-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2016
2017-06-30
Chociaż DRESZCZ, czyli Departament Rozwoju Eksperymentów, ma dobre intencje, w kwestii wynalezienia leku na pożogę, nie można im ufać! Nie po tym, co Thomas i jego przyjaciele przeszli. Nie zapominając przy tym, o niekonwencjonalnych praktykach eksperymentowania na nastolatkach.
Początek zaczyna się dosyć klaustrofobicznie. Thomas zamknięty jest w pomieszczeniu przez trzy tygodnie, bez żadnych rozrywek, łóżka czy możliwości umycia się. Przez całą dobę, pali się żarówka, świecąca jaskrawym światłem. Dla tych co czytali orwellowski "Rok 1984", brzmi znajomo co?
Kiedy w końcu zostaje wypuszczony przez DRESZCZ, on wraz z przyjaciółmi udaje się do Denver, jednej z nielicznych istniejących metropolii na świecie, by połączyć się ze zwalczającą DRESZCZ, organizacją zwaną "Prawym Ramieniem".
Niestety co jest świetne, musi się skończyć. W tej części bohaterowie, aby pokonać DRESZCZ, muszą stanąć przed trudnymi wyborami. Sprzymierzyć się z dawnymi wrogami i postawić ponad przyjaźń, walkę o ocalenie ludzkości. Zaznaczam, że do tej książki trzeba się psychicznie przygotować, bo za pierwszym razem, mnie osobiście dobiła. Za sprawą jednej ze scen, która wycisnęła ze mnie wszystkie łzy.
Chociaż DRESZCZ, czyli Departament Rozwoju Eksperymentów, ma dobre intencje, w kwestii wynalezienia leku na pożogę, nie można im ufać! Nie po tym, co Thomas i jego przyjaciele przeszli. Nie zapominając przy tym, o niekonwencjonalnych praktykach eksperymentowania na nastolatkach.
Początek zaczyna się dosyć klaustrofobicznie. Thomas zamknięty jest w pomieszczeniu przez trzy...
2017-06-30
Wydawać się mogło, że gehenna więźniów labiryntu się skończy. Niestety tak nie jest! Thomas, Newt, Teresa, Minho i inni, zostają przetransportowani helikopterem, do tajemniczego budynku. Okazuję się, że Ziemia została prawie zniszczona, w skutek rozbłysków słonecznych, a ludzkość jest dziesiątkowana przez pandemię pożogi, która zmienia ludzi w szaleńców. "Streferzy" na miejscu, zostają poinstruowani, przez tajemniczego naukowca do przejścia przez pogorzelisko, w ramach następnej próby. Rozpoczyna się ciąg dalszy śledztwa, na czym polegają te próby, i jakie są intencje Departamentu Rozwoju Eksperymentów, znanego jako DRESZCZ.
Wydaję mi się, że ta część pod względem akcji jest ciekawsza od poprzedniej. Bohaterowi wyciągnięci z labiryntu są zdani na siebie, pośrodku pustyni, która niegdyś była Stanami Zjednoczonymi. Po drodze czyhają na nich nowe zagrożenia. Również nowi bohaterowie, którzy odegrają ważną rolę w powieści. Jednym z plusów, książki są wysoko rozbudowane portrety psychologiczne postaci, zwłaszcza Newta, intrygująca fabuła, no i prostota językowa, jaką stosuje autor. Wiadomo teraz, dlaczego tak szybko można się wciągnąć i ją przeczytać. ;)
Wydawać się mogło, że gehenna więźniów labiryntu się skończy. Niestety tak nie jest! Thomas, Newt, Teresa, Minho i inni, zostają przetransportowani helikopterem, do tajemniczego budynku. Okazuję się, że Ziemia została prawie zniszczona, w skutek rozbłysków słonecznych, a ludzkość jest dziesiątkowana przez pandemię pożogi, która zmienia ludzi w szaleńców....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-30
Wyobraźcie sobie, że budzicie się w windzie, zdezorientowani, a jedyne co sobie przypominacie, to własne imię. W końcu widzicie światło, na końcu tunelu. Tam wita was grupa nastoletnich chłopców, zamieszkująca teren zieleni, zwanym "strefą". Strefę otacza wielki mur, porośnięty bluszczem. Z biegiem czasu okazuję się, że ten mur to ogromny labirynt. Mieszkańcy "strefy" od dwóch lat próbują znaleźć wyjście, nie wiedząc jak tu trafili. Nie jest to takie proste. Pośród fundamentów murów, rodem z średniowiecznego lochu, przemierzają podobne do owadów roboty, zwane "buldożercami". Próba ucieczki windą kończy się śmiercią. Z czasem chłopcy akceptują swój stan bytu. Żyją z tego co sami wyhodują, albo żywność przysyłają im "twórcy", czyli ci, którzy ich tam wysłali i stale obserwują.
Klimat, którego nie powstydziłby się sam George Orwell, prawda?
Ale nie jest to scenariusz, na spin - off kultowego już "Roku 1984", w którym Ministerstwo Miłości, prowadzi eksperymenty na przeciwnikach politycznych. Bo to jest "Więzień Labiryntu"! Bestseller Jamesa Dashnera.
