Opinie użytkownika
Taka całkiem niedzisiejsza powieść. Nie co do pomysłu, bo to już w literaturze było, tylko co do wykonania. Pani Autorka jest nieprawdopodobną szczególarą, ale szczególarą nie bezmyślną, lecz wyrachowaną a w zasadzie mistrzowską. Bo do szczegółu ma zmysł fantastyczny, a co więcej, używa go do budowania klimatu każdej opowieści o życiu, które składają się na fabułę i...
więcej Pokaż mimo to
Dziwne, panie, dziwne. Saunders teoretycznie ma wszystko, co potrzeba, żeby nie uprawiać poletka z banałem – wiek, różniste doświadczenie (czyli ma z czego pisać, nie musi bezmyślnie przetwarzać schematów ani wymyślać literatury na nowo), aliści rezultat potyczek ze słowem mnie kompletnie nie przekonuje.
Ten zbiór opowiadań przypomina samochód wystawowy z niesamowitym car...
Przepiękny przykład choroby trawiącej rynek wydawniczy. Jak się kupiło prawa i wydało książkę, to koniecznie trzeba wtłoczyć ją do szufladki gatunkowej, bo durnego czytelnika trzeba czymś zwabić, a jeszcze durniejszy księgarz czy bibliotekarz nie będzie wiedział, w jaką półkę dzieło upchnąć. Stąd blurby, polecajki i slogany, mocniej jeszcze dociskające „gatunkoizm”.
A...
Będzie krótko, bo nie ma się nad czym rozwodzić. Paradoksalnie, w globalnym świecie można zrobić karierę na lokalności. O ile jest ona chociaż odrobinę egzotyczna, a zestaw poruszanej tematyki ma walor uniwersalny, możliwy do odczytania pod każdą szerokością geograficzną. Przydałaby się jeszcze jedna cecha, lecz ta dla wydawnictw jest wtórna i niespecjalnie ważna. Żeby,...
więcej Pokaż mimo toToż to żaden kryminał, horror, żadna fantastyka. To jest, drodzy państwo, najczystszej wody snuj. Czyli takie coś, co łazi w te i wewte, coś by chciało, ale nie za bardzo, coś by mogło, ale nie za mocno mu się chce, a w ogóle to po co się gdzieś spieszyć, jeszcze się czytelnik zdyszy. Snuj zazwyczaj ma wadę, gdyż jest ciężki i powoduje zmęczenie bicepsów i ścięgien przy...
więcej Pokaż mimo toOżeż, jak pięknie Pani Pisarka zadbała o sposobność do wygłoszenia przez starego Janusza ze skwarkami na wąsach soczystego expose. Rzecz będzie się tyczyć poprzeczki wydawniczej i niedojrzałości pisarskiej. Diabli wiedzą czemu wydawnictwa postanowiły ścigać się na sensacyjność, aktualność i wybuchowość z kinem i grami komputerowymi. Dzięki temu z marketingowym przytupem...
więcej Pokaż mimo toPrzypadki chodzą po ludziach. Książki też. Leżała sobie na krześle w pewnej górskiej chałupie no to przeczytałem. Nie mając oczywiście pojęcia kim jest autor, a także że mam do czynienia z czymś w rodzaju spin offu do zupełnie innej powieści Raspaila. Której zresztą pewnie nie przeczytam, chyba, że znów stanę na jej drodze, gdy będzie w ruchu. Nieledwie broszurka, "Król zza...
więcej Pokaż mimo to
Jak nie lubić takiej książki? Jak nie lubić takiego autora?
Z ogromną przyjemnością zarejestrowałem dezynwolturę, z jaką Vikram Chandra pokazał, że w pompie ma wszystkie reguły rządzące fabrykami bestsellerów. Normalnie anarchista, postawa bliska sercu memu.
Zacznijmy od tego, że redaktorzy w wydawnictwach zajmują się głównie wycinaniem, żeby uzyskać zwięzłość. Lata...
Taka ładna książeczka. Przyjemnie ją wziąć do ręki, uwodzi ładnym papierem i takimiż ilustracjami. Tak wygląda wzorcowe kuszenie przez szatana.
Będzie się czepiał, na pewno będzie się czepiał.
No pewnie, że będzie. Ważne, z jakich pozycji. Otóż bowiem, w przeciwieństwie do Autora, ewidentnego apostoła jednej, jedynej wiary, zatem zaprzysięgłego wroga każdej innej, uważam,...
