-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2015-12-13
2015-11-27
Wiele osób postać Róży irytuje, denerwuje oraz sprawia, że ma się ochotę rzucić tą książką w ścianę. Ja kocham tą postać. Jej zachowanie mnie bawi. Zapewnię jest tak dlatego, że postać Róży przypomina mi gderliwe, wredne, mogące powiedzieć to co myślą, stare matrony. Bo właśnie tak wyobrażałam sobie tą kobietę. To kobieta o ostrym i ciętym jak brzytwa języku. Ten typ ludzi lepiej mieć po swojej stronie.
Wiele osób postać Róży irytuje, denerwuje oraz sprawia, że ma się ochotę rzucić tą książką w ścianę. Ja kocham tą postać. Jej zachowanie mnie bawi. Zapewnię jest tak dlatego, że postać Róży przypomina mi gderliwe, wredne, mogące powiedzieć to co myślą, stare matrony. Bo właśnie tak wyobrażałam sobie tą kobietę. To kobieta o ostrym i ciętym jak brzytwa języku. Ten typ ludzi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-11
Po przeczytaniu tej książki, żałuje jednego - okrojenia kanonu lektur. Co spowodowało, że właśnie ta pozycja nie jest poruszana na lekcjach. Przez co mojemu pokoleniu i tym późniejszym będzie coraz trudniej zrozumieć tą książkę, świat w niej przedstawiony. Jako osoba urodzona po '89 roku zupełnie nie rozumiem postawy tych ludzi, ich oddania, wielkości Partii oraz jej kultu. Dla mnie to całkowicie nie pojęte, jak można aż tak bardzo podporządkować się systemowi. Jako Polka, jestem wychowana w społeczeństwie, który walczy z władzą i systemem.
Czytając, nie raz porównywałam tą powieść, do współczesnych książek dystopijnych typu "Igrzyska Śmierci". Podczas gdy te współczesne są napisane pozytywnie, czytając "Rok 1984" czułam smutek, otaczającą mnie szarość i wszechobecny strach. (Czy nie tymi słowami dzisiaj opisuje się czasy PRL-u?). Naturalistyczny opis urwanej ręki leżącej na chodniku, czy fragment gdy O'Brian opisuje atak wygłodniałych szczurów na ludzką twarz wprawiały mnie w osłupienie i powodowały mdłości.
W przypadku Wielkiego Brata, podczas opisywania jego wyglądu na plakat, raz oczyma wyobraźni widziałam Hitlera a raz Stalina. Myślę, że to wiązało się z tym, czym w systemach wprowadzonych w Rzeszy i w ZSSR był pojedynczy człowiek. Nic nie znaczącym tworem.
Nie sposób nie przyznać, że książka jest mocna. Nawet bardzo. Naucza i pokazuje, jak bardzo system zarówno komunistyczny, jak i faszystowski, jest zły i nie odpowiedni dla człowieka.
Winston twierdził, że prole, czyli nic nie znaczące masy, stojące na samym spodzie drabiny społecznej, mają szansę skończyć z znanym mu światem. O'Brianen bardzo postarał się, wyperswadować to głównemu bohaterowi z głowy, co z resztą mu się udało. Ze mną jednak sobie nie poradził. Powstrzymuje teorię Smitha, ponieważ tak jak on, zauważyłam w tych ludziach... ludzi. Jakkolwiek by nie zabrzmiało. Członkowie Partii, zarówno tej Wewnętrzej jak i Zewnętrznej, przypominali mi bardziej zwierzęta lub zwykłe pudełka bez tego, co czyni nas ludzkością. Może WB i Partiia wypleniła człowieczeństwo ze swoich, ale z proletariatu nie.
Po przeczytaniu tej książki, żałuje jednego - okrojenia kanonu lektur. Co spowodowało, że właśnie ta pozycja nie jest poruszana na lekcjach. Przez co mojemu pokoleniu i tym późniejszym będzie coraz trudniej zrozumieć tą książkę, świat w niej przedstawiony. Jako osoba urodzona po '89 roku zupełnie nie rozumiem postawy tych ludzi, ich oddania, wielkości Partii oraz jej kultu....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-31
Nie będę owijać w bawełnę - po książkę sięgnęłam, ponieważ w jej ekranizacji gra Jennifer Lawrence, którą uwielbiam. Jednak mam w zwyczaju, a przynajmniej się staram, najpierw czytać książki potem oglądać ich ekranizacje. Tak więc, nie mogąc dłużej czekać, aż zobaczę Jen w akcji, zabrałam się za książkę. Mam nadzieje, że znalazłam przekaz jaki ta książka miała dać, czyli zawsze "trzeba myśleć pozytywnie" oraz "życie to nie film, nie każdy ma swój happy end". Jednak...
