Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka, którą otrzymałam w prezencie, już nawet nie wiem z jakiej okazji. Pani Bukowa jest znana szerszej publiczności z memów internetowych, ironicznie prześmiewających życie zwykłej trzydziestolatki w wielkim mieście. "Wielki Poradnik..." nie różni się od nich specjalnie. To krótkie historie różnych przygód głównej bohaterki, które zazwyczaj kończyły się czymś zabawnym. Nie spodziewałam się raczej niczego innego niż rozrywki, którą otrzymałam. Pani Bukowa wprowadziła mnie też w 2022 rok

Książka, którą otrzymałam w prezencie, już nawet nie wiem z jakiej okazji. Pani Bukowa jest znana szerszej publiczności z memów internetowych, ironicznie prześmiewających życie zwykłej trzydziestolatki w wielkim mieście. "Wielki Poradnik..." nie różni się od nich specjalnie. To krótkie historie różnych przygód głównej bohaterki, które zazwyczaj kończyły się czymś zabawnym....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek Annie Barrows, Mary Ann Shaffer
Ocena 7,4
Stowarzyszenie... Annie Barrows, Mary...

Na półkach:

Po raz kolejny to książka, którą gdzieś zobaczyłam, coś się obiło o uszy, ale niespecjalnie zachęciło do czytania. Po wielkim bum z powodu filmu o książce znów zrobiło się głośno i wtedy po raz kolejny dziwnym trafem sięgnęłam po nią.

Znajdujemy się razem z bohaterami po wydarzeniach II wojny światowej w Wielkiej Brytanii. Nasza główna bohaterka Juliet wymienia listy ze swoimi przyjaciółmi. Pewnego dnia otrzymuje list od tajemniczej osoby, która zdradza jej, że znalazła książkę należącą kiedyś do Juliet. Dzięki tej wiadomości wkrótce nasza bohaterka dowiaduje się o losach mieszkańców małej wyspy.

Jak mogę ocenić tę książkę? Cóż. Powieść napisana w formie listów to coś zupełnie nowego dla mnie, co w jakiś sposób przyciągało do lektury. Sami bohaterowie niestety jakoś szczególnie mnie nie porwali. Miałam czasem wrażenie, że to taki trochę serial do czytania. Nie wiem, czy to zmęczenie wałkowaną przez wielu autorów, często bezmyślnie tematyką okołowojenną czy coś zupełnie innego. Mogę jedynie powiedzieć, że to lekkie czytadło, może stanowić odskocznię po czymś cięższym.

Podsumowując, to spędziłam całkiem spokojne wieczory, czytając "Stowarzyszenie...", ale nie na tyle, by nazwać je cudownym czy niesamowitym.

Po raz kolejny to książka, którą gdzieś zobaczyłam, coś się obiło o uszy, ale niespecjalnie zachęciło do czytania. Po wielkim bum z powodu filmu o książce znów zrobiło się głośno i wtedy po raz kolejny dziwnym trafem sięgnęłam po nią.

Znajdujemy się razem z bohaterami po wydarzeniach II wojny światowej w Wielkiej Brytanii. Nasza główna bohaterka Juliet wymienia listy ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zawiodłam się na tej pozycji. Przepiękne ilustracje, opowieści, dzięki którym wydarzenia Trzeciej Ery stają się jeszcze łatwiejsze do zrozumienia, dumni bohaterowie, którzy często chcieli dobrze, a nie zawsze im to wychodziło. Must have dla każdego fana czy fanki Tolkiena.
Miejscami można się zniechęcić. Długie opisy, mało dialogów. Jednak gwarantuję, że po pewnym czasie fabuła na tyle wciągnie, że nie będziecie mogli się oderwać.

Nie zawiodłam się na tej pozycji. Przepiękne ilustracje, opowieści, dzięki którym wydarzenia Trzeciej Ery stają się jeszcze łatwiejsze do zrozumienia, dumni bohaterowie, którzy często chcieli dobrze, a nie zawsze im to wychodziło. Must have dla każdego fana czy fanki Tolkiena.
Miejscami można się zniechęcić. Długie opisy, mało dialogów. Jednak gwarantuję, że po pewnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy przeczytałam opis Miłości... byłam zachwycona i spodziewałam się naprawdę wspaniałej lektury. Tymczasem trochę się zawiodłam. O tytułowej miłości niewiele można dowiedzieć się od mistrzów. Częściej dzielą się swoimi przeżyciami z wojny, tym jak postrzegają swoje życie, czym są dla nich relacje ogólnie, opowiadają o swoich karierach. Nie jest to oczywiście coś odrzucającego. Pokazuje jeszcze mocniej, że osoby starsze często pragną mieć obok siebie kogoś, z kim mogliby powspominać. Jednak liczyłam na coś innego i dlatego moja ocena jest tak niska. Chciałabym rzeczywiście przeczytać o tym jak mistrzowie postrzegają miłość, bo na pewno mieliby dużo na ten temat do opowiedzenia.

