Krąg życia Magdalena Kawka 8,2
Czasami myślimy, że w życiu prześladuje nas jakiś pech. Bo jakże wyjaśnić splot negatywnych zdarzeń, które nas dotykają? Kiedy jeszcze wciąż mamy nadzieję, że to już ostatni raz, gdy los znów z nas zakpił, on znowu szydzi, zsyłając pod nogi przeszkody. Przeklinamy go, upatrujemy winy w fatum, które nad nami ciąży niczym gradowa chmura. Tymczasem może to nie pech ani zabobonne przekonania kierują naszą codziennością, tylko my sami, bo… takie po prostu jest życie?
Bardzo czekałam na ostatni tom „Lwowskiej odysei”. To zawsze taki moment, kiedy z jednej strony, tak trudno się pogodzić, że to już koniec, a z drugiej, kieruje nami ciekawość, kiedy z buzującymi emocjami przewracamy kolejne strony, by dowiedzieć się, jaki finał zgotowała autorka swoim bohaterom.
„Krąg życia” to tytuł bardzo wymowny. Zdaje się bowiem, że historia zatacza koło a kobiety z rodziny Lindnerów powielają pewne... schematy? Nie sposób dostrzec bowiem analogii między losami potomkiń i tych, których losy śledziliśmy w poprzednich tomach. Magdalena Kawka mimochodem, niejako między wierszami, wplotła refleksję na temat udziału przeznaczenia w kreowaniu naszej rzeczywistości. Czy prawdziwe może być przekonanie, że ktoś lub coś może przynosić pecha? Że można obarczyć kogoś lub coś winą za wszelkie niepowodzenia? Autorka prowadzi fabułę dwutorowo, przypominając wydarzenia sprzed lat, nawiązując do niezamkniętych jeszcze wątków z przeszłości, a jednocześnie kreśląc opowieść o codzienności tych, które żyją współcześnie. Piszę współcześnie, bowiem znaczna część akcji toczy się w 2022 roku. To właśnie tu poznajemy Agnieszkę i jej córkę, które niepodważalnie odziedziczyły po swojej babce oraz prababce siłę i odwagę, by zmierzyć się z trudnościami. Nawet tymi, przez które serce pęka, a umysł wypełniają piętrzące się wątpliwości, które potrafią skutecznie zatruć rzeczywistość.
Zamknięcie serii jest pełne wzruszeń. Autorka nie szczędzi nam bowiem konieczności pożegnania się z niektórymi bohaterami. Odkrywa stopniowo kolejne karty, by tajemnice z przeszłości w końcu mogły zostać dopuszczone do głosu. Zwłaszcza te, na których ujawnienie długo przyszło nam czekać. Te, które nie tylko są ujawnieniem tego, co było skrywane przez lata, ale przede wszystkim stanowią swego rodzaju katharsis. Są oczyszczeniem i zrzuceniem brzemienia poczucia winy dla tych, którzy z wiadomych tylko sobie powodów, postanowili zamilknąć niemal do samego końca…
Podsumowując:
W nowej książce Magdalena Kawka pokazała, że nie tylko doskonale potrafi odmalować przeszłość, ale równie dobrze odnajduje się w teraźniejszości. Obie linie czasowe spina piękną klamrą, która, choć okraszona bólem, łzami rozczarowania i żalu za tymi, którzy odeszli, porusza nas i niesie spokój. Autorce udało się w sposób nienachalny zamknąć poszczególne wątki, a dodatkowo wpleść w losy bohaterów, których przeszłość poznawaliśmy przez poprzednie tomy, odmalowany z dużą wrażliwością obraz życia ich potomków. Czy istnieje coś takiego jak fatum? Czy pecha i nieodłączną stratę możemy niejako dziedziczyć? Czy warto wierzyć, że mogą w naszym otoczeniu funkcjonować przedmioty, które wbrew pozorom nie są cennym skarbem, który należy zachować dla siebie, ale czymś, czym należałoby się podzielić z innymi? Czy życie jest dziełem przypadku, a może dla każdego z nas jest już przygotowany „plan”, który każdego dnia realizujemy, często zupełnie nieświadomie? „Krąg życia” to poruszająca opowieść o nieuchronności losu, o ludzkich tragediach, które są nieodzownym elementem dnia codziennego każdego z nas. O wielkiej miłości, która czasami okazywana jest poświęceniem, na jakie niewielu stać. O rodzinnych tajemnicach, kobiecej sile, a także o wyjątkowej więzi między poszczególnymi pokoleniami, którą należy docenić, dopóki obok są ci, którzy przeszli tak wiele. Mimo doświadczeń, także tych bolesnych, a może właśnie dzięki nim, są dla nas nie tylko cudownym wparciem, ale także źródłem wiedzy o przeszłości. Dlatego warto wsłuchać się w ich słowa, by ocalić ją od zapomnienia. Polecam.