Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo przyjemna historia. Konkretna, bez zbędnego przedłużania. Ciekawe, różnorodne postacie oraz dialogi. Może nie jest to coś co zapamiętam na lata i będę regularnie wracał ale nie daje poczucia zmarnowanego czasu. A to już dużo. Do tej pory nie czytałem nic Ćwieka ale Panie Czarowne przekonały mnie by częściej sięgać po twórczość tego pisarza.

Bardzo przyjemna historia. Konkretna, bez zbędnego przedłużania. Ciekawe, różnorodne postacie oraz dialogi. Może nie jest to coś co zapamiętam na lata i będę regularnie wracał ale nie daje poczucia zmarnowanego czasu. A to już dużo. Do tej pory nie czytałem nic Ćwieka ale Panie Czarowne przekonały mnie by częściej sięgać po twórczość tego pisarza.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Satysfakcjonujące ale i zostawiające duże pole do dalszego rozwoju zakończenie świetnej trylogii. Lubię gdy pisarz nie ulega prostemu dzieleniu bohaterów na dobrych lub złych i tak jest tutaj. Każdy popełnia błędy, czasem zatraca się w mroku by później ocalić komuś życie. Czerń i biel zastępują odcienie szarości. Jasna granica zaciera się i zostają motywy z którymi można mniej lub bardziej się zgadzać. Na przestrzeni całej trylogii bardzo podobało mi się również zręczne żonglowanie pomiędzy powagą a humorem oraz bezwzględnością i brutalną wojną a szlachetnymi postawami. Mało jest książek, które robią to równie dobrze i zwykle występuje nadmiar lub niedobór któregoś elementu. Chętnie przeczytam kolejne powieści tego autora a to chyba najlepsza rekomendacja jaką można wystawić.

Satysfakcjonujące ale i zostawiające duże pole do dalszego rozwoju zakończenie świetnej trylogii. Lubię gdy pisarz nie ulega prostemu dzieleniu bohaterów na dobrych lub złych i tak jest tutaj. Każdy popełnia błędy, czasem zatraca się w mroku by później ocalić komuś życie. Czerń i biel zastępują odcienie szarości. Jasna granica zaciera się i zostają motywy z którymi można...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom bardziej przypadł mi do gustu. Było więcej humoru i ciekawych przemyśleń. Tutaj momentami miałem wrażenie, że autor jedynie chce się pochwalić jakim jest kozakiem w podrywaniu kobiet. Ocena była by niższa ale ratuje ją zakończenie. Nie prędko sięgnę po kolejny tom.

Pierwszy tom bardziej przypadł mi do gustu. Było więcej humoru i ciekawych przemyśleń. Tutaj momentami miałem wrażenie, że autor jedynie chce się pochwalić jakim jest kozakiem w podrywaniu kobiet. Ocena była by niższa ale ratuje ją zakończenie. Nie prędko sięgnę po kolejny tom.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie czekam już na kolejny tom Pieśni Lodu i Ognia. Zamiast tego wolę dostać kolejny tom Odrodzonego Królestwa.

Nie czekam już na kolejny tom Pieśni Lodu i Ognia. Zamiast tego wolę dostać kolejny tom Odrodzonego Królestwa.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pana Komudę znam ze zbioru opowiadań Czarna bandera przy którym miło spędziłem kilka godzin. Zrozumiałym więc jest, że otwierając Jaksę miałem już pewne, dość wysokie oczekiwania. Niestety nie zostały one spełnione. Styl pisania pozostał ten sam i tylko dlatego ocena nie jest niższa. Czuć w powietrzu ciężki klimat wojny i osaczenia. Bardzo wyraziście jest przedstawiony lud hungurów - dziki i barbarzyński w swych obyczajach. Świat więc tętni życiem i jest on wiarygodny. W czym więc problem? Tkwi on w Jaksie, którego jest wyjątkowo mało w całym tomie jak na tytułową postać. Pojawia się co jakiś czas by zniknąć na kilkadziesiąt stron. NIe buduje żadnej więzi z czytelnikiem i dla mnie było on postacią obojętną. Nie towarzyszyły mi żadne mocniejsze uczucia gdy groziła mu śmierć. Z całego wyłania się jego obraz tak typowy, że spokojnie można go pomylić z pierwszym lepszym zarośniętych chłopem z dowolnym żelastwem w ręku. Można oczywiście tłumaczyć, że to dopiero pierwszy tom i na więź przyjdzie czas a na początku musi zostać zawiązana intryga. Tylko tutaj brakuje nawet tego. Jest rozdział opisujący wydarzenia w pewnej wiosce. Nagle wpada tam Jaksa i koniecznie chce zabić jednego kmiotka a czytelnik nie ma pojęcia dlaczego. Później jego towarzysz wspomina ich wcześniejsze przygody i w tym momencie czułem się jakbym dostał od autora w pysk. Epickie przygody? Czemu więc o nich tylko dwa zdania a cały rozdział poświęcony jest na chłopa ratującego rannego żołnierza? W takie rozpisywanie na pomniejsze postacie można się bawić tworząc epicką powieść w stylu Pieśni Lodu i Ognia a to ewidentnie nie ten kaliber. Przeczytałem tydzień temu ale już nie pamiętam żadnej postaci. Końcówka jest teoretycznie emocjonująca i urywa się w momencie akcji. Jednak wiecie co? Kompletnie mnie nie interesuje co stało się dalej. Dziękuję, postoję. Życie jest zbyt krótkie a książek zbyt dużo by marnować czas na kolejny tom Jaksy.

