rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Debiutancka książka Ingi Vesper „Bardzo długie popołudnie” to zdecydowanie pozycja dla osób, które w kryminałach nie przepadają za brutalnymi opisami zbrodni, lecz wolą zagłębić się w rozwiązywanie zagadki oraz szukanie odpowiedzi na pytania: kto? jak? i dlaczego?

Akcja dzieje się w amerykańskim miasteczku pod koniec lat 50 XX wieku. Pewnego popołudnia znika jedna z „żon Sunnylakes”. Tego samego dnia Ruby, ciemnoskóra kobieta zajmująca się sprzątaniem domów, widzi obcy samochód odjeżdżający sprzed domu państwa Haney. To także ona jako pierwsza odkrywa zniknięcie gospodyni. Czy murzynka może pomóc w odnalezieniu białej przyjaciółki? A może to ją policja obarczy całą winą?

Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona „Bardzo długim popołudniem”. Książka podzielona jest w taki sposób, iż aktualne wydarzenia, czyli m.in. przebieg śledztwa, obserwujemy wraz z Ruby bądź detektywem Mickiem Blankiem. Natomiast co jakiś czas pojawiają się rozdziały dotyczące przeszłości z perspektywy Joyce Haney. Dzięki nim czytelnik może wysuwać swoje tezy dotyczące zaginięcia kobiety. Warto jednak zaznaczyć, że to, co wydaje się oczywiste, nie musi być prawdziwe. Dopiero pod koniec udało mi się odgadnąć prawdę, chociaż gdy teraz się nad tym zastanawiam, to autorka dała już wcześniej kilka wskazówek, lecz ginęły one w innych, fałszywych tropach, co było interesującym zabiegiem pisarki.

Autorka dużo uwagi poświęciła także przedstawieniu sytuacji kobiet oraz osób ciemnoskórych w tamtym okresie. W tle głównych wydarzeń mamy opis warunków życia i pracy ludzi takich jak Ruby. Swoją rolę odgrywają także spotkania organizowane przez wcześniej wspomniane żony Sunnylakes. Podczas nich dyskutują o wychowaniu dzieci oraz umeblowaniu kuchni, ale poruszane są także ważniejsze tematy np. samorealizacja, spełnienie, wolność i niezależność

Jedyne, co nie daje mi spokoju to tytuł. Zwykle nawiązuje on do jakiegoś ważnego miejsca/wydarzenia z książki, lecz w tym przypadku nie mogę się dopatrzeć żadnego powiązanie. Trochę naciągając, mogłabym wywnioskować, że chodzi o popołudnie, podczas którego zaginęła Joyce, ale i to nie do końca mi pasuje

Podsumowując, uważam że „Bardzo długie popołudnie” do dobry debiut pani Vesper. Wszystko łączy się w całość, zakończenie nie jest oczywiste a opis standardów życia w latach 50 stanowi ciekawe urozmaicenie

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Słowne

Debiutancka książka Ingi Vesper „Bardzo długie popołudnie” to zdecydowanie pozycja dla osób, które w kryminałach nie przepadają za brutalnymi opisami zbrodni, lecz wolą zagłębić się w rozwiązywanie zagadki oraz szukanie odpowiedzi na pytania: kto? jak? i dlaczego?

Akcja dzieje się w amerykańskim miasteczku pod koniec lat 50 XX wieku. Pewnego popołudnia znika jedna z „żon...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy ci smutno, gdy ci źle
Sięgnij po „Ropuszki” – one rozweselą cię!
Uwielbiam twórczość pani Anety Jadowskiej. Niebezpiecznie duża dawka dobrego humoru w połączeniu z tajemniczymi i mrocznymi wydarzeniami w Thornie to idealny lek na chwilowe załamanie.

Początkowo nieco obawiałam się sięgnąć po tą książkę, gdyż nie czytałam nigdy wcześniej zbioru opowiadań i nie wiedziałam, czy takie krótkie formy przypadną mi do gustu. Na szczęście było lepiej niż się spodziewałam, chociaż i tak dalej preferuję długie powieści.

Ponieważ Dorę poznałam wiele za temu, nie byłam pewna, czy będę pamiętać wystarczająco wiele, aby czerpać całkowitą przyjemność z czytania. Tak jak się obawiałam, było kilka momentów, podczas których nie wiedziałam o kim/czym mowa, ale w zdecydowanej większości sprawy były przedstawione na tyle jasno i bez zbędnych szczegółów, że mogłam się szybko połapać o czym mowa.

Na szczęście, jako oddana kolekcjonerka pięknych książek, nie mogłam odpuścić sobie umieszczenia w domowej biblioteczce pozycji o tak udanej szacie graficznej. Uwielbiam, gdy czytając książkę co jakiś czas mogę zatrzymać się i dosłownie popatrzeć na daną scenę. Mam tylko jedną uwagę, którą idealnie oddaje pewne znane powiedzenie: „Bardzo mi się podobało, tylko jedną wadę miało – było… mało!” Ale czy tak nie jest zawsze, że gdy coś nam się spodoba ciągle nie mamy tego dość?

