rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W swoim tomiku Pszoniak opowiada nam historię swojego rodzinnego Bytomia, brudnego, mrocznego i wypełnionego miejskimi legendami na miarę czarnej wołgi. Poezja wyrasta z kopalń, pomników, po prostu, śląskiego miasta. Ze Ślązakami jakoś tak jest, że czują się wyjątkowo związani ze światem, z którego pochodzą i Pszoniak tego stereotypu nie łamie – wręcz przeciwnie – czerpie z niego pełnymi garściami. Czy jednak oprócz miasta jest u Pszoniak coś jeszcze?
Chyba na pewno wisi pomiędzy czymś. Tytuł wskazuje, że między wątpliwością, a pewnością, ale też między ruchem, a stagnacją. Autor chwyta Górny Śląsk w szpony poezji i pokazuje, że zawsze, z każdej strony zostają okruszki ludzi, którzy nie chcą iść w danym kierunku, czego śląskie aglomeracje zdają się być doskonałym przykładem. Pszoniak przedstawia przemijanie, ale nie romantyczne, a namacalne – upadające kopalnie, które przekształcają się w muzea, aby nie zniknąć w zapomnieniu i nie przemienić się w legendę. Wracając do samego tytułu, wydaje się on ciekawy nie tyko ze względu na to wyżej wspomniane zawieszenie, ale też na samą grę słów. Niech pierwszy rzuci kamieniem, ten, który nie powiedział „chyba na pewno”, kiedy chciał w coś wierzyć, mieć jakąś pewność dla siebie i innych, a jednak jedyne co miał to przeczucie, zupełnie niewytłumaczalne i nieuchwytne. Jakby tym tomem Pszoniak chciał złapać obecną sytuację i wpompować ją w wersy, aby móc wskazać rzeczywiste źródło swojego „na pewno”.
W wierszach Pszoniaka czuć moc ziemi, która jest równocześnie metaforyczna (krzyk kamienia z dna, zapadanie się miasta, pod którym drążą kopalnię) i zupełnie realna (pieniądz, który płynie czarną rzeką z kopalni). Czy nie jest tak, że każdy widzi odrobinę magii w górnikach, którzy słysząc ten krzyk, to wołanie i zawodzenie ziemi, schodzą w dół, niżej niż my, zwykli ludzie, możemy to sobie wyobrazić, zmieniając pozornie zwykły kamień w ciepło, prąd i pieniądze? I niech ich święta Barbara ma w opiece, choć dba tylko o nich, a nie całe miasto.
Wiersze wydają się harmonijne, na pierwszy rzut oka niezbyt ciężkie, a jednak wypełnione odwołaniami i inspiracjami tymi, którzy przecierali już szlak przed Pszoniakiem – Białoszewski, Kopyt, a gdzieś nieco dalej Czechowicz, Peiper, Tuwim. Jak jednak nie czerpać z tego nieco dalej, z dwudziestolecia międzywojennego, kiedy tak wyraźnie łączy międzywojniaków i Ślązaków maszyna, pęd, dźwięki postępu wygrzebanego z ziemi (bo skądinąd metal na maszyny i węgiel?). I tutaj znowu mamy dwoistość, z jednej strony Pszoniak, który idzie po swoje wydeptanym poetyckim tunelem, a drugiej jest Górny Śląsk, który chcąc nie chcąc warszawieje.
Właśnie w niuansach ukazuje się talent Pszoniaka, który pokazuje świat dwojaki, ale nie wprost – każe nam się go doszukiwać.
Śląsk u Pszoniaka pachnie dymem, jest brudny, szaro-czarny, przemija, zmienia się, zniekształca nie bacząc na swoich mieszkańców, ale czy nie jest tak, że cały świat teraz tak wygląda? W ten świat wdziera się strach przed nieuniknioną zmianą, która z każdą zapowiedzią ma przynieść klęskę, a jednak wciąż istniejemy, palimy papierosy i węgiel, a świat jakoś się nami nie przejmuje.

