-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński36
Biblioteczka
2024-04-16
2023-01-07
Męczyłem się. Akcja była dla mnie nudno-przytłaczająca. Na plus to, że po przeczytaniu tej książki zacząłem pisać zwięźle niczym Hemingway. I nagle maile w pracy są dwa razy krótsze. Nie powiem, że nie polecam, bo to pozycja z gatunku klasycznych, ale przeprawa nie jest łatwa. Moim zdaniem czuć, że dzieło się zwyczajnie zestarzało.
Męczyłem się. Akcja była dla mnie nudno-przytłaczająca. Na plus to, że po przeczytaniu tej książki zacząłem pisać zwięźle niczym Hemingway. I nagle maile w pracy są dwa razy krótsze. Nie powiem, że nie polecam, bo to pozycja z gatunku klasycznych, ale przeprawa nie jest łatwa. Moim zdaniem czuć, że dzieło się zwyczajnie zestarzało.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jako wierny fan twórczości Amora Towlesa, po świetnych wspomnieniach związanych z lekturą „Dobrego wychowania” i „Dżentelmena w Moskwie”, z zapałem sięgnąłem po "Lincoln Highway". Po niełatwym przebrnięciu przez początkowe rozdziały powieści ze zdumieniem odkryłem, że historia w niej opisywana mnie w ogóle nie zainteresowała. Jakże się męczyłem, żeby dotrzeć do końca!
Z minusów. Do teraz zastanawiam się, dlaczego tak trudno przyszło mi przeczytanie tej pozycji. Może dlatego, że akcja powieści toczyła się wielotorowo i nie udało mi się w niej do końca osadzić. A może dlatego, że nie uosabiałem się z żadnym z bohaterów, a niektórzy, momentami lub cały czas (Duchess, pozdrawiam), irytowali mnie. To chyba było najgorsze, bo po prostu się z nimi nie polubiłem.
Z plusów. Bieg akcji potoczył się zaskakująco i to jest zdecydowanie jedna z większych zalet książki. Mam wrażenie, że wokół elementu nieprzewidywalności zbudowana jest cała narracja. Historie bohaterów i akcja były pełne przypadku. Przypadek był we wszystkim, czyhał na czytelnika za każdym przewróceniem strony. Z tego też wyniosłem naukę: życie potrafi być wielce nieprzewidywalne. Podobały mi się opisane historie ludzi - poszczególnych bohaterów lub osób z ich otoczenia – sprawiały bowiem, że podróżowałem z nimi w czasie i przestrzeni.
Język, którym operuje w „Lincoln Highway” Towles, jest jak zawsze piękny. Bogactwo opisów sytuacji, osób czy miejsc sprawia, że naprawdę można sobie dokładnie, ze szczegółami, wszystko wyobrazić. Rewelacyjną pracę wykonała Anna Gralak, tłumaczka książki. Moim zdaniem świetnie oddała to, co Towles chciał opowiedzieć. Myślę też, że pod kątem technicznym przetłumaczenie tekstu nie należało do najłatwiejszych.
Co z tego jednak, jeżeli historia nie chwyciła za serce?
Jako wierny fan twórczości Amora Towlesa, po świetnych wspomnieniach związanych z lekturą „Dobrego wychowania” i „Dżentelmena w Moskwie”, z zapałem sięgnąłem po "Lincoln Highway". Po niełatwym przebrnięciu przez początkowe rozdziały powieści ze zdumieniem odkryłem, że historia w niej opisywana mnie w ogóle nie zainteresowała. Jakże się męczyłem, żeby dotrzeć do końca!
Z...
Jestem pełen podziwu dla merytorycznej wartości "Obłędu". Płynąc przez kolejne strony czuć, że autor poświęcił bardzo dużo czasu - pięć lat - na przygotowanie treści książki. Historia pierwszej wyprawy Belgiki jest pokazana w taki sposób, że ma się wrażenie uczestniczenia w akcji z perspektywy bardzo uważnego obserwatora. Biorąc pod uwagę, że w czasach, gdy rozgrywała sie akcja, możliwości dokumentowania rzeczywistości były ograniczone, wywołanie takiego uczucia w czytelniku jest imponujące. Podczas lektury ma się też nieodparte wrażenie, że każda opisana sytuacja została przed przelaniem na papier bardzo skrupulatnie zbadana.
Jest to bardzo dobrze podana pozycja, a jej tłumaczenie jest świetne. We mnie jednak nie wzbudziła większych emocji.
Oczywiście, niektore z opisanych sytuacji wywoływały gęsią skórkę, ale po przeczytaniu książki już do niej niespecjalnie wracałem myślami. Może dlatego, że ekspedycja na Antarktydę nigdy nie była moim marzeniem? Nie wiem.
