-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2014-07-05
2014-08-31
I znowu, jak zawsze przy pisaniu recenzji książki, która weszła do kanonu klasyki, mam problem. Nie potrafię wyrazić jak bardzo ta powieść wpłynęła na mnie i na to, jak postrzegam współczesny bohaterom świat oraz ten w którym przyszło mi żyć. Książką zajęłam się przez tego roczne wakacje i naprawdę było mi bardzo trudno przestać o niej myśleć, gdy zamknęłam ostatnią stronice. Co prawda, tak jak w wielu innych powieściach, główna bohaterka doprowadzała mnie do szału. Jednak w przeciwieństwie do innych postaci, Scarlet O'Hara działała mi na nerwy tylko do pewnego momentu. Potem zaszła w niej niesamowita zmiana. Z dziewczyny, którą trzeba było się opiekować, zamieniła się w dojrzałą kobietę, która troszczyła się o najbliższych. By mieli w co się ubrać, co zjeść albo czym zapłacić niebotycznie wysokie podatki. Scarlet zdecydowanie jest jedną z pierwszych osób, które myślą o świecie w ten sam sposób jak ludzie XXI wieczni. Mówimy, że pieniądze są nam potrzebne tylko dla bezpieczeństwa ukochanych, a gdy już je zdobędziemy będzie tak jak dawniej. Jednak mimo tego, jak wiele zer poprzedza przecinek na naszym koncie nadal chcemy ich więcej i więcej. Zdobędziemy je nawet po przysłowiowym trupie. W drodze do niewybaczalnego bogactwa, nawet nie zauważamy, że tracimy to wszystko, co było dla nas ważne.
Jednak cała powieść nie jest tylko o Scarlett, piękności całego hrabstwa, O'Hara. Jest też Ashley Wilkes, człowiek któremu przyszło żyć w czasach, do których nie został stworzony. Mimo wszelkich prób dostosowania się do nowej rzeczywistości, skutki jego poczynań są marne. A wszystko co ma, on i jego żona z synem, zawdzięcza innym. Swoim przodkom zawdzięcza dobre nazwisko oraz wychowanie. Scarlett zawdzięcza, że jego rodzina miała gdzie mieszkać i co jeść, zaraz po wojnie domowej. Nawet kapitanowi Butlerowi zawdzięcza swój mały interes, który swoją drogą prowadził nieudolnie.
Melanie natomiast słodka, niewinna, łatwowierna Melanie była uosobieniem wszystkich najlepszych cech wielkich dam z południa, za czasów jego największych świetności. Zdawało się, że ta kobieta zawsze patrzy przez różowe okulary, a jej uszy są odporne na wszystko zło świata, tak samo jak jej oczy.
I w końcu moja ulubiona postać w powieści, tj. kapitan Rhett Butler. Na początku poznajemy go jako człowieka, który został zepchnięty na margines elit przez swoje nieodpowiednie zachowanie. Z dalszym rozwojem akcji dowiadujemy się o nim i jego historii więcej i więcej. I coraz bardziej i bardziej się w nim zakochujemy. Rhett można powiedzieć typem bad boya, chłopaka w którym potajemnie kocha się każda kobieta. To chyba to oraz fakt jak świetnie umiał czytać w Scarlett sprawia, że tak bardzo go lubimy.
Różnorodność postaci, niesamowity realizm zdobywanego miasta oraz przegrywanej wojny to to, co sprawia, że książka trafiła do klasyki światowej literatury.
I znowu, jak zawsze przy pisaniu recenzji książki, która weszła do kanonu klasyki, mam problem. Nie potrafię wyrazić jak bardzo ta powieść wpłynęła na mnie i na to, jak postrzegam współczesny bohaterom świat oraz ten w którym przyszło mi żyć. Książką zajęłam się przez tego roczne wakacje i naprawdę było mi bardzo trudno przestać o niej myśleć, gdy zamknęłam ostatnią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10
Ta książka jest prekursorem, wszystkich tych, co powstały po niej w epoce romantyzmu. Muszę przyznać, że sięgnęłam po nią, tylko dlatego, żeby lepiej zrozumieć romantyzm oraz liczne odwołania z tamtego okresu. Jednak miałam z nią swoiste problemy, ponieważ do uczuć i miłości podchodzę w bardziej racjonalny i przy ziemski sposób. Może dlatego, nie przepadam za romantycznością, a może dlatego, że w szkole zostałam zmuszona do przerobienia całej twórczości polskich przedstawicieli tej epoki?
