-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Po długim oczekiwaniu i ciężkich przemyśleniach postanowiłam mimo nie dość doskonałej Udręki sięgnąć po Namiętność – trzecią, lecz nie ostatnią część z serii książek o upadłych aniołach Lauren Kate
W tym tomie razem z Luce wędrujemy po całym świecie. Poznając odległe epoki dowiadujemy się jak to wszystko się zaczynało. Powoli wędrujemy w czasie odszukując inne wcielenia Luce i Daniela. Nasza główna bohaterka obserwuje swoje poprzednie wcielenia i próbuje za wszelka cenę odkryć w swojej przeszłości coś co mogłoby uratować jej związek w teraźniejszości.
Luce o swojej przeszłości mogła dowiedzieć się tylko z opowieści, gdyż raz za razem umierała pod wpływem przekleństwa. Nie do końca zdawała sobie sprawę ile swoją stratą doprowadzała Daniela do rozpaczy. Dzięki temu, że i my sami poznajemy ich wcześniejsze losy zrozumiałam tą jego nadopiekuńczość, troskę i zazdrość. Gdybym wciąż traciła ukochaną osobę i nagle ni stad ni zowąd pojawiła się nadzieje na normalną miłość też bym robiła wszystko aby ją chronić.
Kiedy Luce wyruszyła w poszukiwaniu przeszłości nie czekając na nic jej ukochany ruszył za nią w obawie, iż ona sama mogłaby nieświadomie popełnić błąd, którego konsekwencje doświadczyliby w teraźniejszości. Powoli na początku nie mgląc jej dognić wracał do swoich wspomnień przezywając znowu to samo. Widzimy w nim jego determinacje i ani grama zwątpienia w fakt, który świadczyłby o tym, że jej nie odnajdzie. Gdyż jak to już powiedział wcześniej – wie,że są stworzeni dla siebie, że zawsze i mimo wszystko oboje siebie odnajdą.
Od samego początku bałam się tej części. Niestety podeszłam do niej ze złym nastawieniem, gdyż nie byłam usatysfakcjonowana poprzednią częścią. Dlatego najwyraźniej nie byłam ją tak zachwycona co inne czytelniczki. Zabrakło mi w tej części starych bohaterów. Jeśli, jednak miałabym dostrzec w niej plusy to się cieszę, że autorka wyjaśniła schematy, sytuacje, który były niejasne w poprzedniej części. Zawsze po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów miałam uczucie nieopisanej niewiedzy. Nigdy nic nie było powiedziane prosto z mostu, zawsze owijali wszystko w bawełnę. Dlatego tutaj zauważyłam, że autorka niezmiernie poprawiła się w charakterze opisywania zjawisk, emocji i rozbudowanych wypowiedzi. Jak to mówią”ćwiczenie czyni mistrza” Może, pani Kate nie jest jeszcze mistrzem, ale idzie w dobrym kierunku.
Już w czerwcu w USA pojawi się na półkach ostatnia część doprowadzająca nas do finałowego końca bądź jak to w książka nigdy nie wiadomo – początku pięknej, wytrwałej miłości Daniela i Luce. Za to u nas już w marcu pojawi się książka, która będzie opisywała inne historie miłosne bohaterów z tej serii. Pewnie bym jej nie kupiła, ale oczywiście przekonuje mnie do tego niesamowita okładka, która tak jak i tutaj pokazała, że przewyższa sobą treść książki.
Po długim oczekiwaniu i ciężkich przemyśleniach postanowiłam mimo nie dość doskonałej Udręki sięgnąć po Namiętność – trzecią, lecz nie ostatnią część z serii książek o upadłych aniołach Lauren Kate
W tym tomie razem z Luce wędrujemy po całym świecie. Poznając odległe epoki dowiadujemy się jak to wszystko się zaczynało. Powoli wędrujemy w czasie odszukując inne wcielenia...
