Czas zmierzchu

- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- Сумерки времени
- Wydawnictwo:
- Insignis
- Data wydania:
- 2017-06-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-11-09
- Data 1. wydania:
- 2007-01-01
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365743169
- Tłumacz:
- Paweł Podmiotko
- Tagi:
- apokalipsa dziennik katastrofa konkwista fantasy literatura rosyjska Majowie Moskwa niebezpieczeństwo tajemnica
"Gdyż nieszczęście świata w tym, że chory jest Bóg jego, stąd i świat choruje. W gorączce jest Pan i jego dzieło gorączkuje. Umiera Bóg i stworzony przez niego świat umiera. Lecz nie jest jeszcze za późno..."
Zawodowy tłumacz otrzymuje zlecenie przekładu hiszpańskiego dziennika wyprawy, która w XVI wieku z polecenia franciszkanina Diega de Landy wyruszyła po święte księgi Majów. Im bardziej tłumacz ulega fascynacji księgą, tym śmielej tajemnicze bóstwa Majów przenikają do współczesnej Moskwy.
Duszna atmosfera tropikalnej selwy zadomawia się w arbackich zaułkach… Tymczasem z nagłówków gazet, z wiadomości radiowych i telewizyjnych napływają niepokojące doniesienia o kolejnych kataklizmach. Zniszczenia są ogromne, a ofiar – tysiące. Co łączy wierzenia Majów z naszym, zdawałoby się, postreligijnym postrzeganiem rzeczywistości? Czy jest jakiś związek między współczesnymi wydarzeniami a wyprawą opisaną na kartach tajemniczego dziennika? Związek ten zdaje się dostrzegać tylko jeden człowiek.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Ciebie zainteresować
Oficjalne recenzje
„W gorączce jest Pan i jego dzieło gorączkuje”
Kiedy dowiedziałem się, że Dmitry Glukhovsky, twórca jednej z najpopularniejszych w ostatnim czasie powieści postapokaliptycznych, przerzucił się na legendy i wierzenia Indian Ameryki Środkowej, byłem mocno zaskoczony. Długo wzbraniałem się przed lekturą, obawiałem się Glukhovskiego bez mrocznych tuneli metra i społeczności, którą można kreować według własnego pisarskiego "widzimisię". W końcu jednak ciekawość wzięła górę i postanowiłem przeczytać „Czas Zmierzchu”, najnowszą powieść autora Metra 2033. Dodatkowo zachęcił mnie opis książki, dostępny na stronie wydawcy, w pewnym stopniu kojarzący się z niedawno recenzowaną przeze mnie Szóstą Erą, autorstwa Roberta Cichowlasa. Musiałem przekonać się, czy przypadkiem Dmitri Glukhovsky nie zaczerpnął inspiracji z prozy naszego rodzimego autora. Jednak to podobieństwo, poza bardzo ogólnym założeniem, w samej treści książki praktycznie nie istnieje. Okazało się, że to wina wyłącznie mojej niewłaściwej interpretacji notki od wydawcy.
Czas zmierzchu to opowieść o niewyróżniającym się z tłumu człowieku, który próbuje odnaleźć się w obecnych zabieganych czasach i przeżyć jakoś kolejny dzień, tydzień, miesiąc. Rozwodnik w okolicach czterdziestki, prowadzący raczej samotny tryb życia, żyjący według wyrobionego przez lata osobistego trybu dnia i nocy, pełen osobliwych nawyków. Z zawodu jest tłumaczem, pracującym jako wolny strzelec dla różnych agencji translatorskich. Pewnego dnia trafia mu się nietypowe zlecenie. Do przetłumaczenia dostaje karty z dziennika XVI-wiecznego konkwistadora o nieznanym imieniu, który opisuje wyprawę w głąb Jukatańskiej dżungli, w poszukiwaniu największej tajemnicy starożytnego ludu Majów - manuskryptu, w którym spisano losy całego świata. I choć hiszpański nie jest językiem, z którego na ogół zdarza się bohaterowi tłumaczyć, z jakiegoś powodu zgadza się przyjąć to zlecenie. Zadanie to wywraca jego świat do góry nogami, okazuje się bowiem, że nic nie jest takie, jakim do tej pory mu się wydawało, a bariera między światem realnym a nadprzyrodzonym jest bardzo cienka i łatwo ją zburzyć. Świat zaczyna trząść się w posadach, cywilizacja chyli się ku upadkowi, ziemia drży, oceany występują z brzegów. A wszystko wydaje się dziać za sprawą tajemniczego dziennika.