W swoim tomiku Pszoniak opowiada nam historię swojego rodzinnego Bytomia, brudnego, mrocznego i wypełnionego miejskimi legendami na miarę czarnej wołgi. Poezja wyrasta z kopalń, pomników, po prostu, śląskiego miasta. Ze Ślązakami jakoś tak jest, że czują się wyjątkowo związani ze światem, z którego pochodzą i Pszoniak tego stereotypu nie łamie – wręcz przeciwnie – czerpie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem Twardocha zabiera nas w podróż do międzywojennej Polski. Brudnej, zmęczonej, chłodnej i obcej. Alois Pokora, syn śląskiego górnika, musi poradzić sobie w nowej rzeczywistości, a jedyne co go w niej kotwiczy to tajemnicza Agnes. La Belle Époque umarła w okopach wojny. Nowy świat narodzi się w bólach rewolucji.
Zacznijmy od języka, który jest dość trudny przy pierwszym spotkaniu. W Pokorze miesza się polski, niemiecki i śląski, a tłumaczenia są niekonsekwentne – raz w tekście, raz w przypisach. Zrozumiały jest powód tych obcojęzycznych wtrąceń, ale ich liczba jest stronami... szalona. Sprawia to, że książkę czyta się momentami trudno.
Docenić należy świat przedstawiony, w którym nie ma luk. Jest on spójny historycznie, ale jakby miało być inaczej, jeśli powieść konsultowana jest z historykiem, co warto docenić, bo nie wszyscy autorzy sięgają po pomoc fachowca. Okrucieństwo równoważy miłosierdzie, w porządek – choćby wojenny – wkrada się chaos, a świat zmienia się, gdy Alois stoi w miejscu. Pomimo młodego wieku jest z poprzedniej epoki i nie potrafi z niej wyjść, nawet kiedy ruszy dalej ze swoim życiem.
Jeśli chodzi o samą postać Pokory była ona dla mnie dość irytująca, niemęska. Wciąż czuje się wyłącznie wyobcowany i niepasujący do kolejnych grup, a swoją marną egzystencję opiera na toksycznej miłości do Agnes. Pokora nie ma w sobie siły walki, a wyłącznie wolę przeżycia. Próbuje prześlizgnąć się z dnia na dzień, niezauważony. Jednocześnie wszyscy widzą w nim wartościowy łup dla swojej ideologii, więc Alois trafia pod kolejne skrzydła „przyjaciół”, którzy wymuszają na nim decyzję, które mszczą się w momencie, w którym Pokora pokazuje, że jednak jest w nim jakiś charakter.
Drugą, równie irytującą postacią jest wspomniana wcześniej Agnes. Kobieta, którą można określić mianem femme fatale. To sztuka zrobić tak irytujących bohaterów.
Książka jest bardzo nierówna, miejscami przyciąga, żeby zaraz odrzucić. Początkowy zapał do czytania i bardzo pozytywne pierwsze wrażenie szybko, bo przed połową, roztrzaskują się i porzucam powieść na kilka tygodni, aby tym razem dotrzeć do końca. Być może to kwestia mojego niezrozumienia Śląska i Ślązaków, bo przecież największy zachwyt ta książka budzi zwykle w Ślązakach, którzy widzą odbicie losów swoich rodzin w tragedii bohatera.
To, co trzeba Twardochowi przyznać, to fakt, że nie boi się poruszyć trudnych tematów. Pochodzenie, różnice klasowe, wojna, odrzucenie przez rodzinę, toksyczna relacja z kobietą. Jeśli chodzi o wyjątkowo udany wątek około wojenny, choć o samej wojnie nie ma aż tak wiele, to piętno, które odciska na świecie jest wyraźne. Sceny z pola walki były moim zdaniem jednymi z najciekawszych, bo w nich Pokora pokazał, że ma inne emocje niż wzdychanie za tym czego mieć nie może. Zastanawiam się jednak, co jest w nim takiego niezwykłego, że spotyka go tyle życzliwości, choćby po odniesionych ranach. Czy wszyscy dostrzegają jego nieudolności i myślą sobie „chłop nie da sobie rady, trzeba mu pomóc”. Dzieje się tak pewnie dlatego, że pomimo wojny i kilkudziesięciu lat na karku Alois w swojej głowie wciąż był chłopcem na naukach u księdza.
Na pochwałę zasługuje też wątek samotności pośród ludzi, której Alois doświadcza. Czasem dzieje się to przez jego pochodzenie – z jednej strony gorszy od lepszych, z drugiej lepszy od gorszych – rozdarty między górniczymi korzeniami, a wykształconą głową, ale także między polskością, a niemieckością. Z wiecznym długiem wobec ludzi, którzy poświęcili wiele, aby mógł być tam, gdzie jest, a jednak wciąż niezadowolony.
Ciekawy jest też zabieg, który w pewnym sensie tłumaczy tą inność i samotność, to dziwne poczucie nieprzynależności, które towarzyszyły Pokorze całe życie, czyli kłamstwo, które zaserwowała wszystkim matka Aloisa. Jakby brakujący element wskoczył na miejsce i nadał tej historii wreszcie sens, choć trochę późno i niespodziewanie. I ten zwrot akcji jest momentem przełomowym dla tej powieści. Nagle lepiej rozumiemy wszystkie te nieuświadomione lub uświadomione błędnie uczucia Aloisa. Gorsze, w tym zwrocie akcji, wydaje mi się jednak to, że historia matki Pokory jest ciekawsza niż jego własna, a przecież nie o tym jest powieść. I wszystko rusza do przodu, ale pojawiasz się ty, Agnes.
Twardoch wkrada się do mainstreamu, a potem rozsiada wygodnie, czy stąd wiele pozytywnych opinii? Nie wiem. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z autorem, który aspiruje do prozy środka, a dzięki temu, że głośno krzyczy (nie zawsze o literaturze) jest znany, więc jego książki są bardzo chwalone. A ja cóż albo jestem odporna na czar Twardocha, albo minęłam się z tą przydługą książką w drzwiach.