2011-05-28
Długo się zastanawiałam nad tym jak powinna wyglądać ta recenzja. Od bardzo dawna nie miałam takiej pustki w głowie po przeczytaniu tak wartościowej książki - „Oczy zmrużone w mroku” Anetty Kołodziejczyk-Rieger, dlatego postaram się wam wytłumaczyć moje milczenie umysłu.
Dwie kobiety – Ewa i Natalia, na pozór wiodą normalne życie. Lecz kiedy jesteśmy w stanie bliżej im się przyjrzeć dostrzegamy ich prawdziwe problemy. Niezrozumienie doprowadza do tego, ze same się gubią w swojej rzeczywistości. Czy uda im się uporać we własnym mroku, czy przykryje je ciemność? Tego dowiecie się jedynie gdy weźmiecie tą książkę do ręki.
Kiedy wzięłam książkę do ręki, długi czas spędziłam nad interpretacją okładki. Nie ma tu żadnych wątpliwości, ze grafik spisał sie znakomicie wykonując swoje zadanie. Przedstawiając taki, a nie inny obraz całej historii trzeba być niezmiernie kreatywnym. Bez wątpienia okładka przykuwa wzrok swoją innością.
Każda książka ma wady i zalety. Czasem, tylko jedne bądź drugie bardziej, lub mniej przyciągają do siebie czytelnika. Mnie niestety od całej opowieści odciągały niezliczane szczegóły i drobiazgi, którymi autorka wykarmiłaby całe wojsko. Mnie osobiście one wynudzały. Zamiast pobudzić moja wyobraźnie, abym mogła w detalach wyobrazić sobie jak to wszystko wyglądało, one je zanudzały.
Za co można pochwalić autorkę to na pewno za fakt, że nie tylko rozdrabniała się ze szczegółami co nie było dobre, lecz umiała doszczętnie pisać o uczuciach. Było to potrzebne czytelnikowi, aby umiał wczuć się w życie bohaterek. Wiedziała kiedy dodać swoje pięć groszy aby pobudzić emocje bohaterów jak i odbiorców całej historii.
Na pewno nie jest łatwe pisanie jednej Historii, która ma w sobie jeszcze dwie inne opowieści. Muszą one być tak dobrze ujęte aby czytelnik znalazł połączenie, które umiałby się wpasować.
Nie jestem przekonana czy książka jest dla każdego. Mi było na początku bardzo ciężko przebrnąć i dostosować się do świata przedstawionego, jednakże jeśli ktoś się już skusi i przebrnie przez to co go drażni znajdzie w niej osobistości, które go na pewno urzekną. A może nawet w tych dwóch kobietach odnajdzie gdzieś siebie?
Długo się zastanawiałam nad tym jak powinna wyglądać ta recenzja. Od bardzo dawna nie miałam takiej pustki w głowie po przeczytaniu tak wartościowej książki - „Oczy zmrużone w mroku” Anetty Kołodziejczyk-Rieger, dlatego postaram się wam wytłumaczyć moje milczenie umysłu.
Dwie kobiety – Ewa i Natalia, na pozór wiodą normalne życie. Lecz kiedy jesteśmy w stanie bliżej im...
Życie potrafi nas doszczętnie zaskoczyć. Niespodziewanie mają miejsce wydarzenia, o których nawet nie byliśmy w stanie kiedykolwiek pomyśleć. Raz są to dobre chwile, a innym razem tragicznie. Takie, które pozostawiają uraz w naszej psychice do końca życia.
Główna bohaterka książki jest kobieta, u której od małego pierwszy plan zajmowali mężczyźni. Po śmierci matki wychowywał ją ojciec z wujem. Później tragiczna historia tej drobnej dziewczynki nie do końca odmieniła jej życie, tak jakbyśmy się mogli tego spodziewać. Została brutalnie zgwałcona przez przyjaciela. Ciężkie chwile związane z tamtym wydarzeniem odznaczyły się na jej psychice, jednak udało jej się zbudować normalną rodzinę. Niestety do czasu. Po pięknych chwilach nadeszły i te złe – śmierć męża. Wtedy niespodziewanie Marysia postanowiła odmienić swoje życie, nowa pracy, która otwiera jej następny nowy rozdział w życiu, oczywiście również związany z mężczyznami.
