Grzech Ojca

Okładka książki Grzech Ojca Daniel Radziejewski
Okładka książki Grzech Ojca
Daniel Radziejewski Wydawnictwo: Novae Res kryminał, sensacja, thriller
338 str. 5 godz. 38 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2012-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-03-01
Liczba stron:
338
Czas czytania
5 godz. 38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377223789
Tagi:
kryminał sensacja thriller
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2598
1651

Na półkach:

Jakiś czas temu sporo szumu wywołała zorganizowana przez pewnego redemptorystę akcja zbiórki pieniędzy z przeznaczeniem na ratowanie upadającej Stoczni Gdańskiej. Wydawało mi się, że Daniel Radziejewski podejmując ten temat w swojej książce ma jakiś ciekawy fabularny koncept.
Nic bardziej mylnego. Autor w kółko i do znudzenia powtarza te same znane fakty. Żeby tak chociaż jakiś choćby niedorzeczny czy zwariowany pomysł. Nic z tego.
Główny bohater, dziennikarz śledczy, próbujący wyjaśnić zagadkę środków zbieranych dla Stoczni od początku jest osamotniony w działaniu i niewiele może zrobić. Na dodatek pojawiają się poważne kłopoty w jego życiu osobistym i z czasem te wątki zaczynają dominować nad innymi.
Doczytałem do końca i nadal nie wiem o co autorowi chodziło i dlaczego właśnie ten temat podjął. Jakieś to takie jakby niedopracowane. Ani to sensacja, ani obyczajówka, ani thriller polityczny, takie nie wiadomo co.
Nudne. Nie podobało mi się.

Jakiś czas temu sporo szumu wywołała zorganizowana przez pewnego redemptorystę akcja zbiórki pieniędzy z przeznaczeniem na ratowanie upadającej Stoczni Gdańskiej. Wydawało mi się, że Daniel Radziejewski podejmując ten temat w swojej książce ma jakiś ciekawy fabularny koncept.
Nic bardziej mylnego. Autor w kółko i do znudzenia powtarza te same znane fakty. Żeby tak chociaż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1975
1453

Na półkach:

Inspiracją do napisania tej powieści była prawdziwa historia. Przemysław Próchnicki jest dziennikarzem, który przygotowuje artykuł na temat niejasnej zbiórki pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej, zorganizowanej przez kontrowersyjnego księdza, Eugeniusza Szafrona, właściciela Radia Wiara. W trakcie dziennikarskiego śledztwa sprawa zaczyna się komplikować, gdy umiera jeden z mężczyzn, który stanowił źródło informacji Przemysława. Na domiar złego dziennikarz zaczyna dostawać pogróżki. Do tego wszystkiego dochodzą jego problemy osobiste. Czy mimo tego mężczyźnie uda się napisać artykuł?

Przyznam szczerze, że na lekturę tej książki zdecydowałam się ze względu na przyciągającą wzrok okładkę. Nie znam wcześniejszej twórczości tego autora, więc nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po lekturze.

Zaimponowała mi postać głównego bohatera. Nie był idealny, czasem przemawiał przez niego testosteron, ale wzbudził mój podziw. W dzisiejszych czasach, kiedy wielu dziennikarzy pisze to, czego się od nich oczekuje, on nie bał się pisania prawdy. Takich dziennikarzy jak on powinno być więcej. Media nie powinny być stronnicze.

Książkę czyta się szybko. Historia wciąga. Intrygowało mnie to, kto stoi za zabójstwami. Akcja nabrała rumieńców, gdy Przemysław zaczął dostawać pogróżki. Wtedy już nie mogłam oderwać się od książki. Pojawiają się także wątki dotyczące osobistego życia głównego bohatera. Danielowi Radziejowskiemu udało się je bardzo zgrabnie połączyć z dziennikarskim śledztwem. Tak samo było z prawdziwymi wydarzeniami. Żaden wątek nie był przypadkowy. Autor przemyślał to, co chciał napisać i to zrobił. Jestem usatysfakcjonowana. Spodobało mi się to, że Daniel Radziejewski parę razy skutecznie wywiódł mnie w pole i kiedy już myślałam, że wiem wszystko, odkrywał dodatkowe karty. Takie stopniowe przedstawianie historii dobrze budowało napięcie.

