-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-12-01
2020-09-26
Nikt z nas nie jest już bezpieczny.
Moi drodzy, czy należycie do tej grupy osób, którzy uważają, że w momencie, kiedy życie bardzo mocno nas doświadczy zmiana otoczenia i znalezienie swojego nowego miejsca na ziemi jest dobrym sposobem na to, aby zacząć wszystko od nowa?
Wiele osób tak właśnie myśli. Dla nich nowe miejsce stanowi swego rodzaju azyl, w którym mogą zapomnieć o przeszłości i dać sobie szansę na nowy początek. Kwestię tego, czy jest to słuszne podejście, pozostawiam każdemu z Was do indywidualnych przemyśleń. Ja sama uważam, że ucieczka od problemów nic nie da, co więcej niestety nowe nie zawsze znaczy lepsze.
Nawet jeśli w tej chwili się ze mną nie zgadzacie, to jestem przekonana, że przyznacie mi rację po lekturze książki Mary Kubicy „Tamta kobieta”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Na kartach powieści poznajemy czteroosobową rodzinę Foustow. Małżeństwo Sadie i Willa przeżywa kryzys po zdradzie, której dopuścił się mężczyzna. Choć Will bardzo się stara, żonie nie jest łatwo na nowo odbudować zerwaną z nim więzi. Mało tego, cierpi także jej matczyne serce, ponieważ starszy syn jest prześladowany w szkole.
Niespodziewanie dla wszystkich Will otrzymuje w spadku po zmarłej siostrze dom w małym miasteczku Maine. Miejsce to jest niczym inny świat w porównaniu do Chicago, skąd przyjechali. Teraz będą mieszkańcami niewielkiej wyspy, z której wydostać się można tylko promem. Sadie nie jest zachwycona tą zmianą w życiu rodziny, ale jej mąż dostrzega w tej przeprowadzce możliwość zostawienia przeszłości za sobą i ułożenia sobie życia na nowo. Jednak to nie koniec niespodzianek, jakie przygotował dla nich los, bowiem wraz z przyjęciem spadku Will podejmuje się opieki nad nastoletnią córką siostry - Imogen. Nowy członek rodziny to bardzo mroczna i tajemnicza dziewczyna, która nie pała sympatią do swoich jedynych krewnych. Śmiało, można powiedzieć, że jej usposobienie oraz aura, jaką emanuje, może wywoływać uczucie dyskomfortu. Wręcz niepokoju u osób przebywających w jej pobliżu. Z biegiem lektury dowiadujemy się, że zachowanie nastolatki można usprawiedliwić, biorąc pod uwagę fakt, że jej mama popełniła samobójstwo właśnie w tym domu. Ale, czy na pewno tylko te - bez wątpienia traumatyczne przeżycia - są przyczyną zachowania siostrzenicy Willa? O tym musicie przekonać się już sami, sięgając po książkę.
Nasi bohaterowie próbują przyzwyczaić się do nowych okoliczności, w jakich przyszło im żyć. Jednak spokój, którego wszyscy teraz tak bardzo potrzebują, nie trwa zbyt długo. Kończy się zaledwie po siedmiu tygodniach ich pobytu na wyspie. Wtedy właśnie dochodzi do morderstwa ich sąsiadki. Dla zamkniętej społeczności jest to ogromny wstrząs, gdyż tutaj wszyscy dobrze się znają i takie zdarzenia nigdy wcześniej nie miały miejsca. Nikomu nigdy nawet przez myśl by nie przeszło, że bezpieczeństwo kogokolwiek tutaj może być zagrożone. Siłą rzeczy oczy wszystkich zostają zwrócone ku tym, którzy są nowi. Strach unosi się w powietrzu. Teraz już nikt nie może czuć się bezpieczny. Przerażona Sadie chce za wszelką cenę odkryć prawdę niewyjaśnionych okoliczności śmierci. Tajemnicę, którą skrywa mrok tamtejszej morderczej nocy. Mając świadomość, że wyspa jest odcięta od lądu, obawia się, że morderca nadal może przebywać w miasteczku i zagrażać każdemu jego mieszkańcowi. Także jej najbliższym. Nie wie jednak jeszcze, że w obliczu prawdy, z którą przyjdzie jej się skonfrontować, to wcale nie okoliczności śmierci sąsiadki będą tym, co przerazi ją najbardziej. To, czego się dowie, sprawi, że jej świat legnie w gruzach po raz kolejny. Ona sama również nie jest już bezpieczna, ponieważ ktoś zdaje sobie sprawę, że wie zbyt wiele.
Teraz moglibyście powiedzieć, ale gdzie w całości tej intrygującej fabuły jest miejsce dla tytułowej „tamtej kobiety” i jaką rolę odgrywa ona w życiu naszych bohaterów. Otóż jak możemy dowiedzieć się z opisu książki, jest pewna kobieta, która prześladuje Sadie, ale dlaczego to robi i kim jest, musicie już dowiedzieć się sami. Zdradzę Wam tylko, że fabuła książki została podzielona na rozdziały zatytułowane imionami jej bohaterów, po to, abyśmy my czytelnicy mogli poznać wydarzenia zarówno te rozgrywające się teraz, jak i te stanowiące przeszłość z ich perspektywy. Piszę o tym, ponieważ poznamy też punkt widzenia tej kobiety na wydarzenia, które sprawiły, że dziś postępuje tak, jak postępuje.
Jeśli szukacie książki idealnej na jesień, to ta pozycja będzie doskonałym wyborem. Wciągająca fabuła osnuta aurą mrocznego i sennego miasteczka, gdzie w powietrzu unosi się zapach strachu i śmierci sprawi, że od początku do końca lektury nie opuści was poczucie lęku i niepewności. Choć akcja książki toczy się nader spokojnie to sposób, w jaki autorka odkrywa przed nami kolejne elementy tajemniczych wydarzeń, nie pozwala nam ani na chwilę przestać być czujnym. Złożoność postaci bohaterów powoduje, że podejrzewać o zbrodnie będziemy co najmniej kilka osób. Ostatecznie podobnie jak sama główna bohaterka zrozumiemy, że już żadnemu z nich nie możemy ufać, a samo zakończenie na pewno nas zaskoczy i zniszczy wiarę w najważniejsze w życiu każdego z nas wartości.
Gorąco zachęcam Was do poznania tej intrygującej, nieprzewidywalnej i emocjonującej historii. Zarezerwujcie sobie wolnych godzin na jej czytanie, ponieważ nie będziecie mogli się od niej oderwać i wciągnie Was bez reszty. A kiedy dotrzecie do końca, jeszcze bardzo długo echem w Waszych myślach odbijać się będzie pytanie. Czy możemy być pewni, że znamy ludzi, którzy żyją z nami i obok nas?
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Poradnia K, za co bardzo dziękuję.
Nikt z nas nie jest już bezpieczny.
Moi drodzy, czy należycie do tej grupy osób, którzy uważają, że w momencie, kiedy życie bardzo mocno nas doświadczy zmiana otoczenia i znalezienie swojego nowego miejsca na ziemi jest dobrym sposobem na to, aby zacząć wszystko od nowa?
Wiele osób tak właśnie myśli. Dla nich nowe miejsce stanowi swego rodzaju azyl, w którym mogą...