Tym razem Twardocha zabiera nas w podróż do międzywojennej Polski. Brudnej, zmęczonej, chłodnej i obcej. Alois Pokora, syn śląskiego górnika, musi poradzić sobie w nowej rzeczywistości, a jedyne co go w niej kotwiczy to tajemnicza Agnes. La Belle Époque umarła w okopach wojny. Nowy świat narodzi się w bólach rewolucji.
Zacznijmy od języka, który jest dość trudny przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z bólem serca daję 5 gwiazdek, serio.
Uwielbiam Jadowską za heksalogię, ale ten zbiór opowiadań jest mocno niedopracowany. Pomysł, jak zawsze, świetny. Są wiedźmy, rodzina i kłopoty, ale w książce sporo niedociągnięć i luk. Czuję że jest napisana, bo SQN potrzebowało coś od pani Anety na szybko. Szkoda.

Z bólem serca daję 5 gwiazdek, serio.
Uwielbiam Jadowską za heksalogię, ale ten zbiór opowiadań jest mocno niedopracowany. Pomysł, jak zawsze, świetny. Są wiedźmy, rodzina i kłopoty, ale w książce sporo niedociągnięć i luk. Czuję że jest napisana, bo SQN potrzebowało coś od pani Anety na szybko. Szkoda.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka dobra, choć strona korektorska woła o poprawki (wiadomo, że to nie wina autorki, dlatego oddzielam to od opinii). A teraz po kolei:
Owianie naszego, znanego świata w tajemnicę to sztuka. Pomimo znanego zestawienia - czarownice, wampiry i demony - nie był płytki. Problem pojawił się w relacji bohaterów: on mroczny i tajemniczy ona wyjątkowa, ale nieświadoma - banał prawda? Nie rzuca to jednak strasznego cienia na całą książkę, jest po prostu typowe i przewidywalne.
Pomimo ponad 700 stron czyta się ją lekko i przyjemnie, poszczególne wątki poboczne są potraktowane dość "po macoszemu", ale dobrze zrzucają ciężar z głównej linii fabularnej.
(Co do ciekawostek, w serialu wątki antagonistów były zdecydowanie bardziej rozbudowane niż w książce co mnie bardzo zaskoczyło i to pozytywnie!)
Podsumowanie? Dobra, lekka książka, w której bardzo efektownie i obrazowo opisana jest magia i jej używanie. Polecam i powieść, i serial.

Książka dobra, choć strona korektorska woła o poprawki (wiadomo, że to nie wina autorki, dlatego oddzielam to od opinii). A teraz po kolei:
Owianie naszego, znanego świata w tajemnicę to sztuka. Pomimo znanego zestawienia - czarownice, wampiry i demony - nie był płytki. Problem pojawił się w relacji bohaterów: on mroczny i tajemniczy ona wyjątkowa, ale nieświadoma - banał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra książka, która leży na granicy powieści i reportażu. Autor prowadzi narrację w sposób powieściowy, ale wplata w fabułę (!) wypowiedzi ludzi, którzy byli, znali, dotykali Miedziankę. Prawie do samego końca czytasz powieść, fikcjonalną, dobrą ale wciąż powieść. Aż docierasz do obecnych czasów i zdajesz sobie sprawę, że pijesz piwo, które na swoją historię w Miedziance i rodzinie Spiżów. I nagle jak ostatni fragment układanki odkrywasz, że to działo się na prawdę, tak blisko ciebie. Że te kopalnie są pod górą. Że ten kościół wśród lasów i łąk stoi jak krzyż z "Memento".
Świetnie skonstruowany reportaż, który czyta się dobrze, choć trudno nie zauważyć, że przemyślana kompozycja czasem się Springerowi sypie, zwłaszcza za połową. Jednak trzeba pamiętać, że to debiut, więc autor ma jeszcze czas na dopracowanie tego, a pozostałe aspekty są dobre i przemyślane.
Ogromny plus za narrację! Bezpieczna w mowie zależnej, a jednak nadaje charakter.
Dobry, nowoczesny reportaż.
Dobry debiut.
Nic tylko czytać legendę (historię) o Miedziance.

Dobra książka, która leży na granicy powieści i reportażu. Autor prowadzi narrację w sposób powieściowy, ale wplata w fabułę (!) wypowiedzi ludzi, którzy byli, znali, dotykali Miedziankę. Prawie do samego końca czytasz powieść, fikcjonalną, dobrą ale wciąż powieść. Aż docierasz do obecnych czasów i zdajesz sobie sprawę, że pijesz piwo, które na swoją historię w Miedziance...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu pierwszej części Bram Światłości, która jest naprawdę dobra, chce się
więcej. Kossakowska ponownie w mistrzowski sposób miesza obce nam wierzenia, przez które
przeprowadzają nas archanioły i diabły znane nam z chrześcijańskich ksiąg (głównie w osobach
Daimona – Abbadona – Tańczącego na Zgliszczach i Lucyfera – Lampy – Imperatora Otchłani).
W tej części powieści czaruje nas kultura Ameryki Łacińskiej, z której autorka w bardzo
klimatyczny sposób buduje całe krainy-państwa. Ciekawie przedstawia bardzo egzotyczne, czasami
niezrozumiałe nam rytuały i bóstwa jednocześnie ucieleśniając je i nadając im własną motywację
i charakter. W posłowiu skrupulatnie wyjaśnia też zawiłości przywołanych istot i miejsc.
Cała powieść składa się z doskonałego pomysł, dobrze skonstruowanych bohaterów,
porządnego języka i niestety słabej akcji. Fabuła, która jest nieoszlifowanym diamentem. Fabuła,
która jest zwyczajnie naciągnięta. Autorka nie posunęła akcji nawet o krok marnując ponad 500
stron. „Przygody” Abbadona i Lucyfera ciągną się bezkształtnie, wleką między rozdziałami, snują
w dżungli o mdłym, zielonym kolorze i są równie nijakie jak ona. Moim zdaniem książka stanowi
ewidentne zapełnienie... portfela Kossakowskiej. Cały tom wygląda jakby sama autorka
zastanawiała się, czy warto zwieńczyć serię i rozwiązać zagadkę zniknięcia Boga, czy jeszcze coś
z niej wycisnąć. Po świetnym pierwszym tomie, szkoda.
Duży plus dla wydawnictwa za oprawę tekstu i okładkę, która przedstawia Anioła Zagłady,
a pod odpowiednim kątem zmienia znaczenie tworząc obraz świętego grzesznika.
W pozatekstowym aspekcie na pochwałę zasługują również ilustracje Vladimira Nenowa, które
obrazują nam niektóre sceny powieści, choć mogłyby być nieco mniej ziarniste.
Czy warto więc sięgnąć po Bramy Światłości 2? Chyba trzeba w nadziei na lepszą, trzecią część.