Jestem pewna, że „Ropuszki” zapamiętam na długo i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Lekki styl pisania autorki, wypowiedzi bohaterów doskonale oddające ich charakter, realistyczne (biorąc pod uwagę realia fantastyki) sceny – to wszystko sprawia, iż czytelnik odnosi wrażenie jakby sam był naocznym świadkiem przygód w Thronie. Niestety zabrakło mi tutaj wydarzeń które jednocześnie dotyczyłby zarówno Dory jak i Mirona. Nasz diabeł odgrywał rolę tylko w jednym opowiadaniu. A jako że mocno przywiązuję się do głównych bohaterów samej Dory też mi troszeńkę brakowało. Jak to bywa w zbiorach opowiadań, nie każde z nich może być doskonałe. Jak dla mnie 5 ostatnich było zdecydowanie słabszych od reszty. Zwierały zdecydowanie mniej akcji, oraz odniosłam wrażenie, iż są one utrzymane w nieco innym klimacie. Poza tym jestem w 100% usatysfakcjonowana i liczę, że jeszcze kiedyś przyjdzie mi poznać nowe przygody ze świata Thornu
Na koniec dodam od siebie taki mały spis streści z 1-2 zdaniami o temacie każdego z opowiadań. To była rzecz, której zabrakło mi w opisie wydawcy
1. „Szatański Pierwiosnek – historia prawdziwa” – Pierwsze spotkanie Dory i Leona w doskonale znanym nam barze
2. „Po deszczu każdy wilk pachnie mokrym psem” – W świecie ludzi dochodzi do serii brutalnych zabójstw. Jako, że w sprawę zostają wmieszani magiczni Dora decyduje się podjąć odpowiednie działania. Czy uda jej się złapać przestępcę?
3. „Miłość za grobową deskę” – Dora rusza na ratunek Katii, której problemy miłosne weszły na kolejny poziom
4. „Wilk w owczej skórze” – Biuro śledcze Dory rusza pełną parą. Na pierwszy ogień idzie sprawa zaginięcia pewnej nastolatki
5. „Czy mama nie mówiła, żebyś nie bawił się umarłymi?” – Trochę o pracy naszej drogiej Katii
6. „Nie oceniaj kota po rozmiarze” – Jak przebiegło pierwsze spotkanie niepozornej Szelmy i wampira z depresją?
7. „Rozpoznanie” – Krótkie opowiadanie, w którym autora przypomina najważniejsze postacie ze świata Thornu
8. „Ropuszki” – Dora i Witkacy znowu w akcji. Kto i dlaczego przemienił niechlujnych studentów w ropuchy? Będzie trochę wiedźmiej i szamańskiej magii
9. „Ruchome cienie” – Tutaj nieco lepiej poznajemy Bognę
10. „Nie ma dymu bez ognia” – W końcu pojawia się Miron. W świecie ludzi miejsce ma seria pożarów o podłożu magicznym. Początkowo winą zostaje obarczona Laoise, ale nie wszystko jest tym, na co wygląda
11. „Cztery Łapy” – W tym opowiadaniu dowiadujemy się o początkach relacji doktor Aliny oraz Bjorna
12. „Czysta robota po brudnej robocie” – Plamy krwi na dywanie? Babcie się tym zajmie!
13. „Moje wielkie wilcze wesele” – Tytuł mówi sam za siebie. Dorze przypada rola organizatorki wesela dla stada wilków. Zniszczona sukienka, zły tort, zaginiona panna młoda i niespodziewani goście to tylko kilka problemów, z jakim przyjdzie się je zmierzyć
14. „Szkielet w szafie” – Tym razem pojawia się duet Dora + Roman, którym przyjdzie zmierzyć się z wampirem przebudzonym po baaaaardzo długiej drzemce
15. „Pióro Wieczne” – Pióro, którym zapisywane są losy świta zostaje skradzione. W „tajnej” misi, której celem jest jego odnalezienie biorą udział Dora,
16. „Burza w szklance grogu” – W tym opowiadaniu mamy szansę poznać Dorę jako osobę, która potrafi chwilę usiąść i porozmawiać z dawnym, samotnym przyjacielem
17. „Aleja Poległych Muzyków” – To opowiadanie akurat najmniej przypadło mi do gustu. Nie interesują się muzyką więc zachowania przedstawionych postaci były dla mnie niezrozumiałe
18. „Misja Apokalipsa” – Opowiadanie z perspektywy ducha, który w końcu dostaje swoją pierwszą ważną misję. Niestety, nie bardzo zrozumiałam zakończenie
19. „Do dwóch rogów sztuka” – Dora i Witkacy w pogoni za nieokrzesanym inkubem spotykają bardzo ciekawe osobowości
20. „Prawie jak normalność” – Po pewnym czasie powrót do normalności może być nieco dziwny. Witkacy czuje się nieswojo nie napotykając żadnego ducha aż…
21. „Wild West Fantasy” – Nieco inny klimat niż w pozostałych opowiadaniach. Przenosimy się na dziki zachód do miasteczka, w którym Dora sprawuje urząd szeryfa a po ulicach szaleją dzieciaki-wilkołaki

Gdy ci smutno, gdy ci źle
Sięgnij po „Ropuszki” – one rozweselą cię!
Uwielbiam twórczość pani Anety Jadowskiej. Niebezpiecznie duża dawka dobrego humoru w połączeniu z tajemniczymi i mrocznymi wydarzeniami w Thornie to idealny lek na chwilowe załamanie.

Początkowo nieco obawiałam się sięgnąć po tą książkę, gdyż nie czytałam nigdy wcześniej zbioru opowiadań i nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Skrzynia ofiarna” autorstwa Stewarta Martina to historia o przyjaźni i samotności. O tym co łączy i o tym dzieli. O problemach i o radościach. O tym co przeciętne i o tym co wyjątkowe.

Grupa dzieciaków w przypływie natchnienia decyduje się na złożenie ofiary z ważnych dla nich przedmiotów. Wypowiadają przy tym trzy reguły, których niedotrzymanie może skończyć się tragicznie.