Marysia to bohaterka z której każda kobieta powinna brać przykład. Przeżyła w życiu naprawdę wiele, lecz mimo wszystko nie załamała się. To jest dość zadziwiające, gdyż powoli poznając jej historię byłam zadziwiona tym, że jest tak silną osobą. Od początku do końca nie rozstrzeliwała przykrych zdarzeń, ale żyła dalej, starała się. W każdej sytuacji odnajdywała sens pt”Mam dla kogo to robić” Najpierw był to ojciec z wujem, następnie mąż no i synowie. Pokazała tym samym, że zawsze mamy dla kogo żyć.
Długo mogłabym pisać o poszczególnych etapach w życiu Marysi, lecz to nie o to tu chodzi abym zdradzała wam całą książkę. Niektóre momenty były dość niespotykane zważywszy na to, że to książka oparta na historii z życia wziętej. Choć to też może udowodnić, że nawet zwykłemu człowiekowi w codziennej rzeczywistości mogą objawić się cuda. Tutaj znów wracamy do wiary, gdyż, jeśli chcemy żeby coś się wydarzyło najwyraźniej wystarczy w to uwierzyć. Myślę, że to tak na sam początek wystarczy, później reszta przyjdzie sama.
Poza superlatywami znalazłam też kilka negatywów. Autorka nie do końca umiała przelać na papier emocje przepływające w danym momencie przez bohaterów. Nie raz zastanawiałam się czy bohaterowie używają sarkazmu, czy, jednak naprawdę się ze sobą kłócą. Cała historia jest opisana dość powoli, tu tez znalazły się dialogi, które kompletnie były niepotrzebne. Oczywiście, że w realnym życiu nielicznie się one przytrafiają, ale kiedy już zaczynamy o nich czytać nie zawsze jest tak ciekawie co za dnia.
„Jej mężczyźni” to historia przepełniona prawdziwym życiem. Pokazuje, że każdy przeżywa swoje wzloty i upadki. Niektórzy po prostu umieją w nich dostrzec nie tylko minusy całej sytuacji. Dzięki bliskości, przyjaźni i zrozumieniu jesteśmy w stanie zwalczyć naprawdę wiele. Nim się nie obejrzymy, a nasze nowe życie nabiera więcej optymizmu.
Dzięki temu, że cała historia jest oparta na faktach jej treść można lepiej zrozumieć, przyjrzeć się jej i wyciągnąć wnioski, które mogą się okazać przydatne w swoim prawdziwym życiu. Znajdziemy w niej dialogi pełne humoru jak i zobojętniałości na otaczający nas świat. To może nauczyć, że mimo wszystko najważniejsza jest rodzina i to jej powinniśmy się oddać najbardziej. Dlatego zachęcam do lektury każdego kto ma ochotę oderwać się od własnych problemów, spojrzeć na bardziej realne ludzkie życie niż te w telewizyjnych telenowelach i wynieść z książki coś więcej niż ukojenie przed snem.
Życie potrafi nas doszczętnie zaskoczyć. Niespodziewanie mają miejsce wydarzenia, o których nawet nie byliśmy w stanie kiedykolwiek pomyśleć. Raz są to dobre chwile, a innym razem tragicznie. Takie, które pozostawiają uraz w naszej psychice do końca życia.
Główna bohaterka książki jest kobieta, u której od małego pierwszy plan zajmowali mężczyźni. Po śmierci matki...