Popełnienie samobójstwa z powodu, że ukochana ma męża? No proszę was...
Oj, tak. Zdecydowanie patrzę na to z strony współczesnego czytelnika, w naturze którego, osoba zakochana traci życie broniąc swojej ukochanej/ukochanego, niż dlatego, że nie może być z swoją lubą.
Ta książka jest prekursorem, wszystkich tych, co powstały po niej w epoce romantyzmu. Muszę przyznać, że sięgnęłam po nią, tylko dlatego, żeby lepiej zrozumieć romantyzm oraz liczne odwołania z tamtego okresu. Jednak miałam z nią swoiste problemy, ponieważ do uczuć i miłości podchodzę w bardziej racjonalny i przy ziemski sposób. Może dlatego, nie przepadam za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-01-03
Miłość w dzisiejszych czasach nie jest łatwa, a droga do niej nie jest prosta. Często, by w końcu być z ukochaną osobą, trzeba wiele wycierpieć i długo na to czekać. Bywa, że całe życie. W między czasie może nam się zdawać, że ktoś inny jest nam pisany, ale tak nie jest. Tak właśnie było, z dwójką przyjaciół Rose i Alexem, którzy znali się od dziecka. I mimo, że skończyli szkołę, zamieszkali na dwóch różnych kontynentach, to nigdy nie urwali ze sobą kontaktu. Byli sobie niesamowicie bliscy przez cały czas, czy to w zgodzie czy w kłótni, czy kiedy nad ich głowami świeci słońce, czy pada deszcz. Nawet gdy pojawia się Kate, psująca wszystkie plany i nadzieje. Nadal byli razem. Mówili sobie absolutnie wszystko, nawet to, że nienawidzą męża/żony tej drugiej osoby. No, może prawie wszystko, oprócz tego, że... a to już sami doczytacie.
Ta książka stawia przed nami wiele pytań oraz podaje odpowiedzi na nurtujące nasze społeczeństwo pytania. Przy tej powieści nie da się nie płakać, czy śmiać. Nie raz chichrałam nad ekranem tabletu, równie często jak płakałam. Jak każda dobra powieść miała w sobie elementy, które doprowadzały mnie do szaleństwa, gdy wszystko miało zbliżać się do szczęśliwego zakończenia, tak jak to sobie wymarzyłam. A tu nagle, jak grom z jasnego nieba zdarza się coś, co wszystko niszczy i psuje.
Z bohaterami nie da się nie zaprzyjaźnić i związać. Znalazłam cząstkę siebie z każdym z nich.
Jestem pewna, że gdy wy również sięgniecie po tą powieść, poczujecie to samo co ja. Jest niezwykła. I bardzo się cieszę, że ją przeczytałam. Dorastałam i dojrzewałam razem z Rose. Która stałą się moją przyjaciółką.
Miłość w dzisiejszych czasach nie jest łatwa, a droga do niej nie jest prosta. Często, by w końcu być z ukochaną osobą, trzeba wiele wycierpieć i długo na to czekać. Bywa, że całe życie. W między czasie może nam się zdawać, że ktoś inny jest nam pisany, ale tak nie jest. Tak właśnie było, z dwójką przyjaciół Rose i Alexem, którzy znali się od dziecka. I mimo, że skończyli...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-01
Czytając "Wróć, jeśli kochasz" czułam się jak podczas czytania kolejnego typowego fanfiction na Wattpad.com
Gwiazdor zespołu znajdującego się na listach przebojów, jest typowym samotnym badboyem. Ma okropne relacje z ludźmi, z którymi występuje. Z przyjaciół stali się dla niego czymś w rodzaju wrzodów na tyłku. Jego super gorąca i seksowna dziewczyna go nie rozumie i sam nie wie, dlaczego z nią jest. Wytwórnia obchodzi się z nim jak z jajkiem, przymykając oko na kolejne jego kaprysy. A on jest świadomy, że to wszystko jest do czasu, gdy dzięki niemu zarabia szefostwo. Nagle, pośrodku wielkiego Nowego Yourku spotyka swoją byłą dziewczynę. Swoją pierwszą i wielką miłość. Ona oprowadza go po nieznanych nikomu miejscach. Pod koniec oczywiście happy end, wszystkie błędu zostają mu wybaczone, miłość wygrywa itp.
