-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2017-06-19
2017-05-18
Czytając drugi wywiad myślałam, że jeśli tak dalej ma wyglądać ta książka to ja dziękuję: jeden wielki schemat. Na szczęście szybko okazało się, że tylko początki rozmów są podobne, bo schyłek lat 60-tych dla przepytywanych osób był podobny. Jako osoby uznane za "element niepożądany" zostały zmuszone ( jedne bardziej dobitnie, drugie mniej) do opuszczenia Polski. W wywiadach jednak nie to jest najistotniejsze, lecz sposób, jaki znaleźli na swoje życie, gdy stali się uchodźcami w Szwecji. Ciekawie opowiadają o swoich drogach do sukcesu i o tym na czym się znają. W rezultacie każdy wywiad staje się osobną, bardzo osobistą historią. Książka jest bardzo pozytywna i dobrze nastraja. Gorąco polecam!
Czytając drugi wywiad myślałam, że jeśli tak dalej ma wyglądać ta książka to ja dziękuję: jeden wielki schemat. Na szczęście szybko okazało się, że tylko początki rozmów są podobne, bo schyłek lat 60-tych dla przepytywanych osób był podobny. Jako osoby uznane za "element niepożądany" zostały zmuszone ( jedne bardziej dobitnie, drugie mniej) do opuszczenia Polski. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-06
Skojarzyły mi się „Guguły” z Hrabalem. Nie potrafię powstrzymać się od porównań. U niego jest uroczo i magicznie. Wiejsko-sielski krajobraz i takaż atmosfera. U Grzegorzewskiej podobne klimaty, ale bez „uroczo”. U niego styl idealnie pasujący do fabuły, u niej poprawie, bez szału literackiego. Z racji płci powinna być mi bliższa proza kobieca, ale wybieram męską perspektywę. I nie robię tego celowo, wcale nie chcę, by z sobą konkurowali, jednak wpływy autora z Pragi wydają mi się naoczne.
Skojarzyły mi się „Guguły” z Hrabalem. Nie potrafię powstrzymać się od porównań. U niego jest uroczo i magicznie. Wiejsko-sielski krajobraz i takaż atmosfera. U Grzegorzewskiej podobne klimaty, ale bez „uroczo”. U niego styl idealnie pasujący do fabuły, u niej poprawie, bez szału literackiego. Z racji płci powinna być mi bliższa proza kobieca, ale wybieram męską...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-04
2017-04-05
2017-03-30
2017-03-26
2017-03-21
2017-03-13
2017-03-03
2017-02-22
2017-02-07
Literacko powieść o zabijaniu zwierząt przez kłusowników nie rzuca na kolana, jako kryminał trzyma jednak w napięciu. Moim zdaniem jej największą zaletą jest społeczny wydźwięk. To manifest przeciwko praktykom ludzi, przez które zwierzęta giną w bezsensownych męczarniach.
Literacko powieść o zabijaniu zwierząt przez kłusowników nie rzuca na kolana, jako kryminał trzyma jednak w napięciu. Moim zdaniem jej największą zaletą jest społeczny wydźwięk. To manifest przeciwko praktykom ludzi, przez które zwierzęta giną w bezsensownych męczarniach.
Pokaż mimo to2017-02-04
2017-02-01
2017-01-27
2017-01-11
„Małe życie” czytałam wykręcając sobie palce. To powieść bardzo silnie wpływająca na emocje. I wydaje mi się, że homoseksualizm i okrucieństwo występujące w powieści w dużej dawce są dla niektórych ludzi nie do przejścia. I oczywiście zastanawiałam się, czy ta historia nie jest zbyt przesadzona. Wiem jednak, że syndrom ofiary, który ma główny bohater, z punktu widzenia psychologii przyciąga oprawców jak magnes. Potrzeba izolacji, jednocześnie bliskości przysparza mu na kartach powieści kolejnych problemów, ale to również wydaje się logiczne, a więc w jakiejś mierze także prawdopodobne. Nie jest to powieść non-fiction, nie wymagam więc od niej takiej dozy prawdziwości, jak od reportażu, za to snucie historii przez Yanagiharę przeniosło mnie w zupełnie inny świat, który choć bolał, nie potrafiłam go odrzucić.
Moim zdaniem siłą powieści jest stworzenie wymiaru, gdzie miłość i przyjaźń, to nie tylko słowa, ale prawda i wszystko co się z nimi wiąże, a więc poświęcenie, akceptacja, lojalność, dbałość o intymność i samostanowienie jednostki w związku. Dzięki temu przesłanie książki staje się uniwersalne, bo wszyscy o tym marzymy niezależnie od preferencji seksualnych, czy życiowych doświadczeń.
„Małe życie” czytałam wykręcając sobie palce. To powieść bardzo silnie wpływająca na emocje. I wydaje mi się, że homoseksualizm i okrucieństwo występujące w powieści w dużej dawce są dla niektórych ludzi nie do przejścia. I oczywiście zastanawiałam się, czy ta historia nie jest zbyt przesadzona. Wiem jednak, że syndrom ofiary, który ma główny bohater, z punktu widzenia...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-05
2016-12-05
Joanna Bator wydała właśnie „Rok królika”, który w zamyśle autorki ma korespondować z jej wcześniejszą książką. Postanowiłam sięgnąć do początku historii i tak trafiłam na „Wyspę Łzę.” Czytając wcześniejsze recenzje „Wyspy…” byłam przygotowana na niestandardową konstrukcję fabuły, ale nie spodziewałam się, że to będzie groch z kapustą. Niech będzie - nie lubię szaleństwa, wybieram klasykę i dlatego tak trudno było mi brnąć w gąszczu zagmatwania. I nie przeczę, że autorka dobrze się bawiła, wstawiając wątek kryminalny, do dziennika, który z kolei pozbawiła w mojej opinii jednych z najważniejszych jego cech: autentyczności i prawdy.
Może niekiedy mieszanie gatunków literackich kończy się powodzeniem, jednak tutaj wplecenie fikcji do dziennika podróży pozbawiło obydwa wątki tego do czego służą. Jeśli wspaniale wypieczony chleb polejemy wodą to już ani się nie napijemy, ani chleb nie będzie nam smakował.
Kombinatoryka przeszła w przekombinowanie.
Joanna Bator wydała właśnie „Rok królika”, który w zamyśle autorki ma korespondować z jej wcześniejszą książką. Postanowiłam sięgnąć do początku historii i tak trafiłam na „Wyspę Łzę.” Czytając wcześniejsze recenzje „Wyspy…” byłam przygotowana na niestandardową konstrukcję fabuły, ale nie spodziewałam się, że to będzie groch z kapustą. Niech będzie - nie lubię szaleństwa,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-03
"Dolinę Issy" przeczytałam już jakiś czas temu. Strasznie się nad nią męczyłam. Poetyka - zgoda, ale warstwa fabularna - nędza. Główny bohater, pozostawiony przez rodziców u dziadków, powinien zagrać na najcieńszych strunach mojej duszy - dlaczego nie zagrał? Zdecydowanie dla koneserów i trzeba się nastawić na powolność i dużą koncentrację podczas czytania.
"Dolinę Issy" przeczytałam już jakiś czas temu. Strasznie się nad nią męczyłam. Poetyka - zgoda, ale warstwa fabularna - nędza. Główny bohater, pozostawiony przez rodziców u dziadków, powinien zagrać na najcieńszych strunach mojej duszy - dlaczego nie zagrał? Zdecydowanie dla koneserów i trzeba się nastawić na powolność i dużą koncentrację podczas czytania.
Pokaż mimo to