dagloboelo

Profil użytkownika: dagloboelo

Wrocław Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
91
Przeczytanych
książek
113
Książek
w biblioteczce
21
Opinii
97
Polubień
opinii
Wrocław Nie podano
Dodane| 1 cytat
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

W swoim tomiku Pszoniak opowiada nam historię swojego rodzinnego Bytomia, brudnego, mrocznego i wypełnionego miejskimi legendami na miarę czarnej wołgi. Poezja wyrasta z kopalń, pomników, po prostu, śląskiego miasta. Ze Ślązakami jakoś tak jest, że czują się wyjątkowo związani ze światem, z którego pochodzą i Pszoniak tego stereotypu nie łamie – wręcz przeciwnie – czerpie z niego pełnymi garściami. Czy jednak oprócz miasta jest u Pszoniak coś jeszcze?
Chyba na pewno wisi pomiędzy czymś. Tytuł wskazuje, że między wątpliwością, a pewnością, ale też między ruchem, a stagnacją. Autor chwyta Górny Śląsk w szpony poezji i pokazuje, że zawsze, z każdej strony zostają okruszki ludzi, którzy nie chcą iść w danym kierunku, czego śląskie aglomeracje zdają się być doskonałym przykładem. Pszoniak przedstawia przemijanie, ale nie romantyczne, a namacalne – upadające kopalnie, które przekształcają się w muzea, aby nie zniknąć w zapomnieniu i nie przemienić się w legendę. Wracając do samego tytułu, wydaje się on ciekawy nie tyko ze względu na to wyżej wspomniane zawieszenie, ale też na samą grę słów. Niech pierwszy rzuci kamieniem, ten, który nie powiedział „chyba na pewno”, kiedy chciał w coś wierzyć, mieć jakąś pewność dla siebie i innych, a jednak jedyne co miał to przeczucie, zupełnie niewytłumaczalne i nieuchwytne. Jakby tym tomem Pszoniak chciał złapać obecną sytuację i wpompować ją w wersy, aby móc wskazać rzeczywiste źródło swojego „na pewno”.
W wierszach Pszoniaka czuć moc ziemi, która jest równocześnie metaforyczna (krzyk kamienia z dna, zapadanie się miasta, pod którym drążą kopalnię) i zupełnie realna (pieniądz, który płynie czarną rzeką z kopalni). Czy nie jest tak, że każdy widzi odrobinę magii w górnikach, którzy słysząc ten krzyk, to wołanie i zawodzenie ziemi, schodzą w dół, niżej niż my, zwykli ludzie, możemy to sobie wyobrazić, zmieniając pozornie zwykły kamień w ciepło, prąd i pieniądze? I niech ich święta Barbara ma w opiece, choć dba tylko o nich, a nie całe miasto.
Wiersze wydają się harmonijne, na pierwszy rzut oka niezbyt ciężkie, a jednak wypełnione odwołaniami i inspiracjami tymi, którzy przecierali już szlak przed Pszoniakiem – Białoszewski, Kopyt, a gdzieś nieco dalej Czechowicz, Peiper, Tuwim. Jak jednak nie czerpać z tego nieco dalej, z dwudziestolecia międzywojennego, kiedy tak wyraźnie łączy międzywojniaków i Ślązaków maszyna, pęd, dźwięki postępu wygrzebanego z ziemi (bo skądinąd metal na maszyny i węgiel?). I tutaj znowu mamy dwoistość, z jednej strony Pszoniak, który idzie po swoje wydeptanym poetyckim tunelem, a drugiej jest Górny Śląsk, który chcąc nie chcąc warszawieje.
Właśnie w niuansach ukazuje się talent Pszoniaka, który pokazuje świat dwojaki, ale nie wprost – każe nam się go doszukiwać.
Śląsk u Pszoniaka pachnie dymem, jest brudny, szaro-czarny, przemija, zmienia się, zniekształca nie bacząc na swoich mieszkańców, ale czy nie jest tak, że cały świat teraz tak wygląda? W ten świat wdziera się strach przed nieuniknioną zmianą, która z każdą zapowiedzią ma przynieść klęskę, a jednak wciąż istniejemy, palimy papierosy i węgiel, a świat jakoś się nami nie przejmuje.

