-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
Biblioteczka
2022-01-15
2016-07-07
2016-07-09
,,Trzeba coś kochać, żeby to znienawidzić.''
Boże, nie pamiętam, na czym ostatnio tak bardzo się popłakałam.
Wypożyczyłam tę książkę wyłącznie ze względu na ekranizacje, gdyż w pierwszej kolejności pomyślałam sobie, że skoro nakręcono na jej podstawie film, to z pewnością w mniejszym bądź większym stopniu mi się spodoba. Ale żeby aż tak?
Na wstępie podkreślając: To nie jest historia tylko i wyłącznie o wakacyjnej miłości. To coś o wiele więcej. Trafnie opisuje to tekst znajdujący się z tyłu okładki:
,,Opowieść o rodzinie, pierwszych miłościach i drugich szansach. O rozstaniach i powrotach.''
Strasznie podoba mi się tutaj psychologiczny obraz bohaterów. Sparks niewiarygodnie dobrze włada dobieraniem słów, by dialogi brzmiały bardzo wyraźnie, emanowały ogromną gamą uczuć, które chciał dzięki nim oddać. Pod koniec czytania powróciłam jeszcze raz do samego początku, gdzie znajduje się prolog. Przewertowałam wzrokiem kilka pierwszych stron, by dopiero w tamtym momencie zrozumieć, iż czytając pierwotnie ten fragment, nie zdawałam sobie sprawy, jak wspaniałą historię skrywa przede mną.
Całym sercem pokochałam postać Steve'a! Okazał się tak cudownym człowiekiem, przede wszystkim zwyczajnie dobrym i niewiarygodnie oddanym. Sam fakt, iż zdradę oraz winę za rozpad swojego małżeństwa przypisał sobie, przez co stracił kontakt ze swoją córką na całe 3 lata, jest dużym poświęceniem. Nie mówiąc już o tym, jak ładnie wybrnął z przykrych wspomnień pozostawionych przez jego własnego ojca za życia oraz w czasie, gdy umierał. Nie powielał błędów rodziców - wyszedł im na przekór, stając się dla dzieci wzorem, z którego sama byłabym na ich miejscu dumna.
W tej książce było wszystko: młodzieńcza miłość z pięknym zakończeniem, trudne relacje w rodzinie, dziesięcioletni chłopak z rozbrajającym poczuciem humoru, pełno dających dużo do zrozumienia lekcji na temat życia. Trochę o Bogu. Trochę o człowieku. A także nieco klimatu ze zwykłych młodzieżowych powieści i nieco z tych tytułów wyższej półki.
Absolutnie nic nie zmieniłabym w tej książce. Teraz nawet sam tytuł, który wcześniej kojarzył mi się ze śpiewającą miłosną pieśń Miley Cyrus, nabrał nowego znaczenia. ,,Ostatnia piosenka'' to opowieść o umiejętności przebaczania i dostrzegania rzeczy z tej piękniejszej strony.
Kurcze, zakochałam się. Jedna z moich ulubionych. Definitywnie.
,,Pamiętasz witraż, który razem zrobiliśmy? (...)
Nazwałem go Bożym Światłem, bo przypomina mi niebo. Za każdym razem, gdy przez to okno albo każde inne wpadnie światło, będziesz wiedział, że jestem przy tobie, dobrze? To będę ja. Będę światłem, które wpada przez okno.''
,,Trzeba coś kochać, żeby to znienawidzić.''
Boże, nie pamiętam, na czym ostatnio tak bardzo się popłakałam.
Wypożyczyłam tę książkę wyłącznie ze względu na ekranizacje, gdyż w pierwszej kolejności pomyślałam sobie, że skoro nakręcono na jej podstawie film, to z pewnością w mniejszym bądź większym stopniu mi się spodoba. Ale żeby aż tak?
Na wstępie podkreślając: To nie...
2016-07-14
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi, którzy poprzez wzajemną miłość uczą się godzić z własną przeszłością. Bowiem tylko ona jest zdolna pozwolić odejść na zawsze ukochanej osobie.
Przyznam, że gdyby nie zakończenie ocena byłaby niższa, a opowieść straciłaby na wadze. Na coś takiego czekałam!
Ponownie mogłam wylać sporo łez i wyrzucić z siebie zbędne emocje.
I całe szczęście.
Gorąco polecam!
,,Dziękuję, że mnie kochałeś, że w zamian przyjąłeś moją
miłość. Dziękuję za wspomnienia, które będą ze mną na zawsze. Jednak najbardziej dziękuję za to, że pokazałeś mi, iż nadejdzie czas, kiedy będę mogła pozwolić Ci odejść. ''
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi,...
2016-07-27
,,Życie polega na tym, by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.''
