-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-01-17
2016-04-29
2016-07-01
"Nie ma sensu wierzyć w to, co się widzi, jeśli widzi się tylko to, w co się wierzy."
Z Marie Lu spotkałam się już wcześniej. Jej trylogia "Legenda", wywarła na mnie ogromne wrażenie. Do dzisiaj jest to jedna z najlepszych dystopicznych historii, jakie dane było mi przeczytać. Dlatego też sięgając po "Malfetto. Mroczne piętno", miałam wysokie oczekiwania. Na szczęście Marie Lu nie zawodzi.
Opowieść rozgrywa się w alternatywnej wersji renesansowych Włoch. Przez całą Europę przechodzi zaraza. Ci co ją przeżyli zostali naznaczeni, zaczęto nazywać ich Malfetto. Niektórzy z nich, okazują się być posiadaczami nadnaturalnych mocy. Główną bohaterką jest Adelina Amouteru - nastolatka, Malfetto, posiadaczka Mrocznego Piętna - której sercem zawładnął mrok.
Interesującym doświadczeniem jest przeczytać książkę, w której głównym bohaterem jest czarny charakter. Ciekawie jest poznać kogoś, kto żywi się strachem innych ludzi, kim kieruje chora ambicja i żądza zemsty. Autorka dobrze wie, co robi. Sprawiła, że trudno było mi się od książki oderwać.
"Chęć zadawania krzywdy, siania zniszczenia i szukania pomsty jest o wiele potężniejsza od tęsknoty za miłością czy chęci niesienia pomocy."
Marie Lu posiada ogromny talent do tworzenia postaci. Każdy z bohaterów tej książki jest wyrazisty, pełen życia i emocji. Kosiarz, Pająk, Posłaniec, Wicher i Gwiezdna Złodziejka, inaczej zwani Bractwem Sztyletu - każde z nich wnosi do książki coś nowego. Od mocy, po charakter. Nie wszystkich obdarzyłam sympatią, ale każdy bohater jest ważną częścią historii.
Jest jeszcze on - Teren Santoro. Wróg numer jeden. Wiem, że drogi jego i Adeliny jeszcze nie raz się zetkną. Czekam na to z niecierpliwością.
Świat przedstawiony przez autorkę, również jest godny uznania. Nie przepadam za tak odległymi czasami, ale jeśli w grę wchodzi wersja alternatywna, jestem skłonna przymknąć na to oko. Tu niczego nie musiałam przymykać, wszystko zostało skonstruowane tak, że nie mam się do czego przyczepić.
Do stylu w jakim została napisana książka, również przyczepić się nie mogę. Pani Lu już wcześniej urzekła mnie swoimi opowieściami, więc w tej kwestii mogę być po prostu nieobiektywna.
Na koniec napiszę, że jest to historia o walce dobra ze złem. O silnym trzymaniu się skrawków dobroci i życzliwości, mimo wszystko. Niestety, skrawki nie wystarczają... Adelina pozwala, by mrok wziął w posiadanie jej duszę. Tym razem ciemna strona ma dużą szansę na triumf.
"Teraz to ja będę wykorzystywać. Moja kolej, by zadawać ból."
Z pewnością sięgnę po kontynuację. Polecam.
"Nie ma sensu wierzyć w to, co się widzi, jeśli widzi się tylko to, w co się wierzy."
Z Marie Lu spotkałam się już wcześniej. Jej trylogia "Legenda", wywarła na mnie ogromne wrażenie. Do dzisiaj jest to jedna z najlepszych dystopicznych historii, jakie dane było mi przeczytać. Dlatego też sięgając po "Malfetto. Mroczne piętno", miałam wysokie oczekiwania. Na szczęście...
2016-07-27
"Imiona nie są ważne. Istotne jest tylko i wyłącznie to, co nosisz w sercu."
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie podejrzewałam, że po lekturze "Szklanego tronu", będę chciała jeszcze więcej. Nie spodziewałam się po tej książce niczego, co by mogło mnie zaskoczyć. A jednak!
Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Celaena Sardothien, wyszkolona zabójczyni. Jedna z najlepszych. Popełniła jednak jeden błąd. Została schwytana i skazana na dożywotnią pracę w kopalni soli. Mimo wszystko, los się do niej uśmiecha. Książę Dorian składa jej ofertę nie do odrzucenia. Teraz Celaena musi zawalczyć o swoją wolność, inaczej czeka ją śmierć.
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Z początku nie mogłam się wkręcić tak do końca w tę historię, ale ze strony na stronę było coraz lepiej. Opowieść o Celaenie jest silnie uzależniająca. Autorka umiejętnie buduje napięcie i ciężkie sytuacje, w które wrzuca swoich bohaterów.
Do bohaterów nie mam zastrzeżeń. Zabójczyni Adarlanu jest postacią pełną życia, charyzmy i humoru. Ciężko nie zapałać do niej sympatią. Jej cięte komentarze i fakt, że nigdy się nie poddaje wywołują uśmiech na mej twarzy. Pomimo ciężkich przeżyć i okrucieństwa, którego zaznała pozostała człowiekiem. Człowiekiem pełnym skrytych uczuć, które powoli i na nowo w niej rozkwitają. Cieszę się, że mogłam być świadkiem tego, jak nawiązuje przyjaźnie i odnajduje sens swojego życia. Bohaterowie drugoplanowi, a czasem i pierwszoplanowi, również są dobrze skrojeni. Dorian, Chaol, Nehemia. Każde z nich wnosi do książki światło i nadzieję, że ludzkie dobro nie zniknęło.