2020-09-21
"Matka nigdy o tobie nie zapomni. Córka nigdy ci nie wybaczy"
Matka jest najważniejszą osobą w życiu dziecka niemalże od chwili poczęcia. Niezwykła więź rodząca się między dzieckiem a matką już w chwili, kiedy kobieta nosi swoje maleństwo pod sercem, sprawia, że w późniejszym okresie przez całe swoje dzieciństwo to właśnie matce dziecko ufa najbardziej. Przy niej czuje się najbezpieczniej. Z kolei dla większości matek ta mała istotka staje się oczkiem w głowie. Całe nasze życie zaczyna kręcić się wokół naszego skarbu. Wszelkie podejmowane przez nas działania i podejmowane decyzje, które odnoszą się do naszego syna czy córki mają służyć jego dobru, bezpieczeństwu i szczęśliwemu dorastaniu. Nie jest to łatwe i tylko rodzic wie, jak wiele starań i wysiłków od nas wymaga. Sytuacja wygląda o wiele trudniej, jeśli jesteśmy rodzicem dziecka chorego, czy niepełnosprawnego. W takich przypadkach bowiem matka często zmuszona jest zrezygnować z siebie, pracy zawodowej, aby poświęcić się opiece nad dzieckiem. Dla każdej z nas, która stanęła w obliczu takiej sytuacji, jest to naturalna kolei rzeczy, natomiast społeczeństwo, które każdego dnia jest obserwatorem codziennych zmagań, którym musi sprostać matka chorego dziecka, darzy ją szacunkiem, podziwem i uznaniem. Jednak taka uwaga i podziw nie każdej matce się należy. Nawet jeśli na własne oczy widzimy, z jak wielką troską i oddaniem opiekuje się ona swoim dzieckiem. Co więcej, to właśnie trzeba zrobić wszystko, aby jak najszybciej taką matkę od dziecka odizolować.
Zapewne teraz myślicie sobie, że piszę jakieś herezje. Przecież takiej rodzicielce należy się medal. Za chwilę przekonacie się, że takie postępowanie może być tylko perfekcyjnie zaplanowaną grą pozorów, wykreowaną po to, abyśmy, my postronni obserwatorzy właśnie w taki sposób o tej matce myśleli i tak ją postrzegali.
Nie opowiem Wam na szczęście o doświadczeniach z własnego życia, a postaram się przybliżyć historię Rose Gold głównej bohaterki książki Stephanie Wrobel „Troskliwa”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy towarzyszyć Rose w jej codziennym życiu, poznajemy ją jako młodą samotną matkę, która nie ma na świecie nikogo, kto byłby jej bliski i na kogo mogłaby liczyć. Dziewczyna nigdy nie miała łatwo. Już jako dziecko doznała wiele bólu i cierpienia. Nie wie, czym jest szczęśliwe dzieciństwo, ponieważ swoje spędzała w izolacji od rówieśników pod opieką zatroskanej matki, która starała się zrobić wszystko, aby wreszcie znalazł się ktoś, kto powie jej, dlaczego jej córeczka gaśnie w oczach. Jest coraz słabsza, wymaga żywienia pozajelitowego i porusza się na wózku. Żaden z lekarzy, choć było ich bardzo wielu, nie potrafił ustalić przyczyn tak ciężkiego stanu dziewczynki. Mimo to jej mama Patty się nie poddała. Trwała przy córce. Każdemu dziecku chciałoby się życzyć tak cudownej matki. Nie wypowiadajcie jednak podobnych życzeń zbyt pospiesznie. A dlaczego? No właśnie.
Po kilku latach od tamtejszych wydarzeń Rose próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Jak jej to się udaje, ocenicie już sami. Teraz matki przy niej nie ma, ponieważ odbywa pięcioletni wyrok pozbawienia wolności za doprowadzenie do utraty zdrowia i zagrażanie życiu własnej córki. Tak ta szokująca prawda po latach wyszła na jaw. Dziewczyna już wie, że ta, którą tak bardzo kochała, przez wiele lat okłamywała ją. Mało tego, odegrała perfekcyjną rolę przed lekarzami i mieszkańcami małej społeczności, w której dzieje się akcja powieści. Manipulując ich emocjami, sprawiła, że uwierzyli w jej bezgraniczną miłość i cierpiące serce matki.
Przystępując do lektury książki, zaczynamy poznawać jej fabułę od dnia, w którym Patty opuszcza zakład karny i wspólnie z córką wraca do jej domu. Wygląda na to, że obie chcą zacząć od nowa i postarać się znów być rodziną. Jednak bardzo szybko przekonujemy się, że obie mają swój plan i chcą konsekwentnie go realizować niekoniecznie darzący do pojednania. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta i gęsta, tym bardziej że mieszkańcy miasteczka tak łatwo nie wybaczają i nie zapominają.
„Troskliwa” to debiut autorski Stephanie Wrobel i muszę przyznać, że choć mam do niego kilka zastrzeżeń to jednocześnie podziwiam autorkę za podjęcie się w swojej książce tak ważnego, ale jednocześnie niełatwego tematu, jakim jest *Zespół Zastępczy Münchhausena. Cechy tego zespołu właśnie wykazuje matka Rose. Pod tym względem autorka przygotowała się bardzo dokładnie i doskonale odzwierciedliła zachowanie i postępowanie osoby, która na niego cierpi. Sama nigdy wcześniej poza literaturą fachową nie czytałam żadnej innej książki, która poruszałaby problem tej jednostki chorobowej. Teraz natomiast przejdźmy do kwestii wyczerpania znamion thrillera psychologicznego, który to gatunek reprezentuje ten tytuł. Tutaj poczułam już pewien niedosyt, a nawet mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Zacznijmy jednak od plusów. Pierwszy i najważniejszy to świetna kreacja bohaterów. Złożoność zarówno postaci matki, jak i córki sprawia, że żadnej z nich nie można jednoznacznie określić jako dobrą, czy złą. Mimo że, Rose, przez wiele lat była krzywdzona przez matkę, nie możemy do końca uznać jej za ofiarę, ponieważ od chwili kiedy poznała całą prawdę jej postępowanie i motywy nią kierujące również pozostawiają wiele do życzenia.
A teraz zaczynają się te mniej dopracowane w moim odczuciu aspekty, czyli brak umiejętności utrzymania początkowo odczuwalnego napięcia i uwagi czytelnika.
Kiedy zaczynałam poznawać fabułę książki, z rosnącym napięciem czekałam na to, co wydarzy się za chwilę i w jakim kierunku potoczy się akcja. Jednak kiedy po zachowaniu Patty zorientowałam się, na czym opierać się będzie opierała się cała treść książki, siłą rzeczy z uwagi na znajomość istoty poruszanego problemu stała się ona dla mnie w pewien sposób przewidywalna i odebrała mi przyjemność wynikającą z elementu zaskoczenia. Dlatego jestem pewna, że osoby, które nie wiedzą nic na temat Zastępczego Zespołu Münchhausena, odbiorą tę książkę zupełnie inaczej, niż ja.
Tytuł ten to dająca do myślenia opowieść o chorobie, cierpieniu, zaburzeniach psychicznych tzw. zaburzeniach pozorowanych, krzywdzie, winie, karze i pragnieniu zemsty. Książkę czyta się bardzo szybko, czemu sprzyja swobodny styl i język, którym posługuje się autorka.
