-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-01-07
2019-10-02
2019-07-31
Powieść idealna na lato
Mam romantyczną naturę. Mogę temu przeczyć, ale prawda i tak wyjdzie na jaw. Patrząc choćby na mój gust literacki chętnie sięgam po powieści historyczne i kostiumowe w których przygoda miesza się z romansem. Kocham przenoszenie się z książką w ręku do zamierzchłych czasów, chłonę klimat przeszłości i z rozmarzeniem zagłębiam się w dawne epoki. Jestem zagorzałą fanką "Outlandera", dlatego zdecydowałam się przeczytać powieść Melodie Winawer. Prześliczna okładka i opis zadziałały niczym magnes.
Z chwilą przeczytania pierwszej strony przepadłam. Wzięłam urlop od życia i towarzyszyłam głównej bohaterce Beatrice w Nowym Jorku oraz Sienie. W teraźniejszości i przeszłości. Ta literacka przygoda okazała się niesamowitą atrakcją. Po prostu było bosko.
"Skryba ze Sieny" jest debiutem literackim - trudno w to uwierzyć, bo jest to dla mnie tytuł bez wad i doskonały - profesorki neurologii Uniwersytetu Columbia. Jego akcja rozpoczyna się w XXI wieku w Stanach Zjednoczonych. Beatrice po śmierci matki była wychowywana przez starszego brata. Rezolutna i mądra podobnie jak ten wybrała drogę naukową. Została neurochirurgiem, pełnym pasji oddanym całym sercem pacjentom lekarzem. Benjamin zaś zamieszkał we włoskiej Sienie, gdzie prowadził badania. Cierpiący na podstępną chorobę serca mężczyzna zmarł nagle. Siostra postanowiła wtedy wziąć urlop i kontynuować dzieło brata. Wyjechała do Italii i zamieszkała w pięknym, starym domu. Beatrice nie spodziewała się, że wkrótce zostanie przeniesiona do średniowiecza i umieszona w rzeczywistości znanej z zapisków. Nagle młoda kobieta znalazła się w świecie, o którym miała marne pojęcie, bez odpowiedniego odzienia, grosza przy duszy i dachu nad głową. Jeśli jesteście ciekawi jak sobie poradziła i co ją spotkało zapraszam do lektury powieści, która mnie ogromnie zachwyciła.
Jej fabuła jest zawiła i kręta oraz obfituje w liczne niespodzianki. Czyta się lekko, choć akcja rozgrywa się w dużej mierze w czasach odległych. Tytuł to mieszanka kilku gatunków literackich - obyczaju, historii, przygody, sensacji, romansu i powieści epistolarnej. Autorka zachwyciła mnie stylem, językiem i rewelacyjnymi opisami. Wszystko w tej książce jest takie żywe i namacalne. Miałam wrażenie jakby przed oczami przewijała mi się bardzo kolorowa mozaika w której wszystkie elementy ze sobą współgrają. Rozbudowana fabuła składa się z wielu wątków, które są ze sobą dobrze i stabilnie powiązane. Przez plan książkowy przewija się wiele postaci. Każda z nich przyciąga uwagę i jest barwna. Nie brakuje emocji, nie brakuje sensacji, nie brakuje rumieńców na policzkach w trakcie czytania.
Moja wrażenia wobec tej powieści są bardzo pozytywne. Pod wieloma względami treść mnie zauroczyła, zaciekawiła i rozkochała w sobie. Tak, nie będę ukrywać, że pokochałam tę historię, która tak błyskawicznie skradła mi serce. Miłośnikom prozy Diany Gabaldon nie muszę rekomendować tej propozycji. Tym, którzy mają ochotę na coś lekkiego, zajmującego i niesztampowego gorąco polecam ten debiut. Odkryjcie średniowieczną Sienę i tajemnice jej mieszkańców. Miłej lektury.
Powieść idealna na lato
Mam romantyczną naturę. Mogę temu przeczyć, ale prawda i tak wyjdzie na jaw. Patrząc choćby na mój gust literacki chętnie sięgam po powieści historyczne i kostiumowe w których przygoda miesza się z romansem. Kocham przenoszenie się z książką w ręku do zamierzchłych czasów, chłonę klimat przeszłości i z rozmarzeniem zagłębiam się w dawne epoki....
2019-04-28
W górach z ołówkiem w ręku
Literatura górska to zwykle dwa rodzaje książek - biografie wspinaczy, które ukazują ich osiągnięcia i wyczyny oraz książki relacjonujące jedną lub kilka wypraw. Publikacja Marka Koneckiego to coś zgoła innego. Nietuzinkowego, wesołego i przyjemnego dla oka oraz ucha. Jej Autor wspina się i rysuje. Współpracuje z górskimi pismami takimi jak "Taternik". W swojej duszy ma pokłady dobrego humoru, stać go i na ironię i na satyrę. W swojej książce tak właśnie podchodzi do górskiego świata, który nie jedno ma oblicze.
Bo przecież góry to i rodzime Tatry w których spotkać można i amatorów wspinaczki i turystów w szpilkach i zawodowców trenujących przed poważnymi wyprawami, i piętrzące się dumne Himalaje. Górski świat to wiele nakładających się na siebie obrazów. To historia - ta wielka i wspomnienia z czasów młodości.
O górach mówią ci, którzy zapisują się na wieki w kronikach himalaizmu, ale też i ci, którzy podjechali fiakrem do Morskiego Oka i spojrzeli na Mięguszowickie Szczyty czy Rysy.
A co ma do powiedzenia Marek Konecki?
Tytuł składa się aż z dwunastu rozdziałów, a w każdym z nich jest sporo interesujących rysunków i zapisanych słów, które naprawdę są w stanie i rozbawić i dać do myślenia.
Rozdział pierwszy to wspomnienie polskiej wyprawy na K2 na przełomie 2017 i 2018 roku mającej na celu pierwsze zimowe poskromienie tej góry. Rozdział ostatni to słów kilka o sławach górskich - znanych himalaistach z Polski i zagranicy, których nazwiska są kojarzone z wybitnymi wyczynami i profesjonalną wspinaczką. Pozostałe rozdziały to refleksje o partnerze idealnym, górskich osobliwościach, kobietach w górach, specyfice wspinania i sztuce łojenia gór, uczeniu się dorównywania kozicom na wysokości.
Z przymrużeniem oka Marek Konecki pisze o różnych sprawach związanych z chodzeniem pod górę i w dół. A wszystko okraszone jest humorem, ironią niekiedy ocierającą się o krytykę, podprawione pikantnie i groteskowo. Ujęte poważnie i niepoważnie zarazem.
Styl i język są jak na książkę górską bardzo nietypowe i oryginalne. Brakuje patosu, brakuje wypięcia piersi i sztucznego zachwytu. Przez to świat gór, nawet tych najwyższych staje się bardziej przystępny i ludzki. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Lekturze towarzyszy śmiech i zdystansowane podejście do tematu. Góry można czasem wziąć na wesoło. Tytuł można czytać jednym ciągiem, ale lepiej dawkować go sobie po trochę, po kilka tekstów dziennie. Lektura zadowoli tych, którzy biorą życie na wesoło, ale i tych, którzy zakochali się górach po grobową deskę.
W górach z ołówkiem w ręku
Literatura górska to zwykle dwa rodzaje książek - biografie wspinaczy, które ukazują ich osiągnięcia i wyczyny oraz książki relacjonujące jedną lub kilka wypraw. Publikacja Marka Koneckiego to coś zgoła innego. Nietuzinkowego, wesołego i przyjemnego dla oka oraz ucha. Jej Autor wspina się i rysuje. Współpracuje z górskimi pismami takimi jak...
2019-04-24
Raj czy przedsionek piekieł? Jaka jest ta Ameryka!
Stany Zjednoczone - kraj wielki, jedyny w swoim rodzaju, mający opinię edenu, w którym spełnia się droga od zera do milionera. Kraj w którym nie zawsze jest bajkowo, są bezdomni i bankruci, a marzenia nie zawsze się spełniają. Stany, kraj marzenie dla wielu Polaków, do którego brak swobodnego dostępu blokuje konieczność otrzymania wizy. Państwo w którym wielu rodaków dorobiło się fortun i wielu pozostało na stałe.
To jaka jest tak naprawdę ta Ameryka? Słodka jak lukier czy słodko-kwaśna jak popularny sos do ryżu?
Odpowiedzi poszukałam w książce Żanety Aulin, która mieszka wraz z rodziną w Los Angeles wiele lat, prowadzi tam dwie firmy i jak wynika z treści lektury jest szczęśliwa.
Na siedem szalonych i pełnych wrażeń dni Autorka zabiera nas do kraju, który ma bardzo różne oblicza. W jej towarzystwie poznajemy nie tylko miejsca, ale i żyjących tam ludzi, ich zwyczaje, tradycje i przyzwyczajenia. Amerykański styl życia przedstawiony jest bez osłon i filtrów. Dzięki temu poznajemy prawdę o życiu za Wielką Wodą.