Na królewskim dworze nie brakuje również intryg. Są intrygi mroczne i niebezpieczne, ale są i intrygi typowo dworskie. Świetnie się bawiłam, gdy intryga za intrygą kończyły się fiaskiem.
Świat średniowieczny stworzony przez Panią Maas jest wyjątkowy. Nie jest to świat, za którym szaleję, ale w takiej formie odpowiada mi jak najbardziej. Opisy krajobrazów, szklanego zamku, magicznych stworzeń - to wszystko sprawia, że klimat tej książki staje się niepowtarzalny.
Podoba mi się, że nie ma tu narracji pierwszoosobowej. Cieszę się również z tego, że autorka postanowiła pisać z różnych perspektyw. Nadaje to książce większego kontrastu i pozwala poznać sytuacje z innej strony. Lubię takie zabiegi i zawsze ich szukam.
Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać, że z pewnością sięgnę po część następną. Nie da się tak po prostu zapomnieć o niepozornej dziewczynie, która potrafi wzbudzić strach w najtwardszych mężczyznach.
"Nazywam się Celaena Sardothien – szepnęła. – Choć moje imię nie ma znaczenia. Możesz mnie nazywać Celaeną, Lillian albo suką, a ja i tak cię pokonam."
Polecam.
"Imiona nie są ważne. Istotne jest tylko i wyłącznie to, co nosisz w sercu."
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie podejrzewałam, że po lekturze "Szklanego tronu", będę chciała jeszcze więcej. Nie spodziewałam się po tej książce niczego, co by mogło mnie zaskoczyć. A jednak!
Główną bohaterką jest siedemnastoletnia...
2016-08-11
"Bom ich wolnymi stworzył i wolni zostaną,
Mimo niewolę grzechu przez siebie obraną,
Inaczej musiałbym ich zmienić w ich przyrodzie." - "Raj utracony" J. Milton
Zabierając się do tej książki nie miałam dużych oczekiwań. Jakże się zdziwiłam, gdy książka okazała się naprawdę dobra i wyjątkowa w swoim rodzaju. Nie potrzeba wiele. Nie potrzeba rozlewu krwi i brutalnych rządów, aby stworzyć przerażającą wizję świata przyszłości. Wydaje mi się, że historię Rory można brać ku przestrodze. Być może tak kiedyś skończymy. Z nosami w superinteligentnych telefonach pozbawieni wolnej woli.
Rory żyje w świecie, w którym narzędziem absolutnie niezbędnym w codziennym funkcjonowaniu jest aplikacja Lux. Sama też tak uważa, do czasu. Wszystko się zmienia, gdy dostaje się do elitarnej Akademii Theden i poznaje wytatuowanego chłopaka z irokezem. Zbuntowanego Northa, który nie korzysta z Luxa i otwiera Rory oczy na prawdziwą rzeczywistość.
Autorka doskonale wiedziała o czym pisze. Nic w tej książce nie znalazło się przez przypadek. Wszystko jest tak poprowadzone, aby czytelnik się nie znużył i miał ochotę na więcej.
Inspiracja twórczością J. Miltona, nadaje książce głębszego wydźwięku. Jest to naprawdę dobry wybieg ze strony autorki. Te wszystkie cytaty i zagadki oparte na utworze "Raj utracony" sprawiają, że książka ze zwyczajnej staje się wyjątkowa.
Historia jest pełna napięcia, niepewności oraz szalonych, przerażających i niewiarygodnych intryg. Ciekawym sposobem jest wykorzystanie spirali i ciągu Fibonacciego. Więcej napisać nie mogę, bo odkryję zbyt wiele. W książce nie ma rozlewu krwi, ani strzelanin. Tak jak pisałam wcześniej, jest to niepotrzebne. Pozycja broni się swoją przerażającą prostotą w dobrym tego słowa znaczeniu.
Podobało mi się to, że w końcu główną bohaterką jest naprawdę mądra i roztropna dziewczyna. Żadna zagadka i tajemnica nie były w stanie jej zatrzymać. Nic nie było w stanie jej zawrócić z raz obranej drogi. Żadne niepowodzenie, kłopoty czy nawet niechlubne Zwątpienie.
Inni bohaterowie również nie odstają poziomem. North i Hershey. Dobrze mieć takich przyjaciół, gdy wkracza się na ścieżkę wojenną z tak potężną korporacją. Z korporacją gotową posunąć się do morderstwa, byleby zachować dobre imię firmy. Ciekawą postacią jest także dr. Tarsus. W najgorszej godzinie pokazała na co naprawdę ją stać.
Wątek miłosny również przypadł mi do gustu. Bez zbędnej słodkości i dramatyzmu. Zwykły, realny i jak najbardziej interesujący.
Świat stworzony przez Lauren Miller, pomimo swojej pospolitości jest zatrważający. Aplikacja, która dobiera nam przyjaciół, mówi co zjeść, gdzie iść, w co się ubrać. Nie może być nic gorszego niż zniewolenie człowieka przez postęp. Ludzie stali się zakładnikami własnych sprzętów elektronicznych. Najgorszy jest jednak fakt, że za własnym przyzwoleniem. Przecież zawsze mamy wybór, prawda?
