-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2019-12-30
2019-12-15
2019-11
2019-11
2019-11
2019-12
2019-11
2019-11
2019-10-31
2019-09-24
2019-08-12
Szóstka Wron jest książką... dziwną. Z jednej strony mamy tutaj niemożliwy do wykonania skok, z drugiej zestaw niepasujących do siebie postaci i wysoka stawkę. Brzmi dobrze, prawda?
Niestety ostatecznie wychodzi coś... nijakiego. Książka kończy się cliffhangerem, ale w ogóle nie jestem zainteresowany kolejna częścią. Dlaczego?
Bohaterowie są... niesympatyczni. Każdy ma swoje problemy, swoją skazę na psychice i bagaż doświadczeń, który w trakcie fabuły jest eksplorowany we flashbackach. Nawet jeśli ich przeszłość i droga do obecnego miejsca w fabule jest ciekawa, to ich relacje są powierzchowne i banalne.
Styl obserwowania akcji jest pretekstem do tego żeby przesłonić czytelnikowi wizje. Przeskoki między postaciami nie mają specjalnego celu poza zmiana perspektywy widzenia, poza momentami gdzie ścieżki bohaterów się rozdzielają miałem poczucie, że są mocno bezcelowe.
No i to zakończenie. Historia jest mocno hermetyczna i zwrot akcji jest zwyczajnie słabo napisany. Bez emocji, bez sensu.
Jestem zaskoczony tak wysoką oceną tej książki.
Szóstka Wron jest książką... dziwną. Z jednej strony mamy tutaj niemożliwy do wykonania skok, z drugiej zestaw niepasujących do siebie postaci i wysoka stawkę. Brzmi dobrze, prawda?
Niestety ostatecznie wychodzi coś... nijakiego. Książka kończy się cliffhangerem, ale w ogóle nie jestem zainteresowany kolejna częścią. Dlaczego?
Bohaterowie są... niesympatyczni. Każdy ma...
2019-07-19
Całkiem przyjemne czytadło pokazujące jak bezmyślni i krótkowzroczni w swoich działaniach potrafią być ludzie.
Lekkie, krótkie i dające do myślenia.
Całkiem przyjemne czytadło pokazujące jak bezmyślni i krótkowzroczni w swoich działaniach potrafią być ludzie.
Lekkie, krótkie i dające do myślenia.
2019-07-19
Czytając biografię Steve'a Jobsa miałem mocny dysonans pomiędzy tym czego oczekiwałem, a co trafiło w moje ręce.
W dużej części to historia Apple i produktów tego giganta, gdzie co jakiś czas przewija się osoba Steve'a i jego wkład. Po przemyśleniu tematu jednak dochodzę do wniosku, że autor chciał pokazać, że Apple w dużej mierze, to był Steve Jobs. Jego osobowość wylewała się z każdego zakamarka tej firmy, z każdego wypuszczanego przez nich produktu, niezależnie od tego, czy był to kit czy hit.
Steve'a jest w tej książce bardzo mało - skrawki jego życia dostajemy na początku i przy jakichś ważnych zmianach w jego życiu, ale np. narodziny jego dzieci zostały kompletnie pominięte. Po prostu, w którymś momencie się pojawiają nabierając na znaczeniu.
Oczywiście to pokazuje, że dla Steve'a firma miała większe znaczenia niż rodzina czy inne relacje społeczne.
Zaskoczony jestem samą osobą Jobsa, a właściwie obrazem jego osobowości - nie spodziewałem się charyzmatycznego, ale zarazem płaczliwego dupka, wrażliwego, ale chamskiego, który potrafił oczarować cały świat. Wydaje się, że autor niczego nie chciał ukrywać, pokazał wszelkie skazy na charakterze, ale też pasję i uwagę jaką Jobs poświęcał swoim produktom.
Jest to fantastyczna książka, z którą warto byłoby się zapoznać.
Czytając biografię Steve'a Jobsa miałem mocny dysonans pomiędzy tym czego oczekiwałem, a co trafiło w moje ręce.