Bohater jest głównym narratorem powieści i wszystkie wydarzenia poznajemy z jego perspektywy. Opowieść bohatera przeplata się w książce z tłumaczonymi przez niego fragmentami wspomnianego dziennika, a z każdą kolejną porcją wiekowego tekstu, wydarzenia stają się coraz bardziej dynamiczne i nieprawdopodobne. Z początku może się wydawać, że „Czas zmierzchu”, to powieść kryminalno-przygodowa z drobnymi przebłyskami mistyki, z czasem jednak pojawia się coraz więcej elementów świata nierealnego, aż w reszcie w samej końcówce okazuje się, że i tak wszystko jest zupełnie inaczej, niż mogło się przypuszczać. Pod koniec zacząłem się zastanawiać, czy autor przypadkiem nie przekombinował odrobinę. Po zakończeniu lektury nadal mam delikatnie mieszane uczucia. Z pozoru fabuła książki jest spójna, odpowiednio się rozwija, bohater jest żywy i bardzo naturalny. Ale w pewnym momencie czytelnik zdaje sobie sprawę, że coś tutaj nie gra, że autor chyba pogubił się odrobinę w tym wszystkim i doszedł do wniosku, że skoro zabrnął już tak daleko, to czemu nie dorzucić jeszcze trochę elementów udziwniających i skończyć opowieść w najmniej spodziewany sposób. W głębi mojego serca odzywa się jednak diabełek o imieniu "wielbiciel fantastyki", który przekonuje mnie, że przecież im historia bardziej nieprawdopodobna, tym lepiej. I przy tym pozostańmy.
Dmitri Glukhovsky doskonale czuje się w opisach przeżyć bohaterów, o czym można było się przekonać już w "Metrze". Podobnie i tutaj, główny bohater toczy ciągłą wewnętrzną walkę ze sobą, ze swoimi lękami, nawykami, ze sposobem pojmowania świata i przywiązaniem do rzeczywistości odbieranej zwykłymi ludzkimi zmysłami. Przedstawia swoje przemyślenia na temat zachodzących wydarzeń, wspomina sytuacje z przeszłości, które miały wpływ na kształtowanie jego osobowości. Przeżywane przez bohatera emocje są doskonale opisane i wręcz udzielają się czytającemu.
Glukhovsky, choć na swoim koncie nie ma jeszcze zbyt wielu tytułów, wyrobił już sobie w miarę rozpoznawalny styl, który mi bardzo odpowiada. Sposób przedstawiania wydarzeń i odczuć bohaterów w połączeniu z niebanalną fabułą daje połączenie, które sprawi, że niejeden czytelnik z zadowoleniem wspomni czytanie „Czasu zmierzchu”. Pomimo faktu, że trochę dałoby się poprawić, jest to powieść zdecydowanie dobra i godna polecenia.
Paweł Kukliński
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobra i bardzo smutna książka. Dużo analogii do współczesności. Widać, że autor niespecjalnie kocha swój kraj w obecnym kształcie.
Bardzo dobra i bardzo smutna książka. Dużo analogii do współczesności. Widać, że autor niespecjalnie kocha swój kraj w obecnym kształcie.
Pokaż mimo toSłabiutka ksiazka ledwo skoczyłem poczatek nawet ciekawy tzn ta opowiesc tego konkwistadora ale od połowy wieje juz taka nuda i bzdurny koniec ze szok. Autor mierzy sie na jakis filozoficzny sens.
Ciekawe jaki koniec przyniesie nam śmierć cara putina, usiadziemy sobie na dachach i bedziemy podziwiac wieczną noc świecąc na zielono oczami, to juz nie bedzie sen.
Moze zle odczytano ten kalendarz majów 2012->2022 :)
Słabiutka ksiazka ledwo skoczyłem poczatek nawet ciekawy tzn ta opowiesc tego konkwistadora ale od połowy wieje juz taka nuda i bzdurny koniec ze szok. Autor mierzy sie na jakis filozoficzny sens.
więcej Pokaż mimo toCiekawe jaki koniec przyniesie nam śmierć cara putina, usiadziemy sobie na dachach i bedziemy podziwiac wieczną noc świecąc na zielono oczami, to juz nie bedzie sen.