Nie wiem jak wy, ale ja widzę tu typową historię jakie wiele na przeróżnych blogach, czy nawet na wyżej wspomnianym wattpadzie. Najbardziej zapadł mi pamięć epizod z starym iPadem i szczodrość Adama. Och kupię przypadkowej osobie nowy odtwarzacz i to z górnej półki, stać mnie. To takie typowe myślenie bohaterów w fanfiction.
Trzy lata, które minęły od ostatniego spotkania Mia i Adama, to duży okres czasu, a głowni bohaterowie wiele przez nie przeżyli. Każde z nich stało się gwiazdą: Adam - Rocka, Mia - wiolonczeli. I stało się coś niesłychanego, znów zagrała muzyka - miłości.
Czytając "Wróć, jeśli kochasz" czułam się jak podczas czytania kolejnego typowego fanfiction na Wattpad.com
Gwiazdor zespołu znajdującego się na listach przebojów, jest typowym samotnym badboyem. Ma okropne relacje z ludźmi, z którymi występuje. Z przyjaciół stali się dla niego czymś w rodzaju wrzodów na tyłku. Jego super gorąca i seksowna dziewczyna go nie rozumie i sam...
2015-01-25
Na samym początku muszę wam się przyznać do trzech, okropnie zawstydzających faktów. Po pierwsze, o tej książce dowiedziałam się dzięki jej filmowej adaptacji. I to nawet dobrze, bo dzięki temu sięgnęłam po tą wspaniałą i wzruszającą pozycje. Jak niemało która, dała mi dużo do myślenia.
Po drugie, bardziej upokarzające i zawstydzające jest to, że najpierw obejrzałam ekranizacje, a potem przeczytałam książkę. Film obejrzałam w kinie, po premierze. Zrobiłam sobie z koleżankami wypad do kina i to wydawało nam się najbardziej ciekawe z całego repertuaru. (Aktor grający Adama przeważył szale). A dopiero teraz, po kilku miesiącach miałam wreszcie czas na przeczytanie i muszę przyznać, że pochłonęłam ją, w góra trzy wieczory.
Po trzecie i to najbardziej poniżające i ubliżające jest to, że film podobał mi się bardziej od książki.
Taaak, to najbardziej mnie poniża.
Na samym początku muszę wam się przyznać do trzech, okropnie zawstydzających faktów. Po pierwsze, o tej książce dowiedziałam się dzięki jej filmowej adaptacji. I to nawet dobrze, bo dzięki temu sięgnęłam po tą wspaniałą i wzruszającą pozycje. Jak niemało która, dała mi dużo do myślenia.
Po drugie, bardziej upokarzające i zawstydzające jest to, że najpierw obejrzałam...
2015-02-19
W polskiej literaturze, tak jak i w muzyce czy filmie, zdarzają się wybitne jednostki. Perełki, po które sięgamy ciągle od nowa, mimo zmieniającej się rzeczywistości i przestrzeni lat. Aleksander Fredko, taką perełką jest.
Mimo, że żył i tworzył w tej samej epoce, co nasz wieszcz narodowy, czyli Adam Mickiewicz, wyłamał się od schematu twórców romantycznych i stworzył coś takiego, co bawi nas kilka wieków później. Fredro jest uważany, całkowicie prawidłowo, za jednego z największych polskich komediopisarzy. Jego liczne komedie, oraz bajka "Paweł i Gaweł", uznawana jako klasyk kanonu bajek dziecięcych, niezmiennie od wielu lat, są podstawą lektur w szkole.
"Śluby panieńskie" to moja ulubiona komedia, tego komediopisarza. W przeciwieństwie do "Zemsty" w szkole raczej omawiana nie jest i to błąd, ponieważ jest świetną ripostą, do wizji romantycznej miłości Mickiewicza (którego wszystkie działa są omawiane w liceum).