Niestety dobra passa z jaką czytałam pozostałe książki Sparksa minęła i przy tej okropnie się zawiodłam. Co prawda nie oczekiwałam zbyt wiele, bowiem już sam opis mnie nie zainteresował, lecz nie sądziłam, że tak bardzo się przy niej wynudzę.
Przeczytałam 50, 60, 100, 200...stron i kompletnie nic nie wywarło na mnie dobrego wrażenia. Wielka tajemnica Jeremy'ego, która była powodem jego rozwodu z żoną, została wyjaśniona już na samym początku, gdzie z tekstu dokładnie wynikało, dlaczego Maria od niego odeszła. Światła na cmentarzu, wokół których zrobiono tyle szumu? Okazało się, że bez potrzeby męczyłam się nad dobrnięciem do końca książki, ponieważ przez niemalże 400 stron kompletnie nic się nie wydarzyło.
Kolejna sprawa - miłość Jeremy'ego do Lexie. Zakochał się w przeciągu dwóch dni na tyle, by wyprowadzić się z z Nowego Yorku do małego miasteczka i wieść z nią udane życie. Przez tyle lat facet nie potrafił zaangażować się w żaden związek, a tutaj nagle BĘC! Miłość sama do niego przyszła razem z upragnioną ciążą. Jak widać, może to z Marią było coś nie tak, skoro jedna noc z Lexie wystarczyła, aby doczekał się upragnionego dziecka?
Doris i jej 'parapsychiczne' zdolności, czy jakkolwiek je nazywają. Skąd w ogóle taki pomysł? Coś mi umknęło, czy nagle mamy do czynienia z fantastyką?
Mdła akcja, fabuła całkiem pozbawiona chociażby jednego sensownego pomysłu, dialogi postaci strasznie oficjalne, wręcz sztuczne.
Dziwię się, jak Nicholas Sparks, który potrafi napisać powieść idealną, przepiękną i wzruszającą do łez, mógł wydać coś, co pod żadnym względem nie trzyma się kupy. Co śmieszniejsze, istnieje jeszcze druga część niesamowitych przygód Jeremy'ego Marsha.
Żeby nie krytykować jeszcze bardziej, powiem krótko, że nie podobała mi się. Mam nadzieję, że reszta tytułów nie zawiedzie mnie tak bardzo, jak ,,Prawdziwy cud''.
,,Miłość wyprawia różne dziwne rzeczy z ludźmi.''
,,Życie polega na tym, by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.''
Niestety dobra passa z jaką czytałam pozostałe książki Sparksa minęła i przy tej okropnie się zawiodłam. Co prawda nie oczekiwałam zbyt wiele, bowiem już sam opis mnie nie zainteresował, lecz nie sądziłam, że tak...
2016-08-01
,,Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz.''
Tak jak myślałam, książka mnie nie zawiodła!
Nie mam zbyt wielu konkretnych rzeczy do powiedzenia na jej temat, gdyż zarówno klimat, cała fabuła, jak i sposób przedstawienia postaci, sprawił, iż czytało się ją lekko, z dużym zaciekawieniem, a w ostatniej części, także sporym zaskoczeniem. Wbrew pozorom, książki Sparksa opowiadają wyjątkowe historie miłosne. Tutaj zakończenie było na swój sposób piękne i naprawdę dojrzałe, podkreślając przy tym zachowanie głównego bohatera. Uwielbiam, gdy końcowe strony zostawiają czytelnikowi kilka pytań i zmuszają go do pobudzenia wyobraźni, aby samemu zastanowić się nad ich finałem.
Nic więcej nie trzeba dodawać. Może oprócz tego, iż coraz bardziej zaczynam kochać twórczość Nicholasa Sparksa.
,,Jeśli z czymś się borykasz, rozejrzyj się dookoła, a zobaczysz, że wszyscy ludzie z czymś się borykają i że dla nich jest to równie trudne, jak dla ciebie.''
,,Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz.''
Tak jak myślałam, książka mnie nie zawiodła!
Nie mam zbyt wielu konkretnych rzeczy do powiedzenia na jej temat, gdyż zarówno klimat, cała fabuła, jak i sposób przedstawienia postaci, sprawił, iż czytało się ją lekko, z...
2016-08-17
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych półkach.
Niekiedy dialogi bohaterów są jakby pozbawione emocji, bynajmniej ja odniosłam wrażenia, że jakieś 250 stron przewertowałam bez jakiegokolwiek większego wczuwania się w akcję bądź zżycia z postaciami.
Jednak końcówka zrekompensowała wszelkie minusy i sprawiła, że mimowolnie się popłakałam. Nie miałabym serca mówiąc, że książka mi się nie podobała, bo rzeczywiście mam o niej dobre zdanie. Tak jak każda powieść Sparksa, jednym przypadnie do gustu, drugim natomiast zbrzydnie już na samym początku. Ja tymczasem w pierwszej kolejności poleciłabym inne tytuły tego autora, a tę zostawiła na nudne, deszczowe popołudnie.
