-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-01-04
2021-12-19
2019-05-16
2019-03-25
2019-01-22
2018-10-26
2018-10-14
2018-09-12
2018-09-12
2011-11-23
Kim jest człowiek, który poświęcił się dla sprawy? Czy to Nelson Mandela, pierwszy czarnoskóry prezydent w Republice Południowej Afryki, który przyczynił się do zniesienia apartheidu? Czy to Freddie, twórca wuwuzeli i przywódca kibiców drużyny piłkarskiej Wodzów, który od dzieciństwa marzył o wolności dla Mandeli? Czy to Wojciech Jagielski, korespondent, dziennikarz, mąż i ojciec, który od studenckich czasów marzył o spotkaniu z nim?
W reportażu „Trębacz z Tembisy” Jagielski pytając o człowieka, który poświęcił się dla sprawy, mówi o Mandeli. Ale to pytanie możemy odnieść do trójki bohaterów – Mandeli, Freddiego i samego autora. Legendarna postać prezydenta RPA splata losy młodszych bohaterów. Znajdują się oni na tych samych meczach, wiecach i pogrzebach. Ich losy są paralelne i sposób ich ujęcia jest ogromnym plusem książki.
Życiorys Nelsona Mandeli potraktowany jest powierzchownie. Autor opisuje tylko ważniejsze wydarzenia. Bardziej interesują go cechy charakteru, poglądy i sposób myślenia. Nie portret biograficzny a charakteru. Freddie to pomost między legendarną postacią a autorem. Na jego przykładzie Jagielski wyjaśnia decyzje, jakie podejmował przyszły laureat Nagrody Nobla. W pewien sposób „przetłumacza” mityczne życie prezydenta RPA na postać zwykłego człowieka. Dodatkowo Freddie to sumienie Jagielskiego. We wspólnych rozmowach zadaje niewygodne pytania i kwestionuje jego wybory. Freddie to także „niewolnik futbolu” i dzięki jego życiorysowi mamy fenomenalny opis piłki nożnej w Afryce. A sam autor ujawnia początki swojej pracy, kulisy i dosłownie drogę do spotkania z Mandelą. W tym niezwykłym trio Jagielski odnalazł punkty wspólne i zbudował wielowymiarowy, barwny i dynamiczny obraz.
Ten obraz pogłębiony jest o nudne wywody historyka, w których streszcza wydarzenia historyczne. I to są momenty, w których reportaż traci płynność a fabuła zwalnia.
„Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli” to właściwa propozycja dla osób, które znają i cenią Jagielskiego. Nie jest to tylko opowieść o laureacie Nagrody Nobla i nie jest to tylko opowieść o twórcy wuwuzeli czy osobista historia autora. To jest uniwersalna opowieść o pasji i jej granicach. O poświęceniu wszystkiego dla sprawy.
Kim jest człowiek, który poświęcił się dla sprawy? Czy to Nelson Mandela, pierwszy czarnoskóry prezydent w Republice Południowej Afryki, który przyczynił się do zniesienia apartheidu? Czy to Freddie, twórca wuwuzeli i przywódca kibiców drużyny piłkarskiej Wodzów, który od dzieciństwa marzył o wolności dla Mandeli? Czy to Wojciech Jagielski, korespondent, dziennikarz, mąż i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czytelnicy i krytycy wyczekiwali pierwszej książki Mario Vargasa Llosy po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla w 2010 roku. Zastanawiano się, jaka będzie – lepsza czy gorsza od innych utworów? „Dyskretny bohater” nie jest powieścią wymagająca, ale na pewno wartą przeczytania. Lekka, wciągająca i oddająca peruwiański klimat lektura to dobra propozycja na spędzenie wieczoru i zachęta do sięgnięcia do innych dzieł noblisty (na przykład do „Rozmowy w Katedrze” czy „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki”).