Kiedy przeczytałam opis Miłości... byłam zachwycona i spodziewałam się naprawdę wspaniałej lektury. Tymczasem trochę się zawiodłam. O tytułowej miłości niewiele można dowiedzieć się od mistrzów. Częściej dzielą się swoimi przeżyciami z wojny, tym jak postrzegają swoje życie, czym są dla nich relacje ogólnie, opowiadają o swoich karierach. Nie jest to oczywiście coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę przeczytałam jakiś czas temu, jednak dużo pamiętam z fabuły. Znaleziono dwie walizki, w środku szczątki osób. Kto zabił, jaki był motyw? Erika Foster postanawia rozwiązać tę zagadkę.
Właściwie czytając, dowiedziałam się, że jest to kolejna część cyklu opowieści o tytułowej detektywce słowackiego pochodzenia. Nie ukrywam, że w tym momencie trochę mniej wygodnie się czytało, ze względu na to, że w trakcie powieści następowały czasem nawiązania do poprzednich książek, chociaż nie były one bardzo wyraźne.
Bohaterowie moim zdaniem mocno średni, miałam wrażenie jakby wyjęci z serialu kryminalnego, który włączamy sobie do najgorszej czynności na świecie- prasowania. Główną bohaterkę dało się lubić, kibicowałam jej w trakcie śledztwa.
Niestety moim zdaniem włączenie historii morderców było niepotrzebne i zepsuło przynajmniej mi w znaczny sposób lekturę. Często denerwowałam się, kiedy z ich perspektywy widać było rzeczy, które w bardzo prosty sposób doprowadziłyby od razu do ich schwytania, a które z perspektywy detektywów były kompletnie niewidoczne.
Finał nie zaskoczył mnie w szczególny sposób, można go było przewidzieć. Niemniej samo czytanie przebiegało sprawnie, dzięki krótkim rozdziałom, zazwyczaj zakończonym w taki sposób, że nie chciało się przerywać lektury.
Ostatecznie spędziłam razem z ''Z zimną krwią'' przyjemnie czas. To idealne czytadło na jesienne wieczory.

Książkę przeczytałam jakiś czas temu, jednak dużo pamiętam z fabuły. Znaleziono dwie walizki, w środku szczątki osób. Kto zabił, jaki był motyw? Erika Foster postanawia rozwiązać tę zagadkę.
Właściwie czytając, dowiedziałam się, że jest to kolejna część cyklu opowieści o tytułowej detektywce słowackiego pochodzenia. Nie ukrywam, że w tym momencie trochę mniej wygodnie się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze ciekawiły mnie tematy medycyny sądowej. Może dlatego, że jako kilkuletnie dziecko oglądałam z rodzicami CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas, a być może zainteresowanie zrodziło się samo.
Doktor Richard Shepherd jest znanym brytyjskim patologiem. W swojej książce opisuje wiele przypadków medycznych, z którymi spotkał się w trakcie praktyki. Są to zarówno morderstwa jak i wypadki. Pomiędzy sprawy wplata historie ze swojego życia. W jaki sposób w ogóle zrodziła się w nim myśl o zostaniu lekarzem medycyny sądowej, jak jego praca wpływała na bliskich. Dla mnie życie doktora Shepherda to opowieść o życiu człowieka, który zdecydował się na jeden z najtrudniejszych zawodów świata. To opowieść człowieka, który jest taki jak każdy z nas. Przeżywa wzloty i upadki, zdarzają mu się błędy. Rani innych ludzi, jest raniony przez innych ludzi. Pozwoliło to spojrzeć na postać doktora jako na kogoś, z kim możemy się czasem utożsamić. Nie tylko jako zimną figurę, jaką często przedstawia się w mediach.
Dla wielbicieli kryminałów będzie to doskonała lektura, pozwoli też skonfrontować się z przekonaniami, które być może wynieśliśmy z innych książek.