Tylko czy ta prawda jest jedna czy raczej składa się z wielu twarzy?
Jak się okazuje Ameryka to raj, ale nie każdy poczuje się w nim jak w edenie.
Zwiedzanie rozpoczynamy od Los Angeles, które jest ogromne i bardzo różnorodne. Drogie i zachwycające, pełne atrakcji, ale i wysysające fortunę oraz siły. Bo życie w nim wcale nie jest tak różowe jak drogie. Kraina filmu, świat bogactwa to też świat blichtru, nałogów, narkotyków i luksusu. Czytając zaglądamy do ciekawych miejsc: hoteli, muzeów, centrów rozrywki, dzielnic zamieszkałych przez gwiazdy. Odwiedzamy także miasto grzechu - Las Vegas, a także Nowy York i niezwykłej urody parki narodowe, gdzie przyroda pokazuje swoje piękno w całej krasie.
Oglądając amerykańskie obrazki odkrywamy różne oblicza tego państwa. Poznajemy nawyki żywieniowe, realia zwyczajnego życia i pracy. Jak się okazuje z bliska nie jest aż tak bardzo idealnie. W raju nie brakuje różnych pułapek i minusów.
Książka jest naprawdę niesamowita, czyta się ją po prostu rewelacyjnie. Pani Aulin okazuje się fantastyczną przewodniczką. Tekst uzupełniają przepiękne zdjęcia. W treści nie brak osobistych doświadczeń Autorki i jej amerykańskiej historii. Łatwo odkryć, że Pani Żanecie się powiodło i osiągnęła sukces. Jej życie podobnie jak wielu mieszkańców USA biegnie szybko i dynamicznie. Pracowicie i jest pełne wrażeń. Amerykański sen w tym wypadku okazał się kolorowy, ale w treści nie brak i smutnych przykładów ludzi, którzy zachowując uśmiech i pozory szczęścia byli w środku samotni i nieszczęśliwi. Z relacji płynie wniosek, że Ameryka jest inna niż Stary Kontynent. Nieprzewidywalna, pełna kontrastów, że jest niczym odrębny okręt na oceanie na którym panują odrębne prawa.
Ameryka szokuje, zachwyca, budzi wstręt i pociąga. Na pewno jest jak narkotyk. Tu liczy się rozmiar, nie ma limitów, a wolność jest ogromnie ceniona. Nie każdy jej może zaznać bowiem dobra materialne sprawiają, że ludzie stają się niewolnikami pracy by było ich na wiele stać.
Po lekturze raczej bym w tym kraju nie zamieszkała, ale chętnie bym odwiedziła. Skonfrontowała na własne oczy pewne wrażenia. Ameryką można się zachłysnąć, można się w niej zadurzyć.
Książka jest pełna ciekawostek i wielu interesujących szczegółów. Tytuł jest napisany bardzo lekko, przystępnie i realnie. Książkę gorąco polecam czytelnikom ciekawym świata, odkrywania interesujących zakątków i lubiącym literaturę podróżniczą.
A zatem zapraszam do odkrycia Ameryki i jej cudów w siedem dni. To będzie ekscytująca przygoda literacka. Długo jej nie zapomnicie.
Raj czy przedsionek piekieł? Jaka jest ta Ameryka!
Stany Zjednoczone - kraj wielki, jedyny w swoim rodzaju, mający opinię edenu, w którym spełnia się droga od zera do milionera. Kraj w którym nie zawsze jest bajkowo, są bezdomni i bankruci, a marzenia nie zawsze się spełniają. Stany, kraj marzenie dla wielu Polaków, do którego brak swobodnego dostępu blokuje konieczność...
2019-02-19
Przymrozek przed Wielkim Mrozem
Kto lubi sensację doskonale zna nazwisko Mróz. Książki Remigiusza Mroza są księgarskimi hitami i rozchodzą się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Autor zrobił wielką karierę, a wszystko zaczęło się oczywiście od debiutu. Od pierwszej książki, której nie czytałam. Poznałam inne, późniejsze powieści i wróciłam do początku. Od razu dodam, że w zasadzie to nietypowy jak na mnie manewr. I tu pojawia się problem. Bo chciałabym ocenić debiut jako debiut i uniknąć porównywania "Wieży milczenia" do innych książek znanego Autora. Po co? By sprawiedliwie ocenić książkę, która siłą rzeczy ustawi się w szeregu hitów w tyle. To nie ulega wątpliwości, że Remigiusz Mróz się bardzo rozwinął i udoskonalił swój warsztat. A zatem... wróćmy do chwili gdy na rynku pojawiła się pewna powieść.
Kryminał, za którego lekturę wzięłam się wymazując celowo w pamięci dane autora.
Pewnej nocy zostaje zamordowana niedaleko swojego miejsca pracy młoda kobieta. Heather, bo tak miała na imię ginie niedługo po przyjeździe do Lansing gdzie miała ze swoim ukochanym zacząć spokojnie życie bez skandalu jaki wywołali swoim związkiem. Scott powiadomiony o śmierci swojej dziewczyny zachowuje się niezwykle nietypowo. Zamiast płakać, smucić, rozpaczać, zamiast przywdziać żałobę włącza się w poszukiwania zabójcy z zimną krwią, niczym zawodowiec. Dokładnie tak, jakby ofiara była dla niego obcym człowiekiem. Policja ma trudne zadanie. Brak motywów, brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Sytuacja zmienia się wraz z kolejnym zabójstwem i zamachem na pewnego senatora, który chce objąć urząd prezydenta... Trzy ofiary niemające ze sobą nic wspólnego i śledztwo, które elektryzuje...
Spragniona dobrej sensacji, nastawiona niejako podświadomie na ciekawą książkę nie zawiodłam się. Od samego początku wkręciłam się bez trudu w fabułę i zaczęłam z pasją czytać. Lektura sprawiała mi naprawdę niekłamaną przyjemność. Owszem, zdarzały się drobne potknięcia, ale było to "wow", były emocje, były dreszcze...
Szybko "kupiłam" pomysł na fabułę, przekonał mnie styl i poprowadzenie akcji. Doceniłam dobre rozwiniecie akcji, wplecenie różnych wątków, opisy i detale, które decydują o odbiorze treści. Najbardziej ujęła mnie postać Scotta. To najbardziej oryginalny bohater jakiego spotkałam w literaturze kryminalnej, a czytałam jej całkiem sporo. Z jednej strony jakby zimny, nieczuły, ale i tajemniczy, mający rozległą wiedzę... Taki człowiek orkiestra, którego stać na wszystko, którego można kochać i nienawidzić równocześnie.
Akcja toczy się wartko, ciekawie meandruje, zaskakuje czytelnika. Ten debiut bardzo dobrze się czyta. Amerykańskie realia są ciekawie nakreślone, napięcie rośnie, a po skończeniu książki ma się ochotę na więcej pozycji z jakże bogatej twórczości Autora. Mnie ten debiut sam w sobie ujął. Dobra książka, dobre emocje, bardzo dobra ocena. Polecam.
Przymrozek przed Wielkim Mrozem
Kto lubi sensację doskonale zna nazwisko Mróz. Książki Remigiusza Mroza są księgarskimi hitami i rozchodzą się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Autor zrobił wielką karierę, a wszystko zaczęło się oczywiście od debiutu. Od pierwszej książki, której nie czytałam. Poznałam inne, późniejsze powieści i wróciłam do początku. Od razu dodam, że w...
2019-02-04
Rozwód jest końcem, który otwiera wiele nowych drzwi
Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską myślimy, że ta przysięga będzie aktualna aż po grób. Niestety, wiele par się rozstaje. Czasem obie strony chcą być na nowo wolne, czasem tylko jedną dręczą małżeńskie więzy. Zdrada jednego z małżonków boli czasem bardzo mocno drugą stronę. Co wtedy? Świat się wali, koniec, tragedia? Spokojnie. Rozwód bywa zwykle końcem, ale i równocześnie początkiem. O tym przekonała się Krystyna - bohaterka powieści Agnieszki Jordan-Gondorek.
Krysia jest młodą, piękną i wykształconą kobietą. Zadbaną, robiącą zawodową karierę żoną, która robi wszystko by jej dom i małżeństwo funkcjonowały jak najlepiej. Niestety mimo starań nie zachodzi w ciążę. Mąż odchodzi do innej kobiety, która spodziewa się jego dziecka. To dla Krysi ciężki cios prosto w serce. Nic dziwnego, że kobieta przeżywa mocno i boleśnie rozwód. Gdy wyrokiem sądu pewnego dnia jej małżeństwo umiera Krysia musi poskładać i zbudować swój świat od nowa. Nie bardzo ma pomysł jak to zrobić. Pewne rzeczy realizuje dość spontanicznie i nagle. W tym stylu postanawia, że zmieni fryzurę i zetnie swoje piękne, długie włosy, które czasem zaplatała w warkocz. Udaje się do zakładu fryzjerskiego i tam zamiast sprawdzonej ulubionej specjalistki od fryzur spotyka nową twarz. Atrakcyjnego mężczyznę, który okazuje się mistrzem w swoim fachu. Do jego fotela ustawiają się długie kolejki, a ceny usług są niebotyczne. Na dodatek ten mężczyzna jest bardzo atrakcyjny, a Krysia wpada mu w oko od pierwszego wejrzenia...
