-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
Biblioteczka
2014-06-16
2014-08-08
Wszystko co zacytuję poniżej pomińcie,jeśli jeszcze nie czytaliście książki,niech będzie,cała ona dla Was odkrywaną tajemnicą.
Nie mogłam się powstrzymać,i z czystym sumieniem,mogę wesprzeć się słowami autorki,bo nic innego,nie odda w pełni tego co czuję,bądź nie czuję.
Ta opowieść jest daleka od idealnej,nawet nie wiem,gdzie ją przyporządkować,jak ocenić.
Na początku była nudna,infantylna i przewidywalna,tak bardzo,że nie mogło mi to nie przeszkadzać.
Następnie zapchała się setkami mądrości i tylko one sprawiają,iż uważam ją za wyjątkową,tylko one.
A teraz zamknijcie oczy i nie czytajcie...
" Życie próbuje ci powiedzieć,co jest dla Ciebie najlepsze,
Co powinno być najważniejsze.
Co powinno być na pierwszy miejscu
Lub drugim,
Lub trzecim.
Tak bardzo się starałem wszystko zorganizować,ułożyć
alfabetycznie,
chronologicznie,wszystko w swojej
idealnej przestrzeni,idealnym miejscu.
Myślałem,że tego właśnie chce ode mnie życie.
Tego własnie ode mnie potrzebuje.
Prawda?
Ułożyć wszystko po kolei?
Czasem życie staje nam na drodze.
Całkowicie staje na cholernej drodze.
Ale nie staje na tej cholernej drodze dlatego,że
chce,żebyśmy się po prostu poddali i dali mu przejąć kontrolę.
Życie
nie staje na tej cholernej drodze dlatego,żeby
mu wszystko oddać i dać się dalej nieść.
Życie chce,żeby z nim walczyć.
Uczyć się,jak sprawić,żeby było nasze.
Chce,żebyśmy wzięli siekierę i przerąbali się przez drewno.
Żebyśmy wzięli młot i skruszyli
beton.
Żebyśmy wzięli pochodnię i przepalili
metal i stal,aż wreszcie będziemy mogli dosięgnąć
i wziąć je do ręki.
Życie chce,żebyśmy wzięli do ręki wszystko to,co zorganizowane
ułożone alfabetycznie i chronologicznie,po kolei.Chce,
żebyśmy to wszystko pomieszali,
przemieszali,
zmiksowali."*
"I na koniec coś bardzo ważnego:nigdy niczego,nie żałujcie"*
Cholernie mi ciężko,poskładać siebie,po wyczynie autorki.
Bo życie,często staje nam na tej naszej cholernej drodze.
*Mam nadzieję,że nikt nie będzie miał mi za złe zapożyczenia tych słów dla ogólnego zrozumienia. Jak najbardziej Colleen Hoover i jej "Pułapka uczuć".
Wszystko co zacytuję poniżej pomińcie,jeśli jeszcze nie czytaliście książki,niech będzie,cała ona dla Was odkrywaną tajemnicą.
Nie mogłam się powstrzymać,i z czystym sumieniem,mogę wesprzeć się słowami autorki,bo nic innego,nie odda w pełni tego co czuję,bądź nie czuję.
Ta opowieść jest daleka od idealnej,nawet nie wiem,gdzie ją przyporządkować,jak ocenić.
Na początku była...
2014-08-07
Namid i jej dzieci nie znają słowa kompromis.
Wycisną z ciebie każdą kropelkę krwi.
Rozszarpią twoje ciało na strzępy.
Wydłubią oczy i pożrą wątrobę.
Wycelują,wystrzelą i wyżłobią ci w czaszce otwór.
Dzieci Namid,ciągle toczą boje...ze sobą.
Tyle wystarczy o tej książce,wszystko inne jest poezją,i mówi wam to ktoś,kto skatował wcześniej tylko jedną książkę autorki,a uprzedzenia trwały przy mym boku,aż do teraz.
Jestem urzeczona delikatnością i siłą w tym samym momencie.
Budową dość drobiazgową,wielowątkowością,a nawet lekką naiwnością,ale kto jej nie posiada.
Jestem urzeczona i nic mi tego nie odbierze.
Anne Bishop,cieszę się,że dałam ci szansę.
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki?
Czasami warto.
Namid i jej dzieci nie znają słowa kompromis.
Wycisną z ciebie każdą kropelkę krwi.
Rozszarpią twoje ciało na strzępy.
Wydłubią oczy i pożrą wątrobę.
Wycelują,wystrzelą i wyżłobią ci w czaszce otwór.
Dzieci Namid,ciągle toczą boje...ze sobą.
Tyle wystarczy o tej książce,wszystko inne jest poezją,i mówi wam to ktoś,kto skatował wcześniej tylko jedną książkę autorki,a...
2014-05-04
Jesteś Pomarańczowym,jesteś niebezpieczny.
Rzadkie egzotyczne zwierze,którego wszyscy pożądają ponad wszystko...pragną mieć w swej kolekcji.
Jesteś Pomarańczowym naginasz innych do siebie.
Bywa,że pragniesz normalności.
Bywa,że jesteś okrutny,sprawiasz ból i mącisz w głowie.
Jesteś Pomarańczowym,i nigdy nie będziesz nikim innym.
Świat opanowuje paniczna gorączka i fala zgonów wśród dzieci.
Myślisz,że jako rodzic możesz odetchnąć z ulgą,jeśli twoje dziecko nadal żyje,nic bardziej mylnego.
Może spotkać cię coś gorszego niż śmierć.
Twoje dziecko może stać się kimś innym,kimś odmiennym a zarazem niebezpiecznym.
Twoje dziecko może zyskać pewne nienaturalne skłonności.
Musisz się bronić,musisz je naprawić,musisz je odesłać na "rehabilitację",musisz.
Przynajmniej tak twierdzi rząd.
Ruby jest jedną z setek,tysięcy dzieci,które trafiły do obozu.
Nikt z zewnątrz nie wie,jakie warunki,cele i eksperymenty dzieją się i przyświecają tak szlachetnej misji ratowania społeczeństwa.
Za wysokim murem i siatką pod napięciem...
Nikt nawet się nie domyśla.
Ale czy kogoś by to obeszło?
W świecie,w którym dorośli tłamszą młode umysły.
W świecie podłym i okrutnym,bez niczyjej winy.
Między ludźmi,dla których kontrola jest kluczowym warunkiem utrzymania w ryzach napływającej fali dziwadeł.
W tym świecie nie ma miejsca na niewinność,miłość i opiekę.
Ten czas nie sprzyja spokojnemu dorastaniu.
To moment przepełniony bólem,strachem i niezrozumieniem.
Terror wkradający się bez uprzedzenia,rozlew krwi,krzyk,nocny cichy płacz.
Nie ma się gdzie skryć.
Nie ma się gdzie schować.
Aby tylko przetrwać,i nie pozwolić im grzebać w głowie.
Udawać,że jest się kimś innym,niż się jest tak naprawdę.
A później jakimś cudem uciec,zaufać i przełknąć kolejną porcję zdrady.
Być Pomarańczowym to jak świecić w ciemności potężnym blaskiem.
Czmychnąć przed wybawicielami i podążać donikąd własną drogą.
Spotkać innych uciekinierów,i skryć przed nimi swój potencjał.
Być Zielonym,być Zielonym,być Zielonym,tak długo jak tylko się da.
Być jak Ruby w tej podróży,niepewna swej mocy.
Liam,Pulpet,Zu i Ruby - drużyna na początku z przymusu.
Poszukiwania upragnionej pomocy,poszukiwania wielkiego Uciekiniera,poszukiwania siebie.
I kiedy cichy szmer rzeki kołysze bezpiecznie do snu,doznać ponownej zdrady,dostać zrozumieniem rykoszetem prosto w serce.