Po przeczytaniu pierwszej części Bram Światłości, która jest naprawdę dobra, chce się
więcej. Kossakowska ponownie w mistrzowski sposób miesza obce nam wierzenia, przez które
przeprowadzają nas archanioły i diabły znane nam z chrześcijańskich ksiąg (głównie w osobach
Daimona – Abbadona – Tańczącego na Zgliszczach i Lucyfera – Lampy – Imperatora Otchłani).
W tej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Emocjonalna. To słowo najlepiej opisze tą powieść, która wbrew tytułowi jest przepełniona uczuciami. Smutkiem, zawodem, życiem. Na przestrzeni życia czterech kobiet, czterech różnych osób przejdziemy przez Polską historię: wojnę, czasy powojenne, PRL... Przeżyjemy historię jednej rodziny, ale z niejednej perspektywy. Zakochamy się, stracimy wszystko, zostanie tylko nadzieja. Zrozumiemy, że najwyższą wartością jest rodzina. Wraz z bohaterkami przeżyjemy życie, ich? Swoje? Nie wiem.
Cudowna książka o przemijaniu w najpiękniejszym, bo prawdziwym znaczeniu. Daje do myślenia i pochłania. Pozwala docenić to co mamy, uczy życia i jest po prostu piękna.
Wzruszająca.
(Nie)czuła.

Emocjonalna. To słowo najlepiej opisze tą powieść, która wbrew tytułowi jest przepełniona uczuciami. Smutkiem, zawodem, życiem. Na przestrzeni życia czterech kobiet, czterech różnych osób przejdziemy przez Polską historię: wojnę, czasy powojenne, PRL... Przeżyjemy historię jednej rodziny, ale z niejednej perspektywy. Zakochamy się, stracimy wszystko, zostanie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po długiej, długiej przerwie wróciłam do czytania. I na pierwszy ogień trafiły "Bramy światłości". Książka inteligentna, początkowo nawet trochę przytłaczająca w biblijnych/mitologicznych odwołaniach, ale kiedy tylko złapie się rytm - świetna.
Opisy momentami nudne (stąd jedna gwiazdka mniej), ale książka ciekawa. Wątki poboczne potraktowane dość po macoszemu. Akcja jednak trzyma do ostatniej strony, a "koniec tomu pierwszego" pojawił się zdecydowanie za szybko, więc czym prędzej trzeba pędzić do księgarni po tom drugi!

Po długiej, długiej przerwie wróciłam do czytania. I na pierwszy ogień trafiły "Bramy światłości". Książka inteligentna, początkowo nawet trochę przytłaczająca w biblijnych/mitologicznych odwołaniach, ale kiedy tylko złapie się rytm - świetna.
Opisy momentami nudne (stąd jedna gwiazdka mniej), ale książka ciekawa. Wątki poboczne potraktowane dość po macoszemu. Akcja jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety, awersja do thrillerów po "Podpalaczce" Kinga nie zniknęła, choć liczyłam że pani North ją wyleczy. I mimo że przebrnęłam przez niechronologiczny "Ogród Wieczornych Mgieł" to "Dotyk" jest sto razy gorszy. "Ogród..." przynajmniej dał możliwość przemyśleń i pokazał niezły kawał historii. Nie mogę powiedzieć, że to najgorsza książka jaką czytałam, bo ma swoje zalety. Sam pomysł może być ciekawy, tylko te ciągłe zmiany ciał są uciążliwe. Nie dość, że są momenty w których gubimy się w czasie, to jeszcze nie wiemy kim jesteśmy - młodą kobietą, ćpunką, grubym facetem, a może mordercą? Jedyny plus tej książki, który mogę z czystym sumieniem napisać to - szybko się czyta. Język nie porywa. Rozdziały przesadnie krótkie. Cóż, znowu na jakiś czas podziękuję takiej tematyce i gatunkowi...