Jak nigdy ocenę książki zacznę od głównej bohaterki. Krysia jest niesamowita. Po prostu drzemie w niej coś z każdej z nas. Jest taka prawdziwa, namacalna, sympatyczna i realna. Autorka daje nam ją poznać w bardzo trudnym momencie życia. Były mąż ją rani i to bardzo mocno. Facet jest tak niemożliwy, że nawet nie zdaje sobie sprawy co narozrabiał. Jemu zakończenie związku przychodzi lekko, jakby to było coś naturalnego jak zmiana kurtki czy mebli. Krysia uczy jak mimo bólu iść dalej przez życie, jak szukać mimo wszystko pozytywów, jak nie zamykać się w kokonie osamotnienia i rozdrapywania ran.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ta historia jest banalna i zwyczajna. Owszem, ale... jest też niełatwa i ma w sobie bardzo pozytywny wydźwięk. Czyta się ją lekko i przyjemnie, wyobraźnia pracuje i czytelnik szybciutko utożsamia się z poznaną w książce bohaterką. Ułatwia to pierwszoosobowa narracja i język jakim napisana jest powieść.
Urzeka okładka, która idealnie wkomponowuje się w fabułę książki, która pozornie lekka porusza trudne, życiowe tematy - bezpłodność, niewierność, konieczność powstania po ciosie, którego się nie spodziewamy.
Agnieszka Jordan-Gondorek gwarantuje ciepłą treść, sporo emocje czyli dokładnie to, co niesie zwyczajne życie. Raz dobre, raz złe nowiny.
Po książkę sięgnęłam w nie najlepszym nastroju i świadomie, by poprawić sobie samopoczucie. Książka spełniła to zadanie, a ja dwa kolejne wieczory spędziłam w towarzystwie dziewczyny, która nauczyła mnie by na życie nie spoglądać tylko ze smutną miną. Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Zimą z dodatkiem gorącej herbaty i ciepłego kocyka sprawdzi się idealnie.
Rozwód jest końcem, który otwiera wiele nowych drzwi
Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską myślimy, że ta przysięga będzie aktualna aż po grób. Niestety, wiele par się rozstaje. Czasem obie strony chcą być na nowo wolne, czasem tylko jedną dręczą małżeńskie więzy. Zdrada jednego z małżonków boli czasem bardzo mocno drugą stronę. Co wtedy? Świat się wali, koniec,...
2019-01-22
W świecie seksu, pieniędzy i próżności
Przyznaję się bez bicia, że od czasu do czasu czytują sobie portale plotkarskie, które zamieszczają informacje o celebrytach, skandalach, romansach i ślubach roku, zdradach itd. Czemu to robię? Powód okaże się dość dziwny dla wielu z Was. Wcale nie żałuję, że nie funkcjonuję w tym środowisku, nie mam parcia na szkło i nie chcę być sławna. Po prostu zaglądam przez przysłowiową dziurkę od klucza by docenić normalność w jakiej żyję. Bo mój świat nie jest aż tak bardzo idealny, ale nie króluje w nim próżność. Najważniejszą rzeczą nie są pieniądze. A seks nie jest środkiem do osiągania celów.
W świecie celebrytów jest inaczej. Tu trzeba być, pokazać się, istnieć, być zauważonym. Tu trzeba mieć wszystko naj. Najlepsze ciuchy (czytaj im droższe tym lepsze), wypasione auto, pękaty portfel i piękne oraz uległe kobiety czy nadzianych facetów przy boku. Tu nie ma miejsca na uczucia poza miłością do samego siebie i pieniędzy. Tu jeśli się o tobie nie mówi, nie pisze to nie istniejesz.
Do takiego świata, do świata pikantnej stolicy zabiera nas w swojej książce Patrycja Strzałkowska.
Autorka jest celebrytką, modelką, gwiazdą Instagrama, wizażystką, uczestniczką reality show, influencerką i mamą. Zna środowisko o którym postanowiła napisać książkę. A to już duży atut, że o danym świecie pisze ktoś, kto go dobrze zna.
Narratorką jest młoda, atrakcyjna kobieta zwana Panią Emocją. Głównymi bohaterami są jej partnerzy Pan A, B, C i Pan Zero. Miejscem akcji jest stolica do której Pani Emocja przyjeżdża by robić karierę, stać się sławna, bogata i rozchwytywana. Młoda, niedoświadczona dziewczyna otwiera drzwi do świata, który nie jest jak z bajki. Może tylko ją nieco przypomina i to na pierwszy rzut oka. Bo jest na bogato, luksusowo, modnie, glamour, ale... w tej rzeczywistości kocha się tylko pieniądze i siebie. Jest to świat mający własne prawa, w którym króluje próżność i megalomania. Nie ma sentymentów i czułości. Po trupach kroczy się na szczyt i robi się wszystko, by być na samej górze jak najdłużej.
Odnośnie powieści - napiszę krótko - książka ta mnie wielokrotnie zaskoczyła. Przed jej lekturą czytałam o niej bardzo skrajne opinie. Sama oceniam ją bardzo dobrze. Uważam, że by docenić jej walory trzeba jej się bardzo dobrze przyjrzeć.
Nie jest to jakieś arcydzieło, nie jest to klasyka. Nie szukajmy tu mistrzowskiej fabuły. Czemu? Dlatego, by oddać istotę i klimat tegoż światka ona musi być dokładnie taka jaką stworzyła jej Autorka. Świat celebrytów trąci kiczem, błyskotkami - niekoniecznie sztucznymi, lecz takimi które mocno i ostentacyjnie błyszczą. W nim brylują ładne dziewczyny, które niekiedy są infantylne, ale niekiedy i bardzo inteligentne. Wyrachowane? Nie zawsze. Młodość czasem chce szaleństwa i spontaniczności. Czytając ten tytuł łatwo odczytać odpowiedź na pytanie czy warto wchodzić do kokonu spicy. Można zyskać, można opuścić go bez żalu, ale można się mocno popiec.
W pewnością tu nie znajdzie się miłości, szacunku czy prawdziwych przyjaźni.
Tekst obfituje w pikantne sceny, szokujące opisy i prawdę o nocnym życiu.
Życie jest niekończącą się imprezą, seks nie ma nic wspólnego z miłością, a pojęcie wierności jest abstrakcją.
W treści znalazłam kilka ciekawych cytatów, które bardzo mi się spodobały. Oto jeden z nich :
"Z miłością jest jak z wiatrem, nigdy nie wiesz z której strony zawieje, jak mocno cię zdmuchnie, czasem przewróci, uderzy w twarz, lekko domknie, przemknie, a co najdziwniejsze, nie możesz tego dostrzec, ani nad tym zapanować" (str.71)
Publikacja z pewnością dostarczy emocji, nie zabraknie w niej pikanterii, nie będzie tematów tabu. Będzie swoistym ostrzeżeniem dla młodych dam, które chcą podbić świat, by uważać gdzie się stawia kroki. Bo w tym świecie lód pod nogami jest wyjątkowo kruchy.
Powieść w pełni mnie utwierdziła, że nie jestem dobrym materiałem na celebrytkę, że wolę w życiu spokój i ciszę, ale nie żałuję wyprawy, literackiej wycieczki do szalonej i pikantnej Warszawy. Ciekawie było ją odkryć i zasmakować.
W świecie seksu, pieniędzy i próżności
Przyznaję się bez bicia, że od czasu do czasu czytują sobie portale plotkarskie, które zamieszczają informacje o celebrytach, skandalach, romansach i ślubach roku, zdradach itd. Czemu to robię? Powód okaże się dość dziwny dla wielu z Was. Wcale nie żałuję, że nie funkcjonuję w tym środowisku, nie mam parcia na szkło i nie chcę być...
2018-12-30
2018-11-19
Życie lubi zaskakiwać i jest mistrzem w sprawianiu niespodzianek
Każdy z nas coś planuje, każdy z nas coś zakłada. I każdego z nas plany od czasu do czasu lecą w kosmos. Takie właśnie jest życie, nieprzewidywalne i zaskakujące. Doświadczają tego codziennie miliony ludzi, doświadczają bohaterowie w książkach.
Ewa, główna bohaterka powieści "Tęcza nad jeziorem" wyjechała po ukończeniu licencjatu do Londynu. Tam związała się z przystojnym Anglikiem Collinem Edwardsem. Liczyła, że spędzą ze sobą wiele dni i nocy oplątani miłością i szczęściem. Plany ślubne jednak się nie ziściły. Pewnego dnia narzeczony wystawił Polkę do wiatru i wystawił jej walizki za drzwi. Ewę ten cios mocno zranił. Rok po tym dowiedziała się, że jej rodzice mieszkający w Polsce zakończyli swój związek małżeński. Ewa zaplanowała podróż do ojczyzny w celu ich pogodzenia. Przyjazd okazał się wielkim wyzwaniem. Mama i tata mieszkali już osobno. Dziewczyna odwiedziła ojca i zaplanowała podróż do domu nieżyjącej babci do Kowali by spotkać mamę. I od tej chwili świat zaczął kręcić się w szalonym tempie, a to, co wydawało się pewne okazywało się iluzją...