Bez wątpienia należy pogratulować autorce udanego debiutu. Widać, że ma talent. W jej twórczości kryje się potencjał. Początki zawsze są trudne. Na pewno z czasem dalszy wkład pracy zaowocuje wieloma świetnymi książkami, które wyjdą spod Jej pióra i po które ja chętnie sięgnę.
Na zakończenie chciałabym prosić Was moi kochani, abyście byli czujni i zwracali uwagę na to, czy ta troskliwa i kochająca matka, która być może mieszka obok was i która tak wspaniale opiekuje się swoim dzieckiem rzeczywiście ma na sercu jego dobro. Zaburzenia pozorowane wywoływane przez rodziców i opiekunów dzieci bowiem to nie fikcja literacka, a tragiczna i szokująca rzeczywistość, która może prowadzić nawet do śmierci dziecka. Obecnie prowadzone są specjalne szkolenia dla lekarzy i personelu medycznego mające na celu nauczyć ich, jak rozpoznać rodzica, czy opiekuna, który wykazuje cechy wspomnianego zespołu. Jednak jest on bardzo trudny do zdiagnozowania, dlatego wszyscy musimy być czujni. Bez naszej pomocy te bezbronne maluchy sobie nie poradzą.
*Zespół Münchhausena Rodzice wywołują u swoich dzieci choroby, by zyskać uwagę i współczucie otoczenia.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Tania książka, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/09/matka-nigdy-o-tobie-nie-zapomni-corka.html
"Matka nigdy o tobie nie zapomni. Córka nigdy ci nie wybaczy"
Matka jest najważniejszą osobą w życiu dziecka niemalże od chwili poczęcia. Niezwykła więź rodząca się między dzieckiem a matką już w chwili, kiedy kobieta nosi swoje maleństwo pod sercem, sprawia, że w późniejszym okresie przez całe swoje dzieciństwo to właśnie matce dziecko ufa najbardziej. Przy niej czuje się...
2020-08-21
Tak rodzi się obłęd
Na wieść o tym, że nasza siostra, kuzynka, czy koleżanka właśnie urodziła dziecko i została świeżo upieczoną mamą, spieszymy z gratulacjami. Rozpływamy się nad tym, jak wielkiego szczęścia właśnie dane jej jest doświadczać. Bez wątpienia jest to prawda, ale dziś spojrzymy na to ogromne przeżycie, jakim są narodziny dziecka z zupełnie innej strony. Nie możemy bowiem zapomnieć, że dla wielu kobiet tak znacząca zmiana w ich życiu, mimo wielkiej miłości, jaką darzą swoje maleństwo, może okazać się przytłaczająca. W rezultacie taki stan rzeczy może doprowadzić do depresji poporodowej. Przekonała się o tym bohaterka najnowszej książki Klaudii Muniak „Nie ufam już nikomu”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Iga od kilku tygodni jest mamą małego Joachima. Początki tak ważnego etapu w jej życiu nie są jednak łatwe. Wie, że teraz to głównie ona jest odpowiedzialna za to, aby chłopiec był bezpieczny i aby niczego mu nie brakowało. To zadanie okazuje się dla kobiety ponad jej siły. Obolała po ciężkim porodzie z trudem znosi czas połogu. Sytuacji nie ułatwia fakt, że nasza bohaterka cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, czyli nerwicę natręctw.
Iga ma świadomość, że gdyby nie pomoc matki i obecność kochającego męża sama nie byłaby w stanie podołać wszystkim obowiązkom, jakie nakłada na nią bycie matką. Ma jednak nadzieję, że stan, w którym się znajduje, jest tylko przejściowy i wkrótce odejdzie w zapomnienie, Rozpoczęła bowiem przerwane na czas ciąży leczenie lekami antydepresyjnymi, a ponadto regularnie spotyka się ze swoją psychoterapeutką. Mało tego, wielu pacjentów zmagających się z problemami służby zdrowia mogłoby jej pozazdrościć, gdyż jest jedną z pierwszych osób, która ma możliwość testować innowacyjną metodę leczenia za pomocą wczepionego pacjentowi czipu. Zdalnie programowany, perfekcyjnie kontroluje dawki i czas podawanych leków. Co prawda metoda ta jest nowatorska, ale Iga ufa jej działaniu, ponieważ będąc naukowcem, jest również jej współtwórcą. Przy tak kompleksowym leczeniu można mieć nadzieję, że poprawa samopoczucia mamy Joachima to tylko kwestia czasu. Tymczasem ku jej zaskoczeniu, ona czuje się coraz gorzej. Przerażona i bezsilna zaczyna doświadczać bardzo realistycznych i przerażających halucynacji, w których stanowi zagrożenie dla swojego dziecka. Granica między rzeczywistością a obłędem, w który stopniowo popada, zaczyna mocno się zacierać. Co więcej, bardzo szybko do halucynacji dołączają zaniki pamięci, których Iga nie potrafi racjonalnie wyjaśnić. Zagubiona i przestraszona musi, jak najszybciej zrozumieć, co się wokół niej dzieje, gdyż w momencie, kiedy widzi siniaki na ciele syna, zdaje sobie sprawę, że tu nie chodzi tylko o nią, a o jego bezpieczeństwo. Czy to możliwe, aby to właśnie ona byłą dla niego największym zagrożeniem? O tym musicie przekonać się już sami, sięgając po książkę, do czego oczywiście serdecznie zachęcam.
„Nie ufam już nikomu” to wciągający thriller medyczny, w którym poza wspomnianym wątkiem medycznym, do którego jeszcze za chwilę wrócimy, autorka poruszyła także kilka innych bardzo ważnych i życiowych aspektów. Jeśli coś na ich płaszczyźnie się nie układa, mogą sprawić, że przestaniemy ufać nie tylko sobie, ale wszystkim wokół, Nawet jeśli są to osoby nam bliskie.
To na co warto zwrócić uwagę w pierwszej kolejności to relacje Igi z matką. Choć kobieta twierdzi, że chce dla córki jak najlepiej, to sama Iga mówi otwarcie, że choć kocha swoją matkę, to ta zawsze robiła wszystko tak, by było dobrze, ale tylko jej samej. Córka nigdy nie zasłużyła na uznanie w oczach rodzicielki. Bez względu na to, co w życiu robiła, zawsze było to za mało, aby zadowolić kobietę. Jak się przekonacie podczas lektury książki, w życiu Igi zdarzył się jeden moment, jeden zły wybór, który dość mocno zaważył na tym, że teraz musi ona zmagać się z piętnem przeszłości tylko dlatego, że nadopiekuńcza matka zdecydowała schować ją pod kloszem swoich wpływów. Czy teraz kobiecie na pewno zależy na dobru córki? A może chce, żeby znowu było tak, jak ona to sobie zaplanowała. Tego oczywiście dowiecie się, czytając książkę.
Kolejny ważny aspekt mający znaczący wpływ na życie Igi to jej relacje z mężem. O nim samym nie dowiadujemy się zbyt wiele poza tym, że jest kochającym i czułym mężem. Ciężko pracuje nad udoskonalaniem ich wspólnego projektu nad czipem. Jest oddany żonie. Jednak w momencie, kiedy ona przechodzi przez wszystko, o czym czytamy na kartach książki, małżeństwo Igi i Natana przeżywa swego rodzaju kryzys. Małżonkowie oddalają się od siebie. Dochodzi równe do pewnego rodzaju incydentów z udziałem mężczyzny, które sprawiają, że kobieta zaczyna postrzegać go w zupełnie innym świetle. To wszystko pozwala jej mieć wątpliwości co do tego, czy mężowi w istocie zależy tylko na jej dobru.
