rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Zwarta w formie, daje przestrzeń emocjom i refleksom.
Tragedia boli bardziej gdy ma imię.
Krótkie zdania, krótkie rozdziały a treści dają tyle, że nie ogarniasz.
Bardzo polecam.

Zwarta w formie, daje przestrzeń emocjom i refleksom.
Tragedia boli bardziej gdy ma imię.
Krótkie zdania, krótkie rozdziały a treści dają tyle, że nie ogarniasz.
Bardzo polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

5 gwiazdek tylko sentymentu dla pisarki. To powinny być dwie książki. Za dużo spraw, za dużo postaci, za dużo komplikacji, za dużo stron. Za mało za to wątku obyczajowego, który był mocną stroną serii. Nie rozumiem też dlaczego autorka co chwila powtarza to, co napisała kilka stron wcześniej? Zapomniała, co napisała czy uważa, że czytelnik za pierwszym razem nie przyswoił i trzeba mu wciąż przypominać? Najgorszy tom serii.

5 gwiazdek tylko sentymentu dla pisarki. To powinny być dwie książki. Za dużo spraw, za dużo postaci, za dużo komplikacji, za dużo stron. Za mało za to wątku obyczajowego, który był mocną stroną serii. Nie rozumiem też dlaczego autorka co chwila powtarza to, co napisała kilka stron wcześniej? Zapomniała, co napisała czy uważa, że czytelnik za pierwszym razem nie przyswoił i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczęło się zwyczajnie - obiektywne relacje z codzienności grupy ludzi, czyli dokładnie to, co na okładce zostało napisane. Z biegiem stron, z biegiem życia postaci coraz bardziej przekonywałam się, że nie trzeba wymyślnej fabuły, by opowieść wciągnęła. Okazuje się (nie po raz pierwszy), że zwyczajność jest niezwyczajna. Że wiele zależy od sposobu przekazania. Że prostota języka, oszczędność emocji i precyzja w doborze słownictwa powodują, że książka w nas zostaje. Zmusza do refleksji. A chyba o to właśnie chodzi.

Zaczęło się zwyczajnie - obiektywne relacje z codzienności grupy ludzi, czyli dokładnie to, co na okładce zostało napisane. Z biegiem stron, z biegiem życia postaci coraz bardziej przekonywałam się, że nie trzeba wymyślnej fabuły, by opowieść wciągnęła. Okazuje się (nie po raz pierwszy), że zwyczajność jest niezwyczajna. Że wiele zależy od sposobu przekazania. Że prostota...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki Mroza czyta się jednym tchem - szybkie dialogi i wartka akcja. I zaraz potem się o nich zapomina, bo są takie... płaskie...

Niedoparcowane, przekombinowane, widać, że czasu na pisanie za wiele nie poświęcono. A szkoda, bo niezaprzeczalnie pisarz posiada talent.

Książki Mroza czyta się jednym tchem - szybkie dialogi i wartka akcja. I zaraz potem się o nich zapomina, bo są takie... płaskie...

Niedoparcowane, przekombinowane, widać, że czasu na pisanie za wiele nie poświęcono. A szkoda, bo niezaprzeczalnie pisarz posiada talent.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli napisanie książki o przeżyciach ekstremalnych w sposób absolutnie nie wywołujący emocji, jest osiągnięciem godnym uwagi, to zapraszam do lektury.

Jeśli napisanie książki o przeżyciach ekstremalnych w sposób absolutnie nie wywołujący emocji, jest osiągnięciem godnym uwagi, to zapraszam do lektury.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy jeszcze nie poświęciłam tyle czasu na tak beznadziejną książkę. Co to miało być??? Przegadana, wydumana, rozwlekła. Retrospekcja ciągnie się chyba do połowy książki. Do tego jakaś absurdalna ilość postaci i każda ma nazwisko plus ksywę a czasem nawet dwie. Nie sposób się połapać.
Intryga przesadzona i ubrana w absurd, całkiem niewiarygodna. Żadnego polotu, lekkości czytania, prawie żadnej akcji. Żal mi każdej minuty poświęconej na czytanie. Takiego literackiego rozczarowania jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam. Nie sięgajcie po Czerwonego Pająka, bo naprawdę nie warto.