„Dyskretny bohater” to powieść, w której wątki sensacyjne, kryminalne, romansowe przeplatają się z dwoma głównymi historiami. Dwutorowość fabuły oraz powracający z innych książek bohaterowie to znak rozpoznawczy peruwiańskiego pisarza. Jedna z historii dotyczy przedsiębiorcy Felícito Yanaqué, który otrzymuje pogróżki od szantażystów. Nie ugina się przed ich żądaniami, tak jak robią to inni Peruwiańczycy. Policja w końcu odkrywa, kto stoi za groźbami, i to odkrycie całkowicie zmienia życie sędziwego właściciela firmy transportowej. Druga z historii zaczyna się od mezaliansu Ismaela Carrery z młodszą od niego służącą. Decyzja szefa firmy ubezpieczeniowej ma nieprzyjemne skutki dla jego serdecznego przyjaciela Rigoberta. Jednocześnie on i jego piękna żona mają problemy ze swoim synem, który widzi diabła. W te historie wplecione są refleksje o kulturze europejskiej i cywilizacji, zawiła przeszłość bohaterów, sceny erotyczne i mistyczne, na przykład wizyty u przepowiadającej przyszłość Adelaidy.
Już po tym krótkim streszczeniu widać ile wciągających i fascynujących historii kryje w sobie „Dzielny bohater”. Niektóre wątki są wyjęte z telenoweli, na przykład awans społeczny i wzbogacenie się służącej czy małżeństwo z przypadku. Wydaje mi się, że sam autor zdawał sobie z tego sprawę i był to świadomy zabieg, ponieważ często w usta bohaterów wstawia takie komentarze: „Czy takie rzeczy nie zdarzają się tylko w telenowelach?” (o mezaliansie, s. 30). Przez mnogość bohaterów, wtrącenia o przeszłości trudno połapać się, kto jest kim oraz, o czym autor opowiada w danym rozdziale. Niejasności wprowadza także zabieg narratora, który często opowiadając o teraźniejszości przywołuje dialog z przeszłości zawierający ważne fakty dla aktualnie dziejącej się akcji.
Mario Vargas Llosa swoją najnowszą książkę nazwał „przypowieścią o współczesnym Peru”. Znakomicie oddał on klimat i atmosferę kraju Ameryki Południowej. Peru to miejsce nowoczesne, w którym prężnie rozwija się gospodarka. Społeczeństwo interesuje się kulturą wysoką i masową. Ludzie są ambitni, pragną szczęścia, miłości i spokoju. Jednocześnie jest to miejsce skorumpowanych policjantów, groźnej mafii, zdrady, manipulacji i niewdzięcznej, egoistycznej młodzieży. Czytelnik przenosi się do zupełnie innego świata.
W trakcie lektury peruwiańskiej powieści zastanawiałam się, kim jest tytułowy dyskretny bohater? Czy są to odważni i nieustępliwi Yanaqué i Rigoberto? Czy odnajdująca się w nowej sytuacji służąca Armida? A może to sam pisarz Mario Vargas Llosa, co sugeruje tłumacz literatury latynoamerykańskiej Tomasz Pindela? Zachęcam do odnalezienia swojej własnej odpowiedzi i do sięgnięcia po lekkiego i trzymającego w napięciu „Dyskretnego bohatera”.
http://podprad.pl/ksiazki/2085-dyskretny-bohater
Czytelnicy i krytycy wyczekiwali pierwszej książki Mario Vargasa Llosy po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla w 2010 roku. Zastanawiano się, jaka będzie – lepsza czy gorsza od innych utworów? „Dyskretny bohater” nie jest powieścią wymagająca, ale na pewno wartą przeczytania. Lekka, wciągająca i oddająca peruwiański klimat lektura to dobra propozycja na spędzenie wieczoru i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po niecałym roku od momentu rezygnacji z dotychczasowego życia Fábregas mieszka w weneckim pałacu z „wyczekaną”, umiłowaną kobietą, nie swoim dzieckiem oraz z ekscentrycznymi rodzicami. Większość pieniędzy, jakie otrzymał ze sprzedaży firmy, przeznacza na ratowanie podupadającego zabytku. Teraz po ślamazarności i bezproduktywności, jakie cechowały go przez kilka miesięcy, nie pozostało już nic. Zastąpiło je odpowiedzialne i konkretne zachowanie.
„Być może ze mną jest ten problem, że przez całe życie byłem marzycielem, pomyślał Fábregas (…) Zawsze uważał się za człowieka praktycznego i był zdania, że znajomość najmniej pewnych stron własnej osobowości stanowi część tego pragmatyzmu; jednak nie tym razem. A gdybym tak zrobił jakieś głupstwo?”
Fábregas nie bez powodu szuka odpowiedzi na te pytania podczas porannej toalety w słonecznej Barcelonie. Rozstał się z żoną, nie ma kontaktów z przyjaciółmi czy synem, odziedziczył przedsiębiorstwo, które go w ogóle nie interesuje. Przez ten splot poważnych i mniej poważnych okoliczności postanawia zniknąć. Wpierw udaje się do Paryża, a następnie trafia na tytułową „Wyspę niesłychaną” – Wenecję.