,,Miłość zawsze mówi więcej o tych, którzy ją odczuwają niż o tych, którzy są jej obiektem.''
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych...
2016-08-18
,,Jeśli przez te ostatnie miesiące Jamie czegoś mnie nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach (...).''
Kolejna książkowa perełka, która rozkleja i łamie serce na bardzo małe kawałeczki! Bardzo szybko się czyta, narracja głównego bohatera wprowadza w nastrój podobny do ,,Pamiętnika'', jednak ta historia pozostawia o wiele więcej do myślenia.
Możemy obserwować, jak Landon ze zwykłego nastolatka, dzięki osobliwej naturze Jamie, małymi krokami zmienia się w dojrzałego, młodego człowieka, doświadczając za sprawą dziewczyny pewnego rodzaju cudu.
Trzeba przy tym nadmienić, iż Sparks w swoich książkach przywiązuje sporą wagę do spraw wiary. Toteż z tego względu osoby niewierzące bądź innego wyznania mogą czuć z jednej strony zakłopotanie i niesmak czytając fragmenty dotyczące Boga. Z drugiej natomiast wydaje mi się, że nawet i u takich czytelników sam przekaz zostanie ten sam, tylko interpretacja się zmieni.
To następny z tytułów, za który kocham twórczość tego autora. Nie sposób nie pokochać z czasem postaci Jamie, nie wciągnąć się w fabułę już przy pierwszych stronach i nie uronić chociażby kilku łez przy zakończeniu.
Naprawdę piękna i godna polecenia.
,,Uśmiecham się lekko, spoglądając ku niebu, świadom jeszcze jednej rzeczy, której wam nie wyjawiłem: swoją drogą, wierze teraz, iż cuda się zdarzają.''
,,Jeśli przez te ostatnie miesiące Jamie czegoś mnie nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach (...).''
Kolejna książkowa perełka, która rozkleja i łamie serce na bardzo małe kawałeczki! Bardzo szybko się czyta, narracja głównego bohatera wprowadza w nastrój podobny do ,,Pamiętnika'', jednak ta historia pozostawia...
2016-08-21
,,W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę kiedy spoglądając wstecz,możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się,że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć.''
Tym razem oprócz wątku miłosnego i niewiele znaczących, pobocznych tematów spotykamy się tutaj z elementami kryminału, co oczywiście przysłużyło książce za plus.
Można powiedzieć, że bardzo ujął mnie sposób przedstawienia wydarzeń. Całość opisywana jest przez człowieka, który ponosi odpowiedzialność za śmierć Missy, przeplatana z wydarzeniami oglądanymi z perspektywy zwykłego narratora. Nadaje to nutkę tajemniczości oraz stanowi nieco większą zagadkę dla czytelnika, ale również, przynajmniej w moim przypadku, daje kolejny powód, dla którego śledzę kolejne poczynania bohaterów z jeszcze większą ciekawością.
Ciężko jest oceniać książki Nicholasa Sparksa, mówiąc na temat każdej z nich coś zupełnie nowego, co pozwoli nieco odróżnić ją od reszty. Można po prostu przyporządkować ją do danej kategorii. Tutaj powiedziałabym, że ,,Na zakręcie'' jest powieścią bardzo dobrą, wciągającą, dającą się z miejsca polubić.
Trzeba jednak przyznać, iż do tej pory jestem oczarowana intensywnością obrazowania uczuć postaci, która przejawia się w każdym tytule autora. To właśnie ich moc oddziaływania sprawia, że łzy same cisną nam się do oczu.
Ponownie oczywiście polecam, a ocenę uznaję za adekwatnie opisującą poziom książki.
,,(...)- Wobec tego przyjdziesz?
- Możesz się nas spodziewać.
- Świetnie. Ale posłuchaj, jeśli moja mama zacznie zadawać dziwne pytania, pamiętaj że ja jestem podobna do ojca, dobrze?''
,,W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę kiedy spoglądając wstecz,możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się,że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć.''
Tym razem oprócz...
2016-09-16
,,Zawsze jest jakiś wybór. Tylko czasami ludzie podejmują złą decyzję.''
Po raz kolejny muszę wystawić taką a nie inną ocenę, pomimo pięknego zakończenia. Jak zwykle książka została utrzymana w typowym dla Sparksa klimacie, jednak tym razem wzbogacono ją elementami thrilleru, co oczywiście wyszło na dobre.
Może zacznę od minusów.
Główna bohaterka - na ogół dobra, miła dziewczyna, do której nie można się przyczepić, ale czy naprawdę w chwilach, gdy spotykamy się twarzą w twarz ze swoim prześladowcą nie zaczynamy krzyczeć/uciekać/wołać o pomoc, cokolwiek, aby dać wyraźnie znać, że coś się dzieje? I czy nie zawiadamiamy o tym w pierwszej kolejności swoim bliskim, skoro sprawa i tak została przedstawiona już wcześniej policji? Tak więc, zachowanie Julie potrafiło chwilami rzeczywiście irytować.