Zawsze ciekawiły mnie tematy medycyny sądowej. Może dlatego, że jako kilkuletnie dziecko oglądałam z rodzicami CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas, a być może zainteresowanie zrodziło się samo.
Doktor Richard Shepherd jest znanym brytyjskim patologiem. W swojej książce opisuje wiele przypadków medycznych, z którymi spotkał się w trakcie praktyki. Są to zarówno morderstwa jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po lekturze "Kredziarza" zapragnęłam przeczytać też inne książki autorki. Wybór padł na "zniknięcie Annie Thorne". Jakiż to był błąd.
Z pozoru błaha historia. Bohater wraca do miasteczka, w którym się wychował, aby objąć posadę nauczyciela. W dzieciństwie jego rodzinie przytrafiła się tragedia. Jego młodsza siostra zaginęła. Po kilku dniach odnalazła się, ale już nie była taką osobą jak wcześniej.
To opowieść o poszukiwaniach, próbie wytłumaczenia sobie przeszłości, poukładania w głowie spraw. Jednak dzieje się to w tak dziwny i niezrozumiały sposób, do tego stopnia, że w pewnym momencie nie wiedziałam, co się dzieje i o co tak naprawdę chodzi.
Wielu wskazywało na bardzo dosłowne inspirowanie się twórczością Kinga. Nie wiem, czy to prawda, ponieważ przeczytałam tylko jedną jego książkę. Natomiast w "Zniknięciu Annie Thorne" wydarzenia "nadprzyrodzone" tak bardzo mieszały się z wydarzeniami rzeczywistymi, że nie można było odróżnić jednych od drugich.
Historia sama w sobie miała potencjał, żeby wykorzystać ją w naprawdę ciekawy sposób. Niestety moim zdaniem zabrakło dokładnego przemyślenia, jak wydarzenia w książce mają się toczyć. Wielkie rozczarowanie.

Po lekturze "Kredziarza" zapragnęłam przeczytać też inne książki autorki. Wybór padł na "zniknięcie Annie Thorne". Jakiż to był błąd.
Z pozoru błaha historia. Bohater wraca do miasteczka, w którym się wychował, aby objąć posadę nauczyciela. W dzieciństwie jego rodzinie przytrafiła się tragedia. Jego młodsza siostra zaginęła. Po kilku dniach odnalazła się, ale już nie była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko ocenić mi książkę tak naprawdę dla dzieci. Na pewno było to ciekawe przeżycie spojrzeć na świat z perspektywy dziecka, które traci wzrok. W tym wszystkim Mafalda pozostaje jednak ciepłą osobą. Bardzo stara się być dobrą dla przyjaciół, cieszyć się z każdego dnia, w którym jest w stanie jeszcze widzieć.
Przechodzenie przez wszystkie stadia choroby razem z Mafaldą pokazało, jak wielką siłą jest wdzięczność, ale też posiadanie wokół siebie wspierających ludzi. Jak często problemy przestają być takie straszne, jeśli dzielimy je z kimś, kto nam pomoże. Myślę, że to idealna książka na jesienne wieczory, kiedy chcemy przykryć się ciepłym kocykiem. Ta książka zdecydowanie nam na to pozwoli.

Ciężko ocenić mi książkę tak naprawdę dla dzieci. Na pewno było to ciekawe przeżycie spojrzeć na świat z perspektywy dziecka, które traci wzrok. W tym wszystkim Mafalda pozostaje jednak ciepłą osobą. Bardzo stara się być dobrą dla przyjaciół, cieszyć się z każdego dnia, w którym jest w stanie jeszcze widzieć.
Przechodzenie przez wszystkie stadia choroby razem z Mafaldą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Zabić drozda” jest uważane za klasykę literatury amerykańskiej. Dzieciaki w szkołach omawiają tę powieść i zastanawiają się nad tym czy jej przesłanie jest wciąż aktualne. Moim zdaniem bardzo.
Lata 30. XX wieku. W świecie zdominowanym przez dorosłych głos dziecka wydaje się być mało ważny. Dziewczynka próbuje zrozumieć skomplikowany świat, kiedy dowiaduje się, że jej ojciec ma w sądzie bronić czarnoskórego mężczyznę oskarżonego o gwałt. Sprawa wydaje się od początku bardzo trudna. Społeczność małego miasteczka w Alabamie zdaje się być od samego początku negatywnie nastawiona do adwokata jak i do jego dzieci. W takiej atmosferze mała Skaut dowiaduje się o świecie najważniejszych prawd.
Czytając „Zabić drozda” z dzisiejszej perspektywy trudno mi ocenić czy cokolwiek zmieniło się w wymiarze sprawiedliwości. Wystarczy spojrzeć na ruch Black Lives Matters, by zobaczyć, że wciąż występuje problem rasizmu, skazywania osób niewinnych tylko ze względu na kolor ich skóry. Wciąż mamy problem z przemocą wobec kobiet i dzieci. Wciąż potrafimy oceniać, bez jakichkolwiek dowodów.
Dla mnie lektura „Zabić drozda” była smutnym przypomnieniem, że świat nie zmienił się jakoś szczególnie od czasów małej Skaut. Wciąż musimy uczyć dzieci, że każdy z nas jest równy, a i tak nie mamy gwarancji, że spojrzenie na świat małego człowieka nie zmieni się pod wpływem działania niesprzyjającego środowiska.
„Zabić drozda” przypomina mi też wciąż na nowo, żeby tak jak Atticus ojciec głównej bohaterki nie poddawać się w walce o słuszną sprawę, żeby pamiętać o tym, że warto bronić bezbronnego.