Podtytuł "czyli magnetyzm serc", oraz jego przesłanie, jest aktualne również dzisiaj, dwieście lat, po wydaniu dzieła. Wszystkie znane mi pary, dobrały się tak samo jak Albin i Klara, czy Gucio i Aniela.Fredro chyba miał racje, że przeciwieństwa się przyciągają. A przeciwne sobie serca, nagle się łączą.
W "Ślubach" lubię też, że łatwo można dopasować do nich powiedzenie "między nienawiścią a miłością jest cienka linia" oraz "kto się czubi ten się lubi".
A najbardziej podoba mi się, stwierdzenie Gucia, że kobietę najlepiej zdobyć ignorując ją. Spójrzmy tylko na Albina. Wystarczył mu tylko dzień ignorancji, by zyskać miłość Klary, o którą ubiegał dwa lata.
W polskiej literaturze, tak jak i w muzyce czy filmie, zdarzają się wybitne jednostki. Perełki, po które sięgamy ciągle od nowa, mimo zmieniającej się rzeczywistości i przestrzeni lat. Aleksander Fredko, taką perełką jest.
Mimo, że żył i tworzył w tej samej epoce, co nasz wieszcz narodowy, czyli Adam Mickiewicz, wyłamał się od schematu twórców romantycznych i stworzył coś...
2015-03
2015-04-08
Ktoś kiedyś powiedział, że dobra książka to taka, po przeczytaniu której wciąż się o niej myśli i od nowa przeżywa się wydarzenia w niej opisane. Dobra książka to taka, w której utożsamiamy się z bohaterem i razem z nim przeciwstawiamy się trudnością, jakie los rzuca nam pod nogi. Dobra książka, to taka, która jest genialna w swojej prostocie.
Oczywiście, dla każdego definicja dobrej książki może się różnić. Jednak dla mnie, to co jest napisane powyżej, jest określeniem książki na medal.
Książka "Eleonora i Park", jak dla mnie, idealnie wpasowuje się w pojęcie dobrej książki.
Książkę pochłonęłam w trzy wieczory, i czwartego dnia ubolewałam nad tym, że tak szybko "pożarłam" tą powieść. Chciałam jeszcze i jeszcze. Wyklinałam autora tej książki za to, że to pojedyncza powieść i nigdy nie doczekam się kontynuacji z dalszymi losami. (Chociaż to może i dobrze, zważywszy jak często kontynuacje nie dorastają do pięt pierwowzorowi). Tego samego dnia, siedząc na lekcji historii, zamiast słuchać o zjednoczeniu Polski przez Władysława Łokietka, ja przetwarzałam w myślach, wszystkie te sytuacje, uśmiechając się głupkowato, na wspomnienie ulubionych scen. Nawet nie zauważyłam, jak zauważyłam cząstkę siebie, w zachowaniu Parka już w pierwszym rozdziale, czy w ogóle w całej powieści. Właściwie bardziej utożsamiam się z nim, niż z Elką. (Pewnie teraz wywołałam grymas na ich twarzach, sorry El). Epizod z eyelinerem, jako motyw szukanie siebie, przypomniał mi moje własne szukanie mojego ja. Tego jak ja sama, nie zawsze trafnie, eksperymentowałam z kosmetykami i ubraniami.
Można powiedzieć, że takich książek jak ta jest wiele. Na półkach pierwszej lepszej księgarni znajdziemy wiele tytułów o podobnej tematyce. Ot co, pierwsza lepsza książka o pierwszej,licealnej miłości. Jednak nie. Ta miłość, jak znienawidzonej przez El "Romeo i Julii", z góry skazana była na przegranie. Gdy już się okazuje, że przeznaczenie jednak wygrało i miłość przegrywa z fatum, następuje zakończenie. Finał jak dla mnie czysto otwarty, przez co niezwykle denerwujący. (Może dlatego, że otwarte zakończenie kojarzy mi się z romantyzmem, a ten z szkołą?).