Książka opowiada o Thomasie, który zostaje zesłany w tajemniczych okolicznościach do Labiryntu. Przerażony na początku, szybko odnajduje się wśród rówieśników, a z niektórymi się zaprzyjaźnia. Staję się pełnoprawnym "streferem". Sielanka kończy się, kiedy do Labiryntu zostaje zesłana dziewczyna, a wraz z nią winda, źródło zaopatrzenia "strefy" przestaje działać. Wnet Thomas i przyjaciele, postanawiają działać, by wyjaśnić kto ich zesłał. Ale muszą się zmierzyć z potęgą technologii, oraz zagrożeniami od wewnątrz.
O książce dowiedziałem się, za sprawą głośnego filmu, o tym samym tytule. Zaintrygowany, postanowiłem zakupić książkę. Jestem w szoku, że w przeciągu zaledwie kilku dni przeczytałem całą. Jeśli lubicie książki, w klimacie sci - fi, musicie ją przeczytać! ;)
Wyobraźcie sobie, że budzicie się w windzie, zdezorientowani, a jedyne co sobie przypominacie, to własne imię. W końcu widzicie światło, na końcu tunelu. Tam wita was grupa nastoletnich chłopców, zamieszkująca teren zieleni, zwanym "strefą". Strefę otacza wielki mur, porośnięty bluszczem. Z biegiem czasu okazuję się, że ten mur to ogromny labirynt. Mieszkańcy...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-16
Nowa nadzieja polskiej historii?
I tak oto Elżbieta Cherezińska zabiera nas do drugiej części "Odrodzonego Królestwa".
Po tragicznych wydarzeniach w Rogóźnie, w wyniku, których zginął król Przemysł II, w Polsce wybucha chaos. Władysław Łokietek, następca zamordowanego Króla, traci Pomorze Wschodnie. Książę Głogowa Henryk, wysuwa roszczenia do Wielkopolski, a Król czeski Vacłav II Przemyślida, wyrusza do Krakowa odebrać tron polski. Osaczony Książę Łokietek, ucieka z kraju, jednak nie jest sam. Wciąż ma w Europie potężnych przyjaciół, którzy pomogą mu dokończyć, rozpoczętą przez Przemysła i arcybiskupa Jakuba ideę zjednoczonego Królestwa Polskiego.
Sam się interesuje średniowieczną historią Europy. I z bólem serca muszę przyznać, że chodząc do szkoły, rzadko kiedy lubiłem lekcje historii. Omawiając materiał o średniowiecznej historii Polski, i w ogóle Europy, nasuwa mi się tu monotonne wkuwanie dat historycznych, bez żadnych ciekawostek, czy czynników, które utożsamiłyby nas z daną epoką. Nawet przyczyn wygnania Łokietka z kraju materiał nie podawał. Kiedy przychodziło co do czego, to smęcenie o kolejnych klęskach, tragediach i męczeństwie Polaków w czasach zaborów, II wojny światowej i komunizmu. Pomijając, prawie całkowicie pozytywne, ciekawe aspekty naszej historii.
W tej sprawie uważam, że dorobek Cherezińskiej to nowa nadzieja dla polskiej historii. Ukazująca barwne przygody przyszłego króla Władysława Łokietka, arcybiskupa Jakuba Świnki, Vacłava II i tak dalej, bez żadnego mitologizowania. Dzięki czemu każdy z nas, może się z nimi utożsamiać. Oprócz wyżej wymienionych, na horyzoncie pojawiają się nowe postacie jak Jadwiga Bolesławówna, wójt Albert, Leszek Inowrocławski, biskup Jan Muskata, czy syn Vacława II, Vacław III. Każdy z nich zagra ważną rolę w całej historii.
Ciekawszą rzeczą w całej powieści, jest pomysł na odrobinę słowiańszczyzny, w postaci wyznawców Trzygłowa, z którymi się, odwieczny wróg Polaków, Krzyżacy bez powodzenia zmagają. To tylko dodaje klimatu książce.
Pomimo dużej szczegółowości w treści, naprawdę fajnie się czyta. Momentami książka trzyma w napięciu, nawet lepiej! Wciska w fotel. Oczywiście nie będę spoilerował.
Może by tak, zacząć masową promocję trylogii? Zwłaszcza w szkołach? Mam nadzieję, że się kiedyś uda! Póki co... Witajcie w średniowiecznej Polsce! :)
Nowa nadzieja polskiej historii?
I tak oto Elżbieta Cherezińska zabiera nas do drugiej części "Odrodzonego Królestwa".
Po tragicznych wydarzeniach w Rogóźnie, w wyniku, których zginął król Przemysł II, w Polsce wybucha chaos. Władysław Łokietek, następca zamordowanego Króla, traci Pomorze Wschodnie. Książę Głogowa Henryk, wysuwa roszczenia do Wielkopolski, a Król czeski...
2015
Z całym szacunkiem. Szacunek dla ofiar reżimów się niewątpliwie należy, oraz potępienie ich oprawców. Jednak sądzę, że zbytnie koncentrowanie się na odgrzebywaniu przeszłości, a także na tragediach narodowych również nie popłaca. To tyczy się również książki.