Lekturę powieści Magdaleny Kołosowskiej zaplanowałam na weekend. Leniwy weekend, którego bardzo potrzebowałam. Chciałam odpocząć po sporej bieganinie, chciałam odizolować się na chwilę od świata i otulić się książką jak kocykiem. Nie planowałam zatracenia się w książce ciężkiej czy mocnej sensacji. Potrzebowałam powieści napisanej typowo dla kobiet. Takiej o kobietach i dla kobiet. I bardzo dobrze się stało, że trafiłam akurat na "Tęczę nad jeziorem". Bo z jednej strony to książka łatwa w odbiorze, ale z drugiej strony porusza ona ważny temat jakim są stosunki między matką a córką.
Duet Ewa i jej matka nie jest zbyt zgrany. Ewcia nie jest wychowywana w sielankowej i ciepłej atmosferze. Stosunki w jej domu były chłodne i służbowe. Daleko im do sielanki. I to rzutuje na atmosferę pomiędzy dzieckiem a rodzicielką na wiele lat. Ewa dorasta i staje się dorosłą kobietą w przeświadczeniu, że tak właściwie może liczyć sama na siebie. Nie jest z tym jej łatwo.
Powrót w rodzinne strony staje się wymuszoną okazją do poznania pewnych prawd i rodzinnych sekretów. Nowiny są gorzką pigułką do przełknięcia. O tych problemach Autorka pisze wspaniale. Prosto, bez wyszukanej sztuczności, bez owijania w bawełnę. Bardzo realnie i życiowo przedstawia dość zagmatwaną sytuację dwóch spokrewnionych kobiet, które dzieli o wiele więcej niż powinno.
Śledzenie ich perypetii sprawia, że książka okazuje się ciekawą i przykuwającą uwagę lekturą.
Opisana historia nie jest słodka i cukierkowa. Nie zachwyca też sielankowa prowincja, która opisana jest jak każde inne miejsce do życia - realnie i niekolorowo. Taka jest prawda, że nie ma ziemskich edenów w których kłopoty znikają bez śladu zgniecione magią miejsca.
"Tęczę nad jeziorem" zdecydowanie polecam. To mądra i realna lektura, która spełniła oczekiwania jakie wobec niej miałam. Jej największymi atutami jest spora nieprzewidywalność i realność fabuły, w której wszystkie wątki ze sobą dobrze współgrają.
Polecam ten tytuł na prezent, polecam jego lekturę na długie zimowe wieczory. Idealnie komponuje się z owocową herbatą i pluszowym kocykiem.
Życie lubi zaskakiwać i jest mistrzem w sprawianiu niespodzianek
Każdy z nas coś planuje, każdy z nas coś zakłada. I każdego z nas plany od czasu do czasu lecą w kosmos. Takie właśnie jest życie, nieprzewidywalne i zaskakujące. Doświadczają tego codziennie miliony ludzi, doświadczają bohaterowie w książkach.
Ewa, główna bohaterka powieści "Tęcza nad jeziorem" wyjechała...
2018-11-12
Podróż w dal i w głąb siebie
Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Kocham podróżować wraz z Autorami w interesujące miejsca. Co ciekawe wolę podróże na wschód niż w kierunku zachodnim. Bardziej fascynuje mnie dzikość i prowincja niż cywilizacja i wielkie aglomeracje oraz gęsto zasiedlone tereny. Kocham bardziej podróże w góry niż na niziny. Wolę ląd niż morze. Preferuję miejsca mniej znane niż słynne kurorty. Posiadając taki, a nie inny gust bez zastanowienia zdecydowałam się na lekturę książki, której Autor zabiera nas w podróż do Rumunii. Z rodzinnego miasteczka, poprzez moje rodzinne miasto na Ukrainę i dalej do kraju w którym kiedyś rządził N. Ceausescu, a o którym funkcjonuje wiele mitów, a które nie zawsze są prawdziwe. Ta książka zweryfikowała wiele z nich.
Środkiem lokomocji był rower i publiczna komunikacja, a budżet był mocno okrojony. To wcale nie sprawiło, że podróż była nudna i nieciekawa. Sprawdziła się prawda, że przygoda nie musi kosztować fortunę. Celem eskapady była Bukowina - kraina historyczna leżąca na pograniczu dwóch państw - Ukrainy i Romunii oraz na pograniczu różnych kultur.
To jedno z najdzikszych miejsc w Europie, która ma niezwykłą historię. To wobec pędzącego Zachodu zapadła prowincja, w której czas płynie niespiesznie, a rytm życia wyznaczają pory roku. Oko cieszą piękne krajobrazy podobne naszym rodzimym Bieszczadom. Skarbami architektury są przepiękne monastyry. W rejonie tym żyją Polacy i nie brakuje rodzimych nam śladów. Wielkiego bogactwa tu nie ma, jeśli nie mamy na myśli bogactwa kultur. Ludzie żyją tu ubogo i inaczej niż w innych państwach Starego Kontynentu. Pensje, emerytury i renty są skromne i wystarczą na bardzo nędzne życie. Młodzi ludzie uciekają na Zachód w pogoni za pracą i lepszym życiem. A mimo to ten zakątek ma niesamowity urok.
Autor jest nim bezgranicznie oczarowany i na kartach książki opowiada swoje wrażenia. Nie tylko one składają się na treść książki, bo nie jest ona publikacją typowo podróżniczą. Czytelnikom przybliżona jest historia i przeszłość Bukowiny, ale i jej dokładne dzieje, szczególnie XX wiek. Jej przeszłość komunistyczna i lata po obaleniu czerwonego reżimu. Jej wczoraj i dziś.
Nie brakuje zdjęć, map, wykresów i statystyk.
Książka to podróż w przestrzeni, ale i w głąb siebie. Autor samotnie podróżując wędruje także do swojego wnętrza, a przychodzące mu w tej podróży myśli i refleksje zapisuje. Czytałam je i jednocześnie rozważałam. W pełni się zgadzam z wyciągniętymi wnioskami, które są niekiedy dość mocne i wyraziste.
Książka jest niezwykle ciekawa i podjęty temat wyczerpuje w doskonały sposób. Zdecydowanie zachęca do zaplanowania podróży do tej wyjątkowej krainy, która kryje w sobie wiele ciekawostek i osobliwości. Fascynuje krajobraz, ludzie, miejsca, budowle, przeszłość, legendy i kultura. Ciekawi specyfika i codzienność życia. Strona za stroną coraz bardziej wnikałam w klimatyczne miejsca. Odkrywałam piękno i urok Bukowiny o której świat nieco zapomniał. Tytuł czyta się przyjemnie i ciekawie. Treść jest dopracowana, pełna szczegółów i ciekawostek.
Reasumując odkryłam ciekawy zakątek Europy, spędziłam atrakcyjnie czas z lekturą w ręku, rozszerzyłam swoje horyzonty i pogłębiłam wiedzę z różnych dziedzin. Zapomniałam choć na kilka chwil o konsumpcjonizmie i pędzie za pieniądzem, wyrwałam się do krainy, w której czas wolniej płynie. Cofnęłam się w czasie do lat, kiedy dobra materialne znaczyły mniej i nie były celem życia.
Warto było? Ależ oczywiście. Z tego powodu gorąco polecam tę uroczą książkę, która posiada prześliczną okładkę i wartościową treść godną poznania.
Podróż w dal i w głąb siebie
Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Kocham podróżować wraz z Autorami w interesujące miejsca. Co ciekawe wolę podróże na wschód niż w kierunku zachodnim. Bardziej fascynuje mnie dzikość i prowincja niż cywilizacja i wielkie aglomeracje oraz gęsto zasiedlone tereny. Kocham bardziej podróże w góry niż na niziny. Wolę ląd niż morze. Preferuję...
2018-10-16
https://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2018/10/jacek-moskwa-tajemnice-konklawe-1978.html
https://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2018/10/jacek-moskwa-tajemnice-konklawe-1978.html
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-09
Problemy są po to, by je rozwiązywać
Życie nie zawsze jest bajką. I to nie tylko w realnym świecie, ale i w książkach. Nie zawsze jest różowo, nie zawsze świeci słońce i nie zawsze buzia się śmieje. Problemy dopadają nas, kobiety, często i czasem niespodziewanie. Dotyczy to także relacji męsko-damskich. Gdy zaczynamy je dostrzegać można zacząć udawać, że nic się nie dzieje. Można schować głowę w piasek i zamieść kłopoty pod dywan. Można ubrać na oczy okulary i udawać, że wszystko jest ok. Tylko takie rozwiązanie mało kiedy się sprawdza. Rzadko kiedy los lub inni rozwiążą za nas supełki. Zwykle ma miejsce tsunami i komplikacja życiowa wraca ze zdwojoną siłą. Na babskie kłopoty nie ma nic bardziej skutecznego i sprawdzonego jak niezawodne przyjaciółki z którymi pobyt i rozmowa czynią cuda. Nie wierzycie?