Bo Pomarańczowy będzie zawsze pragnął wedrzeć ci się do głowy,będzie łaknął władzy...bo Pomarańczowy nie może inaczej i nie chce inaczej.
Czasami jedyny ratunek przypomina spadanie z deszczu pod rynnę.
Czasami nie można inaczej,jeśli ratuje się tych co są jak rodzina.
Czasami trzeba zacisnąć zęby,przybliżyć czoło do czoła,wejrzeć głęboko w oczy i wymazać każdą wcześniejszą chwilę,każde wspomnienie.
Bycie Pomarańczowym to prawdziwy ból,nie dla innych tylko dla siebie.
Na początku Ruby skrywa to kim jest,znosiła obelgi,wymazała siebie z pamięci rodziców,trzymała się od wszystkich z daleka.
Poznała smak więzów trwałych i mocnych,takich na całe życie.
A następnie poświęciła siebie.
Na początku Ruby chowała się w sobie.
Na końcu przestała.
Ta książka trzyma wysoki poziom przez cały czas,ma w sobie tyle niepokoju ile jest w stanie ukryć się między poszczególnymi stronami,jednak przy końcu punktuje niesamowicie.
Musisz wiedzieć co dalej,musisz pozbyć się tego lęku,beznadziei i tak bardzo,bardzo chciałbyś być Pomarańczowym,żeby wszystkich tych...ich wszystkich zetrzeć na proch.
"Mroczne umysły"świat,w którym karą za niezwykłość jest śmierć.
Jesteś Pomarańczowym,jesteś niebezpieczny.
Rzadkie egzotyczne zwierze,którego wszyscy pożądają ponad wszystko...pragną mieć w swej kolekcji.
Jesteś Pomarańczowym naginasz innych do siebie.
Bywa,że pragniesz normalności.
Bywa,że jesteś okrutny,sprawiasz ból i mącisz w głowie.
Jesteś Pomarańczowym,i nigdy nie będziesz nikim innym.
Świat opanowuje paniczna gorączka i fala...
2014-06-08
2014-02-15
Świat nie jest zbudowany tylko i wyłącznie z wielkich,głębokich myśli,ale również z prostych odczuć.
Zwracam na to uwagę,aby każdy kto zabiera się za "Love story"trzymał się tego dla własnego dobra,nie dając się rozczarowaniu.
Choć rozczarowanie Wam nie grozi...przebrniecie przez tą opowieść bardzo szybko,będziecie czuć wyjątkową lekkość i niezobowiązujące pocieszenie.
Gdyż to co Was czeka w tej historii jest lekkie do granic lekkości.
Kiedy za oknem pada deszcze.
Kiedy słońce i skwar nie dają wytchnienie.
Kiedy mroźny wiatr zabiera ciepło każdą szczeliną.
Lekkość wybawi Was od natrętnych myśli.
Urocza,odrobinę zabawna,nieco naiwna,nie do końca dopracowana,ale z pewnością do przebrnięcia.
Bogaty i ekskluzywny świat wyścigów konnych,w którym chłopiec stajenny staje się dziedzicem,a dziedziczka skazuje się sama na wygnanie.
Kurs z kreatywnego pisania,który odkrywa prawdziwe oblicze dawno pogrzebanych uczuć,jak i jest zarówno polem bitewnym między Erin a Hunterem.
Opowiadania,mówiące w przekazie same za siebie.
Podejrzliwość i niewiara w czyste intencje.
Bajka z finiszem,z góry do przewidzenia.
Wybuchowy rudzielec i opanowany blondas o błękitnych jak letnie niebo oczach,to dystans,który przyda się każdemu po ciężkim tygodniu zaganiania.
"Prawie jak dama"autorstwa Erin Blackwell furtką do szczęśliwego zakończenia,którego tak pragnęła.
Jeżeli nie boicie się dobrych ale prozaicznych opowieści...
Jeśli nie brakuje Wam odwagi...
Jeżeli macie pewność,że takie coś nie zrobi Wam papki z mózgu,to ta książka jest dla Was.
Rozluźnijcie się i pamiętajcie bez czucia jesteśmy niczym.
Świat nie jest zbudowany tylko i wyłącznie z wielkich,głębokich myśli,ale również z prostych odczuć.
Zwracam na to uwagę,aby każdy kto zabiera się za "Love story"trzymał się tego dla własnego dobra,nie dając się rozczarowaniu.
Choć rozczarowanie Wam nie grozi...przebrniecie przez tą opowieść bardzo szybko,będziecie czuć wyjątkową lekkość i niezobowiązujące pocieszenie.
Gdyż...
2014-07-31
"Lugh urodził się pierwszy.W dniu zimowego przesilenia,gdy słońce wisi nisko na niebie.
Potem ja. Dwie godziny później.
To w zasadzie wszystko wyjaśnia.
Lugh idzie pierwszy,zawsze pierwszy,a ja za nim.
No i dobrze.
W porządku.
Tak właśnie ma być."*
To w zasadzie wszystko wyjaśnia,prawda?
Saba jest w cieniu,zawsze w cieniu swego brata bliźniaka.
Nie żeby jej to przeszkadzało,nie żeby z tym walczyła.
Saba kocha Lugh'a ponad wszystko.
Ponad ojca,młodszą siostrę,ponad siebie,ponad cały walący się świat.
Saba kocha tylko brata,do czasu.
Dla niego jest gotowa na niemożliwe.
Dla niego przemierza bezlitosne bezdroża pustyni,by go uratować.
Dla niego,dla Lugh'a,dla światłości swojego życia.
Potem jak w koszmarze wszystko się zmienia...chmura pyłu odbiera to co najcenniejsze,a zostawia co niechciane.
Chmura pyłu i garstka tajemniczych wojowników,przewraca świat do góry nogami.
Ponoć to kim jesteśmy,zostało dawno temu,jeszcze przed naszym narodzeniem zapisane w gwiazdach.
Jeśli tak,to świat nie jest gotowy na Sabę,jej krnąbrny charakter i ocalenie z jej rąk.
Ona sama nie jest gotowa,by być kimś takim.
Anioł Śmierci.
Lawa,budząca się wewnątrz do życia.
Odkryte wartości,nie ulokowane tylko w jednej osobie.
Saba,to nie jest ktoś do pokochania.
Nie będziecie mili szans w starciu z tym co zaleje was jak wysoko fala.
Siła,zmiany,determinacja,oddanie,miłość,współczucie,przyjaźń,walka,zemsta...życie.
Jeśli faktycznie Ridley Scott nabył prawa do ekranizacji tej książki,to cóż,potencjał rozumiany jest sam w sobie.
Na początku ta książka mnie nie porwała,ale następnie nie było nic innego.
Polecam!
*fragment z książki KRWAWY SZLAK Moiry Young.
"Lugh urodził się pierwszy.W dniu zimowego przesilenia,gdy słońce wisi nisko na niebie.
Potem ja. Dwie godziny później.
To w zasadzie wszystko wyjaśnia.
Lugh idzie pierwszy,zawsze pierwszy,a ja za nim.
No i dobrze.
W porządku.
Tak właśnie ma być."*
To w zasadzie wszystko wyjaśnia,prawda?
Saba jest w cieniu,zawsze w cieniu swego brata bliźniaka.
Nie żeby jej to...
2014-05-26
Światło rozprasza mrok...światło rozprasza mrok...światło pochłania ciemność.
Co jeśli tą ciemnością okazuje się być jedna z najdzielniejszych i najsilniejszych zabójczyń?
Co jeżeli mrok skrada się w niej niepostrzeżenie,powoli,atakując,infekując każdą jej komórkę?
Co jeśli nie będzie odwrotu?
Co jeżeli zew zabijania będzie nie do opanowania?
Co jeśli...
Cole Holland jest oddychającym "panem niezdecydowanym",dokładniej jest jak najbardziej zdecydowany na przytupnięcie myśli,że angażowanie się nie jest dla niego.
Wielki,groźny zabójca boi się odtrącenia?
