-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-11-19
2018-11-12
Podróż w dal i w głąb siebie
Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Kocham podróżować wraz z Autorami w interesujące miejsca. Co ciekawe wolę podróże na wschód niż w kierunku zachodnim. Bardziej fascynuje mnie dzikość i prowincja niż cywilizacja i wielkie aglomeracje oraz gęsto zasiedlone tereny. Kocham bardziej podróże w góry niż na niziny. Wolę ląd niż morze. Preferuję miejsca mniej znane niż słynne kurorty. Posiadając taki, a nie inny gust bez zastanowienia zdecydowałam się na lekturę książki, której Autor zabiera nas w podróż do Rumunii. Z rodzinnego miasteczka, poprzez moje rodzinne miasto na Ukrainę i dalej do kraju w którym kiedyś rządził N. Ceausescu, a o którym funkcjonuje wiele mitów, a które nie zawsze są prawdziwe. Ta książka zweryfikowała wiele z nich.
Środkiem lokomocji był rower i publiczna komunikacja, a budżet był mocno okrojony. To wcale nie sprawiło, że podróż była nudna i nieciekawa. Sprawdziła się prawda, że przygoda nie musi kosztować fortunę. Celem eskapady była Bukowina - kraina historyczna leżąca na pograniczu dwóch państw - Ukrainy i Romunii oraz na pograniczu różnych kultur.
To jedno z najdzikszych miejsc w Europie, która ma niezwykłą historię. To wobec pędzącego Zachodu zapadła prowincja, w której czas płynie niespiesznie, a rytm życia wyznaczają pory roku. Oko cieszą piękne krajobrazy podobne naszym rodzimym Bieszczadom. Skarbami architektury są przepiękne monastyry. W rejonie tym żyją Polacy i nie brakuje rodzimych nam śladów. Wielkiego bogactwa tu nie ma, jeśli nie mamy na myśli bogactwa kultur. Ludzie żyją tu ubogo i inaczej niż w innych państwach Starego Kontynentu. Pensje, emerytury i renty są skromne i wystarczą na bardzo nędzne życie. Młodzi ludzie uciekają na Zachód w pogoni za pracą i lepszym życiem. A mimo to ten zakątek ma niesamowity urok.
Autor jest nim bezgranicznie oczarowany i na kartach książki opowiada swoje wrażenia. Nie tylko one składają się na treść książki, bo nie jest ona publikacją typowo podróżniczą. Czytelnikom przybliżona jest historia i przeszłość Bukowiny, ale i jej dokładne dzieje, szczególnie XX wiek. Jej przeszłość komunistyczna i lata po obaleniu czerwonego reżimu. Jej wczoraj i dziś.
Nie brakuje zdjęć, map, wykresów i statystyk.
Książka to podróż w przestrzeni, ale i w głąb siebie. Autor samotnie podróżując wędruje także do swojego wnętrza, a przychodzące mu w tej podróży myśli i refleksje zapisuje. Czytałam je i jednocześnie rozważałam. W pełni się zgadzam z wyciągniętymi wnioskami, które są niekiedy dość mocne i wyraziste.
Książka jest niezwykle ciekawa i podjęty temat wyczerpuje w doskonały sposób. Zdecydowanie zachęca do zaplanowania podróży do tej wyjątkowej krainy, która kryje w sobie wiele ciekawostek i osobliwości. Fascynuje krajobraz, ludzie, miejsca, budowle, przeszłość, legendy i kultura. Ciekawi specyfika i codzienność życia. Strona za stroną coraz bardziej wnikałam w klimatyczne miejsca. Odkrywałam piękno i urok Bukowiny o której świat nieco zapomniał. Tytuł czyta się przyjemnie i ciekawie. Treść jest dopracowana, pełna szczegółów i ciekawostek.
Reasumując odkryłam ciekawy zakątek Europy, spędziłam atrakcyjnie czas z lekturą w ręku, rozszerzyłam swoje horyzonty i pogłębiłam wiedzę z różnych dziedzin. Zapomniałam choć na kilka chwil o konsumpcjonizmie i pędzie za pieniądzem, wyrwałam się do krainy, w której czas wolniej płynie. Cofnęłam się w czasie do lat, kiedy dobra materialne znaczyły mniej i nie były celem życia.
Warto było? Ależ oczywiście. Z tego powodu gorąco polecam tę uroczą książkę, która posiada prześliczną okładkę i wartościową treść godną poznania.
Podróż w dal i w głąb siebie
Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Kocham podróżować wraz z Autorami w interesujące miejsca. Co ciekawe wolę podróże na wschód niż w kierunku zachodnim. Bardziej fascynuje mnie dzikość i prowincja niż cywilizacja i wielkie aglomeracje oraz gęsto zasiedlone tereny. Kocham bardziej podróże w góry niż na niziny. Wolę ląd niż morze. Preferuję...
2018-10-16
https://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2018/10/jacek-moskwa-tajemnice-konklawe-1978.html
https://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2018/10/jacek-moskwa-tajemnice-konklawe-1978.html
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-09
Problemy są po to, by je rozwiązywać
Życie nie zawsze jest bajką. I to nie tylko w realnym świecie, ale i w książkach. Nie zawsze jest różowo, nie zawsze świeci słońce i nie zawsze buzia się śmieje. Problemy dopadają nas, kobiety, często i czasem niespodziewanie. Dotyczy to także relacji męsko-damskich. Gdy zaczynamy je dostrzegać można zacząć udawać, że nic się nie dzieje. Można schować głowę w piasek i zamieść kłopoty pod dywan. Można ubrać na oczy okulary i udawać, że wszystko jest ok. Tylko takie rozwiązanie mało kiedy się sprawdza. Rzadko kiedy los lub inni rozwiążą za nas supełki. Zwykle ma miejsce tsunami i komplikacja życiowa wraca ze zdwojoną siłą. Na babskie kłopoty nie ma nic bardziej skutecznego i sprawdzonego jak niezawodne przyjaciółki z którymi pobyt i rozmowa czynią cuda. Nie wierzycie?
Zatem zapraszam Was do lektury bardzo ciepłej i przyjemnej powieści w której wcale nie bywa różowo i słodko. Napisała ją Magdalena Kubasiewicz, a wydało Wydawnictwo Replika. "Jesienny bluszcz" to dobra propozycja na październikowy wieczór. Do tego polecam owocową herbatkę i kocyk. I będzie przecudownie.