„Zabić drozda” jest uważane za klasykę literatury amerykańskiej. Dzieciaki w szkołach omawiają tę powieść i zastanawiają się nad tym czy jej przesłanie jest wciąż aktualne. Moim zdaniem bardzo.
Lata 30. XX wieku. W świecie zdominowanym przez dorosłych głos dziecka wydaje się być mało ważny. Dziewczynka próbuje zrozumieć skomplikowany świat, kiedy dowiaduje się, że jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Małe życie” święciło swoje triumfy kilka lat temu, ale z racji tego, że jeszcze wtedy nie czytałam tak dużo, nie poświęciłam tej książce aż tak dużo uwagi. Wrzuciłam ją na półkę na Legimi, gdzie czekała na swoją kolej, która w końcu nadeszła.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że „Małe życie” od razu sprawiło, że nie mogłam się od niego oderwać. Na samym początku miałam wręcz mieszane uczucia. Historia o czterech facetach zamieszkujących Nowy Jork, każdy zajmuje się czymś innym, a mimo wszystko łączy ich przyjaźń. Postanowiłam jednak dać książce szansę.
„Małe życie” jest trochę jak cebula. Powoli odkrywa przed czytelnikiem kolejne warstwy opowieści i coś, co na pierwszy rzut oka wydawało się nie być niczym szczególnym, nabiera znaczenia dopiero po czasie. Bohaterowie odsłaniają swoje historie powoli, tak byśmy jako czytelnicy mogli poczuć, jakbyśmy rzeczywiście się z nimi zaprzyjaźniali. Ostatecznie zanurzamy się jednak w przeszłość jednego z bohaterów, która prowadzi nas aż do samego finału.
Bohaterowie „Małego życia” wydają się być do bólu zwyczajni, jednocześnie będąc niesamowicie uzdolnionymi jednostkami, co odbiera w jakiś sposób realizmu opowieści. Z drugiej strony myślę, że to celowy zabieg, by pokazać ten american dream, z pozoru cudowny, dający niesamowite możliwości, a kryjący w sobie wiele bólu, wyrzeczeń i traum.
W procesie czytania miałam momenty, gdy odkładałam książkę, ponieważ było mi zbyt trudno mierzyć się z przeżyciami bohaterów, nierzadko bardzo traumatycznymi. Myślę, że mimo wszystko pozwalały one zrozumieć osobowość postaci i dlaczego dokonywały one takie, a nie inne wybory.
Hanya Yanagihara nie objaśnia wszystkiego. Pozwala czytelnikowi na spekulacje i zastanawianie się co by było gdyby. Pozostawia też z przynajmniej w moim odczuciu smutną refleksją na temat ludzkiego życia. Jest ono często kruche i łatwe do zniszczenia, jeśli nie otaczają nas kochające osoby.
Podsumowując, polecam przeczytać „Małe życie”, mimo że jest to lektura często trudna, a także długa, w końcu książka liczy sobie 817 stron. Pozwala jednak doświadczyć kruchości i zwyczajności codziennego życia.