Pana Komudę znam ze zbioru opowiadań Czarna bandera przy którym miło spędziłem kilka godzin. Zrozumiałym więc jest, że otwierając Jaksę miałem już pewne, dość wysokie oczekiwania. Niestety nie zostały one spełnione. Styl pisania pozostał ten sam i tylko dlatego ocena nie jest niższa. Czuć w powietrzu ciężki klimat wojny i osaczenia. Bardzo wyraziście jest przedstawiony lud...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przykład książki, która zaczyna się od mocnego uderzenia i napięcie stopniowo spada. Dużo walki i trzeba przyznać, że są całkiem nieźle opisane. Jest w nich dużo dynamiki. Niestety brakuje rozróżnienia w walce z kilkoma mało ważnymi przeciwnikami a finałowym starciem. Wszystko dzieje się w podobnym tempie i zawsze kończy się mniejszymi lub większymi (to częściej) obrażeniami bohatera. Brakuje poczucia wagi pojedynku. Najbardziej jednak zabrakło mi ciekawego rozwinięcia akcji i wyjścia poza schemat walka - lizanie ran - planowanie co dalej- walka. Ocena bardziej za styl pisarski autora niż za samą jakość powieści.

Przykład książki, która zaczyna się od mocnego uderzenia i napięcie stopniowo spada. Dużo walki i trzeba przyznać, że są całkiem nieźle opisane. Jest w nich dużo dynamiki. Niestety brakuje rozróżnienia w walce z kilkoma mało ważnymi przeciwnikami a finałowym starciem. Wszystko dzieje się w podobnym tempie i zawsze kończy się mniejszymi lub większymi (to częściej)...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to zwykle bywa ze zbiorami opowiadań, mam problem z wystawieniem oceny. Nie natknąłem się jeszcze na taki, gdzie wszystkie historie były by znakomite lub tragiczne. Tak samo jest tutaj. Choć na szczęście nie ma tu złych a są jedynie przeciętne. Całość jednak utrzymana jest w spójnym klimacie morskich awanturników, rumu i mrocznego fantasy. Pan Komuda pisze w bardzo efektowny sposób i świetnie udało się mu oddać ponury i brudny klimat pirackiego żywota. Może nie wszystko wyszło perfekcyjnie i jak pisałem kilka historii jest słabszych od reszty. Jednak jest to pierwsza książka tego autora, którą przeczytałem i spodobała mi się na tyle, że na pewno sięgnę po kolejne. A to chyba najlepsza rekomendacja jaką może dać autorowi czytelnik.

Jak to zwykle bywa ze zbiorami opowiadań, mam problem z wystawieniem oceny. Nie natknąłem się jeszcze na taki, gdzie wszystkie historie były by znakomite lub tragiczne. Tak samo jest tutaj. Choć na szczęście nie ma tu złych a są jedynie przeciętne. Całość jednak utrzymana jest w spójnym klimacie morskich awanturników, rumu i mrocznego fantasy. Pan Komuda pisze w bardzo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po opisie wydaje się dziwna i banalna. Nie dajcie się zwieść. To bardzo dobrze napisane opowiadania składające się w ciekawą całość. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Polecam serdecznie.