Nigdy jeszcze nie poświęciłam tyle czasu na tak beznadziejną książkę. Co to miało być??? Przegadana, wydumana, rozwlekła. Retrospekcja ciągnie się chyba do połowy książki. Do tego jakaś absurdalna ilość postaci i każda ma nazwisko plus ksywę a czasem nawet dwie. Nie sposób się połapać.
Intryga przesadzona i ubrana w absurd, całkiem niewiarygodna. Żadnego polotu, lekkości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeciętna gangsterska powieść. Napisana sprawnie, czyta się szybko. I równie szybko ucieknie z pamięci. Ot, przeciętne czytadło na wakacje.

Przeciętna gangsterska powieść. Napisana sprawnie, czyta się szybko. I równie szybko ucieknie z pamięci. Ot, przeciętne czytadło na wakacje.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubię, kiedy książki kryminalne/sensacyjne oparte są na dialogu, bo oczekuję od tego typu literatury tempa. "Ulubieńcy" tacy nie są. Długie, nudne, nic nie wnoszące opisy, dłużące się strony, wszystko rozciąga się jak guma.

Lubię, kiedy książki kryminalne/sensacyjne oparte są na dialogu, bo oczekuję od tego typu literatury tempa. "Ulubieńcy" tacy nie są. Długie, nudne, nic nie wnoszące opisy, dłużące się strony, wszystko rozciąga się jak guma.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Połączenie romansu z kryminałem to banał. I tak jest w tej książce. Nic nie zaskakuje.

Połączenie romansu z kryminałem to banał. I tak jest w tej książce. Nic nie zaskakuje.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trylogia dla nastolatków.

Trylogia dla nastolatków.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bezbarwne, nijakie postaci. "Kto zabił" wiesz już w pierwszej połowie książki. Okraszone to wszystko ckliwym, choć nudnym romansem. Wstawki z przemyśleniami, które nic nie wnoszą. Szkoda czasu.

Bezbarwne, nijakie postaci. "Kto zabił" wiesz już w pierwszej połowie książki. Okraszone to wszystko ckliwym, choć nudnym romansem. Wstawki z przemyśleniami, które nic nie wnoszą. Szkoda czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obawiam się, że jakby Mróz nie pisał i jakiej historii mniej lub bardziej nieprawdopodobnej nie wymyślił, i tak z przyjemnością i utęsknieniem sięgnę po kolejny tom sagi rodów Chyłki i Zordona :) Nic to, że wszystko już o tych postaciach wiemy, nic to, że dialogi dokładnie takie, na jakie czekamy, nic to że rozwiązywana sprawa grubymi nićmi szyta. Ważne, że przyjeność z czytania nie ulega zmianie.
Doskonała, lekka lektura na weekend.

Obawiam się, że jakby Mróz nie pisał i jakiej historii mniej lub bardziej nieprawdopodobnej nie wymyślił, i tak z przyjemnością i utęsknieniem sięgnę po kolejny tom sagi rodów Chyłki i Zordona :) Nic to, że wszystko już o tych postaciach wiemy, nic to, że dialogi dokładnie takie, na jakie czekamy, nic to że rozwiązywana sprawa grubymi nićmi szyta. Ważne, że przyjeność z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Żaden miłośnik Zafona nie zawiedzie się sięgając po opasły tom Labiryntu Duchów. Autor stanął na wysokości zadania i napisał powieść jakością nie odbiegającą od wcześniejszych.
Czyta się doskonale - człowiek odkleja się od rzeczywistości i zamieszkuje mentalnie na pewien czas w Barcelonie.
Możnaby się czepiać trywialności pewnych rozwiązań, ale nie o nie przecież w książkach Zafona chodzi. Szukamy klimatu, magii, literatury ubranej w pięne słowa i ludzi pełnych dobroci choć czasem pod przykrykwą oschłości.
Żal tylko, że to koniec.