Z całym szacunkiem. Szacunek dla ofiar reżimów się niewątpliwie należy, oraz potępienie ich oprawców. Jednak sądzę, że zbytnie koncentrowanie się na odgrzebywaniu przeszłości, a także na tragediach narodowych również nie popłaca. To tyczy się również książki.
Pokaż mimo to2017-12-24
Opowieść Charlesa Dickensa to arcydzieło, fenomen, który nie ma sobie równych. Co roku w pierwszy dzień grudnia, biorę z półki książkę, w jednym celu. Aby pogrążyć się w niej i dostrzec w niej magię świąt Bożego Narodzenia.
Akcja toczy się w grudniu, w roku 1842 w Londynie. Trwa ponoć złota era Imperium Brytyjskiego, zwana "epoką wiktoriańską". Tymczasem w przeludnionym Londynie tysiące ludzi żyje w ubóstwie, bez środków do życia, albo przynajmniej ledwie wiążą koniec z końcem. Główny bohater Ebenezer Scrooge, jest postacią co najmniej tragiczną, której współczucie naprawdę się należy. W dzieciństwie najpierw matkę stracił, po czym ojciec go odrzucił, odsyłając do sierocińca. Kiedy wydawać się można było, że wszystko wróci do normy, najpierw umiera jego siostra, w której, u jedynej miał oparcie, a na koniec porzuca go ukochana. Scrooge targany wewnętrznymi rozterkami i przykrymi przeżyciami traci zaufanie do rzeczywistości i zamyka się w swoim świecie. W świecie, w którym jest człowiekiem ponurym, skąpym, nie lubiącym ludzi, w tym własnego siostrzeńca. Szczególnie nienawidzi świąt, drażnią go życzenia, kolędy, wszechobecny nastrój świąteczny, no i ludzie skrzywdzeni przez los. Kiedy wszyscy świętują, on woli swoją jedyną odskocznię, czyli liczenie pieniędzy, studiowanie ksiąg rachunkowych i zarządzanie wraz ze swoim jedynym przyjacielem Marleyem firmy, udzielającej pożyczek na procent. Pewnej wigilii Scrooge przechodzi niezwykłą przemianę. W noc wigilijną odwiedzają go cztery duchy, nieżyjącego od siedmiu lat Marleya, Duch przeszłych świąt, Duch teraźniejszych świąt i Duch przyszłych świąt. Sprawiają, że Scrooge postanawia wziąć się w garść i odmienić swoje życie, oraz naprawić błędy z przeszłości.
Chociaż kilkakrotnie przeczytałem wyżej wymienioną opowieść, to z każdym nadejściem okresu świątecznego czuję, jakbym czytał ją pierwszy raz. Nikomu nie zabraniam czytania książek bez względu na porę roku, ale "Opowieść Wigilijną", zdecydowanie polecam przeczytać w grudniu. Wnet poczuć można jej klimat i uświadomić sobie wiele rzeczy. Każdy z nas może być takim Ebenezerem Scroogem, który przeżywa rozterki, ale musi wiedzieć, że skupiając się wyłącznie na nich, nic dobrego z tego nie wyniknie. Musi iść na przód i być pozytywnie nastawiony do świata, nie tylko w święta, ale codziennie przez cały rok.
Opowieść Charlesa Dickensa to arcydzieło, fenomen, który nie ma sobie równych. Co roku w pierwszy dzień grudnia, biorę z półki książkę, w jednym celu. Aby pogrążyć się w niej i dostrzec w niej magię świąt Bożego Narodzenia.
Akcja toczy się w grudniu, w roku 1842 w Londynie. Trwa ponoć złota era Imperium Brytyjskiego, zwana "epoką wiktoriańską". Tymczasem w przeludnionym...
2010
Jedna z nielicznych komedii, jaką przeczytałem w życiu. W barwny i zabawny sposób Fredro ukazał realia XVIII wiecznej Rzeczpospolitej szlacheckiej. Już sceny kłótni i sporu o słynny mur spowodują uśmiech na twarzy czytelnika. ;)
Jedna z nielicznych komedii, jaką przeczytałem w życiu. W barwny i zabawny sposób Fredro ukazał realia XVIII wiecznej Rzeczpospolitej szlacheckiej. Już sceny kłótni i sporu o słynny mur spowodują uśmiech na twarzy czytelnika. ;)
Pokaż mimo to2013
Trzeba się z czasem przełamać, ale przede wszystkim dojrzeć do tej lektury. Wnet docenimy jej piękno i odrzucimy przekonanie z czasów gimnazjum, że dzieło Mickiewicza to nuda.
Trzeba się z czasem przełamać, ale przede wszystkim dojrzeć do tej lektury. Wnet docenimy jej piękno i odrzucimy przekonanie z czasów gimnazjum, że dzieło Mickiewicza to nuda.