Mniej więcej w środku powieść zaczęła się niepotrzebnie wydłużać. Wiadomo, iż należy przedstawić wszystko krok po kroku, lecz skutkowało to tym, że wielokrotnie odkładałam książkę na półkę, ponieważ nie potrafiłam jej dokończyć.
Pomijając te dwie dygresje, oczywiście cała opowieść jest ciekawa, zawiera momenty, przy których można się pośmiać czy wzruszyć. Końcówka nabiera szybszego tempa i owocuje bardzo dobrym finałem, w którym motyw zmarłego Jima oraz psa poświęcającego się w imieniu swojej pani, zwierzaka podarowanego przez jej nieżyjącego męża, który obiecał czuwać nad nią, mimowolnie zostaje w głowie, a także wywołuje ten dobrze znany, wewnętrzny zachwyt dla symboliki sytuacji.
Książka dobra, na pewno nie jedna z moich ulubionych autorstwa Nicholasa, lecz warta polecenia.
,,I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię strzegł. Zostanę Twoim aniołem stróżem, kochanie.''
,,Zawsze jest jakiś wybór. Tylko czasami ludzie podejmują złą decyzję.''
Po raz kolejny muszę wystawić taką a nie inną ocenę, pomimo pięknego zakończenia. Jak zwykle książka została utrzymana w typowym dla Sparksa klimacie, jednak tym razem wzbogacono ją elementami thrilleru, co oczywiście wyszło na dobre.
Może zacznę od minusów.
Główna bohaterka - na ogół dobra, miła...
2016-11-01
,,Wszyscy potrzebujemy czyjegoś towarzystwa...''
Nie powtarzając recenzjii poprzedników, przejdę od razu do rzeczy.
Historia, choć piękna poprzez wzgląd na bezgraniczne oddanie się matki dla trudnego wychowywania swojego dziecka, pozornie niczym nadzwyczajnym nie różni się od innych tytułów Sparksa. Gdyby ,,Na Ratunek'' było pierwszą książką tego autora w moich rękach, powiedziałabym pewnie, że jestem zachwycona, jednak po przebytych 10 książkach znam możliwości Nicholasa i wiem na co go stać, jeśli chce doprowadzić czytelnika do łez.
Jednakże tutaj płakałam niemal ciągle.
Fragment, w którym Taylor krótko po kłótni z Mitchem - swoim najlepszym przyjacielem - decyduje się po raz kolejny narazić na życie wbiegając do płonącego budynku, gdzie zostały dwie osoby, był całkowicie bezpośredni i okropnie brutalny w przesłaniu. Jak wiadomo, bohater zmagając się z dręczącymi go od dziecka wyrzutami sumienia, zgłasza się na ochotnika do każdej misji ratunkowej, nie zważając na konsekwencje podejmowanego ryzyka. To również on namawiał przyjaciela na pozostanie w ochotniczej straży pożarnej, mimo iż tamten zamierzał niedługo zrezygnować, ze względu na duże niebezpieczeństwo wiążące się z uczestnictwem we wszelkich misjach ratunkowych. Nie mając więcej sił, po uratowaniu jednego z uwięzionych ludzi, wyskakuje przez okno, ratując siebie samego. Kolejny rozdział rozpoczyna się informacją podawaną w gazetach czy telewizji, że w pożarze zginęła tylko jedna osoba, po czym przenosimy się do szpitala, do którego wchodzi Denise oznajmiając:,,Przykro mi z powodu Mitcha. ''
I to właśnie był pierwszy, naprawdę duży szok. Całość została utrzymana w takim napięciu, że słowa kobiety momentalnie wyciskają serię łez. Podobnie z opowieścią o śmierci ojca Taylora. Sparks stawia nas przed tragicznym faktem dokonanym, opisując szczegółowo śmierć mężczyzny oczami dziewięcioletniego dziecka, widzącego biegnącego w jego stronę ojca, pokrytego płomieniami, w dodatku nie krzyczącego, by nie wzbudzać jeszcze gorszej paniki i wypychającego malucha z otwartego okna. Byłam autentycznie lekko wstrząśnięta tym, co czytałam. Owszem, dało się przewidzieć podobną sytuację, ale jej przedstawienie, tak reliastyczne i zarazem traumatyczne...
To samo tyczy się końcówki, w której mały Kyle nareszcie sam z siebie mówi do swojej matki, że jej dziękuje, a co ważniejsze, że ją kocha, chwyta za serducho z podwojoną siłą. Całość kończy prolog, gdzie w ostatnim zdaniu dowiadujemy się, że dziecko dwójki naszych bohaterów zostało ochrzczone imieniem zmarnego przyjaciela, co już całkiem wzruszyło mnie do reszty.