Cztery lata później na wyspie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Martwi okazują się być nie do końca martwymi, masowo znikają koty a osoby związane ze skrzynią są prześladowane przez czarne ptaki. Bardzo szybko dochodzą do wniosku, że któraś z reguł musiała zostać złamana. Tylko która i przez kogo? Jak teraz przywrócić dawny porządek? Czy to jest wykonalne? Kto zginie a kto wyjdzie z tego żywy? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w książce.

Warto wspomnieć, iż każdy z naszych głównych bohaterów ma pewną cechę, która wyróżnia go spośród innych dzieciaków a tym samym te „defekty” przyczyniły się do zawarcia przyjaźnie pomiędzy Sepem, Arklem, Mackiem, Lamb oraz Handley.

„Skrzynia ofiarna” sprawia wrażenie połączenia kilku gatunków książek. Mamy tu typowe dla młodzieżówek problemy wieku nastoletniego, zwierzęce zombie będące elementem fantastycznym oraz zagadki i tajemnice niczym z kryminału. Polskojęzyczna wersja na LC została zakwalifikowana jako horror, ale moim zdaniem jak na tą kategorie jest jednak… za delikatna?

Dzięki temu, oraz lekkiemu, dostosowanemu do młodzieży stylowi wypowiedzi, książkę czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Fabuła wciąga, akcja stale się rozwija, nie ma rozdziałów „zapychających”, które nic by nie wnosiły. Martin daje czytelnikowi pole do szukania własnych rozwiązań zanim wyjaśni daną zagadkę. Poza szczęśliwym zakończeniem nie widać tu żadnych utartych schematów a więc historia nie jest zbyt przewidywalna.

Jedyne, do czego mogę się przyczepić to działania Sepa w części z najlepiej rozwiniętą akcją. Co chwila coś go gryzło, szarpało, raniło, przewracało, stracił buty a mimo kilku uwag, że coś go boli, zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Tu traci przytomność, a za chwilę pomaga innym podnieść ogromnego jelenia. Autor pewnie chciał zaprezentować go jako zaprzeczenie typowego kujona którym chłopak był w szkole, no ale trochę przesadził.

Podsumowując „skrzynia ofiarna” to książka bardzo przyjemna w odbiorze. Pozwala się zrelaksować, jednocześnie zwracając uwagę na problemy młodych ludzi, więc nie jest ona „płytka”. Jednak osoby kierujące się umieszczeniem jej w kategorii „horror” mocno się rozczarują… Już bardziej pasuje określenie z tyłu okładki, czyli „paranormalny thriller.

„Skrzynia ofiarna” autorstwa Stewarta Martina to historia o przyjaźni i samotności. O tym co łączy i o tym dzieli. O problemach i o radościach. O tym co przeciętne i o tym co wyjątkowe.

Grupa dzieciaków w przypływie natchnienia decyduje się na złożenie ofiary z ważnych dla nich przedmiotów. Wypowiadają przy tym trzy reguły, których niedotrzymanie może skończyć się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Excalibur. Dziedzictwo ludzkości” jest debiutem pani Chmieleckiej. Niestety, podczas książki mocno się to odczuwa. Ponieważ na LC historia Liv ma bardzo pozytywne opinie tym większe jest moje rozczarowanie.

Zacznijmy od fabuły. Zarówno opis z okładki jak i pierwsza część książki mocno mnie zaciekawiły. Około 22-letnia Liv po odkryciu zdrady chłopaka decyduje się wyjechać do Szkocji, by odwiedzić grób swoich trudności, lecz już na samym początku pojawiają się pewne problemy. Dziewczyna ma do rozwiązania coraz więcej zagadek. Co próbowała ukryć przed nią ciotka? Jaka tajemnica wiąże się z narodzinami Liv?

W drugiej części znajdujemy odpowiedź na kilka z pytań, lecz nie są one zbyt emocjonujące. Po napięciu budowanym przez pierwsze 100 stron oczekiwałam bardziej zaskakujących rozwiązań. Dochodzi w końcu do spotkania Liv i tytułowego Excalibura. Ich relacje zostały przedstawione w bardzo niekorzystny i nienaturalny sposób. Weźmy za przykład postawę chłopaka wobec naszej bohaterki. Pierwsze spotkanie: Nienawidzę cię! Nie odzywaj się do mnie! Powinnaś nie żyć! Trzecie spotkanie: Kocham cię Liv! Nie mogę bez ciebie żyć!. Gdzie jakieś przejście pomiędzy tak skrajnymi relacjami? Nie ma. Za plus możemy uznać świat przedstawiony. Co prawda nie jest on wyjątkowy i niepowtarzalny, ale i nie wzbudza negatywnych emocji.
Część trzecia przeminęła zbyt szybko, by dodać o niej coś nowego.

Bardzo rozczarowało mnie także zakończenie. Wielu czytelników narzeka na schematyczność „żyli długo i szczęśliwi”, lecz jak dla mnie pasuje ono do większości książek. Już po opisie i okładce, a także po przeczytaniu pierwszej połowy książki liczyłam, że „on” i „ona” będą wiedli razem długie (a nawet bardzo długie uwzględniając kim są) i szczęśliwe życie na ich rodzinnej planecie. W zamian otrzymałam coś, czego nie cierpię, czyli główna bohaterka jest staruszkę, ma gromadkę dzieci i wnuków… Excalibur również skończył dość nieprzyjemnie.