Moze zle...
Świetny pomysł, świetna koncepcja, językowo książka bardzo banalna.
Świetny pomysł, świetna koncepcja, językowo książka bardzo banalna.
Pokaż mimo toRozczarowanie. Tak mogę podsumować tę historię. Zapowiadało się świetnie, sensacja z nutką hiszpańskiej historii. Jednak ciężko było przebrnąć przez rozmyślania bohatera oraz pojawiające się elementy fantastyczne. A samo zakończenie, według mnie, całkiem zepsuło odbiór tej historii.
Rozczarowanie. Tak mogę podsumować tę historię. Zapowiadało się świetnie, sensacja z nutką hiszpańskiej historii. Jednak ciężko było przebrnąć przez rozmyślania bohatera oraz pojawiające się elementy fantastyczne. A samo zakończenie, według mnie, całkiem zepsuło odbiór tej historii.
Pokaż mimo to🚀 Książka w 3 zdaniach:
1. Książka to wspaniałe filozoficzne dzieło moskiewskiego pisarza- Dmitrija Głuchowskiego.
2. Opowiada o biednym tłumaczu, który szukając pracy odnajduje stare teksty, które wraz z postępem tłumaczeń odsłaniają coraz to większą tajemnicę.
3. Utwór pisany jest bardzo przystępnym językiem, jest to wspaniała książka, aby poczytać dla własnej radości z czytania.
😯 Wrażenia
Jak odkryłem tą książkę?
Kupiłem ją wraz z inną książką tego Autora- "Tekstem".
Kto powinien ją przeczytać?
Każdy, kto chce uraczyć się dobrą lekturą, lubi zagadnienia filozoficzne i uwielbia fantastykę. Jeśli lubisz bujać w chmurach i zastanawiać się "Co by było gdyby...", to na pewno ta książka jest właśnie dla Ciebie!
🍀 Jak ta książka zmieniła mnie?
- Dała mi masę radości z czytania, była źródłem wspaniałej rozrywki.
- Pozwoliła mi zanurzyć się w wyobrażony świat i uciec od problemów tego prawdziwego.
- Pokazała mi inną perspektywę na życie (wraz z zakończeniem).
✍ 3 najlepsze cytaty z tej książki
- "...Jestem tu już całą wieczność i gotów jestem tkwić w tym miejscu jeszcze równie długo."
- "Wiem, że kres jest nieunikniony. [...] Pozostaje tylko czekać na ostatni, kończący cios, który sprawi, że niebo spadnie na ziemię i zetrze w pył, do ostatniego, wszystkich ludzi i wszystko, co stworzyli, i samą pamięć o nich i że czas się zatrzyma."
- "Gdyż nieszczęście świata w tym, że chory jest Bóg jego, stąd i świat choruje. W gorączce jest Pan i jego dzieło gorączkuje. Umiera Bóg i stworzony przez niego świat umiera. Lecz nie jest jeszcze za późno..."
🚀 Książka w 3 zdaniach:
więcej Pokaż mimo to1. Książka to wspaniałe filozoficzne dzieło moskiewskiego pisarza- Dmitrija Głuchowskiego.
2. Opowiada o biednym tłumaczu, który szukając pracy odnajduje stare teksty, które wraz z postępem tłumaczeń odsłaniają coraz to większą tajemnicę.
3. Utwór pisany jest bardzo przystępnym językiem, jest to wspaniała książka, aby poczytać dla własnej radości z...
Apetyt po trylogii Metro był ogromny, sam pomysł na przygodę z dziennikiem wyprawy Hiszpańskich konkwistadorów był super, fajny klimat pierwsze strony zapowiadały się obiecująco, po czym zjazd.. W połowie czytałem już na siłę trafiając na lepsze i gorsze momenty, za dużo filozofowania głównego bohatera, który w sumie sam nie wie co się wokół niego dzieje. Było to męczące przeżycie ciekawszy był sam dziennik wyprawy niż całokształt.