W każdym razie polecam, szczególnie fanom survivalu i dalekich wypraw.
Jestem pełen podziwu dla merytorycznej wartości "Obłędu". Płynąc przez kolejne strony czuć, że autor poświęcił bardzo dużo czasu - pięć lat - na przygotowanie treści książki. Historia pierwszej wyprawy Belgiki jest pokazana w taki sposób, że ma się wrażenie uczestniczenia w akcji z perspektywy bardzo uważnego obserwatora. Biorąc pod uwagę, że w czasach, gdy rozgrywała sie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-23
To było moje pierwsze spotkanie z panią Tokarczuk. Na pewno nie ostatnie! Wow.
Świat, czas i życie są w tej powieścio-baśni pokazane z perspektyw wymagających od czytelnika nieszablonowego spojrzenia na dosłownie wszystko. "Prawiek i inne czasy" otwiera w głowie wiele furtek odpowiedzialnych za abstrakcyjne myślenie.
Język, którym operuje Tokarczuk jest piękny, a jednocześnie przystępny. Niesamowicie zaimponowała mi rozległa wiedza autorki. Bardzo, bardzo ciekawa pozycja. Polecam!
To było moje pierwsze spotkanie z panią Tokarczuk. Na pewno nie ostatnie! Wow.
Świat, czas i życie są w tej powieścio-baśni pokazane z perspektyw wymagających od czytelnika nieszablonowego spojrzenia na dosłownie wszystko. "Prawiek i inne czasy" otwiera w głowie wiele furtek odpowiedzialnych za abstrakcyjne myślenie.
Język, którym operuje Tokarczuk jest piękny, a...
Mając w pamięci "Dżentelmena w Moskwie", z radością i zaciekawieniem przysiadłem do lektury "Dobrego wychowania". Jakże miłe było przypomnienie sobie stylu narracji Towlesa! Wszechobecne porównania i metafory. Odniesienia do literatury, muzyki czy historii przenoszą w coraz to nowe światy, co sprawia, że wciąż czujemy, jakbyśmy między nimi lewitowali.
Katey, główna bohaterka, jest tak samo błyskotliwa jak hrabia Rostow. Ma ogromne poczucie humoru, choć moim zdaniem przebija przez nie cynizm. Jest to zmora (lub nie) wielu nieprzeciętnie inteligentnych ludzi. Zdolności intelektualne Kate, jej obycie i rozległa wiedza powodują, że chce się przebywać w jej towarzystwie. Jest to jedna z tych osób, które chce się mieć przy sobie, bo wciąż zaskakują. Katherine ma w sobie wszystkie kolory tęczy.
Zresztą nie tylko ona jest nieoczywista. Większość osób, które poznajemy na kolejnych stronach jest inspirujących i dających do myślenia. Ukłon w stronę Towlesa, że potrafił zbudować tyle kolorowych postaci, funkcjonujących w różnych, wielobarwnych światach.
Jest coś takiego w czytaniu powieści, że ich bohaterów przyrównuje się w jakiś sposób do siebie. Czy są od nas lepsi? Gorsi? Dokonywali lepszych wyborów? Co JA powinienem zrobić lepiej? Może zrobię tak i tak, tak jak ten bohater lub ta bohaterka? Płynąc przez kolejne rozdziały "Dobrego wychowania" można sobie zadać wiele takich i podobnych pytań.
Fabuła, która na początku wydawała mi się ciut rozmemłana (ale nie nudna!) nagle zaczęła składać się w całość, przez co im bliżej końca, tym więcej chciałem jej chłonąć. Zwroty akcji, dziękujemy, że jesteście.
Piękna sceneria (tu: Nowy Jork końcówki lat trzydziestych XX wieku) i kwiecisty język autora to już coś, co każdy fan Amora Towlesa poznał. Jeszcze jedno. Przeróżne zagadnienia poruszane w książce budzą zaciekawienie i chęć "poszperania" w temacie. Ja na przykład chcę przeczytać coś Prousta; chcę wrócić do Dickensa. Chcę poczytać o historii Stanów Zjednoczonych. Mam ochotę dowiedzieć się czegoś więcej na temat historii żeglugi. Nic tylko wybierać spośród dziesiątek ciekawostek zamieszczonych na łamach powieści.
Snując te rozmyślania dochodzę chyba do wniosku, że "Dobre wychowanie" przypadło mi do gustu nawet bardziej niż "Dżentelmen...", a to jest wyczyn. Polecam!