W dużej części to historia Apple i produktów tego giganta, gdzie co jakiś czas przewija się osoba Steve'a i jego wkład. Po przemyśleniu tematu jednak dochodzę do wniosku, że autor chciał pokazać, że Apple w dużej mierze, to był Steve Jobs. Jego osobowość...
2019-05-22
Trochę ciężko mi oceniać kolejny tom cyklu Piekary.
Z jednej strony skok jakościowy w stosunku do t.2 jest astronomiczny. Da się to czytać z zainteresowaniem, a kolejne informacje są całkiem sensownie dawkowane.
Z drugiej strony... powieść nie broni się samodzielnie. Ilość informacji, które są potrzebne, żeby ogarnąć akcje i się nią cieszyć jest zbyt duża. W dodatku wspominki Piekary są monotonne, powtarzające się i cyklicznie takie same. Tak jakby dane postaci można było opisywać zawsze tylko dwoma tymi samymi zdaniami.
Wciąż jest to lepsza książka niż poprzednia, i jak do t.3 siadałem ze zrezygnowaniem po przemęczeniu się z t.2, tak do t.4 znowu zasiądę z zainteresowaniem, w końcu może kiedyś usłyszę koniec tej historii.
Trochę ciężko mi oceniać kolejny tom cyklu Piekary.
Z jednej strony skok jakościowy w stosunku do t.2 jest astronomiczny. Da się to czytać z zainteresowaniem, a kolejne informacje są całkiem sensownie dawkowane.
Z drugiej strony... powieść nie broni się samodzielnie. Ilość informacji, które są potrzebne, żeby ogarnąć akcje i się nią cieszyć jest zbyt duża. W dodatku...
2019-04-05
"Historia pszczół" jest... trudna.
Przez początek książki było mi ciężko przebrnąć. Oderwana od naszej rzeczywistości opowieść Tao, przyziemność George'a, czy wyniosłość Williama nie zachęcały mnie do brnięcia dalej w tę historię.
Wiedziałem, że coś jednak stoi za tymi historiami, że pomimo tytułowych pszczół jest coś jeszcze. Są postacie powoli ożywające na kartach książki i ich dramaty nierozerwalnie związane z tymi małymi owadami, których istnienie może przesądzić o istnieniu ludzkości.
Początkowo jak już wspomniałem miałem bardzo mieszane odczucia, narracja była dziwna przez co ciężko mi było brnąć dalej. W pewnym momencie jednak poznałem się z bohaterami, ich emocje przelewane na kolejne strony powieści sprawiły, że się z nimi zaprzyjaźniłem, że zacząłem przejmować się ich losem i tragediami. Zacząłem im kibicować.
To dobra książka, warta przeczytania, nie tylko z uwagi na bohaterów, ale też ze względu na przekaz jaki za sobą niesie i wizją przyszłości, która nas czeka gdy zabraknie naszych małych pszczelich przyjaciół.
"Historia pszczół" jest... trudna.
Przez początek książki było mi ciężko przebrnąć. Oderwana od naszej rzeczywistości opowieść Tao, przyziemność George'a, czy wyniosłość Williama nie zachęcały mnie do brnięcia dalej w tę historię.
Wiedziałem, że coś jednak stoi za tymi historiami, że pomimo tytułowych pszczół jest coś jeszcze. Są postacie powoli ożywające na kartach książki...
2019-03-25
Zastanawiam się co mogę powiedzieć o tej książce. Jest dobra. Nie rewelacyjna, ale jest w niej coś urzekającego.
Pomimo tego, że bohaterowie to Mary Sue i Gary Stu, którym pomimo dotkliwych porażek wszystko się udaje i są niemal bez wad to śledziłem z zaangażowaniem ich losy. Chciałbym zostać zaskoczony, ale książka jest tak napisana, że zakończenie można odgadnąć w okolicy drugiego rozdziału (oczywiście bez mankamentów, które sprawiają, że książkę czyta się z takim zaangażowaniem).
