-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-03-03
2017-03-27
Książka ta porusza niełatwe problemy: alkoholizm, pogoń za mamoną, niepełnosprawność, aborcję. Nie łudźmy się, że będzie to miła i łatwa lektura, za to na pewno da nam ona do myślenia.
Główny bohater, nomen-omen Robert, prowadzi dostatnie życie lekkoducha, często zmieniając partnerki i nie stroniąc od kieliszka. Wracając z jednej z pijackich imprez ma wypadek samochodowy, z którego wychodzi żywy, ale jest pogrążony w śpiączce. Dużo się mówi i pisze o stanie, w jakim człowiek znajduje się podczas śpiączki, prawdą jest, że dotąd niewiele o tym wiemy. Robert, znajdując się w stanie komy, czuje jakby duszą oddzielał się od ciała i wyrusza w osobliwą wycieczkę ze swoją nigdy nienarodzoną córeczką. Spotkanie z Zygotką stanowi najważniejszy punkt książki, więc nie będę nic pisać na temat jego przebiegu. Wystarczy dodać, że pod wpływem spotkania nienarodzonej nigdy córki, Robert postanawia odmienić swoje życie.
Po wyjściu ze szpitala jednak pierwsze kroki prowadzą go do tawerny- miejsca, gdzie zawsze lubił wypić, tym razem spotkanie z dawnym kompanem jak zwykle przeradza się w małą popijawę. Małą, bo przerwaną przez atrakcyjną panią doktor, która- co za przypadek- okazuje się być kuzynką Lucka, przyjaciela Roberta. I tutaj zdenerwowałam się po raz kolejny. Jak dwóch facetów, znających się "od piaskownicy", może nie znać nawzajem swoich koligacji rodzinnych?! Niestety błędów rzeczowych jest więcej: zacznijmy od opisu skrobanki, bardzo szczegółowego opisu, który za pewne miał za zadanie od wywołać szok i łzy. Jeśli chodzi o łzy, jestem pewna, że każda kobieta w głębi serca, czytając taki opis poczuła smutek, niejedna zapłakała, a którejś może serce pękło i wyrzuty sumienia nie dają żyć?... Czy taki był cel tego drobiazgowego opisu aborcji? Dodam tutaj tylko, że problem życia poczętego jest na tyle poważny, iż nie trzeba go dodatkowo ubarwiać. Chodzi mi tutaj o czas, w jakim Barbara rzekomo dokonała aborcji. Żaden lekarz nie ryzykowałby przeprowadzenia tego zabiegu powyżej końca trzeciego miesiąca ciąży, tak więc opowieści o aborcji w końcu 5-tego miesiąca wydają mi się naciągane (już od jakiegoś czasu wcześniaki urodzone w 6-tym m-cu, mają szansę na przeżycie- rzecz jasna w inkubatorze i odpowiedniej atmosferze). Znalazłam także błąd rzeczowy a propos śmierci Barbary- otóż, jeżeli Zygotka miałaby już 20 lat, w chwili jej poczęcia Robert miał najwyżej 23 lata, a Basia była kilka lat młodsza. Jeżeli więc powikłania po aborcji były powodem śmierci Barbary, dlaczego na jej nagrobku napisane jest: "żyła lat 29"? Być może jest to błąd powstały podczas druku, gdyż zauważyłam liczne błędy drukarskie (kontynuację wypowiedzi zaczynającą się od nowego akapitu i myślnika zamiast samego myślnika, błędy składniowe itd.) Jednak przy dobrej książce są to tylko niedogodności, choć momentami uciążliwe, to będące jedynie niedopracowaniem produktu, jakim jest książka.
Z początku chciałam zatutułować moją opinię "zabili go i uciekł" ale pomyślałam, że może to być różnie odebrane. Chodzi mi mianowicie o niesamowitą wręcz zdolność naszego bohatera do odradzania się, a właściwie do powstawania ze zmarłych. O ile ze śpiączki facet jak najbardziej miał prawo się wybudzić, to już stwierdzenie zgonu i pochowanie żywego człowieka uważam za grube nadużycie literackie. Przyznam również, że w innej książce, np w powieści łotrzykowskiej, fragment z idącymi "na robotę" Gienkiem i Kazkiem byłby rewelacyjny- zresztą osobiście bardzo lubię Roberta Gonga właśnie w takim wydaniu (przykładem jest "W pogoni za miłością" tego Autora), tutaj jednak jakoś nie pasuje.