Zakończenie książki może nie należy do spektakularnych, ale na pewno do poruszających i pouczających.
"Głupcowi pisane jest powtarzać historię. Mądry człowiek ma dość rozumu, by tego uniknąć."
Polecam.
"Bom ich wolnymi stworzył i wolni zostaną,
Mimo niewolę grzechu przez siebie obraną,
Inaczej musiałbym ich zmienić w ich przyrodzie." - "Raj utracony" J. Milton
Zabierając się do tej książki nie miałam dużych oczekiwań. Jakże się zdziwiłam, gdy książka okazała się naprawdę dobra i wyjątkowa w swoim rodzaju. Nie potrzeba wiele. Nie potrzeba rozlewu krwi i brutalnych rządów,...
2016-09-15
"Są tacy mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu kobiety, by je dokumentnie spieprzyć na zawsze."
Zacznę od tego, że zanim sięgnęłam po książkę, film oglądałam dziesiątki razy. Z początku nie byłam świadoma, że historia Stephanie Plum miała swój początek na papierze. W końcu przyszło oświecenie i przemożna chęć przeczytania pierwowzoru. Napiszę krótko: jestem zachwycona!
Strata pracy, samochodu, rozwód - to wszystko przydarzyło się Stephanie Plum. Długi się piętrzą, w lodówce jest tylko światło i do tego odcięli jej telefon. Praca, potrzebna jej praca. W desperacji podejmuje się łapania bandziorów. Jako łowca nagród, przyjmuje zlecenie na Josepha Morellego, z którym wiąże ją ciekawa przeszłość. Czy zemsta będzie słodka?
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie podejrzewałam, że książka tak bardzo mi się spodoba. Tym bardziej, że jest zaklasyfikowana jako kryminał. Takowych pozycji nie czytuję, bo nie lubię, ale może zmienię w tej kwestii zdanie. Lekkie kryminały z dużą dozą humoru i świetną narracją głównej bohaterki mogę pochłaniać codziennie.
Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z budowaniem napięcia. Choć wiedziałam jak książka się skończy, nie czułam się znudzona. Jak wiadomo, film chwilami się różnił, a szkoda. Według mnie w książce wszystko zostało poprowadzone ciekawiej. Nie mogę tej pozycji niczego zarzucić. Zarzucić mogę jedynie sobie, że tak późno sięgnęłam po historię Stephanie w wersji papierowej.
Bardzo intrygował mnie wątek z Benitem Ramirezem. W filmie został tak bardzo uproszczony, że to, aż boli. Coś, co jest ważne dla ogółu fabuły, zostało zredukowane praktycznie do zera. Nie popieram.
Główny wątek historii, czyli pogoń Stephanie za nieuchwytnym Morellim, uważam za bardzo udany. Od początku do końca bawiłam się świetnie. Autorka dodając do tego rozmaite intrygi, zwroty akcji, niecodzienne poczucie humoru, dreszczyk niepewności i strachu sprawiła, że ja jako czytelnik pragnę więcej.
Bohaterowie zostali skrojeni bardzo dobrze. Stephanie Plum nie da się nie polubić. Jej błyskotliwość, upór i wyjątkowe poczucie humoru sprawiły, że książkę czytałam z uśmiechem na twarzy, niejednokrotnie zaśmiewając się w głos. Jej słowne potyczki z Morellim i niewyjaśnione sprawy z przeszłości nadają książce charakteru i pazura.
Wyjątkowo podobała mi się scena z odprowadzeniem NS-a, Pana Earling'a. Ogólnie rzecz biorąc podobało mi się wszystko. Takie książki czyta się z przyjemnością. Z pewnością sięgnę po kontynuację. Po tak dobrym początku, kwestią czasu jest kiedy część druga, zagości na mojej półce w pokoju.
Z czystym sumieniem mogę napisać: TAK. Książka jest lepsza od filmu.
"Rozumiem, że się boisz. Ja też się boję. Ale my jesteśmy ci dobrzy, a ci dobrzy zawsze wygrywają."
Polecam.
"Są tacy mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu kobiety, by je dokumentnie spieprzyć na zawsze."
Zacznę od tego, że zanim sięgnęłam po książkę, film oglądałam dziesiątki razy. Z początku nie byłam świadoma, że historia Stephanie Plum miała swój początek na papierze. W końcu przyszło oświecenie i przemożna chęć przeczytania pierwowzoru. Napiszę krótko: jestem...
2016-10-02
"Śmierć jednakże była zarówno jej klątwą, jak i darem, a do tego dobrą przyjaciółką od wielu, wielu lat."
Kolejna część cyklu "Szklany tron" i kolejne pozytywne zaskoczenie. Dzięki takim książkom cieszę się, że czytam. Dla takich historii warto porzucić wszelkie, domowe obowiązki i zarywać noce. Ostrzeżenie - moja opinia może nosić, śladowe ilości popadnięcia w zachwyt w postaci "ochów" i "achów".