Szczerze się nie dziwię, że w końcu Pat trafił do niedobrego miejsca. Wychowany w takim domu, mający za ojca człowieka, od humoru którego zależy zwycięstwo lub przegrana ulubionego zespołu amerykańskiego footballu... cóż... Natomiast Nikki. Znienawidziłam ją od pierwszych stron. No może nie znienawidziłam ją od razu, ale po ostatnich stronach na pewno.
Nie będę owijać w bawełnę - po książkę sięgnęłam, ponieważ w jej ekranizacji gra Jennifer Lawrence, którą uwielbiam. Jednak mam w zwyczaju, a przynajmniej się staram, najpierw czytać książki potem oglądać ich ekranizacje. Tak więc, nie mogąc dłużej czekać, aż zobaczę Jen w akcji, zabrałam się za książkę. Mam nadzieje, że znalazłam przekaz jaki ta książka miała dać, czyli...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-31
Michaił Bułhakow dzięki tej książce stał się światowej klasy pisarzem, którego dzieła czyta cały świat. Nie dziwię się, że tak się stało.
Po książkę sięgnęłam w te wakacje i można powiedzieć, że przez całe lato 2015 się z nią męczyłam, co jest niedopowiedzeniem, ponieważ między czasie zaczynałam i kończyłam wiele innych książek. Czytałam ją wakacje, mimo że jest szkolną lekturą, ponieważ szczerze wątpiłam czy udałoby mi się skończyć ją w roku szkolnym. Myślę, że się myliłam. Czytałam ją tak długo, ponieważ jak wcześniej wspomniałam mam w zwyczaju czytać po kilka książek naraz.
Mi, jako dziecku urodzonemu już w wolnej Polsce, po roku 89 nie w sposób nie śmiać się i kręcić głową nad absurdem PRL i komunistycznej rzeczywistości. A właśnie w tej powieści, której akcja dzieje się w bolszewickiej jeszcze Moskwie, w samym sercu stolicy kraju, w którym właśnie komunizm postał, absurdu jest co nie miara. Obce dla mnie jest samo zwracanie się ludzi do siebie per "obywatelu/obywatelko" zamiast po prostu "pan/pani". Nie mówiąc o wszechobecnej biurokracji, której smaczek mamy w scenie rozmowy Mistrza z Wolandem.
Jeżeli chodzi o bohaterów, zdecydowanie bardziej polubiłam tych postać diabła oraz jego świtę. Przygody Behemota (którego od teraz będę widziała w każdym czarnym kocie) i Korowiowa mnie rozbawiły. Taka o para psotników, którzy nie wiadomo jakim cudem stali się przybocznymi samego Wollanda.
Jeżeli chodzi o tytułową parę... rozumiem wielka miłość, w imię której bohaterka zawiera umowę z diabłem bla bla bla. Jakoś tego nie widzę.
Natomiast sam Mistrz, zauważyłam w nim typowego szalonego geniusza. Człowieka, na pierwszy rzut oka dotkniętego chorobą umysłową, który po głębszej uwadze staje się człowiekiem o nieprzeciętnej inteligencji czy spostrzegawczości.
Naprawdę dobra książka. Naprawdę żałuje, że po reformie została zepchnięta do roli lektur jedynie dla klas z rozszerzonym językiem polskim. Jestem przekonana, że każdy powinien ją przeczytać.
Michaił Bułhakow dzięki tej książce stał się światowej klasy pisarzem, którego dzieła czyta cały świat. Nie dziwię się, że tak się stało.
Po książkę sięgnęłam w te wakacje i można powiedzieć, że przez całe lato 2015 się z nią męczyłam, co jest niedopowiedzeniem, ponieważ między czasie zaczynałam i kończyłam wiele innych książek. Czytałam ją wakacje, mimo że jest szkolną...
2015-08-27
Często mam tak, że prawie nigdy nie podoba mi się to, czym zachwyca się świat. Raczej wolę coś wyjątkowego, co kochają tylko nie liczni. Rzadko podążam za tłumem. Nie powiem, że jestem osobą, wyjątkową czy lubiącą się odznaczać w tłumie, co to to nie. Jednak już w połowie lektury "Fangirl" znów czułam się w mniejszości. Po wielu przychylnych recenzjach tej książki, nad wspaniałością której wiele polskich booktuberów się zachwycało oczekiwałam czegoś... innego. Nie chcę tego mówić, ale tak jest. Zawiodłam się na tej książce.
Sama jestem tytułową fangirl. Mam fioła na punkcie pewnego chłopaka z blizną na czole, zanudzam wszystkich w koło bezsensownymi i nudnymi, w ich przekonaniu, faktami o jego świecie. Mój pokój jest pełen plakatów zespołu, na punkcie którego w gimnazjum miałam obsesje. Sama nie raz czytałam fanfiction i kiedyś zdarzyło się, że sama zaczynałam pisać... jednak daleko mi do Cath. Nie potrafiłabym zamykać się w pokoju. We wszelkich recenzjach była mowa, że każda fangirl znajdzie tam siebie. Można powiedzieć, że znalazłam, po części, ale oczekiwałam czegoś większego po tej książce. Zważywszy, że "Eleonora i Park", czyli pierwszą książkę tej autorki, pokochałam.
Często mam tak, że prawie nigdy nie podoba mi się to, czym zachwyca się świat. Raczej wolę coś wyjątkowego, co kochają tylko nie liczni. Rzadko podążam za tłumem. Nie powiem, że jestem osobą, wyjątkową czy lubiącą się odznaczać w tłumie, co to to nie. Jednak już w połowie lektury "Fangirl" znów czułam się w mniejszości. Po wielu przychylnych recenzjach tej książki, nad...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-08
Ktoś kiedyś powiedział, że dobra książka to taka, po przeczytaniu której wciąż się o niej myśli i od nowa przeżywa się wydarzenia w niej opisane. Dobra książka to taka, w której utożsamiamy się z bohaterem i razem z nim przeciwstawiamy się trudnością, jakie los rzuca nam pod nogi. Dobra książka, to taka, która jest genialna w swojej prostocie.
Oczywiście, dla każdego definicja dobrej książki może się różnić. Jednak dla mnie, to co jest napisane powyżej, jest określeniem książki na medal.
Książka "Eleonora i Park", jak dla mnie, idealnie wpasowuje się w pojęcie dobrej książki.
Książkę pochłonęłam w trzy wieczory, i czwartego dnia ubolewałam nad tym, że tak szybko "pożarłam" tą powieść. Chciałam jeszcze i jeszcze. Wyklinałam autora tej książki za to, że to pojedyncza powieść i nigdy nie doczekam się kontynuacji z dalszymi losami. (Chociaż to może i dobrze, zważywszy jak często kontynuacje nie dorastają do pięt pierwowzorowi). Tego samego dnia, siedząc na lekcji historii, zamiast słuchać o zjednoczeniu Polski przez Władysława Łokietka, ja przetwarzałam w myślach, wszystkie te sytuacje, uśmiechając się głupkowato, na wspomnienie ulubionych scen. Nawet nie zauważyłam, jak zauważyłam cząstkę siebie, w zachowaniu Parka już w pierwszym rozdziale, czy w ogóle w całej powieści. Właściwie bardziej utożsamiam się z nim, niż z Elką. (Pewnie teraz wywołałam grymas na ich twarzach, sorry El). Epizod z eyelinerem, jako motyw szukanie siebie, przypomniał mi moje własne szukanie mojego ja. Tego jak ja sama, nie zawsze trafnie, eksperymentowałam z kosmetykami i ubraniami.
Można powiedzieć, że takich książek jak ta jest wiele. Na półkach pierwszej lepszej księgarni znajdziemy wiele tytułów o podobnej tematyce. Ot co, pierwsza lepsza książka o pierwszej,licealnej miłości. Jednak nie. Ta miłość, jak znienawidzonej przez El "Romeo i Julii", z góry skazana była na przegranie. Gdy już się okazuje, że przeznaczenie jednak wygrało i miłość przegrywa z fatum, następuje zakończenie. Finał jak dla mnie czysto otwarty, przez co niezwykle denerwujący. (Może dlatego, że otwarte zakończenie kojarzy mi się z romantyzmem, a ten z szkołą?).
To co mnie w niej najbardziej urzekło, to początek znajomości tej dwójki. Ich pierwsze myśli o sobie, czy pierwsze rozmowy. Zdecydowanie to. Jak małe, niepozorne rzeczy jak komiksy, mogą być początkiem czegoś tak silnego i wspaniałego jak młodzieńcza miłość.
Ktoś kiedyś powiedział, że dobra książka to taka, po przeczytaniu której wciąż się o niej myśli i od nowa przeżywa się wydarzenia w niej opisane. Dobra książka to taka, w której utożsamiamy się z bohaterem i razem z nim przeciwstawiamy się trudnością, jakie los rzuca nam pod nogi. Dobra książka, to taka, która jest genialna w swojej prostocie.
Oczywiście, dla każdego...
2015-01
2015-02-01
Czytając "Wróć, jeśli kochasz" czułam się jak podczas czytania kolejnego typowego fanfiction na Wattpad.com
Gwiazdor zespołu znajdującego się na listach przebojów, jest typowym samotnym badboyem. Ma okropne relacje z ludźmi, z którymi występuje. Z przyjaciół stali się dla niego czymś w rodzaju wrzodów na tyłku. Jego super gorąca i seksowna dziewczyna go nie rozumie i sam nie wie, dlaczego z nią jest. Wytwórnia obchodzi się z nim jak z jajkiem, przymykając oko na kolejne jego kaprysy. A on jest świadomy, że to wszystko jest do czasu, gdy dzięki niemu zarabia szefostwo. Nagle, pośrodku wielkiego Nowego Yourku spotyka swoją byłą dziewczynę. Swoją pierwszą i wielką miłość. Ona oprowadza go po nieznanych nikomu miejscach. Pod koniec oczywiście happy end, wszystkie błędu zostają mu wybaczone, miłość wygrywa itp.
Nie wiem jak wy, ale ja widzę tu typową historię jakie wiele na przeróżnych blogach, czy nawet na wyżej wspomnianym wattpadzie. Najbardziej zapadł mi pamięć epizod z starym iPadem i szczodrość Adama. Och kupię przypadkowej osobie nowy odtwarzacz i to z górnej półki, stać mnie. To takie typowe myślenie bohaterów w fanfiction.
Trzy lata, które minęły od ostatniego spotkania Mia i Adama, to duży okres czasu, a głowni bohaterowie wiele przez nie przeżyli. Każde z nich stało się gwiazdą: Adam - Rocka, Mia - wiolonczeli. I stało się coś niesłychanego, znów zagrała muzyka - miłości.
Czytając "Wróć, jeśli kochasz" czułam się jak podczas czytania kolejnego typowego fanfiction na Wattpad.com
Gwiazdor zespołu znajdującego się na listach przebojów, jest typowym samotnym badboyem. Ma okropne relacje z ludźmi, z którymi występuje. Z przyjaciół stali się dla niego czymś w rodzaju wrzodów na tyłku. Jego super gorąca i seksowna dziewczyna go nie rozumie i sam...
2015-01-26
2015-01-25
Na samym początku muszę wam się przyznać do trzech, okropnie zawstydzających faktów. Po pierwsze, o tej książce dowiedziałam się dzięki jej filmowej adaptacji. I to nawet dobrze, bo dzięki temu sięgnęłam po tą wspaniałą i wzruszającą pozycje. Jak niemało która, dała mi dużo do myślenia.
Po drugie, bardziej upokarzające i zawstydzające jest to, że najpierw obejrzałam ekranizacje, a potem przeczytałam książkę. Film obejrzałam w kinie, po premierze. Zrobiłam sobie z koleżankami wypad do kina i to wydawało nam się najbardziej ciekawe z całego repertuaru. (Aktor grający Adama przeważył szale). A dopiero teraz, po kilku miesiącach miałam wreszcie czas na przeczytanie i muszę przyznać, że pochłonęłam ją, w góra trzy wieczory.