Nie mogę nie wspomnieć o stylu pisania autorki, po którym najbardziej widać, iż ta książka to debiut. Zdania, z których składa się cała treść, kojarzyły mi się z wypracowaniem na poziomie ósmej klasy bądź początku liceum. Całość była sztuczna i sztywna. Czytając, nie byłam w stanie „odpłynąć” i nie widziałam świata przedstawionego w swojej wyobraźni. Tak jak wspomniałam już wcześniej, relacje między bohaterami były dość… nietypowe. Opisy wartkiej akcji np. bitwy, również stworzone dość nieudolnie. Zabrakło prawdziwych emocji płynących z treści. Opisy statyczne np. krajobrazu wypadły dużo lepiej.

Co się tyczy głównej bohaterki, kobieta ta również nie wzbudziła mojej sympatii. Brakuje mi płynących od niej emocji, jakichkolwiek przeczuć czy rozmyśleń. Ludzie chcą ją zabić? Myśli: ojej! Robi: nic. Zostaje porwana przez dziwne istoty a następnie leci statkiem kosmiczny? Myśli: czy oni mnie skrzywdzą? Robi: nic. Żadnych głębszych myśli, nie czuje strachu, po prostu pustka… O innych postaciach nie będę się rozpisywać, ponieważ podobnie jak w przypadku Liv, u nikogo nie ma „tej iskry”

Na koniec wspomnę, iż w moim odczuciu tytuł jest nieadekwatny do treści książki. Owszem, Excalibur jest ważną postacią, ale czy na tyle, by jego imię określało książkę? Nie wydaje mi się. Sama mam kilka pomysłów, które zdecydowanie lepiej oddawałyby treść.

Podsumowując, nie mam pojęcia skąd tyle pozytywnych opinii. Dla mnie ta książka po prostu ginie w tłumie, jest sztuczna, bez życia. Bohaterowie przeciętni, realizacja fabuły również przeciętna (a pomysł miał potencjał). Zakończenie tylko pogorszyło moją opinię. Owszem, jest kilka dość przyjemnych fragmentów, ale niestety nie na tyle by faktycznie wpłynęły na odbiór książki

„Excalibur. Dziedzictwo ludzkości” jest debiutem pani Chmieleckiej. Niestety, podczas książki mocno się to odczuwa. Ponieważ na LC historia Liv ma bardzo pozytywne opinie tym większe jest moje rozczarowanie.

Zacznijmy od fabuły. Zarówno opis z okładki jak i pierwsza część książki mocno mnie zaciekawiły. Około 22-letnia Liv po odkryciu zdrady chłopaka decyduje się wyjechać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Furie” Elizabeth Miles to książka skierowana typowo do młodzieży. Autorka połączyła w niej mitologię, wątek uczuć oraz typowe problemy nastolatków.

Poznajemy tutaj historię dwojga bohaterów, których na pierwszy rzut oka nie łączy nic poza chodzeniem to tej samej szkoły i byciem „gwiazdą”

Emily Winters to typowa nastolatka z jedną bliską przyjaciółką Gabs, grupą koleżanek i już nie tak popularnym przyjacielem z dzieciństwa. Kilkukrotnie zostało wspomniane o jej trudnych relacjach z rodzicami, którzy, zdaniem dziewczyny, zbyt mocno skupiają się na pracy. Za to nie czuję większego oporu przed wydawaniem ich pieniędzy. Nasza bohaterka podkochuje się w Zachu, chłopaku Gabs. Jednak po wyjeździ dziewczyny z kraju to „podkochiwanie” przeradza się w coś większego. I tu właśnie pojawia się pierwszy defekt książki. Autorka zbyt mocno skupiła się na opisie relacji damsko-męskich zarówno w przypadku Emily jak i Chase. Owszem są one istotne dla fabuły, ale mogłoby być ich ciut mniej. Samo zachowanie dziewczyny jest mocno irytujące. W jednej chwili jest w stanie się rozpłakać na myśl, co zrobiła swojej przyjaciółce a zaraz potem pędzi w ramiona Zacha. Na szczęści ciągle utrzymywany jest nieco tajemnicy nastrój. Różne niewyjaśnione zjawiska nie pozwalają zapomnieć o Furiach.

Chase Singer jest jednym z najlepszych rozgrywających w szkolnej drużynie sportowej. W przeciwieństwie do swoich znajomych pochodzi z bardzo ubogiej rodziny co stara się zatuszować swoim zachowaniem. Już po pierwszych stronach opisu chłopaka można powiedzieć o nim: kobieciarz. Teoretycznie najlepszym przyjacielem Chase jest Zach, lecz tutaj też ukryta jest pewna tajemnica. Główna historia zaczyna się, gdy bohater wracając z imprezy napotyka na swojej drodze piękną i tajemniczą Ty oraz jej kuzynki. I ponownie zaczynają się relacje damsko-męskie, lecz w tym przypadku zaślepiony uczuciem jest właśnie Chase. Dziewczyna szybko owija go sobie wokół palca i sprawia, że bez niej nie jest w stanie normalnie funkcjonować.

Znający tytuł książki, sądzę że bardzo łatwo się domyślić kim są tajemnicze dziewczyny spotkane przez Chase oraz kto komplikuje życie Emily. Natomiast znaczenie czerwonego storczyka nie jest już takie oczywiste. Intencje Furii nie są takie płytkie, jak mogło by się na początku wydawać. Nie chodzi im o tylko o niszczenie życia ludziom. Warto zastanowić się, dlaczego wybrały akurat Emily i Chase? I co wspólnego z tym wszystkim ma próba samobójcza Sashy?
Jeśli chodzi o zakończenie to jest ono jednocześnie bardzo dobre i bardzo złe. Bardzo dobre, ponieważ wydarzenia nabierają tempa, mamy nagłe zwroty i dość zaskakujące rozwiązanie. Historia Chase zostaje zamknięta a wszystkie dotyczące go tajemnice zostają wyjaśnione. Gorzej ma się sprawa Emily. Owszem, główny wątek „Furii” został wyjaśniony i to dość ambitnie. Niestety, kupując książkę nie doczytałam, że jest to pierwszy tom serii. Oczywiście, wydawnictwo Amber nie wydało już kontynuacji… Dlatego też czytelnik zostaje z otwartym zakończeniem. Nie mogę napisać, jakie pytania można by postawić, gdyż wynikają one bezpośrednio z zakończenia ale na pewno zostało wiele do wyjaśnienia.