Atak zombi nie przeraża go tak jak,zawód jaki mogą mu sprawić inni,odchodząc?
Powiem Wam coś o King Cole,chłopak za dużo stracił w życiu,żeby pozwolić sobie na kolejne ryzyko.
Kto nie ufa,ten nie ma - ta lekcja,przyjdzie jednak dla niego trochę za późno.
Prawda - od ostatnich wydarzeń tego Ali trzyma się kurczowo.
Zmiany - osaczają ją na każdym kroku.
Panika,och panika wyzwala to co najgorsze.
Kiedyś były tylko cztery ściany domu,ukochana siostra i rodzice.
Następnie wszystko utonęło w morzu krwi.
Pozostała pustka,niejaśność i nowe iskierki rodzącej się przyjaźni.
Po całkowitym odkryciu kart,przyszło zrozumienie i pełna akceptacja.
Zombi żyją wokół nas.
Łaknął naszej duchowej energii,zabijając ją,zabijają nasze ciało.
Pod osłoną nocy kryją się nie tylko potwory,ale również ich prześladowcy.
Wydawałoby się,że teraz będzie prościej,łatwiej,spokojniej.
Kiedy nie jesteśmy osamotnieni,jesteśmy silniejsi.
Jednakże jedna wizja z niewłaściwym chłopakiem podkopuje niby mocny związek Ali i Cole'a.
Od tego momentu pasmo nieporozumień,gniewnych min,zasznurowanych ust,ciągłych bolesnych uników narasta i narasta.
Pojawia się Justin,niby odmieniony.
Kat i jej skrywana choroba,czai się na obrzeżach umysłu.
Reeve,niczego nieświadoma Reeve i niewdzięczna rola jaką jej przyjdzie odegrać.
Pojawia się jeszcze ktoś,kto rośnie w siłę,kto pragnie rządzić,kto łaknie.
Nie ma zamiaru się poddać i odpuścić...widoczna tylko w odbiciu lustra.
Tik-tak już czas!
Tik-tak nadchodzę!
Prawda zmienia całą rzeczywistość raz na zawsze,nie ma w niej miejsca na półśrodki.
Ostatecznym wyjściem jest śmierć jednej strony,bo w jednym ciele nie mogą współistnieć dwa odmienne byty.
Zanim jednak ktokolwiek,cokolwiek zrobi,trud,pot,rozczarowania,krew i łzy,będą się lały strumieniami.
Zombi wychodzą nocą...gorzej jeśli skrywają się wewnątrz nas.
"Alicja i lustro zombi"jest kolejnym masowym przykładem tego,że druga część bywa znacznie gorsza niż jej poprzedniczka,przynajmniej istnieje duże prawdopodobieństwo takiej reakcji.
No cóż,chyba wiecie do czego zmierzam?
Za bardzo chaotyczna,za dużo ciągłych nieprzerwanych utrat przytomności naszej Ali,za dużo niepotrzebnego,za mało dobrze skonstruowanych emocji.
Nie zaprze ci tchu z wrażenie.
Nie poczujesz dreszczy.
Nie będziesz pędził na złamanie karku,dalej,dalej,szybciej...
Ta cześć pokaże ci inną stronę,innych rozterek.
Będzie strachem aby nikogo nie skrzywdzić.
Trwogą,dlaczego to przytrafia się właśnie mojej osobie.
I nadzieją,wielką nadzieją,że istnieje ratunek,istnieje wyjście i Cole,że tak naprawdę Cole jest kimś ostatecznym,kimś na zawsze.
Pomimo tego,że nie blednę z wrażenia bo brak mi powietrza,czekam z niecierpliwością na to co przyniesie los dla Ali i całego jej zespołu.
Anima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Zombi kiedyś bezrozumne,dziś jakby inne.
I ta głęboka ufność,że dopóki trzymają się razem jest więcej niż pewne,że przeciwnik zostanie spopielony i poniesiony przez wiatr.
Biały królik ma tylko z wyglądu łagodne oblicze.
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.
Światło rozprasza mrok...światło rozprasza mrok...światło pochłania ciemność.
Co jeśli tą ciemnością okazuje się być jedna z najdzielniejszych i najsilniejszych zabójczyń?
Co jeżeli mrok skrada się w niej niepostrzeżenie,powoli,atakując,infekując każdą jej komórkę?
Co jeśli nie będzie odwrotu?
Co jeżeli zew zabijania będzie nie do opanowania?
Co jeśli...
Cole Holland jest...
2014-07-26
Nie rozumiem dlaczego ktokolwiek widzi potrzebę wyłapywania w książce podobieństw do tego co już było.
Czyżby znudziło się Wam czytanie?
Każda książka jest inną podróżą,choćby utartym szlakiem.
My wędrowcy mamy inne nastawnie,myśli i zapatrywania.
Więc nic nie jest podobne i takie samo zarazem.
Po prostu jest.
Daemon Black ma w sobie coś z "dupka"i żadne nadprzyrodzone moce nie z tej Ziemi tego nie zmienią.
Jednak pod maską tej całej arogancji i gburowatości,kryje się ktoś,kogo na pewno nie miniecie obojętnie.
Dorzućcie do tego niebywałą nonszalancję i wyrażanie nieprzychylnych komentarzy a nie wątpię,że wasze dłonie zaczną żyć własnym życiem i zacisną się w pięści.
Katy to mała zadziora.
Chociaż póki nie poznała Daemona nie wiedziała,że takie coś w jej wykonaniu w ogóle jest możliwe.
Wiele lat spokojnego życia,i trach bestia Kotek budzi się z uśpienia.
Drżyjcie wszyscy kataklizm nadchodzi!
Daemon,Dee ze swoimi tajemnicami.
Inni stojący za nimi z groźnymi minami.
Cienie,które rozmywają się w ciemności,niosąc długie godziny agonii przed śmiercią.
A pośród tego jedna ludzka dziewczyna,która już sama nie wiem,czy niewiedza jest błogosławieństwem,czy nie jest.
Sprawy mogą się naprawdę pogmatwać,zwłaszcza jeśli sami im w tym pomagamy.
Upór jest daremny.
A dumę,to sobie należy schować głęboko do kieszeni.
Lux miliardy lat świetlnych stąd.
Nie rozumiem dlaczego ktokolwiek widzi potrzebę wyłapywania w książce podobieństw do tego co już było.
Czyżby znudziło się Wam czytanie?
Każda książka jest inną podróżą,choćby utartym szlakiem.
My wędrowcy mamy inne nastawnie,myśli i zapatrywania.
Więc nic nie jest podobne i takie samo zarazem.
Po prostu jest.
Daemon Black ma w sobie coś z "dupka"i żadne nadprzyrodzone...
2014-02-02
Wampiry na nowo,po długim czasie nieobecność,przejedzenia nimi,z powrotem na naszym stole.
Klatki piersiowe,w których nie bije serce.
Bladość,daleka od naturalnej.
Ostre kły,bo bez nich się obejść nie może.
Czytanie w myślach,taka mała wampirza sztuczka.
Czarowanie oczami,no cóż,na pewno rzucisz się po tym na takiego osobnika bez dwóch zdań.
Szybkość,zwinność,siła.
Zadufanie,od którego każdą niezależną kobietę aż mdli.
Wegetarianizmu we menu brak.
Świat ludzki,który na najwyższych szczeblach koegzystuje(ze strachu,a jakby inaczej)ze światem bladych twarzy.
Konflikt i morze wylanej krwi,opasane zemstą za stracone życie,po obu stronach barykady.
I jedna mała dziewczyna o fiołkowych oczach,która znalazła się w nieodpowiednim miejscu,w nieodpowiednim czasie,na drodze wściekłej gromady pogromców i jeszcze wścieklejszej grupy mężczyzn uzbrojonej w kły.
Ale czy aby na pewno przypadkiem?
Jak się okazuje przeznaczenie lubi grać na nosie.