Apetyt po trylogii Metro był ogromny, sam pomysł na przygodę z dziennikiem wyprawy Hiszpańskich konkwistadorów był super, fajny klimat pierwsze strony zapowiadały się obiecująco, po czym zjazd.. W połowie czytałem już na siłę trafiając na lepsze i gorsze momenty, za dużo filozofowania głównego bohatera, który w sumie sam nie wie co się wokół niego dzieje. Było to męczące...
więcej Pokaż mimo toIż Глуховский jest jednym z moich ulubionych autorów i z przyjemnością i nadzieją sięgnąłem po tę ksiązkę.
Iż kiedy zacząłem czytać, byłem zachwycony, ponieważ zapowiadało się na zgrabną sensację (w której autor czuje się dość dobrze) z wątkiem historycznym, który to wątek - jak się spodziewałe - zacznie się jakoś splatać z akcją właściwą.
Iż z czasem zaczęły niestety dochodzić elementy fantastyczne czy raczej paranormalne, które popsuły świetnie zapowiadający się klimat książki, a zakończenie i konfrontacja z sami-wiecie-kim były dość żenujące pomimo kilku interesujących myśli w dialogach.
Iż podswumowując: zawiodłem się. Zaczęło się świetnie, klimatycznie, szło w świetnym kierunku, jednak skończyło się jak skończyło.
Iż Глуховский jest jednym z moich ulubionych autorów i z przyjemnością i nadzieją sięgnąłem po tę ksiązkę.
więcej Pokaż mimo toIż kiedy zacząłem czytać, byłem zachwycony, ponieważ zapowiadało się na zgrabną sensację (w której autor czuje się dość dobrze) z wątkiem historycznym, który to wątek - jak się spodziewałe - zacznie się jakoś splatać z akcją właściwą.
Iż z czasem zaczęły niestety...
Jak na kogoś kto stworzył trylogię Metra to bardzo słabo.
Jak na kogoś kto stworzył trylogię Metra to bardzo słabo.
Pokaż mimo toPoczątkowo ciężko było mi się wciągnąć w podaną mi historię Majów, jednak z czasem, ani się obejrzałam, a wciągnęłam się w ten świat niemalże tak, jak główny bohater. Intrygująco skonstruowana fabuła, umiejętnie budowany element tajemnicy. Fakt, że narracja prowadzona jest z punktu widzenia bohatera, tylko to potęguje, ponieważ wiemy dokładnie tyle, co nasz tłumacz. Glukhovsky może i pozostaje w temacie ewidentnie lubianym przez siebie, czyli apokalipsy, jednak widać, że świetnie radzi sobie nie tylko w gęstej atmosferze moskiewskiego metra, ale również w dusznym klimacie moskiewskiej selwy. Ponadto książka pozostawiająca po sobie pewien morał i pole do własnych przemyśleń, co osobiście bardzo sobie cenię.
Początkowo ciężko było mi się wciągnąć w podaną mi historię Majów, jednak z czasem, ani się obejrzałam, a wciągnęłam się w ten świat niemalże tak, jak główny bohater. Intrygująco skonstruowana fabuła, umiejętnie budowany element tajemnicy. Fakt, że narracja prowadzona jest z punktu widzenia bohatera, tylko to potęguje, ponieważ wiemy dokładnie tyle, co nasz tłumacz....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutor: Dmitrij Głuchowski (Дмитрий Глуховский) [Chociaż sam autor chce, aby jego książki na szeroko pojętym “Zachodzie”, w tym w Polsce, widniały pod nazwiskiem “Dmitry Glukhovsky”]
Tytuł: “Czas Zmierzchu” (“Сумерки”)
Miejsce i rok Polskiego wydania: Kraków, 2011 r.
Rok wydania oryginału: 2007 r.
Wydawnictwo: Insignis
Typ: Powieść
Gatunek: Literatura apokaliptyczna
Ilość stron: 399
Recenzja:
Można powiedzieć, że jestem fanem Głuchowskiego. Jednak nie poznałem go przez książki, a grę, o której wielu graczy słyszało - “Metro 2033” od Ukraińskiego studia “4A Games”. Świat stworzony przez “Dimę”, (Jak to w gronie znajomych go nazywamy), urzekł mój wówczas dziesięcioletni umysł. Jednak wtedy czytanie uważałem za stratę czasu. Na szczęście z biegiem czasu moje podejście się zmieniło, a mając już te poważne czternaście lat, wyprosiłem rodziców o podarowanie mi “Metra 2033”, a także “Trzydziestki Czwórki” na święta. Błagania podziałały, otrzymałem prezenty… I pochłonąłem je w niecałe dwa tygodnie. Następnie - jak możecie się domyślić - przeczytałem ostatnią część trylogii oraz wypożyczałem także masę książek z serii “Uniwersum Metro”. Jednak nastało liceum, a z nim nowe obowiązki, praktyczne uczenie się lektur na pamięć i zwyczajnie moje hobby mi zbrzydło. W ciągu tych kilku lat jedyne co przeczytałem z własnej woli to “Futu.re”, oraz “Tekst”, (ktorego również planuję napisać recenzję). Po maturach nastała totalna przerwa. Prawie nic nie przeczytałem, nie licząc krótkich wattpadowych opowiadań.