,,Na Ratunek'" jest według mnie drugą w kolejności najlepszą książką Sparksa, zaraz po ,,Ostatniej Piosence'', co mówi samo za siebie.
Piękna, bez dwóch zdań.
,,W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa.''
,,Wszyscy potrzebujemy czyjegoś towarzystwa...''
Nie powtarzając recenzjii poprzedników, przejdę od razu do rzeczy.
Historia, choć piękna poprzez wzgląd na bezgraniczne oddanie się matki dla trudnego wychowywania swojego dziecka, pozornie niczym nadzwyczajnym nie różni się od innych tytułów Sparksa. Gdyby ,,Na Ratunek'' było pierwszą książką tego autora w moich...
2016-11-05
,,Ostatnio nie rozumiał chyba wielu rzeczy. Są ludzie, którzy twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a przynajmniej na najważniejsze kwestie życiowe, lecz Travis im nie wierzył. W pewności siebie, z jaką mówili czy pisali, było coś, co wywoływało wrażenie usprawiedliwiania się.''
Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
Pierwsza część książki jest niczym innym jak lekką, przyjemną relacją kilku wspólnie spędzonych dni Travisa i Gabby. Przyjaciele mężczyzny, ich rodziny, to w jaki sposób wszyscy razem spędzali ze sobą czas, był szczerze urzekający, a wręcz relaksujący podczas czytania.
Druga część przenosi nas 11 lat później. Klimat sytuacji zmienia się o 180 stopni, gdzie przez następne strony poznajemy głównie myśli naszego bohatera, utożsamiamy się z jego obecnym stanem oraz obserwujemy bardzo przykry rozwój wydarzeń.
Początkowo myślałam, że chodzi o kryzys w związku Travisa i Gabby, że być może chcą wziąć rozwód czy najzwyczajniej w świecie zaczęło się im nie układać. Jednak wiadomo, że w naturze Sparksa leży zmylenie czytelnika, czym zyskuje sobie coraz to większą ciekawość, narastającą z każdą kolejną stroną. Co prawda druga część książki nieco mi się dłużyła, aczkolwiek sama istota wyboru, przed którym musiał stanąć Travis, wywoływała uczucie, którego doświadczamy podczas dobrnięcia do głównego, dramatycznego momentu. W głębi duszy liczyłam na takie zakończenie, z czego jestem bardzo zadowolona i w pełni usatysfakcjonowana z lektury.
Książka dobra, przypominająca ,,Pamiętnik'', nie jest najwybitniejszym dziełem tego autora, ale podobała mi się. Z tego powodu myślę, iż właśnie taka ocena będzie adekwatna do całości.
Żałuję tylko, że w bibliotece, skąd wypożyczałam książkę, nie było innego wydania z ładniejszą okładką, bo przykro mi to mówić, ale ta wręcz odpycha od siebie, w porównaniu do reszty.
Ale jak wiadomo, nie ma to nic wspólnego z treścią, zatem nie dodając nic więcej, polecam!
,,Miłość to wspaniała rzecz. Dzięki niej życie jest coś warte.''
,,Ostatnio nie rozumiał chyba wielu rzeczy. Są ludzie, którzy twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a przynajmniej na najważniejsze kwestie życiowe, lecz Travis im nie wierzył. W pewności siebie, z jaką mówili czy pisali, było coś, co wywoływało wrażenie usprawiedliwiania się.''
Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
Pierwsza część książki jest niczym...
2016-11-27
,,Dziecko zmienia twoje życie jak nic innego. Jest czymś najtrudniejszym i najlepszym, co cię spotkało.''
Przyznam, że po pierwszym tomie, który według mnie był okropny w porównaniu do pozostałych książek Sparksa, ta część przedstawia się nieco lepiej. Mimo to przez całe 400 stron nie działo się praktycznie nic godnego uwagi. Widzimy typowy dla ludzi zakładających rodzinę obraz: pierwsze spotkanie z rodzicami partnera, pierwsze kupno wspólnego domu, pierwsza poważna kłótnia i nadużycie wzajemnego zaufania, a w między czasie ciąża, która również nie przebiega bez jakichkolwiek problemów.
,,Od Pierwszego Wejrzenia'' uznaję za lepsze od ,,Prawdziwego Cudu'', ponieważ udało mi się skończyć książkę bez denerwowania się i dużej irytacji, jak podczas poprzedniej części. Ponadto, jak zwykle Nicholas kończy swoją powieść w sposób nagły, wzruszający i chwytający za serce. I właśnie ze względu na kierunek, w którym akcja tego tomu zaczęła się toczyć, przyznaję książce wyższą ocenę, niż na nią zasługuje.
