich członkami, można odnieść wrażenie, że wybór takiej drogi jest bardzo prosty. Mało tego, takie rodziny bardzo często trafiają na ludzkie języki, zostając posądzeni o zgrozo o dorabianie się na krzywdzie cudzych dzieci. Nikt jednak nie stara się dostrzec tego, czego nie widać na zewnątrz. Prawda jest natomiast taka, że te rodziny się nie skarżą, ale ich każdy dzień naznaczony jest wieloma trudami, wyrzeczeniami i poświęceniem. To nierzadko walka z wiatrakami o dobro podopiecznego, w której są pozostawieni sami sobie.
Zapewne zastanawiacie się, dlaczego zdecydowałam się podjąć dziś ten temat. Otóż dzieje się tak za sprawą książki Anny Sakowicz „Siła miłości”, z którą dziś do Was przychodzę. Już teraz mogę powiedzieć, że jestem wdzięczna autorce za to, że zdecydowała się napisać tę książkę, gdyż mam ogromną nadzieję, że da ona mocno do myślenia tym, którzy tak łatwo ferują osądy względem rodziców zastępczych, nie mając pojęcia, o czym mówią. A przede wszystkim opisana na kartach książki historia będzie impulsem do tego, by zmienić coś odnośnie do wsparcia i pomocy takim rodzinom ze strony państwa i instytucji, którym podlegają. Zanim jednak opowiem o samej książce, chcę zaznaczyć, że historia głównych jej bohaterów oraz dziecka, dla którego stanowią rodzinę zastępczą, jest oparta na faktach i ma swój realny pierwowzór.
Poznajcie zatem Malwinę i Adriana Ostrowskich. Małżonkowie są przykładną specjalistyczną rodziną zastępczą, która w momencie, kiedy my czytelnicy stajemy się obserwatorami ich codzienności, przyjmują pod opiekę niemowlę. Mały Kacper ma pozostać w ich domu do czasu ustabilizowania jego sytuacji prawnej, a potem trafić do adopcji. Proces ten nie jest łatwy, ponieważ biologiczna matka kocha syna i chce go odzyskać, choć nie jest to możliwe. O tym jednak musicie przeczytać sami, sięgając po książkę. Z biegiem czasu coraz bardziej uwydatniają się dysfunkcje intelektualne chłopca i niestety jego szanse na adopcję maleją. Czas mija, a już nastoletni Kacper, ciągle nie opuścił domu swoich opiekunów. Bo przecież każdy chce mieć dziecko doskonałe. Takie, które nie sprawia problemów. A niestety Kacper sprawia ich coraz więcej. A co najbardziej niepokojące wykazuje destrukcyjne zachowania. Stanowi zagrożenie dla słabszych, czerpiąc satysfakcję w sprawianiu im krzywdy. Problem urasta do większej rangi ze względu na to, że biologiczne dzieci Ostrowskich, które przez to, czym zajmują się ich rodzice, zawsze czuli się mniej ważni, teraz kiedy są już dorośli i zakładają własne rodziny, obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci, a także samych rodziców. Zachowania Kacpra są nieprzewidywalne i nie wiadomo do czego może się posunąć, będąc coraz starszym.
Śmiało, można powiedzieć, że w książce dostrzegamy motyw rozdartej sosny. Malwina wspólnie z mężem stają w obliczu trudnej decyzji o zakończeniu opieki zastępczej i oddaniu Kacpra do specjalistycznego ośrodka. Na szali stawiają bezpieczeństwo i troskę o swoje wnuczęta oraz dobro dziecka, które nie ma nikogo i z którym przez te kilkanaście lat połączyła ich niezwykła więź. Prawda jest taka, że z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Zawsze ktoś będzie cierpiał. A Wy, co zrobilibyście, będąc na miejscu Ostrowskich?
Zapewniam was, że to pytanie będzie dręczyło was przez całą lekturę książki i jeszcze na długo po jej przeczytaniu. Odpowiedź na nie będzie ewaluowała. Najczęściej uwagę na rodziny zastępcze zwracamy dopiero wtedy, gdy dzieje się w nich coś złego. W innym wypadku tylko się od nich wymaga, nie służąc wsparciem i pomocą. A jeśli zdecydują się zrezygnować z opieki nad powierzonym im dzieckiem, bardzo często dosięga ich ostracyzm społeczny, bo przecież, jak tak można postąpić. Nawet psa się tak nie traktuje, a co dopiero dziecko. Łatwiej oceniać z góry, niż zadać sobie odrobinę trudu i poznać sytuację u źródła.
Perypetie rodziny Ostrowskich to jednak nie wszystko, o czym przeczytamy w książce. Poznamy w niej również Lilianę. Dziennikarkę piszącą artykuł poświęcony właśnie tematyce rodzin zastępczych. Jak się przekonacie, kobieta ma za sobą niełatwą przeszłość, która po dziś dzień odciska swoje piętno na jej życiu. To zlecenie obudzi wspomnienia i będzie próbą rozrachunku z własnymi problemami. Czy skuteczną? Tego już nie zdradzę.
„Siła miłości” to bardzo poruszająca historia, która przeczołga nas emocjonalnie bardzo mocno. Powinien ją przeczytać każdy, gdyż jej lektura otworzy nam oczy na rzeczy dziejące się bardzo blisko nas, o których nie mamy najmniejszego pojęcia. Choć wydaje nam się, że wiemy wszystko. Poznamy różne oblicza miłości i poczujemy ich siłę. Najdą nas myśli dotyczące tego, czy miłość rzeczywiście jest bezwarunkowa i czy ma jakieś granice. Ta historia poruszy, wzruszy, przerazi i da wiele do myślenia. To prawdziwe życie, które nigdy nie jest zero jedynkowe. Przeczytajcie koniecznie. Oczywiście nie będę oceniała samej fabuły, ponieważ uważam, że nie mam do tego prawa. Powiem tylko, że trafiła wprost do mojego serca i jestem pewna, że nikogo z Was również nie pozostawi obojętnym. Natomiast nie muszę chyba mówić, że jak wszystkie książki Pani Ani, pod względem literackim jest świetna. Czytamy ją z ogromnym zaangażowaniem. Dzięki lekkiemu i przystępnemu stylowi pisania autorki, mimo że, tematyka książki nie jest łatwa, czyta się ją bardzo płynnie, nie czując się przytłoczonym. Sami bohaterowie stali mi się bardzo bliscy i chciałabym poznać kontynuację ich losów. Was jeszcze raz zachęcam do lektury, a ja muszę ochłonąć z emocji.
Na zakończenie chciałabym podziękować wszystkim osobom, które podjęły decyzję o zostaniu rodzinami zastępczymi. Kochani dziękuję Wam za wasze oddanie, włożony trud i pracę. Za wasze poświęcenie i wielkie serca. Jesteście wspaniali.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Luna, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2022/01/sia-miosci-anna-sakowicz.html
"Siła miłości" Anna Sakowicz.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKiedy na świat przychodzi dziecko, chwila jego narodzin jest cudem. To maleństwo ma przed sobą piękne i szczęśliwe życie. Tego właśnie życzymy każdemu maluszkowi. Niestety, bardzo często życzenia te nabierają zupełnie innego znaczenia w obliczu zderzenia z trudną rzeczywistością. Los bowiem nie jest sprawiedliwy i nie wszystkim daje możliwość...