„Małe życie” święciło swoje triumfy kilka lat temu, ale z racji tego, że jeszcze wtedy nie czytałam tak dużo, nie poświęciłam tej książce aż tak dużo uwagi. Wrzuciłam ją na półkę na Legimi, gdzie czekała na swoją kolej, która w końcu nadeszła.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że „Małe życie” od razu sprawiło, że nie mogłam się od niego oderwać. Na samym początku miałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do lektury zachęciły mnie dobre opinie na temat... Filmu o tym samym tytule. A, jako że zazwyczaj wolę przeczytać książkę przed obejrzeniem filmu, zdecydowałam się na to, by dać jej szansę.
"Mój piękny" syn to opowieść ojca, który walczy o syna, uzależnionego od narkotyków. Poznajemy historię od samego początku, poprzez dzieciństwo Nicka i jego czasy nastoletnie. Śledzimy wydarzenia, które doprowadziły go do sięgnięcia po narkotyki, a to wszystko z perspektywy autora, czyli ojca Nicka.
Widzimy, jak zaciętą walkę podejmuje David o życie i zdrowie syna, jak nie poddaje się pomimo wielu, naprawdę wielu upadków Nicka. Razem z nim możemy prześledzić proces odwykowy i terapeutyczny. Razem z nim lękamy się o to co dzieje się z Nickiem, razem z nim próbujemy kolejnych programów odwykowych i po raz kolejny próbujemy odbudować zniszczone przez nałóg zaufanie.
To niesamowita historia o tym jak uzależnienie członka rodziny, może przekształcić się we współuzależnienie pozostałych osób. Jak bardzo możemy zatracić się w próbie uratowania ukochanej osoby.
Książka pozostawia z wieloma refleksjami nad tym jak samemu postrzega się uzależnienie, ale też konfrontuje z własnymi przekonaniami na temat pomocy osobom uzależnionym. Myślę, że każdy powinien sięgnąć po "Mojego pięknego syna", a zwłaszcza rodzice.

Do lektury zachęciły mnie dobre opinie na temat... Filmu o tym samym tytule. A, jako że zazwyczaj wolę przeczytać książkę przed obejrzeniem filmu, zdecydowałam się na to, by dać jej szansę.
"Mój piękny" syn to opowieść ojca, który walczy o syna, uzależnionego od narkotyków. Poznajemy historię od samego początku, poprzez dzieciństwo Nicka i jego czasy nastoletnie. Śledzimy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lektura tej książki była bardzo bolesna. "Kwiaty dla Algernona" to opowieść o upośledzonym umysłowo Charliem Gordonie, który zostaje wybrany do badania nad poprawą inteligencji. Prowadzący badania sprawdzili już możliwości poprawy u szczura Algernona, który wykazał bardzo dużą poprawę. Charlie również zostaje poddany operacji i jak można się domyślić, również zaczyna wykazywać coraz większy iloraz inteligencji. Jednakże czy za poprawą IQ następuje również zmiana na lepsze w życiu prywatnym Charliego?
Po przeczytaniu "Kwiatów dla Algernona" pozostałam ze smutnymi refleksjami na temat społeczeństwa, które krytykuje wszystko, co w jakikolwiek odstaje od normy. Jak bardzo każdy z nas pragnie zostać pokochany i zaakceptowany takim, jaki jest. I jak często ten skrzywdzony człowiek w nas domaga się uwagi. Dla mnie "Kwiaty dla Algernona" zwróciły uwagę na to jak traktuję innych ludzi, jakim sama jestem człowiekiem.

Lektura tej książki była bardzo bolesna. "Kwiaty dla Algernona" to opowieść o upośledzonym umysłowo Charliem Gordonie, który zostaje wybrany do badania nad poprawą inteligencji. Prowadzący badania sprawdzili już możliwości poprawy u szczura Algernona, który wykazał bardzo dużą poprawę. Charlie również zostaje poddany operacji i jak można się domyślić, również zaczyna...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Małe kobietki. Wydanie ilustrowane Louisa May Alcott, Frank Thayer Merrill
Ocena 7,3
Małe kobietki.... Louisa May Alcott, ...

Na półkach:

Postanowiłam przeczytać tę klasykę literatury, szczególnie że niedawno wyszedł film pod tym samym tytułem.
"Małe kobietki" to historia czterech sióstr- Meg, Jo, Beth i Amy, które muszą radzić sobie w codziennym życiu same, ponieważ ich ojciec wyruszył na wojnę (najprawdopodobniej secesyjną, ale nie jestem pewna). W książce możemy zaobserwować ich codzienne życie i rozterki, z jakimi mierzą się dorastające dziewczyny.
To bardzo ciepła i pełna miłości powieść, która otuliła mnie jak kocyk. Oczywiście nie zgadzałam się ze wszystkim przedstawionym w powieści np. w sposobie wychowania dziewczyn, jednak wzięłam poprawkę na to, że akcja "Małych kobietek" rozgrywa się w innych czasach. Mimo wszystko myślę, że to lektura dla każdego, kto chciałby na chwilę oderwać się od codziennego życia i poczuć, że cokolwiek by się działo, ostatecznie skończy się dobrze.