No i wreszcie dochodzimy do wątku przyjaźni głównej bohaterki z Martą. Marta to typ przyjaciółki lojalnej, zawsze gotowej służyć wsparciem i dobrym słowem, ale nie wszystko złoto, co się świeci, a dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Nie zdradzę nic więcej. Jeśli chcecie wiedzieć, co mam na myśli, pisząc te słowa, nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko przystąpić niezwłocznie do poznawania tej historii.
Możecie mi wierzyć, że poznając od podszewki wszystko, z czym zmaga się Iga i w jakiej atmosferze lęku, strachu i niepewności toczy się jej codzienność, odczujecie niemalże namacalnie, co znaczy przestać ufać nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie. Autorka dołożyła wszelkich starań, aby czytelnik poczuł wszystko to, co czuje Iga i udało jej się to rewelacyjnie. Momentami nie wiemy, co jest prawdą, a co tylko efektem halucynacji bohaterki. Sprawia to, że trwamy w ogromnym napięciu o bezpieczeństwo bezbronnego dziecka.
Co prawda, żaden z bohaterów nie zyskał mojej sympatii, ale jestem pełna uznania dla autorki odnośnie do solidnego przygotowania się pod względem oddania istoty zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych.
Bardzo ciekawy okazał się także aspekt zastąpienia regularnych wizyt w gabinecie lekarskim urządzeniem, które mogłoby monitorować nasz stan zdrowia i adekwatnie do sytuacji zdrowotnej, w jakiej się obecnie znajdujemy podawać nam dożylnie odpowiednie dawki leków. Wydaje się to idealną alternatywą dla długich terminów oczekiwania na wizytę u specjalisty i przesiadywania wielu godzin w przychodni, czy szpitalu. Ale czy to naprawdę bezpieczne? Iga już to wie, teraz wasza kolej.
„Nie ufam już nikomu” to bardzo dobry thriller, który czyta się z rosnącą ciekawością i zainteresowaniem odnośnie tego, co może wydarzyć się za chwilę. Mimo że, nie nie mamy tu spektakularnych zwrotów akcji, to podskórny niepokój nie opuszcza nas do samego końca. Mimo początkowego wrażenia, że akcja się lekko dłuży, książka wciągnęła mnie tak mocno, że nie mogłam się od niej oderwać, przez cały czas próbując wydedukować i przewidzieć jeszcze zanim zdradzi to Pani Klaudia, jaki będzie koniec tej historii. Niestety nie udało mi się to, czemu się nie dziwię, bo finał bardzo mnie zaskoczył, a to właśnie lubię.
Jeśli szukacie bardzo dobrze napisanej książki, która dostarczy Wam wielu emocji, a której bohaterowie nie raz swoim postępowaniem wzbudzą w Was szereg różnorodnych odczuć, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Ciekawa fabuła, w którą wplecione zostały ważne i bardzo realistyczne wątki skłoni Was do refleksji i przemyśleń. To opowieść o chorobie, relacjach rodzinnych, błędach przeszłości, macierzyństwie oraz innowacyjnych technologiach medycznych. Widać, że Pani Klaudia Muniak włożyła w napisanie swojego najnowszego dziecka bardzo dużo pracy, co w połączeniu z niezwykle przystępnym językiem i swobodnym stylem pisania, którym się posługuje, zapewnia nam kilka godzin zupełnego oderwania od codziennych zajęć. Dlatego z pewnością warto po niego sięgnąć i się zaczytać.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Tania książka, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/08/tak-rodzi-sie-obed.html
Tak rodzi się obłęd
Na wieść o tym, że nasza siostra, kuzynka, czy koleżanka właśnie urodziła dziecko i została świeżo upieczoną mamą, spieszymy z gratulacjami. Rozpływamy się nad tym, jak wielkiego szczęścia właśnie dane jej jest doświadczać. Bez wątpienia jest to prawda, ale dziś spojrzymy na to ogromne przeżycie, jakim są narodziny dziecka z zupełnie innej strony. Nie...
2017-02-15
Każda miłość wywodzi się z cierpienia. Jeśli cierpisz, znaczy, że kochasz.
Ktoś kiedyś powiedział, że miłość jest pięknym kwiatem, który potrafi pięknie rozkwitać, ale niestety kwiat ten ma również kolce. Przypuszczam, że każdy, kto jest lub był kiedykolwiek w związku, nie raz przekonał się, że oprócz tej romantycznej, pełnej uniesień strony miłość ma również swoje cienie. Nie znaczy to jednak, że kiedy między dwojgiem ludzi dzieje się coś, co obojgu przysparza wiele bólu i cierpienia, to ich uczucie wygasło. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to samo życie niespodziewanie potrafi skomplikować i pokrzyżować nam nasze plany nierzadko niszcząc nasze marzenia. W tak trudnej sytuacji znajduje się właśnie główna bohaterka trzeciej i niestety ostatniej części cyklu „Szkoła latania” „Szept wiatru” Pani Sylwii Trojanowskiej Katarzyna Laska.
Moi drodzy, jako że nie chcę zdradzać Wam tego, jak wyglądało życie Kasi w poprzednich częściach serii, skupię się tylko na samej ostatniej odsłonie jej perypetii. Wspomnę tylko, że całość cyklu jest wspaniałym zapisem niezwykłej metamorfozy dziewczyny. Pokuszę się o stwierdzenie, że autorka słowem pisanym maluje na oczach czytelników niezwykły obraz etapów przeistaczania się poczwarki w pięknego motyla, który wzbija się w swój pierwszy samodzielny lot ku szczęściu. Nasza bohaterka z nieśmiałej, wycofanej dziewczyny staje się piękną, dojrzałą, pewną siebie kobietę. Los stawia ją w obliczu trudnej lekcji życia. Ta młoda kobieta będzie musiała zawalczyć o to, co najważniejsze i najpiękniejsze – miłość i swoje szczęście u boku mężczyzny swoich marzeń. Uwierzcie mi, tu nic nie jest proste i oczywiste. To z czym zmuszona jest skonfrontować się Katarzyna, zaskakuje, wstrząsa, boli, rodzi wątpliwości, a jednocześnie wymaga podjęcia wielu trudnych decyzji. Co więcej, wyjścia są tylko dwa albo postawić wszystko na jedną kartę, albo zwyczajnie zrezygnować… Którą drogą byś podążył?
To, czym „Szept wiatru”, jak i również dwa pozostałe tomy zdobył moje serce to niezwykle ujmująca jego autentyczność. Mimo że, wiemy, iż koleje losów naszej bohaterki są tylko fikcją literacką, to ja sama podczas lektury nieustannie miałam wrażenie, że fabuła mogła mieć swój pierwowzór w życiu realnym. Wszystko, o czym czytamy, może spotkać każdego z nas. Niezwykły realizm historii sprawił, że nie mogłam oderwać się od najmłodszego dziecka Pani Sylwii. Gdyby nie fakt, że z uwagi na to, iż ogromnie zżyłam się z bohaterką i tak bardzo nie chciałam się z nią rozstawać, pochłonęłabym tę książkę w mgnieniu oka.