Pokaż mimo to2018-09-20
Już jakiś czas temu przymierzałem się do przeczytania tej ciekawej lektury. Będąc w bibliotece, w końcu taka okazja się natrafiła i jestem mile zaskoczony. Od małego uwielbiam książki fantasy w stylu tolkienowskim i po latach siedzenia w twórczości Tolkiena, Martina, Sapkowskiego, czy Wegnera, przyszedł czas na powiew świeżości w postaci Paoliniego! Niesamowite, że w wieku piętnastu lat, można stworzyć coś równie porywającego.
Alagaesio! Witaj w gronie Śródziemia, Westeros i Meekhanu!
Już jakiś czas temu przymierzałem się do przeczytania tej ciekawej lektury. Będąc w bibliotece, w końcu taka okazja się natrafiła i jestem mile zaskoczony. Od małego uwielbiam książki fantasy w stylu tolkienowskim i po latach siedzenia w twórczości Tolkiena, Martina, Sapkowskiego, czy Wegnera, przyszedł czas na powiew świeżości w postaci Paoliniego! Niesamowite, że w wieku...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-22
"Nowy Wspaniały Świat", jest drugą po "1984" antyutopią jaką przeczytałem. Jestem pod wielkim wrażeniem, że ktoś kto napisał tą książkę w latach trzydziestych ubiegłego wieku, ustanowił w niej dużą aktualność.
Akcja w świecie Aldousa Huxleya, dzieje się w futurystycznym Londynie w roku 2541. W mieście wybudowane są nowoczesne wieżowce, dorównujące tym z Dubaju, ludzie poruszają się samochodami podobnymi do tych, z filmu "Powrót do przyszłości", w kosmosie latają statki kosmiczne i wszyscy są szczęśliwi. Wszystko fajnie, wszystko Okej. Jednak, nie zupełnie. Jest to świat, w którym nie ma krajów. Jest jedna Republika Świata, gdzie nie ma rodziny, a przyszłe pokolenia produkowane są w laboratoriach, a w imię "szczęśliwości" szprycuje się ich narkotykiem somą, który służy do tłumienia ludzkich uczuć. Z biegiem lat stają się pozbawionymi uczuć robotami, którzy pod względem wyglądu, ubioru i zachowań mają być identyczni. Jak głosi dewiza Republiki Świata "Wspólność, Identyczność, Stabilność".
Kolejną przerażającą rzeczą w książce, są narzędzia systemu do kontrolowania obywateli. Książki, wszelka literatura, w tym religia są uznawane za przeżytek. Wszelka wiedza jest zarezerwowana tylko dla uprzywilejowanych. Dla mas wiedzę, zastąpiono prymitywną rozrywką, konsumpcjonizmem i rozwiązłością seksualną. Technologia natomiast, służy do kontrolowania ich życia w niemal każdej dziedzinie. Społeczności wierne staremu porządkowi, są postrzegani jako "dzikusy" i żyją w zamkniętych społecznościach zwanymi "rezerwatami".
Dzikusy tak zwane, w przeciwieństwie do obywateli Republiki Świata, wierzą w Boga, czytają książki, w sposób naturalny się rozmnażają i posługują się wieloma językami, uznanymi w RŚ za wymarłe. W RŚ jedynym bogiem jest Ford, od czasów którego liczy się lata. Dla RŚ obecnie jest 632 rok ery Forda.
Bardzo szybko udało mi się książkę przeczytać. Ponieważ interesuję się życiem społecznym i obserwuję min. innymi dzisiejszą telewizję, internet, zachowania ludzi na ulicach, to wszystko wydaje mi się dosyć znajome z książki.
Wyścig szczurów, przeświadczenie sporej części ludzi, że kupując więcej uczyni ich lepszymi, raz po raz wychodzą co nowe leki, suplementy diety na "depresje", a ludzie się tym szprycują, zamiłowanie do kiczu i tandety w muzyce i w telewizji. Patrz prymitywne paradokumenty, muzyka niskich lotów, łącznie z filmami. A będąc pewnego razu w rzymskim metrze, byłem w wagonie jedyną osobą czytającą, bo wszyscy byli wpatrzeni w smartphony i to zupełnie bez celu.
Bardzo polecam ją przeczytać. Jeśli nikt na to, się nie zdecyduję, wyrządzi krzywdę autorowi nie tylko dlatego, że w ten sposób nie doceni się Jego twórczości, ale dlatego, ponieważ zignoruję przestrogę dla przyszłych pokoleń.
Zawsze chciałem, żeby był świat bez wad, bez zła, gdzie wszyscy są szczęśliwi. A okazuję się, że to również nie prowadzi do niczego dobrego. Wszystko trzeba wypośrodkować. Jeśli ludzie okażą się mądrzejsi, obyśmy nigdy nie żyli w czasach podobnych do tych z książki.
"Nowy Wspaniały Świat", jest drugą po "1984" antyutopią jaką przeczytałem. Jestem pod wielkim wrażeniem, że ktoś kto napisał tą książkę w latach trzydziestych ubiegłego wieku, ustanowił w niej dużą aktualność.
Akcja w świecie Aldousa Huxleya, dzieje się w futurystycznym Londynie w roku 2541. W mieście wybudowane są nowoczesne wieżowce, dorównujące tym z Dubaju, ludzie...