Zatem zapraszam Was do lektury bardzo ciepłej i przyjemnej powieści w której wcale nie bywa różowo i słodko. Napisała ją Magdalena Kubasiewicz, a wydało Wydawnictwo Replika. "Jesienny bluszcz" to dobra propozycja na październikowy wieczór. Do tego polecam owocową herbatkę i kocyk. I będzie przecudownie.
Małżeństwo Kariny nadszarpnął romans. O mały włos, a nic z niego by nie zostało oprócz dzieci. Karina dwoi się i troi by być dobrą mamą i żoną. Czasem jednak życie ją przerasta i daje solidne kopniaki. Mąż jest zbyt mocno zaabsorbowany pracą i nieobecny myślami. Dzieci marudzą i stawiają kontry. Buntują się i wymykają z szablonu matczynej wyobraźni. Nie chcą docenić tego, co mają, chcą iść własną drogą. Udręczona Karina pragnie chwili oddechu i spojenia rodziny. Kaśka sporo w życiu narozrabiała. Jej chłopak-szef okazał się niewierny i został oblany kawą. Bardzo umyślnie i z premedytacją. Jego kochanką okazała się kobieta od której Kasia wynajmowała mieszkanie. W jednej chwili stała się i bezrobotna i nie mająca dachu nad głową. Na dodatek musiała uratować z rąk tyrana i babskiego boksera Wiolkę, którą jej ukochany dotkliwie nie po raz pierwszy pobił. Anna też ma moc kłopotów i zajęć. By wszystkiemu podołać musiałby się rozdwoić. By opanować sytuację zaprasza do Bluszczowego Dworu Karinę i Kasię z Wiolą. Wszystkie przyjeżdżają tam, by zapomnieć o kłopotach, zaczerpnąć oddechu i pomyśleć co dalej. Czy wyjazd dobrze zrobi kobiecym duszom? Zapraszam do lektury świetnej powieści, która i bawi i wzrusza i uczy dystansu do życia oraz niepowodzeń.
Książka jest lekturą mądrą i pełną humoru. Pokazuje, że życie to nie bajka, ale nie można się załamywać i poddawać. Czasem, choć wiatr wieje w oczy, trzeba iść do przodu, chwytać drobinki szczęścia i pomocne dłonie, które są do nas wyciągnięte. Nie należy się nad sobą użalać, bo takie zachowanie nigdy nie wyjdzie nam na dobre. Autorka w pozornie lekkiej treści mówi dużo i mądrze. Pokazuje losy kobiet zwyczajnych, a nie lukrowych czy papierowych. O ile bohaterki budzą sympatię, o tyle postacie męskie już nie są tylko pozytywne. Magdalena Kubasiewicz wpadła na dobry pomysł jak pokazać zwykle życie, jak dodać otuchy czytelniczkom i jak sprawić by wieczór z książką był miły i naładowany pozytywną energią. Ta lektura poprawi humor i doda pewności tym, którym jej brakuje. Nie jest to jakaś wybitna proza, nie jest to jakieś wyjątkowe arcydzieło, ale z pewnością jest to świetna książka z misją. Jest to powieść potrzebna by lepiej żyć i mieć siły do rozwiązywania problemów, które niczym pory roku są wpisane w nasze życie. Polecam z całego serca.
Problemy są po to, by je rozwiązywać
Życie nie zawsze jest bajką. I to nie tylko w realnym świecie, ale i w książkach. Nie zawsze jest różowo, nie zawsze świeci słońce i nie zawsze buzia się śmieje. Problemy dopadają nas, kobiety, często i czasem niespodziewanie. Dotyczy to także relacji męsko-damskich. Gdy zaczynamy je dostrzegać można zacząć udawać, że nic się nie...
2018-09-26
Macki zła bywają okrutne
Jak każdy czytelnik mam listę swoich ulubionych Autorów. Po ich książki sięgam w ciemno. Nie jest to lista zamknięta i wciąż dopisuję do niej nowe nazwiska. Trafiają na nią uznani twórcy, którzy zdobyli popularność, ale i pisarze mniej znani, których lubię odkrywać. Lubię odszukiwać w morzu nowości fabuł, które odrywają od świata, w których mogę się zatracić i odkryć nowy smak stylu twórcy z ogromnym potencjałem. Do takiego grona pisarzy zaliczę Mariusza Leszczyńskiego, którego powieśc zdecydowałam się z prawdziwą przyjemnością objąć patronatem medialnym.
Książka opowiada historię Williama Baxtera, który mieszka niedaleko Londynu w pięknej posiadłości. Jego rodzina jest majętna i żyje w luksusie. Sam główny bohater nie musi się martwić o sprawy materialne i wiedzie żywot rozrywkowy w którym królują imprezy, alkohol, seks i piękne kobiety, który zmienia jak rękawiczki. Natura obdarzyła go hojnie urodą i wdziękiem, co sprawia, że ma spore powodzenie u płci pięknej. Gdy go poznajemy jego życie jest beztroskie, wręcz bajkowe. Ale los szykuje mu bolesny cios. Czarne chmury wróżą burzę. Pewnego razu, gdy William wraca z kilkudniowej zabawy dowiaduje się, że jego rodzina - rodzice i dwie siostry mieli wypadek samochodowy. Matka i jej córki spoczywają już w trumnach, a ojciec umarł w szpitalu. To przewraca życie młodego mężczyzny do góry nogami i zmienia go diametralnie. Te bolesne zdarzenia jak się okazuje rozpoczynają łańcuch wielu wydarzeń, które na przestrzeni lat dotkną Baxtera i zmuszą go do odkrywania rodzinnych tajemnic i sekretów.
Powieść nie jest długa, ale jej akcja toczy się bardzo dynamicznie i obfituje w wiele scen oraz wydarzeń. Nie ma rozdziału w którym wiele by się nie działo. Czytelnik jest ciągle i wciąż na nowo zaskakiwany. Nie brakuje niespodzianek. To nie jest tylko thriller, choć grozy nie brakuje. To dobre połączenie sensacji, obyczaju, romansu z elementami erotyki. Książka mocno pobudza wyobraźnię i nie daje ochłonąć w trakcie czytania. Losy Williama są barwne i zajmujące, a sam bohater niezwykle ciekawie wykreowany. Ma wady i zalety, zmienia go życie, kształtują bolesne doświadczenia. W pewnym momencie doprowadził mnie do białej gorączki, choć oceniam go pozytywnie. Szkoda, że ta historia nie jest bardziej rozbudowana, bo odrobinę brakło mi w niej choćby opisów miejsc w których się rozgrywa.
Książka przypadła mi do gustu i chcę Was nią zainteresować, jak również ją polecić. Jej walorem jest oryginalna i świeża fabuła, ciekawie poprowadzona akcja i dynamika, która sprawia, że nasza uwaga jest napięta, a nuda nie grozi. Jeśli macie ochotę na ciekawą propozycję, która łączy kilka gatunków to ten wybór będzie doskonały. Polecam Wam serdecznie ten tytuł.
Macki zła bywają okrutne
Jak każdy czytelnik mam listę swoich ulubionych Autorów. Po ich książki sięgam w ciemno. Nie jest to lista zamknięta i wciąż dopisuję do niej nowe nazwiska. Trafiają na nią uznani twórcy, którzy zdobyli popularność, ale i pisarze mniej znani, których lubię odkrywać. Lubię odszukiwać w morzu nowości fabuł, które odrywają od świata, w których mogę...
2018-09-23
Nie ma takich sto jak ich cztery
Literatura dla kobiet spełnia ważne zadanie i jest bardzo potrzebna. Bo nic tak nie doda energii zmęczonej życiem, zasmuconej kłopotami czy zdruzgotanej troskami kobiecie jak dobra książka. Jak powieść napisana dla kobiet i o kobietach, której bohaterki są zwyczajne, dokładnie takie jak my, a nie wyidealizowane i sztuczne. Osobiście chętnie i często sięgam po literaturę kobiecą stworzoną przez polskie Autorki. Stoi ona moim zdaniem na dobrym poziomie i doskonale poprawia nastrój, niweluje stres i dodaje energii. A jej dodatkowym plusem jest to, że nie ma skutków ubocznych jak cukier. Do grona książek o których powyżej napisałam z pewnością można zaliczyć pierwszą część czterotomowego cyklu stworzoną przez duet dwóch Pisarek, które łączą więzy przyjaźni. Chodzi o książkę Magdaleny Kawki i Małgorzty Hayles "Kobiety nieidealne. Magda".