Małżeństwo Kariny nadszarpnął romans. O mały włos, a nic z niego by nie zostało oprócz dzieci. Karina dwoi się i troi by być dobrą mamą i żoną. Czasem jednak życie ją przerasta i daje solidne kopniaki. Mąż jest zbyt mocno zaabsorbowany pracą i nieobecny myślami. Dzieci marudzą i stawiają kontry. Buntują się i wymykają z szablonu matczynej wyobraźni. Nie chcą docenić tego, co mają, chcą iść własną drogą. Udręczona Karina pragnie chwili oddechu i spojenia rodziny. Kaśka sporo w życiu narozrabiała. Jej chłopak-szef okazał się niewierny i został oblany kawą. Bardzo umyślnie i z premedytacją. Jego kochanką okazała się kobieta od której Kasia wynajmowała mieszkanie. W jednej chwili stała się i bezrobotna i nie mająca dachu nad głową. Na dodatek musiała uratować z rąk tyrana i babskiego boksera Wiolkę, którą jej ukochany dotkliwie nie po raz pierwszy pobił. Anna też ma moc kłopotów i zajęć. By wszystkiemu podołać musiałby się rozdwoić. By opanować sytuację zaprasza do Bluszczowego Dworu Karinę i Kasię z Wiolą. Wszystkie przyjeżdżają tam, by zapomnieć o kłopotach, zaczerpnąć oddechu i pomyśleć co dalej. Czy wyjazd dobrze zrobi kobiecym duszom? Zapraszam do lektury świetnej powieści, która i bawi i wzrusza i uczy dystansu do życia oraz niepowodzeń.
Książka jest lekturą mądrą i pełną humoru. Pokazuje, że życie to nie bajka, ale nie można się załamywać i poddawać. Czasem, choć wiatr wieje w oczy, trzeba iść do przodu, chwytać drobinki szczęścia i pomocne dłonie, które są do nas wyciągnięte. Nie należy się nad sobą użalać, bo takie zachowanie nigdy nie wyjdzie nam na dobre. Autorka w pozornie lekkiej treści mówi dużo i mądrze. Pokazuje losy kobiet zwyczajnych, a nie lukrowych czy papierowych. O ile bohaterki budzą sympatię, o tyle postacie męskie już nie są tylko pozytywne. Magdalena Kubasiewicz wpadła na dobry pomysł jak pokazać zwykle życie, jak dodać otuchy czytelniczkom i jak sprawić by wieczór z książką był miły i naładowany pozytywną energią. Ta lektura poprawi humor i doda pewności tym, którym jej brakuje. Nie jest to jakaś wybitna proza, nie jest to jakieś wyjątkowe arcydzieło, ale z pewnością jest to świetna książka z misją. Jest to powieść potrzebna by lepiej żyć i mieć siły do rozwiązywania problemów, które niczym pory roku są wpisane w nasze życie. Polecam z całego serca.
Problemy są po to, by je rozwiązywać
Życie nie zawsze jest bajką. I to nie tylko w realnym świecie, ale i w książkach. Nie zawsze jest różowo, nie zawsze świeci słońce i nie zawsze buzia się śmieje. Problemy dopadają nas, kobiety, często i czasem niespodziewanie. Dotyczy to także relacji męsko-damskich. Gdy zaczynamy je dostrzegać można zacząć udawać, że nic się nie...
2018-10-01
2018-09-26
Macki zła bywają okrutne
Jak każdy czytelnik mam listę swoich ulubionych Autorów. Po ich książki sięgam w ciemno. Nie jest to lista zamknięta i wciąż dopisuję do niej nowe nazwiska. Trafiają na nią uznani twórcy, którzy zdobyli popularność, ale i pisarze mniej znani, których lubię odkrywać. Lubię odszukiwać w morzu nowości fabuł, które odrywają od świata, w których mogę się zatracić i odkryć nowy smak stylu twórcy z ogromnym potencjałem. Do takiego grona pisarzy zaliczę Mariusza Leszczyńskiego, którego powieśc zdecydowałam się z prawdziwą przyjemnością objąć patronatem medialnym.
Książka opowiada historię Williama Baxtera, który mieszka niedaleko Londynu w pięknej posiadłości. Jego rodzina jest majętna i żyje w luksusie. Sam główny bohater nie musi się martwić o sprawy materialne i wiedzie żywot rozrywkowy w którym królują imprezy, alkohol, seks i piękne kobiety, który zmienia jak rękawiczki. Natura obdarzyła go hojnie urodą i wdziękiem, co sprawia, że ma spore powodzenie u płci pięknej. Gdy go poznajemy jego życie jest beztroskie, wręcz bajkowe. Ale los szykuje mu bolesny cios. Czarne chmury wróżą burzę. Pewnego razu, gdy William wraca z kilkudniowej zabawy dowiaduje się, że jego rodzina - rodzice i dwie siostry mieli wypadek samochodowy. Matka i jej córki spoczywają już w trumnach, a ojciec umarł w szpitalu. To przewraca życie młodego mężczyzny do góry nogami i zmienia go diametralnie. Te bolesne zdarzenia jak się okazuje rozpoczynają łańcuch wielu wydarzeń, które na przestrzeni lat dotkną Baxtera i zmuszą go do odkrywania rodzinnych tajemnic i sekretów.
Powieść nie jest długa, ale jej akcja toczy się bardzo dynamicznie i obfituje w wiele scen oraz wydarzeń. Nie ma rozdziału w którym wiele by się nie działo. Czytelnik jest ciągle i wciąż na nowo zaskakiwany. Nie brakuje niespodzianek. To nie jest tylko thriller, choć grozy nie brakuje. To dobre połączenie sensacji, obyczaju, romansu z elementami erotyki. Książka mocno pobudza wyobraźnię i nie daje ochłonąć w trakcie czytania. Losy Williama są barwne i zajmujące, a sam bohater niezwykle ciekawie wykreowany. Ma wady i zalety, zmienia go życie, kształtują bolesne doświadczenia. W pewnym momencie doprowadził mnie do białej gorączki, choć oceniam go pozytywnie. Szkoda, że ta historia nie jest bardziej rozbudowana, bo odrobinę brakło mi w niej choćby opisów miejsc w których się rozgrywa.