Na koniec wspomnę tylko, że styl pisania autorki je bardzo prosty w odbiorze. Konstrukcje zdań i używane słownictwo idealnie pasują do tematyki i grona odbiorców tej książki.

Furie” Elizabeth Miles to książka skierowana typowo do młodzieży. Autorka połączyła w niej mitologię, wątek uczuć oraz typowe problemy nastolatków.

Poznajemy tutaj historię dwojga bohaterów, których na pierwszy rzut oka nie łączy nic poza chodzeniem to tej samej szkoły i byciem „gwiazdą”

Emily Winters to typowa nastolatka z jedną bliską przyjaciółką Gabs, grupą koleżanek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wenus umiera" to trzecie tom serii z Emilem Stomporem tylko... no właśnie, coś nie często się on pojawiał. Odniosłam wrażenie, że wsiadł w rakietę i poleciał na krótką wycieczkę na Wenus, a na ziemi nie się dzieje co chce. Ale o tym nieco później.

W Polsce dochodzi do kolejnej głośnej afery. W Górach Stołowych zamordowani zostają syn wysokiego rangą
oficera Wojska Polskiego oraz sławna modelka. Krąg podejrzanych jest bardzo szeroki. Czy uda się wytypować prawdziwego przestępce? Kto tego dokona? O tym w książce.

Jak zwykle, swoją ocenę zacznę od głównego bohatera. Tak jak wcześniej napisałam, w "Wenus umiera" nie pojawia się on zbyt często. W pierwszej połowie książki wspomniane zostało o nim zaledwie kilka razy. Do głównej akcji włącza się dopiero po 220 stronach! Ponadto zaszła w nim duża zmiana. Ma ze sobą pewne problemy, które powstały tak naprawdę nie wiadomo skąd. Zupełnie nie pasuje do osoby, jaką reprezentował w zakończeniu "Czas Wagi". W jego śledztwie również brakuje tej iskry, która towarzyszyła mu wcześniej. Ogólnie jestem osobą, która zawsze przywiązuje się do głównych bohaterów, więc takie potraktowanie Emila mocno obniżyło moją ocenę.

Sama fabuła jest ciekawa, ale nie wybitna. Mamy wielu podejrzanych, więc czytelnik może się główkować który z nich jest mordercą. Brakuje mi jednak jakichś zwrotów akcji, pewnej dynamiki. Niektóre wątki zostały potraktowane bardzo powierzchownie, nie wyjaśnione przyczyn lub skutków pewnych działać. Daje to odbiorcy pole do snucia własnych teorii, więc być może był to zabieg celowy, ale ja wolę, gdy książka zawiera dużo konkretów. W książkach Sowy rzucają się w oczy częste przeskoki w czasie np. w jednym rozdziale jet jesień 1997 a w kolejnym jesień 1998. Dobrym rozwiązaniem byłoby rozpoczynanie każdego rozdziału datą, tak jak w pamiętnikach. Niestety, póki co łatwo się pogubić.

Teraz uwagi w stronę wydawnictwa. W tym tomie wyłapałam kilka literówek oraz zdanie, które raczej nie jest zbyt poprawnie napisane, a mianowicie: sprawdził jeszcze raz jeszcze kwestię broni. W języku polskim raczej unika się powtórzeń...

Według mnie ten tom wypada póki co najsłabiej jeśli chodzi o nowe wydanie cyklu astronomicznego. Jedne wątki są zbyt rozciągnięte, inne opisane pobieżnie. Czegoś tu brakuje...

"Wenus umiera" to trzecie tom serii z Emilem Stomporem tylko... no właśnie, coś nie często się on pojawiał. Odniosłam wrażenie, że wsiadł w rakietę i poleciał na krótką wycieczkę na Wenus, a na ziemi nie się dzieje co chce. Ale o tym nieco później.

W Polsce dochodzi do kolejnej głośnej afery. W Górach Stołowych zamordowani zostają syn wysokiego rangą
oficera Wojska...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rok 1997. Przed warszawskim klubem dochodzi do porwania córki jednej z najbogatszych osób w kraju. Wagniewski jest właścicielem największych zakładów mięsnych w kraju. Czy Sarę porwano tylko ze względu na okup? Może interesy jej ojca były dla kogoś niewygodną sprawą? Co wspólnego z tym wszystkim mają zbliżające się wybory? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w książce.

"Czas wagi" to drugi tom z serii astronomicznej, lecz spokojnie można czytać go bez znajomości "Gwiazdy Oriona". Wątki są luźno powiązane. Jedynie kilka razy w dialogach zostało wspomniane o akcji ze Śląska, bez wyjawiania jakichkolwiek szczegółów.

Główny bohater, Emil Stompor, niewiele się zmienił w ciągu tych kilku lat. Dalej jest uparty, wierzy w słuszność własnych działań, chce pomagać obywatelem. Jest pewny siebie a jego pyskowanie nadaje dialogom humoru. Niestety, przeją także od starszych policjantów nawyk do picia, a jego znakiem rozpoznawalnym są Camele. Początkowo bardzo niechętny sprawie porwania, z czasem zaczyna mu mocno zależeć na odnalezieniu Sary.