Sanderson sprawił, że ten dziwny świat, nietuzinkowa magia ożyły na stronach jego pierwszej wydanej książki. Nie dziwi mnie, że zebrał tylu fanów, bo stworzył nietuzinkowe postacie, którym chce się kibicować, a nikt nie jest tu też jednoznacznie zły. Dobre, polecam.
Zastanawiam się co mogę powiedzieć o tej książce. Jest dobra. Nie rewelacyjna, ale jest w niej coś urzekającego.
Pomimo tego, że bohaterowie to Mary Sue i Gary Stu, którym pomimo dotkliwych porażek wszystko się udaje i są niemal bez wad to śledziłem z zaangażowaniem ich losy. Chciałbym zostać zaskoczony, ale książka jest tak napisana, że zakończenie można odgadnąć w okolicy...
2019-03-17
Płomień i Kryż tom 1 kupił mnie z miejsca. Odejście od cynicznego Mordimera na rzecz dewoty Arnolda i podążanie za wątkami Wewnętrznego Kręgu było tym czego potrzebował ten cykl. Spory wkład w research tamtego okresu też dodawał kolorytu książcę.
Co z tego zostało w drugim tomie? W sumie to nic. Z interesującego Arnolda zostały popłuczyny, Wewnętrzny Krąg jest... dziwny i nieciekawy, a celu w tym wszystkim nie ma. Pierwszy tom był poznawaniem Inkwizytorium z perspektywy kogoś innego niż Mordimer, nowe elementy świata przedstawionego były wprowadzone w sposób intrygujący i były odkrywane krok po kroku. Tutaj zdają się być podłożem pod kolejne tomy (3 już opublikowany, 4 zapowiedzniany).
Dialogi są wtórne, opisy zbyt długie, wewnętrzne monologi bohatera męczące. Z intrygującej powieści zostało niewiele. Po tylu latach oczekiwania jestem zwyczajnie rozczarowany taką różnicą w stylu i treści powieści.
Płomień i Kryż tom 1 kupił mnie z miejsca. Odejście od cynicznego Mordimera na rzecz dewoty Arnolda i podążanie za wątkami Wewnętrznego Kręgu było tym czego potrzebował ten cykl. Spory wkład w research tamtego okresu też dodawał kolorytu książcę.
Co z tego zostało w drugim tomie? W sumie to nic. Z interesującego Arnolda zostały popłuczyny, Wewnętrzny Krąg jest... dziwny i...
2019-01-31
"Gra o tron" była niesamowita podróżą przez różnorodne charakterologicznie postaci w czasie wojny. Głównymi bohaterami tej opowieści zdecydowanie byli Starkowie, jednak po piętach deptali im Daenerys z Tyrionem.
"Starcie Królów" do tej miłej gromady dorzuca niestety kolejne postaci z antypatycznym Theonem na czele. To własnie stanowi problem tej książki.
Emocjonujący konflikt zarysowany na końcu pierwszej książki nie jest doprowadzony do jakiegokolwiek finału. Tytułowe starcie królów to mała bitwa, którą czyta się niemal bez emocji. Kolejne postaci miotają się z miejsca na miejsce by dotrzeć z punktu A do B, a my mamy świadomość, że to ledwie początek ich podróży.
Największym problemem tej książki jest to, że nie ma tu komu kibicować. Dlaczego? Bo bohaterowie obecnie nie robią nic w czym można by im było kibicować. Przygoda Aryi jest interesująca, ale jest to zaledwie krótki przystanek w podróży. Najbardziej interesujące sa rozgrywki Tyriona, jednak suma summarum też niespecjalnie prowadzą do jakiegoś wyjątkowego rozwoju sytuacji.
Czytając pierwszą część prozy Martina bohaterowie walczyli i moją uwagę, wiązałem się z nim, była to przygoda, której rozwinięcia nie mogłem się doczekać. "Starcie Królów" ostudziło mój zapał i chociaż mam nadzieję na więcej emocji w kolejnych tomach, tak nie sięgam po kolejną książkę z taką ekscytacją.