Książka przypadła mi do gustu i chcę Was nią zainteresować, jak również ją polecić. Jej walorem jest oryginalna i świeża fabuła, ciekawie poprowadzona akcja i dynamika, która sprawia, że nasza uwaga jest napięta, a nuda nie grozi. Jeśli macie ochotę na ciekawą propozycję, która łączy kilka gatunków to ten wybór będzie doskonały. Polecam Wam serdecznie ten tytuł.
Macki zła bywają okrutne
Jak każdy czytelnik mam listę swoich ulubionych Autorów. Po ich książki sięgam w ciemno. Nie jest to lista zamknięta i wciąż dopisuję do niej nowe nazwiska. Trafiają na nią uznani twórcy, którzy zdobyli popularność, ale i pisarze mniej znani, których lubię odkrywać. Lubię odszukiwać w morzu nowości fabuł, które odrywają od świata, w których mogę...
2018-09-23
Nie ma takich sto jak ich cztery
Literatura dla kobiet spełnia ważne zadanie i jest bardzo potrzebna. Bo nic tak nie doda energii zmęczonej życiem, zasmuconej kłopotami czy zdruzgotanej troskami kobiecie jak dobra książka. Jak powieść napisana dla kobiet i o kobietach, której bohaterki są zwyczajne, dokładnie takie jak my, a nie wyidealizowane i sztuczne. Osobiście chętnie i często sięgam po literaturę kobiecą stworzoną przez polskie Autorki. Stoi ona moim zdaniem na dobrym poziomie i doskonale poprawia nastrój, niweluje stres i dodaje energii. A jej dodatkowym plusem jest to, że nie ma skutków ubocznych jak cukier. Do grona książek o których powyżej napisałam z pewnością można zaliczyć pierwszą część czterotomowego cyklu stworzoną przez duet dwóch Pisarek, które łączą więzy przyjaźni. Chodzi o książkę Magdaleny Kawki i Małgorzty Hayles "Kobiety nieidealne. Magda".
Seria to cztery tomy, a bohaterką każdego jest jedna z grona przyjaciółek, które są niczym muszkieterki. Przyjaźnią się, dzielą radości i troski, wiedzą o sobie wszystko, spotykają się i doskonale bawią. Wiedzą, że mogą na siebie liczyć. Razem piją wino i wymyślają niesamowite cele. W swoim gronie potrafią się wyluzować i nabrać dystansu do świata, który nie zawsze bywa przyjazny i kłania się do stóp. Każda z nich jest inna, każda ma inną życiową sytuację, ale mimo różnic doskonale się rozumieją.
Magda jest po rozwodzie. Jej małżeństwo rozpadło się dla kochanka, a ten również odszedł w siną dal. Magda przeniosła się z domu męża do własnego, ciasnego i na kredyt mieszkania oraz rozpoczęła pracę w wydawnictwie. Ma fajnego szefa, dwunastoletniego syna i zbyt troskliwych rodziców, którzy myślą innym torem i chcą córkę na siłę uszczęśliwić. W takiej sytuacji dochodzi często do emocjonalnych wyładowań i potrzebny jest by uniknąć awantury kompromis. A przyjaciółki szukają jej nowego faceta i pod wpływem sporej ilości wina zakładają konto na portalu randkowym. Czy chcecie bliżej poznać Magdę? Zapewniam, że to niesamowita kobieta i zawarcia tej książkowej znajomości nie pożałujecie.
Po lekturze tej powieści jestem zdecydowana poznać pozostałe trzy tomy tego cyklu. Tytuł z całego serca Wam polecam. Warto po niego sięgnąć choćby dlatego, że przyjaciółek takich jak te opisane życzę każdej z nas. Warto mieć obok siebie tak pełne humoru i gotowe pomóc osoby, które udowadniają, że przyjaźń to wielka wartość w dzisiejszych czasach. Wartość niekiedy deficytowa, którą wielu zadeptało w wyścigu szczurów.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Jest w niej wiele scen tryskających humorem. Lektura wielokrotnie wywołuje uśmiech na twarzy i sprawia, że nie tracimy nadziei na spotkanie w życiu dobrych, uczynnych ludzi. Postać głównej bohaterki jest po prostu kapitalna. Bliska mnie i pewnie większości czytelniczek. Magda to osoba nieidealna, która jest pełna życia i planów na przyszłość. Brakuje jej jedynie odpowiedniego faceta. Ten fakt ma zmienić poznany w sieci Kot Makawity.
Ta książka to idealny wybór na gorszy dzień czy deszczowy i zimny wieczór. Smutnym przywróci uśmiech, zmęczonym doda energii. Pozwoli z optymizmem spojrzeć na świat. Jej akcja jest dynamiczna, pełna zwyczajnego życia. To książka, która uczy optymizmu i radości. Babska przyjaźń nie ma ceny. I jest nam kobietom bardzo potrzebna. Czekając na kolejne tomy zapraszam do lektury.
Nie ma takich sto jak ich cztery
Literatura dla kobiet spełnia ważne zadanie i jest bardzo potrzebna. Bo nic tak nie doda energii zmęczonej życiem, zasmuconej kłopotami czy zdruzgotanej troskami kobiecie jak dobra książka. Jak powieść napisana dla kobiet i o kobietach, której bohaterki są zwyczajne, dokładnie takie jak my, a nie wyidealizowane i sztuczne. Osobiście chętnie...
2018-09-18
Fleciście zawsze należy zapłacić
Zaczynając czytać powieść napisaną przez Aleksandra Michalaka wiedziałam, że jej przedpremierowe recenzję są bardzo pozytywne, a blogerzy i vlogerzy gorąco zachęcają do poznania tej historii. Spodziewałam się więc książki bardzo dobrej, która powali mnie na kolana. Czy tak się stało? Czy polski Autor może dorównać komuś tak popularnemu jak Dan Brown?
Jesteście ciekawi mojego zdania? I czy aby ten tytuł nie jest przereklamowany?
Nie będę Was zbyt długo trzymać w napięciu. Jeśli planujecie go kupić to się pośpieszcie, bo nakład może się wyczerpać. To rewelacyjna książka, która zapewni Wam naprawdę świetną przygodę. To doskonałe połączenie sensacji, tajemnic i religijnych sekretów.