Niestety, awersja do thrillerów po "Podpalaczce" Kinga nie zniknęła, choć liczyłam że pani North ją wyleczy. I mimo że przebrnęłam przez niechronologiczny "Ogród Wieczornych Mgieł" to "Dotyk" jest sto razy gorszy. "Ogród..." przynajmniej dał możliwość przemyśleń i pokazał niezły kawał historii. Nie mogę powiedzieć, że to najgorsza książka jaką czytałam, bo ma swoje zalety....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kupiłam tą książkę z myślą o kolejnym paranormal romance, oczywiście nie zawiodłam się. Napisana bardzo dobrze, choć wzajemna niechęć głównych bohaterów jest, cóż trochę przesadzona. Autorka za bardzo do serca wzięła "Kto się czubi ten się lubi". Brakuje mi też mocnych scen między Deamonem, a Kat, bo takie wychodzą autorce świetnie, ale niestety zawsze pozostaje niedosyt.
I tu kończy się obiektywna opinia, bo kiedy tylko przypomnę sobie, że książka jest o kosmitach jestem rozżalona, bo bardzo nie lubię takiej tematyki. Liczyłam na coś... innego. Cóż okładka nie zdradziła mi że chodzi o ufoludki, co jasne jest ciekawą niespodzianką dla kogoś kto nie ma takiej awersji do SF i kosmosu jak ja.
Obiektywnie polecam, a subiektywnie - nie kupujcie romansu z kosmitami!

Kupiłam tą książkę z myślą o kolejnym paranormal romance, oczywiście nie zawiodłam się. Napisana bardzo dobrze, choć wzajemna niechęć głównych bohaterów jest, cóż trochę przesadzona. Autorka za bardzo do serca wzięła "Kto się czubi ten się lubi". Brakuje mi też mocnych scen między Deamonem, a Kat, bo takie wychodzą autorce świetnie, ale niestety zawsze pozostaje niedosyt....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część "... Cierni" podobała mi się bardziej, bo było w niej coś bardziej agresywnego, a Jorg był bardziej zdecydowany i pewny swoich celów. Druga część jak to często bywa w trylogiach jest bardziej refleksyjna, pojawia się jedno główne wydarzenie i kilka retrospekcji.Nie mogę powiedzieć, że książka mnie nie urzeka, bo wciąż poznawanie świata z perspektywy antybohatera jest miłą odmianą, jednak straciliśmy Jorga, chłopca zalanego krwią, a zyskaliśmy nastolatka, który zaczyna rozumieć świat i staje się mniej rozwydrzony i "rozpieszczony". Gra się dopiero zaczęła, a już dwie rundy są naszego bohatera. Cóż pozostało przeczytać "Cesarza Cierni" i zdecydować, czy świat i główny bohater może być tylko zły.

Pierwsza część "... Cierni" podobała mi się bardziej, bo było w niej coś bardziej agresywnego, a Jorg był bardziej zdecydowany i pewny swoich celów. Druga część jak to często bywa w trylogiach jest bardziej refleksyjna, pojawia się jedno główne wydarzenie i kilka retrospekcji.Nie mogę powiedzieć, że książka mnie nie urzeka, bo wciąż poznawanie świata z perspektywy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nieuniknione", niby kolejny w gatunku romans dla nastolatków. Lekka lektura na zimowy wieczór. Miłość skazana na porażkę, niezwykła przemiana bohaterki, wybór pomiędzy dwoma ukochanymi osobami. Nic nowego, prawda? A jednak.
Początek książki był rzeczywiście zwyczajny, język przystępny i dobrze się czytało, aż docieramy do tego jak akcja rusza! I tu doznałam szoku, bo autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Książka pozornie przewidywalna potrafi nas jednak zaskoczyć. Akcja i romans w mojej ulubionej proporcji, bo ze szczyptą tajemnicy i niezwykłych zdolności.
Czy polecam? Oczywiście. Biegnijcie do księgarni po "Nieuniknione", które ogrzeje was w te zimne wieczory, a ja już czekam na kolejną część serii "Przeczuć"!

"Nieuniknione", niby kolejny w gatunku romans dla nastolatków. Lekka lektura na zimowy wieczór. Miłość skazana na porażkę, niezwykła przemiana bohaterki, wybór pomiędzy dwoma ukochanymi osobami. Nic nowego, prawda? A jednak.
Początek książki był rzeczywiście zwyczajny, język przystępny i dobrze się czytało, aż docieramy do tego jak akcja rusza! I tu doznałam szoku, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak dla mnie dość słaba książka. Oczekiwałam gorącego romansu, przygody, a 200 stron trzeba było czekać na jakiekolwiek spotkanie głównych bohaterów. Przez to nieszczęsne pół książki mamy tylko nudne wywody na temat straty Rosie, wynurzenia, jakie to straszne, że ludzie jej współczują... Enzo z kolei tylko się nudzi i rozwodzi nad plantacją.
Jest tam może próba stworzenia jakiejś tajemnicy, napięcia, emocjonalnego przywiązania bohaterów, ale niestety nie przeważa to nad nudną fabułą.
Jedyne co ratuje tą książkę, to Włochy, choć opisy też nie są porywające. Dla kogoś kto szuka czegoś dla zabicia czasu może być, ale jeśli szukacie płomiennego romansu, wybierzcie inną książkę.