Ponad pół roku temu, kiedy były święta dostałem tę książkę w prezencie gwiazdkowym. Już ze względu na przeważające, pozytywne recenzje byłem zainteresowany kupnem tej wspaniałej książki. Zwłaszcza, że uwielbiam literaturę historyczną, z którą pierwszy raz miałem styczność półtora roku temu, a konkretnie z trylogią "Królów Przeklętych" francuskiego pisarza Mauryce Druona (przez G.R.R Martina nazywana "prawdziwą" Grą o Tron). W przeciągu pół roku przeczytałem I tom dwukrotnie i czy rzeczywiście zasługuje na miano Polskiej "Gry o Tron"?
Otóż pewna mała uwaga! Martinowska "Pieśń Lodu i Ognia" i "Odrodzone Królestwo" Elżbiety Cherezińskiej to zupełnie inne światy mimo, że w tej drugiej wyżej wymienionej, pojawiają się szczątkowe elementy fantasy. Świat Martina to świat zmyślony, czyli w pełni fantasy, a świat Cherezińskiej jest prawdziwy, w którym akcja konkretnie dzieje się w Europie Środkowej. Jeżeli miałbym szukać porównań to bardziej w kierunku Polskiej "Trylogii Arturiańskiej", w której mamy walki o władzę, rozbitą na małe królestwa dzisiejszą Wielką Brytanię, nawiązania do legend i niektóre elementy magiczne. Żebym się nie rozpisywał, przejdźmy do fabuły:
Akcja toczy się w drugiej połowie XIII wieku w średniowiecznej Polsce. Od ponad stu lat trwa okres zwany rozbiciem dzielnicowym. Niegdysiejsze Królestwo Polskie jest podzielone na wiele księstw, w których skłóceni książęta Piastowscy walczą między sobą o władzę, a obcy zza Odry, południa i wschodu tylko czyhają, żeby ukraść po kawałku dawne Królestwo, a głęboko w lasach i puszczach do życia budzą się starzy Bogowie. W pewnym młodzieńcu, księciu Starszej Polski Przemyśle II rodzi się idea zjednoczenia skłóconych księstw w jedno królestwo. Pomagają mu w tym arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, oraz przyszły Król Polski Władysław Łokietek. Okazuję się, że to nie będzie takie proste, gdyż część książąt uparcie dąży do swoich ambicji, a za granicami czają się wrogowie.
Bardzo mnie cieszy to, że ktoś poruszył w książce mało znaną nam historię dziejów Polski, zwłaszcza, że dzisiejsza polityka historyczna, również w szkołach pozostawia wiele do życzenia. Młodzież jest zanudzana martyrologią narodu Polskiego, a zamiast nauczania o sukcesach i zwycięstwach, mamy smętne wspominki o klęskach i tragediach narodowych. Gdyby dla odmiany wprowadzić ją w obieg obowiązkowych lektur, nie miałbym nic przeciwko. Książkę czyta się wręcz świetnie, wciąga czytelnika, momentami bawi, podoba mi się również zabieg podobny do sagi martinowskiej polegający na tym, że każdy rozdział dzieje się z perspektywy danej postaci, dzięki czemu zapamiętywanie imion bohaterów i wielu momentów fabuły jest proste. Już na pierwszych stronach autorka serwuje nam epickie sceny batalistyczne. Nie mogę się doczekać kiedy zabiorę się za II tom ;)
Ponad pół roku temu, kiedy były święta dostałem tę książkę w prezencie gwiazdkowym. Już ze względu na przeważające, pozytywne recenzje byłem zainteresowany kupnem tej wspaniałej książki. Zwłaszcza, że uwielbiam literaturę historyczną, z którą pierwszy raz miałem styczność półtora roku temu, a konkretnie z trylogią "Królów Przeklętych" francuskiego pisarza Mauryce Druona...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04
I tom "Królów Przeklętych" Maurice Druona jest pierwszą powieścią historyczną osadzoną na średniowiecznych realiach jaką w życiu przeczytałem. Pierwszy raz dowiedziałem się o niej czytając sagę fantasy "Pieśń Lodu i Ognia" Georga R.R. Martina który, w wywiadach wielokrotnie podkreślał wpływ twórczości Druona na swoją. Więc zainteresowany na początku, marca tego roku zakupiłem I tom i zacząłem czytać. Przyznam że, na początku trochę się bałem tej książki że, będzie dla mnie za ciężka i tak dalej ale nie potrzebnie. Już za pierwszym tchem przeczytałem około dwustu stron, pochłonęła mnie tak że, nie miałem większych trudności z zapamiętywaniem imion postaci oraz różnych wątków fabularnych, miejsc a uwierzcie nie łatwo jest zapamiętać tyle szczegółów z takiej "cegły".
Akcja fabularna pierwszej części dzieje się w latach 1307 do 1316 roku i skupia się na trzech ważnych rodach królewskich Francuskich Kapetyngach i Walezjuszach oraz na Angielskich Plantagentach. Ukazuje takie wydarzenia jak spalenie wielkiego mistrza templariuszy Jakuba de Molay na stosie, likwidację zakonu templariuszy, śmierć Króla Filipa IV Pięknego która, dała początek upadkowi rodu Kapetyngów czy, śmierć papieża Klemensa V która, zapoczątkowała najdłuższe konklawe w historii trwające ponad dwa lata. Poza znanymi z historii postaciami jak Król Filip IV Piękny, jego syn Król Ludwik X Kłótnik, czy Król Anglii Edward II syn Króla Edwarda I Długonogiego (Ci co oglądali "Braveheart Waleczne Serce" na pewno skojarzą tą postać) mamy tu szereg najrozmaitszych postaci które, powszechnie są mało znane a odegrały dużą rolę w biegu wydarzeń jak Robert de Artois który, walczy ze swoją ciotką Hrabiną Mahut o prawo do Burgundii, mściwa Hrabina Mahut par Francji która, nie cofnie się przed niczym żeby, z zemsty za uwięzienie córek wprowadzić polityczny zamęt we Francji i poza nią, Wilhelm de Nogare doradca Króla Filipa IV Pięknego współodpowiedzialny za zniszczenie templariuszy i wiele innych. Nie brak tu również historii miłosnych i życia religijno-obyczajowego mieszkańców ówczesnej Europy.
Na okładce widnieje zdanie od samego Georga R.R. Martina "To jest prawdziwa Gra o Tron". I zgadzam się z nim w stu procentach intrygi, walka o władzę i spiski, a także pozytywne aspekty jak honor, przyjaźń, miłość to wszystko sprawia że, fantastyczna "Pieśń Lodu i Ognia" i historyczni "Królowie Przeklęci" mają ze sobą wiele wspólnego. Zarówno miłośnik historii i fantasy powinien się zainteresować tą powieścią i gwarantuję że, zainwestowane na jeden tom pięćdziesiąt złotych nie będą pieniędzmi wyrzuconymi w błoto.
I tom "Królów Przeklętych" Maurice Druona jest pierwszą powieścią historyczną osadzoną na średniowiecznych realiach jaką w życiu przeczytałem. Pierwszy raz dowiedziałem się o niej czytając sagę fantasy "Pieśń Lodu i Ognia" Georga R.R. Martina który, w wywiadach wielokrotnie podkreślał wpływ twórczości Druona na swoją. Więc zainteresowany na początku, marca tego roku...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11
Bardzo ciekawa książka, zawierająca informacje, oraz ciekawostki o których, nie dowiesz się ze szkolnych podręczników. Nie brakuję w niej również wiele barwnych elementów które, wskazują na optymizm i duże poczucie humoru autora mające na celu wywołanie zainteresowania i dotarcie do czytelników młodszego pokolenia które, niestety w dużej części kojarzy historię z wbijaniem na ocenę dat historycznych w szkole na pamięć tylko po to, żeby były lepsze statystyki w dzienniku i, żeby te zapamiętane daty po jakimś czasie "przeminęły z wiatrem". W tym celu autor wielokrotnie nawiązuje, bądź przywołuje różne teksty kultury, popkultury, filmy, seriale jak "Wikingowie", czy pewien zabawny cytat ze "Świętego Graala" Monty Pythona. Już sama ciekawostka o tym że, Książę Mieszko i jego tytułowy syn zawierali sojusze z prawdopodobnymi, skandynawskimi potomkami Ragnara Lothbroka powinna nie tyle zainteresować co, zaintrygować fanów "Wikingów" i zachęcić do przeczytania tejże książki. Poza znanymi już od czasów szkoły podstawowej wydarzeniami takimi jak, Chrzest Polski, Zjazd Gnieźnieński, czy Koronacja Chrobrego tu jest opisany każdy szczegół na temat dzieciństwa Chrobrego, wychowaniem na dworze Świętego Cesarstwa Rzymskiego, przejęciu władzy w Polsce, pozbyciu się rywali i wszystkie stoczone bitwy z Czechami, Niemcami, Prusami czy, Rusinami.