Kasia Laska to wspaniała postać. Bardzo chciałabym mieć taką przyjaciółkę. Od początku jej kibicowałam i mocno trzymałam za nią kciuki. Czy skutecznie trudno powiedzieć, bo tylko od Was zależy jaką drogą podążycie. Pamiętajcie życie to sztuka wyboru, Więcej nic nie zdradzę. Gwarantuje Wam jednak, że będziecie bardzo zaskoczeni.
Oczywiście nie ma innej możliwości jak ta, że koniecznie musicie przeczytać tę pozycję. W tym przypadku nie pozostawiam Wam wyboru. Jeśli jeszcze nie czytaliście poprzednich tomów cyklu, to zaraz jak tylko skończycie czytać moje recenzje ich wszystkich, do czego serdecznie zachęcam, biegnijcie do księgarni bądź biblioteki i bezzwłocznie zabierajcie się do czytania.
Wracając do „Szeptu wiatru”, czytając, doznacie wielu emocji i uczuć od cierpienia i łez poprzez wewnętrzne wątpliwości i rozterki, złość, bezsilność, aż do miłości i nadziei. Ponadto tytuł ten skłoni was do wielu refleksji i przemyśleń także nad Waszym życiem. Jest to niezwykle wartościowy utwór, a czas z nim spędzony będzie czasem najlepiej spożytkowanym. Bardzo ciężko rozstawać mi się z tym cyklem dlatego z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę. Pociechę odnajduję jednak w tym, że mam nadzieję, iż wkrótce spod pióra autorki wyjdzie kolejna równie wspaniała książka, na którą czekam z niecierpliwością.
Pani Sylwio dziękuję za możliwość wyboru, bo przyznam szczerze, że obawiałam się, że moje serce rozpadnie się na kawałki.
Każda miłość wywodzi się z cierpienia. Jeśli cierpisz, znaczy, że kochasz.
Ktoś kiedyś powiedział, że miłość jest pięknym kwiatem, który potrafi pięknie rozkwitać, ale niestety kwiat ten ma również kolce. Przypuszczam, że każdy, kto jest lub był kiedykolwiek w związku, nie raz przekonał się, że oprócz tej romantycznej, pełnej uniesień strony miłość ma również swoje cienie....
2016-03-23
Podcięte skrzydła
Katarzyna Laska to osiemnastolatka, która jak większość nastolatek ma problemy z niską samooceną, akceptacją siebie i własnego ciała. Dziewczyna chce zmienić swoje życie. Chce walczyć o siebie, dlatego też trafia do „Szkoły latania”, gdzie uczestnicząc w warsztatach grupy wsparcia, stara się pozbyć największego kompleksu, jakim są nadmierne kilogramy. Jeśli chcecie razem z Kaśką przejść tę niełatwą, ale wartą wysiłku drogę zapraszam do sięgnięcia po pierwszą część historii „Szkoła Latania”, (której recenzję znajdziecie również na moim profilu).
Dziś natomiast chcę opowiedzieć Wam kilka słów o jej kontynuacji pt.” Blisko chmur". Mam wrażenie, że tym razem autorka skupia się na uczuciach i emocjach dziewczyny, co jeszcze bardziej pozwala czytelnikowi poznać głębię całej fabuły. Tym, którzy nie czytali pierwszej części, zdradzę, że Kasia poznaje smak pierwszej miłości. Zakochana bez pamięci w Maksie jest niczym uskrzydlony motyl, który lata „Blisko chmur". Niestety jednak szczęście naszej bohaterki nie trwa długo, ponieważ los zmusza ją do podjęcia trudnych wyborów. Dziewczyna przechodzi bardzo bolesną lekcję życia, która bezlitośnie uświadamia jej, że miłość to nie tylko szczęście i uniesienia, lecz często również ból i łzy. Mimo że, Maks i Kasia darzą się bezgranicznym uczuciem, w życiu chłopaka pojawia się ktoś trzeci, kogo szczęście dla obojga zakochanych jest wartością nadrzędną i wymaga od nich wykazania się dużą dozą odpowiedzialności i dojrzałości. Kasia będzie musiała wybrać między sercem a rozumem.
*... Kochać to nie znaczy zawsze to samo,
Trzeba stale uważać, żeby kogoś nie zranić.
Nie tak łatwo jest kochać, nie tak łatwo być razem,
Kiedy wszystko najlepsze dawno już za nami.
W obliczu sytuacji, w jakiej znaleźli się nastolatkowie, nic już nie jest pewne i oczywiste. Autorka rozdarła mi serce, bo kiedy już miałam nadzieje, że wszystko skończy się tak, jak oczekuje czytelnik, Pani Sylwia niespodziewanie wywraca wszystko do góry nogami. Uwierzcie mi, chciało mi się krzyczeć: „Nie nie zgadzam się !!! Tak być nie może!!!.
Kochani ta książka to samo życie. Na jej kartach odnajdujemy blaski i cienie miłości, która spotka każdego z nas, lecz nie zawsze jest ona miłością jak z bajki.
**A kiedy przyjdzie na Ciebie czas,
A przyjdzie czas na Ciebie.
Porwie Cię wtedy wysoko tak,
Do góry Cię uniesie.
Lecz nagle możesz zacząć spadać w dół.
To już nie to samo.
Książkę serdecznie polecam, jednak ostrzegam, że po jej lekturze będziecie mieli wielki dylemat; jak znieść oczekiwanie na kolejną część perypetii Kaśki. Pani Sylwio, dlaczego Pani Nam to robi?
Cytowane teksty są słowami piosenki „Kochać inaczej" zespołu De Mono.
Podcięte skrzydła
Katarzyna Laska to osiemnastolatka, która jak większość nastolatek ma problemy z niską samooceną, akceptacją siebie i własnego ciała. Dziewczyna chce zmienić swoje życie. Chce walczyć o siebie, dlatego też trafia do „Szkoły latania”, gdzie uczestnicząc w warsztatach grupy wsparcia, stara się pozbyć największego kompleksu, jakim są nadmierne kilogramy....
2020-08-06
Status związku: To skomplikowane.
Moi drodzy w czasie wakacji duża część miłośników książek i wielbicieli czytania rezygnuje z sięgania po książki trudne tematycznie bądź wymagające większego skupienia. Jest to w pełni zrozumiałe, gdyż czas wakacyjnego wypoczynku to moment, kiedy chcemy się odprężyć i zrelaksować. Dlatego właśnie wybieramy tytuły, na których kartach odnajdziemy historie lekkie, łatwe i przyjemne. Ja jednak należę do tej grupy czytelników, której nie usatysfakcjonuje zwykłe, kolokwialnie mówiąc czytadło. Wybierając lekturę dla siebie, chcę, aby było to coś, co połączy przyjemne z pożytecznym. Mówiąc wprost, oczekuję, że poza przyjemnością czytania po skończonej lekturze będę miała poczucie, że przeczytałam naprawdę wartościową książkę, o której nie zapomnę chwilę po odłożeniu jej na półkę.
Wybór nie jest łatwy, ponieważ na polskim rynku wydawniczym jest naprawdę wiele godnych uwagi powieści, które na pewno sprawią, że tegoroczne wakacje upłyną nam pod znakiem dobrej książki.