Porywa świadków rozlewu krwi,szturcha,popycha,gryzie,więzi i odbiera nadzieję na ucieczkę.
To w zupełności wystarczy żeby każda zdrowo myśląca osoba była na skraju załamania.
Violet Lee jest właśnie tą osobą.
Poobijana i zakrwawiona trafia do gniazda wampirzej rodziny królewskiej.
Nie powiem,zniosła to dzielnie,widziała tyle krwi,od widoku,której dawno leżałabym nieprzytomna.
Tylko,że Violet nie jest taką zwykłą dziewczyną(kolejna).
A Kaspar nie jest zwykłym wampirem,choć tak się zachowuje.
Jeśli liczycie na czułe niebijące wampirze serce,to trafiliście pod zły adres.
Książę Kaspar,to zwyczajny dupek w najczystszym wydaniu.
Nie wiem jak można go pokochać.
Nie wyobrażam sobie,żeby szeptać w ciemności jego imię z uwielbieniem.
Prędzej należy zerwać się z łóżka i posprawdzać czy wszystkie okna i drzwi są dobrze zamknięte.
Nie rozumiem,również jak można być tak niezdecydowaną osobą jak Vi.
Ta dziewczyna jest jak chorągiewka,całkowicie niedojrzała.
Pchana,kąsana,prawie zamordowana,podana jak na tacy,ciska się jakby miała jakąś super tarczę,które ochroni ją przed wściekłym stadem drapieżników.
I ta dwulicowość,wszystkich wokół.
Fabuła bardzo nierówna i niespójna,sytuacje jakie nastają jedna po drugiej,tak szybko i niepostrzeżenie,sprawiają,że cofasz się w czytaniu o stronę,by sprawdzić jak to się stało,że jesteś teraz nie tam gdzie trzeba.
Zmiana wydarzeń szybsza od najszybszego wampira,nie zdążysz nawet mrugnąć powiekami.
Nie wspomnę już o niby poczuciu humoru,które nie bawi i o wulgaryzmach,które miały podkręcać okoliczności,a zamiast tego brzmiały śmiesznie i nie na miejscu.
Jeden wielki cyrk,z świetną okładką i szybkim tempem czytania.
Ni to dobry wampir,ni to zły wampir.
Miły wampir?
Schowaj kiełki.
Dobry wampir?
Auć,to boli.
Siad!Stój!Przestań!
Zapomnijcie!
Nie wiem o czym myślała autorka,nie wiem kogo chciała stworzyć,nie wiem co.
Bo historia o miłości,to dość kiepska.
Za szybkie przejście od nienawiści do gorących parnych spojrzeń.
Mało autentyczne,jak same dialogi.
Akcja,owszem jest,ale po co się tak śpieszyć.
Ciągle kogoś mordują,Violet robi za przystawkę Kaspara,przepowiednia o Mrocznych Bohaterkach,które mają obalić mury wojny dość niejasna,ale zwiastująca odkrywanie w kolejnych częściach,nowych owieczek na rzeź.
Bycie wampirem w tej opowieści nie jest zaletą.
Jest chłodnym zimnym powiewem.
Głodem,który nigdy nie mija.
I krwią,która nigdy nie przestaje płynąć.
Co myślała autorka,łącząc klasycznego drapieżnika z (prawie)czułym kochankiem?
Nie mam pojęcia.
I ta niepewność jest bardzo niesmaczna.
Wampir w literaturze może mieć tylko dwa oblicza.
Po pierwsze morderca bez skrupułów,dla którego wszystko inne jest mięsem.
Kogoś takiego nie da się kochać.
Na kogoś takiego,nie da się spojrzeć przychylnie.
To jakby zamknąć się w klatce z wygłodniałym lwem.
Po drugie czuły,opiekuńczy krwiopijca,pokutujący za to kim jest,ale nieustający w walce o bycie kimś innym(na pewno wiecie o kim mowa).
Kogoś takiego ma się ochotę przytulić i nigdy nie puszczać.
Abigail Gibbs chciała połączyć te dwa wizerunki.
I zrobiła to,ale z jakim skutkiem?
Wypowiadam imię Kaspar i nie leży mi to na ustach.
Dumam sobie nad Violet i nie czuję w niej pokrewnej duszy.
Bo ja na bezwolną kukłę i niewolnika bym się nie nadawała,koniec kropka.
Wampiry na nowo.
Nadzieja,że później będzie lepiej.
I błagam Was,pomyślcie,nie łykacie wszystkiego co Wam podsunął pod nos!
Wampiry na nowo,po długim czasie nieobecność,przejedzenia nimi,z powrotem na naszym stole.
Klatki piersiowe,w których nie bije serce.
Bladość,daleka od naturalnej.
Ostre kły,bo bez nich się obejść nie może.
Czytanie w myślach,taka mała wampirza sztuczka.
Czarowanie oczami,no cóż,na pewno rzucisz się po tym na takiego osobnika bez dwóch...
2014-07-25
Czasami to co proste jest najlepsze.
Nie mogę się nie zgodzić z tym stwierdzeniem.
Ożywcza,zabawna,romantyczna,poruszająca jakąś zapomnianą nutę w sercu.
Czasami potrzebujemy czegoś,co z założenia skończy się dobrze.
Czegoś po czym odetchniemy z ulgą i z uśmiechem na ustach zaśniemy snem spokojnym.
"Coś do stracenia" zwyczajnie Wam to ofiaruje.
Bliss jest przykładem sumiennej,poukładanej cnotliwej dziewczyny,która za dużo myśli.
Tak wychodzi z treści.
Dla mnie Bliss,jest dziewczyną,która czeka na odpowiednią osobę,w odpowiednim czasie,na swoim miejscu.
Czy poderwany w barze facet,okaże się kimś takim?
Czy raczej druzgocącą w skutkach pomyłką w planie pt.:"Jak stracić dziewictwo od zaraz"!
W międzyczasie przyjaciel,będzie chciał czegoś więcej niż przelotny pocałunek w policzek,a kot potrzebny do zakrycia kłamstwa okaże się bestią z piekła rodem.
Los nie oszczędza Bliss zwłaszcza jak zaczyna kombinować i nieudolnie kłamać.
Czy ta książka czymś mnie zaskoczyła?
Nie,i właśnie o to w tym chodzi,nie musiała.
Czasami to co proste jest najlepsze.
Nie mogę się nie zgodzić z tym stwierdzeniem.
Ożywcza,zabawna,romantyczna,poruszająca jakąś zapomnianą nutę w sercu.
Czasami potrzebujemy czegoś,co z założenia skończy się dobrze.
Czegoś po czym odetchniemy z ulgą i z uśmiechem na ustach zaśniemy snem spokojnym.
"Coś do stracenia" zwyczajnie Wam to ofiaruje.
Bliss jest przykładem...
2014-05-18
Mam wrażenie,że Norka o magii,czarach,dziedzictwie i jego brzemieniu powiedziała już wszystko.
Tak bardzo to przekonanie tkwi we mnie,że momentami odnoszę wrażenie,że czytam powtórkę innej jej książki.
Jednak tak to już jest,nie da się uniknąć powtarzalności,nie można już stworzyć czegoś tak nowego,odrębnego,żeby zapierało dech w piersiach i przebijało umysł milionami rozważań na raz,nie można w żadnym gatunku literackim i już.
Miłość jest drogą.
Poświęcenie potrzebą oddania się za kogoś.
Ciemność to pustka,która boi się tego co nie trzeba.
Jasność zawsze zwycięża mrok jeśli utkana jest z silnych staranie splecionych więzów bliskich sobie osób.
Dawno temu Sorcha straciła ukochanego mężczyznę w chwili,w której najbardziej go potrzebowała.
Ostatkiem sił ochroniła to co po niej pozostaje na tym świecie.
Swoim dzieciom przekazuje całą swoją moc,dzieląc ją na trzy części.