Jeśli szukacie powieści opartej na prawdziwej historii, o której niekoniecznie mówi się głośno, polecam Grzech Ojca. Mam nadzieję, że powieść przypadnie Wam do gustu.

www.czytelnia-mola-ksiazkowego.pl

Inspiracją do napisania tej powieści była prawdziwa historia. Przemysław Próchnicki jest dziennikarzem, który przygotowuje artykuł na temat niejasnej zbiórki pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej, zorganizowanej przez kontrowersyjnego księdza, Eugeniusza Szafrona, właściciela Radia Wiara. W trakcie dziennikarskiego śledztwa sprawa zaczyna się komplikować, gdy umiera...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
97

Na półkach: ,

Miałam dużo wątpliwości biorąc do rąk "Grzech ojca" Daniela Radziejewskiego, ale już po przeczytaniu kilku stron czułam, że będzie to wciągająca i naprawdę dobra lektura. Tak właśnie było, nie zawiodła mnie do samego końca.

Głównym bohaterem jest Przemysław Próchnicki, dziennikarz, który próbuje rozwikłać sprawę zbiórki pieniędzy na uratowanie Stoczni Gdańsk. Zbiórka była zorganizowana przez znanego księdza ojca Eugeniusza Szafrona, właściciela ogólnopolskiego radia Wiara. Kiedy Przemysław zaczyna coraz głębiej wchodzić w temat, sam nie może uwierzyć we własne konkluzje, dodatkowo atmosfera zagrożenia zagęszcza się.

Postać dziennikarza śledczego napełniła mnie swego rodzaju nadzieją. W czasach, gdy media są bardzo stronnicze, gdy dziennikarze nie mają żadnego dystansu do opisywanych wydarzeń, gdy media kłamią, mataczą i manipulują, w sposób tak widoczny, że człowieka krew zalewa, Daniel Radziejewski pokazuje nam prawdziwego, rzetelnego dziennikarza. Misja głoszenia prawdy, obnażania przed społeczeństwem kuglarstwa i kombinacji ku własnym korzyściom kolejnych ekip rządzących, stają się na powrót żywe. Przypomina, czym jest dobre dziennikarstwo, profesjonalizm, solidność, szczerość. Media bowiem powinny chełpić się uczciwym pokazywaniem faktów, rozliczaniem fałszerstwa, korupcji i manipulacji. Wszystko to powinno się odbywać profesjonalnie, wszelkie informacje przed opublikowaniem, każda wstępna konkluzja powinna zostać zweryfikowana i w razie potrzeby przewartościowana zgodnie z potwierdzonymi dowodami. Przemek to dziennikarz, który nie potrafi sobie pozwolić nawet na "delikatniejsze" przedstawienie danej historii. Człowiek, który doskonale wie czym powinno być dziennikarstwo, gotów na utratę jedynego źródła dochodów, ale nie na przekazywanie półprawd, lub jawne łgarstwo.

Książka jest napisana przystępnym językiem, lekkim i przyjemnym w czytaniu stylem. Autor postarał się, żeby bogato zarysować nie tylko bohaterów, ale również przestrzeń, w której się znajdują. Jednak pozycja nie została przegadana opisami. Wszelkie opisy wiążą jednocześnie z bohaterami, wydarzeniami i są ich niezastąpionym uzupełnieniem. Nie nudne, ale wypełniające i ubogacające, pogłębiające zarówno portrety psychologiczne postaci, jak i wydarzenia, które bez dodatkowych dopełnień mogłyby być niejasne i z pewnością mniej wciągające dla czytelnika.

Właśnie, książka zgodnie z opisem, została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Autor nie był nawet zbyt subtelny, nie zamierzał nas zwodzić, lub utrudnić nam zorientowanie się, o które dokładnie wydarzenia chodzi. Już sama nazwa partii rządzącej, Sprawiedliwość i Patriotyzm, w skrócie SiP, dużo nam mówi. Podpowiem jednak, przeczytajcie skrót od tyłu, dodajcie do tego rok 2006, oraz braci, którzy jednocześnie zajmowali wówczas najwyższe stanowiska w państwie, czyli Premier i Prezydent. O głównym wątku, wokół którego została zbudowana cała fabuła, możecie znaleźć trochę informacji w internecie. Chodzi o wydarzenia wcześniejsze z lat '90, to prawdę o nich chce odkryć Przemek.