Celaena Sardothien zdobywa tytuł Królewskiej Obrończyni. Nie jest jednak lojalna względem korony. Sekret ten skrywa głęboko w sercu, nawet przed przyjaciółmi. Taką tajemnicę nie jest łatwo zatrzymać tylko dla siebie, tym bardziej, że na horyzoncie pojawiają się groźne siły. Siły, które mogą zniszczyć cały świat, chyba że... Chyba, że Celaena odważy się stawić im czoło.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie podejrzewałam, że ta część pochłonie mnie jeszcze bardziej, niż jej poprzedniczka. Od początku do samego końca, książkę czytałam z zapartym tchem. Takie książki przywracają mi wiarę we współczesnych autorów. Pokazują, że są gdzieś na tym świecie ludzie, którzy potrafią dobrze pisać i wkładać w to całe swoje serce. Być może seria nie należy do lektur ambitnych, ale jest idealną pozycją dla czytelników lubujących się w motywie magii, królestw i niezliczonej ilości morderstw.
Od pierwszej do ostatniej strony, Pani Maas nie oszczędza swoich bohaterów. Te wszystkie potyczki z potworami, intrygi i polityczne zagrania są strzałem w dziesiątkę. Zaostrzają apetyt i wzmagają chęć sięgnięcia po kontynuację.
Wszechobecna magia, Znaki Wyrda, gadająca kołatka... Ach, dawno tak dobrze się nie bawiłam. Czytając tę książkę targały mną różne emocje. Od radości po smutek. Nie obeszło się bez nieprzewidzianych zwrotów akcji i śmierci nieodpowiednich bohaterów. Nad tym drugim mocno ubolewam...
Cieszę się, że wątek miłosny nie przysłania głównej fabuły. Cieszę się również, że Pani Maas kontynuuje pisanie z wielu perspektyw. Uwielbiam takie zabiegi. Najbardziej wstrząsną mną rozdział poświęcony niewolnicy z Calaculli.
Bohaterowie... Nie napiszę nic więcej, jak tylko to, że lubię każdą z postaci. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się relacje pomiędzy Dorianem, Chaolem i Celaeną.
Świat przedstawiony przez autorkę należy, do najlepiej zobrazowanych światów jakie przyszło mi poznać. Sarah J. Maas potrafi przekazać obraz za pomocą słów i pobudzić wyobraźnie jak mało kto. Szklany zamek, tajemne tunele, katakumby, grobowiec, Znaki Wyrda, inne wymiary. Mogłabym wymieniać bez końca. Wszystko to wyobraziłam sobie bez problemów i z wielką przyjemnością. Każdy rozdział był napisany tak, że odłożenie książki było dużym wyzwaniem. Chcę więcej. Na pewno sięgnę po kontynuację. Warto.
"Są rzeczy, które słychać uszami. Inne usłyszysz tylko sercem."
Polecam.
"Śmierć jednakże była zarówno jej klątwą, jak i darem, a do tego dobrą przyjaciółką od wielu, wielu lat."
Kolejna część cyklu "Szklany tron" i kolejne pozytywne zaskoczenie. Dzięki takim książkom cieszę się, że czytam. Dla takich historii warto porzucić wszelkie, domowe obowiązki i zarywać noce. Ostrzeżenie - moja opinia może nosić, śladowe ilości popadnięcia w zachwyt w...
2015-03-15
2015-03-23
2015-03-17
2016-04-14
2016-05-23
"Nie ma nic z wyjątkiem cierpienia i żalu, gdy myślimy o rzeczach i ludziach, których nie możemy mieć, o możliwościach, których nigdy nie zyskamy."
Pierwszy raz moje odczucia względem książki nie są jednoznaczne. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek odczuwała po lekturze tak skrajne emocje jak teraz. Chwilami miałam ochotę rzucić książką o ścianę, żeby za chwilę się zerwać i złapać ją w locie zanim w nią uderzy. Mimo chwilowych wątpliwości, mogę szczerze napisać, że jest to jedna z najlepszych książek tego gatunku, z którymi przyszło mi się zmierzyć.
"Nevermore" to opowieść o Isobel i Varenie. Cichym gocie i popularnej cheerleaderce. Ich losy splatają się za sprawą wspólnego projektu z literatury. Z czasem przestaje chodzić już tylko o projekt. Gdy opadają wszystkie maski, główni bohaterowie stają się sobie coraz bliżsi. Dziewczyna ulegając fascynacji światem i osobą Varena, wpuszcza do swojego poukładanego życia chaos.
Książka ta, to połączenie romansu, horroru, szczypty humoru i fascynacji twórczością Edgara Allana Poego. Autorka świetnie wykreowała świat cieni, snu i mroku. Pokuszę się o stwierdzenie, że gdyby nie wyśniony świat, w którym ożywają najkoszmarniejsze opowieści E.A.Poego, to książka nie miałaby w sobie tego uroku, który posiada.
"Patrząc w ciemność tę głęboką, stałem ze zdumieniem w oku,
Sny śniąc, jakich nikt z śmiertelnych nie śmiał śnić [...]." "Kruk" E.A.Poe
Główni bohaterowie stworzeni przez autorkę są ciekawi, aczkolwiek chwilami irytujący. Przyznam szczerze, że to Isobel jest główną przyczyną moich skrajnych uczuć względem książki. Raz niezbyt mądra blondyneczka, innym razem sprytna i błyskotliwa. Nie ukrywam, że wolę ją w tej drugiej odsłonie. Tak więc, droga autorko nie rób jej tego więcej! Isobel nie zasługuje na miano pustej cheerleaderki! Varen - mroczny, niebezpieczny, inaczej mówiąc bardzo interesujący i pociągający. Pomimo kilku wad, które posiadają nie miałam problemu z ich polubieniem.