Zapewne zadajecie sobie pytanie, po co ten przydługawy wstęp. A to dlatego, że omawiana tutaj lektura przypomniała mi o tym, dlaczego w nastoletnim wieku pokochałem książki Głuchowskiego. Tak jak mówiłem, przez wiele lat praktycznie nic nie czytałem. Aż w końcu, pod koniec sierpnia pakowałem się, aby wyjechać do większego miasta na III rok studiów. Wtedy ujrzałem ją - zapomnianą knigę, kupioną w 2019 roku w biedronce po zawrotnej cenie 14.99 polskich złotych. Spakowałem ją w torbę i kilka dni po przeprowadzce zacząłem czytać. I pomimo dłuższych przerw spowodowanych nauką, (którą i tak przez tę książkę zaniedbywałem) niczego nie żałowałem.
Jak po tytule można się spodziewać, “Czas Zmierzchu” jest o apokalipsie, lecz nie takiej, którą sobie zazwyczaj wyobrażamy. Nie ma tutaj atomowych bomb, eksplodujących słońc, czy stępowania Aniołów na Ziemię. Mamy tutaj rosnący niepokój, rozważania, czy główny bohater nie popada zwyczajnie w obłęd, a także coraz poważniejszą abstrakcję, którą wydaje się dostrzegać jedynie jedna osoba.
Powieść zaczynamy spokojnie. Jest nam przedstawiony protagonista. Mieszkający w Moskwie tłumacz, Dmitrij Aleksiejewicz, który ledwo wiąże koniec z końcem. Lata studiów, a także znajomość kilku języków nie przyniosła mu sławy, czy bogactwa. Dnie spędza na spaniu w starym mieszkaniu, odziedziczonym po babce. Noce za to wypełnione są pracą. Mieszka samotnie, pomimo zbliżającej się czterdziestki. Wyglądem nie powala, a na widok atrakcyjnych kobiet momentalnie się stresuje. Jednak kocha swoje życie. Kocha pisać na starej, niezawodnej maszynie, słuchać radia oraz czytać gazety. Niestety, słaba sytuacja finansowa, a także brak standardowych ofert zmusiła go do przyjęcia ciekawego wyzwania. Przyjął zlecenie na tłumaczenie hiszpańskiego dziennika, opisującego wydarzenia z wyprawy w głąb Jukatanu - ziemi Majów. Pomimo tego, że język Salvadora Daliego u niego kulał, z pomocą słownika rosyjsko-hiszpańskiego wziął się do pracy. I pokochał ją. W ciągu jednej nocy przetłumaczył pierwszy rozdział, za co został sowicie wynagrodzony. Jak to mówią: “apetyt rośnie w miarę jedzenia”, co idealnie opisuje zachowanie bohatera. Brał kolejne zlecenia, czuł się coraz pewniej. Jednak w pewnym momencie nastał zgrzyt. Jego życie zaczęło się zmieniać. Zdawało się, jakoby magiczny świat Majów przenikał do naszego, realnego. Ludzie, chcący włamać się do jego mieszkania, ryki dzikich zwierząt w samym centrum Moskwy, wrażenie bycia obserwowanym przez obrazy… Aż w końcu znikanie tych, którzy mieli wcześniejszy kontakt z dziennikiem. Wszystkie te aspekty wpływały na protagonistę. Nie chcę wam zdradzać kolejnych następstw, jednak jeśli Was zainteresowałem… To sprawdźcie sami, bo to dopiero początek tej opowieści. Ten wątek naprawdę udawał się Głuchowskiemu!
Dość o zarysie fabuły, teraz czas na styl pisania. Dmitrij postanowił poprowadzić narrację w pierwszej osobie. Czytelnik ma wrażenie, że zapoznaje się z dziennikiem głównego bohatera. Mamy dostęp do jego przemyśleń oraz wspomnień, (których jest całkiem sporo!). Trzeba zaznaczyć, że nie jest to książka akcji. Nie spotkamy tutaj strzelanin rodem z Metra czy polowań na ludzi z Futu.re. Historia biegnie swoim powolnym, spokojnym tempem z krótkimi przerwami na elementy horroru. Jednak, w mojej opinii rzecz jasna, styl pisania autora jest tak przyjemny, że nawet opis gotowania, a następnie jedzenia obiadu przy radiu nie był czasem straconym.
Jak to na Głuchowskiego przystało, opisy uwzględniają najważniejsze cechy lokacji. To nie jest opis jednego kwiatka na pół strony. Autor, opisując zimowe ulice Moskwy, skupia się na oddaniu nieprzyjemnego klimatu. Czytając o śnieżnej brei, mieszającej się z piachem z ulicy, czy też o uciążliwych komarach, kąsających praktycznie w każdej chwili, mamy wrażenie, że jesteśmy tuż obok bohaterów. Czujemy mroźny wiatr, spływający po plecach pot oraz niepokój wywołany pogrążoną w nocy Moskwą i obcą dżunglą Jukatanu. Bardzo dobra cecha.
Jednak książka ma także swoje minusy. Napisać, że postacie inne niż protagonista są płaskie, to jak nic nie napisać. Można je opisać jednym zdaniem i praktycznie nie da się niczego dodać. Co więcej, Głuchowski tradycyjnie dla swoich powieści, praktycznie nie kreuje postaci żeńskich. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, że połowa objętości powieści to mają być charaktery żeńskie. Jednak miałem mieszane uczucia, kiedy po zamknięciu książki zorientowałem się, że w prawie czterystu stronach, wypowiedzi trzech kobiet można by było zmieścić na jednej lub półtora stronie. Moim zdaniem autor powinien nie bać się umieszczać żeńskich postaci w historii, Można zwyczajnie odnieść wrażenie, że Głuchowski traktuje kobiece postacie jako zwykłe ozdobniki do historii, które w żaden sposób nie mogłyby pomóc w budowaniu historii. Pewne wydarzenia wśród męskich postaci śmiało można byłoby przypisać żeńskim charakterom, co tylko by zwiększyło bagaż emocjonalny. (Taka luźna dygresja. Nie jestem pewien, ale mam wrażenie, że więcej tuszu poświęcono na przemyślenia pod prysznicem protagonisty…).
Trzeba także zwrócić uwagę na zakończenie. Bardzo lubię zgadywać końcówkę książek, zazwyczaj mi się udaje, ale tutaj? Na Itzamna! Nigdy w życiu bym nie wpadł, na takie zakończenie, które było mi wielokrotnie podsuwane pod nos w trakcie lektury. Udało się to Panu, Panie Głuchowski. Chapeau bas.
Podsumowując, “Czas Zmierzchu” jest ciekawą historią o tłumaczu, który przez swoją pracę zauważa, że świat rzeczywisty miesza się z wymiarem magicznym. Jest świadkiem wielu dziwnych zdarzeń, które połączone są z dziennikiem, nad którym pracuje. Akcji jest mało, jednak klimat horroru oraz niepokoju aż się wylewa. Opisy jak zwykle dają radę, jednak są małe niedociągnięcia. Porównania w mediach do Stephena Kinga? Jak najbardziej zasłużone. Także, jeśli lubicie napięcie, horror, wizję nadchodzącej Apokalipsy lub samego Głuchowskiego, to ta książka jest dla Was!
Ocena: 7/10 [Prawie 8]
Autor: Dmitrij Głuchowski (Дмитрий Глуховский) [Chociaż sam autor chce, aby jego książki na szeroko pojętym “Zachodzie”, w tym w Polsce, widniały pod nazwiskiem “Dmitry Glukhovsky”]
więcej Pokaż mimo toTytuł: “Czas Zmierzchu” (“Сумерки”)
Miejsce i rok Polskiego wydania: Kraków, 2011 r.
Rok wydania oryginału: 2007 r.
Wydawnictwo: Insignis
Typ: Powieść
Gatunek: Literatura...