"Gra o tron" była niesamowita podróżą przez różnorodne charakterologicznie postaci w czasie wojny. Głównymi bohaterami tej opowieści zdecydowanie byli Starkowie, jednak po piętach deptali im Daenerys z Tyrionem.
"Starcie Królów" do tej miłej gromady dorzuca niestety kolejne postaci z antypatycznym Theonem na czele. To własnie stanowi problem tej książki.
Emocjonujący...
2019-01-31
"Koń i jego chłopiec" to interesująca książka z perspektywy cyklu. Pierwszy raz wyruszamy poza granice Narnii i poznajemy Kalormen, jego odmienność i obyczaje.
Szasta odbiega od poprzednich bohaterów cyklu i po spotkaniu z antypatycznym Eustachym wypada nad wyraz pozytywnie. Oczywiście nie byłaby to książka Lewisa gdyby bohaterowie się czegoś nie nauczyli w trakcie swojej podróży.
Chociaż miło było wrócić do tego świata po raz kolejny, to nie tylko przygoda nie porwała mnie aż tak jak w pierwszych 3. tomach, ale i mam na temat tej książki zdecydowanie mniej do powiedzenia. O czym to świadczy? Sami oceńcie.
"Koń i jego chłopiec" to interesująca książka z perspektywy cyklu. Pierwszy raz wyruszamy poza granice Narnii i poznajemy Kalormen, jego odmienność i obyczaje.
Szasta odbiega od poprzednich bohaterów cyklu i po spotkaniu z antypatycznym Eustachym wypada nad wyraz pozytywnie. Oczywiście nie byłaby to książka Lewisa gdyby bohaterowie się czegoś nie nauczyli w trakcie swojej...
Ech... co by tu napisać o tej książce.
Zacznijmy od tego, że męczyłem ja pół roku. Nie dlatego, że jest zła. Jest niemiłosiernie rozwleczona.
Zaczyna się intrygująco, można było pomyśleć, że jedno morderstwo prowadzi do skomplikowanej intrygi, która zagraża bezpieczeństwu całemu świata.
Nie. Bez spoilerów, ale nie.
Kiedyś czytałem, że autor nie powinien pomagać bohaterowi, nie powinno być łutów szczęścia - niech bohater wykaże się umiejętnościami, a szczęście mu nie sprzyja.
Tutaj całe rozwiązanie zagrożenia i intrygi opiera się na tym, że w swojej karierze bohater kiedyś gdzieś był, coś robił i ostatecznie jakimś dzikiem łutem szczęścia spotyka ludzi, którzy są związani ze sprawą, którą akurat prowadzi.
Książka ma 1000 stron, z czego rzeczywista akcja zaczyna się w połowie. Niemal połowa książki to jedna wielka retrospekcja pokazująca życie dwóch niejako bohaterów. Szkoda tylko, że nie ma żadnego wynagrodzenia z tego, że je poznalismy...
Jasne, ugruntowuje to niektóre poczynania, czy pogłębia profil postaci, jednak koniec końców, cały ten background nie ma znaczenia.
Pomimo ciekawego punktu wyjścia, pewnie sporej dawki researchu autor wykłada się na jakichś pierdołach, które sprawiają, że miałem podczas czytania "lol, co to za pierdoły". Proces wywoływania zdjęcia opisany jak hakowanie pentagonu - prosze bardzo, tylko, że to przekracza granice, w której wierzę, że ta historia mogłaby sie wydarzyć.
Ta książka to świetny pomysł, ale też jeden wielki, zmarnowany potencjał. Rozwiązanie zagadki jest naiwne, rozczarowujące wręcz.
Nie polecam.
Ech... co by tu napisać o tej książce.
więcej Pokaż mimo toZacznijmy od tego, że męczyłem ja pół roku. Nie dlatego, że jest zła. Jest niemiłosiernie rozwleczona.
Zaczyna się intrygująco, można było pomyśleć, że jedno morderstwo prowadzi do skomplikowanej intrygi, która zagraża bezpieczeństwu całemu świata.
Nie. Bez spoilerów, ale nie.
Kiedyś czytałem, że autor nie powinien pomagać bohaterowi,...