Mając w pamięci "Dżentelmena w Moskwie", z radością i zaciekawieniem przysiadłem do lektury "Dobrego wychowania". Jakże miłe było przypomnienie sobie stylu narracji Towlesa! Wszechobecne porównania i metafory. Odniesienia do literatury, muzyki czy historii przenoszą w coraz to nowe światy, co sprawia, że wciąż czujemy, jakbyśmy między nimi lewitowali.
Katey, główna...
2021-07-24
Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się czegoś zupełnie innego, ale nie zawiodłem się. Niewątpliwie jest to opowieść o bezgranicznej, bezwarunkowej miłości. A może o obsesji?
Sama postać głównego bohatera może wzbudzać w czytelniku różne emocje. Mieszają się ze sobą sympatia, wstręt i współczucie. Poza tym podczas lektury często zadawałem sobie pytanie czy droga życiowa obrana przez Florentino Arizę jest słuszna. Czy przypadkiem życie nie przeciekło mu przez palce? Ile można znieść w imię miłości, jak bardzo się w niej zatracić?
Jak by nie było, powieść jest napisana przepięknym językiem. Na początku trzeba było się wręcz przyzwyczaić do długich, wielokrotnie złożonych i kwiecistych zdań - przynajmniej w moim przypadku. Umiejscowienie i czas akcji (Karaiby, początek XX wieku) nadają nietypowego, egzotycznego kontekstu całej historii.
Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się czegoś zupełnie innego, ale nie zawiodłem się. Niewątpliwie jest to opowieść o bezgranicznej, bezwarunkowej miłości. A może o obsesji?
Sama postać głównego bohatera może wzbudzać w czytelniku różne emocje. Mieszają się ze sobą sympatia, wstręt i współczucie. Poza tym podczas lektury często zadawałem sobie pytanie czy droga życiowa...
2021-02-13
Surowa. To słowo przewijało mi się w głowie kilkukrotnie podczas lektury. Zwięzłe opisy, zwięzłe dialogi, zwięzła akcja, zwięzły język.
Nie znaczy to oczywiście, że nie warto sięgnąć po tę pozycję. Intrygujący jest np. sposób narracji - raz narratorem jest główny bohater, raz kto inny, a jeszcze innym razem jest trzecioosobowy.
Powieść w dużej mierze dotyka problematyki społecznej. Według mnie mocno pokazuje, co brak pieniędzy może zrobić z człowiekiem, jak może go zdemoralizować.
Moje wydanie pochodziło z 1968 roku, więc jego tłumaczenie (dokonane przez Krystynę Tarnowską) też było niczego sobie.
Książka dobra na jeden weekend.
Surowa. To słowo przewijało mi się w głowie kilkukrotnie podczas lektury. Zwięzłe opisy, zwięzłe dialogi, zwięzła akcja, zwięzły język.
Nie znaczy to oczywiście, że nie warto sięgnąć po tę pozycję. Intrygujący jest np. sposób narracji - raz narratorem jest główny bohater, raz kto inny, a jeszcze innym razem jest trzecioosobowy.
Powieść w dużej mierze dotyka problematyki...
2021
Kolejne, po "Bielszym odcieniu śmierci", miłe spotkanie z komendantem Martinem Servazem.
W książkach cenię najbardziej to, jak bardzo autor potrafi mnie wciągnąć w świat historii, jak bardzo umie sprawić, bym poczuł się jak prawie że czynny uczestnik akcji. Minierowi wychodzi to fenomalnie. Pisze przystępnie, a jednocześnie bardzo obrazowo, sprawiając, że podczas lektury "Kręgu" każdego wieczoru przed pójściem spać odwiedzałem na chwilę południowo-wschodnią Francję.
Urzekła mnie umiejętność budowania klimatu, wtrącania elementów, które z pozoru wydają się mało znaczące - jak np. psująca się pogoda czy szybka jazda po śliskiej drodze - a które budzą w czytelniku lekki, dziwnie przyjemny niepokój.
Sama historia, wraz z przeplatającymi się wątkami, ma coś w sobie. Przez długi czas czytelnik zastanawia się co jest tak naprawdę ważne. Na czym skupić uwagę, żeby rozwiązać zagadkę?
Podsumowując, lektura bardzo przyjemna i przystępna, rzekłbym, że dla każdego. Polecam!
Kolejne, po "Bielszym odcieniu śmierci", miłe spotkanie z komendantem Martinem Servazem.
W książkach cenię najbardziej to, jak bardzo autor potrafi mnie wciągnąć w świat historii, jak bardzo umie sprawić, bym poczuł się jak prawie że czynny uczestnik akcji. Minierowi wychodzi to fenomalnie. Pisze przystępnie, a jednocześnie bardzo obrazowo, sprawiając, że podczas lektury...