Więcej informacji o książce znajdziecie na blogu.

Miałam dużo wątpliwości biorąc do rąk "Grzech ojca" Daniela Radziejewskiego, ale już po przeczytaniu kilku stron czułam, że będzie to wciągająca i naprawdę dobra lektura. Tak właśnie było, nie zawiodła mnie do samego końca.

Głównym bohaterem jest Przemysław Próchnicki, dziennikarz, który próbuje rozwikłać sprawę zbiórki pieniędzy na uratowanie Stoczni Gdańsk. Zbiórka była...

więcej Pokaż mimo to

avatar
496
228

Na półkach: ,

Ostatnimi czasy sporo powieści z motywem religijnym w tle pojawia się w moich recenzjach. „Grzech ojca” to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, jak zostało napisane na okładce. Dotyczy w głównej mierze o. Eugeniusza Szafrona, właściciela Radia Wiara. Jakby nie było, brzmi troszkę znajomo, prawda?
Młody dziennikarz, Przemysław Próchnicki, specjalizuje się w wywlekaniu na wierzch dosyć trudnych spraw. Często przez jego skrupulatne podejście do pracy, a także dociekliwość udaje się złapać, czy ukarać grube ryby polityki. Tym razem Przemek ma przygotować artykuł o księdzu Eugeniuszu Szafronie, w związku ze zniknięciem pieniędzy ze zbiórki organizowanej na rzecz ratowania Stoczni Gdańskiej. Mężczyzna odkrywa materiały, do których nikt wcześniej nie miał dostępu. W tym samym czasie, ginie człowiek, z którym o nich rozmawiał, a kolejna, powiązana ze sprawą osoba, cudem unika śmierci. Czy pomimo niebezpieczeństwa uda się opublikować reportaż? A może dziennikarz będzie musiał zrezygnować z ciągnięcia sprawy, by uratować jedną z najbliższych mu osób?
Jeśli ktoś z was ma obawy, co do religijnej strony powieści, może odetchnąć z ulgą. Szafron, choć odegra kluczową rolę w rozwiązaniu, podczas prowadzenia „śledztwa” na jego temat, jest niemal nieobecny. Książkę nazwałabym raczej przemyślaną intrygą polityczną, gdzie niewygodnych świadków zwyczajnie się usuwa.
„Grzech ojca” jest dobrą lekturą z wielopoziomową fabułą. To nie tylko Szafron, ale również problemy z dzieciństwa głównego bohatera, jego zmagania z przeszłością, które mają odbicie w teraźniejszym życiu z żoną oraz choroba jego pięcioletniego synka Michałka.
Wielkim plusem chcę wyróżnić zakończenie, które było mocne i moim zdaniem niespodziewane. Przeczuwałam, że pewnie nastąpi jakiś zwrot akcji, ale nie spodziewałam się czegoś takiego. Minus za powtarzanie niektórych fragmentów wywiadów. Uważam, że było to zbędne tak samo, jak oryginały pisanych po niemiecku listów – nie uczę się tegoż języka, więc po prostu od razu przechodziłam do tłumaczenia.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o szacie graficznej. Po pierwsze, w rzeczywistości okładka prezentuje się o wiele ładniej niż w wersji elektronicznej. Ma w sobie jakąś głębię. Po drugie, obraz mężczyzny na niej widniejący, w ogóle nie pasuje mi do wizerunku księdza przedstawionego w fabule. Może i detal, ale ja się lubię czepiać takich detali.
Podsumowując, nie jest źle, przeciwnie, książka jest całkiem dobra, fabuła interesująca i przyjemnie się to czyta.

Ostatnimi czasy sporo powieści z motywem religijnym w tle pojawia się w moich recenzjach. „Grzech ojca” to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, jak zostało napisane na okładce. Dotyczy w głównej mierze o. Eugeniusza Szafrona, właściciela Radia Wiara. Jakby nie było, brzmi troszkę znajomo, prawda?
Młody dziennikarz, Przemysław Próchnicki, specjalizuje się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1445
1393

Na półkach:

Okładka książki bywa wstępem do historii w niej zawartej, czasem kusi czytelnika do sięgnięcia po nią, zdarza się i tak, że pozostaje niezauważona. W przypadku „Grzechu ojca” skojarzenia nasuwają się po pierwszym spojrzeniu na nią i są tłem podczas lektury. Wbrew pozorom obwoluta nie zdradza fabuły, chociaż stanowi jeden z elementów motywu, czy główny to już pozostaje do odkrycia w czasie czytania.