Seria to cztery tomy, a bohaterką każdego jest jedna z grona przyjaciółek, które są niczym muszkieterki. Przyjaźnią się, dzielą radości i troski, wiedzą o sobie wszystko, spotykają się i doskonale bawią. Wiedzą, że mogą na siebie liczyć. Razem piją wino i wymyślają niesamowite cele. W swoim gronie potrafią się wyluzować i nabrać dystansu do świata, który nie zawsze bywa przyjazny i kłania się do stóp. Każda z nich jest inna, każda ma inną życiową sytuację, ale mimo różnic doskonale się rozumieją.
Magda jest po rozwodzie. Jej małżeństwo rozpadło się dla kochanka, a ten również odszedł w siną dal. Magda przeniosła się z domu męża do własnego, ciasnego i na kredyt mieszkania oraz rozpoczęła pracę w wydawnictwie. Ma fajnego szefa, dwunastoletniego syna i zbyt troskliwych rodziców, którzy myślą innym torem i chcą córkę na siłę uszczęśliwić. W takiej sytuacji dochodzi często do emocjonalnych wyładowań i potrzebny jest by uniknąć awantury kompromis. A przyjaciółki szukają jej nowego faceta i pod wpływem sporej ilości wina zakładają konto na portalu randkowym. Czy chcecie bliżej poznać Magdę? Zapewniam, że to niesamowita kobieta i zawarcia tej książkowej znajomości nie pożałujecie.
Po lekturze tej powieści jestem zdecydowana poznać pozostałe trzy tomy tego cyklu. Tytuł z całego serca Wam polecam. Warto po niego sięgnąć choćby dlatego, że przyjaciółek takich jak te opisane życzę każdej z nas. Warto mieć obok siebie tak pełne humoru i gotowe pomóc osoby, które udowadniają, że przyjaźń to wielka wartość w dzisiejszych czasach. Wartość niekiedy deficytowa, którą wielu zadeptało w wyścigu szczurów.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Jest w niej wiele scen tryskających humorem. Lektura wielokrotnie wywołuje uśmiech na twarzy i sprawia, że nie tracimy nadziei na spotkanie w życiu dobrych, uczynnych ludzi. Postać głównej bohaterki jest po prostu kapitalna. Bliska mnie i pewnie większości czytelniczek. Magda to osoba nieidealna, która jest pełna życia i planów na przyszłość. Brakuje jej jedynie odpowiedniego faceta. Ten fakt ma zmienić poznany w sieci Kot Makawity.
Ta książka to idealny wybór na gorszy dzień czy deszczowy i zimny wieczór. Smutnym przywróci uśmiech, zmęczonym doda energii. Pozwoli z optymizmem spojrzeć na świat. Jej akcja jest dynamiczna, pełna zwyczajnego życia. To książka, która uczy optymizmu i radości. Babska przyjaźń nie ma ceny. I jest nam kobietom bardzo potrzebna. Czekając na kolejne tomy zapraszam do lektury.
Nie ma takich sto jak ich cztery
Literatura dla kobiet spełnia ważne zadanie i jest bardzo potrzebna. Bo nic tak nie doda energii zmęczonej życiem, zasmuconej kłopotami czy zdruzgotanej troskami kobiecie jak dobra książka. Jak powieść napisana dla kobiet i o kobietach, której bohaterki są zwyczajne, dokładnie takie jak my, a nie wyidealizowane i sztuczne. Osobiście chętnie...
2018-09-03
Miłość rodzi się kiedy chce. Miłość jest jak kwiat, który nie zawsze ma szansę rozkwitnąć. Niekiedy miłości stają na drodze poważne przeszkody, które powodują, że dwoje zakochanych ludzi nie może cieszyć się szczęściem. Taką właśnie historią, niezwykle wzruszająca i mocno chwytającą za serce, opowiedziała w swojej najnowszej książce Ewa Formella. Podświadomie czułam zaczynając czytanie, że powieść wyryje w mojej duszy mocny ślad. Tak się stało, a tę opowieść pokochałam bezgranicznie. W lekturze zachwycił mnie nie tylko pomysł na fabułę, ale i język, styl, konstrukcja książki i umiejętne operowanie słowem, delikatność i ujęcie uczucia, które nie miało szczęścia trwać wiele lat.
Latem 1938 roku w Wolnym Mieście Gdańsk wybuchło gorące uczucie. Stefania mająca jedynie 16 lat pokochała Heinricha - Niemca, syna znanego lekarza. Ich niewinna, ale prawdziwa miłość niestety nie mogła znaleźć spełnienia przed ołtarzem. Barierą nie do pokonania był nie młody wiek dziewczyny, ale czasy w jakich przyszło im żyć. Nienawiść Niemców do Polaków i zbliżająca się wojna uniemożliwiły randki i wymianę pocałunków. Przed wyjazdem Heinricha na ćwiczenia wojskowe młoda para skosztowała słodyczy seksu, a owocem tych chwil były narodziny malutkiej dziewczynki wiosną 1939 roku. Dziecko zabrano matce, której oświadczono, że niemowlę zmarło przy porodzie. Kruszynkę wychowywała babka dziecka ze strony ojca, a malutka Hedwig wojnę spędziła w bezpiecznej Ameryce. Jak potoczyły się losy jej rodziców? Czy przeżyli? Czy spotkali się kiedy wojenna burza ucichła i nastał pokój? Czy ich uczucie zmarło z biegiem czasu?
Gdyby ktoś z Was miał ochotę na zagłębienie się w przepięknym tytule o miłość wybór tejże książki będzie idealny. Oprócz wspaniałej opowieści czeka Was jeszcze wycieczka po Gdańsku. Tym współczesnym i tym przedwojennym. Zawsze uroczym, zawsze dostojnym, a także pobyt w czasie II wojny światowej na Kaszubach. Czytelnik ma okazje doświadczyć wojennego piekła wraz z główną bohaterką, która po stracie rodziców i opiekunów musi szybko dorosnąć i przetrwać za wszelką cenę. To ogromne wyzwanie dla młodej kobiety, której serce już nie raz poraniono. Niezwykle poruszająca sceną jest powrót do wyzwolonego Gdańska i spotkanie samotnego mężczyzny z małym synkiem. W tym miejscu pozwoliłam sobie na długi płacz. Ta scena jest symbolem, który ma uświadomić jak bardzo wojna krzywdziła, jak głęboko raniła i pozostawiała długo gojące się blizny.
"Listy do Duszki" to powieść pełna emocji, gwarantująca wzruszenie i łzy, ale i poświadczająca siłę uczucia. Czyta się ją zachłannie i przyjemnie. Prawdziwe życie, historia, chwile szczęścia i ludzkie dramaty mieszają się w niej niczym elementy wielobarwnej mozaiki. Ci, którzy kochają powieści obyczajowe po przeczytaniu tej publikacji będą z pewnością zadowoleni. Książka ma wiele atutów, a jej niebanalna konstrukcja gwarantuje urozmaicenie i przykuwa uwagę czytelnika. Autorka udowadnia, że historia i polityka mogą mocno namieszać w życiu zwyczajnych ludzi. Miłość bywa spełniona, ale niekiedy żyje krótko.
Gorąco polecam tę propozycję Wydawnictwa Replika osobom, którzy lubią literaturę z wojną w tle i książki, których fabuły oprócz pisarzy pisze samo życie. To prawdziwa perełka. Życzę miłej lektur
Miłość rodzi się kiedy chce. Miłość jest jak kwiat, który nie zawsze ma szansę rozkwitnąć. Niekiedy miłości stają na drodze poważne przeszkody, które powodują, że dwoje zakochanych ludzi nie może cieszyć się szczęściem. Taką właśnie historią, niezwykle wzruszająca i mocno chwytającą za serce, opowiedziała w swojej najnowszej książce Ewa Formella. Podświadomie czułam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-26
Stara miłość nie rdzewieje. Naprawdę!!!
Wybitna, genialna, wspaniała i wprawiająca w zachwyt. Taka, której nie zapomnę. Te słowa nasuwają mi się jako pierwsze odnośnie książki, która wprawiła mnie w niekłamany zachwyt i rzuciła na kolana. Gdyby wszystkie książki były tak rewelacyjne jak "Czerwony notes" czytanie byłoby pasją ogółu społeczeństwa, przed księgarniami stałby kolejki, a książki rozchodziłby się jak świeże bułeczki. Dlaczego tak mocno pokochałam tę powieść? Już wyjaśniam, ale najpierw pozwolę sobie wprowadzić Was w fabułę tego tytułu.
Dorris ma 96 lat, jest Szwedką i mieszka w Sztokholmie. Jest u kresu życia, które było barwne i przyniosło jej trochę szczęścia, masę różnych doświadczeń i przeżyć oraz sporo łez. Jej jedyną krewną jest cioteczna wnuczka, która mieszka w Stanach. Staruszka rozmawia z nią przez skype'a.