Postanowiłam przeczytać tę klasykę literatury, szczególnie że niedawno wyszedł film pod tym samym tytułem.
"Małe kobietki" to historia czterech sióstr- Meg, Jo, Beth i Amy, które muszą radzić sobie w codziennym życiu same, ponieważ ich ojciec wyruszył na wojnę (najprawdopodobniej secesyjną, ale nie jestem pewna). W książce możemy zaobserwować ich codzienne życie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mam pojęcia, czy można tę książkę w jakikolwiek ocenić. Po lekturze myślę, że ocena rewelacyjna do niej nie pasuje. Nie dlatego, że jest kiepska, ale ciężko nazwać rewelacyjnym to, co zostało w tym reportażu przedstawione.
Pani Justyna Kopińska pokazała świat, w jakim żyły setki chłopców i dziewczynek w ośrodku prowadzonym przez siostry z Zabrza. Ogrom cierpienia tych dzieci był ciężki do przyswojenia. To, z jakim traktowaniem mierzyły się każdego dnia, z brakiem ciepła, miłości oraz ogromem kar szczególnie tych fizycznych. Pobyt w ośrodku sióstr na wielu z nich odcisnęło tak straszne piętno, że nie potrafiły sobie one z nim poradzić w dorosłym życiu.
Chciałabym, żeby takie reportaże już nie powstawały. Żeby każde dziecko było kochane i chciane, a sprawcy przemocy wobec nich ukarani, ale to chyba marzenie.

Nie mam pojęcia, czy można tę książkę w jakikolwiek ocenić. Po lekturze myślę, że ocena rewelacyjna do niej nie pasuje. Nie dlatego, że jest kiepska, ale ciężko nazwać rewelacyjnym to, co zostało w tym reportażu przedstawione.
Pani Justyna Kopińska pokazała świat, w jakim żyły setki chłopców i dziewczynek w ośrodku prowadzonym przez siostry z Zabrza. Ogrom cierpienia tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do przeczytania "Niepokój przychodzi o zmierzchu" skusiła mnie któraś internetowa recenzja, jak również wakacyjny maraton czytelniczy. Lektura zajęła mi jakieś trzy dni, chociaż nie ukrywam, że momentami miałam ochotę ją odłożyć.

W rodzinie bardzo religijnych Mulderów tuż przed świętami wydarza się tragedia. Najstarszy syn ginie w wypadku. Ta tragedia kładzie się cieniem na życiu wszystkich domowników. Trójka pozostawionych samym sobie dzieci próbuje jakoś radzić sobie z żałobą po bracie, jednocześnie dojrzewając i w dość brutalny sposób poznając siebie.

Powieść pozostawiła mnie ze smutną refleksją nad tym, jak bardzo brak opieki, czułości i miłości może zaszkodzić dorastającym dzieciom. Jak bardzo wychowanie w skrajnie religijnym domu niszczy psychikę. Jak pozbawianie możliwości przeżywania całej gamy emocji w żałobie pcha do niebezpiecznych zachowań. Na własne oczy przekonałam się, że przeciwieństwem miłości wcale nie jest nienawiść, lecz obojętność. Obojętność rodziców wobec potrzeb trójki dorastających dzieci pozostawionych samym sobie.

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" momentami przyprawiał mnie o mdłości, nie mogłam poradzić sobie z okrucieństwem, które potrafiło pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie. Nie umiem ocenić tej książki. Z jednej strony mam wrażenie, że to pozycja, którą powinien przeczytać każdy, żeby zobaczyć skalę zniszczeń, jakich może dokonać w dziecku obojętność. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie miał podobną refleksję i wręcz stwierdzi, że powieść ta nie zasługuje na pochwały i nagrody, jakie dostaje. Dlatego ocenę pozostawiam innym czytelnikom, zapraszając do dyskusji chętne osoby po lekturze.

Do przeczytania "Niepokój przychodzi o zmierzchu" skusiła mnie któraś internetowa recenzja, jak również wakacyjny maraton czytelniczy. Lektura zajęła mi jakieś trzy dni, chociaż nie ukrywam, że momentami miałam ochotę ją odłożyć.