W swoim tomiku Pszoniak opowiada nam historię swojego rodzinnego Bytomia, brudnego, mrocznego i wypełnionego miejskimi legendami na miarę czarnej wołgi. Poezja wyrasta z kopalń, pomników, po prostu, śląskiego miasta. Ze Ślązakami jakoś tak jest, że czują się wyjątkowo związani ze światem, z którego pochodzą i Pszoniak tego stereotypu nie łamie – wręcz przeciwnie – czerpie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem Twardocha zabiera nas w podróż do międzywojennej Polski. Brudnej, zmęczonej, chłodnej i obcej. Alois Pokora, syn śląskiego górnika, musi poradzić sobie w nowej rzeczywistości, a jedyne co go w niej kotwiczy to tajemnicza Agnes. La Belle Époque umarła w okopach wojny. Nowy świat narodzi się w bólach rewolucji.
Zacznijmy od języka, który jest dość trudny przy pierwszym spotkaniu. W Pokorze miesza się polski, niemiecki i śląski, a tłumaczenia są niekonsekwentne – raz w tekście, raz w przypisach. Zrozumiały jest powód tych obcojęzycznych wtrąceń, ale ich liczba jest stronami... szalona. Sprawia to, że książkę czyta się momentami trudno.
Docenić należy świat przedstawiony, w którym nie ma luk. Jest on spójny historycznie, ale jakby miało być inaczej, jeśli powieść konsultowana jest z historykiem, co warto docenić, bo nie wszyscy autorzy sięgają po pomoc fachowca. Okrucieństwo równoważy miłosierdzie, w porządek – choćby wojenny – wkrada się chaos, a świat zmienia się, gdy Alois stoi w miejscu. Pomimo młodego wieku jest z poprzedniej epoki i nie potrafi z niej wyjść, nawet kiedy ruszy dalej ze swoim życiem.
Jeśli chodzi o samą postać Pokory była ona dla mnie dość irytująca, niemęska. Wciąż czuje się wyłącznie wyobcowany i niepasujący do kolejnych grup, a swoją marną egzystencję opiera na toksycznej miłości do Agnes. Pokora nie ma w sobie siły walki, a wyłącznie wolę przeżycia. Próbuje prześlizgnąć się z dnia na dzień, niezauważony. Jednocześnie wszyscy widzą w nim wartościowy łup dla swojej ideologii, więc Alois trafia pod kolejne skrzydła „przyjaciół”, którzy wymuszają na nim decyzję, które mszczą się w momencie, w którym Pokora pokazuje, że jednak jest w nim jakiś charakter.
Drugą, równie irytującą postacią jest wspomniana wcześniej Agnes. Kobieta, którą można określić mianem femme fatale. To sztuka zrobić tak irytujących bohaterów.
Książka jest bardzo nierówna, miejscami przyciąga, żeby zaraz odrzucić. Początkowy zapał do czytania i bardzo pozytywne pierwsze wrażenie szybko, bo przed połową, roztrzaskują się i porzucam powieść na kilka tygodni, aby tym razem dotrzeć do końca. Być może to kwestia mojego niezrozumienia Śląska i Ślązaków, bo przecież największy zachwyt ta książka budzi zwykle w Ślązakach, którzy widzą odbicie losów swoich rodzin w tragedii bohatera.
To, co trzeba Twardochowi przyznać, to fakt, że nie boi się poruszyć trudnych tematów. Pochodzenie, różnice klasowe, wojna, odrzucenie przez rodzinę, toksyczna relacja z kobietą. Jeśli chodzi o wyjątkowo udany wątek około wojenny, choć o samej wojnie nie ma aż tak wiele, to piętno, które odciska na świecie jest wyraźne. Sceny z pola walki były moim zdaniem jednymi z najciekawszych, bo w nich Pokora pokazał, że ma inne emocje niż wzdychanie za tym czego mieć nie może. Zastanawiam się jednak, co jest w nim takiego niezwykłego, że spotyka go tyle życzliwości, choćby po odniesionych ranach. Czy wszyscy dostrzegają jego nieudolności i myślą sobie „chłop nie da sobie rady, trzeba mu pomóc”. Dzieje się tak pewnie dlatego, że pomimo wojny i kilkudziesięciu lat na karku Alois w swojej głowie wciąż był chłopcem na naukach u księdza.
Na pochwałę zasługuje też wątek samotności pośród ludzi, której Alois doświadcza. Czasem dzieje się to przez jego pochodzenie – z jednej strony gorszy od lepszych, z drugiej lepszy od gorszych – rozdarty między górniczymi korzeniami, a wykształconą głową, ale także między polskością, a niemieckością. Z wiecznym długiem wobec ludzi, którzy poświęcili wiele, aby mógł być tam, gdzie jest, a jednak wciąż niezadowolony.
Ciekawy jest też zabieg, który w pewnym sensie tłumaczy tą inność i samotność, to dziwne poczucie nieprzynależności, które towarzyszyły Pokorze całe życie, czyli kłamstwo, które zaserwowała wszystkim matka Aloisa. Jakby brakujący element wskoczył na miejsce i nadał tej historii wreszcie sens, choć trochę późno i niespodziewanie. I ten zwrot akcji jest momentem przełomowym dla tej powieści. Nagle lepiej rozumiemy wszystkie te nieuświadomione lub uświadomione błędnie uczucia Aloisa. Gorsze, w tym zwrocie akcji, wydaje mi się jednak to, że historia matki Pokory jest ciekawsza niż jego własna, a przecież nie o tym jest powieść. I wszystko rusza do przodu, ale pojawiasz się ty, Agnes.
Twardoch wkrada się do mainstreamu, a potem rozsiada wygodnie, czy stąd wiele pozytywnych opinii? Nie wiem. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z autorem, który aspiruje do prozy środka, a dzięki temu, że głośno krzyczy (nie zawsze o literaturze) jest znany, więc jego książki są bardzo chwalone. A ja cóż albo jestem odporna na czar Twardocha, albo minęłam się z tą przydługą książką w drzwiach.