Przewijając się przez codzienność, niekiedy stajemy się znudzeni i żeby urozmaicić życie, zaczynamy doszukiwać się na pierwszy rzut oka świetnych rozwiązań. Jednakże później okazują się one bezwartościowymi błędami, które mogliśmy swobodnie ominąć. Dominika Banuszak w swojej książce Opowiem wam o Geraldine pokazuje historie kobiety, która popadając w niejasne błędy doszukiwała się nieszczęścia w swoim szczęśliwym życiu.
Geraldine to pacjentka szpitala psychiatrycznego, bohaterka historii o młodej dziennikarce, która poznała Geraldine w psychiatryku szukając inspiracji do artykułu. Pacjentka zaczęła opowiadać jej historie swojego życia... A wszystko zaczęło się od tego kiedy zaczął podobać jej się zajęty mężczyzna. Martin nie był do końca szczery ze swoja dziewczyną, bo gdy ona wyjeżdżała na jej miejscu znajdowała się Geraldin. Z czasem przestały jej wystarczać jednorazowe spotkania, chciała więcej i w końcu dostała to czego pragnęła, a nawet jeszcze więcej, bo zaszła w ciążę. Nikt się tego nie spodziewał, dlatego poronienie było dla nich jeszcze większym szokiem niż sama wiadomość o zapłodnieniu. Nasza bohaterka załamała się, a błysk w oku pojawił się dopiero wtedy, kiedy odważyła się podejść do przystojnego nieznajomego. Przez zdradę, którą tak ukrywała przed swoim partnerem zaszła ponownie w ciąże. Wyjechali, na świat przyszła córeczka, poza którą jej matka nie widziała świata, jednak do czasu, kiedy Martin wyjechał w delegacje a u stóp jej domu pojawił się dawny kochanek. W połowie tej historii moglibyśmy również znaleźć początek następnej, gdyż od pojawienia się Oliego przy drzwiach, życie Geraldin potoczyło się jeszcze inaczej, niż ktokolwiek by mógł tego się spodziewać
Przewracając co rusz następną kartkę poniekąd zastanawiałam się jak nasza bohaterka trafiła do szpitala, lecz w połowie już o tym nie myślałam, tylko byłam zszokowana postępowaniem na jakie się ona odważyła. Oprócz niesamowicie poruszających metafor i porównań, które Pani Dominika zawarła w swojej powieści, czekały też na mnie nowe problemy i niejasności, przez które musiała przejść Geraldin. Chciałabym powiedzieć, że była to niesamowita kobieta, która bardzo dużo przeszła, bo poniekąd tak było. Jednak w gruncie rzeczy ona sama pakowała się w to bagno, a najlepsze w tym wszystkim było to że mężczyźni którzy pojawiali się na jej drodze nie wymagali od niej żadnego wyjaśnienia. A wyjaśniać mogłaby wiele. Zaczynając od zdrad, poprzez ucieczki w nieznane i co najważniejsze pozostawienie swojej córki, a pokochanie drugiego dziecka.
Czytając tą książkę, próbowałam zorientować się w tym na jakiej podstawie bohaterka podejmowała takie, a nie inne decyzje. Próbowałam ją zrozumieć. Jak kobieta, kobietę. Nie mając jeszcze własnych dzieci i tak nie rozumiałam jak ona mogła się dopuścić takiego czynu. Wyrzuty sumienia nie nachodziły jej w takim stopniu w jakim mogłabym się tego spodziewać.
Ta cała historia, albo wydarzenia które ukazały się w powieści ukazują fakt iż każdy człowiek jest inny. Psychika ludzka jest tak niesamowicie skonstruowana, że dzięki samym przypuszczeniom można się spodziewać zachowań drugiej osoby. A tutaj jest zupełnie inaczej. Chcąc przewidzieć następne działania bohaterki myliłam się prawie na każdym kroku. Geraldin uzmysłowiła mi, że nie można być pewnym drugiej osoby. Zaufanie, które się do niej miało można stracić z dnia na dzień Po prostu nie można być pewnym wszystkiego, bo życie jest nieprzewidywalne, albo raczej ludzie, którzy nas otaczają.
Na Opowiem wam o Geraldine składa się niecałe sto stron co powinno do niej zachęcić nawet tych którzy nie są fanami czytania książek. Jest ona tak krótka, a tym samym tak rozbudowana swoją treścią, że odkładając ją na półkę ma się w głowie jeszcze więcej przemyśleń niż stron całej powieści.
Przewijając się przez codzienność, niekiedy stajemy się znudzeni i żeby urozmaicić życie, zaczynamy doszukiwać się na pierwszy rzut oka świetnych rozwiązań. Jednakże później okazują się one bezwartościowymi błędami, które mogliśmy swobodnie ominąć. Dominika Banuszak w swojej książce Opowiem wam o Geraldine pokazuje historie kobiety, która popadając w niejasne błędy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kiedy popatrzymy na licealny korytarz dostrzeżemy grupki podobnych do
siebie ludzi. Jedni to maniacy kier, drudzy kujony, inni fani metalu itd.
Idąc do liceum modlimy się aby dopasować się do kogoś, tak aby nie
zostać pośmiewiskiem, czy samym siedzieć w szkolnej ławce.
Izka to zwykła nastolatka uczęszczająca do liceum. Przechodzi przez okres dojrzewania, zresztą jak każdy w jej wieku. Wyszukując z głowy coraz to rusz kreatywniejsze pomysły, próbuje przez nie odnieść samą siebie w tym wszystkim. Zrobić tak aby dopasowanie do otoczenia nie było problemem.
Kiedy na rynku pojawia się popularna książka mówiąca o miłości nastolatki do wampira - „Zmierzch” Izka miała nadzieje, że właśnie po jej przeczytaniu pojawi się u niej jakieś światełko w tunelu. I tak właśnie się stało.
Jej inspiracją stała się Bella. Izka zaczęła zmienić swoje życie spoglądając na bohaterkę z książki. Zmieniła kolor włosów, po części samą siebie, ale czy to było prawdą? Na początku może i tak, ale później okazało się, ze to tylko złudzenie.
Do książki podeszłam specyficznie, gdyż sama cztery lata temu miałam obsesję na punkcje sagi Zmierzch i ciekawie było na to spojrzeć teraz obiektywnie. Autorkę z chęcią pochwalę za prosty język lektury. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, do czego również dochodzi fakt iz cała historia wydaje się bardzo rzeczywista. Spoglądając na główną bohaterkę, mogłam w nie odnaleźć siebie, dzięki czemu przeżywałam wszystkie wydarzenia z większą siłą.
Cała historia opiera się oczywiście na dojrzewaniu. Pokazuje problemy w głowie każdego nastolatka w dzisiejszej mieszaninie mody. Podkreśla, ze to właśnie szczerość jest najważniejsza, bo to na niej opiera się wzajemna lojalność do drugiego człowieka.
To opowieść o trudzie dorastania. Pokazuje, ze każdy nastolatek ma mimo wszystko podobne problemy, dlatego polecam ja na pewno osoba w wieku gimnazjalno licealnym. Szkoda, ze takie książki nie są zadaniem domowym na godzinę wychowawczą, czy jerzyk polski, gdyż w tych czasami mało który nastolatek czyta, a jednak powinien ta książkę przeczytać każdy uczeń.
Kiedy popatrzymy na licealny korytarz dostrzeżemy grupki podobnych do
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo tosiebie ludzi. Jedni to maniacy kier, drudzy kujony, inni fani metalu itd.
Idąc do liceum modlimy się aby dopasować się do kogoś, tak aby nie
zostać pośmiewiskiem, czy samym siedzieć w szkolnej ławce.
Izka to zwykła nastolatka uczęszczająca do liceum. Przechodzi przez okres dojrzewania, zresztą...