Justyna Dąbrowska

Książka *Matka młodej matki* Justyny Dąbrowskiej wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, zaintrygowana tematem, byłam pełna oczekiwań, ale ostatecznie odczułam rozczarowanie. Po pierwsze, książka jest bardzo krótka, a jej fizyczna forma sprawia wrażenie sztucznie powiększonej – duża czcionka i szerokie marginesy sugerują nadmuchanie treści. Po drugie, choć tytuł sugeruje, że będzie to książka o relacji między matką a młodą matką, większość tekstów to krótkie felietony, które jedynie luźno nawiązują do tego tematu. Sama treść nie jest zła – felietony są mądre, poruszają ważne tematy związane z macierzyństwem, rodzicielstwem bliskości, społecznymi stereotypami oraz rolami w rodzinie. Jednak książka rozczarowuje w kontekście zapowiedzianego tematu. Oczekiwałam głębszej analizy i refleksji na temat relacji matki z młodą matką oraz o stawaniu się babcią, co obiecywał tytuł i opis. Mimo że felietony są ciekawe i poruszają aktualne kwestie, książka nie spełniła obietnicy szczerego zmierzenia się z nową rolą babci, co pozostawia poczucie niedosytu. Dla współczesnych babć książka może być wartościowa, ale zdecydowanie brakuje jej pogłębienia i szczegółowości w omawianiu relacji między pokoleniami.