Fabuła książki opiera się na dość popularnej legendzie sprzed wielu lat, która mówi o szczurołapie z Hameln. Przed wieloma wiekami to miasto nawiedziła inwazja szczurów. Straty spowodowane ich bytnością były olbrzymie. Ludzie zrozpaczeni stadami gryzoni szukali ratunku by się ich pozbyć. Na pomoc przybył szczurołap z fletem. Zaoferował swoje usługi za pewną opłatę. Zadanie wykonał, ale zapłaty mu poskąpiono. Zły postanowił się zemścić. Uwodząc grą na flecie wyprowadził z miasta dzieci i zawiódł je na pobliską kalwarię. Co było dalej? Zapraszam do lektury, której główną postacią jest węgierski uczony Gabor Horthy, który rozpoczyna badania nad dokonaniami pewnego teologa, który żył w XIX wieku. August Erdmann interesował się wcześniej przypomnianą legendą. Okazało się, że szczurołap pojawił się na kartach kronik historycznych nie jeden raz i nie tylko w jednym miejscu...
"Denar dla szczurołapa" to fascynująca proza, którą czyta się szybko i z wypiekami na twarzy. Łączy ona w sobie elementy kilku gatunków literackich. Jest sensacja, jest zbrodnia, jest przygoda. Nie brakuje emocji, jest tajemniczo i mrocznie chwilami. Jest wątek romansowy, jest szybka akcja. Akcja rozgrywa się w wielu miejscach, a sama treść przykuwa uwagę i zwalnia reakcje czytającego na otaczający go świat realny. Tak, ta powieść uwodzi i z pewnością niejedna osoba zarwie dla niej noc. Warto, bo książka ma bardzo wiele plusów. Za największy uważam zakończenie, które ma moc wrzenia i jest mocne jak spirytus. Aleksander Michalak znalazł nie tylko ciekawy pomysł na fabułę, ale do tego bardzo dobrze go ujął i zrealizował. Bo poruszając tyle wątków i sekretów trzeba talentu by je sprytnie poplątać, zamotać i ułożyć z nich interesujący gobelin, który ma czytelnika zachwycić i oczarować. Pisarz zrobił to na medal. Choć początek może wydać się niektórym nieco chaotyczny to w miarę czytania jest tylko lepiej i lepiej. Ciekawiej i ciekawiej. Ta trzymająca w napięciu książka absolutnie nie jest przereklamowana. Ba, powinna trafić w ręce tych, których zachwycił "Kod da Vinci" i książki jemu podobne. Polski Autor świetnie wkroczył w świat literatury do tej pory zarezerwowany dla zagranicznych twórców. Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić Wam "Denar dla szczurołapa" i czekać na kolejną lekturę tegoż Pisarza. Brawa dla Wydawnictwa Replika za wydanie takiej Perełki.
Fleciście zawsze należy zapłacić
Zaczynając czytać powieść napisaną przez Aleksandra Michalaka wiedziałam, że jej przedpremierowe recenzję są bardzo pozytywne, a blogerzy i vlogerzy gorąco zachęcają do poznania tej historii. Spodziewałam się więc książki bardzo dobrej, która powali mnie na kolana. Czy tak się stało? Czy polski Autor może dorównać komuś tak popularnemu jak...
2018-09-05
2018-09-03
Miłość rodzi się kiedy chce. Miłość jest jak kwiat, który nie zawsze ma szansę rozkwitnąć. Niekiedy miłości stają na drodze poważne przeszkody, które powodują, że dwoje zakochanych ludzi nie może cieszyć się szczęściem. Taką właśnie historią, niezwykle wzruszająca i mocno chwytającą za serce, opowiedziała w swojej najnowszej książce Ewa Formella. Podświadomie czułam zaczynając czytanie, że powieść wyryje w mojej duszy mocny ślad. Tak się stało, a tę opowieść pokochałam bezgranicznie. W lekturze zachwycił mnie nie tylko pomysł na fabułę, ale i język, styl, konstrukcja książki i umiejętne operowanie słowem, delikatność i ujęcie uczucia, które nie miało szczęścia trwać wiele lat.
Latem 1938 roku w Wolnym Mieście Gdańsk wybuchło gorące uczucie. Stefania mająca jedynie 16 lat pokochała Heinricha - Niemca, syna znanego lekarza. Ich niewinna, ale prawdziwa miłość niestety nie mogła znaleźć spełnienia przed ołtarzem. Barierą nie do pokonania był nie młody wiek dziewczyny, ale czasy w jakich przyszło im żyć. Nienawiść Niemców do Polaków i zbliżająca się wojna uniemożliwiły randki i wymianę pocałunków. Przed wyjazdem Heinricha na ćwiczenia wojskowe młoda para skosztowała słodyczy seksu, a owocem tych chwil były narodziny malutkiej dziewczynki wiosną 1939 roku. Dziecko zabrano matce, której oświadczono, że niemowlę zmarło przy porodzie. Kruszynkę wychowywała babka dziecka ze strony ojca, a malutka Hedwig wojnę spędziła w bezpiecznej Ameryce. Jak potoczyły się losy jej rodziców? Czy przeżyli? Czy spotkali się kiedy wojenna burza ucichła i nastał pokój? Czy ich uczucie zmarło z biegiem czasu?
Gdyby ktoś z Was miał ochotę na zagłębienie się w przepięknym tytule o miłość wybór tejże książki będzie idealny. Oprócz wspaniałej opowieści czeka Was jeszcze wycieczka po Gdańsku. Tym współczesnym i tym przedwojennym. Zawsze uroczym, zawsze dostojnym, a także pobyt w czasie II wojny światowej na Kaszubach. Czytelnik ma okazje doświadczyć wojennego piekła wraz z główną bohaterką, która po stracie rodziców i opiekunów musi szybko dorosnąć i przetrwać za wszelką cenę. To ogromne wyzwanie dla młodej kobiety, której serce już nie raz poraniono. Niezwykle poruszająca sceną jest powrót do wyzwolonego Gdańska i spotkanie samotnego mężczyzny z małym synkiem. W tym miejscu pozwoliłam sobie na długi płacz. Ta scena jest symbolem, który ma uświadomić jak bardzo wojna krzywdziła, jak głęboko raniła i pozostawiała długo gojące się blizny.