Należy także nadmienić, że kilka wątków zostało niezamkniętych. Przykładowo, kłótnia Jeremy'ego z Alvinem. Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają i nie sposób od razu wybaczyć tej drugiej osobie, jednak naprawdę nie wierzę, iż ktokolwiek potrafiłby nie odezwać się po kłótni do człowieka, z którym przyjaźnił się od wielu lat. Tego typu niedomówienia świadczą o tym, że Sparks miał dobry pomysł na kolejne 'tragiczne' zakończenie swojej książki, który tym samym odzwierciedli motyw młodego małżeństwa borykającego się z codziennymi problemami, jednak tym razem jego wykonanie niestety mu nie wyszło.
Od siebie szczerze radzę, aby zainteresowani wzięli się za inne tytuły tego autora.
,,Ludzie są tylko ludźmi i nikt nie jest doskonały, ale w małżeństwie chodzi o to, by tworzyć zespół. Spędzicie resztę życia, ucząc się siebie nawzajem, i od czasu do czasu będziecie na siebie naskakiwać. Ale piękno małżeństwa polega na tym, że jeśli wybrałeś właściwą osobę i jeśli oboje się kochacie, zawsze znajdziecie sposób, by się z tym uporać.''
,,Dziecko zmienia twoje życie jak nic innego. Jest czymś najtrudniejszym i najlepszym, co cię spotkało.''
Przyznam, że po pierwszym tomie, który według mnie był okropny w porównaniu do pozostałych książek Sparksa, ta część przedstawia się nieco lepiej. Mimo to przez całe 400 stron nie działo się praktycznie nic godnego uwagi. Widzimy typowy dla ludzi zakładających rodzinę...
2016-12-09
,,Ciekawa rzecz, ale zauważył pan, że im bardziej ludziom na czymś zależy, tym mniej o to dbają? Zupełnie jakby myśleli, że jest im to dane raz na zawsze i nie zdawali sobie sprawy, że czas niesie zmiany.''
Jestem pozytywnie zaskoczona książką, która na pierwszy rzut oka jako kontynuacja ,,Pamiętnika'' nie wprawiała mnie w wielki zachwyt. Chyba po raz pierwszy w dziele Sparksa widzę tak dużo miłości i ciepła przelanych na papier, nie dodając przy tym żadnych przykrych, psujących wręcz romantyczny klimat sytuacji.
Wydarzenia opowiadane z perspektywy Wilsona Lewisa, mężczyznę z trzydziestoletnim stażem małżeńskim, zaniedbującym przez większość lat wspólnego pożycia rozkwit ich wzajemnych relacji, na rzecz pracy czy własnych rozterek życiowych. Podczas dwudziestej dziewiątej rocznicy ślubu małżonków, Wilson zapomina o uroczystości, co skutkuje widocznych oziębieniem ich stosunków. Bohater postanawia naprawić popełnione dotychczas błędy, na nowo rozkochując w sobie Jane.
Rzeczą, która od razu rzuciła mi się w oczy, jest widoczne utożsamienie się autora z głównym bohaterem. Co prawda, Sparks w każdej ze swoich książek pozostawia rąbek samego siebie, jednak tutaj miałam wrażenie, jakby chciał bardzo dobitnie zobrazować własne uczucia do swojej żony. Faktem jest, iż jak na kontynuację ,,Pamiętnika'' przystało, była to idealna okazja na poprowadzenie historii w tę stronę , w związku z czym, bez względu na to czy się mylę czy nie, dodało to książce jeszcze więcej realizmu.
Choć w powyższym utworze nie dzieje się nic więcej poza przygotowaniami do ślubu najstarszej córki małżeństwa oraz przedstawionym wątkiem Noaha, który po śmierci Allie jest przekonany, że nieżyjąca żona dotrzymuje mu towarzystwa pozostając w postaci pięknego łabędzia czekającego na niego każdego dnia, kiedy do starzec udaje się do niego nad staw, całą historię czyta się niewiarygodnie lekko, często z uśmiechem na twarzy. Zmiana, jakiej pragnie Wilson oraz wszelkie podjęte przez niego działania, aby sytuacja uległa poprawie, jest sama w sobie urocza i co ważniejsze stanowi dowód na to, iż człowiek rzeczywiście może się zrehabilitować niezależnie od czasu czy miejsca. Ludzie tak często zaniedbują najważniejsze aspekty życiowe na rzecz wygody lub małostkowego przeświadczenia, iż za 5 czy 10 lat uczucie do drugiej osoby nie wygaśnie, bo ''zależy nam na sobie'', jak są zwyczaj mówić. Miłość trzeba pielęgnować, krok po kroku, jeśli oczekujemy szczęścia w naszym związku.