Fabuła jest ciekawa. Im bliżej wyjaśnienia sprawy są nasi bohaterowie, tym więcej przytrafia się im "wypadków". Niestety, nieco zbyt szybko udało mi się odgadnąć sprawców, co zabrało element zaskoczenia.

W tym tomie Sowa również pokazał pracę policjo oraz politykę "od podszewki". Na bieg akcji bezpośrednio wpływają awansy wynikające ze znajomości oraz manewry ważnych dla państwa postaci. Widzimy relacje pomiędzy przełożonymi i podwładnymi.

Przechodząc do kwestii budowy książki warto muszę wspomnieć o rozdziałach. Dla mnie jest to kolejny jej plus, gdyż są one naprawdę krótkie, dzięki czemu czytanie nie jest męczące. Co prawda mogły by być nieco bardziej wyodrębnione graficznie, ale to niewielki mankament. Niestety kilka pierwszych oraz ostatnich rozdziałów jest napisane nieco chaotycznie, można w nich stracić wątek.

Podsumowując, "Czas Wagi" to naprawdę dobra książka dla tych, którym nie przeszkadza wulgarny język ale nie oczekują drastycznych opisów z miejsca zbrodni oraz tajemnicy do samego końca

Rok 1997. Przed warszawskim klubem dochodzi do porwania córki jednej z najbogatszych osób w kraju. Wagniewski jest właścicielem największych zakładów mięsnych w kraju. Czy Sarę porwano tylko ze względu na okup? Może interesy jej ojca były dla kogoś niewygodną sprawą? Co wspólnego z tym wszystkim mają zbliżające się wybory? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Gwiazdy Oriona" to pierwsza książka z "Cyklu astronomicznego". Poznajemy w niej młodego Emila Stompora, szeregowego z warszawskiej policji, który dzięki swoim umiejętnościom analitycznym zostaje przeniesiony na Śląsk, by pomóc w schwytaniu seryjnego mordercy. Nie wszystko jednak jest takie proste, jak mogłoby się to wydawać. Czy sprawa ta już na początku zrujnuje karierę młodego policjanta? Kto wyjdzie z tego żywy, a kto martwy? Tego dowiecie się w książce.

Zacznijmy od głównego bohatera, którym jest Emil Stompor. Muszę przyznać, że polubiłam tą postać. Wyróżnia się on pośród innych policjantów swoim podejściem do pracy. Jako jedyny na pierwszym miejscu stawia pomoc potrzebującym a nie własną karierę, czego doskonałym przykładem jest zaangażowanie w śledztwo dotyczące serii zabójstw. Z charakteru Emil jest raczej opanowany, stara się nie reagować na nieuzasadnione przytyki starszych funkcjonariuszy, lecz jeśli któryś z nich przesadzi, Stompor potrafi się wybronić. Jest on także uparty. Mocno trzyma się i broni swoich przekonań, jednocześnie cały czas zachowując szacunek do rozmówcy. W rezultacie niektóre dialogi mają nieco komiczny charakter, co dla mnie jest zdecydowanym plusem.

Fabuła jest ciekawa. Może nie miałam problemów z odłożeniem książki o wyznaczanej godzinie, ale w trakcie dnia wracałam do niej myślami zastanawiając się "Co dalej?". Wydarzenia są przedstawione na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest punkt widzenia mordercy. Autor użył tam narracji pierwszoosobowej. Poznajemy wtedy przeszłość przestępcy oraz jego motywy i przemyślenia, oczywiście bez ujawnienia tożsamości. Większą część książki zajmuje jednak narracja trzecioosobowa. Narrator relacjonuje postępowania poszczególnych bohaterów więc Emil nie zawsze jest w centrum wydarzeń poszczególnych rozdziałów.

Na właśnie - rozdziały. Dla mnie jest to kolejny tej książki, gdyż są one naprawdę krótkie, dzięki czemu czytanie nie jest męczące. Co prawda mogły by być nieco bardziej wyodrębnione graficznie, ale to niewielki mankament. Niestety kilka pierwszych oraz ostatnich rozdziałów jest napisane nieco chaotycznie, można w nich stracić wątek.

Po całokształcie widać, iż autor wie o czym pisze. W pracy kryminalnych ukazuje wady, co nadaje książce realizmu. Używa również wielu nazw, nazwisk i skrótów z przełomu lat 80 i 90, dzięki czemu czytelnikowi łatwiej wczuć się w klimat tamtego okresu - nie da się zapomnieć, jak inna była dawniej Polska. Fajnym urozmaiceniem jest także śląska gwara. Sowa użył jej w niewielkiej ilości więc nie utrudnia ona odczytu książki.

Podsumowując, jestem pewna, że o pierwszym przeczytanym przez mnie kryminale zachowam dobre wspomnienia. "Gwiazdy Oriona" to książka naprawdę godna polecenia.

"Gwiazdy Oriona" to pierwsza książka z "Cyklu astronomicznego". Poznajemy w niej młodego Emila Stompora, szeregowego z warszawskiej policji, który dzięki swoim umiejętnościom analitycznym zostaje przeniesiony na Śląsk, by pomóc w schwytaniu seryjnego mordercy. Nie wszystko jednak jest takie proste, jak mogłoby się to wydawać. Czy sprawa ta już na początku zrujnuje karierę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Biały królik, czerwony wilk" - mogła być to naprawdę bardzo dobra książka. Niestety, kilka z pozoru drobnych kwestii złożyło się na to, że momentami czytał się ją nieprzyjemnie. Ale po kolei.