Gdy Doris była mała otrzymała od ojca pewien prezent. Był to czerwony notes pięknie oprawiony w skórę. Na jego kartach zapisywała imiona i nazwiska, adresy i telefony osób, które odegrały w jej życiu ważną rolę. Gdy Doris czuje, że jej ziemska droga kończy się chce by ów notes znalazł się w posiadaniu Jenny, by ta poznała pewne rodzinne sekrety i losy swojej ciotecznej babci...
"Czerwony notes" to powieść, która od pierwszych stron pobiła moje serce. Znalazłam w niej historię, która mnie mocno wzruszyła i wycisnęła z oczu łzy. Losy Doris są bardzo burzliwe i smutne. Wcześnie osierocona w wieku 13 lat żegna dzieciństwo. Bieda wypędza ją z domu do pracy w charakterze służącej. Świat do którego trafia jest wymagający i bezlitosny. Pracodawczyni wymaga dokładności, pracowitości i miewa humory. Mimo tego jest osobą, która otwiera nastolatce drzwi do wielkiego świata. To dzięki niej Doris zamieszkuje w Paryżu i staje się modelką. Los tuła ją po świecie i daje poznać smak goryczy, odrzucenia, porażki. Miłość nie okazuje się szczęśliwą, a spotkani ludzie niekiedy mocno i skutecznie ją ranią. Dzięki czerwonemu notesowi poznajemy świat sprzed wielu lat, ludzi, którzy już prawie wszyscy odeszli do wieczności i wydarzenia historyczne oczami kobiety, która jest niczym łupina na oceanie, niczym liść niesiony przez wiatr.
Czytałam tę powieść mimo zmęczenia, mimo tego, że znużony organizm domagał się snu. Fabuła i losy głównej bohaterki były najważniejsze.
"Czerwony notes" to książka skłaniająca do refleksji nad życiem i przemijaniem, ale też na tym, co po nas pozostaje gdy odejdziemy. Autorka umiejętnie podejmuje trudne tematy i pisze o nich z wyczuciem oraz szacunkiem. Ocierałam łzy i uczyłam się, że w życiu ważna jest każda chwila. Bo to właśnie z nich składa się życie, które jest podróżą niezwykłą, czasem trudną, ale zawsze jedyną i niepowtarzalną. Gorąco polecam przeczytanie tej wybitnej lektury. To książka, którą musicie poznać. Jest tego warta. Gwarantuję, że ten tytuł Was nie zawiedzie.
Stara miłość nie rdzewieje. Naprawdę!!!
Wybitna, genialna, wspaniała i wprawiająca w zachwyt. Taka, której nie zapomnę. Te słowa nasuwają mi się jako pierwsze odnośnie książki, która wprawiła mnie w niekłamany zachwyt i rzuciła na kolana. Gdyby wszystkie książki były tak rewelacyjne jak "Czerwony notes" czytanie byłoby pasją ogółu społeczeństwa, przed księgarniami stałby...
2018-07-16
O dziewczynach cudem ocalonych z rzezi
"Dziewczyny z Wołynia" to kolejna książka z popularnego i wartościowego cyklu "Prawdziwe historie". Bohaterkami publikacji są kobiety urodzone w okresie dwudziestolecia międzywojennego, niektóre kilka lat przez wybuchem II wojny światowej, inne nieco szybciej. Ich miejscem pochodzenia jest województwo wołyńskie, w którym osiedliło się wielu polskich żołnierzy, a którzy otrzymali tam ziemię za zasługi wojenne. Ich domy zbudowano na wołyńskich wsiach, gdzie zgodnie sąsiadowali ze sobą Żydzi, Polacy i Ukraińcy. Nie brakowało też rodzin mieszanych. Do wybuchu II wojny światowej panowała zgoda. Po 17 września 1939 roku ziemię zajęli Rosjanie, a po wybuchu wojny Niemcy- Związek Radziecki władzę przejęli Hitlerowcy pod skrzydłami których ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli prześladowania i zbrodnie na Polakach, których chciano wymordować by powstała samostijna Ukraina.
O rzezi na Wołyniu długo się nie mówiło. A życie straciło wtedy około 100 000 naszych rodaków. Ginęli tylko dlatego, że byli takiej a nie innej narodowości. Bestialsko mordowano dzieci i kobiety, mężczyzn i starców. Nie oszczędzano nikogo. Szerzyły się zbrodnie, ludobójstwo, gwałty i rabunki. Narzędziami zbrodni były widły, siekiery i kosy. Broń palna i noże. Mordowano w domach i w polu, w kościele w trakcie nabożeństw. Życie tracili młodzi i starzy, całe rodziny. Nielicznym cudem udało się przetrwać i przekazywać świadectwo o pogromie. Wśród ocalałych były bohaterki tejże książki. Wtedy małe dzieci lub nastolatki. Dziś sędziwe staruszki w umysłach których bolesne wspomnienia nie zatarły się. Zostały na całe życie boląc i nie dając w spokoju żyć. To całkiem zrozumiałe, że to, co widziały młode oczy przeraziło i rozjątrzyło rany, które nie mogły się zagoić.
"Dziewczyny z Wołynia" to dzieci, które były świadkami zbrodni na ich rodzicach, dziadkach, rodzeństwie, bliskich i sąsiadach, a które przeżyły by dać świadectwo. Ich relacje są bezcenne i głęboko poruszające. Autentyczne i wyciskające łzy. Odważnie przedstawiające fakty i wołające o pamięć. Ich dzieciństwo to dwa obrazy mocno ze sobą kontrastujące. Sielanka wiejskiego życia, rodzinnego ciepła i koszmar strachu, śmierci, wygnania i sieroctwa. Ocalałe dzieci z Wołynia przeżyły sporo. Na wiele lat zamknięto im usta. Dopiero po upadku komunizmu mogły wrócić w rodzinne strony i upamiętnić pomordowanych krzyżami i pomnikami. Dziewięć opisanych historii mocno chwyta za serce i daje obraz wydarzeń, które zasługują na potępienie. Dziś wreszcie mówi się o Wołyniu w Polsce otwarcie. Na Ukrainie krążą nadal dwie prawdy.
Książka jest znakomita i godna polecenia. Dopracowana i bardzo przemawiająca. Mówią zapisane słowa, mówi przepiękna okładka. Przemawiają kobiety, które wykazały dzielność i hart ducha. Opowiadają swoje historie prostymi słowami, które trafiają w serce i duszę, które uświadamiają co przeżyli Polacy, za to, że byli znienawidzonymi Lachami.
Gorąco polecam. To bardzo wymowna lekcja historii, o której długo nie wolno było mówić.
O dziewczynach cudem ocalonych z rzezi
"Dziewczyny z Wołynia" to kolejna książka z popularnego i wartościowego cyklu "Prawdziwe historie". Bohaterkami publikacji są kobiety urodzone w okresie dwudziestolecia międzywojennego, niektóre kilka lat przez wybuchem II wojny światowej, inne nieco szybciej. Ich miejscem pochodzenia jest województwo wołyńskie, w którym osiedliło się...
2018-06-26
Dziś kończy się najbardziej prestiżowy turniej piłkarski rozgrywany co cztery lata. Nasi reprezentanci zawiedli. Po Euro 2016 rozbudzili w nas spore apetyty, a w Moskwie nie wyszli nawet ze swojej grupy. Ba, to nawet nie o to chodzi. Grali słabo, bezmyślnie i beznadziejnie. Gwiazdy nie strzeliły, drużyna się pogubiła. Konflikty i pretensje widoczne były gołym okiem. A to niestety nie sprzyja wygrywaniu w grach zespołowych.
Gdy zaczynał się tegoroczny mundial postanowiłam sobie w czasie jego trwania przeczytać jakąś footbolową lekturę. Chwilkę myślałam co wybrać i w końcu zdecydowałam się na książkę "Tajemnice kadry". Szczerze miałam ochotę na coś, co będzie mixem faktów, historii i ploteczek, które są nieodłączne i na trwałe związane z celebrytami. A przecież piłkarze i trener z pewnością nimi są.
"Tajemnice kadry" to książka poświęcona kadrze pod wodzą Adama Nawałki. Dwa lata temu to była świetna drużyna, która zawojowała Euro i przeszła mundialowe eliminacje. Niestety na samym turnieju poległa, ale ta materia już jest w tytule niedostępna. Autor przedstawia rządy trenera, który ma na swoim koncie spore sukcesy. Książka podzielona jest na dziesięć rozdziałów, które opowiadają nie tylko o meczach. Szatnia, zgrupowania, wyjazdy, logistyka, tajemnice żywienia czy spakowania się na wyprawę jaką jest mecz. Rytuały szatni, sekrety chwil wolnych, sylwetka kapitana i jego relacje z kolegami z boiska, transfery, alkohol i ciężka praca. Na powyższe tematy informacji w tytule nie brakuje. A sama lektura napisana jest lekko i przystępnie. Czyta się sama i trudno odłożyć ją nawet wtedy, gdy już dobrze po północy a oczy kleją się same. Treść jest fajnie wyważona i ujęta. Ot samo piłkarskie życie, które jest barwne i intensywne, ale wcale nie takie lekkie.