Żaden miłośnik Zafona nie zawiedzie się sięgając po opasły tom Labiryntu Duchów. Autor stanął na wysokości zadania i napisał powieść jakością nie odbiegającą od wcześniejszych.
Czyta się doskonale - człowiek odkleja się od rzeczywistości i zamieszkuje mentalnie na pewien czas w Barcelonie.
Możnaby się czepiać trywialności pewnych rozwiązań, ale nie o nie przecież w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Według mnie książka ma trzy główne nurty.
Pierwszy z nich to Warszawa i jej wersja z lat sześćdziesiątych, tyle że niekoniecznie prawdziwa a wykreowana wyobraźnią pisarza. Dla Warszawiaków bądź miłośników stolicy wątek pewnie bardzo ciekawy. Natomiast dla mnie - osoby nieznającej topografi miasta - najmniej atrakcyjna płaszczyzna powieści.
Drugi, dużo bardziej interesujący aspekt to alternatywna wersja historii Polski, kończąca się "jak zawsze". W niebanalny sposób pokazane "co by mogło być" gdyby losy naszego kraju potoczyły się inaczej. Nie ukrywam, że ta tematyka, szczególnie w dzisiejszych czasach, wyjątkowo zmusza do refleksji.
Na koniec wątek obyczajowy, czyli historia głównych postaci powieści. I odwieczne pytanie: czy gdybyśmy cofnęli czas, podejmowalibyśmy inne decyzje życiowe, czy też wszystko toczyłoby się "jak zawsze".
Całość okraszona niewymuszonym humorem, zabawnymi wtyczkami do bieżących realiów, trochę absurdu, wszystkiego w sam raz tyle, by stworzyć powieść pozornie lekką a jednocześnie skłaniającą do zastanowienia.
Zdecydowanie warto poznać Miłoszewskiego w zupełnie innej odsłonie niż dotychczas.

Według mnie książka ma trzy główne nurty.
Pierwszy z nich to Warszawa i jej wersja z lat sześćdziesiątych, tyle że niekoniecznie prawdziwa a wykreowana wyobraźnią pisarza. Dla Warszawiaków bądź miłośników stolicy wątek pewnie bardzo ciekawy. Natomiast dla mnie - osoby nieznającej topografi miasta - najmniej atrakcyjna płaszczyzna powieści.
Drugi, dużo bardziej interesujący...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie rozumiem zachwytów nad powieścią.
Postaci są sztuczne przez swoją doskonałość, przedziwny brak kobiet oraz nienaturalna ilość homoseksualistów w połączeniu z człowiekiem, na którego spadły wszystkie nieszczęścia świata w dzieciństwie, dają obraz rzeczywistości wydumanej i nieprawdziwej. Do tego powolność akcji oraz słowotok pisarki powodują, że to powieść trudna do przebrnięcia. Zdecydowanie za długa.
Nie można jednak całkiem odmówić pisarce biegłości, bowiem opisywane emocje, niektóre wydarzenia i niektóre reakcje ludzkie są naprawdę poruszające.
Powiedziałabym, że to powieść dla koneserów, którzy lubią drobiazgowo wgłębiać się w psychikę ludzką, dla których poznanie myśli i przeżyć bohaterów jest ciekawsze niż zdarzenia.

Nie rozumiem zachwytów nad powieścią.
Postaci są sztuczne przez swoją doskonałość, przedziwny brak kobiet oraz nienaturalna ilość homoseksualistów w połączeniu z człowiekiem, na którego spadły wszystkie nieszczęścia świata w dzieciństwie, dają obraz rzeczywistości wydumanej i nieprawdziwej. Do tego powolność akcji oraz słowotok pisarki powodują, że to powieść trudna do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Inspiracja książkami Camilli Lackberg jest tu oczywista, ale całość jest przeniesiona na grunt polski i chwała autorce za to. Postaci może nie są jakieś wielowymiarowe ale z pewnością nie można ich nazwać płaskimi i papierowymi. Podobnie jak u skandynawskiej pisarki mamy tu dość szeroki wątek obyczajowy, dzięki czemu powieść jest takim "damskim" kryminałem.
Książkę czyta się łatwo, lekko i przyjemnie. Sam pomysł intrygi jest ciekawy, choć rozwiązanie możliwe do odgadnięcia.
Bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się natomiast Klementyna Kopp. Powieść zdecydowanie by zyskała, gdyby pani komisarz w ogóle się w niej nie pojawiła. Jej postać jest do bólu sztuczna, choć w zamyśle miała być z pewnością intrygująca. Kobieta wysławia się w sposób męczący czytelnika i NIC nie wnosi do powieści. "Stop. Czekaj!" czy też "Spoko. Ale!" to zwroty, na które już po kilku stronach miałam alergię. I do tej pory nie mogę pojąć, w jaki sposób ona nosi "skórzany żakiet odsłaniający wytatuowane ramiona". Moje żakiety ramiona mi zawsze zasłaniają...