Fabuła ma ogromny potencjał. Poza tym, że jest ciekawa, porusza ważne dla współczesnej młodzieży (i nie tylko) tematy.
Głównymi bohaterami jest trójka nastolatków, którzy mają problemy psychiczne, nie radzą sobie z własnymi emocjami. Peter cierpi na zaburzenia lękowe, jego siostra Anabel miewa problemy z agresją a Ingrid ujawnia się obsesyjne mycie rąk.
W dniu, kiedy matka bliźniaków miała odebrać nagrodę za swoją pracę naukową, zostaje zaatakowana nożem. Współpracownicy kobiety, będący tajnymi szpiegami zabierają Petera do swojej tajnej siedziby. Pomimo starannych poszukiwać, nikt nie wie, gdzie jest jego siostra, na której z pewnych przyczyn wyjątkowo im zależy.
Peter dzięki swoim zdolnościom analitycznego myślenia szybko poznaje prawdziwe zamiary agencji.
Kto okazał się niedoszłym zabójcą pani Blankman? Czego dotyczyło jej największe życiowe odkrycie? Jaką rolę odgrywają w tym bliźniaki? Kim jest tajemnicza Ingrid? Tego wszystkiego dowiecie się w książce.

Watro również wspomnieć o przerywnikach dotyczących przeszłości Petera. Co prawda nie wnoszą one nic nowego do głównej fabuły, ale wiele wyjaśniają.

Przejdźmy teraz to mniej przyjemnych rzeczy. Podczas czytania najbardziej przeszkadzał mi język używany przez bohaterów. Rozumiem, że jest to literatura młodzieżowa, sama jestem na pograniczu tego wieku a dorosłości, ale wprowadzenie takiej ilości słów, ogólnie przyjmowanych za... niezbyt grzeczne to zdecydowana przesada. Ogólnie nie mam nic przeciwko ich zastosowaniu w książkach, ale powinny się one zgrywać z całością np. w fantastyce z motywem wojny/walki/zabójstw - tam ludzie mają zszargane nerwy. Przekleństwa co porę stron przy zwykłej rozmowie czy przemyśleniach zdecydowanie obniżyły moją ocenę tej książki.

Drugą negatywną cechą jest podkoloryzowanie wydarzeń. W niektórych momentach odnosiłam wrażenie, że są one bardzo nierzeczywiste. Bohaterom ciągle wszystko się udawało, nie mylili się, nie mieli pecha. Przez to historia chwilami wydawała się bardzo sztuczna.

Co do zakończenia, odniosłam wrażenie, że jest ono niepełne. Co prawda wszystkie główne wątki zostały zamknięte, lecz brakuje mi czegoś, co wyjaśniłoby, jak rodzeństwo poradziło sobie w nowym życiu. Mam tu namyśli np. "6 miesięcy później".

Podsumowując, książki tej nie poleciłabym osobom lubiącym realizm, rzeczywiste oddanie sytuacji czy ceniącym porządek w literaturze. Nie mogę jednak powiedzieć również, że "Biały królik, czerwony wilk" to zła pozycja, gdyż fabuła nadciąga niedoskonałości stylistyczne. Dla mniej wymagającej części młodzieży nada się idealnie.

"Biały królik, czerwony wilk" - mogła być to naprawdę bardzo dobra książka. Niestety, kilka z pozoru drobnych kwestii złożyło się na to, że momentami czytał się ją nieprzyjemnie. Ale po kolei.

Fabuła ma ogromny potencjał. Poza tym, że jest ciekawa, porusza ważne dla współczesnej młodzieży (i nie tylko) tematy.
Głównymi bohaterami jest trójka nastolatków, którzy mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nadszedł czas na ostatni tom "Prawa Milenium". Rielle jest ponownie Kreatorką lecz czy uda jej się jednocześnie zyskać nieśmiertelność nie doprowadzając tym samym do zagłady światów? Co z Tyenem, który spotyka się z jawną wrogością zwolenników machin bitewnych? Kto wyjdzie zwycięsko na z największej wojny w historii? Tego wszystkiego dowiecie się w "Klątwie Kreatorów"

Muszę przyznać, że ta część podobała mi się najbardziej z całego cyklu. Już od samego początku trzyma w napięciu, co zachęca czytelnika do dalszego czytania. Cieszę się również z tego, że relacji pomiędzy naszymi głównymi bohaterami zostały rozbudowane. Są oni zdecydowanie bardziej dojrzali a ich system wartości nie uległ zmianie (może poza jedną osobą ;) Wszystkie wątki z poprzednich tomów zostały zamknięte, więc nie czuć pewnego rodzaju niespełnienia, co zdarza się przy niektórych książkach.

O stylu pisania autorki wypowiedziałam się pod poprzednią książką, więc tu zaznaczę, że praktycznie nic się nie zmieniło.
Mogłabym pisać jeszcze wiele, ale nie chcę zdradzać fabuły. Podsumowując, książka świetna zarówno dla dorosłych i młodzieży. Osoby lubiące klimaty magii na pewno nie będą się przy niej nudzić

Nadszedł czas na ostatni tom "Prawa Milenium". Rielle jest ponownie Kreatorką lecz czy uda jej się jednocześnie zyskać nieśmiertelność nie doprowadzając tym samym do zagłady światów? Co z Tyenem, który spotyka się z jawną wrogością zwolenników machin bitewnych? Kto wyjdzie zwycięsko na z największej wojny w historii? Tego wszystkiego dowiecie się w "Klątwie Kreatorów"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po 10 latach Wiktoria Biankowska powraca. Nasi ulubieni bohaterowie ponownie mają problemy zarówno w niebie jaki i piekle. Ci na górze pragną zatrudnić anielice, których rekrutowaniem ma się zająć Wiktoria a znudzony Lucyfer chce się rozerwać wywołując apokalipsę! Dodatkowo odwiedza go pewien dawno nie widziany gość. Azazel jak zwykle ma głowę pełną pomysłów, natomiast z Kleopatrą jest coś nie tak. Co takiego? To należy doczytać ;) No i nie można zapomnieć o wątku Wiktorii i Beletha. Czy będą znowu razem?