Przemysław Próchnicki jest uznanym dziennikarzem, z wieloma nagrodami na koncie i widokami na kolejne. Jego znakiem firmowym są rzetelne i bezkompromisowe artykuły dla popularnej gazety. Każdy tekst poprzedzony jest wieloma godzinami przygotowań, nie ma w nim słów niesprawdzonych, wszystkie są dobrane w jednym celu – przedstawić prawdę i tylko ją, żadnych domysłów i spekulacji, jedynie potwierdzone fakty. Podczas pracy skupia się na ukazaniu rzeczywistości, bez ozdób i pochlebstw, dla Próchnickiego nie istnieją półśrodki, do każdego temat przygotowuje się gruntownie, nic nie pozostawia przypadkowi. Takie podejście do zawodu nie jest łatwe i wymaga poznania każdej sprawy od przysłowiowej podszewki. Nim czytelnikowi będzie dane przeczytać reportaż, jego autor poświęci dziesiątki, a nawet setki godzin na przygotowania. Kolejne dziennikarskie śledztwo jest trudniejsze od innych, wątek już gościł tyle razy na łamach gazet i antenach różnych telewizji, że nic nowego wnieść już nie można w nim. Ale czy na pewno? Może jednak nie wszystkie informacje ujrzały światło dzienne? W końcu najłatwiej ukryć coś gdy większość jest przekonana, iż wie już wszystko, z drugiej strony gdy ktoś myśli, że jest bezkarny, musiał popełnić jakiś błąd, wystarczy znaleźć to potknięcie i potraktować je jako początek nitki w labiryncie kłamstw, przemilczeń i wzajemnych powiązań. Tam gdzie spotyka się polityka i pieniądze atmosfera gęstnieje i nic nie jest takie jak mogłoby wydawać się. Każdy krok musi być przemyślany, bo nie pozostaje bez echa i kto podąży po zostawionych śladach … Wypadki przecież są zdarzeniami losowymi, nikt nie może ich przewidzieć, ale czasem okoliczności wzbudzają wątpliwości czy faktycznie jedynie tragiczny splot wydarzeń był ich źródłem. Sprawdza się również stare powiedzenie: „Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze”! Jak daleko można się posunąć się w dochodzeniu dziennikarskim i jaką cenę jest się w stanie zapłacić za nie? Komu można zaufać?

Etyka zawodowa to podstawa pracy Przemka Próchnickiego, wierność swoim zasadom i nie uznawanie skrótów jest dla niego czymś oczywistym, ale teoria, praktyka i życie codzienne zmuszają człowieka do przemyślenia tego co wydawało się oczywiste. Pozostać w zgodzie ze sobą czy wybrać to co najważniejsze w życiu? Przyszłość jest efektem przeszłości, ale by mogła mieć szansę zaistnieć, w pewnych okolicznościach trzeba zadać sobie pytanie co ważniejsze – to co było czy to co będzie?

„Grzech ojca” to wbrew pozorom tytuł nie jednoznaczny, chociaż okładka i opis z niej może sugerować co innego. Z każdą kolejną stroną czytelnik wchodzi w głąb historii, nie pozostawiającej obojętnym wobec siebie. Nawiązania do faktycznych wydarzeń sprawiają, że opowieść nabiera rzeczywistych rysów, a wątek obyczajowy idealnie wpisuje się w motyw główny. Słowo grzech w książce Daniela Radziejewskiego scala wątki i tworzy znaki zapytania sięgające się podstawowych zasad życiowych w zderzeniu z rzeczywistością, w której nie ma prostych odpowiedzi.