Po opisie wydaje się dziwna i banalna. Nie dajcie się zwieść. To bardzo dobrze napisane opowiadania składające się w ciekawą całość. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Polecam serdecznie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miło wrócić na pogranicze Imperium. Wspaniale zobaczyć starych znajomych na czele z moim ulubionym Laskolnykiem i jego chaadranem. Dzieje się u nich dużo choć akcja książki nie jest zbyt szybka. Czasem trafi się jakieś starcie ale nie ma tego dużo. Jest to tom o podróży i poszukiwaniu odpowiedzi na wiele nurtujących pytań. Ktoś mógłby pomyśleć, że po czterech tomach wszystko zostało już powiedziane. Nic bardziej mylnego. Szkoda tylko, że na kontynuację trzeba będzie poczekać.

Miło wrócić na pogranicze Imperium. Wspaniale zobaczyć starych znajomych na czele z moim ulubionym Laskolnykiem i jego chaadranem. Dzieje się u nich dużo choć akcja książki nie jest zbyt szybka. Czasem trafi się jakieś starcie ale nie ma tego dużo. Jest to tom o podróży i poszukiwaniu odpowiedzi na wiele nurtujących pytań. Ktoś mógłby pomyśleć, że po czterech tomach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna przygoda z twórczością Brandona Sandersona zakończona. Jest to trzecie uniwersum w twórczości tego pana, które mam przyjemność poznawać. Wcześniej było to "Archiwum burzowego światła" oraz "Elantris". Pisząc swoją opinię można tak na prawdę ją podstawić do każdego z tych światów i wszędzie będzie pasować. O każdym z nich można powiedzieć, że zawiera ciekawie wykreowaną krainę gdzie istnieje magia oraz uciskany lud, którego wyzwolenie jest kluczowe dla wprowadzenia zmian w porządku świata. Zauważyć można, że obowiązkowym elementem jest również młoda, zdolna dziewczyna z przeszłością, która początkowo niezbyt wierzy w swoje umiejętności. Niesamowite jest to, że mimo podobieństw, każde z tych miejsc jest jednocześnie tak odmienne. Na osobną uwagę zasługuje magia. W wielu książkach fantasy po prostu idzie sobie gościu i sypie piorunami z rękawa bez zastanowienia jak i dlaczego. Tutaj wszystko ma swoje prawa i ograniczenia. W każdym ze światów Sandersona magia funkcjonuje zupełnie inaczej i czapki z głów za tak odmienne, świeże podejście do niej. Jeśli komuś znudziło się klasyczne fantasy z oklepanymi schematami to tutaj dostanie nie powiew a huragan świeżości. Fanom "Archiwum burzowego światła" oraz "Elantris" również polecam. Poczują się tu jak w domu po generalnym remoncie. Niby meble zmienione, ściany przemalowane a i tak człowiek czuje, że jest u siebie.

Kolejna przygoda z twórczością Brandona Sandersona zakończona. Jest to trzecie uniwersum w twórczości tego pana, które mam przyjemność poznawać. Wcześniej było to "Archiwum burzowego światła" oraz "Elantris". Pisząc swoją opinię można tak na prawdę ją podstawić do każdego z tych światów i wszędzie będzie pasować. O każdym z nich można powiedzieć, że zawiera ciekawie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po niezbyt wciągającym drugim tomie, gdzie nagle bohater staje się swojego rodzaju Indianą Jonesem z przyszłości, tutaj następuje powrót do tego co najlepsze było w pierwszej częśći. Ciekawa intryga trzymająca w napięciu od początku. Niespodziewane zwroty akcji, nagłe walki i zgony niczym u Tarantino. Czego zabrakło? Dobrego finału. Cała treść jest przyjemna w odbiorze ale odniosłem wrażenie, że autor ma problem z finałami i nie do końca wie co che zrobić w momencie gdy główny bohater staje do ostatecznego starcia. Przez to nieco niższa ocena, która w innym wypadku była by pewnie o przynajmniej dwie gwiazdki wyższa. Tak czy inaczej nie żałuję czasu, który poświęciłem Zbudzonym Furiom.