Jak dla mnie dość słaba książka. Oczekiwałam gorącego romansu, przygody, a 200 stron trzeba było czekać na jakiekolwiek spotkanie głównych bohaterów. Przez to nieszczęsne pół książki mamy tylko nudne wywody na temat straty Rosie, wynurzenia, jakie to straszne, że ludzie jej współczują... Enzo z kolei tylko się nudzi i rozwodzi nad plantacją.
Jest tam może próba stworzenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka pełna okrucieństwa i zła, taka która wywołuje obrzydzenie i przyciąga jak oczy pogańskich magów. Powieść o wartości, która króluje nad przyjaźnią, miłością, szczęściem, bohaterstwem i uczciwością - władzy.
Jorg jest czternastolatkiem, którego życie nie oszczędziło, jego decyzje prowadza jedynie ku złu, czy jednak są to jego decyzje? Toczy się gra o zjednoczenie Imperium, Jorgowi wydaje się, że to on przesuwa pionki po szachownicy, a co jeśli on również jest zaledwie pionkiem kogoś potężniejszego? Do kogo należy ten suchy, bezwzględny głos w jego głowie?
Książkę zdecydowanie polecam, bo jest inna niż wszystko co czytaliście wcześniej, bez happy endu, gdzie wrogowie stają się przyjaciółmi. Tu śmierć jest aktem łaski, a nie okrucieństwa, a miejsce na litość to nuda i słabość.
Niech przeleje się krew, czas zabrać się za "Króla Cierni"!

Książka pełna okrucieństwa i zła, taka która wywołuje obrzydzenie i przyciąga jak oczy pogańskich magów. Powieść o wartości, która króluje nad przyjaźnią, miłością, szczęściem, bohaterstwem i uczciwością - władzy.
Jorg jest czternastolatkiem, którego życie nie oszczędziło, jego decyzje prowadza jedynie ku złu, czy jednak są to jego decyzje? Toczy się gra o zjednoczenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już dawno nie czytałam tak świetnego fantasy! Brian Staveley i jego "Miecze cesarza" zmiotły wszystkie moje ulubione pozycje z tego gatunku pozostawiając po sobie niedosyt.
Adare, najstarsza z rodzeństwa o boskich oczach Intarry - bogini opiekującej się rodem Malkeenianów, wniesiona na stanowisko ministra finansów rozwiązuje zagadkę śmierci ojca, cesarza Sanlituna. Kiedy zdaje się, że nastał kres jej problemów odnajduje wiadomość od ojca, która niszczy jej świat po raz kolejny zmieniając wszystko, a wojna, która zdawała się wygrana dopiero się zaczyna.
Kaden, dziedzic Nieciosanego Tronu, również o oczach Intarry, mieszka w klasztorze dwa miesiące drogi od stolicy, gdzie uczy się pod okiem Shinów zapomnianej sztuki "vanite" - pustki, aby stał się nie tylko cesarzem, ale strażnikiem królestwa. Moc, którą w sobie budzi jest inna niż wszystko co ludzkie, ale taka musi być, aby dać im zwycięstwo. Jego nowy nauczyciel opowiada mu o przedwiecznej misji jego rodu i o rasie, która według wielu jest tylko mitem.
Valyn o oczach jak przygaszone węgle, odbywał przez osiem lat morderczy trening latając na wielkich ptakach i szkoląc się na elitarnego żołnierza-zabójcę. Tuż przed ostateczną próbą dowiaduje się o spisku, śmierci ojca, a do tego ktoś czyha na życie jego i jego przyjaciół. Po próbie jego oczy stają się zupełnie czarne i rodzi się w nim siła, który sprawia, że staje się lepszy niż inni. Trafia do Skrzydła z ludźmi, których zna od lat, ale im nie ufa, lecz odkrywa w nich lojalnych towarzyszy. Ruszają na poszukiwania brata, który ma zostać cesarzem, ale czy się nie spóźnią?
Pradawna rasa Csestriimów po tysiącach lat w ukryciu planuje znów powrócić do panowania nad światem, jedyną przeszkodą na ich drodze staje się ród Malkeenianów.
"Kronika Nieciosanego Tronu" jest pasjonująca, fantastyczna, urzekająca, ujmująca mogłabym tak wymieniać godzinami, ale nic nie odda jej zmiennego, zaskakującego charakteru. Autor świetnie zakończył podjęte wątki otwierając tym samym nowe i pozostawiając niedosyt, który sprawia,że czekamy na ciąg dalszy. Bohaterowie są bardzo ludzcy, ale nie przeciętni, różnią się od siebie, a ich cechy nie są przerysowane. Język jest luźny i przystępny, bardzo poetycki w opisach i konkretny w wydarzeniach. Debiut Staveley'a okazał się nie tyle dobry, co niesamowity.
Z wstrzymanym oddechem czekam na "Boski ogień" i dalsze losy Kadena, Valyna i Adare!