Okładka książki bywa wstępem do historii w niej zawartej, czasem kusi czytelnika do sięgnięcia po nią, zdarza się i tak, że pozostaje niezauważona. W przypadku „Grzechu ojca” skojarzenia nasuwają się po pierwszym spojrzeniu na nią i są tłem podczas lektury. Wbrew pozorom obwoluta nie zdradza fabuły, chociaż stanowi jeden z elementów motywu, czy główny to już pozostaje do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
602
350

Na półkach: , , ,

W drodze do zatracenia

„Grzech Ojca” Daniel Radziejewski
wyd. Novae Res
rok: 2012
str. 338
Ocena: 5/6

Zdecydowanie bardzo lubię gościć w mych skromnych progach powieści, które nie miały jeszcze swojej oficjalnej premiery. Gdy więc Wydawnictwo Novae Res zaproponowało mi lekturę Grzechu ojca, w zasadzie nie zastanawiałam się nad tym ani przez chwilę. Takie okazje nie zdażają się w końcu codziennie. Dopiero po podjęciu decyzji stwierdziłam, że wypadałoby wiedzieć cos więcej na temat lektury, którą wkrótce ma się przeczytać. Sięgnęłam więc po notę wydawcy zamieszczoną na obwolucie i… zamarłam. Tego się nie spodziewałam. Jeśli chcecie się dowiedzieć, o czym tak naprawdę jest ta książka, koniecznie doczytajcie tę recenzję do końca, a następnie sięgnijcie po powieść. Warto.

Przemysław Próchnicki, główny bohater powieści Daniela Radziejewskiego – Grzech ojca jest młodym, przystojnym dziennikarzem ostrowskiej gazety dumnie dzierżącej tytuł Rzeczniepospolitej. Choć nie można nazwać go „starym wyjadaczem” ani „osobowością medialną”, zdecydowanie zalicza się do grona bezkompromisowych redaktorów. Tematy, które porusza w swoich artykułach nigdy nie są banalne, a konkluzje które wyciąga sprawiają, że ludzie zaczynają się zastanawiać, czy ten młody człowiek przez przypadek nie ma racji. W ciągu kilku lat jakie Przemek przepracował w macierzystej redakcji, zdobył rzeszę fanów i to nie tylko w otoczeniu ściśle ostrowskim ale na terenie całego kraju. Jego popularność wzrastała z dnia na dzień coraz mocniej ugruntowując zdobytą przez niego pozycję w środowisku dziennikarzy śledczych. To chyba przede wszystkim ze względu na zawodową butę i nieustanną chęć udowadniania, że świetnie wykonuje swoją pracę, Próchnicki postanawia zająć się tematem, który wielokrotnie był już poruszany na łamach wszelakiej maści pism. Latem 2006 roku Przemysław zasiada więc za swym biurkiem, uruchamia komputer i zaczyna pisać pierwsze zdania w artykule dotyczącym malwersacji pieniędzy zebranych podczas narodowej zbiórki zorganizowanej przez Radio Wiara, na rzecz ratowania postawionej w stan upadłości Stoczni Gdańskiej. Szefem wspomnianego radia oraz pomysłodawcą akcji ratunkowej jest nie kto inny jak sam ksiądz Eugeniusz Szafron. Podczas gdy wszyscy Polacy, jak jeden mąż, przelewali każdy posiadany grosz na konto tego zacnego i ogromnie szanowanego przedstawiciela kościoła katolickiego, nikt nie przypuszczał, że środki te nigdy nie trafią we właściwe ręce. Datki z kwesty, szacowane na kilka milionów złotych, miały pomóc rozwiązać nie tylko doraźne problemy firmy, ale i postawić ją na nogi i umożliwić jej spokojne działanie przez dłuższy czas. Niestety nikt nigdy oficjalnie nie podał do wiadomości publicznej kwoty jaką udało się zebrać i gdzie ona trafiła. Jedno jest pewne – nie do stoczniowców. Jak się jednak okazało znaleźli się ludzie, którym faktycznie leżała na sercu pomoc upadającej firmie. Niestety osoby te, będący równocześnie bliskimi współpracownikami księdza Eugeniusza, zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Kto, jak i dlaczego? Kiedy i gdzie? To tylko kilka podstawowych pytań, z całej setki, jeśli nie tysięcy im podobnych, które czytelnik zadaje sobie podczas lektury Grzechu ojca. Kim w rzeczywistości jest ksiądz Eugeniusz Szafron? Jakie ma intencje? Co jest w stanie zrobić, by osiągnąć założony cel? Czy Przemysławowi Próchnickiemu uda się zdobyć nowe dowody w sprawie zbiórki pieniędzy na Stocznię Gdańską? Gdzie doprowadzą go drobne ślady, które całkiem niespodziewanie zaczną pojawiać się podczas prowadzonego przez niego śledztwa? Co tak naprawdę wydarzyło się kilka lat wcześniej? Czy Przemek poniesie konsekwencje wtykania nosa w nie swoje sprawy? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie sięgnąć po powieść Daniela Radziejewskiego zatytułowaną Grzech ojca.