Ja tym razem zdecydowałam się sięgnąć po książkę „To tylko przyjaciel” Abby Jimenz. Zapewne wielu z Was słyszało o tym tytule, a może nawet jego lektura jest już za wami, ponieważ bez wątpienia jest to jedna z najgłośniejszych propozycji czytelniczych tegorocznych wakacji. Od momentu, kiedy ja przeczytałam ostatnie zdanie historii, którą oddała w nasze ręce autorka, minęło zaledwie kilka godzin i już przychodzę do Was, aby będąc jeszcze pod wpływem emocji, jakie wywołała we mnie ta książka podzielić się z wami moimi odczuciami po jej lekturze. A przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, czy uznanie jej za hit, w moim odczuciu jest zasłużone.
Zanim jednak opowiem Wam o samej fabule utworu, chcę, abyśmy przez chwilę zastanowili się, jak to jest być kobietą żołnierza. My kobiety mamy słabość do mężczyzn pracujących w służbach mundurowych. Nie bez powodu mówi się, że za mundurem panny idą sznurem. Ja jednak zawsze jestem pełna podziwu i uznania dla żon i dziewczyn, których mężczyźni służą w wojsku. Choć mają one kogoś, kogo kochają, to jednak decydując się na związek z synem armii, muszą zaakceptować fakt, że ich wspólne życie zawsze będzie naznaczone tęsknotą i odmierzane czasem kolejnych przepustek, w których czasie będą mogli spędzić ze sobą zaledwie kilkanaście dni.
Na taki właśnie związek zdecydowała się główna bohaterka książki „To tylko przyjaciel” - Kristen Peterson. Kristen jest bardzo samodzielną i przedsiębiorczą kobietą. Prowadzi własną rozwijającą się firmę. Swój czas dzieli między pracę, ukochanego psa i dwójkę wspaniałych przyjaciół, którzy już za kilka miesięcy zostaną małżeństwem, Ona sama niestety nie ma obok siebie mężczyzny, którego kocha. Tyler służy w armii i ciągle odnawia kontrakty na kolejne zagraniczne misje. Kristen tęskni, brakuje jej ciepła i bliskości. Ma jednak nadzieję, że trwająca właśnie misja Tylera, będzie ostatnią z jego udziałem i że już wkrótce wróci on do domu. Tymczasem ona zajmuje się swoimi obowiązkami i przygotowaniami do ślubu najlepszej przyjaciółki, Sloan. Kobieta nie zdaje sobie jednak sprawy, że za chwilę w jej życiu pojawi się ktoś, kto nie tylko wywróci jej stabilny, poukładany świat do góry nogami, ale przede wszystkim jego osoba stanie się powodem do podjęcia trudnych decyzji i wyborów, które mogą sprawić, że już nigdy nic nie będzie takie samo.
Josh Copeland, bo to właśnie o nim mowa jest nowym nabytkiem tamtejszej straży pożarnej a prywatnie przyjacielem i drużbą przyszłego męża Sloan. Kiedy ta dwójka się poznaje, niemalże od pierwszej chwili zaczyna między nimi iskrzyć. To właśnie przy Joshu Kristen poznaje, czym jest prawdziwa siła przyciągania i pożądania. Nasza bohaterka oczywiście walczy z tym uczuciem, nawet kiedy pewne okoliczności sprawiają, że zostaje singielką. Jedyne, na co się godzi to relację friends with benefits. Wydawać by się mogło, że teraz, gdy ich wzajemne stosunki zostały jasno określone, wszystko będzie już proste. Wszyscy jednak doskonale wiemy, że sercu nie wolno rozkazywać. Oboje czują, że chcą czegoś więcej, jednak nasza bohaterka boi się powiedzieć „Tak”, ponieważ tylko ona wie, że nigdy nie będzie mogła stworzyć pełnej, dużej rodziny, o której marzy Josh. Sięgnijcie koniecznie po książkę i przekonajcie się sami, czy miłość zawsze przezwyciężą wszelkie przeszkody.
Nie zakładajcie jednak niczego z góry i nie bierzcie za oczywiste, ponieważ życie nie raz potrafi zadać cios, po którym nie potrafimy dalej żyć. Choć na zewnątrz próbujemy jakoś się trzymać, to jednak w środku umieramy. W tej książce będziemy musieli zmierzyć się również z tak druzgocącymi przeżyciami. Przeżyciami, które łamią serce i sprawiają, że człowiek rozpada się na miliony kawałków.
Przyznaję, że mnie ten wątek książki roztrzaskał emocjonalnie. Płakałam, czując, żal i złość do autorki, że właśnie w tak dramatyczny sposób pokierowała losami swoich bohaterów. Za chwilę jednak naszła mnie refleksja, że przecież takie właśnie jest życie. Szczęście bywa bardzo ulotne. Kiedy jedni z nas się cieszą, inni płaczą. Kiedy ktoś umiera, ktoś inny się rodzi. Takie są koleje ludzkich losów i nie należy unikać tak trudnych emocji.
Już teraz mogę Wam zdradzić kochani, że Abby Jimenez napisała wspaniałą książkę, w której genialnie udało jej się połączyć lekką i przyjemną opowieść, w której można się dosłownie zatracić i zaczytać na plaży, czy też w zaciszu domowego ogródka, z wątkami bardzo życiowymi, trudnymi i poruszającymi. Takimi, które, nikogo, kto weźmie tę książkę do ręki, nie pozostawią obojętnymi i na pewno skłonią do wielu refleksji i przemyśleń.
W książce odnajdziemy bowiem miłość, przyjaźń, namiętność, wielkie pragnienia, ale także obawy lęk, zmagania ze stratą i wiele innych wątków, które jak się przekonacie, może napisać nie tylko to książkowe życie.
Wszystko to w połączeniu z fantastycznymi postaciami bohaterów, których nie sposób nie polubić, sprawia, że od książki nie można się oderwać. Żadna z postaci nie jest wyidealizowana. Każda z nich ma swoje marzenia i plany, które niestety życie weryfikuje nie zawsze po ich myśli. Ten realizm ich kreacji sprawia, że stają się oni bardzo bliscy czytelnikowi. Razem z nimi przeżywamy ich wzloty i upadki, cierpienia i radości. Niemalże czujemy się częścią ich życia.
Cóż więcej mogę powiedzieć. Jeśli szukacie książki, która zapewni Wam niesamowity rollercoaster emocji od śmiechu poprzez wzruszenia, szok łzy to koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł. Macie moje słowo, że jeśli zabierzecie tę książkę ze sobą na wakacje, będą one wyjątkowe i nie zapomniane, jak opowieść, która w niej na Was czeka.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Muza, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/08/status-zwiazku-to-skomplikowane.html
Status związku: To skomplikowane.
Moi drodzy w czasie wakacji duża część miłośników książek i wielbicieli czytania rezygnuje z sięgania po książki trudne tematycznie bądź wymagające większego skupienia. Jest to w pełni zrozumiałe, gdyż czas wakacyjnego wypoczynku to moment, kiedy chcemy się odprężyć i zrelaksować. Dlatego właśnie wybieramy tytuły, na których kartach...
