Poetka, ilustratorka, przyrodniczka oraz wykładowczyni na Wydziale Historii i Filozofii Nauki Uniwersytetu Cambridge. Wydała dwie książki ornitologiczne oraz trzy tomiki wierszy. Pracowała jako sokolniczka i uczestniczyła w badaniach nad ptakami drapieżnymi w Europie i Azji. Pisze dla „New York Times Magazine”. Za książkę J jak jastrząb została uhonorowana prestiżową Nagrodą im. Samuela Johnsona.
[...]
Po pierwszych stronach przepadłem.
Kupowałam książki o żałobie, stracie i osieroceniu. Ich chwiejne stosy nagromadziły się na moim biurku. Jak przykładny pracownik naukowy myślałam, że w książkach znajdę odpowiedź. Czy pocieszające jest to, że wszyscy w tym stanie widzą duchy? Że przestają jeść? Albo nie mogą przestać jeść? Albo że żałoba dzieli się na etapy, które można ponumerować i przyszpilić jak żuki w gablotkach?
Wiem, że znalazłem pokrewną duszę, gdzieś w Wielkiej Brytanii, moją rówieśniczkę.
Macdonald realizuje po śmierci ojca potrzebę kupna jastrzębia. Potrzebę, przymus, marzenie, fanaberię, cel. Możemy to nazwać, jak nam się podoba. Nie jest amatorką, zajmuje się sokolnictwem od wielu lat. Ale jastrzębie to zupełnie coś innego. Wbrew rozsądkowi, wbrew radom znajomych sokolników, że praca z jastrzębiem jest potwornie trudna i niewdzięczna.
Ułamek sekundy odciska na twoim umyśle niezatarte piętno, odtąd będziesz już pragnąć tego widoku. Wypatrywanie jastrzębi jest jak poszukiwanie łaski, która zjawia się ale nieczęsto, i nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie i w jakiej postaci.
Po śmierci ojca świat się zmienił, więc zmieniły się cele i priorytety. Trening jastrzębia to coś o wiele bardziej wymagającego, niż próba zrobienia zdjęć ptakom, ale rozumiem autorkę, jak nigdy wcześniej. Cierpliwość, czekanie, medytacja, pusty umysł, zniknięcie. Macdonald cytuje poetkę Mariannę Moore: „Lekarstwem na osamotnienie jest samotność”.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/j-jak-jastrzab/
Na plus dla tej książki jest z pewnością to, że jest dobrze napisana. Jak dla mnie na minus cała reszta. Nie lubię książek typu pamiętnik/ memuar. Opowieść o żałobie po ojcu opowiedziana poprzez początek przyjaźni z ptakiem, jego układanie, porównywanie się do angielskich sokolników sprzed wieku i przytaczanie w wielu miejscach części książki White'a, nie przypadło mi do gustu. Po ta tematyka w ogóle mnie nie interesuje. Zapamiętam parę ciekawostek związanych z układaniem ptaka, takich jak to, że w miesiącach letnich jastrząb przechodzi pierzenie i jest zamykany w odosobnionym pomieszczeniu, gdzie nie widuje się z właścicielem. Wymęczyła mnie ta książka. Brnąłem przez nią zawzięcie, bo to okres w roku, gdy czytam najwięcej, ale mogłem w tym czasie spokojnie przeczytać 2-3 inne książki.