Już dawno nie czytałam tak świetnego fantasy! Brian Staveley i jego "Miecze cesarza" zmiotły wszystkie moje ulubione pozycje z tego gatunku pozostawiając po sobie niedosyt.
Adare, najstarsza z rodzeństwa o boskich oczach Intarry - bogini opiekującej się rodem Malkeenianów, wniesiona na stanowisko ministra finansów rozwiązuje zagadkę śmierci ojca, cesarza Sanlituna. Kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Marzenia nie przynoszą nic dobrego"
"Słowa mogą kłamać"
"Każdy może zdradzić każdego"
To chyba najlepsze zdania opisujące tą książkę. "Czerwona Królowa" może i nie powala od początku (a może i wcale), ale nie jest też tragiczna. Narracja jest trochę drażniąca, ale można ją przeboleć dla samej historii. Kiedy zaczęłam ją czytać odniosłam wrażenie, że ktoś tu od kogoś ściągnął pomysł, bo "Czerwona królowa" jest dość podobna do serii "Rywalek" Kiery Cass, mamy dziewczynę z niskiej klasy, która trafia w świat dworskich igraszek, księcia, buntowników, sekrety, świat zdający się jednocześnie staroświecki (monarchia, rynki, zamki, arystokracja, walki na arenach) i nowoczesny (kamery, generatory prądu, broń palna) no i podział na kasty, choć tu jest on ciekawszy, bo pojawiają się elementy magii i niezwykłej mocy. No i cóż, dziewczyna, która ma ogromny potencjał, którego nie wykorzystuje bo..? Bo nie. Potem poczułam się z kolei jakbym wracała do serii Cindy Williams Chimy i jej serii "Siedem Królestw", gdzie intryga doprowadza do ucieczki prawowitego następcy.
Pomysł ciekawy, ale wykonanie takie sobie. Pani Aveyard się nie popisała, choć pod koniec zdaje się rozkwitać, jakby poczuła się pewniej podczas pisania i w końcu coś się dzieje!
Podsumowując, jeśli ktoś nie czyta zbyt dużo książek tego typu i chciałby tak rozpocząć przygodę, polecam, ale jeśli jest starym wyżeraczem gatunku, pewnie się zawiedzie, stad też moja opinia, zaledwie DOBRA.
Tak więc POWSTAŃMY! CZERWONI NICZYM ŚWIT!
I tego życzę pani Aveyard, niech powstanie i pisze jeszcze lepiej.

"Marzenia nie przynoszą nic dobrego"
"Słowa mogą kłamać"
"Każdy może zdradzić każdego"
To chyba najlepsze zdania opisujące tą książkę. "Czerwona Królowa" może i nie powala od początku (a może i wcale), ale nie jest też tragiczna. Narracja jest trochę drażniąca, ale można ją przeboleć dla samej historii. Kiedy zaczęłam ją czytać odniosłam wrażenie, że ktoś tu od kogoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zabójca doskonały nie ma przyjaciół - tylko cele" Czyżby? Merkiriusz staje się Kylarem i młodym sierpaczem; Zabójcą, uczniem jednego z najlepszych, Durzo. Lata treningu sprawiają, że staje się niemal doskonały, ale brakuje mu Talentu - zdolności, która sprawi, że nikt go nie zobaczy, nikt go nie usłyszy, nikt go nie pokona. Oprócz tego boryka się z wewnętrznymi problemami, jest otoczony siecią kłamstw i knowań. A do tego dawne życie wciąż upomina się o uwagę, to poprzez dawnych przyjaciół, to wrogów.
Durzo, mistrz Kylara jest tajemniczym człowiekiem, ale przez lata staje się dla Kylara jak ojciec. Jednak sierpacz kryje mnóstwo sekretów o których nikt nie ma pojęcia, a nawet jeśli ma to nie wspomina o tym. Jest on postacią skrytą, a kolejne sekrety rzucają na niego nowe światło, aż w końcu okrywają go cieniem Nocnych Aniołów.
Książka jest zaskakująca i zmienna. Autor wspaniale wplata wątki nowych bohaterów i sprytnie łączy je z już istniejącymi. Czyta się bardzo dobrze, język jest przystępny, ale niebanalny. Bohaterowie są ciekawi, a świat stworzony przez Weeksa jest intrygujący. Ogólnie najlepiej to podsumować tym, że już czekam, aż kupię następną część!

"Zabójca doskonały nie ma przyjaciół - tylko cele" Czyżby? Merkiriusz staje się Kylarem i młodym sierpaczem; Zabójcą, uczniem jednego z najlepszych, Durzo. Lata treningu sprawiają, że staje się niemal doskonały, ale brakuje mu Talentu - zdolności, która sprawi, że nikt go nie zobaczy, nikt go nie usłyszy, nikt go nie pokona. Oprócz tego boryka się z wewnętrznymi problemami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwa różne sposoby postrzegania magii. Dwoje różnych ludzi. "Zapomnij wszystko co wiesz o istocie magii"
Dwie historie ukazujące niezbiegające się losy dwojga ludzi, Rielle i Tyena. Oboje utalentowani magicznie, a jednak ich światy wymuszają na nich inny sposób użytkowania swojego daru.
Tyen, student, który odnajduje magiczny artefakt, który był kiedyś człowiekiem, oskarżony o przestępstwo, którego nie popełnił. Młody mag, który żyje w świecie w stylu steampunku, napędzanym rewolucją przemysłową, która pożera magię. Chłopak próbuje zrozumieć zasady powstawania otaczającej go zewsząd energii i pomóc Velli znów stać się człowiekiem.
Rielle uczona, że nie powinna okradać Aniołów z ich magii, a samo widzenie jej braku jest czymś niewłaściwym. Artystka, która chce odkupić swoje winy, po tym jak uleczyła się i została na tym przyłapana przez kapłanów i została zmuszona do porzucenia wszystkiego co znała i kochała.
Książka bardzo dobra, autorka potrafi w świetnych momentach oddzielać wątki tym samym wzbudzając większą ciekawość. Język przystępny i ciekawy. Było to moje pierwsze spotkanie z panią Canavan, ale na pewno nie ostatnie. Ogólnie książka na duży plus.