Czasem się zbłądzi. Czytanie ma swoją jasną stronę, gdy się nie możesz oderwać od książki, gdy w głowie kręci ci się karuzela postaci i wydarzeń wyssanych z zadrukowanych kartek. Jest też ciemna strona mocy, brzydkie zaułki słowa drukowanego, gdy do ręki skrada się rzeźniczy nóż albo siekiera, by przy ich pomocy zemścić się na producencie chłamu rozpościerającego się przed...
więcej Pokaż mimo to
Gdyby stworzyć muzeum gromadzące najlepsze okazy w najróżniejszych kategoriach, „Instytut” mógłby zostać wzorcowym, platynowym przedstawicielem gatunku „rozrywka pur”. U czytelnika: zero wątpliwości, zero wzniosłych myśli, pociąg fabuły rozpędza się gładko i zasuwa, napędzany jedyną myślą. Mianowicie – kiedy uzdolniony gówniarz nakopie Systemowi? I jak?
Przewidywalność nie...
Wady.
Powieść jest o rodzinie, a jakże, żydowskiej. Wada jest łatwa do wytłumaczenia. Ameryka to kraj, gdzie każdy (poza Indianami) jest skądś. I na ogół wie, skąd. Dla nas to egzotyka, bo Amerykanie mają do prześledzenia – w najgorszym razie – jakieś dwieście lat z okładem własnego drzewa genealogicznego, my całe wieki. Stąd u nich mnóstwo książek z rysem, nazwijmy to,...
Ameryka początek dwudziestego wieku... E tam, do bani z takim początkiem recenzji. Nic, kompletnie nic nie wniósłby do opinii o książce Dennisa Lehana.
A więc inaczej: Polska, koniec drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Literatura gatunkowa obumiera, nieliczne ciekawe dzieła przysypane zostały masową konfekcją, pisaną przez słabo płatnych wyrobników na żołdzie...
Rzeczą historyka jest badać historię. Ma ta nauka zestaw pewnych reguł, które, choć nie dorównują precyzją tym z nauk ścisłych i wciąż są dyskutowane, to jednak dają jakieś zunifikowane podejście do przedmiotu badań. Rzeczą historyka jest sprawozdawanie ze swoich badań. Teoretycznie w sprawozdawaniu też powinien trzymać się pewnych reguł, jednak dopuszczalna jest – ku...
więcej Pokaż mimo toEch, Lem... Nie wszystko z dorobku wielkiego pisarza – tak, powtórzę raz jeszcze, WIELKIEGO PISARZA – przetrwało próbę czasu, ale utwory z tak zwanego „złotego” okresu, od „Dialogów” do „Kataru”, mimo nieco anachronicznego nazewnictwa wytworów techniki, obroniły się (tak samo, jak autobiograficzne „Szpital przemienienia” i „Wysoki zamek”) i na zawsze zostaną w kanonie...
więcej Pokaż mimo toOldskul. Takie fajne słowo, okrąglutkie, ryjek trzeba zrobić. Dlatego mam sentyment do dzieł, które można określić jako oldskulowe. Nie – że zabytkowe, archaiczne, starodawne. Tylko napisane tak, jak dzisiaj mało kto pisze, a mimo zanurzenia w swojej epoce i jej realiach, nadal przemawiające do czytelnika. Oldskul oldskulowi nierówny, w przypadku Wędziagolskiego mamy do...
więcej Pokaż mimo toŁał. Łał. A co tam, jeszcze raz – łał! Dałem wyraz swojemu entuzjazmowi, lecz w przeciwieństwie do większości PT czytelników nie dotyczy on nadzwyczajnych wartości książki, a raczej zdolności analityczno -kulinarnych Terry'ego Hayesa. Rozebrał mianowicie najbardziej spektakularne dzieła z gatunku „sensacja”, wyodrębnił wszystkie stosowane w nich chwyty fabularne i...
więcej Pokaż mimo toPrześladują mnie wyobrażenie świata jako postaci w berecie. W sumie bez żadnego powodu, tylko dlatego, żeby móc powiedzieć, iż pod tym beretem świat ma nieźle zryte. Zupełnie dobrym przykładem zrycia wydają się „Zapiski podglądacza”. Jeśli ktoś dał się zwieść dobremu opisowi na okładkach, a książki nie kupił, spieszę donieść, że można lepiej wydać cztery dychy. Eksperyment,...
więcej Pokaż mimo toJak to się mówi, składając życzenia? „Zdrowia, zdrowia – i jeszcze raz zdrowia!” Zwłaszcza tym starszym. I to są mądre życzenia, bezwzględnie. Nie tylko dlatego, że może boleć, że można stracić sprawność i komfort życia. Głównie dlatego, że ze wszystkich komplikacji życiowych, w jakie można popaść, wejście w żywszą (nomen omen) relację ze służbą zdrowia grozi najbardziej...
więcej Pokaż mimo to
Kruczyńskiemu zostało coś z myśliwskiej pasji. Lubi sobie mianowicie dalej postrzelać, tyle, że tym razem w kolano.
Ta książka ma dwie odsłony. Jedna jest dobrze skonstruowana i więcej niż dobrze napisana. Opis dziecięcego i młodzieńczego wsiąkania w łowiectwo i w wędkarstwo chwyta za serce, widzi się krajobrazy, snujące się poranne mgły, czuje zapach lasu, śródleśnych łąk...