To co mnie w niej najbardziej urzekło, to początek znajomości tej dwójki. Ich pierwsze myśli o sobie, czy pierwsze rozmowy. Zdecydowanie to. Jak małe, niepozorne rzeczy jak komiksy, mogą być początkiem czegoś tak silnego i wspaniałego jak młodzieńcza miłość.
Ktoś kiedyś powiedział, że dobra książka to taka, po przeczytaniu której wciąż się o niej myśli i od nowa przeżywa się wydarzenia w niej opisane. Dobra książka to taka, w której utożsamiamy się z bohaterem i razem z nim przeciwstawiamy się trudnością, jakie los rzuca nam pod nogi. Dobra książka, to taka, która jest genialna w swojej prostocie.
Oczywiście, dla każdego...
2015-05-01
Na pulpicie mojego komputera jest około 10 ebooków, które czekają na przeczytanie. Pobrałam je z różnych przyczyn, to spodobał mi się film na ich postawie, to gdzieś czytałam, że to dobra książka lub po prostu miałam szaloną myśl w stylu "MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ". Jednak po zagłębieniu się w tajemnice, którą każda z nich osobno skrywa, znudziłam się. I tak po przeczytaniu góra 5 rozdziałów, zamykałam ebooka i zapominał o książce.
Tak, na szczęście, nie było z powieścią Zoe. Książka, mimo że przewidująca, już w chwili poznania Noah zgadłam czym się zajmuje, jest niesamowita. Czyta się ją bardzo przyjemnie i w nie których sytuacjach, słowa "Jestem taka sama, Penny!" albo "Mi zdarza się do samo!" same cisną się na usta. Bo GirlOnline to taka sama, zwyczajna nastolatka jak wszystkie inne. I chyba za to, trzeba pogratulować autorce. Stworzyła realną postać z realnymi problemami.
Napisałam wcześniej, że przejrzałam już na początku Noah. To prawda, tylko dlatego, że kocham historie tego typu. W zakładce mam kilka ulubionych opowiadań fanfiction, których fabuła jest podobna to tej książki. Mimo tego, nadal jestem oczarowana GirlOnline. Takie historie nigdy się nie nudzą. No bo jaka dziewczyna, zwykła szara myszka nie marzy, by zakochać się w wzajemnością w tajemniczym nieznajomym, który później okazuje się światowej sławy rockmanem?!
Na pulpicie mojego komputera jest około 10 ebooków, które czekają na przeczytanie. Pobrałam je z różnych przyczyn, to spodobał mi się film na ich postawie, to gdzieś czytałam, że to dobra książka lub po prostu miałam szaloną myśl w stylu "MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ". Jednak po zagłębieniu się w tajemnice, którą każda z nich osobno skrywa, znudziłam się. I tak po przeczytaniu góra...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-06-28
Tą wspaniałą książkę pochłonęłam w jedno niedzielne popołudnie.
Ami dostała szansę - o której marzy każda kobieta będąc jeszcze małą, głupiutką dziewczynką - zostania księżniczką, żoną prawdziwego królewicza.
Jednak bardziej, niż wątek miłosny, zainteresował mnie podział na kasty oraz świat, w którym dzieje się akcja. Świat po Czwartej Wojnie Światowej. Nie ma już Stanów Zjednoczonych Ameryki, o nie, potęga upadła. Czytając fragment lekcji historii, na które uczestniczyły dziewczyny, uśmiechałam się głupkowato. USA nie mogące się wypłacić Chiną i stające się w rezultacie ich prowincją. Genialne!
A pomysł z klasami i trudnością z przemieszczaniem się między nimi... dla mnie, wychowanej w kraju, gdzie równość i braterstwo ma średniowieczne korzenie, za sprawą demokracji szlacheckiej, a następnie wywalczonej demokracji... po prostu nie mogę wczuć się w rolę i życie tych osób.
Tą wspaniałą książkę pochłonęłam w jedno niedzielne popołudnie.
Ami dostała szansę - o której marzy każda kobieta będąc jeszcze małą, głupiutką dziewczynką - zostania księżniczką, żoną prawdziwego królewicza.
Jednak bardziej, niż wątek miłosny, zainteresował mnie podział na kasty oraz świat, w którym dzieje się akcja. Świat po Czwartej Wojnie Światowej. Nie ma już Stanów...