Po niezbyt wciągającym drugim tomie, gdzie nagle bohater staje się swojego rodzaju Indianą Jonesem z przyszłości, tutaj następuje powrót do tego co najlepsze było w pierwszej częśći. Ciekawa intryga trzymająca w napięciu od początku. Niespodziewane zwroty akcji, nagłe walki i zgony niczym u Tarantino. Czego zabrakło? Dobrego finału. Cała treść jest przyjemna w odbiorze ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to zwykle bywa ze zbiorami opowiadań, bardzo trudno je ocenić. Nigdy nie ma tak, że uwielbia się wszystkie piosenki lubianego zespołu czy wszystkie obrazy umiłowanego malarza. Zawsze jedne są lepsze i gorsze. Jedne z miejsca stają się ulubione i chce się do nich wracać jak najczęściej podczas gdy o innych zaraz się zapomina. Tak samo jest tutaj. Jedne historie są lepsze inne gorsze. Osobiście nie lubię opowiadań, które są niczym film włączony w losowym momencie i wyłączony po kilku minutach. Denerwują mnie takie opowiadania u Kinga i denerwują i tutaj. Chociaż jest kilka dobrych trwających stronę gdzie mimo zakończenia, historia nadal snuje się gdzieś w podświadomości. W całym zbiorze czuć jednak niesamowity styl Gaimana. To jak potrafi do prostych scen z codziennego życia wpleść nutkę fantazji jest nie do podrobienia. Nie wiem jak on to robi. Niby bohater siedzi przy stoliku i pije kawę a czytelnik ma wrażenie, że przemierza niesamowitą, magiczna krainę. Ocenił bym ten zbiór niżej gdyby nie napisał go Gaiman. Nie potrafię jednak oprzeć się jego niesamowitym wizjom.

Jak to zwykle bywa ze zbiorami opowiadań, bardzo trudno je ocenić. Nigdy nie ma tak, że uwielbia się wszystkie piosenki lubianego zespołu czy wszystkie obrazy umiłowanego malarza. Zawsze jedne są lepsze i gorsze. Jedne z miejsca stają się ulubione i chce się do nich wracać jak najczęściej podczas gdy o innych zaraz się zapomina. Tak samo jest tutaj. Jedne historie są lepsze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy nie sądziłem, że powieść fantasy w której przez większość treści nie ma żadnej walki a magia to tylko teoria, może być tak fascynująca. W wypadku innej książki pewnie bym stwierdził - nuda. Tutaj jednak nie jest to wada. Najważniejsze wydarzenia odbywają się w rozmowach i rozważaniach bohaterów. Jedynie ostatnie kilka rozdziałów jest bardziej dynamicznych. Sanderson zrobił to znowu (choć chyba raczej po raz pierwszy bo jeśli się nie mylę to Elantris było przed Archiwum Burzowego Światła i Z mgły zrodzonym), pokazał coś nowego w temacie mocno wyeksploatowanej magii. Polecam każdemu. Nie ma takiej drugiej książki.

Nigdy nie sądziłem, że powieść fantasy w której przez większość treści nie ma żadnej walki a magia to tylko teoria, może być tak fascynująca. W wypadku innej książki pewnie bym stwierdził - nuda. Tutaj jednak nie jest to wada. Najważniejsze wydarzenia odbywają się w rozmowach i rozważaniach bohaterów. Jedynie ostatnie kilka rozdziałów jest bardziej dynamicznych. Sanderson...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ten tom jest dla sagi Archiwum Burzowego światła tym czym dla Pieśni Lodu i Ognia jest Uczta Dla Wron. Odpoczynkiem po bitwie, lizaniem ran, przegrupowywaniem sił i planowaniem kolejnych działań. Jest tutaj mniej akcji a więcej odkrywania tajemnic, polityki i filozoficznych wywodów bohaterów. Czy więc jest nudno? Momentami tak ale burza (a raczej arcyburza)wisi w powietrzu i zapewne w kolejnym tomie mało będzie czasu by usiąść przy stole i w spokoju napić się wina.

Ten tom jest dla sagi Archiwum Burzowego światła tym czym dla Pieśni Lodu i Ognia jest Uczta Dla Wron. Odpoczynkiem po bitwie, lizaniem ran, przegrupowywaniem sił i planowaniem kolejnych działań. Jest tutaj mniej akcji a więcej odkrywania tajemnic, polityki i filozoficznych wywodów bohaterów. Czy więc jest nudno? Momentami tak ale burza (a raczej arcyburza)wisi w powietrzu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uff, w końcu skończyłem kontynuację książki "Modyfikowany Węgiel". Choć słowo kontynuacja nasuwa skojarzenie z dalszym ciągiem historii, kolejnym etapem przygody. Tutaj co prawda bohaterem nadal jest Takeshi Kovac ale poza krótkimi zdaniami brakuje odniesień do wydarzeń z poprzedniego tomu. Nowa powłoka, nowy świat, nowa intryga. Wszystko zrobiło się bardziej globalne. Wielkie wojny między korporacjami i myślenie o rozwoju z perspektywy całego gatunku ludzkiego. Podobały mi się najbardziej właśnie te przemyślenia na temat postępu cywilizacyjnego i miejsca człowieka we wszechświecie jakie autor zawarł w dialogach między bohaterami. Bo trzeba wam wiedzieć, że gadania jest tu niesamowicie dużo. Lwią część książki stanowi oczekiwanie i towarzyszące temu rozmowy. A to na dostawę uzbrojenia, a to na złożenie jakiejś maszyny. Wiadomo, elementy takie budują poczucie więzi z bohaterami i pozwalają ich bliżej poznać ale tutaj jest tego za dużo. Postacie są niby dobrze nakreślona i można się utożsamić z ich motywami ale niekiedy ich zachowania trudno było mi zrozumieć. Nie będę tu leciał nazwiskami żeby nie popsuć komuś czytania ale przykładowo osoba, która ma na sumieniu kilka/kilkanaście morderstw z zimną krwią potrafi robić o to wyrzutu drugiemu człowiekowi. Ok, w prawdziwym życiu ludziom zdarza się wytykać drzazgę a u siebie nie widzieć belki (czy jak to szło) ale tutaj trochę widać przesadę z tym. Trochę też przez całe czytanie ciężko było mi wczuć się w cel do jakiego dążyli bohaterowie. Nie jestem w stanie określić z czego to wynikało. Może właśnie z tego wspomnianego wcześniej rozbijania na kilkurozdziałowe oczekiwanie na to aż coś się wydarzy? W pierwszej części jakoś cała intryga i motywy Takeshiego były dla mnie bardziej spójne i logiczne. Tutaj ulegało to zatarciu. Tym bardziej więc może dziwić fakt, że czekam niecierpliwie na premierę kolejnego tomu (stare wydanie ma zbyt paskudne okładki by się nim interesować). Krótko podsumowując. Czy warto przeczytać? To zależy czego się oczekuje. Jeśli pierwszy tom kogoś znudził to tutaj nie ma czego szukać. Jeśli ktoś lubi książki z dużą ilością debat na temat moralności i różnych filozoficzno- egzystencjalnych rozważań to "Upadłe Anioły" powinny się mu spodobać. Ja zatrzymałem się gdzieś po środku. Książka ma dobre momenty ale chwilami mocno mnie nudziła. Po prostu po świetnym pierwszym tomie tutaj oczekiwałem czegoś więcej.

Uff, w końcu skończyłem kontynuację książki "Modyfikowany Węgiel". Choć słowo kontynuacja nasuwa skojarzenie z dalszym ciągiem historii, kolejnym etapem przygody. Tutaj co prawda bohaterem nadal jest Takeshi Kovac ale poza krótkimi zdaniami brakuje odniesień do wydarzeń z poprzedniego tomu. Nowa powłoka, nowy świat, nowa intryga. Wszystko zrobiło się bardziej globalne....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ta jest dla mnie przełomowa z kilku powodów.
Po pierwsze jest pierwszą cyberpunkową powieścią jaką przeczytałem w życiu. Wcześniej gatunek ten kojarzyłem z filmów jak Bladerunner czy gry Deus Ex. Jednak książek o tej tematyce konsekwentnie unikałem, woląc poświęcać czas na walki ze smokami w średniowiecznym fantasy.
Po drugie przekonała mnie do książek pisanych z perspektywy pierwszej osoby. Wcześniej element ten wzbudzał we mnie niechęć (poza wyjątkami jak Pan Lodowego Ogrodu- gdzie pojawiał się w niektórych rozdziałach jednak nie była tak napisana cała saga- czy w opowiadaniach Roberta Howarda).
Przyznam się też, że najpierw obejrzałem serial powstały na jej motywach gdyż nie byłem świadom istnienia książki. Serial się mi spodobał więc postanowiłem przeczytać.
Była to bardzo dobra decyzja. W serialu nie podobały mi się niektóre wątki (najbardziej ten z siostrą Kovaca) i były sceny na których brew wędrowała w górę. Książka jest pozbawiona wszystkich błędów i słabości adaptacji. Cała historia jest lepiej zarysowana, główny bohater lepiej nakreślony i wszystkie postacie mają konkretniejsze motywy działań. Jedyne co czasem mogło męczyć to za dużo gadania gdy czekałem na jakąś intensywną akcję. To jednak mały problem bo po za tym czyta się wspaniale. Wiedząc, że dopiero za miesiąc będę mógł kupić drugą część (nie chcę starego wydania, które ma paskudne okładki), zmuszałem się do powolnego czytania by starczyła na dłużej.
Bardzo przyjemne i odświeżające doznanie po latach poświęconych wyłącznie średniowiecznemu fantasy. Polecam nawet tym których nie interesuje cyberpunk. Na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie, jeśli nawet nie ciekawą historię, to masę powodów do przemyśleń w temacie co tak na prawdę kształtuje człowieka i gdzie jest granica której nie powinniśmy przekraczać.