Oby coraz było więcej takich autorów i takich książek :)
Bardzo ciekawa książka, zawierająca informacje, oraz ciekawostki o których, nie dowiesz się ze szkolnych podręczników. Nie brakuję w niej również wiele barwnych elementów które, wskazują na optymizm i duże poczucie humoru autora mające na celu wywołanie zainteresowania i dotarcie do czytelników młodszego pokolenia które, niestety w dużej części kojarzy historię z wbijaniem...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-03
Bardzo barwnie opisana historia osadzona w alternatywnym renesansie z barwnymi postaciami, zdarzeniami i nie rzadko zabawnymi dialogami. Jednym z najlepszych elementów książki jest pomysłowość Autorki i sposób na opowiedzenie całej historii takie jak choćby wprowadzenie rodzimych religii do znanego nam świata zastępując chrześcijaństwo, oraz wprowadzając do alternatywnej Europy świat magii. Również bardzo miło jest czytać wydarzenia fabularne dziejące w Lublinie i w Zamościu tym bardziej, że sam pochodzę z tych rejonów za co Bardzo Dziękuję Autorce :)
Zarówno miłośnik historii, muzyki z dawnych czasów, fan fantastyki, rodzimowierca znajdzie coś dla siebie w tej niezwykle wciągającej książce :)
Bardzo barwnie opisana historia osadzona w alternatywnym renesansie z barwnymi postaciami, zdarzeniami i nie rzadko zabawnymi dialogami. Jednym z najlepszych elementów książki jest pomysłowość Autorki i sposób na opowiedzenie całej historii takie jak choćby wprowadzenie rodzimych religii do znanego nam świata zastępując chrześcijaństwo, oraz wprowadzając do alternatywnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02
Oto kolejne spotkanie z naszymi bohaterami żyjącymi w niezwykłym świecie Georga R.R Marina, których losy śledzimy z zapartym tchem. Nigdy jeszcze nie czytałem książki, w której z łatwością przychodziło mi zapamiętywanie imion bohaterów, nawet tych z dalszego planu, miejscowości, krain i różnych scen akcji. Być może "Pieśń Lodu i Ognia" nie jest grzeczną powieścią fantasy dla dzieci biorąc pod uwagę niektóre sceny seksu, okrucieństwa i tak dalej. Znaleźli się również tacy hejterzy, którzy zarzucali książce demoralizację chociaż sami nigdy nie czytali książek. Warto podkreślić, że świat w książce to świat jaki my znamy, w którym portrety psychologiczne naszych bohaterów są jak najbardziej ludzkie, posiadają cechy zarówno pozytywne i negatywne, no może niektórzy są całkowicie zepsuci. Ukazuję również znane od wieków waśnie na szczeblach władz i nieświadomości zagrożeń od zewnątrz. Dla mnie jest również zbiorem pozytywnych wartości jak honor, rodzina, przyjaźń, poświęcenie mimo, że w trakcie fabuły od czasu do czasu zostają one wystawione na próbę. Polecam warto :)
Oto kolejne spotkanie z naszymi bohaterami żyjącymi w niezwykłym świecie Georga R.R Marina, których losy śledzimy z zapartym tchem. Nigdy jeszcze nie czytałem książki, w której z łatwością przychodziło mi zapamiętywanie imion bohaterów, nawet tych z dalszego planu, miejscowości, krain i różnych scen akcji. Być może "Pieśń Lodu i Ognia" nie jest grzeczną powieścią fantasy...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-27
Legendy o królu Arturze i o rycerzach okrągłego stołu znam właściwie od dzieciństwa kiedy to rodzice przed snem czytali mi "Legendy Rycerskie" dla najmłodszych, w których jest zawarta opowieść o "Królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu", oraz opowieść o "Galahadzie". Od małego jestem zafascynowany średniowieczem, rycerzami, królami, zamkami. Lecz od kilku lat moje fascynacje wypłynęły na głębsze wody i niedawno sięgnąłem po I tom najnowszego wydania "Trylogii Arturiańskiej" Bernarda Cornwella. Akcja rozgrywa się we wczesnym średniowieczu na przełomie V i VI wieku. Brytanię zalewają wewnętrzne podziały, oraz najazdy Saksonów. Stary król Dumnonii Uther Pendragon umiera zostawiając świeżo narodzonego wnuka i następce tronu Mordreda. Zaczyna się walka o tron, w której możni są w stanie zrobić wszystko dla chęci władzy nawet w czasach najazdów. Dla mnie miłośnika prozy Georga R.R Martina ten wątek jest mi dobrze znany. Autor do swojej powieści wprowadza bardzo wiele barwnych postaci zarówno te, które znam jak Artur, Lancelot, Galahad, Ginewra, Uther Pendragon, Morgana, no i oczywiście Merlin. Również te mi nie znane jak Derfel jeden z wojowników Artura, oraz narrator powieści, biskup Sansum o nieco wybujałym ego, Agrykolę, naczelnego wodza Gwentu, Owaina, czempiona Uthera i mógłbym wymieniać w nieskończoność.
Treść nie jest jakoś skomplikowana, bardzo łatwo się czyta, co sprawia, że czytelnik już po kilku stronach lektury zostanie przez książkę wchłonięty. Akcja potrafi trzymać w napięciu, świetnie opisane sceny walk, momentami nawet potrafi rozbawić. Dodam jeszcze, że w książce są opisane wspomnienia narratora Derfela, które czytając możemy się poczuć jak bezpośredni uczestnicy wydarzeń opisanych w książce. Nie pominę oczywiście niezwykłego klimatu fabuły i tajemniczości oplatanej magią. Niedługo wyjdzie kolejne wydanie cyklu "Trylogii", a zima coraz bliżej. Myślę, że książka ta idealnie nadaje się do tego aby czytać ją zimą. Dla mnie zima ma w sobie coś niezwykłego, magicznego, coś takiego, że czytelnik potrafi się jeszcze bardziej wgłębić w niezwykły świat takich książek.