2015-07-04
Podczas czytania tej pozycji zaczęłam rozważać poruszony w niej problem. Mając możliwość zmienienia świata, co bym zrobiła? W jaki sposób pomogła tym wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują? Czy byłabym zdolna przeciwstawić się obecnemu reżimowi i to na oczach całego świata, wiedząc, że mogę przez to odpaść z gry? Takie same pytania zadaje sobie również Ami, bohaterka drugiej części Sagi Selekcja.
W grze pozostała już tylko szóstka dziewczyn. Pół tuzina młodych kobiet walczy o jedną jedyną nagrodę jaką jest serce przystojnego księga Maxona, a co za tym idzie korona. Podczas gdy jedne dziewczyny są ciągle w pałacu tylko po to, by zdobyć to nie wygodne nakrycie głowy, zwane koroną, a drugie dziewczęta mażą o zdobyciu serca przyszłego króla, Ami nie wie czego chce.
Wreszcie zdaje sobie sprawę z tego, że kocha Maxona, jednak obowiązki jakie niesie za sobą tytuł księżniczki zbytnio ją przewyższają, a świadomość wagi tego tytułu napawa strachem. Z drugiej strony jest jeszcze Aspen, który dzielnie służy w pałacowej gwardii. America nie jest do końca pewna, czy go wciąż kocha, czy to jeszcze jest przywiązanie i dawna świadomość, że to z nim powinna być.
Do tego wszystko dochodzą jeszcze Rebelianci i ich nieustanne ataki na pałac. Podczas jednego z nich dziewczyna zauważa coś niesamowitego - kradną książki i tylko książki. Po co im one? Czemu tak bardzo im na nich zależy?
Podczas czytania tej pozycji zaczęłam rozważać poruszony w niej problem. Mając możliwość zmienienia świata, co bym zrobiła? W jaki sposób pomogła tym wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują? Czy byłabym zdolna przeciwstawić się obecnemu reżimowi i to na oczach całego świata, wiedząc, że mogę przez to odpaść z gry? Takie same pytania zadaje sobie również Ami, bohaterka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-09
Nie umiem wymyślić jakiegoś innego bohatera literackiego, z który wzbudziłby we mnie tak silne emocje jak Gus. Jego sposób bycia, to że zakochał się w Hazel od pierwszego wejrzenia, ta wycieczka i kończąc na liście... nie można było się w nim nie zakochać. Ostatnie kilka rozdziałów były najtrudniejsze do czytania. Tak jak głównej bohaterce, tak mi go brakowało.
Książka bardzo pouczająca i pokazująca śmiertelną chorobę zupełnie z nowej perspektywy. Z punktu widzenia nastolatków, którzy zdają sobie sprawę, że w każdej chwili mogą umrzeć. I umierają. Między czasie, próbują żyć tak ich zdrowi rówieśnicy. Grają w gry komputerowe, spotykają się z przyjaciółmi, zakochują, podróżują. Nie jest to na pewno książka dla każdego. A motyw listu pożegnalnego pojawiał się już, i to nie raz, ale list napisany przed tego chłopaka był inny. Nie doradzał jak ukochana osoba ma sobie radzić, gdy już go nie będzie. List napisany prze tego umierającego siedemnastolatka jest bardziej swojego rodzaju myślą filozoficzną o tym po co żyjemy. A żyjemy, żeby coś po nas zostało
Już wiem. Już wiem, dlaczego tyle osób tak bardzo się ta książka podoba, i dlaczego doczekała się ekranizacji. Wreszcie rozumiem, czemu przez pewien czas po ekranizacji filmu, za każdym razem przeglądając Tumblra trafiałam na cytaty, gify z tej historii. Teraz to rozumiem.
Nie umiem wymyślić jakiegoś innego bohatera literackiego, z który wzbudziłby we mnie tak silne emocje jak Gus. Jego sposób bycia, to że zakochał się w Hazel od pierwszego wejrzenia, ta wycieczka i kończąc na liście... nie można było się w nim nie zakochać. Ostatnie kilka rozdziałów były najtrudniejsze do czytania. Tak jak głównej bohaterce, tak mi go brakowało.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka...