-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020
To uczucie, kiedy możesz zrobić w życiu coś ''po raz pierwszy'' jest bezcenne. I często nieświadome, bo zapewne codziennie towarzyszy nam w życiu. A my rzadko kiedy dostrzegamy takie z pozoru błahostki. I pędzimy za czymś co tak naprawdę mamy tuż przed sobą. Tak waśnie było z książką - Czas zmierzchu (notabene niespodzianką konkursową z LC). Moja pierwsza książka D. Glukovsk'ego. Przymierzałam się do jego książek, zwłaszcza, że miałam za sobą ''Drogę'' Cormaca McCarthy’ego, tematycznie osadzoną w świecie postapokaliptycznym. Takie zagadnienia od dawna intrygowały mnie. A jednak to ''Czas zmierzchu'' przesądził - poznałam literacki warsztat pisarza. I jestem pod niemałym wrażeniem! Zaginione rękopisy, jednostka zdana na siebie, Majowie i klątwy, a do tego chęć rozwikłania zagadki. Ja odkryłam coś dla siebie, co ma powiązanie właśnie z przeżywaniem ''po raz pierwszy''. Myślę, że każdy wyłowi własne - przesłanie i przemyci je do swojego świata. Może to pozwoli choć trochę oswoić - koniec świata - jakim nasiąknięta jest opowieść ''Czas zmierzchu'', jak również nasze życie?
To uczucie, kiedy możesz zrobić w życiu coś ''po raz pierwszy'' jest bezcenne. I często nieświadome, bo zapewne codziennie towarzyszy nam w życiu. A my rzadko kiedy dostrzegamy takie z pozoru błahostki. I pędzimy za czymś co tak naprawdę mamy tuż przed sobą. Tak waśnie było z książką - Czas zmierzchu (notabene niespodzianką konkursową z LC). Moja pierwsza książka D....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLepiej późno niż wcale? Owszem, skusiłam się na powszechnie cenioną twórczość Miłoszewskiego Zygmunta. Sięgnęłam po Uwikłanie. Zastanawiałam się najpierw nad Domofonem, ale spór nie trwał długo - wybrałam ostatecznie Uwikłanie. Oceniam ją subiektywnie, choć ma raczej pozytywne opinie ja poprzestanę na własnych odczuciach. Czasem czytało mi się ją opornie. Dużo w niej historii, politycznych i prawnych realiów, przez co musiałam bardzo się skupiać. Zatem to nie lekkie czytadełko, ale porządna dawka kryminalnej intrygi. Trochę drażniła mnie postać samego prokuratora - Szackiego, czasem wydawał mi się gburowaty. Zapewne taka kreacja bohatera była zamierzona. Sporo kwestii zaintrygowało mnie zaś np. terapia ustawień, czy to, w jak subtelny sposób autor budował napięcie oraz nakreślił sylwetki każdej postaci. To skłania mnie do sięgnięcia po kolejną książkę Miłoszewskiego, w której na tle Sandomierza będą toczyć się losy Szackiego.Ciekawe...
Lepiej późno niż wcale? Owszem, skusiłam się na powszechnie cenioną twórczość Miłoszewskiego Zygmunta. Sięgnęłam po Uwikłanie. Zastanawiałam się najpierw nad Domofonem, ale spór nie trwał długo - wybrałam ostatecznie Uwikłanie. Oceniam ją subiektywnie, choć ma raczej pozytywne opinie ja poprzestanę na własnych odczuciach. Czasem czytało mi się ją opornie. Dużo w niej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSzybki wybór - ,,Noc w bibliotece", pośród innych pozycji Agathy Christine, ciężko uznać za satysfakcjonujący wybór. Może to niechlujstwo z mojej strony, ale po raz pierwszy miałam do czynienia z tą autorką. Ostatnio staram się nadrabiać zaległości, choć wiem, że to nie powinno mnie usprawiedliwiać. Po prostu, byłam dotychczas zbyt wierna kilku ulubionym autorom, którym nie dawałam wytchnienia. A więc, do rzeczy! Miałam do czynienia z pisarką, a nie odwrotnie, stąd zwróciłam uwagę na pewien akcent, jaki został położony na postaci kobiecej. A mianowicie Pani detektyw - Jane Marple. Żaden z męskich postaci, jakie pojawiły się w tej powieści nie wyróżnił się tak znacznie, jak J. Marple. Przyznam, że czasem irytowały mnie wypowiedzi, jakie padały ze strony tej kobiety. Dość chaotyczne, przemądrzałe i zbyt wyolbrzymiające niektóre sytuacje. Możliwe, że taka konstrukcja tej postaci sprawiła, że przerasta pozostałe, góruje nad nimi. W końcu to detektyw Marple jest najbardziej - przebiegłą i najlepiej kojarzącą fakty - ''odpowiednią osobą, na właściwym miejscu". Wyraziście, ale znacznie mniej doniośle, zostały przedstawione również inne ważne postaci powieści. Dość znaczącą rolę odgrywa tutaj psychologia postaci, ich postępowań, mimika, a także powiązania ze sprawą. Myślę, że historia jest dość ciekawie przedstawiona, ale nie do końca zaspokoiła moje wobec niej wymagania. Jednak wydaje mi się, że autorce mniej zależało na przedstawieniu samego rozwiązania sprawy, a bardziej skupiła się na wydobyciu kwestii, jakie pojawiały się w związku z morderstwem. Przede wszystkim - zjawisko tj. plotka, która podjudza do szerzenia domysłów, spekulacji i kłamstw, niepotwierdzonych oszczerstw itp. Również, co istotne - pazerność ludzi, którzy skłonni są do drastycznych zachowań, aby wyzyskać coś, co nigdy im się nie należało. Sposób ukazania w tej powieści tych osób, ich silny i przebiegły charakter, zarozumiałość i nieskrywana wobec bliskich niechęć - doskonale dowodzą, jak wnikliwie podchodziła autorka do konstrukcji postaci powieści kryminalnej ,,Noc w bibliotece".
Szybki wybór - ,,Noc w bibliotece", pośród innych pozycji Agathy Christine, ciężko uznać za satysfakcjonujący wybór. Może to niechlujstwo z mojej strony, ale po raz pierwszy miałam do czynienia z tą autorką. Ostatnio staram się nadrabiać zaległości, choć wiem, że to nie powinno mnie usprawiedliwiać. Po prostu, byłam dotychczas zbyt wierna kilku ulubionym autorom, którym nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ze słów bałwany! Czytamy...
Wyobraźmy sobie, że nagle, ciemną nocą wśród zamieci śnieżnej, wyłania się przed naszym oknem zarys przypominający sylwetkę człowieka. I coś sprawia, że nie możemy oderwać wzroku od tej nieruchomej zjawy za oknem. Nikłe światła z pobliskiej latarni powoli wyłapują niewyraźne kształty i w pewnym momencie oświetlają twarz. Przed nami wyłania się szyderczy uśmiech ze żwiru z wetkniętą na miejscu nosa marchewką. Dopiero teraz zdajemy sobie sprawę, że to przecież Bałwan! Jednak to nie jest zwykły bałwan, bo jego oczy tlą się niczym żar skierowane w naszym kierunku. Zastanawiamy się - kto go ulepił? Czemu ma taki groźny grymas? Czy to śnieżne monstrum - bałwan przed domem to przypadek? Czujemy się obserwowani, ta noc już nie będzie taka jak inne... Podnieceni, opanowani dziwnym lękiem przewracamy strony ,,Pierwszego śniegu" Jo Nesbo, a wraz z każdym czytanym słowem uczestniczymy w groźnym świecie, gdzie wiodą prym - śnieżne bałwany!
Bałwan
Pierwszy śnieg (w oryginale Snømannen - Bałwan) jest siódmą częścią cyklu o komisarzu Harrym Holle, który zasłynął, jako postrach dla seryjnych zabójców i morderców grasujących w Oslo i okolicach. I tym, co początkowo może razić u Nesbo wydaje się być wielowątkowość, w którą trzeba wgryźć się, poznać postaci i miejsca aby nie zgubić się w czeluściach szwedzkich labiryntów grozy. I jeśli pozwolimy porwać się przez ten wir szybkich, wyraźnych i ostrych opisów, bez zabarwienia emocjonalnego i natłoku informacji znacznie spowalniających bieg akcji (co zdarza się często u Stephena Kinga) to wówczas zostaniemy ''połknięci'' przez kryminał Nesbo.
Nie zdradzając fabuły...
A więc jest przynęta - morderstwo, które z wielką precyzją zostaje zaserwowane czytelnikom, bo kto nie skusiłby się na poznanie śniegowej tajemnicy? Na miejscu popełnionych zbrodni ktoś lepi bałwana (stąd też odniesienie do oryginalnego tytułu - ,,Bałwan"). A zatem my-czytelnicy wraz z Harrym Holle mamy jeden cel - odnaleźć przestępcę, uwikłani w jego zagadkę. I na tym poprzestanę, bo zdradzić fabułę byłoby naruszeniem smaku kryminału. Zwrócę natomiast uwagę na samą strukturę fabuły, która została z wielką precyzją skonstruowana przez autora. Nesbo serwuje nam wątki, które zazębiają się, nawarstwiają, a w konsekwencji zwodzą, naprowadzają na mylne tropy. Jednak , co jakiś czas wyprowadzeni na manowce, czujnie i z przejęciem śledzimy poczynania Harrego Holle, który niejednokrotnie może zaskoczyć nas swoim wyostrzonym zmysłem ostrzegawczym, bystrością i zwinnością. Sceneria tej opowieści nasiąknięta jest mrokiem, grozą i niemal psychicznie drażni nasze receptory odpowiedzialne za strach, lęk i niewyjaśnione obawy. Możliwe, że tak właśnie skutkuje słowo czytane, które pobudza wyobraźnię i bardziej oddziałuje na odbiorcę, niż obraz, który najpierw doświadczamy przez zmysł wzroku (dlatego moim zdaniem film, przegrywa z książką!). Nesbo nie skąpi, a wręcz przeciwnie, obdarowuje nas całym wachlarzem brutalności, zepsucia, cielesności, okrucieństwa, jakie tylko towarzyszą morderstwom.
C.D na http://moj-cyferblat.blogspot.com/ Zapraszam po więcej! ;-)
Ze słów bałwany! Czytamy...
Wyobraźmy sobie, że nagle, ciemną nocą wśród zamieci śnieżnej, wyłania się przed naszym oknem zarys przypominający sylwetkę człowieka. I coś sprawia, że nie możemy oderwać wzroku od tej nieruchomej zjawy za oknem. Nikłe światła z pobliskiej latarni powoli wyłapują niewyraźne kształty i w pewnym momencie oświetlają twarz. Przed nami wyłania...
Przypadek.
To na nim opiera się główna historia i jakby on jest tym
niewidzialnym sprawcą wielu wydarzeń. W przypadku tej książki ukazany jest
negatywny wpływ przypadku na ludzki los. A przecież może mieć on również
pozytywne strony. I jeśli sięgniemy po książkę żeby z zapartym tchem szukać sprawcy nieszczęść jakie mają miejsce w fabule... będziemy rozczarowani. Tutaj autor bardziej skupia się na psychice bohaterów, którym przyszło zmierzyć się ze skutkami - przypadku. To głównie opisy ludzkich zmagań z tym, co niemożliwe, niewyobrażalne. I te opisy zostały subtelnie nakreślone na tle zimowych gór i lasów. Autor jakby zderzył ze sobą dwie siły - chłód natury, nieobliczalnej i milczącej z burzą emocji ludzkich, które są jak wulkan.
Przypadek.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo na nim opiera się główna historia i jakby on jest tym
niewidzialnym sprawcą wielu wydarzeń. W przypadku tej książki ukazany jest
negatywny wpływ przypadku na ludzki los. A przecież może mieć on również
pozytywne strony. I jeśli sięgniemy po książkę żeby z zapartym tchem szukać sprawcy nieszczęść jakie mają miejsce w fabule... będziemy rozczarowani. Tutaj...