W lekturze pokazane jest to, czego nie opiszą w gazetach i nie podejrzą kamery. I to właśnie jest w niej najbardziej cenne. Oczywiście inaczej czytałoby się tę pozycję gdyby Biało-Czerwoni pokazali się z lepszej strony, a trener Adam Nawałka nadal pełniłby swoją funkcję. A tak czyta się poszczególne strony z nostalgią, ale i docenieniem tego, co kadra osiągnęła. I ze świadomością, że to już historia. Najnowsza, ale jednak historia. Publikacja napisana z werwą i pomysłem. Błyskotliwa i ciekawa. Mimo zmiany wodza warta przeczytania. Mnie zachwyciła i pozwoliła uzupełnić wiedzę o latach sprzed Euro 2016. Polecam.
Dziś kończy się najbardziej prestiżowy turniej piłkarski rozgrywany co cztery lata. Nasi reprezentanci zawiedli. Po Euro 2016 rozbudzili w nas spore apetyty, a w Moskwie nie wyszli nawet ze swojej grupy. Ba, to nawet nie o to chodzi. Grali słabo, bezmyślnie i beznadziejnie. Gwiazdy nie strzeliły, drużyna się pogubiła. Konflikty i pretensje widoczne były gołym okiem. A to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-25
Nie jestem zagorzałą fanką disco polo. Mój gust muzyczny podobnie jak literacki jest dość niesprecyzowany. Lubię czytać książki reprezentujące różne gatunki, podobnie jak lubię utwory z różnych półek. Nie słucham systematycznie disco polo i nie jestem zbyt zorientowana w tej klasie, ale te najsłynniejsze hity kojarzę. Zespół Akcent i jego lidera również. I nie od popularnego ostatnio hitu "Przez Twe oczy zielone", ale od starszej piosenki która ma już parę dobrych lat. Link do niej podaję bo nie wstydząc się czasem sobie ją słucham
https://www.youtube.com/watch?v=jIHkc6ICOcc
Wracając do książki - z racji, że chętnie sięgam po biografie osób ciekawych i mnie intrygujących przeczytałam opowieść o zdolnym chłopcu z Podlasia, który stał się gwiazdą. Swoja sławę zawdzięcza talentowi i pracowitości. Popularność nie przewróciła mu jednak w głowie i pozostał sobą. A moim skromnym zdaniem to największy sukces każdego celebryty.
Urodził się w zwykłej rodzinie w małej wiosce. Kochał od dziecka sport i muzykę. Ta druga wygrała i ukształtowała życie Zenona, który podchodzi do swojej kariery z wielką pasją. Widać gołym okiem, że śpiew i bawienie publiczności czyni go spełnionym i szczęśliwym.
Martyna Rokita swoją książkę napisała z wielką starannością i dokładnością. W 13- stu rozdziałach ukazała szczegółowo życie i karierę Martyniuka, a tekst uzupełniła wieloma zdjęciami. Lekturę czyta się z przyjemnością. Nie jest ona tylko laurką i nie jest stworzona pod publikę - Autorka nie szuka sensacji, nie dotyka plotek, ale skupia się na życiu rodzinnym i karierze opierając się na faktach.
Mąż, tata, kolega, muzyk, artysta, syn, gwiazda muzyki i zarazem fan dobrego tanecznego brzmienia - to ukazane w tytule twarze Artysty, któremu sukces nie uderzył do głowy. Zenon Martyniuk pozostał nadal sobą, nie nabył gwiazdorskich manier i nie zmieniły go ciężko i uczciwie zarobione pieniądze. Wokalista ma swoje słabości, ale nade wszystko ceni rodzinę, fanów i przyjaciół.
Książka napisana jest prostym językiem, obfituje w ciekawostki, anegdoty i zabawne sytuacje. Z jej kart bije pozytywna energia i zachęta by mimo przeciwności losu przeć do przodu i spełniać swoje marzenia, nie poddawać się i nie zrażać krytyką czy hejtem.
Tytuł jest starannie wydany co zwiększa przyjemność lektury. W trakcie czytania oczywiście można podsłuchiwać sobie twórczość zespołu Akcent.
Nie jestem zagorzałą fanką disco polo. Mój gust muzyczny podobnie jak literacki jest dość niesprecyzowany. Lubię czytać książki reprezentujące różne gatunki, podobnie jak lubię utwory z różnych półek. Nie słucham systematycznie disco polo i nie jestem zbyt zorientowana w tej klasie, ale te najsłynniejsze hity kojarzę. Zespół Akcent i jego lidera również. I nie od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
By być szczęśliwym trzeba wiedzieć czego się w życiu chce
Ze świecą szukać na świecie kobiety, która nie chce być szczęśliwa. Oczywiście nie każda z nas taka jest. Wiele z nas tego szczęścia szuka. Szuka swojej drogi, swego miejsca, swego powołania, swojej drugiej połówki. Trudno jednak znaleźć jakikolwiek z tych celów, gdy nie ma się skonkretyzowanego zdania, jak ów cel ma wyglądać. Jaki ma mieć cechy, jakie ma mieć priorytety, jakie stawiamy sobie wobec niego wymagania. Jednym słowem niezdecydowane są skazane na porażkę lub błądzenie bez celów. Motanie się w labiryncie życia bez konkretu dokąd chce się dotrzeć i co znaleźć.
Joanna Dubler w swojej debiutanckiej powieści opisała dzieje pewnej kobiety, która dobiega już trzydziestki. Skończyła prawo, pracuje, choć praca nie daje jej zadowolenia, spełnienia i satysfakcji. Ma partnera i niby jest w udanym związku, ale to tylko powierzchownie tak ładnie wygląda. Konrad nie jest w pełni szczęśliwy z Zuzią, bo ta nie spełnia jego wszystkich seksualnych zachcianek. I nagle trach, para się rozstaje, a Zuzia wraca pod skrzydła rodziców i musi zacząć budować swój świat od nowa. Zamiast ślubu nasza bohaterka musi ułożyć swoją dorosłość od nowa. Tylko ona sama nie bardzo wie czego chce...
Zawsze gdy rozpoczynam lekturę debiutu mam wolny umysł. Nie mam określonych oczekiwań, nie wiem, czego po książce się spodziewać. No i zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego Autor/Autorka napisała daną książkę. Co chciał/ła nią przekazać, co czytelnikom uświadomić, na co zwrócić uwagę. Bo wierzę, że każdy tytuł powstał po coś, że najpierw nim zostało nakreślone pierwsze słowo narodziła się jakaś idea.
Jak podobało mi się "Dobre ciastko" i po co ta książka powstała? Otóż opis przygotował mnie na coś innego, a powieść okazała się nie taka jak się spodziewałam. Bo moim zdaniem to nie był soczysty erotyk, ale książka o szukaniu siebie i kobiecie, która w pewnym sensie reprezentuje współczesne pokolenie młodych dojrzałych i niedojrzałych w jednym. Zuzia nie jest głupia, skończyła wymagający kierunek studiów. Wprawdzie nie dostała się na aplikację, ale nie jest pozbawiona inteligencji. Brak jej jednak takiej zwyczajnej życiowej dojrzałości, którą w tym wieku powinna już mieć. Jej rozwój stoi na etapie niezdecydowanej nastolatki. Trochę w tym winy jej rodziców, którzy chcą w pełni organizować jej życie, mieć nad nim kontrolę. Zuzia intryguje. Czasem wkurza, sama nie wie czego chce. Tak jest w życiu uczuciowym, tak jest w życiu zawodowym. Brakuje jej wrzucenia na głębokie wody, brakuje wstrząsu, który jej uświadomi jak życie i te fajne młode lata uciekają jej w dal, przeciekają jej przez palce.
Pod kątem jaki wspomniałam wyżej książka jest ciekawa, z intrygującą kobietą na pierwszym planie. Jako erotyk nie przypadła mi do gustu. Nie rozpala, nie intryguje.
Nad stylem, nad piórem Autorka musi jeszcze popracować, dojrzeć, dopracować pewne elementy.
Tak czasem jest, że chwytając jakąś powieść odkrywamy inne jej oblicze. Inne niż głoszą rekomendacje, niż sugeruje opis. Tak właśnie u mnie było z debiutem Joanny Dubler. Oczywiście każdy z Was może inaczej odebrać ten tytuł. Moja opinia jest szczera i wiem, że pewnie bardzo nietypowa. Być może dlatego, że dużo czytam i potrafię nietuzinkowo patrzeć na lektury.
By być szczęśliwym trzeba wiedzieć czego się w życiu chce
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZe świecą szukać na świecie kobiety, która nie chce być szczęśliwa. Oczywiście nie każda z nas taka jest. Wiele z nas tego szczęścia szuka. Szuka swojej drogi, swego miejsca, swego powołania, swojej drugiej połówki. Trudno jednak znaleźć jakikolwiek z tych celów, gdy nie ma się skonkretyzowanego zdania, jak ów cel...