Wydawać by się mogło, że to tyle. Główny bohater dotarł do Wenecji, ale dla niego jest to dopiero początek. To, co składało się na jego wcześniejsze życie, niedługo pójdzie w niepamięć, musi bowiem ustąpić miejsca temu, czego doświadcza na wyspie niesłychanej. A oczywiście jest to piękna, tajemnicza kobieta o kwintesencji samej Wenecji – Maria Clare, która staje się jego przewodniczką po zakamarkach miasta. I można tu czuć pewnego rodzaju niedosyt informacji o sytuacji „przed-Wenecją”. Następstwa losu są bardzo rozdubowane, ale nie ma punktu odniesienia. Poza tym sama Maria-Clare, która, oprócz pokazywania miasta, jest też przewodniczką duchową Fábregasa.
Mendoza opisuje Wenecją o każdej porze roku – i tej „przyjemnej”, w której roi się od turystów, a także w tych dniach, w których wąskie i zabytkowe uliczki nawiedzają deszcze i burze. Nie rozwleka tych opisów, tylko przywołuje je funkcjonalnie i najczęściej wraz ze zmieniającą się pogodą zmieniają się cechy naszego głównego bohatera, który podobnie jak kobieta w „te dni” potrafi być prostakiem, który nerwowo reaguje na wszystko i wszystkich albo biernym, nudnym, snującym się cieniem.
Wszyscy Ci, którzy już znają twórczość Eduarda Mendozy szczególnie z trylogii „Przygód damskiego fryzjera” mogą być zaskoczeni. Jest to powieść z półki humorystycznej w zupełnie innym stylu niż dotychczas – bardziej ironicznym i poważnym. Ale nastrój „Wyspy niesłychanej” nie jest przygnębiający, a hipnotyzujący, nawet jeśli w pewnych momentach doświadczamy absurdu i chaosu. Jest to lektura problematyczna i pełna zawikłań, ale „przebrnięcie” przez nią daje pewnego rodzaju satysfakcję. Dlatego radzę nie zawsze sugerować się tytułem, opisem na okładce czy pierwszymi stronami. W niektórych utworach mogą być one przyjemnie rozczarowujące, jednakże przy „Wyspie niesłychanej” głównie się rozczarujemy.
„Wyspa niesłychana” jest powieścią szkatułkową, historia otwierająca książkę Fábregasa prowadzi do innych opowiastek, które w większości dłużą się i podają zbyt wiele szczegółów nieistotnych dla całokształtu. Jedną z nich jest historia rodziny Marii-Clary, która jest opowiedziana z przerwami i nawet w pewnych momentach fałszywa, ale to i tak prędzej czy później zostanie zweryfikowana. Każda z historii otwiera nowe drzwi i bramy, a przede wszystkim przed czytelnikiem ukazuje Fábregasa czasem jako bezczelnego chama czy marzyciela paradoskalnie bez marzeń. Można powiedzieć, że sam Fábregas zostaje wchłonięty przez te opowiastki. A im więcej wie tym trudniej mu oddzielić realia od fikcji. Dlatego w niektórych momentach można nie pałać do niego sympatią czy nawet odrobiną szacunku. Zdecydowanie nie zasługuje na półkę „bohater roku”.
Ponadto wszystko to skłania do stawiania różnych pytań właśnie między innymi o konsewkencje popełnienia w życiu „głupstwa”. I w tym momencie chciałabym się zatrzymać. Jest już to rolą czytelnika „Wyspy niesłychanej” odpowiedzieć na to pytanie – czy warto prowadzić spokojne, stateczne życie, ale z pewnym niedosytem, czy (podobnie jak nasz bohater) próbować walczyć o swoje marzenia, nawet jeśli nie wiemy do końca gdzie nas zaprowadzą?
Po niecałym roku od momentu rezygnacji z dotychczasowego życia Fábregas mieszka w weneckim pałacu z „wyczekaną”, umiłowaną kobietą, nie swoim dzieckiem oraz z ekscentrycznymi rodzicami. Większość pieniędzy, jakie otrzymał ze sprzedaży firmy, przeznacza na ratowanie podupadającego zabytku. Teraz po ślamazarności i bezproduktywności, jakie cechowały go przez kilka miesięcy,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to