Dwa różne sposoby postrzegania magii. Dwoje różnych ludzi. "Zapomnij wszystko co wiesz o istocie magii"
Dwie historie ukazujące niezbiegające się losy dwojga ludzi, Rielle i Tyena. Oboje utalentowani magicznie, a jednak ich światy wymuszają na nich inny sposób użytkowania swojego daru.
Tyen, student, który odnajduje magiczny artefakt, który był kiedyś człowiekiem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytałam... Nie! Pożarłam tą książkę! Autorka stworzyła świetną historię pełną zapachów i widoków. Akcja toczy się szybko, przez co ie można się nudzić. Główni bohaterowie- Han i Raisa mają wielowarstwowe charaktery i swoje własne opinie, a mimo, ze ich losy splotły się (póki co) tylko raz to ich dzieje płyną przez Fellsmarch tuż obok siebie.

Han - były złodziej, walczący o przetrwanie swoje i swojej rodziny. Bransoleciarz nie zdaje sobie sprawy ze swojej roli w dziejach całych Siedmiu Królestw.

Raisa - następczyni tronu wchodząca w dorosłość, zamieszana w dworskie intrygi wbrew woli, a pragnąca jedynie wolności i odnalezienia swojego miejsca na świecie.

Czarownicy pragnący odzyskać władze sprzed Rozłamu. Wielki Mag, który ma niezwykły wpływ na królową, matkę Raisy. Jego syn próbujący uwieść następczynię.

Klany obawiające się rosnącej mocy czarowników i słabnącej władzy skrywające tajemnice, których przez tysiąc lat nikt nie chciał słuchać.

Wojna, która się zbliża.

Podsumowując, minusem książki (mimo jej objętości) jest to, że szybko się kończy! Ale też odbieram jedną gwiazdkę za to, że historia jest ODROBINĘ przewidywalna. Żeby nie kończyć negatywnie, dodam, że na prawdę warto przeczytać "Króla Demona" i nie zwlekać z tym tak jak ja.

Przeczytałam... Nie! Pożarłam tą książkę! Autorka stworzyła świetną historię pełną zapachów i widoków. Akcja toczy się szybko, przez co ie można się nudzić. Główni bohaterowie- Han i Raisa mają wielowarstwowe charaktery i swoje własne opinie, a mimo, ze ich losy splotły się (póki co) tylko raz to ich dzieje płyną przez Fellsmarch tuż obok siebie.

Han - były złodziej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku uznałam, że ta książka wcale nie zgadza się z opisem z tyłu okładki. Wydała się nudna i bardzo przeciętna. Jednak jakaś część mnie chciała wciąż ją czytać. Początek był trudny, bo książka jest niechronologiczna, ale kiedy zaczęłam rozumieć gdzie w czasie znajduję się w danym momencie wszystko się zmieniło.
Każda kolejna strona stawiała kolejne pytania, na które chciałam znaleźć odpowiedzi dalej. Sposób w jaki jest napisana przykuwa uwagę czytelnika do tego stopnia, że uzależnia! Kruche uczucie między Aritomo i Yun Ling, wszystko co się zdarzy lub miało zdarzyć jest pokazane niesamowicie emocjonalnie, a do tego Yuguri, które jest opisane niezwykle szczegółowo i jeszcze ta sceneria Malajów...
Yun Ling całe życie chciała zapomnieć to co ją spotkało, a gdy zaczyna w końcu zapominać dosłownie wszystko uświadamia sobie, że bez wspomnień nie byłaby sobą i pragnie je uwiecznić za wszelką cenę.
Aritomo, który jest osobą cały czas pozostającą zagadką, zwłaszcza, gdy myślimy że wiemy o nim wszystko.
A gdy do tego dochodzi wątek okupacji Malajów przez komunistów mamy mieszankę doskonałą!
Jedynym minusem jest dość zniechęcający początek, ale polecam przez niego przebrnąć.

Na początku uznałam, że ta książka wcale nie zgadza się z opisem z tyłu okładki. Wydała się nudna i bardzo przeciętna. Jednak jakaś część mnie chciała wciąż ją czytać. Początek był trudny, bo książka jest niechronologiczna, ale kiedy zaczęłam rozumieć gdzie w czasie znajduję się w danym momencie wszystko się zmieniło.
Każda kolejna strona stawiała kolejne pytania, na które...

więcej Pokaż mimo to