Wciąż nie doszłam do siebie po właśnie zakończonej lekturze. Za każdym razem gdy myślę, że mam ją już za sobą, przypomina mi się jakiś fragment sprawiający, że na nowo zaczynam przeżywać zdarzenia zaprezentowane mi przez autora. Zdarzenia które, co warto zaznaczyć, podyktowane były prawdziwą historią. Oczywistym wydaje się być fakt, że część zawartych w powieści informacji, to fikcja literacka. Jeśli jednak choć połowa z nich, ba, trzydzieści procent, jest prawdziwych, to aż strach pomyśleć, jakie trzęsienie ziemi wywoła jej pojawienie się na rynku wydawniczym. Każdy rozdział powieści wprost buzuje ilością nagromadzonych w nim emocji. Każdy akapit otwiera przed nami kolejne drzwi, za którymi znajduje się coraz to bardziej krystalizujące się oblicze jednego z głównych bohaterów. W pewnym momencie czytelnik zaczyna zastanawiać się, o jakim grzechu autor mówi. Gdy już wydaje się nam, że uchwyciliśmy wątek i wiemy jak rozegrają się dalsze losy bohaterów okazuje się, że wcale nie wiemy wszystkiego. Co więcej, znamy jedynie namiastkę faktów, która absolutnie nie wystarczy do tego, by odpowiedzieć sobie na wszystkie dręczące nas pytania. Gdy już wydaje się, że więcej niewiadomych nie może pojawić się w jednej powieści, okazuje się, w jak wielkim błędzie byliśmy. To właśnie wówczas czytelnik zaczyna zastanawiać się, kto jest tym grzeszącym ojcem. Czy na pewno jest nim postać, którą mieliśmy na celowniku niemal od początku lektury? A może to jedynie ułuda, podły i nieudany żart? Tego wszystkiego dowiecie się zagłębiając się w lekturę powieści Grzech ojca.

Książka napisana została w przystępny i ciekawy sposób. Miejscami język, którym posługuje się autor jest pasjonujący, wręcz hipnotyzujący. Czytelnik chce czytać więcej i więcej, nie może się oderwać. Powieść wciąga już na samym początku i trzyma w napięciu aż do końca. W zasadzie trudno w niej znaleźć słabe momenty, choć nie mogę powiedzieć, by jednakowy poziom był utrzymywany przez całą książkę. Nie zmienia to jednak faktu, że całość czyta się płynie, a lektura pozostaje w pamięci na długo. Mnie Grzech ojca zszokował. Choć zdawałam sobie sprawę z niektórych faktów, które zostały w tej powieści przytoczone, to jednak nie miałam pojęcia, że miały one tak daleko idące konsekwencje i że u ich podstaw leżą ogromne zbrodnie. Jak już wcześniej wspomniałam, jeśli choć cześć z tego, co napisał autor jest prawdą, to … będzie się działo. Z całego serca polecam lekturę Grzechu ojca autorstwa Daniela Radziejewskiego, książka lada dzień pojawi się w księgarniach. Zdecydowanie warto przeczytać.

W drodze do zatracenia

„Grzech Ojca” Daniel Radziejewski
wyd. Novae Res
rok: 2012
str. 338
Ocena: 5/6

Zdecydowanie bardzo lubię gościć w mych skromnych progach powieści, które nie miały jeszcze swojej oficjalnej premiery. Gdy więc Wydawnictwo Novae Res zaproponowało mi lekturę Grzechu ojca, w zasadzie nie zastanawiałam się nad tym ani przez chwilę. Takie okazje nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
810
338

Na półkach:

Daniel Radziejewski to młody twórca, który zadebiutował powieścią „Metodyk”. Teraz światło dziennie ujrzała jego najnowsza książka, zatytułowana „Grzech ojca”. Zarówno fabuła, jak i język, a także stworzone kreacje pokazują znaczenie definicji „szlifować warsztat”. Autor prezentuje opowieść, która na długo pozostaje w pamięci czytelnika, może dlatego, że niewątpliwe są analogie do sytuacji znanych nam i z historii i z aktualnych wydarzeń na scenie społecznej a także politycznej. A może i dlatego, że ciężko uzmysłowić sobie, że to tylko fikcja literacka. Albo inaczej... jeszcze trudniej przyjąć do wiadomości, że to może być prawda.