Prawdę pisząc, dawno nie spotkałam tak odmiennych zewnętrznie bohaterów, którzy tak doskonale pasują do siebie wewnętrznie. Tym razem sprawdza się powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce".
Gorzej mają się sprawy z bohaterami drugoplanowymi. Nikki, Alyssa, Brad - o zgrozo! Co za szablonowość. Jedynie do Gwen nie mam żadnych zastrzeżeń. Żywiołowa, pomysłowa i bardzo, bardzo pozytywna postać.
Nie pozostaje mi nic innego jak pochwalić debiutancką powieść Pani Creagh. Styl, dialogi, opisy wydarzeń - to wszystko składa się na wciągającą całość.
Z pewnością sięgnę po kontynuację.
"Uważaj, czego pragniesz... Możesz to otrzymać!"
Polecam.
"Nie ma nic z wyjątkiem cierpienia i żalu, gdy myślimy o rzeczach i ludziach, których nie możemy mieć, o możliwościach, których nigdy nie zyskamy."
Pierwszy raz moje odczucia względem książki nie są jednoznaczne. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek odczuwała po lekturze tak skrajne emocje jak teraz. Chwilami miałam ochotę rzucić książką o ścianę, żeby za chwilę się...
2016-09-08
"Staraj się tylko pamiętać, co cię uszczęśliwia, dobrze? Nie okłamuj samej siebie tylko dlatego, że tak jest bezpieczniej. Rzeczywistość tak nie działa..."
Do sięgnięcia po książkę, przekonał mnie film. Tym razem film w ręce wpadł mi pierwszy. Jak to w ekranizacjach bywa, wszystko zostało zmienione. Nie oznacza to jednak, że książka wypada gorzej.
Siedemnastoletnia Bianca ma dwie wspaniałe przyjaciółki i nietypowe poczucie humoru. Wesley, licealny podrywacz wyjątkowo działa jej na nerwy. Tym bardziej, że to on pierwszy nazwał ją DUFF. Mimo fatalnego początku, Bianca jest nim zaintrygowana. Zaczynają się spotykać. Jego męski punkt widzenia i własne problemy uświadamiają jej, że nie musi się wstydzić swoich uczuć i wyglądu. Od tej chwili zyskuje nowego przyjaciela, choć sama nie chce się do tego przyznać.
Przyznam szczerze, że nie tego się spodziewałam. Mój pogląd na tę książkę wypaczyła jej ekranizacja. Szkoda, w pewnym sensie jestem zawiedziona. Przygotowałam się zupełnie na coś innego. Nie myślałam, że zastanę takie różnice, ale w pewnym sensie jestem również zadowolona. W przeważającej mierze książki są lepsze od swoich adaptacji filmowych. Według mnie tak jest i tym razem.
"Duff. Ta brzydka i gruba.", porusza interesujące aspekty naszego życia. Mimo, że jest to książka typowo młodzieżowa, można wyciągnąć z niej więcej. Autorka pokazała jak wielkim problemem, może okazać się brak akceptacji samego siebie. Jak wpływają na ludzi podziały społeczne, które zaczynają się już w szkole. Jak w dzisiejszych czasach, wpływa na nasze samopoczucie aktualny "kanon piękna". Pokazuje również, że dzięki rodzinie i odpowiednim przyjaciołom, takie błahe kompleksy jak: małe cycki czy za duży nos, są nieważne. Odpowiedni ludzie akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy.
Do głównych bohaterów zastrzeżeń nie mam. Podobała mi się postać Bianki. Jej poczucie humoru, cynizm i wrodzony wykrywacz głupoty sprawiły, że książkę czytałam z uśmiechem na twarzy. Jej kłopoty z poczuciem własnej wartości, a następnie akceptacja i zrozumienie, że każdy ma kompleksy przypomniały mi, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Wesley z kolei chwilami mnie irytował. Któż mu nadał prawo do przyczepiania etykietek innym? Sam przecież, za maską pewności siebie, skrywał swoje problemy z poczuciem własnej wartości. Koniec końców zreflektował się i z czystym sumieniem mogę napisać, że jego również polubiłam.
Wniosek wyciągam z tego jeden. Tak jak Bianca, nie zamierzam więcej nikogo oceniać. Każdy podejmuje własne decyzje, czy stosowne czy nie, nie nam to oceniać. Każdy popełnia błędy, a cała sztuka tkwi w tym, aby się na nich uczyć.
Na koniec napisać muszę jeszcze tylko to, że styl w jakim została napisana książka bardzo mi się podobał. Narracja nie była męcząca. Wątki ciekawe, a to że książka chwilami przewidywalna, wcale mi nie przeszkadzało. Przeczytałam ją w jeden dzień i nie żałuję, że wpadła w moje ręce.
"Niezależnie od tego, dokąd uciekniesz, jakie znajdziesz sobie sposoby, by zapomnieć, rzeczywistość i tak cię w końcu dogoni."