Książka ta jest dla mnie przełomowa z kilku powodów.
Po pierwsze jest pierwszą cyberpunkową powieścią jaką przeczytałem w życiu. Wcześniej gatunek ten kojarzyłem z filmów jak Bladerunner czy gry Deus Ex. Jednak książek o tej tematyce konsekwentnie unikałem, woląc poświęcać czas na walki ze smokami w średniowiecznym fantasy.
Po drugie przekonała mnie do książek pisanych z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Dzikie karty Edward Bryant, Michael Cassutt, George R.R. Martin, John Jackson Miller, Lewis Shiner, Melinda M. Snodgrass, Hunter S. Thompson, Carrie Vaughn, Howard Waldrop, Walter Jon Williams, Tom Wolfe, Roger Zelazny
Ocena 6,5
Dzikie karty Edward Bryant, Mich...

Na półkach:

To trochę tacy X-Meni w książkowym wydaniu bez łysego na wózku i jego przyjaciela, który chce rozwalić wszystkich. Poza tym podobnie- każdy ma inną moc, jedni są ładni inni brzydcy i jedni nie lubią drugich. Różnicą jest natomiast źródło mutacji i to, że nie każdy nią objęty może zostać superbohaterem lub super złoczyńcą bo w wielu wypadkach zmiany są niepraktyczne.To właśnie o ludziach w tym typie najlepiej się tutaj czyta. Nie o gościu, który sypie piorunami z rękawa a o ludziach, którym ciężko odnaleźć się w nowej sytuacji. Ogólnie co do frajdy z czytania nie mam zastrzeżeń. Jak to zwykle bywa w zbiorach opowiadań jedne są gorsze inne lepsze.Zgrabnie czasem przeplatają się losy bohaterów różnych opowiadań. Raz ktoś jest głównym bohaterem a dwa opowiadania później wpada tylko się przywitać lub inny bohater czyta o jego dokonaniach w gazecie. Takie rzeczy ładnie budują wiarygodność tego świata i budują poczucie, że zeszli ze sceny to nie czekają za by odegrać swoją rolę tylko gdzieś tam żyją i działają. Śmieszy mnie tylko umieszczenie na okładce jedynie Georga Martina co mogło by sugerować, że jest autorem całej książki a nie jednego opowiadania i szczerze mówiąc wcale nie najlepszego. Zwłaszcza jeśli brać pod uwagę, że w kolejce do ukończenia czekają Wichry Zimy.Było całkiem przyjemnie ale trochę minie zanim sięgnę po Wieżę Asów.

To trochę tacy X-Meni w książkowym wydaniu bez łysego na wózku i jego przyjaciela, który chce rozwalić wszystkich. Poza tym podobnie- każdy ma inną moc, jedni są ładni inni brzydcy i jedni nie lubią drugich. Różnicą jest natomiast źródło mutacji i to, że nie każdy nią objęty może zostać superbohaterem lub super złoczyńcą bo w wielu wypadkach zmiany są niepraktyczne.To...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uff... wreszcie przeczytałem. Piszę to z ulgą spowodowaną ciągłym natykaniem się na ten tytuł w internecie i strachem przed spojlerami. Przeczytałem ale mam problem z ocenieniem. Jak King pisze, każdy widzi. Czyta się go szybko i przyjemnie. Po Rolandzie spodziewałem się... sam nie wiem czego się spodziewałem. Westernu z czasów świetności Sergia Leone, przeniesionego na papier? Może ale raczej nie. Jest to dla mnie dziwna książka. Nie przypomina za bardzo innych, które czytałem do tej pory. Czy to dobrze? Sam nie wiem. Ważne, że na pewno przeczytam tą sagę do końca. Brawo panie King, tym razem zatrzymał mnie pan na dłużej.