Z wiarą i miłością wysyła je z dala od bitwy,która ma nadejść lada moment.
Trzy totemy,trzy amulety - pies,koń i sokół,chroniąc i stając do walki ze swymi przeznaczonymi.
Dawno temu ciemność nie została ostatecznie pokonana i czeka,aż w którymś pokoleniu urodzą się goni następcy dzieci Sorchy,by jeszcze raz,na jej ziemi stanąć oko w oko ze złem i unicestwić je ostatecznie.
Iona jako ostatnia dołącza do dwójki kuzynostwa w Irlandii...i jako pierwsza zostaje obrana na celownik czarnoksiężnika.
Pozostawia za sobą wszystko co znała i w jakiś sposób ceniła.
Wyrusza aby odnaleźć to co pokocha tak mocno,że nie będzie mogła bez tego się obejść,pokocha z równie mocną wzajemnością.
Boyle to śmieszny facet,o poważnej minie,tak skupiony,tak humorzasty,wybuchowy,uroczy,silny,że nie może go nie cenić.
Konkretny mężczyzna,z mało konkretnymi oczekiwaniami względem kobiet.
Wie o magii wiele,przez wzgląd na przyjaciół...wie jakie są zasady,a jednak oskarża Ionę o rzucenie zaklęcia miłosnego...miał do czynienia ze wzburzonymi kobietami,a jednakowoż zachowuje się tak,jakby nie miał pojęcia co robić i jak postępować.
Jakby co dopiero wyszedł z jaskini?
O tak,dokładnie tak.
Iona z mocą w początkowym stadium,szczebiocząca jak skowronek,jaśniejące pod wpływem aktywnej magii,promieniejąca w ramionach jedynego mężczyzny przy,którym chce być sobą i jak najbardziej jest.
Boyle,który nie wie co ma zrobić ze sobą,pod wpływem tej żywiołowej,pełnej ognia,otwartej kobiety.
Czarnoksiężnik,który skrywa się w cieniu i mgle pod postacią wilka,i czeka,uderza,straszy.
Iona,Connor i Branna - trójka to magicznie potężna cyfra.
Boyle,Meara,Fin - ich siła,którą poznają z czasem.
Miłość jest początkiem i końcem największej potęgi magii jaka istnieje.
Z wiernością jest tak,że pomimo wzlotów i upadków,lepszych i gorszych dni,trwamy niestudzenie.
Moja wierność względem umiejętności rozczulania,budzenia i podtrzymywania znaczenia uczuć podpisana ręką Nory Roberts nie upadnie...co nie znaczy,że będę ślepo twierdzić,że było po prostu bosko.
Mam wrażenie,że Norka o magii,czarach,dziedzictwie i jego brzemieniu powiedziała już wszystko.
Tak bardzo to przekonanie tkwi we mnie,że momentami odnoszę wrażenie,że czytam powtórkę innej jej książki.
Jednak tak to już jest,nie da się uniknąć powtarzalności,nie można już stworzyć czegoś tak nowego,odrębnego,żeby zapierało dech w piersiach i przebijało umysł milionami...
2014-04-21
Są dni kiedy budzisz się przepełniony po brzegi nadzieją.
Są i takie,w których najmniejsza czynność sprawia ci ból.
Bardzo,bardzo rzadko spływają takie chwile,które samą myślą o nich sprawiają niewyobrażalną bezsilność.
Wstyd.
Tęsknota.
Bezradność.
Za dużo jak dla jednej osoby,a jednak Grace dźwiga je na swoich barkach i przyozdabia swoje ciało nimi jak najcenniejszymi niechcianymi klejnotami.
Myliła się co do Daniela,a teraz jest za późno by cofnąć czas,stąd jej wstyd.
Tęskni za nim jak potępiona,i za niedługi czas właśnie taki los ją czeka,jeśli go nie odzyska.
Bezradnie płacze w samotności,bo tyle czasu,tyle starań i nadal brak rozwiązania.
Daniel jego cztery łapy i biała sierść wilka.
Głośne rozpaczliwe wilcze nawoływanie.
Wycie,które wbrew logice roznosi się na odległe mile,jakby podłączone do wzmacniacza.
Tak rozpacza serce chłopaka,który utknął w nie swoim ciele.
Takie odgłosy wydaje ktoś daleko od swego serca.
Jednak Grace nie byłaby sobą,gdyby nie próbowała,nie wierzyła,nie szukała.
Czas zachwiania i złości powoli za nią.
Wydobyła się na powierzchnię,głęboko zaczerpnęła powietrza i zaczęła od początku,wszystko od początku.
Zwątpienie i upadek odkrywają siłę uczucia.
Nieoczekiwane obowiązki i wyzwania,są mniej pożądane ale nie do uniknięcia.
Zdrada nie powinna nikogo dziwić,a jednak.
Poświęcenie,tylko ono leczy i uwalnia od klątwy.
Czasami trzeba poświęcić siebie w imię czegoś wyższego.
Czasami nagrodą nie jest długo i szczęśliwie.
Ale spokój duszy nie ma ceny...nie ma takiej ceny,która by była za duża.
Początek serii był jak przebłysk słońca w czasie zimnej,wilgotnej i deszczowej pogody.
Przebłysk krotki i jednorazowy.
Nawet spora liczba mądrych wynurzeń z ust młodych i dzielnych nie zabierze odczucia niespełnienia.
Bywa i tak,trzeba się z tym godzić i iść dalej.
Dla mnie przygoda Grace,Daniela i wilkołactwa dobiegła końca,a przed wami jeszcze sporo do odkrycia.
Są dni kiedy budzisz się przepełniony po brzegi nadzieją.
Są i takie,w których najmniejsza czynność sprawia ci ból.
Bardzo,bardzo rzadko spływają takie chwile,które samą myślą o nich sprawiają niewyobrażalną bezsilność.
Wstyd.
Tęsknota.
Bezradność.
Za dużo jak dla jednej osoby,a jednak Grace dźwiga je na swoich barkach i przyozdabia swoje ciało nimi jak najcenniejszymi...
2014-07-16
Niewątpliwie jedna z najlepszych serii.
Przewrotna do całej tej wydawniczej przewidywalności.
Od połowy książki błagałam samą siebie,własną intuicję,aby się nie myliła,jeśli chodzi o domysły.
I jak dla mnie nie mogło się lepiej skończyć.
Siła mierzona w tykającej wskazówce zegara.
Siła odkryta,zaakceptowana i gotowa do niszczenia.
Początkowa słabość i kruchość,pokrzepiona czułym dotykiem.
Późniejsza dezorientacja,wątpliwości i odkrywana powoli prawda.
Osłupienie pod naciskiem niezmiennie odkrytych uczuć.
Julia,Adam,Kenji,Warner i cała reszta zniszczonego świata,z garstką tych,co chcą zmienić stary porządek rzeczy.
Czasami byłam Julią w jej dążeniu do poznania siebie.
Adam był mi tak obcy,jak nigdy wcześniej.
Kenji...sami rozumiecie,to Kenji,gościa nie da się nie cenić.
Ale najbliższy był mi Warner,choć to chyba nie powód do dumy.
Psychopatyczny,chory zwyrodnialec...
Naprawdę?
Czy stal hartowana w najgorętszym piekielnym ogniu...
Ktoś kto odkrywa się,i nosi ze sobą ciężar odrzucenia z największą godnością na jaką go stać.
Chciałam go poklepać po plecach i przekazać spojrzeniem tylko jedną wiadomość - wiem co przeżywasz...nie bój się to nie zabija...boli jak diabli,ale nie zabija!
Muszę wierzyć,że pewne cierpienia są nam z czasem wynagradzane.
Trzymam się kurczowo tej głupiej myśli,choć wiem,że życie jest dalekie od bajki.
Czasem zwyczajnie należy powiedzieć prawdę i liczyć na odrobinę szczęścia.
Tysiące,tysiące myśli,ale tylko jedno zakończenie.