Polecam.
"Staraj się tylko pamiętać, co cię uszczęśliwia, dobrze? Nie okłamuj samej siebie tylko dlatego, że tak jest bezpieczniej. Rzeczywistość tak nie działa..."
Do sięgnięcia po książkę, przekonał mnie film. Tym razem film w ręce wpadł mi pierwszy. Jak to w ekranizacjach bywa, wszystko zostało zmienione. Nie oznacza to jednak, że książka wypada gorzej.
Siedemnastoletnia Bianca...
2016-04-04
2016-02-10
2016-03-21
2016-03-23
2016-05-15
"Przyszłość pozostaje w ciągłym ruchu, bezustannie się zmienia. Każdy z twoich dzisiejszych uczynków wpływa na to, co wydarzy się nazajutrz. A to, co zrobisz jutro, nie odwróci twoich czynów z dzisiaj."
Sięgając po książkę Virgini Boecker nie oczekiwałam wiele, z wielu powodów. Pierwszym i najważniejszym jest fakt, że czasy średniowieczne nie są moim ulubionym motywem w książkach. Tak więc duże było moje zdziwienie gdy Pani Boecker niepostrzeżenie wciągnęła i zauroczyła mnie stworzonym przez siebie światem.
Główna bohaterka Elizabeth Grey służy w doborowej jednostce królewskich łowców czarownic. Całe jej szesnastoletnie życie kręci się wokół tropienia i wypleniania wszelkich przejawów i praktykowania magii w Anglii. W dziwnych okolicznościach jednak, sama Elizabeth zostaje oskarżona o uprawianie czarów, aresztowana i skazana na śmierć. Jej wybawcą okazuje się człowiek, którego o to nigdy by nie podejrzewała. Jej największy wróg - Nicholas Perevil. Od tej chwili całe jej życie zmienia się diametralnie.
Autorka wprowadza nas w świat pełen magii, kłamstw, intryg i niebezpieczeństw. Virginia Boecker znakomicie wykreowała alternatywną rzeczywistość średniowiecznej Anglii. Epoka, w której przyszło żyć głównej bohaterce jest ukazana jako bezlitosna i brutalna nie tylko dla istot nadnaturalnych.
Książka pomimo swojej brutalności jest czarująca i nie chodzi mi o magię w niej zawartą. Czarujący jest motyw nieśmiałej przyjaźni rodzącej się pomiędzy wrogami. Również to jak uprzedzenia i nienawiść przeobrażają się w delikatną miłość mimo przeciwności losu.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę są intrygujący i oryginalni. Główna bohaterka pomimo swojej kruchej aparycji okazała się osobą niezwykle silną zarówno psychicznie jak i fizycznie. Elizabeth Grey polubiłam już od pierwszego rozdziału. Jej hardość, determinacja a przede wszystkim humor sprawiają, że nie sposób jej nie polubić. Bohaterowie drugoplanowi też nie pozostają mi obojętni. Barwny George, zbuntowana Fifer i zdystansowany John - lepszych towarzyszy Elizabeth nie mogła sobie wymarzyć.
Debiutanckiej powieści Virgini Boecker pod względem stylu nie mam nic do zarzucenia. Przy tej książce nie da się nudzić. Akcja trwa od pierwszej do ostatniej strony książki. Wyraziste opisy i dowcip sprawiają, że czyta się ją lekko i przyjemnie.
"Przeszłości nie da się zmienić. Wiesz o tym równie dobrze jak ja. Z drugiej strony, nie da się również przewidzieć przyszłości. (...) To, co zrobisz, kim zechcesz zostać, zależy wyłącznie od ciebie."
Polecam.
"Przyszłość pozostaje w ciągłym ruchu, bezustannie się zmienia. Każdy z twoich dzisiejszych uczynków wpływa na to, co wydarzy się nazajutrz. A to, co zrobisz jutro, nie odwróci twoich czynów z dzisiaj."
Sięgając po książkę Virgini Boecker nie oczekiwałam wiele, z wielu powodów. Pierwszym i najważniejszym jest fakt, że czasy średniowieczne nie są moim ulubionym motywem w...
2016-05-28
"Co stracili po upadku? Prawie wszystko, prawie wszystkich, ale wciąż istniało piękno."
Po przeczytaniu tej pozycji, mój pogląd dotyczący książek z tego gatunku uległ zmianie. Zombie? Zabójstwa w celu rozrywki dla mas? Wizja państwa totalitarnego? Nie. Zamiast tego dostajemy obraz świata spustoszonego przez epidemię grypy gruzińskiej, w którym ludzie starają się po prostu przetrwać. Emily St. John Mandel przestawiła najbardziej prawdopodobną i wzruszającą wizję świata po zagładzie.
"Samo przetrwanie nie wystarcza" - Star Trek
Zgodnie z myślą przewodnią, garstka ludzi zwana Podróżującą Symfonią stara się urozmaicić życie innym ludziom. Ta mała grupa artystów podróżuje z osady do osady dając koncerty i wystawiając dzieła Shakespeare'a.
Jest to melancholijna i poruszająca opowieść, która toczy się na przestrzeni wielu lat. Poznajemy życie przed, w trakcie i po wybuchu epidemii. Książka zmusza do zastanowienia się nad ulotnym pięknem obecnego świata.