Uff... wreszcie przeczytałem. Piszę to z ulgą spowodowaną ciągłym natykaniem się na ten tytuł w internecie i strachem przed spojlerami. Przeczytałem ale mam problem z ocenieniem. Jak King pisze, każdy widzi. Czyta się go szybko i przyjemnie. Po Rolandzie spodziewałem się... sam nie wiem czego się spodziewałem. Westernu z czasów świetności Sergia Leone, przeniesionego na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabawne jak to czasem bywa z książkami. Kupuję jakąś, którą od dawna bardzo chcę przeczytać a tu okazuje się, że oczekiwania przerosły rzeczywistość. W tym wypadku było odwrotnie. Na Amerykańskich Bogów trafiłem w bibliotece i z braku ciekawszych propozycji, zabrałem do domu. Nie oczekiwałem zbyt wiele a tu proszę. Okazała się być jedną z najlepszych książek jakie w moim krótkim życiu przeczytałem. Po prostu zagrało tu wszystko. Ameryka bardzo mi przypomina tą, z historii Kinga. Wolę ją jednak w wydaniu Gaimana. Przede wszystkim nie przytłacza, ma dobrze nakreślonych bohaterów, którzy (co coraz rzadziej spotykane) nie denerwują z czasem. No i daje dużo do myślenia w kwestii wiary, źródeł religii oraz pochodzenia wszelakich bogów. Jak dla mnie mistrzostwo świata. Pozostaje tylko żal, że już nigdy nie przeczytam jej po raz pierwszy.

Zabawne jak to czasem bywa z książkami. Kupuję jakąś, którą od dawna bardzo chcę przeczytać a tu okazuje się, że oczekiwania przerosły rzeczywistość. W tym wypadku było odwrotnie. Na Amerykańskich Bogów trafiłem w bibliotece i z braku ciekawszych propozycji, zabrałem do domu. Nie oczekiwałem zbyt wiele a tu proszę. Okazała się być jedną z najlepszych książek jakie w moim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To taka uboższa Gra o Tron. Historia skupia się na wędrownym rycerzy Dunku i jego giermku Jaju. Nie ma tu więc rozbudowanej, wielowątkowej intrygi z podziałem na bohaterów i akty. Mimo to pojawia się dużo elementów typowych dla Martina jak heraldyka i uczta zakrapiana winem i piwem. Rozmachem opowiadania nie dorównują oczywiście historii z Pieśni Lodu i Ognia ale czyta się je przyjemnie. Odbiór nieco popsuł mi tyko główny bohater- Dunk. Oczywiście jest to sympatyczna postać ale jest nudny przez swoją rycerskość i bezgraniczną uczciwość. Martin przyzwyczaił mnie do bohaterów wielowymiarowych, bardziej szarych niż czarno-białych. Tutaj ewidentnie dostajemy postać białą. Ok, niech sobie będzie błędnym rycerzem ale chciałbym żeby czasem wypełzło z niego gorsze oblicze. Tak się niestety nie stało, a szkoda bo opowiadania tylko by na tym zyskały. Podsumowując, fan Gry o Tron na pewno Rycerza Siedmiu Królestw łyknie i będzie wniebowzięty czytając o postaciach żyjących zanim pewna jasnowłosa dama zrodziła się w burzy. Również tym którzy nie znają za dobrze najważniejszej sagi Martina powinno się tu spodobać. Jest to po prostu solidny rejestr kilku lat z życia wędrownego rycerza. Mi tam więcej do szczęścia nie potrzeba. No, może tylko żeby wreszcie kolejna część Pieśni Lodu i Ognia została wydana.

To taka uboższa Gra o Tron. Historia skupia się na wędrownym rycerzy Dunku i jego giermku Jaju. Nie ma tu więc rozbudowanej, wielowątkowej intrygi z podziałem na bohaterów i akty. Mimo to pojawia się dużo elementów typowych dla Martina jak heraldyka i uczta zakrapiana winem i piwem. Rozmachem opowiadania nie dorównują oczywiście historii z Pieśni Lodu i Ognia ale czyta się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to