Delektujcie się nim.
Powodzenia.
Niewątpliwie jedna z najlepszych serii.
Przewrotna do całej tej wydawniczej przewidywalności.
Od połowy książki błagałam samą siebie,własną intuicję,aby się nie myliła,jeśli chodzi o domysły.
I jak dla mnie nie mogło się lepiej skończyć.
Siła mierzona w tykającej wskazówce zegara.
Siła odkryta,zaakceptowana i gotowa do niszczenia.
Początkowa słabość i kruchość,pokrzepiona...
2014-01-24
"Odnalezienie drugiej połowy nigdy nie było tak niebezpieczne"
Dokładnie tak!
Duży cwany Zed,boi się małej Sky?
Zacieram dłonie z zadowolenia.
Arogancki Zed musi zaopiekować się swoją przeznaczoną?
To wcale nie jest takie oczywiste i proste,chłopaku!
Ta książka to drink,który stawia na nogi twoje emocje.
Słodkawy,owocowy,mały i mocny - musisz z nim uważać.
Świeża porcja czegoś innego,z czymś co już było.
Opowiedziana w sposób szczególnie zabawny.
Takie małe coś,co pochłoniesz od razu.
Takie małe coś,wypełnione po brzegi czułością i opiekuńczością.
Chcesz tego światła,pragniesz tego ciepła,nie spodziewasz się,że znajdziesz je właśnie za rogiem kolejnej strony.
Myślisz Sky,widzisz znak zapytania.
Myślisz Zed,szurasz paznokciami po zdrapce,za którą kryją się same tajemnice.
Myślisz siła i małość,widzisz ich oboje.
Czytasz Swant i chciałabyś się zamienić w jednego z nich,choć bardzo się boisz.
Wdychasz czułość,opiekuńczość,przeznaczenie,i chciałabyś tak samo być pokierowana w życiu...że gdzieś jest ktoś...ktoś dla ciebie...tylko dla ciebie,dla nikogo innego...ktoś kogo sobie wybierzesz,choć przeznaczenie już dawno dokonało tego wyboru.
Gdzieś tam...na pewno.
Moja.
Mój.
Wypowiedziane w taki sposób,że serce zmienia rytm swoich uderzeń,jakby się chciało zerwać z przewidywalnej smyczy,która trzyma je przy życiu.
Nie oczekujcie zdumienia,szoku i niedowierzania,ale rozkoszujcie się obliczem miłości,która niewinnie tak tylko wygląda.
Oczarowana siłą charakteru dziewczyny zagubionej we własnych wspomnieniach,czerpałam ile się dało.
Pod wrażeniem pokrętnych ścieżek przeznaczenia,bawiłam się jak nigdy.
Pod urokiem siły tak wielkiej i pospolitej jaką jest miłość,topniałam jak lód.
Mały,smaczny i niezastąpiony drink - moja droga do uzależnienia murowana.
Mam tylko jeszcze jedno do dodania,pod wpływem tego co się jeszcze we mnie tli.
Dostrzeż we mnie to,czego nie widzą setki ludzi obok mnie!
Polecam na rozluźnienie,dla strapionych,zmęczonych,potrzebujących otuchy.
Zatęsknicie za tym co w życiu najcenniejsze!
"Odnalezienie drugiej połowy nigdy nie było tak niebezpieczne"
Dokładnie tak!
Duży cwany Zed,boi się małej Sky?
Zacieram dłonie z zadowolenia.
Arogancki Zed musi zaopiekować się swoją przeznaczoną?
To wcale nie jest takie oczywiste i proste,chłopaku!
Ta książka to drink,który stawia na nogi twoje emocje.
Słodkawy,owocowy,mały i mocny - musisz z nim uważać.
Świeża porcja...
2014-06-06
Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu.
Wśród mafijnej familii nawet to nie jest bezpieczne.
Rosa nie jest typową niewinną,zalęknioną owieczką otoczoną stadem złych wilków,która pod wpływem traumatycznych przeżyć zmienia się w pewną siebie osóbkę.
Zanim noga Rosy przekroczyła płytę lotniska na Sycylii,dziewczyna była już kim była.
I to co ujrzałam wówczas dodało mi skrzydeł,że po raz kolejny nie będę musiała wysłuchiwać mega wahań,mega łez,mega niezdecydowania.
Rosa to nieodrodna córka ojca i nieoszlifowany diament mafijny.
Tylko,że Rosa nie chce rządzić,nie w taki sposób jak dotychczas i nie taką organizacją.
Jednak krew to krew,wyprzeć się jej nie da.
Jest jeszcze mit o Arkadii,pradawnej krainie,gdzie ludzie posiadali cechy zwierząt.
Było też zdjęcie pomnika,który przedstawiał panterę w ruchu owiniętą wielkim wężem.
Dwóch zaciętych wrogów splecionych w tańcu dalekim od tego na śmierć i życie.
Były sobie dwa wpływowe arkadyjskie rody.
Pałały do siebie ogromną nienawiścią.
Posiadały rozległe nielegalne interesy i niejednego trupa ukrywali w szafie.
Był ów pomnik,fantazja czy rzeczywistość?
Była też dziewczyna,nie uwikłana w układy.
Był chłopak,który dobrze wiedział kim jest i co mu grozi.
Nadszedł też czas,gdzie wszystkie ważne drogi splotły się ze sobą,na wyschniętej ziemi Sycylii.
Był wąż,który nie mógł się przeobrazić i była piękna,dzika,majestatyczna pantera.
Był też układ,który zabraniał bratania się z wrogiem.
I jak zawsze był ktoś,kto nie usłuchał tego nakazu.
Książka na wskroś z innym polotem.
Mówiąca o tym samym,ale całkiem inaczej.
Brudna i niedoskonała,z racji świata,w którym się toczy.
Nie mogę z czystym sumieniem okrzyknąć ją doskonałą,a co ważniejsze nie czuję takiej potrzeby,wystarczy,że jest dobra,taka jaka jest.
Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu.
Wśród mafijnej familii nawet to nie jest bezpieczne.
Rosa nie jest typową niewinną,zalęknioną owieczką otoczoną stadem złych wilków,która pod wpływem traumatycznych przeżyć zmienia się w pewną siebie osóbkę.
Zanim noga Rosy przekroczyła płytę lotniska na Sycylii,dziewczyna była już kim była.
I to co ujrzałam wówczas dodało mi...
2014-07-10
Dużo miłości,słodyczy i jeszcze więcej miłości i słodyczy.
Tak mogłabym w wielkim skrócie podsumować te 320 stron.
Z jednej strony zawód...faktycznie możecie go odczuć.
Z drugiej strony...o miłości i oddaniu dobrze się czyta.
To,że Rush dawno temu zbzikował na punkcie Blaire,to już wiemy.
To,że jego szaleństwo pogłębiło się odkąd nosi ona jego dziecko,jest sprawą nie podlegającą dyskusji.
A to,iż rozłamów i niechęci nie da się tak łatwo pogrzebać,dowiecie się po raz wtóry.
"Gdy znajdziesz powód do życia,trzymaj się go.Nigdy nie puszczaj."
Więc kiedy znajdziecie powód do życia,który budzi was rano i otula do snu,nie puszczajcie,nie odwracajcie wzroku,nie oddalajcie się.
Kiedy w gorący dzień,czyjaś dłoń chłodzi wam czoło,nie odtrącajcie jej.
A w pochmurny,zimny poranek,kiedy osaczy was zapach parującej,aromatycznej kawy,przyjmijcie ją z wdzięcznością.
Bo jeśli znajdzie się już ten powód i motor do życia,jedyne co możecie zrobić,to modlić się aby żadne wasze słowo,gest,nie skruszyły wielkości tego co stanęło niespodziewanie na waszej drodze.
Może i to część jest przede wszystkim cukierkowa,ale tylko coś takiego zamknie goryczy usta na długo.