2020-08-02
Czyta się tę pozycję bardzo przyjemnie. Właśnie skończyłem i na razie zbieram myśli, staram się uporządkować sobie całość. Na razie mogę powiedzieć, że z czystym sercem polecam.
Czyta się tę pozycję bardzo przyjemnie. Właśnie skończyłem i na razie zbieram myśli, staram się uporządkować sobie całość. Na razie mogę powiedzieć, że z czystym sercem polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-26
"Dwaj obdarci sprzedawcy owoców niosący wyplatane koszyki wdali się w spór terytorialny. Z powodu późnej pory u obu zostało tylko kilka produktów w marnym stanie i choć w oczach obserwatorów mogłoby to przesądzić o daremności ich kłótni, w żaden sposób nie obniżało stawki z perspektywy głównych zainteresowanych."
Książkę Amora Towlesa czyta się nad wyraz przyjemnie. Czuć, że autor jest inteligentnym i dobrze wychowanym człowiekiem, zresztą tak samo jak hrabia Rostow, główny bohater "Dżentelmena w Moskwie".
Wydawać by się mogło, że dożywotni areszt domowy nie stanowi dobrego materiału na książkę o arystokracie, lecz nic bardziej mylnego! W dziele Towlesa wszystko jest świetne. Bogaty, zalatujący wysokich lotów dowcipem język. Fabuła, przedstawiająca losy hrabiego, ale też otaczających go pięknych ludzi. Sceneria XX-wiecznej, tajemniczej, momentami zimnej, ale i romantycznej Moskwy. Jednak najważniejszy w tym wszystkim jest przekaz, wlewający w serce nadzieję tak, jak dobry kelner wlewa wino do kieliszka. Pewnie.
"Dwaj obdarci sprzedawcy owoców niosący wyplatane koszyki wdali się w spór terytorialny. Z powodu późnej pory u obu zostało tylko kilka produktów w marnym stanie i choć w oczach obserwatorów mogłoby to przesądzić o daremności ich kłótni, w żaden sposób nie obniżało stawki z perspektywy głównych zainteresowanych."
Książkę Amora Towlesa czyta się nad wyraz przyjemnie. Czuć,...
2018-08-02
Książka w bardzo baśniowym, mrocznym klimacie. Główny bohater według mnie jest dziwną, nieoczywistą postacią, której nie można określić ani jako dobrą, ani jako złą.
Co mi się najbardziej podobało? Kwiecisty język autora ujawniający się w szczególności przy okazji opisów miejsc i panującego klimatu. Momentami można się rozpływać w łączących się w barwne sentencje słowach.
Pamiętam, że kiedy osiem lat temu czytałem "Cień wiatru", byłem pod większym wrażeniem, wtedy wręcz ta powieść zmieniła moje życie. Może to kwestia tego, że wtedy dopiero wkraczałem w dorosłość i treści proponowane przez autora bardziej do mnie trafiały, nie wiem, ale prawda jest taka, że teraz nie czuję prawie nic. Może miałem za duże oczekiwania?
W przyszłości, bliższej lub dalszej, zamierzam sięgnąć po "Więźnia nieba" i "Labirynt duchów", ale na razie sobie odpocznę od Barcelony widzianej oczami Zafona.
Książka w bardzo baśniowym, mrocznym klimacie. Główny bohater według mnie jest dziwną, nieoczywistą postacią, której nie można określić ani jako dobrą, ani jako złą.
Co mi się najbardziej podobało? Kwiecisty język autora ujawniający się w szczególności przy okazji opisów miejsc i panującego klimatu. Momentami można się rozpływać w łączących się w barwne sentencje...
2018-05-27
2018-01-05
Świetna, wielowątkowa powieść, która przenosi czytelnika do XII-wiecznej Anglii. Zamki, lasy, królowie i biedacy. Wojna, walka o pokój, Kościół, korupcja, miłość i wiele, wiele więcej. Niesamowite, jak to wszystko zostało złożone w spójną całość przez autora.
Czytałem tę książkę i czułem się, jakbym oglądał serial. Na przestrzeni stron (lat) zmieniali się ludzie, zmieniała się akcja, ale zawsze było ciekawie. Rewelacja.
Polecam!
Świetna, wielowątkowa powieść, która przenosi czytelnika do XII-wiecznej Anglii. Zamki, lasy, królowie i biedacy. Wojna, walka o pokój, Kościół, korupcja, miłość i wiele, wiele więcej. Niesamowite, jak to wszystko zostało złożone w spójną całość przez autora.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytałem tę książkę i czułem się, jakbym oglądał serial. Na przestrzeni stron (lat) zmieniali się ludzie, zmieniała...