"Listy do Duszki" to powieść pełna emocji, gwarantująca wzruszenie i łzy, ale i poświadczająca siłę uczucia. Czyta się ją zachłannie i przyjemnie. Prawdziwe życie, historia, chwile szczęścia i ludzkie dramaty mieszają się w niej niczym elementy wielobarwnej mozaiki. Ci, którzy kochają powieści obyczajowe po przeczytaniu tej publikacji będą z pewnością zadowoleni. Książka ma wiele atutów, a jej niebanalna konstrukcja gwarantuje urozmaicenie i przykuwa uwagę czytelnika. Autorka udowadnia, że historia i polityka mogą mocno namieszać w życiu zwyczajnych ludzi. Miłość bywa spełniona, ale niekiedy żyje krótko.
Gorąco polecam tę propozycję Wydawnictwa Replika osobom, którzy lubią literaturę z wojną w tle i książki, których fabuły oprócz pisarzy pisze samo życie. To prawdziwa perełka. Życzę miłej lektur
Miłość rodzi się kiedy chce. Miłość jest jak kwiat, który nie zawsze ma szansę rozkwitnąć. Niekiedy miłości stają na drodze poważne przeszkody, które powodują, że dwoje zakochanych ludzi nie może cieszyć się szczęściem. Taką właśnie historią, niezwykle wzruszająca i mocno chwytającą za serce, opowiedziała w swojej najnowszej książce Ewa Formella. Podświadomie czułam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-26
Stara miłość nie rdzewieje. Naprawdę!!!
Wybitna, genialna, wspaniała i wprawiająca w zachwyt. Taka, której nie zapomnę. Te słowa nasuwają mi się jako pierwsze odnośnie książki, która wprawiła mnie w niekłamany zachwyt i rzuciła na kolana. Gdyby wszystkie książki były tak rewelacyjne jak "Czerwony notes" czytanie byłoby pasją ogółu społeczeństwa, przed księgarniami stałby kolejki, a książki rozchodziłby się jak świeże bułeczki. Dlaczego tak mocno pokochałam tę powieść? Już wyjaśniam, ale najpierw pozwolę sobie wprowadzić Was w fabułę tego tytułu.
Dorris ma 96 lat, jest Szwedką i mieszka w Sztokholmie. Jest u kresu życia, które było barwne i przyniosło jej trochę szczęścia, masę różnych doświadczeń i przeżyć oraz sporo łez. Jej jedyną krewną jest cioteczna wnuczka, która mieszka w Stanach. Staruszka rozmawia z nią przez skype'a.
Gdy Doris była mała otrzymała od ojca pewien prezent. Był to czerwony notes pięknie oprawiony w skórę. Na jego kartach zapisywała imiona i nazwiska, adresy i telefony osób, które odegrały w jej życiu ważną rolę. Gdy Doris czuje, że jej ziemska droga kończy się chce by ów notes znalazł się w posiadaniu Jenny, by ta poznała pewne rodzinne sekrety i losy swojej ciotecznej babci...
"Czerwony notes" to powieść, która od pierwszych stron pobiła moje serce. Znalazłam w niej historię, która mnie mocno wzruszyła i wycisnęła z oczu łzy. Losy Doris są bardzo burzliwe i smutne. Wcześnie osierocona w wieku 13 lat żegna dzieciństwo. Bieda wypędza ją z domu do pracy w charakterze służącej. Świat do którego trafia jest wymagający i bezlitosny. Pracodawczyni wymaga dokładności, pracowitości i miewa humory. Mimo tego jest osobą, która otwiera nastolatce drzwi do wielkiego świata. To dzięki niej Doris zamieszkuje w Paryżu i staje się modelką. Los tuła ją po świecie i daje poznać smak goryczy, odrzucenia, porażki. Miłość nie okazuje się szczęśliwą, a spotkani ludzie niekiedy mocno i skutecznie ją ranią. Dzięki czerwonemu notesowi poznajemy świat sprzed wielu lat, ludzi, którzy już prawie wszyscy odeszli do wieczności i wydarzenia historyczne oczami kobiety, która jest niczym łupina na oceanie, niczym liść niesiony przez wiatr.
Czytałam tę powieść mimo zmęczenia, mimo tego, że znużony organizm domagał się snu. Fabuła i losy głównej bohaterki były najważniejsze.
"Czerwony notes" to książka skłaniająca do refleksji nad życiem i przemijaniem, ale też na tym, co po nas pozostaje gdy odejdziemy. Autorka umiejętnie podejmuje trudne tematy i pisze o nich z wyczuciem oraz szacunkiem. Ocierałam łzy i uczyłam się, że w życiu ważna jest każda chwila. Bo to właśnie z nich składa się życie, które jest podróżą niezwykłą, czasem trudną, ale zawsze jedyną i niepowtarzalną. Gorąco polecam przeczytanie tej wybitnej lektury. To książka, którą musicie poznać. Jest tego warta. Gwarantuję, że ten tytuł Was nie zawiedzie.
Stara miłość nie rdzewieje. Naprawdę!!!
Wybitna, genialna, wspaniała i wprawiająca w zachwyt. Taka, której nie zapomnę. Te słowa nasuwają mi się jako pierwsze odnośnie książki, która wprawiła mnie w niekłamany zachwyt i rzuciła na kolana. Gdyby wszystkie książki były tak rewelacyjne jak "Czerwony notes" czytanie byłoby pasją ogółu społeczeństwa, przed księgarniami stałby...
2018-08-21
2018-08-02
2018-07-16
O dziewczynach cudem ocalonych z rzezi
"Dziewczyny z Wołynia" to kolejna książka z popularnego i wartościowego cyklu "Prawdziwe historie". Bohaterkami publikacji są kobiety urodzone w okresie dwudziestolecia międzywojennego, niektóre kilka lat przez wybuchem II wojny światowej, inne nieco szybciej. Ich miejscem pochodzenia jest województwo wołyńskie, w którym osiedliło się wielu polskich żołnierzy, a którzy otrzymali tam ziemię za zasługi wojenne. Ich domy zbudowano na wołyńskich wsiach, gdzie zgodnie sąsiadowali ze sobą Żydzi, Polacy i Ukraińcy. Nie brakowało też rodzin mieszanych. Do wybuchu II wojny światowej panowała zgoda. Po 17 września 1939 roku ziemię zajęli Rosjanie, a po wybuchu wojny Niemcy- Związek Radziecki władzę przejęli Hitlerowcy pod skrzydłami których ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli prześladowania i zbrodnie na Polakach, których chciano wymordować by powstała samostijna Ukraina.
