-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2021-02-28
2021-02-19
2021-01-30
Książkę otrzymałam do recenzji, to był mój debiut z Autorem, który z każdym słowem daje czytelnikowi przesłanie: nie spiesz się, powoli zagłębiaj się w historię i ją poczuj. Niektóre fragmenty mogły sprawiać wrażenie rozwlekłych, jednak to one pozwalały poczuć jerozolimski klimat, który sprzyja tęsknocie, a o niej właśnie jest ta książka. O pragnieniu miłości, spełnienia, niedoścignionych pragnieniach, wyrzutach, frustracji i smutku, o próbach, uczeniu się na nowo siebie i ukochanych osób, wzlotach i upadkach. O pozornie ułożonym, spokojnym życiu i snach, które rozbudzają to, co za dnia jest skrzętnie ukrywane. Poznajemy kobietę, która równocześnie kocha i odrzuca, podziwia i pogardza, jest szczęśliwa i cierpi oraz mężczyznę, który jest cierpliwy, wycofany, skłonny do poświęceń w imię miłości i równocześnie okropnie samotny w tym uczuciu. Idealistka i naukowiec. Są razem, ale obok siebie, jest między nimi bliskość, chociaż czasami znajdują się na dwóch krańcach oczekiwań i potrzeb. Jest też chłopiec - syn Hanny i Michaela, który w cudowny sposób buduje własny świat i swoje dziecięce ja, kwitując każdą wypowiedź słowem "skończyłem". Ta książka wydaje się niepozorna, w niektórych momentach miałam wrażenie, że wcale mnie nie interesuje, a chwilę później łapałam się na tym, że przedzieram się przez kolejne strony z autentycznym zaaferowaniem i wzruszeniem, które potęgowało co jakiś czas pojawiające się podsumowanie Hanny: nie zapomniałam. Ja też szybko nie zapomnę tej książki napisanej wyjątkowym językiem, w pięknym stylu, która przeniosła mnie do Jerozolimy, sprawiając, że miałam wrażenie bycia z Hanną i Michaelem i obserwowania stopniowego wygasania ich uczucia.
Książkę otrzymałam do recenzji, to był mój debiut z Autorem, który z każdym słowem daje czytelnikowi przesłanie: nie spiesz się, powoli zagłębiaj się w historię i ją poczuj. Niektóre fragmenty mogły sprawiać wrażenie rozwlekłych, jednak to one pozwalały poczuć jerozolimski klimat, który sprzyja tęsknocie, a o niej właśnie jest ta książka. O pragnieniu miłości, spełnienia,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-07
W starciu z "Czasem czuły czasem barbarzyńca" ta pozycja przegrywa. Być może dlatego, ze świat kobiet jest też moim światem, stąd poruszane tematy nie robiły na mnie wrażenia "wow", jak było to w przypadku czułego i barbarzyńcy. Z częścią twierdzeń się zgadzam, nie czułam jednak (tak, jak było to w przypadku czułego i barbarzyńcy), że doznaję nagłego olśnienia i dowiaduje się czegoś, o czym wcześniej nie wiedziałam lub poznaję inny punkt widzenia na daną kwestię. Nieco przeszkadzały mi liczne powtórzenia tworzące efekt przeciąganej rozmowy i masła maślanego, nie podobało mi się spłaszczenie, a nawet i pewnego rodzaju wyśmianie akcji #MeToo - o ile w początkowej wzmiance na ten temat było sporo racji, o tyle kolejne odwołania były zbyt przegadane, a nawet i nieco krzywdzące. Lektura do szybkiego pochłonięcia, próbująca obalić stereotypy i schematy, w jakie wpisane są kobiety. Czy skutecznie? W moim odczuciu nie, co więcej, miałam wrażenie, że niektóre fragmenty rozmów wręcz je umacniają. Duży plus za ciekawe ilustracje i wyszczególnione cytaty.
W starciu z "Czasem czuły czasem barbarzyńca" ta pozycja przegrywa. Być może dlatego, ze świat kobiet jest też moim światem, stąd poruszane tematy nie robiły na mnie wrażenia "wow", jak było to w przypadku czułego i barbarzyńcy. Z częścią twierdzeń się zgadzam, nie czułam jednak (tak, jak było to w przypadku czułego i barbarzyńcy), że doznaję nagłego olśnienia i dowiaduje...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-01
Książkę dostałam w prezencie z adnotacją, że na 100% mi się spodoba. Zaufałam i się nie zawiodłam. Sam tytuł i nawiązanie do wszystkim dobrze znanego filmu już rozbudza ciekawość. Rozpoczynając czytanie, byłam nastawiona na garść śmiesznostek i romansowych andegdot. I tak też było, po części. Bo, ku mojemu zdziwieniu, pojawiły się też momenty refleksyjne, a nawet smutne. Język i bezpośredniość autorki może czasami razić (o ile czytając ktoś burzy się lub czerwieni na widok słowa "penis"), są momenty, w których można śmiać się w głos, ale i takie, w których czytelnikowi zwyczajnie robi się smutno. Wielki plus za przedstawienie, wydawać by się mogło, błahej aplikacji randkowej w ujęciu socjologicznym i psychologicznym - bo ta książka ma głębszy sens, o ile nie skupimy się za bardzo na szczegółach dotyczących orgazmów ;)
Książkę dostałam w prezencie z adnotacją, że na 100% mi się spodoba. Zaufałam i się nie zawiodłam. Sam tytuł i nawiązanie do wszystkim dobrze znanego filmu już rozbudza ciekawość. Rozpoczynając czytanie, byłam nastawiona na garść śmiesznostek i romansowych andegdot. I tak też było, po części. Bo, ku mojemu zdziwieniu, pojawiły się też momenty refleksyjne, a nawet smutne....
więcej mniej Pokaż mimo to
"Wierzyłam, że jestem chora, bo taką widział mnie świat". Po przeczytaniu tej książki jest mi zwyczajnie smutno. Nie do końca jestem przekonana, czy książka jest głównie o zastępczym zespole Münchhausena, bardziej chylę się ku temu, że to zapis wspomnień patologii, na którą bohaterka była skazana. Patologii, która była dziedziczona z pokolenia na pokolenie, bo najpierw to matka Sis była maltretowana, by później stać się katem własnej córki. Opisy awantur, bijatyk, wyzwisk, upokorzeń i badań, przez które autorka przechodziła, sprawiały, że robiło mi się źle, czasami wręcz niedobrze, z drugiej strony czuję pewien niedosyt, miałam nadzieję, że o samym schorzeniu dowiem się sporo, a tymczasem pojawiła się mała wzmianka pod koniec książki (rozumiem, z czego to wynika, jednak liczyłam na coś więcej). Nie mniej jednak polecam - perfekcyjny obraz uzależnienia ofiary od kata, smutna lektura, z której z jednej strony bije obojętność wynikająca z pogodzenia się z własnym losem będącym jak przekleństwo, a z drugiej nadzieja, że w końcu będzie dobrze. Być może to właśnie ta nadzieja ocaliła bohaterkę przed śmiercią, o którą się ocierała nieraz.
"Wierzyłam, że jestem chora, bo taką widział mnie świat". Po przeczytaniu tej książki jest mi zwyczajnie smutno. Nie do końca jestem przekonana, czy książka jest głównie o zastępczym zespole Münchhausena, bardziej chylę się ku temu, że to zapis wspomnień patologii, na którą bohaterka była skazana. Patologii, która była dziedziczona z pokolenia na pokolenie, bo najpierw to...
więcej Pokaż mimo to