W rodzinie bardzo religijnych Mulderów tuż przed świętami wydarza się tragedia. Najstarszy syn ginie w wypadku. Ta tragedia kładzie się cieniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, że romanse nie są gatunkiem dla mnie.

January przybywa do małego miasteczka, aby uporządkować dom swojego zmarłego ojca. Odkrywa, że obok mieszka jej znajomy z czasów studiów Gus. Po pewnym czasie ona autorka książek ze szczęśliwym zakończeniem i on autor książek o raczej nieszczęśliwym zakończeniu postanawiają zamienić się na gatunki.

Historia jest bardzo prosta i przyjemna. Losy bohaterów czyta się bardzo szybko, tak naprawdę jak sam tytuł wskazuje, można by wziąć ją na plażę i w ciągu jednego popołudnia przeczytać. Pomimo jednak lekkiej formy autorka zdołała pokazać problemy, z jakimi mierzą się pisarze, a także jak trudno znaleźć drogę do wybaczenia. Dla mnie osobiście ,,Beach read'' jest plasterkiem, który można przykleić sobie, kiedy wydaje nam się, że w życiu nie czeka już na nas żadne dobre zakończenie.

Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, że romanse nie są gatunkiem dla mnie.

January przybywa do małego miasteczka, aby uporządkować dom swojego zmarłego ojca. Odkrywa, że obok mieszka jej znajomy z czasów studiów Gus. Po pewnym czasie ona autorka książek ze szczęśliwym zakończeniem i on autor książek o raczej nieszczęśliwym zakończeniu postanawiają zamienić się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do kupienia książki skusiła mnie okładka, ponieważ jest przepiękna. Co do treści to raczej... nie zachwyciła mnie na tyle, żeby dać jej więcej niż 7.

Przenosimy się w czasy polowań na czarownice, dokładniej do Anglii. Młoda Fleetwood nie może donosić ciąży, a właściwie jej dzieci rodzą się martwe. Będąc w kolejnej ciąży bardzo martwi się o to czy tym razem uda jej się donosić, czy po raz kolejny straci dziecko. W tym czasie poznaje tajemniczą Alice Gray, która zostaje jej akuszerką. Na tym muszę zakończyć, ponieważ zdradziłabym zbyt wiele fabuły.

To co najmniej mnie przekonywało to narracja pierwszoosobowa, której po prostu nie lubię. Daje ona perspektywę tylko jednej osoby, przez co mam wrażenie, że nie jestem w stanie do końca poznać wszystkich bohaterów. Kolejną sprawą jest proces czarownic. Miałam straszny niedosyt i czuję, że to dopiero początek mojej przygody z czytaniem losów kobiet, które często były zbyt mądre dla mężczyzn i stąd zostawały skazywane na śmierć.

Same bohaterki bardzo polubiłam. Alice chyba bardziej niż Fletwood, która mimo bycia główną postacią nie zyskała mojej sympatii. Tym, co jednak najbardziej zaskarbiło moje serce to ich relacja. Można powiedzieć, że kobiety połączyła niesamowita przyjaźń, która przecież w tamtych czasach była mało prawdopodobna (pomiędzy panią a wieśniaczką). Natomiast mężczyźni przedstawieni na kartach tej powieści zachowują się w sposób, jaki się spodziewałam. Kompletnie umniejszają rolę kobiet, sprowadzając je niejako do roli przedmiotu, który ma ładnie wyglądać i dać im dziedzica. Pomimo że książka opowiada o dawnych czasach, bardzo mnie to uderzyło.

Ostatecznie ,,Czarownicę ze wzgórza" czytało się całkiem przyjemnie, była bardzo delikatnym wprowadzeniem w temat polowań na czarownice, dlatego polecam ją osobom, które chciałyby się czegoś dowiedzieć, ale niekoniecznie są przekonane do literatury faktu na sam początek. Możemy tu również znaleźć wątki feministyczne, być może wprowadzone przez autorkę celowo, ale ostatecznie nie przeszkadzają w lekturze, mimo że w XVII wieku raczej nie było mowy o prawach kobiet.

Do kupienia książki skusiła mnie okładka, ponieważ jest przepiękna. Co do treści to raczej... nie zachwyciła mnie na tyle, żeby dać jej więcej niż 7.