Przemysław Próchnicki to ostrowski dziennikarz prestiżowej gazety „Rzeczniepospolita”. Znany jest ze swojego profesjonalizmu, ostrego języka, determinacji i usilnego dążenia do prawdy. Gdy dostaje zlecenie napisania artykułu o kontrowersyjnym księdzu Eugeniuszu Szafronie, właścicielu toruńskiego Radia Wiara, przystępuje do dziennikarskiego śledztwa, aby pokazać czytelnikom to, po co zawsze sięgają czytając jego artykuły. Prawdę. Jednak okazuje się, że niekoniecznie ta wartość jest najważniejsza. Ważniejsze okazują się być prawidłowe stosunki z Kościołem, a przede wszystkim z rządzącą partią Sprawiedliwość i Patriotyzm. Przemek zostaje wezwany do swojego szefa, zwanego „Śnieżkiem” i poproszony o napisanie delikatnego artykułu o redemptoryście, tak aby nie zagrozić istnieniu redakcji. Próchnicki jednak nie zamierza poddać się politycznym (niewątpliwie) naciskom, zwłaszcza że odkrywa nieprawdopodobne wydarzenia, których macki sięgają do czasów zbiórki pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej, zagadkowych śmierci osób z tym związanych, a także do zabójstwa księdza Wieruszki, którego skrępowane zwłoki znaleziono w jednym ze zbiorników wodnych. Dziennikarz nie wie, że taką niesubordynacją i wszędobylstwem ściąga na siebie olbrzymie niebezpieczeństwo.

Jednocześnie czytelnik jest świadkiem osobistej tragedii Próchnickiego i jego rodziny, kiedy to bohater dowiaduje się o strasznej chorobie, która dotyka jego synka-Michałka. Jak zakończy się ta walka i o sprawiedliwość i o życie i o małżeństwo dziennikarza? Myślę, że warto sięgnąć po tę powieść, aby znaleźć odpowiedzi na wszelkie pytania. Jest to historia na wpół „political fiction”, na wpół sensacyjna, a i jeszcze elementy psychologii się tutaj znalazły.

Daniel Radziejewski to ryzykant. Napisać taką powieść, wprost mówiąc o pewnych rzeczach, pokazując brutalną prawdę zawoalowaną „licentią poeticą” to wielka odwaga. Ale właśnie ta brawura, szczerość i umiejętność skonstruowania wciągającej fabuły sprawiają, że „Grzech ojca” czyta się sprawnie i z niecierpliwą ciekawością. A jednocześnie z przerażeniem. I obawą. Bo co, jeśli to prawda? Polecam.

„Dusza pogniotła się jak kartka papieru. Nie potrafił opisać swojej sytuacji. Dla jednych była to proza życia, smutna strona egzystencji, dla innych dramat, a dla jeszcze innych jedna wielka chujnia. Niezależnie od nazewnictwa była to bezradność jednostki pogrążonej w depresji. Był zniszczony, ale nie martwy. >>Życie znów posłało mnie na deski. Ale wstanę i będę walczył do końca!

Daniel Radziejewski to młody twórca, który zadebiutował powieścią „Metodyk”. Teraz światło dziennie ujrzała jego najnowsza książka, zatytułowana „Grzech ojca”. Zarówno fabuła, jak i język, a także stworzone kreacje pokazują znaczenie definicji „szlifować warsztat”. Autor prezentuje opowieść, która na długo pozostaje w pamięci czytelnika, może dlatego, że niewątpliwe są...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    38
  • Przeczytane
    18
  • Posiadam
    6
  • Mam autograf autora
    1
  • 🌺 Dostępna w bibliotece miejskiej
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Egzemplarz recenzencki
    1
  • 2014
    1
  • Brak Legimi A
    1
  • Zachciewajki 2020
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Grzech Ojca


Podobne książki

Przeczytaj także