Bohater często wraca pamięcią do przeszłości: wspomina pierwsze spotkanie żony, pierwszą randkę, pierwszy pocałunek, ślub i dalej kolejno wszystkie ważniejsze momenty na przestrzeni ostatnich 30 lat. To, czym najbardziej zaszokował mnie ,,Ślub'', jest szczęśliwe zakończenie idealnie pasujące do tego tytułu, które mało kiedy pojawia się w książkach owego autora, a przede wszystkim niewielki, lecz zarazem decydujący o kierunku celu, do osiągnięcia którego zmierzał Wilson, fragment całkowicie zmieniający znaczenie tytułowej uroczystości.
Skończywszy czytać, jestem urzeczona przedstawioną historią i zadowolona, że tym razem mogłam ze spokojem przyglądać się przyjemnej w odbiorze opowieści, zamiast zamartwiać się czy wylewać łzy nad kolejnym tragicznym wypadkiem lub zrządzeniem losu.
,,Wierzę jednak, że chociaż nie da się zmienić przeszłości, to można ją przynajmniej podkoloryzować we wspomnieniach.''
,,Ciekawa rzecz, ale zauważył pan, że im bardziej ludziom na czymś zależy, tym mniej o to dbają? Zupełnie jakby myśleli, że jest im to dane raz na zawsze i nie zdawali sobie sprawy, że czas niesie zmiany.''
Jestem pozytywnie zaskoczona książką, która na pierwszy rzut oka jako kontynuacja ,,Pamiętnika'' nie wprawiała mnie w wielki zachwyt. Chyba po raz pierwszy w dziele...
2017-12-20
,,Im większa miłość, tym większa tragedia. Te dwa elementy zawsze idą w parze.''
Kolejna piękna historia napisana przez niezawodnego Nicholasa Sparksa!
Pomimo tego, iż można było domyślić się zakończenia lub ogólnie jak potoczą się dalsze wydarzenia, Sparks ma dar przedstawiania swoich opowieści w ujmujący, chwytający za serce sposób, dzięki czemu jesteśmy w stanie uwierzyć nawet w najbardziej nieprawdopodobną historię. Tak było w przypadku ,,Nocy w Rodanthe'' - nie jestem do końca przekonana czy tak cudowne, choć równocześnie tragiczne wydarzenia są w stanie rozegrać się w rzeczywistości, jednak styl pisania autora sprawia, że chcę w nie wierzyć.
Jedynym minusem, na jaki muszę wskazać, a który w żadnej wcześniejszej powieści Nicholasa aż tak bardzo nie rzucił mi się w oczy, są zbyt oficjalne dialogi postaci. Kto z nas w życiu codziennym zwraca się ciągle do znajomej osoby zwrotami ,,Czy chciałbyś...Czy możesz...''. Z drugiej strony może być to kwestia tłumaczenia, więc przymykam na to oko.
Cóż więcej mam powiedzieć?
Czytajcie Sparksa, by poznać wspaniały warsztat pisarski tego człowieka! A ,,Noce w Rodanthe'' oczywiście gorąco polecam.
,,Mam tylko nadzieję, że biegniesz do czegoś, a nie uciekasz przed czymś.''
,,Im większa miłość, tym większa tragedia. Te dwa elementy zawsze idą w parze.''
Kolejna piękna historia napisana przez niezawodnego Nicholasa Sparksa!
Pomimo tego, iż można było domyślić się zakończenia lub ogólnie jak potoczą się dalsze wydarzenia, Sparks ma dar przedstawiania swoich opowieści w ujmujący, chwytający za serce sposób, dzięki czemu jesteśmy w stanie...
2018-08-15
Jak dobrze było powrócić do twórczości Sparksa!
,,Najdłuższa Podróż'' to według mnie jedna z lepszych powieści tego autora. Wzruszająca, z wieloma elementami zaskoczenia i bardzo mocno chwytająca za serce. Obowiązkowa dla każdego miłośnika romansów!
,,Myślę, że człowiek powinien umierać tak, jak żył; otoczony tymi, których zawsze kochał."
Jak dobrze było powrócić do twórczości Sparksa!
,,Najdłuższa Podróż'' to według mnie jedna z lepszych powieści tego autora. Wzruszająca, z wieloma elementami zaskoczenia i bardzo mocno chwytająca za serce. Obowiązkowa dla każdego miłośnika romansów!
,,Myślę, że człowiek powinien umierać tak, jak żył; otoczony tymi, których zawsze kochał."
2018-11-01
,,Smutek jest ceną miłości.''
Można by powiedzieć, że po napisaniu ponad 20 książek, autor nie jest w stanie wymyślić nic nowego. Nicholas Sparks powracając z kolejną powieścią, udowadnia jednak, że niektórzy pisarze stanowią wyjątek od tej reguły.
Tru przylatuje z Zimbabwe do Sunset Beach, aby poznać swojego biologicznego ojca i dowiedzieć się więcej o przeszłości nieżyjącej od dawna matki. W tym samym czasie Hope przygotowując się do ślubu jednej ze swoich przyjaciółek, postanawia spędzić tydzień w wakacyjnym domku rodziców, by przemyśleć skomplikowane relacje ze swoim partnerem. Kiedy drogi dwójki bohaterów przypadkowo skrzyżują się ze sobą, każde z nich będzie musiało stanąć przed trudną decyzją, która może całkowicie zmienić ich życie.
Książki Sparksa bazują na pewnym schemacie: poznajemy mężczyznę i kobietę, którzy przez zwykły zbieg okoliczności nawiązują coraz bliższą relację prowadzącą zazwyczaj do romansu. Dopiero później następuje moment kulminacyjny, który wywraca miłosną idyllę do góry nogami, serwując nam emocjonalny rollercoaster. Jednym taki układ nie przypadnie do gustu, drugich przykuje do powieści na wiele godzin, nie pozwalając odstawić jej nieskończonej. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy - uwielbiam, jak Nicholas bawiąc się słowami, z prostej historii potrafi stworzyć piękną, do głębi poruszającą opowieść o ludziach poszukujących miłości, za którą zawsze trzeba zapłacić pewną cenę. Autor nigdy nie przestaje mnie zaskakiwać swoimi zakończeniami. Choćbym nieważne jak bardzo chciała domyślić się finału, drobne szczegóły wciąż pozostają do odkrycia, czym permanentnie wbijają mnie w fotel (bądź łóżko, zależy od dnia).
,,Z każdym oddechem'' to powieść, która niekoniecznie wniesie coś konkretnego do naszego życia. Być może ciężko będzie nam nawet uwierzyć, że podobna historia jest w stanie zdarzyć się w rzeczywistości, jednak myślę, że wszyscy w głębi serca marzą, by było inaczej. Pragniemy doświadczać wielkich, wzniosłych rzeczy, a gdy nie udaje nam się dokonać tego w naszym świecie, uciekamy do książek i fikcji literackiej. Cała sztuka tkwi w wybraniu właściwego tytułu; tytułu, który pozwoli nam uwierzyć w autentyczność opisywanych wydarzeń i zachowa się na dłużej w naszej pamięci. Dlatego w takich chwilach zawsze mogę polegać na Sparksie, który po tylu latach wciąż nie wyszedł z wprawy, zaskakując mnie wciąż tak samo, jak za pierwszym razem.
Podsumowując, mogę powiedzieć, że spośród wszystkich książek z twórczości Nicholasa, ,, Z każdym oddechem'' jest jedną z tych, które poleciłabym komuś do przeczytania w pierwszej kolejności. Myślę, że to mówi samo za siebie.
,,Smutek jest ceną miłości.''
Można by powiedzieć, że po napisaniu ponad 20 książek, autor nie jest w stanie wymyślić nic nowego. Nicholas Sparks powracając z kolejną powieścią, udowadnia jednak, że niektórzy pisarze stanowią wyjątek od tej reguły.
Tru przylatuje z Zimbabwe do Sunset Beach, aby poznać swojego biologicznego ojca i dowiedzieć się więcej o przeszłości...
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co wyjątkowego kryje się w polecanym przez wszystkich ,,Pamiętniku''. I dopiero pod koniec książki, znalazłam na nie odpowiedź.
Jak wiadomo, miłość, która połączyła Noaha i Allie jest na dobrą sprawę piękna. Każdy z nas marzy, by doświadczyć tego rodzaju uczucia, by móc stać się dla kogoś tym jedynym i niepowtarzalnym. Przyjemnie czyta się taką historię. Jednak same retrospekcje aż tak bardzo mnie nie zachwyciły.
Dopiero fragmenty opisywane z punktu widzenia sędziwego człowieka, który co dzień na nowo opowiada swojej chorej na Alzheimera żonie ich wspólnie spędzone życie, dotarły do mnie z większą mocą. Sparks posługuje się tak barwnymi w odbiorze słowami, tak dobitnymi, a zarazem cudownymi, iż nie sposób się nie wzruszyć.
Niezajmująca wiele czasu, książka utrwalająca się w pamięci.
Jeśli ktoś poszukuje dobrej powieści romantycznej, to tytuł w sam raz dla niego. Mimo wszystko, nie potrafię wyzbyć się wrażenia, że w tym przypadku wolałabym ujrzeć całą historię na ekranie telewizora. Być może się mylę.
Niemniej jednak mogę szczerze powiedzieć o niej, że jest naprawdę bardzo, bardzo ładna.
,,Jesteśmy zupełnie inni. Pochodzimy z dwóch różnych światów, a jednak to właśnie Ty nauczyłaś mnie wagi miłości. Pokazałaś mi, co to znaczy troszczyć się o kogoś i dzięki temu stałem się lepszym człowiekiem.''
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
więcej Pokaż mimo toDługo zadawałam sobie pytanie, co...