O rzezi na Wołyniu długo się nie mówiło. A życie straciło wtedy około 100 000 naszych rodaków. Ginęli tylko dlatego, że byli takiej a nie innej narodowości. Bestialsko mordowano dzieci i kobiety, mężczyzn i starców. Nie oszczędzano nikogo. Szerzyły się zbrodnie, ludobójstwo, gwałty i rabunki. Narzędziami zbrodni były widły, siekiery i kosy. Broń palna i noże. Mordowano w domach i w polu, w kościele w trakcie nabożeństw. Życie tracili młodzi i starzy, całe rodziny. Nielicznym cudem udało się przetrwać i przekazywać świadectwo o pogromie. Wśród ocalałych były bohaterki tejże książki. Wtedy małe dzieci lub nastolatki. Dziś sędziwe staruszki w umysłach których bolesne wspomnienia nie zatarły się. Zostały na całe życie boląc i nie dając w spokoju żyć. To całkiem zrozumiałe, że to, co widziały młode oczy przeraziło i rozjątrzyło rany, które nie mogły się zagoić.
"Dziewczyny z Wołynia" to dzieci, które były świadkami zbrodni na ich rodzicach, dziadkach, rodzeństwie, bliskich i sąsiadach, a które przeżyły by dać świadectwo. Ich relacje są bezcenne i głęboko poruszające. Autentyczne i wyciskające łzy. Odważnie przedstawiające fakty i wołające o pamięć. Ich dzieciństwo to dwa obrazy mocno ze sobą kontrastujące. Sielanka wiejskiego życia, rodzinnego ciepła i koszmar strachu, śmierci, wygnania i sieroctwa. Ocalałe dzieci z Wołynia przeżyły sporo. Na wiele lat zamknięto im usta. Dopiero po upadku komunizmu mogły wrócić w rodzinne strony i upamiętnić pomordowanych krzyżami i pomnikami. Dziewięć opisanych historii mocno chwyta za serce i daje obraz wydarzeń, które zasługują na potępienie. Dziś wreszcie mówi się o Wołyniu w Polsce otwarcie. Na Ukrainie krążą nadal dwie prawdy.
Książka jest znakomita i godna polecenia. Dopracowana i bardzo przemawiająca. Mówią zapisane słowa, mówi przepiękna okładka. Przemawiają kobiety, które wykazały dzielność i hart ducha. Opowiadają swoje historie prostymi słowami, które trafiają w serce i duszę, które uświadamiają co przeżyli Polacy, za to, że byli znienawidzonymi Lachami.
Gorąco polecam. To bardzo wymowna lekcja historii, o której długo nie wolno było mówić.
O dziewczynach cudem ocalonych z rzezi
"Dziewczyny z Wołynia" to kolejna książka z popularnego i wartościowego cyklu "Prawdziwe historie". Bohaterkami publikacji są kobiety urodzone w okresie dwudziestolecia międzywojennego, niektóre kilka lat przez wybuchem II wojny światowej, inne nieco szybciej. Ich miejscem pochodzenia jest województwo wołyńskie, w którym osiedliło się...
2018-06-26
Dziś kończy się najbardziej prestiżowy turniej piłkarski rozgrywany co cztery lata. Nasi reprezentanci zawiedli. Po Euro 2016 rozbudzili w nas spore apetyty, a w Moskwie nie wyszli nawet ze swojej grupy. Ba, to nawet nie o to chodzi. Grali słabo, bezmyślnie i beznadziejnie. Gwiazdy nie strzeliły, drużyna się pogubiła. Konflikty i pretensje widoczne były gołym okiem. A to niestety nie sprzyja wygrywaniu w grach zespołowych.
Gdy zaczynał się tegoroczny mundial postanowiłam sobie w czasie jego trwania przeczytać jakąś footbolową lekturę. Chwilkę myślałam co wybrać i w końcu zdecydowałam się na książkę "Tajemnice kadry". Szczerze miałam ochotę na coś, co będzie mixem faktów, historii i ploteczek, które są nieodłączne i na trwałe związane z celebrytami. A przecież piłkarze i trener z pewnością nimi są.
"Tajemnice kadry" to książka poświęcona kadrze pod wodzą Adama Nawałki. Dwa lata temu to była świetna drużyna, która zawojowała Euro i przeszła mundialowe eliminacje. Niestety na samym turnieju poległa, ale ta materia już jest w tytule niedostępna. Autor przedstawia rządy trenera, który ma na swoim koncie spore sukcesy. Książka podzielona jest na dziesięć rozdziałów, które opowiadają nie tylko o meczach. Szatnia, zgrupowania, wyjazdy, logistyka, tajemnice żywienia czy spakowania się na wyprawę jaką jest mecz. Rytuały szatni, sekrety chwil wolnych, sylwetka kapitana i jego relacje z kolegami z boiska, transfery, alkohol i ciężka praca. Na powyższe tematy informacji w tytule nie brakuje. A sama lektura napisana jest lekko i przystępnie. Czyta się sama i trudno odłożyć ją nawet wtedy, gdy już dobrze po północy a oczy kleją się same. Treść jest fajnie wyważona i ujęta. Ot samo piłkarskie życie, które jest barwne i intensywne, ale wcale nie takie lekkie.
W lekturze pokazane jest to, czego nie opiszą w gazetach i nie podejrzą kamery. I to właśnie jest w niej najbardziej cenne. Oczywiście inaczej czytałoby się tę pozycję gdyby Biało-Czerwoni pokazali się z lepszej strony, a trener Adam Nawałka nadal pełniłby swoją funkcję. A tak czyta się poszczególne strony z nostalgią, ale i docenieniem tego, co kadra osiągnęła. I ze świadomością, że to już historia. Najnowsza, ale jednak historia. Publikacja napisana z werwą i pomysłem. Błyskotliwa i ciekawa. Mimo zmiany wodza warta przeczytania. Mnie zachwyciła i pozwoliła uzupełnić wiedzę o latach sprzed Euro 2016. Polecam.