Polubiłam Blair,uśmiecham się jak myślę o Rush'u - niech będą szczęśliwi w swoim małym świecie.
Dużo miłości,słodyczy i jeszcze więcej miłości i słodyczy.
Tak mogłabym w wielkim skrócie podsumować te 320 stron.
Z jednej strony zawód...faktycznie możecie go odczuć.
Z drugiej strony...o miłości i oddaniu dobrze się czyta.
To,że Rush dawno temu zbzikował na punkcie Blaire,to już wiemy.
To,że jego szaleństwo pogłębiło się odkąd nosi ona jego dziecko,jest sprawą nie...
2014-02-13
Las zębów - obnażonych na twój widok,gdzie śmierć jest namacalnym początkiem i końcem.
Las rąk - wyciągających się ku tobie...chwytających za gardło...dławiących...rozrywających na strzępy.
Otoczona oceanem marzeń o wolności,i o świecie poza metalową siatką.
Biały błysk w oddali i warknięcie nocy.
Nadzieja,którą się ma,choć zagrożenie nieustannie z niej drwi.
Upadek wartości,praw,powinności - owiany cuchnącym oddechem śmierci uderzającej w barierę złożoną z żelaznych oczek.
Koniec,który jest tak samo pewny jak to,że poza lasem istnieje coś więcej.
Tęsknota za wolnością na każdym poziomie.
Opowieść,która była jak wspinaczka pod górę.
Na starcie zapał cię nie opuszcza,czujesz ciepłe promienie na skórze,wiatr rozwiewa ci włosy,chłodzi kiedy kryjesz się cieniu drzew.
Zapał cię nie opuszcza!
Wspinasz się krok,za korkiem z nikłym uśmiechem na ustach,jakbyś odkrył dotąd nieznany szlak.
Wspinasz się mimo stromego zbocza,które pojawiło się niespodziewanie.
I nie wiesz kiedy,całe zaangażowanie wyparowało jak woda z jeziora.
A ostatnią czynnością na jaką masz ochotę to podążanie ku górze.
Nie wiem co takiego spotkało mnie w tej książce,że spadek zainteresowania był tak nagły.
Bohaterowie może nie osiągnęli jeszcze największego poziomu dojrzałości,jednak pozostają wyjątkowo rozwinięci w wyszukiwaniu zagrożeń.
Zakończenie nie jest również dla tych co liczą na wszechogarniający happy end.
Z drugiej strony,taki obrót spraw,niesie za sobą autentyczność zachowań w świecie,w którym ludzkie mięso jest największym smakołykiem.
Mary i jej pogoń za pragnieniem wyrwania się spod władzy innych i spod prostego,schematycznego życia.
Śniąca o słonym bezmiarze oceanu w zasięgu ręki.
Ciało,które zanurza się w czystej wodzi.
Mary i jej wybory między tym co ma,a tym czego nigdy nie widziała.
Strata,marsz bez oglądanie się za siebie.
Koniec,który jest zrostem spodziewanego i niechcianego.
Sami dokonajcie wyboru,lecz uważajcie las jest ciemny,cichy,ale nie martwy!
Las zębów - obnażonych na twój widok,gdzie śmierć jest namacalnym początkiem i końcem.
Las rąk - wyciągających się ku tobie...chwytających za gardło...dławiących...rozrywających na strzępy.
Otoczona oceanem marzeń o wolności,i o świecie poza metalową siatką.
Biały błysk w oddali i warknięcie nocy.
Nadzieja,którą się ma,choć zagrożenie nieustannie z niej drwi.
Upadek...
2014-07-02
Nie jestem niewdzięcznicą ale już bardzo,ale to bardzo chciałabym aby sprawy jakie tłoczą się same z siebie naokoło Gwen zostały ostatecznie rozwiązane.
Chciałabym już zamknąć ostatnią część,połączyć wszystko co wiem i dać się odczuciom,które mnie ograną.
Gwen jest naprawdę fenomenem,bo pomimo tak dużej liczby niedociągnięć(tej serii daleko do doskonałości),i tych wszystkich zgrzytów jakie napotykamy po drodze,opisy,które są jakie są...i dialogi,które nie powalają,sięgamy dalej i czekamy jak na szpilkach na ciąg dalszy.
Więc to z nami jest coś nie tak,czy z Gwen?
Jedno jest pewne kręcą się w pobliżu Cyganki narażamy się sami na własne ryzyko na atak Żniwiarzy na czele z uwolnionym bogiem chaosu.
Niby sytuacja wydaje się prozaiczna,a nawet przyjemna - Gwen i Logan na pierwszej randce,pomimo tego,ze świat stanął na jedną sekundę kiedy krew Gwen uwolniła Lokiego z więzienia.
Jedna sekunda przerwy i ruszył dalej udając,że nic się nie stało,lub tak czy inaczej miało do tego dojść,a bogowie i ludzie po raz kolejny będą zmuszeni walczyć ramię w ramię o siebie samych,swoich bliskich i ogólnie cały świat.
Co chce z nim zrobić Loki?
Nie,nie chcemy tego wiedzieć!
Tak więc Gwen i Logan popijają gorącą kawę,gawędzą o niczym,po czym Gwen wykazuje się chwilą nieuwagi robiąc mały bałagan koło siebie,Logan znika w czeluści łazienki,i w tej małej przestrzeni czasowej do kawiarni wkracza mityczna policja zwana Protektoratem.Na oczach wszystkich znajdujących się w środku oznajmia donośnym głosem,który należy do ojca Logana,że Gwendolyn Frost jest oskarżona o spiskowanie ze Żniwiarzami i uwolnienie nordyckiego boga chaosu.
Jak na pierwszą zasłużoną randkę,to zmiana tempa akcji mało wyrafinowana.
Gwen Frost winna! Dopóki nie udowodni się czegoś innego.
Łatwiej uwierzyć i próbować zemścić się na kimś kogo ma się pod nosem,niż odwrotnie.
Do tego wniosku doszli ci wszyscy,którzy odtąd mierzą Gwen nienawistnym wzrokiem.
Bo jakby nie było dziewczyna jest winna,ale całkiem nieumyślnie-będąc wybrankiem Nike,co wiąże się z możliwością uwolnienia i zamknięcia na wieki Lokiego.
Winna,ze omal nie zginęła,winna,że naraziła przyjaciół,winna,że nie udało się jej pomścić śmierci matki...winna,ale całkiem niezamierzenie.
Czy może być jeszcze gorzej niż dotychczas?
Trudniej jeśli na jawie i we śnie prześladuje zniekształcone oblicze Lokiego?
Decyzje i konsekwencje.
Plany i zamiary.
Czerń,czerwień,chaos.
Niemały szok,jaki czeka was przy końcu.
Nie ma nic bardziej pokrzepiającego niż determinacja,wola walki,wiara w siłę i wsparcie przyjaciół.
Nie ma nic bardziej kleistego i mocniejszego do przytrzymania niż podnosząca się z upadku nadzieja,że zwycięstwo jest jak najbardziej w zasięgu rąk.
Nowa misja,nowe wytyczne,nowe ostateczne poszukiwania.
Nie jestem niewdzięcznicą ale już bardzo,ale to bardzo chciałabym aby sprawy jakie tłoczą się same z siebie naokoło Gwen zostały ostatecznie rozwiązane.
Chciałabym już zamknąć ostatnią część,połączyć wszystko co wiem i dać się odczuciom,które mnie ograną.
Gwen jest naprawdę fenomenem,bo pomimo tak dużej liczby niedociągnięć(tej serii daleko do doskonałości),i tych...
2014-04-30
Miałam kiedyś sen,tak po prostu pojawił się w mej głowie,pamiętam strach,panikę,ucieczkę i to pragnienie znalezienia dziury tak dużej żeby pomieściła nas wszystkich,a zarazem tak małej aby oni jej nie zauważyli.