Autorka przypomina nam, że wszystkie dokonania ludzkości są nietrwałe. W dobie walki o przetrwanie takie rzeczy jak, niedziałające lekarstwa czy elektryczność nie są ważne. Ważne są natomiast relacje, które dają nam siłę przetrwania i motywację do odtworzenia tego co było.
"Piekło to brak ludzi, za którymi tęsknisz."
Bohaterowie borykają się również z bólem wspomnień. Bólem po stracie bliskich, bólem po stracie dawnego życia. Żyją z obawą, że tego co było już nigdy nie uświadczą. Jednakże najbardziej cierpią ci, którzy z poprzedniego świata pamiętają najwięcej.
"[...] czy najtrudniej nie mają ci, którzy najlepiej pamiętają stary świat? [...] im więcej pamiętasz, tym więcej straciłeś."
Mój czas spędzony z tą książką uważam za udany. Chwilami czegoś mi brakowało, nie wiem dokładnie czego. Jednak nie zmienia to faktu, że książka jest dobra i godna polecenia. Dawno nie czytałam książki, która wywołałaby we mnie uczucie zastanowienia, zwątpienia i chęci zapytania czy taki koniec, który jest zarazem początkiem jest prawdopodobny. Tej pozycji to się udało.
Największym minusem tej pozycji są niestety literówki i błędy. Papierowy Księżycu weźcie się za siebie. Mimo tej wady książkę jak najbardziej polecam.
"Co stracili po upadku? Prawie wszystko, prawie wszystkich, ale wciąż istniało piękno."
Po przeczytaniu tej pozycji, mój pogląd dotyczący książek z tego gatunku uległ zmianie. Zombie? Zabójstwa w celu rozrywki dla mas? Wizja państwa totalitarnego? Nie. Zamiast tego dostajemy obraz świata spustoszonego przez epidemię grypy gruzińskiej, w którym ludzie starają się po prostu...
2016-07-04
"[...] w widoku twardego człowieka o krwawiącym sercu jest coś przygnębiającego. Wydaje się wtedy zaskoczony, zupełnie jakby w momencie, gdy pęka mu serce, uświadamia sobie, że je ma."
Z twórczością C. J. Daugherty miałam okazję spotkać się wcześniej. Przyznam szczerze, że moja przygoda z serią "Wybrani", skończyła się na tomie pierwszym. Choć książka sama w sobie nie była zła, czegoś mi brakowało. Postanowiłam jednak dać autorce drugą szansę, tym bardziej, że książki nie napisała sama. Pisarski duet sprawił, że historię Sachy i Taylor czytało mi się bardzo dobrze. Tym razem na pewno sięgnę po część następną.
Taylor Montclair (Anglia). Główna bohaterka pewnego dnia odkrywa, że drzemią w niej potężne moce. Dziewczyna poznaje szokującą prawdę o sobie i swojej rodzinie. Dowiaduje się, że moc która w niej buzuje zwana jest tajemnym ogniem.
Sacha Winters (Francja). Na jego rodzinę, setki lat temu została rzucona klątwa, która ma obejmować trzynaście pokoleń. Każdy pierworodny z synów, w dniu swoich osiemnastych urodzin umiera. Sacha jest trzynasty. Jego dni są policzone. Jednak na świecie istnieje osoba, która może go ocalić.
Jestem pozytywnie zaskoczona historią, jaką uraczyły mnie obie panie. Oklepany temat, okazał się być mniej oklepany niż się spodziewałam. Nic nie było do końca oczywiste. Nie było za słodko, co więcej było mrocznie i niebezpiecznie. Romans nie przytłacza, czasami go wręcz brakuje. Spodziewałam się romantycznych uniesień, cieszę się, że ich praktycznie nie ma, jednocześnie odczuwając niedosyt.
Główni bohaterowie, zostali bardzo dobrze skrojeni. Podobał mi się humor i podejście Sachy do swojego problemu. Mimo tragicznej sytuacji, potrafił czerpać korzyści z życia. I to jakie! Taylor urzekła mnie swoją determinacją i zaangażowaniem. Oboje zostali postawieni przed trudnym zadaniem. Nie jedni by się poddali. Jednak nie oni, co świadczy o ich odwadze i chęci pomocy sobie nawzajem. W tym przypadku nadzieja na lepsze jutro pokonała strach przed nieznanym.
Do stylu w jakim została napisana książka nie mam zarzutów. Podobał mi się brak narracji pierwszoosobowej i przedstawienie punktu widzenia z różnych perspektyw. Tym razem C. J. Daugherty mnie nie zawiodła. Z pewnością ma na to wpływ twórczość Cariny Rozenfeld. Oby tak dalej. Jest to naprawdę dobry początek. Mam ochotę na więcej i na pewno sięgnę po część drugą.
Podobało mi się również przerzucanie akcji z Anglii do Francji. Nadaje to pewnej świeżości. Ciekawie jest poznać Paryż nie tylko z tej ładnej, turystycznej strony.
Z niecierpliwością oczekuję na kolejną część. Sacha i Taylor zasługują na szczęśliwe zakończenie, jak nikt inny.
"To co za dnia wydaje się bezpieczne i znajome, nocą staje się całkiem obce."
Polecam.