Tym razem Twardocha zabiera nas w podróż do międzywojennej Polski. Brudnej, zmęczonej, chłodnej i obcej. Alois Pokora, syn śląskiego górnika, musi poradzić sobie w nowej rzeczywistości, a jedyne co go w niej kotwiczy to tajemnicza Agnes. La Belle Époque umarła w okopach wojny. Nowy świat narodzi się w bólach rewolucji.
Zacznijmy od języka, który jest dość trudny przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z bólem serca daję 5 gwiazdek, serio.
Uwielbiam Jadowską za heksalogię, ale ten zbiór opowiadań jest mocno niedopracowany. Pomysł, jak zawsze, świetny. Są wiedźmy, rodzina i kłopoty, ale w książce sporo niedociągnięć i luk. Czuję że jest napisana, bo SQN potrzebowało coś od pani Anety na szybko. Szkoda.

Z bólem serca daję 5 gwiazdek, serio.
Uwielbiam Jadowską za heksalogię, ale ten zbiór opowiadań jest mocno niedopracowany. Pomysł, jak zawsze, świetny. Są wiedźmy, rodzina i kłopoty, ale w książce sporo niedociągnięć i luk. Czuję że jest napisana, bo SQN potrzebowało coś od pani Anety na szybko. Szkoda.

Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika dagloboelo

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Ulubione

George R.R. Martin Gra o tron Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto kości Zobacz więcej
Mark Lawrence Książę cierni Zobacz więcej
Victoria Aveyard Czerwona Królowa Zobacz więcej
Victoria Aveyard Czerwona Królowa Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
91
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
97
razy
W sumie
wystawione
86
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
675
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
10
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]