Inspiracja książkami Camilli Lackberg jest tu oczywista, ale całość jest przeniesiona na grunt polski i chwała autorce za to. Postaci może nie są jakieś wielowymiarowe ale z pewnością nie można ich nazwać płaskimi i papierowymi. Podobnie jak u skandynawskiej pisarki mamy tu dość szeroki wątek obyczajowy, dzięki czemu powieść jest takim "damskim" kryminałem.
Książkę czyta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdecydowanie odradzam lekturę. Opera mydlana z kryminalnym wątkiem. Sztuczne dialogi, nijakie postaci i egzaltowane wybuchy uczuć. A wszystko napisane drewnianym językiem. Strata czasu.

Zdecydowanie odradzam lekturę. Opera mydlana z kryminalnym wątkiem. Sztuczne dialogi, nijakie postaci i egzaltowane wybuchy uczuć. A wszystko napisane drewnianym językiem. Strata czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobrze, że Łódź. Bo ma swój wyjątkowy klimat. Choć nie jestem pewna, czy łodzianie entuzjastycznie przyjmą opisy swego miasta. Dobrze skonstruowane i ciekawe postaci. Choć główna bohaterka wyjątkowo nijaka i jakaś niepotrzebna tym razem.
Dla mnie zdecydowanie za dużo wątków. I postaci, które oprócz imion i nazwisk mają jeszcze ksywy, dzięki czemu skutecznie myliły mi się do samego końca. Czytałam w dużych odstępach czasowych i być może dlatego nie ogarniałam wszystkich intryg. Za dużo i na siłę. A szkoda, bo sam wątek główny ciekawy.
Powieść ratuje styl pisania Pani Bondy.

Dobrze, że Łódź. Bo ma swój wyjątkowy klimat. Choć nie jestem pewna, czy łodzianie entuzjastycznie przyjmą opisy swego miasta. Dobrze skonstruowane i ciekawe postaci. Choć główna bohaterka wyjątkowo nijaka i jakaś niepotrzebna tym razem.
Dla mnie zdecydowanie za dużo wątków. I postaci, które oprócz imion i nazwisk mają jeszcze ksywy, dzięki czemu skutecznie myliły mi się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tyleż recenzji się naczytałam, że zapada książka w pamięć, że ciągle o niej myślisz, a tu co? Hm, cóż. Tak, temat jest dobry, dobrze napisany, bez zbędnej egzaltacji i maniery. Tak, czyta się porywająco. Ale zabrakło mi tej wyjątkowości, którą dostrzegli inni. Bo z tego typu historiami mamy przecież do czynienia na co dzień. Tyle, że forma przekazu inna, bo z reguły jest to reportaż. I choć osobiście też myślę, że tak okrutna przemoc wobec słabszych jest czymś rodzącym się tylko w chorych głowach, to rzeczywistość temu zaprzecza. Wystarczy obejrzeć codzienne wiadomości...

Tyleż recenzji się naczytałam, że zapada książka w pamięć, że ciągle o niej myślisz, a tu co? Hm, cóż. Tak, temat jest dobry, dobrze napisany, bez zbędnej egzaltacji i maniery. Tak, czyta się porywająco. Ale zabrakło mi tej wyjątkowości, którą dostrzegli inni. Bo z tego typu historiami mamy przecież do czynienia na co dzień. Tyle, że forma przekazu inna, bo z reguły jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakież to szczęście, że Miłoszewski poprzestał na jednym horrorze! Jeśli "Domofon" jest straszny, to jedynie pod względem jakości opowiedzianej historii :) Ani się tu bać ani śmiać. Ani ciekawie ani w dobrym stylu. Postaci też jakieś takie.... nijakie :)

Jakież to szczęście, że Miłoszewski poprzestał na jednym horrorze! Jeśli "Domofon" jest straszny, to jedynie pod względem jakości opowiedzianej historii :) Ani się tu bać ani śmiać. Ani ciekawie ani w dobrym stylu. Postaci też jakieś takie.... nijakie :)

Pokaż mimo to