Po trzecie i to najbardziej poniżające i ubliżające jest to, że film podobał mi się bardziej od książki.
Taaak, to najbardziej mnie poniża.
Na samym początku muszę wam się przyznać do trzech, okropnie zawstydzających faktów. Po pierwsze, o tej książce dowiedziałam się dzięki jej filmowej adaptacji. I to nawet dobrze, bo dzięki temu sięgnęłam po tą wspaniałą i wzruszającą pozycje. Jak niemało która, dała mi dużo do myślenia.
Po drugie, bardziej upokarzające i zawstydzające jest to, że najpierw obejrzałam...
2015-01-17
Co mogę powiedzieć? Życie rozpieszczonych, bogatych dzieciaków. Czytałam tylko dlatego, że potrzebowałam lekkiej, nie zmuszającej do myślenia lektury. To książka nadaje się do tego idealnie. Zajęła mi około półtorej godziny. Czytałam gorsze...
Co mogę powiedzieć? Życie rozpieszczonych, bogatych dzieciaków. Czytałam tylko dlatego, że potrzebowałam lekkiej, nie zmuszającej do myślenia lektury. To książka nadaje się do tego idealnie. Zajęła mi około półtorej godziny. Czytałam gorsze...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10
Ta książka jest prekursorem, wszystkich tych, co powstały po niej w epoce romantyzmu. Muszę przyznać, że sięgnęłam po nią, tylko dlatego, żeby lepiej zrozumieć romantyzm oraz liczne odwołania z tamtego okresu. Jednak miałam z nią swoiste problemy, ponieważ do uczuć i miłości podchodzę w bardziej racjonalny i przy ziemski sposób. Może dlatego, nie przepadam za romantycznością, a może dlatego, że w szkole zostałam zmuszona do przerobienia całej twórczości polskich przedstawicieli tej epoki?
Popełnienie samobójstwa z powodu, że ukochana ma męża? No proszę was...
Oj, tak. Zdecydowanie patrzę na to z strony współczesnego czytelnika, w naturze którego, osoba zakochana traci życie broniąc swojej ukochanej/ukochanego, niż dlatego, że nie może być z swoją lubą.
Ta książka jest prekursorem, wszystkich tych, co powstały po niej w epoce romantyzmu. Muszę przyznać, że sięgnęłam po nią, tylko dlatego, żeby lepiej zrozumieć romantyzm oraz liczne odwołania z tamtego okresu. Jednak miałam z nią swoiste problemy, ponieważ do uczuć i miłości podchodzę w bardziej racjonalny i przy ziemski sposób. Może dlatego, nie przepadam za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W liceum podczas omawiania epoki romantyzmu przerobiliśmy chyba wszystkie dzieła Mickiewicza oraz Słowackiego. Zahaczyliśmy też o twórczość Norwida. Na tą epokę poświęciliśmy cały semestr, jednak nie wspomnieliśmy o żadnym dziele naszego polskiego, genialnego komediopisarza, gdyż Fredro genialnym komediopisarzem był.
Czytając te komedię, nie raz się uśmiałam mimo że od napisania ich minęły dwa stulecia. Przedstawieni bohaterowie, mimo że żyjący w tamtych czasach i swojego szlacheckiego pochodzenia, posiadają typowe, dla nas Polaków cechy. Myślę, że Fredro wręcz w mistrzowski sposób je demaskuje oraz obnaża.
Mimo, że te utwory bawią, to również skłaniają do myślenia. Nie jeden wieczór spędziłam rozmyślając nad problemami społecznymi przedstawionymi w "Mąż i żona" oraz "Pan Jowialski".
W liceum podczas omawiania epoki romantyzmu przerobiliśmy chyba wszystkie dzieła Mickiewicza oraz Słowackiego. Zahaczyliśmy też o twórczość Norwida. Na tą epokę poświęciliśmy cały semestr, jednak nie wspomnieliśmy o żadnym dziele naszego polskiego, genialnego komediopisarza, gdyż Fredro genialnym komediopisarzem był.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytając te komedię, nie raz się uśmiałam mimo że od...