Obawiam się, że nie potrafię obiektywnie ocenić "Anielskiej etiudy", gdyż książka ta ma tyleż świetnych cech, co tych, które mnie denerwowały. Na pewno pomysł, jaki zrodził się w głowie Autora był nietuzinkowy, jednak samo wykonanie już ma pewne- wspomniane wcześniej- minusy. Powieść ta ma duży potencjał, choć może to tylko moje osobiste zdanie? Wolę Roberta Gonga nie przeintelektualizowanego, piszącego o świecie, który jest dookoła- uwielbiam jego debiutancką powieść "W pogoni za miłością". Może postać Zygotki w jakimś stopniu ratuje "Anielską etiudę", jednak całość wypadła raczej średnio. Poprzez sentyment dla Autora przeczytam kiedyś jeszcze "Kokainową miłość", czekającą na półce" i mam nadzieję, że tam odnajdę odrobinę choć tych emocji, które towarzyszyły mi podczas czytania "W pogoni za miłością".
Książka ta porusza niełatwe problemy: alkoholizm, pogoń za mamoną, niepełnosprawność, aborcję. Nie łudźmy się, że będzie to miła i łatwa lektura, za to na pewno da nam ona do myślenia.
Główny bohater, nomen-omen Robert, prowadzi dostatnie życie lekkoducha, często zmieniając partnerki i nie stroniąc od kieliszka. Wracając z jednej z pijackich imprez ma wypadek samochodowy,...
2018-10-27
Jestem mile zaskoczona, jako że romans historyczny dotąd mnie specjalnie nie interesował, z wyjątkiem kilku ponadczasowych dzieł. Jednak, czytając takie dzieła jak "Pokonani" Gołowkiny czy "Krystyna córka Lavransa" koncentrowałam się na losach bohaterów, historia była jedynie tłem. W tym miejscu należą się ogromne słowa uznania dla Katarzyny Maludy, która potrafiła tak pokierować akcją, że wplotła w nią najważniejsze wydarzenia z okresu przed i powojennego oraz- rzecz jasna- I Wojny Światowej, sprawiając, że stanowią one część opowieści, którą snuje Autorka. Nie przesadzę, jeżeli napiszę że z książki tej nauczyłam się więcej nt. okresu wojennego niż z lekcji historii (którą to- niestety- nauczyciele raczej mi obrzydzili niż przybliżyli). Jestem pod wielkim wrażeniem wiedzy zawartej w samej fabule i przypisach, które pojawiały się w miejscach, gdzie wypadało rozwinąć jakiś temat, nakreślić np wypowiedź któregoś z bohaterów czy tp.. Brawo, Pani Kasiu!
Jednakże nie jest to książka do gruntu historyczna, gdyż na kartach powieści mamy szansę przeczytać, jak w tamtych ciężkich czasach żyli ludzie. Był to bardzo niepewny okres, zarówno dla kraju jak i dla człowieka- niepewność jutra, dezinformacja, nagłe zmiany całego życia- tak wyglądały wtedy losy Polaków (i nie tylko oczywiście, jednak skoncentruję się na naszych bohaterach). Główną bohaterką powieści jest Irena- dziewczyna z dobrego domu ale z własnym zdaniem, powiedziałabym że nawet nieco zbuntowana do pewnego czasu. Co czy kto odmieni Irenkę- tego nie zdradzę, los sprawi jednak że znajdzie się daleko od kochających rodziców podczas wojennej zawieruchy... Z drugiej strony mamy Jędrka Ojrzanowskiego- przystojnego młodego lekarza, który w 1913 roku zdecyduje się na wyjazd do Petersburga. Jakie będą skutki tej decyzji, przeczytajcie sami. Jednocześnie K. Maluda pokazuje życie mieszczaństwa na przykładzie rodziców Irenki i ich znajomych- trudności z przystosowaniem się do życia w nowych, zupełnie innych warunkach.
Muszę jednak dodać, że nie jest to książka "łatwa", do przeczytania w drodze do pracy czy poczekalni. Chwilami smutna, czasem- za sprawą opisanej sceny- sprawiała że się uśmiechałam... Aby w pełni zagłębić się w niepewny świat drugiej dekady XX wieku, trzeba usiąść w fotelu i dać się ponieść lekturze- wrażenia gwarantowane.
Dodam jeszcze, że dla mnie, jako dla Warszawianki, szczególnie miłe i ciekawe były wzmianki o moim mieście z czasów, kiedy Warszawa znajdowała się pod zaborami "wszechmocnej"- jak to się wówczas wydawało- Rosji. Kiedy wraz z Irenką przemierzałam ulice Śródmieścia południowego, w myślach porównywałam je z dzisiejszym wyglądem ulic. W ten sposób odkryłam wiele ciekawych rzeczy- np. na terenie byłych koszar na Nowowiejskiej mamy obecnie szpital psychiatryczny (czy nie zakrawa to na ironię?), Politechnika stoi tak jak przed stoma laty... Była to miła podróż ulicami mojego miasta- szkoda, że później było już mniej Warszawy, jednak jest to oczywiście moje subiektywne odczucie.
Ktoś za pewne zapyta: "gdzie są ci tytułowi kochankowie?". Odpowiem że są oni jak najbardziej obecni przez cały czas. Nie chcę jednak psuć nikomu radości z czytania.
Polecam, zarówno tym którzy kochają historię, jak i tym, którzy- tak jak ja- niezbyt pewnie czuliby się w książce gdzie podane są takie jej niuanse- dzięki przypisom Autorki mamy szansę dowiedzieć się czegoś, co powinien wiedzieć każdy Polak.
Jestem mile zaskoczona, jako że romans historyczny dotąd mnie specjalnie nie interesował, z wyjątkiem kilku ponadczasowych dzieł. Jednak, czytając takie dzieła jak "Pokonani" Gołowkiny czy "Krystyna córka Lavransa" koncentrowałam się na losach bohaterów, historia była jedynie tłem. W tym miejscu należą się ogromne słowa uznania dla Katarzyny Maludy, która potrafiła tak ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2006-11
Kupiłam tę książkę przygotowując się do kupna psa jednej z opisywanych tutaj ras- staffordshire bullterriera (jak się później okazało- ojca mojej suczki ma Autor książki, od którego z resztą ją odebrałam, co zaowocowało osobistym autografem).
Świetnie opisane przez Pana Jędrasiaka są wymagania i potrzeby psów z grupy terrierów typu bull- a jest to dość charakterystyczna grupa psów, znana każdemu, często budząca niepotrzebną sensację. Dokładnie opisane jest pochodzenie każdej z czterech ras (pitbull, amstaff, staffik i bullterrier, dodajmy jeszcze bullterriera miniaturowego), ich pojawienie się w Polsce (wraz ze zdjęciami kilku championów Autora i zaprzyjaźnionych hodowców). Jednak dla mnie osobiście najbardziej przydatny okazał się rozdział gdzie Autor udziela wskazówek, jak wychować- co tu dużo mówić- krnąbrnego terierka :) . Książka zawiera także wzorce FCI opisywanych ras.
Polecam każdemu wlaścicielowi ASTów i innych bullowtych, i nie tylko.
Kupiłam tę książkę przygotowując się do kupna psa jednej z opisywanych tutaj ras- staffordshire bullterriera (jak się później okazało- ojca mojej suczki ma Autor książki, od którego z resztą ją odebrałam, co zaowocowało osobistym autografem).
Świetnie opisane przez Pana Jędrasiaka są wymagania i potrzeby psów z grupy terrierów typu bull- a jest to dość charakterystyczna...
Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce, jednak w przypadku tej przepięknej, tajemniczej, kolorowej okładki "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów" to właśnie ona- i wielce wymowny tytuł- przyciągnął moją uwagę już jakiś czas temu. Jednak jakoś nie mogłam trafić na tę książkę... Kiedy w lutym ją dostałam- zaczęłam czytać niemal od razu. I od pierwszych stron zakochałam się w świecie wykreowanym przez Anetę Jadowską. Jeśli dodam do tego fakt, że nie jestem specjalną fanką fantastyki, a o książkach o Dorze Wilk mam pojęcie bardziej niż mgliste- Nikita zdobyła po prostu moje serce. Jeżeli miałabym szukać w niej cech jakichś bohaterek literackich, do głowy przychodzi mi Steph Plum, obdarzona magicznymi zdolnościami. Jednak ta książka to o wiele więcej niż główna bohaterka- pani Jadowska świetnie nakreśliła miasto alternatywne, jakim jest Wars, o Dzielnicy Cudów nie wspominając. Wszystkie znajome, ale inne miejsca- a mam pewną słabość do książek z akcją osadzoną w Warszawie- czy choćby jej wirtualnej wersji. Panteon barwnych postaci dopełnia reszty- tutaj nie ma ludzi bezbarwnych, mdłych... Nawet czarne charaktery mają swoje cechy, które w jakiś dziwny sposób fascynują czytelnika, który krzyczy o więcej! Więcej, gdyż czuję, że historia Nikity dopiero się zaczyna, a pewne sprawy z przeszłości- nie tylko swojej- będzie za pewne chciała rozwiązać lub poznać odpowiedzi na pytania- dążąc do prawdy.
Dodatkowym "smaczkiem" są świetne ilustracje zamieszczone w książce- dokładnie tak wyobrażałam sobie Nikitę i innych bohaterów.
Nie zamierzam się opierać i zaraz złożę zamówienie na dwie następne części "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów".
Jeżeli jeszcze ktoś ma wątpliwości czy polecam- jak najbardziej tak! Dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Nie przesadzę pisząc, że jest to literatura na poziomie światowym.
Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce, jednak w przypadku tej przepięknej, tajemniczej, kolorowej okładki "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów" to właśnie ona- i wielce wymowny tytuł- przyciągnął moją uwagę już jakiś czas temu. Jednak jakoś nie mogłam trafić na tę książkę... Kiedy w lutym ją dostałam- zaczęłam czytać niemal od razu. I od pierwszych stron zakochałam się w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to