Pamiętam zimny dreszcz na plecach kiedy byli tuż,tuż...zapach paniki i ludzkiego ciała wrzał w powietrzu,kroki nie milkły,płacz nie ustawał,szloch za zaciśniętych ust nie znikał.
W całej tej aranżowanej pogoni i ucieczce zapominało się o tym kim się jest,chociaż w tej chwili byliśmy-czymś.
Jak ochronić bliskich i wyjść z tego cało?
Gdzie się ukryć i jak przetrwać noc?
Burza w głowie,rozpędzona lawa myśli i wtedy rozumiałam co to jest szał krwi...odbijał się od ścian przeraźliwym wrzaskiem,brzmiał nadal w uszach po przebudzeniu...dopadł ją,jedną z tych kobiet,chyba już nawet nie uciekała,miała dość...w jednej sekundzie jej obcasy przestały wystukiwać ten morderczy bieg,i te inne kroki,spokojne i pozbawione niewinności...nie wiem czego się spodziewała dając się przystroić w elegancką sukienkę,zresztą wszystkie tak były ubrane,wszystkie te,które parę godzin temu mijałam w zadumie,jakby szykowały się na wystawny bal,jakby to była zabawa,jakby mogły powiedzieć stop,jakby nie były jak baranki ofiarne.
Czas i mrok zatarł wspomnienia snu,ale nigdy nie zapomnę odgłosów towarzyszących tej pogodni i tej chwili ciszy przed jej krzykiem...
Szał krwi nie odbijał się w echu jej pełnego rezygnacji wrzasku,żeby ją w końcu zabij,trwał nadal z każdym gwałtownym odgłosem uderzeń ludzkiego ciała o biegnące naokoło rury.
Zasłoniłam uszy aby nie słyszeć z jaką gwałtownością traktował tę kobietę...będziemy następne,będziemy następne...i na tym skończył się ten koszmar.
Takie bzdety może wytworzyć tylko ludzka wyobraźnia,zalać twarz łzami i przyspieszyć już i tak galopujące serce.
Zapomniałam o tym,nie noszę pudełka ze złymi marami,ale "Polowanie"wydobyło to wspomnienie z odmętów mojej podświadomości.
Czy miałam z autorem ten sam sen?
Jeśli tak,to potraktował,nas czytelników bardzo łagodnie.
To w czym tkwiłam po zamknięciu oczu nie powstydziłby się najlepszy mistrz horrorów.
Więc czytałam sobie o świecie Gene i strzępki złych wspomnień pchały mi się do głowy...no pięknie,nie ma to jak przypomnieć sobie o czymś nie chcianym zapamiętania.
Dwie rzeczy mnie pocieszały,że za oknem świeci słońce,a Andrew Fukuda nie planuje pisać grozy.
"Polowanie"ma swoje straszniejsze wizje,ale nie pozbawia spokojnego snu.
Jest na wpół łagodną formą pokazania,że żądza krwi,nie jest czymś do opanowania.
Książka ma momenty mocniejsze i słabe,że nie wierzyłam,że o nich czytam...chociaż powinnam powiedzieć naiwne.
Świat jest dziwny,świadczy o tym historia Gene.
Ludzie to krwiożercze istoty z dziwnymi sztywnymi zachowaniami,a największym przysmakiem jest krew i ciało heperów,czyli nas.
Heperzy to wymarły gatunek,może gdzieś ukrywają się jakieś grupki,może Władca hoduje je dla siebie,może mogą żyć wśród "istot ludzkich".
Należy jedynie pamiętać o szeregu zasad...nie mrugać,nie okazywać emocji,żadnych gwałtownych ruchów,kichania,śmiechu,ślinić się można tylko na wzmiankę o heperze,rozbawienie okazuje się drapaniem nadgarstka,nie wydzielać zapachu,żadnych włosków na ciele.
Gene przestrzegał tych zasad całe swoje życie,przystosował się do nocnego egzystowania,myślała,że jest sam,myślał,że zakochał się w człowieku.
Wielkie łowy wszytko odkryły,nagą prawdę i prawdziwe pragnienie krwi.
Doprowadziły do pogłębienia wiedzy i utraty najważniejszego.
Nigdy nie zapomnij kim jesteś...
Ta książka pomimo kilku dziecinnych upadków,jest naprawdę,naprawdę dobra.
Może i nie jest to nic nadzwyczaj odkrywczego,jednak warto samemu spróbować i zdecydować,czy łapiecie się na tę historię,czy nie.
Miałam kiedyś sen,ten świat przypomniał mi o nim.
Miałam kiedyś sen,tak po prostu pojawił się w mej głowie,pamiętam strach,panikę,ucieczkę i to pragnienie znalezienia dziury tak dużej żeby pomieściła nas wszystkich,a zarazem tak małej aby oni jej nie zauważyli.
Pamiętam zimny dreszcz na plecach kiedy byli tuż,tuż...zapach paniki i ludzkiego ciała wrzał w powietrzu,kroki nie milkły,płacz nie ustawał,szloch za zaciśniętych...
Zdarzają się w życiu takie momenty,które swoim ciężarem naciskają,naciskają,aż przygniatają całkowicie do ziemi.
Co z tego,że matka jest totalną wariatką,nucącą wściekle swoje mroczne pieśni dla diabła?
Cóż z tego,że świat załamał się pod naporem anielskiej inwazji,i równowaga została całkowicie zachwiana?
Jakie znaczenie ma fakt,że słodka młodsza siostrzyczka stała się,stała się...choć jej oczy pozostały tak samo ludzkie i niewinne jak kiedyś?
I cóż z tego,że kolejna nieroztropna córa człowiecza wyparuje na ciemnym niebie swojego anioła,tylko z demonicznymi skrzydłami?
Cóż z tego,zapytam?
A raczej będę się bała otworzyć usta i skierować te wszystkie pytania do Penryn,w obawie,że jej niedowierzanie i rodzący się gniew zetrze mnie na proch.
Zapytajcie Penryn ile ma w sobie siły aby w końcu się nie poddać,nie upaść i nie zapłakać gorzko i żałośnie.
Kiedy wszyscy myślą,że twój duch dawno opuścił ciało,a ty nagle i niespodziewanie wracasz do żywych,nie możesz liczyć na spojrzenia pełne zaufania,zwłaszcza,że twoja matka,jest tym kim jest i zachowuje się,tak jak się zachowuje,a siostra jest poskładanym z nierównych szwów zlepkiem dawnej dziewczynki o ostrych metalicznych zębach.
Co tu dużo mówić świat Po pogubił się całkowicie,a cała ludzkość razem z nim.
Szalone anioły,szalona ich wizja zniszczenia;eksperymenty niegodne prawdziwego naukowca;jadowite skorpiony w ludzkiej powłoce;anioł,który łaknie zemsty i swoich śnieżnobiałych skrzydeł i cała masa okropności,które spotkacie biorąc się za tę książkę.
Niesamowicie niepowtarzalne.
Bolesna,niesprawiedliwa i autentyczna w swej nierealności.
Są dwa wyjścia - można ją albo pokochać z pierwszym wdechem,bądź trzymać się od niej z daleka z niesmaczną miną.
Zanim dostanę ostatnią część umrę na brak nowych,mrocznych wrażeń.
Chcę już! Chcę jak najszybciej! Natychmiast!
Ta książka nie zostawia pustki w sercu czytelnika,ona je wyrywa z piersi i zabiera ze sobą w nieznanym kierunku.
Zdarzają się w życiu takie momenty,które swoim ciężarem naciskają,naciskają,aż przygniatają całkowicie do ziemi.
więcej Pokaż mimo toCo z tego,że matka jest totalną wariatką,nucącą wściekle swoje mroczne pieśni dla diabła?
Cóż z tego,że świat załamał się pod naporem anielskiej inwazji,i równowaga została całkowicie zachwiana?
Jakie znaczenie ma fakt,że słodka młodsza siostrzyczka stała...