2020-07-23
Zły dotyk boli przez całe życie
Okres bycia nastolatkiem to dla młodego człowieka czas, kiedy kształtuje się jego pewność siebie i poczucie samoakceptacji. To właśnie wtedy również przywiązujemy największą wagę do tego, jak postrzegają nas i co myślą o nas nasi rówieśnicy. Chcemy być lubiani i dobrze odbierani. To także jeden z najważniejszych momentów, w którym bardzo ważną rolę odgrywają relacje nastolatka z rodzicami. To właśnie wtedy dziecko powinno wiedzieć i mieć pewność, że niezależnie od tego, co się w jego życiu dzieje, zawsze może przyjść do rodziców i z nimi porozmawiać, a oni na pewno go wysłuchają, będą służyć wsparciem i radą. Niestety nie każda dorastająca dziewczyna, czy chłopak ma szczęście przeżywać ten etap swojego życia w poczuciu miłości i bezpieczeństwa, które to są niezbędne, aby czuć się osobą szczęśliwą znającą swoją wartość.
Dziś zastanówmy się przez chwilę, do jak poważnych konsekwencji może doprowadzić sytuacja, kiedy dom rodzinny to ostatnie miejsce, w którym dziecko chce przebywać, ponieważ niestety próżno w nim szukać ciepła domowego ogniska, a jedyne, co go tam spotyka to krytyka i upokorzenia. Nakazy i oczekiwania. W szkole niestety często bywa nie lepiej. Jeśli nie jesteś zgrabną, długonogą, tryskającą humorem dziewczyną, a zamkniętą w sobie, mającą trochę więcej ciałka dziewczyną, dla innych kolegów i koleżanek w klasie możesz stać się doskonałym typem osoby, której będą dokuczać, bądź też stanie się dla nich wręcz niewidzialna. Nie trudno się domyślić, że w obliczu takiej sytuacji czujemy się bardzo zagubieni i potrzebujemy kogoś, kto nas dostrzeże i okaże choć trochę zainteresowania i ciepła. Potrzeba bycia kochaną w połączeniu z dużą podatnością na wpływy innych osób, która bardzo często charakteryzuje osoby w młodym wieku, może skutkować tym, że spotkamy na swojej drodze osobę, która bardzo szybko nas zmanipuluje. Pod pretekstem troski i chęci uczynienia nas szczęśliwymi przejmie nad nami kontrolę i zrobi coś, co zniszczy nasze życie na zawsze.
Przekonała się o tym główna bohaterka najnowszej książki C. L. Taylor „Zanim powróci strach”, na którą wspólnie z wydawnictwem Albatros chcielibyśmy zwrócić Waszą uwagę.
Lou Wandsworth jest kobietą którą, jako dziecko nie miała zbyt łatwego życia. Ojciec alkoholik i częste kłótnie w domu sprawiły, że pragnęła zaznać, choć odrobinę ciepła i zrozumienia ze strony kogoś, komu będzie mogła zaufać. Ku jej wówczas poczuciu ogromnego szczęścia znalazł się ktoś, kto sprawił, że czternastoletnia wtedy dziewczyna poczuła się wyjątkowa i kochana. Mike był dorosłym, żonatym mężczyzną, który przekonywał ją, że ją kocha i chce spędzić z nią resztę życia. Zakochana dziewczyna czuła, że wreszcie spotkała kogoś, dla kogo jest ważna i komu na niej zależy. W tajemnicy przed rodziną i całą lokalną społecznością ucieka z mężczyzną do Francji i tam już nie było tak wspaniale. Lou nie rozumiała jeszcze, że to, co robi mężczyzna, jest złe i krzywdzi ją.
W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy poznawać całą historię, którą przygotowała dla nas autorka, od tamtejszych wydarzeń minęło już osiemnaście lat. Od tego czasu Lou próbowała kilkakrotnie zbudować szczęśliwy związek z wartościowymi mężczyznami, ale piętno tego, co spotkało ją w rodzinnym miasteczku i co wówczas wstrząsnęło całą społecznością, odcisnęło się także na jej teraźniejszości. Śmierć ojca, który zostawił po sobie dom, w którym się wychowywała, zmusza ją do powrotu do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. Kobieta wie, że musi zamknąć za sobą drzwi przeszłości, aby móc iść dalej i wierzy, że ten wyjazd się do tego przyczyni. Bardzo szybko orientuje się, że nikt z mieszkańców nie rozpoznaje w niej tamtej dziewczyny sprzed kilkunastu lat. Nikt, poza jedną kobietą, która obwinia Lou za zrujnowanie swojego małżeństwa.
Nasza bohaterka jest wstrząśnięta, kiedy widzi na własne oczy, że ten, który pod pretekstem chorej miłości zabijał ją i niszczył, nie tylko ma się dobrze, ale o zgrozo znalazł sobie kolejną ofiarę. Wtedy postanawia, że musi zrobić wszystko, aby kolejna dziewczyna nie podzieliła jej losu. Aby ratować Chloe, będzie musiała stawić czoła demonom przeszłości i swojemu oprawcy. Musi działać szybko, zanim powróci strach.
Sprawdźcie koniecznie, czy Lou uda się pomóc Chloe, która podobnie, jak ona kiedyś jest zakochana w Mikeu i nie dostrzega niczego złego w tym, jak wyglądają ich relacje. Czy uwierzy w to, co usłyszy od Lou i pozwoli sobie pomóc?
„- Chloe. Kobieta ponownie dotyka jej ramienia. - Wiem, przez co przechodzisz. Wiem, jaki on jest. Sprawia, że czujesz się wyjątkowa, prawda? Piękna? Czujesz, że Cię rozumie i troszczy się o ciebie, że jest jedyną osobą, która naprawdę cię zna. Kobieta mówi cicho i pospiesznie, jakby traciła oddech i nachyla się zdecydowanie za blisko.- Powiedział ci już, że cię kocha?Chloe kręci głową.Nie wiem, o czym pani mówi.Owszem wiesz, widzę to w twoich oczach. Musisz powiedzieć policji, co się dzieje. To niebezpieczny człowiek. Myślisz, że jest serdeczny, szczodry i troskliwy, ale on tobą manipuluje. To pedofil Chloe. Chodzi mu tylko o kontrolę, a nie o miłość. Spałaś już z nim?...”
Jest jednak ktoś, kto całą tą przeszłość widzi zupełnie inaczej i to, właśnie w Lou postrzega prowokatorkę tego, co się wydarzyło i winną zrujnowana jej życia oraz zaprzepaszczenia szansy na spełnienie największego marzenia. Dziś śledzi, życie kobiety i dąży do konfrontacji. W co wplącze się Lou. Czy grozi jej niebezpieczeństwo. O tym dowiecie się już sami podczas lektury.
Jak widzicie w książce dzieje się naprawdę dużo, co sprawia, że czyta się ją z dużym zaangażowaniem i ciekawością tego, co stanie się za chwilę. Autorka oddała w ręce swoich czytelników bardzo wciągający thriller psychologiczny, który porusza bardzo trudną tematykę złego, dotyku, chorej miłości, manipulacji, zmagań z demonami przeszłości, stalkingu, Zapewniam Was, że książkę naprawdę warto przeczytać. Mimo, że nie była to, najlepsza książka z tego gatunku, jaką czytałam, to z uwagi na bardzo autentyczną jej wymowę i splot wielu życiowych i trudnych wątków wywołała we mnie liczne emocje i oraz skłoniła do refleksji i przemyśleń. Dodatkowo dużym plusem tego tytułu są bardzo ciekawe i złożone portrety psychologiczne każdego z jej bohaterów, a także zastosowanie trzy torowej narracji, dzięki której przez cały czas mamy możliwość wiedzieć, co czują i myślą w kontekście następujących po sobie zwrotów akcji.