"[...] w widoku twardego człowieka o krwawiącym sercu jest coś przygnębiającego. Wydaje się wtedy zaskoczony, zupełnie jakby w momencie, gdy pęka mu serce, uświadamia sobie, że je ma."
Z twórczością C. J. Daugherty miałam okazję spotkać się wcześniej. Przyznam szczerze, że moja przygoda z serią "Wybrani", skończyła się na tomie pierwszym. Choć książka sama w sobie nie...
"Gdy upada jeden, wszyscy upadamy."
Sięgając po tę książkę nie miałam wygórowanych oczekiwań. Dystopie, antyutopie i im podobne to dziś już oklepany i wszechobecny temat. Co więc w tej książce może być wyjątkowego? Innego? Nie oczekiwałam wiele bo przecież większość twierdzi "to już było". Otóż niekoniecznie. Przekonałam się, że nawet oklepany temat może być źródłem niepowtarzalnej historii. Gdy zaczęłam poznawać historię Todda Hewitta moje uprzedzenia w mgnieniu oka zniknęły.
"Jestem Todd Hewitt... Mam dwanaście lat i dwanaście miesięcy. Mieszkam w Prentisstown na Nowym Świecie. Dokładnie za miesiąc stanę się mężczyzną."
Głównym bohaterem jak i narratorem jest wyżej przedstawiony Todd, któremu wiernie towarzyszy jego pies Manczi. Trzynastoletni "prawie" mężczyzna mieszka w jedynej na Nowym Świecie osadzie pełnej mężczyzn. Szum -zarazek- wykorzystany przez Szpakli -wrogo nastawione stwory- zabił połowę mężczyzn i wszystkie kobiety w osadzie Prentisstown. Ci mężczyźni, którzy przetrwali odkryli, że potrafią czytać w myślach sobie nawzajem jak i zwierzętom. Ale czy na pewno w to co wierzy Todd jest prawdą?
Chłopcu nie żyje się w osadzie najlepiej. Jak może być dobrze skoro wszyscy o Toddzie wszystko wiedzą? Znają jego słabości oraz sekretne myśli. Więc skoro nie ma już przed nikim tajemnic to kim właściwie jest? Tak... życie Todda naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych. Jednak wszystko się zmienia gdy chłopak wraz z Manczim odwiedza bagna i spotyka tam dziewczynę - wymarły gatunek. Jeśli zobaczył "coś" co uważał za wymarłe to co tu nie gra? Czy ktoś celowo nie powiedział mu całej prawdy? Bo chociaż nigdy nie widział na własne oczy dziewczyny to wie. Wie, że się nie pomylił.
Od tej chwili życie Todda zmienia się całkowicie. Uzbrojony w nóż, o którym zawsze marzył z wiernym przyjacielem Manczim i milczącą dziewczyną musi uciekać z Prentisstown.
Przygoda wypełniona jest po brzegi akcją. Wciąga tak, że człowiek zapomina o wszystkim w jednej chwili. Opowieść pełna wzlotów i upadków, miłości i nienawiści, o zabijaniu i darowaniu życia, ale przede wszystkim jest to historia pełna nieśmiałej nadziei jak i niestety jej braku.
"- Ale zawsze jest nadzieja [...]. Zawsze trzeba mieć nadzieję."
Styl w jakim zostało napisane "Na ostrzu noża" jest prosty. Z początku trochę chaotyczny, ale zarazem pełen uroku. Patrick Ness znakomicie wykreował świat, w którym przyszło żyć naszym bohaterom. Postacie stworzone przez autora są ciekawe i oryginalne. Nie są płaskie ani pozbawione emocji. Narracja Todda jest chropowata, ale przyjemna. Nie ma w niej nic co by mnie zniechęciło do dalszego czytania. Podobało mi się złamanie "czwartej ściany" przez głównego bohatera czyli bezpośrednie zwroty do nas - czytelników. Użyte przez autora powtórzenia tekstu z początku mogą wydawać się irytujące i niepotrzebne. Jednak przewracając stronę za stroną przestałam się tym denerwować i zrozumiałam, że taki właśnie jest Todd.
"Na ostrzu noża" zostanie w mojej pamięci na czas nieokreślony. Młody Hewitt utorował sobie drogę do mojego serca swoim uporem, prostotą i bezgranicznym oddaniem bliskim osobom. Cieszę się, że mogłam być świadkiem tego jak młody Todd z "prawie" mężczyzny staje się mężczyzną. Długo będę wspominać dylematy i problemy bohaterów tej książki oraz to jak pomimo tych wszystkich rzucanych im kłód pod nogi tliła się w nich nadzieja do samego końca.
Zakończenie nie było takie jakiego się spodziewałam. Było dla mnie zaskoczeniem.
"Myślę, że może wszyscy upadamy. [...]... pytanie brzmi, czy potrafimy się później podnieść."
Polecam.
"Gdy upada jeden, wszyscy upadamy."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSięgając po tę książkę nie miałam wygórowanych oczekiwań. Dystopie, antyutopie i im podobne to dziś już oklepany i wszechobecny temat. Co więc w tej książce może być wyjątkowego? Innego? Nie oczekiwałam wiele bo przecież większość twierdzi "to już było". Otóż niekoniecznie. Przekonałam się, że nawet oklepany temat może być źródłem...