Dziś kończy się najbardziej prestiżowy turniej piłkarski rozgrywany co cztery lata. Nasi reprezentanci zawiedli. Po Euro 2016 rozbudzili w nas spore apetyty, a w Moskwie nie wyszli nawet ze swojej grupy. Ba, to nawet nie o to chodzi. Grali słabo, bezmyślnie i beznadziejnie. Gwiazdy nie strzeliły, drużyna się pogubiła. Konflikty i pretensje widoczne były gołym okiem. A to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-26
2018-06-25
Nie jestem zagorzałą fanką disco polo. Mój gust muzyczny podobnie jak literacki jest dość niesprecyzowany. Lubię czytać książki reprezentujące różne gatunki, podobnie jak lubię utwory z różnych półek. Nie słucham systematycznie disco polo i nie jestem zbyt zorientowana w tej klasie, ale te najsłynniejsze hity kojarzę. Zespół Akcent i jego lidera również. I nie od popularnego ostatnio hitu "Przez Twe oczy zielone", ale od starszej piosenki która ma już parę dobrych lat. Link do niej podaję bo nie wstydząc się czasem sobie ją słucham
https://www.youtube.com/watch?v=jIHkc6ICOcc
Wracając do książki - z racji, że chętnie sięgam po biografie osób ciekawych i mnie intrygujących przeczytałam opowieść o zdolnym chłopcu z Podlasia, który stał się gwiazdą. Swoja sławę zawdzięcza talentowi i pracowitości. Popularność nie przewróciła mu jednak w głowie i pozostał sobą. A moim skromnym zdaniem to największy sukces każdego celebryty.
Urodził się w zwykłej rodzinie w małej wiosce. Kochał od dziecka sport i muzykę. Ta druga wygrała i ukształtowała życie Zenona, który podchodzi do swojej kariery z wielką pasją. Widać gołym okiem, że śpiew i bawienie publiczności czyni go spełnionym i szczęśliwym.
Martyna Rokita swoją książkę napisała z wielką starannością i dokładnością. W 13- stu rozdziałach ukazała szczegółowo życie i karierę Martyniuka, a tekst uzupełniła wieloma zdjęciami. Lekturę czyta się z przyjemnością. Nie jest ona tylko laurką i nie jest stworzona pod publikę - Autorka nie szuka sensacji, nie dotyka plotek, ale skupia się na życiu rodzinnym i karierze opierając się na faktach.
Mąż, tata, kolega, muzyk, artysta, syn, gwiazda muzyki i zarazem fan dobrego tanecznego brzmienia - to ukazane w tytule twarze Artysty, któremu sukces nie uderzył do głowy. Zenon Martyniuk pozostał nadal sobą, nie nabył gwiazdorskich manier i nie zmieniły go ciężko i uczciwie zarobione pieniądze. Wokalista ma swoje słabości, ale nade wszystko ceni rodzinę, fanów i przyjaciół.
Książka napisana jest prostym językiem, obfituje w ciekawostki, anegdoty i zabawne sytuacje. Z jej kart bije pozytywna energia i zachęta by mimo przeciwności losu przeć do przodu i spełniać swoje marzenia, nie poddawać się i nie zrażać krytyką czy hejtem.
Tytuł jest starannie wydany co zwiększa przyjemność lektury. W trakcie czytania oczywiście można podsłuchiwać sobie twórczość zespołu Akcent.
Nie jestem zagorzałą fanką disco polo. Mój gust muzyczny podobnie jak literacki jest dość niesprecyzowany. Lubię czytać książki reprezentujące różne gatunki, podobnie jak lubię utwory z różnych półek. Nie słucham systematycznie disco polo i nie jestem zbyt zorientowana w tej klasie, ale te najsłynniejsze hity kojarzę. Zespół Akcent i jego lidera również. I nie od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-24
Lubię dobre i mocne debiuty. Lubię odkrywać autorów, którzy nie boją się podejmowania w fabułach swoich książek mocnych i trudnych tematów. Lubię, gdy książka dostarcza emocjonalnego kopa, gdy razi jak prąd. Taka właśnie jest pierwsza w dorobku literackim powieść Agaty Polte - młodej, zaledwie 21-letniej Autorki, która miała odwagę pokazać temat, który zwykle uważany jest za tabu i chowa się go pod dywan.
Patologia kojarzy się z rodziną, która ma zły status materialny, na stole króluje alkohol, a dorośli nie pracują i nie mają dobrego wykształcenia ani pomysłu na życie. Bywają jednak sytuacje, że dysfunkcje bywają także w tak zwanych dobrych domach, gdzie na pozór wszystko układa się perfekcyjnie i poprawnie. Rodzice dobrze zarabiają, status społeczny jest wysoki i nikt nie podejrzewa, że za zamkniętymi drzwiami rozgrywa się czyjś dramat.
Agata Polte w swojej pierwszej książce pokazała rodzinę, w której na pierwszy rzut oka wszystko gra. Piękny dom, dostatek, gosposia dbająca by wszystko było dopięte i dobrze funkcjonowało. Dobrze zarabiający rodzice, zdolne dzieci. A tak naprawdę... Wiecznie zapracowany ojciec, rozpieszczony dorosły synek, który pod pozorem zdolnego studenta ukrywa twarz młodego człowieka biorącego narkotyki, zmanierowana matka, która czuje się kimś lepszym od ogółu ludzi i uczennica klasy maturalnej, która czuje się ogromnie nieszczęśliwa i zaszczuta. Życie Malwiny przypomina jeden wielki koszmar. Szkoła stawia spore wymagania, matka narzuca niemożliwy do udźwignięcia perfekcjonizm, pakiet dodatkowych zajęć i ciągłą krytykę. Nieustający potok nieżyczliwych słów, wyzwiska, hejt, pretensje, ciągłe ataki, nagany. Malwina nie może liczyć w domu na życzliwe słowo, wsparcie i zrozumienie. Jest non stop miażdżona przez potok gorzkich słów, wyzywana i szkalowana. To wprowadza nastolatkę w depresję. Dziewczynie nie chce się żyć, ma wszystkiego dość. Jej los odmienia poznana w szkole przyjaciółka i chłopak, który staje się bliski jej sercu. Te dwie osoby uświadamiają jej, że musi zawalczyć o sobie i stoczyć bój w którym stawką jest spokój i szczęście. Czy zaszczuta przez rodzinę Malwina znajdzie dość sił by powiedzieć matce stanowcze "nie"?