Nie dodam już nić więcej ponadto, że naprawdę warto spędzić z tą książką kilka godzin, które pozwolą Wam wsiąknąć w fabułę i zapomnieć o otaczającej Was rzeczywistości, Mam nadzieję, że dacie się namówić.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.
Inne książki autorki, które czytałam:
„Teraz zaśniesz”.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/07/zy-dotyk-boli-przez-cae-zycie.html
Zły dotyk boli przez całe życie
Okres bycia nastolatkiem to dla młodego człowieka czas, kiedy kształtuje się jego pewność siebie i poczucie samoakceptacji. To właśnie wtedy również przywiązujemy największą wagę do tego, jak postrzegają nas i co myślą o nas nasi rówieśnicy. Chcemy być lubiani i dobrze odbierani. To także jeden z najważniejszych momentów, w którym bardzo...
Dzikie dziecko z lasu.
Każdy z nas ma takiego autora książek, na którego kolejne literackie dzieci wygląda z utęsknieniem, zacierając ręce kiedy tylko pojawi się informacja o premierze jego najnowszej książki i chce ją jak najszybciej przeczytać. Dla mnie jednym z takich właśnie autorów jest Harlan Coben. Dziś chcę opowiedzieć Wam kilka słów o jego najnowszej książce „Chłopiec z lasu”.
Zapraszam Was do niewielkiej miejscowości gdzie wspólnie z tytułowym chłopcem z lasu, który dziś już nie jest chłopcem, a dorosłym atrakcyjnym mężczyzną o niezwykłej intuicji, my czytelnicy będziemy brać udział w poszukiwaniach zaginionej nastolatki Naomi. To, co musicie wiedzieć to to, że dziewczyna nie ma łatwego życia, o czym świadczy fakt, że była prześladowana w szkole, a jej zaginięciem tak naprawdę nikt się nie interesuje. Główny bohater nie może jednak pozostać obojętnym na to, co stało się z nastolatką. Poproszony o pomoc przez kogoś dla niego ważnego z czasów swojej przeszłości podejmuje się niełatwego zadania. Nikt bardziej od niego nie jest świadomy podobieństw, które łączą go z zaginioną.
Aby owe podobieństwa dostrzec, musimy się jednak cofnąć trzydzieści lat wstecz do roku 1986, kiedy to do wiadomości publicznej dotarła informacja, że w lesie znaleziono małego porzuconego chłopca. Niestety nie udało się ustalić tożsamości dziecka, ani okoliczności tego jak zalazł się w lesie, a także jak długo w nim przebywał zdany tylko na siebie. Teraz Wilde jak nazwali go obcy ludzie, wiedzie cywilizowane życie, jednak stara się żyć na uboczu i podobnie, jak Naomi czuje się wyobcowany. Oboje są outsiderami. Nikt nie bierze na poważnie zniknięcia dziewczyny, ponieważ zdarzało jej się już wcześniej uciekać z domu.
Sytuacja staje się o wiele poważniejsza, kiedy ginie kolejny nastolatek. Kolega z klasy Naomi. Czy te zdarzenia są ze sobą powiązane, musicie już sprawdzić sami? Czas nie jest sprzymierzeńcem Wilde'a. Bez względu na to, co się stało, musi działać szybko. A co więcej, aby odkryć prawdę, zmuszony będzie wrócić do swojej przeszłości, która dla wszystkich po dziś dzień pełna jest białych plam i czarnych dziur. Pytań bez odpowiedzi. Prawda, która była skrywana przez wiele lat, owiana jest wieloma mrocznymi sekretami i brudnymi czynami. Jak się przekonacie, wielu z mieszkańców tego miasteczka ma coś do ukrycia. Stawką zerwania kurtyny milczenia może okazać się ludzkie życie, ponieważ są tacy, którzy mają swoje sposoby na to, aby zamknąć komuś usta.
Zapewne przyznacie mi rację, że fabuła zachęca do sięgnięcia po ten tytuł. Ja też tak uważam. Natomiast nie jestem do końca usatysfakcjonowana tym, co tym razem przygotował dla nas autor. Sam zamysł książki, jak najbardziej zasługuje na uznanie, ale z jego realizacją jest już znacznie gorzej. Przez bardzo długi czas nie mogłam wgryźć się w tę książkę. Szczerze mówiąc, to dopiero ostatnie sto sześćdziesiąt stron przykuło moją uwagę i wciągnęło mnie. Może to dlatego, że o czym możemy przeczytać już na okładce książki, bieg wydarzeń opisanych na jej kartach prowadzi do władz rządowych, a to nie do końca moje klimaty i mówiąc wprost, ten wątek nie był dla mnie ciekawy. Ponadto niestety nie odnalazłam w książce odpowiedzi na rodzące się podczas jej czytania pytania. Czuję niedosyt. Tym razem nie jest ta odsłona twórczości Harlana Cobena, którą znam i uwielbiam. No i to zakończenie, takie zwyczajne i zupełnie niepasujące do całości.
Nie znaczy to jednak, że książka jest zła. Ma oczywiście także swoje mocne strony. Mamy tu bowiem, watek porzucenia, braku miłości, krzywdy, przemocy. A także osamotnienia i prześladowania Na uwagę zasługują również różnorodni bohaterowie o złożonych osobowościach, które na pewno nie raz nas zaskoczą. A jeśli mowa o bohaterach to bardzo polubiłam postać starszej Pani adwokat, która pomaga Wilde'mu w poszukiwaniu Naomi. Kobieta mimo sędziwego wieku jest pełna energii i werwy. Nie pozwala sobie w kaszę dmuchać, dzięki czemu budzi respekt i uznanie w szerokich kręgach zawodowych i nie tylko.
To czy przeczytacie tę książkę, zostawiam każdemu z Was do indywidualnego rozważenia. Jeśli jesteście wielbicielami twórczości autora i tak jak ja często sięgacie po jego książki, to tym razem możecie nie poczuć pełni zadowolenia z tego, co otrzymacie, przystępując do lektury. Poznanie tej historii poleciłaby raczej tym z Was, którzy dopiero będziecie chcieli poznać pióro Cobena. Nawet jeśli książka nie zadowoli Was w pełni to, macie moje słowo, że inne jego książki będą tylko lepsze. Tymczasem, to co mogę powiedzieć o tej pozycji, to, że można ją przeczytać w jeden, bądź dwa wieczory, ale nie miejcie wobec niej zbyt wygórowanych oczekiwań. Wówczas być może odbierzecie ją lepiej, niż ja.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/12/dzikie-dziecko-z-lasu.html
Dzikie dziecko z lasu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKażdy z nas ma takiego autora książek, na którego kolejne literackie dzieci wygląda z utęsknieniem, zacierając ręce kiedy tylko pojawi się informacja o premierze jego najnowszej książki i chce ją jak najszybciej przeczytać. Dla mnie jednym z takich właśnie autorów jest Harlan Coben. Dziś chcę opowiedzieć Wam kilka słów o jego najnowszej książce...