Przenosimy się w czasy polowań na czarownice, dokładniej do Anglii. Młoda Fleetwood nie może donosić ciąży, a właściwie jej dzieci rodzą się martwe. Będąc w kolejnej ciąży bardzo martwi się o to czy tym razem uda jej się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura tej książki byłą dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Autorka z wielką delikatnością przeprowadza osobę czytającą przez kobiecą seksualność. Odpowiada na wiele nurtujących pytań w bardzo profesjonalny sposób.
Sama nie dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, jednak "Dochodzę" zadziałała na mnie trochę terapeutycznie, utwierdzając mnie w tym, że nie ma absolutnie nic złego w wielu aspektach mojego życia.

Lektura tej książki byłą dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Autorka z wielką delikatnością przeprowadza osobę czytającą przez kobiecą seksualność. Odpowiada na wiele nurtujących pytań w bardzo profesjonalny sposób.
Sama nie dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, jednak "Dochodzę" zadziałała na mnie trochę terapeutycznie, utwierdzając mnie w tym, że nie ma absolutnie nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam trochę mieszane odczucia wobec tej książki.
Z jednej strony jeszcze całkiem niedawno widziałam zachwyty nad nią na booktubie, więc wiedziona ciekawością, czekałam na moment, kiedy będę mogła ją w końcu przeczytać i skonfrontować się z opinią innych.
Po lekturze mogłabym stwierdzić, że to trochę mroczniejsza siostra "Lolity''. Więź pomiędzy Turtle a jej ojcem często przyprawiała mnie o dreszcze i miałam ochotę krzyczeć, co ty najlepszego robisz dziewczyno? Nie widzisz, jak on cię traktuje? To wcale nie jest miłość.
Sposób ukazania charakteru Turtle również bardzo przypadł mi do gustu. Można prześledzić, jak sytuacja w domu wpływa na relacje z innymi, ale również ze samym sobą. Miejscami miałam ochotę przytulić bohaterkę i powiedzieć, że wcale nie jest taka beznadziejna jak uważa.
Moim zdaniem trochę za często czytałam opisy o czyszczeniu broni, strzelaniu i robieniu śniadania. Poza tym okrucieństwo wobec zwierząt, czy wobec innych osób, które ostatecznie niewiele wnosiło do książki, było moim zdaniem niepotrzebne.
Co do tego jak historia się zakończyła, nie mam zbyt wiele uwag. Może jedynie taką, żeby częściej zwracać uwagę na to, co złego dzieje się wokół nas, nie być obojętnym, bo nie każdy poradzi sobie z ogromem cierpienia, jakie na niego spada.

Mam trochę mieszane odczucia wobec tej książki.
Z jednej strony jeszcze całkiem niedawno widziałam zachwyty nad nią na booktubie, więc wiedziona ciekawością, czekałam na moment, kiedy będę mogła ją w końcu przeczytać i skonfrontować się z opinią innych.
Po lekturze mogłabym stwierdzić, że to trochę mroczniejsza siostra "Lolity''. Więź pomiędzy Turtle a jej ojcem często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę dostałam w prezencie i całe wieki zbierałam się do jej przeczytania. Ostatecznie zrobiłam to w tym roku.
Sama koncepcja podróży morskiej, pobytu na bezludnej wyspie bardzo mnie zaciekawił. Jednak charakter Robinsona strasznie mnie irytował. Nie potrafiłam znieść jego strasznego zadufania w sobie i braku szacunku do rodziców. Już nie wspominając o tym, że wywyższa się, nad wszystkich, którzy nie są białymi Anglikami.
Kolonializm wręcz się wylewa z tej książki, dla osób które kompletnie nie orientują się w temacie, może wywołać wiele szkód w postrzeganiu świata. Z tego co pamiętam to lektura szkolna, a nie kojarzę, żeby na zajęciach języka polskiego było wspominane o tym, że teraz ludzi w ten sposób nie powinno się traktować, a tym bardziej nazywać w ten sposób. Wiem, że to klasyk, wiem, że pisany w innych czasach. Nie zwalnia nas to jednak z myślenia i krytycznego podejścia do dzieła.

Książkę dostałam w prezencie i całe wieki zbierałam się do jej przeczytania. Ostatecznie zrobiłam to w tym roku.
Sama koncepcja podróży morskiej, pobytu na bezludnej wyspie bardzo mnie zaciekawił. Jednak charakter Robinsona strasznie mnie irytował. Nie potrafiłam znieść jego strasznego zadufania w sobie i braku szacunku do rodziców. Już nie wspominając o tym, że wywyższa...

więcej Pokaż mimo to