"To, czego nie widać" to książka o młodzieży, dla młodzieży, ale nie tylko. To świetna lektura dla rówieśników głównej bohaterki, ale i idealna książka dla pokolenia jej rodziców. Autorka odważnie porusza w niej problem przemocy psychicznej, która nie zawsze jest widoczna dla świata, ale boli równie mocno jak fizyczne razy. Walka z nią jest trudna bowiem w tym wypadku ofiara jest zależna od rodzicielki. Postać Malwiny jest niezwykle ciekawie, ale i realnie nakreślona. Jej życie jest smutnym ciągiem dni które nie mają w sobie odrobiny radości. Na szczęście los stawia na drodze siostry Nikodema wrażliwego i niezmanierowanego chłopaka i dojrzałą przyjaciółkę, która jest katalizatorem zmian. Lektura z każdą przeczytaną stroną wciąga coraz bardziej i mocno zaciekawia. Napisana prostym językiem wyraźnie przemawia do serc czytelników i świetnie obrazuje trudny problem z którym zmaga się wiele młodych osób. Niepohamowane ambicje rodziców potrafią zmienić szkole lata w piekło. Nikt z nas nie jest przecież idealny, każdy ma prawo do potknięcia, popełnienia błędu.
Zakończenie jest równie mocne jak cała fabuła i zaskakuje. Ta powieść to dobry debiut, który dostarcza garść emocji, wzruszenie i wiarę w to, że nie wszyscy ludzie są źli. Polecam nie tylko młodym miłośnikom literatury.
Lubię dobre i mocne debiuty. Lubię odkrywać autorów, którzy nie boją się podejmowania w fabułach swoich książek mocnych i trudnych tematów. Lubię, gdy książka dostarcza emocjonalnego kopa, gdy razi jak prąd. Taka właśnie jest pierwsza w dorobku literackim powieść Agaty Polte - młodej, zaledwie 21-letniej Autorki, która miała odwagę pokazać temat, który zwykle uważany jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-18
Życie lubi zaskakiwać i jest mistrzem w sprawianiu niespodzianek
Każdy z nas coś planuje, każdy z nas coś zakłada. I każdego z nas plany od czasu do czasu lecą w kosmos. Takie właśnie jest życie, nieprzewidywalne i zaskakujące. Doświadczają tego codziennie miliony ludzi, doświadczają bohaterowie w książkach.
Ewa, główna bohaterka powieści "Tęcza nad jeziorem" wyjechała po ukończeniu licencjatu do Londynu. Tam związała się z przystojnym Anglikiem Collinem Edwardsem. Liczyła, że spędzą ze sobą wiele dni i nocy oplątani miłością i szczęściem. Plany ślubne jednak się nie ziściły. Pewnego dnia narzeczony wystawił Polkę do wiatru i wystawił jej walizki za drzwi. Ewę ten cios mocno zranił. Rok po tym dowiedziała się, że jej rodzice mieszkający w Polsce zakończyli swój związek małżeński. Ewa zaplanowała podróż do ojczyzny w celu ich pogodzenia. Przyjazd okazał się wielkim wyzwaniem. Mama i tata mieszkali już osobno. Dziewczyna odwiedziła ojca i zaplanowała podróż do domu nieżyjącej babci do Kowali by spotkać mamę. I od tej chwili świat zaczął kręcić się w szalonym tempie, a to, co wydawało się pewne okazywało się iluzją...
Lekturę powieści Magdaleny Kołosowskiej zaplanowałam na weekend. Leniwy weekend, którego bardzo potrzebowałam. Chciałam odpocząć po sporej bieganinie, chciałam odizolować się na chwilę od świata i otulić się książką jak kocykiem. Nie planowałam zatracenia się w książce ciężkiej czy mocnej sensacji. Potrzebowałam powieści napisanej typowo dla kobiet. Takiej o kobietach i dla kobiet. I bardzo dobrze się stało, że trafiłam akurat na "Tęczę nad jeziorem". Bo z jednej strony to książka łatwa w odbiorze, ale z drugiej strony porusza ona ważny temat jakim są stosunki między matką a córką.
Duet Ewa i jej matka nie jest zbyt zgrany. Ewcia nie jest wychowywana w sielankowej i ciepłej atmosferze. Stosunki w jej domu były chłodne i służbowe. Daleko im do sielanki. I to rzutuje na atmosferę pomiędzy dzieckiem a rodzicielką na wiele lat. Ewa dorasta i staje się dorosłą kobietą w przeświadczeniu, że tak właściwie może liczyć sama na siebie. Nie jest z tym jej łatwo.
Powrót w rodzinne strony staje się wymuszoną okazją do poznania pewnych prawd i rodzinnych sekretów. Nowiny są gorzką pigułką do przełknięcia. O tych problemach Autorka pisze wspaniale. Prosto, bez wyszukanej sztuczności, bez owijania w bawełnę. Bardzo realnie i życiowo przedstawia dość zagmatwaną sytuację dwóch spokrewnionych kobiet, które dzieli o wiele więcej niż powinno.
Śledzenie ich perypetii sprawia, że książka okazuje się ciekawą i przykuwającą uwagę lekturą.
Opisana historia nie jest słodka i cukierkowa. Nie zachwyca też sielankowa prowincja, która opisana jest jak każde inne miejsce do życia - realnie i niekolorowo. Taka jest prawda, że nie ma ziemskich edenów w których kłopoty znikają bez śladu zgniecione magią miejsca.
"Tęczę nad jeziorem" zdecydowanie polecam. To mądra i realna lektura, która spełniła oczekiwania jakie wobec niej miałam. Jej największymi atutami jest spora nieprzewidywalność i realność fabuły, w której wszystkie wątki ze sobą dobrze współgrają.
Polecam ten tytuł na prezent, polecam jego lekturę na długie zimowe wieczory. Idealnie komponuje się z owocową herbatą i pluszowym kocykiem.
Życie lubi zaskakiwać i jest mistrzem w sprawianiu niespodzianek
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKażdy z nas coś planuje, każdy z nas coś zakłada. I każdego z nas plany od czasu do czasu lecą w kosmos. Takie właśnie jest życie, nieprzewidywalne i zaskakujące. Doświadczają tego codziennie miliony ludzi, doświadczają bohaterowie w książkach.
Ewa, główna bohaterka powieści "Tęcza nad jeziorem" wyjechała...