Legendy o królu Arturze i o rycerzach okrągłego stołu znam właściwie od dzieciństwa kiedy to rodzice przed snem czytali mi "Legendy Rycerskie" dla najmłodszych, w których jest zawarta opowieść o "Królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu", oraz opowieść o "Galahadzie". Od małego jestem zafascynowany średniowieczem, rycerzami, królami, zamkami. Lecz od kilku lat moje...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-23
O historii Geralda Kingslanda, oraz Lucy Irvine dowiedziałem się przypadkowo siedem lat temu kiedy przeglądając filmweb natrafiłem na angielskojęzyczny film reżyserii Nicolasa Roega pod tytułem "Castaway". Całkiem niedawno po raz kolejny postanowiłem zainteresować się ich historią i zamówić egzemplarz książki "Rozbitkowie", która obecnie jest niezwykle rzadka w obiegu.
Dzisiejsze książki o podróżach pełnią bardzo często rolę dziennika, a "Rozbitkowie" niewątpliwie zaliczają się do tego. Przedstawia relację 25 letniej urzędniczki z Londynu Lucy Irvine z rocznego pobytu na bezludnej wyspie Tuin położonej w Cieśninie Torresa pomiędzy Australią a Papuą i Nową Gwineą razem z 50 letnim pisarzem i dziennikarzem Geraldem Kingslandem, który postanowił zostać współczesnym Robinsonem Crusoe i umieścić w gazecie ogłoszenie, że poszukuję kobiety, która chętnie spędziłaby z nim rok na bezludnej wyspie. Czytając tę książkę można by się poczuć jakby naprawdę jest się uczestnikiem wydarzeń na wyspie. Opisuję życie codzienne na wyspie, skąd brali pożywienie, zagrożenia wynikające z tropikalnego klimatu, oraz przybywania w dziczy prawie bez nowoczesnych środków medycznych i tak dalej. Również ukazuję relację dwójki ludzi, którzy ogromnie się różnili pod wieloma względami, o ich wzajemnych konfliktach, przyjaźni, współpracy i radzenia sobie z kłopotami. Dla ciekawych świata książka obrazuję również kulturę i zwyczaje wyspiarzy zamieszkujących okolice Tuin.
Polecam tym co interesują się podróżami, oraz tym, którzy marzą o pobycie w tropikach ;)
O historii Geralda Kingslanda, oraz Lucy Irvine dowiedziałem się przypadkowo siedem lat temu kiedy przeglądając filmweb natrafiłem na angielskojęzyczny film reżyserii Nicolasa Roega pod tytułem "Castaway". Całkiem niedawno po raz kolejny postanowiłem zainteresować się ich historią i zamówić egzemplarz książki "Rozbitkowie", która obecnie jest niezwykle rzadka w obiegu....
więcej mniej Pokaż mimo to2016
Książka ta zasługuję niewątpliwie na określenie "Martinowski Silmarillion". Przepiękne ilustrację, świetnie opisane wydarzenia historyczne przed akcją z "Pieśni Lodu i Ognia", pochodzenie największych i tych mniejszych rodów Westeros. Również potrafi być intrygująca kiedy poruszane są wątki niezbadanych kontynentów jak Sothoryos. Stanowi doskonały prolog dla miłośników twórczości Georga R.R Martina ;)
Książka ta zasługuję niewątpliwie na określenie "Martinowski Silmarillion". Przepiękne ilustrację, świetnie opisane wydarzenia historyczne przed akcją z "Pieśni Lodu i Ognia", pochodzenie największych i tych mniejszych rodów Westeros. Również potrafi być intrygująca kiedy poruszane są wątki niezbadanych kontynentów jak Sothoryos. Stanowi doskonały prolog dla miłośników...
więcej mniej Pokaż mimo toŚwietna książka. Niby mitologia, a czyta się ją jak powieść fantasy. W sam raz dla tych co interesują się starymi wierzeniami nordyckimi ;)
Świetna książka. Niby mitologia, a czyta się ją jak powieść fantasy. W sam raz dla tych co interesują się starymi wierzeniami nordyckimi ;)
Pokaż mimo to
Kiedyś dostałem I tom na urodziny i po jego przeczytaniu stwierdziłem, że raczej nie będę jej kontynuował. Dlaczego?
Od dziecka, od czasów kiedy przeczytałem po raz pierwszy "Hobbita" lubię literaturę fantasy. Pozycja którą opiniuję, może i miała duży potencjał, ale dla mnie w przeciwieństwie do uniwersum Tolkiena, Martina, Sapkowskiego, Paoliniego, Dębskiego jest dosyć przegadana, chaotyczna (za dużo opisów) i ogólnie nie wciągnęła mnie. To nie moja bajka.
Oczywiście jako, że cieszy się pozytywnymi opiniami ja je szanuję. A książkę przekazałem dla miejskiej biblioteki.
Kiedyś dostałem I tom na urodziny i po jego przeczytaniu stwierdziłem, że raczej nie będę jej kontynuował. Dlaczego?
więcej Pokaż mimo toOd dziecka, od czasów kiedy przeczytałem po raz pierwszy "Hobbita" lubię literaturę fantasy. Pozycja którą opiniuję, może i miała duży potencjał, ale dla mnie w przeciwieństwie do uniwersum Tolkiena, Martina, Sapkowskiego, Paoliniego, Dębskiego jest dosyć...