Serię "Ja, ..." poznałam około dwa lata temu, więc na szczęście na kontynuacje czekałam stosunkowo krótko. Muszę przyznać, iż początkowo sceptycznie podchodziłam do tego tomu. Nie przepadam za sytuacjami, kiedy w książkach są duże przeskoki w czasie akcji pomiędzy poszczególnymi częściami. Co więcej, wiele lat upłynęło także w rzeczywistość a więc i styl autorki mógł się znacznie zmienić. Czy tak jest?

Nie, nie wydaje mi się aby zaszły tu jakieś ogromne zmiany w tej kwestii. Chociaż odnosiłam wrażenie, że "Ja, ocalona" ma trochę mniej humoru niż wcześniejsze książki. A może to ja trochę spoważniałam? Poza tym czyta się łatwo i przyjemnie. Postacie dalej mają w sobie iskrę. Dialogi oraz opisy są łatwo w odbiorze i przejrzyste.

Niestety, akcja książki już mnie tak nie zachwyciła. Zdecydowanie czuję niedosyt. Wydaje mi się, że pani Katarzyna zbyt dużą część tego tomu poświęciła na relacje Wiktorii z niebem, a za mało na apokalipsę. Z opisu liczyłam, że będzie ona motywem przewodnim no i się przeliczyłam. Co więcej, nasza bohaterka nie miała w niej zbyt znaczącego udziału. Za to na pierwszy plan wysuwa się Azazel, co w sumie nie jest złym rozwiązaniem :D

Natomiast wątek Wiki i Beletha jak najbardziej przypadł mi do gustu. Mimo iż przedstawiony dość skromnie, najbardziej przypominał mi o poprzednich tomach.

Tak więc książka ani zła, ani świetna - po prostu dobra. Zakończenie daje nadzieję na kontynuację serii. Liczę, że nie będziemy musieli na nią czekać kolejnych 10 lat.

Po 10 latach Wiktoria Biankowska powraca. Nasi ulubieni bohaterowie ponownie mają problemy zarówno w niebie jaki i piekle. Ci na górze pragną zatrudnić anielice, których rekrutowaniem ma się zająć Wiktoria a znudzony Lucyfer chce się rozerwać wywołując apokalipsę! Dodatkowo odwiedza go pewien dawno nie widziany gość. Azazel jak zwykle ma głowę pełną pomysłów, natomiast z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wreszcie mamy okazję poznać dalsze losy Jacoba oraz pozostałych osobliwych dzieci. Bardzo wyczekiwałam "Konferencji ptaków", niestety równie mocno się rozczarowałam. Względem poprzednich tomu ten jest po prostu słaby.

Tak jak poprzednie tomy pełne były wartkiej akcji, tak tu prawie nic się nie dzieje. Większość dawnych postaci została odsunięta na bok. W centrum wydarzeń mamy Jacoba i Noor. Muszę przyznać, że niezwykle mnie ona irytuje. Pokochałam podopiecznych pani Peregrine, ale tą dziewczyną chyba zawszę będę postrzegała jako obcą. W tej części odniosłam wrażenie że jest ona "królową" i to ją obwiniam za poświęcenie tak małej części historii dawnym przyjaciołom. Tak jak wcześniej wspomniałam, brakuje mi tu konfrontacji pomiędzy dobrem a złem, które często pojawiały się w poprzednich częściach. Nikt nie dokonuje wielkich czynów dzięki swym zdolnościom, a nawet jeśli coś takiego miało miejsce po prostu zginęło w natłoku nudnych wątków. Odnoszę wrażenie, że skupiono się tu na relacjach pomiędzy Jacobem a Noor. Jedyne co muszę przyznać autorowi, to fakt, że zakończenie sprawia, iż czytelnik nie może doczekać się ostatniej części.

Podsumowując, nie poleciłabym tej książki. Powinna być oznaczona jako tom 4.5 a nie 5. Jedynie to zakończenie i może jeszcze z jeden element powodują, że znajomość "Konferencji ptaków" jest potrzebna do zrozumienia ostatniego tomu, na który zresztą niecierpliwie czekam, z nadzieją, że zostanie utrzymany w dawnym klimacie.

Ps. Czy tylko ja czuję niedosyt jeśli chodzi o zdjęcia w tej książce?

Wreszcie mamy okazję poznać dalsze losy Jacoba oraz pozostałych osobliwych dzieci. Bardzo wyczekiwałam "Konferencji ptaków", niestety równie mocno się rozczarowałam. Względem poprzednich tomu ten jest po prostu słaby.

Tak jak poprzednie tomy pełne były wartkiej akcji, tak tu prawie nic się nie dzieje. Większość dawnych postaci została odsunięta na bok. W centrum wydarzeń...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia o dziewczynie "idealnej". Dziewczynie, która nie zna prawdziwego życia. Nie wie co to Amazonka czy Nowy Jork. Nigdy nie widziała niczego poza ośrodkiem w którym się urodziła a zwykła mapa jest dla niej najcenniejszym skarbem. Jej "rodzina" dokłada wszelkich starać, aby nie dowiedziała się niczego o świecie, poza tym co konieczne do stworzenia drugiej "doskonałej istoty". Jednak od dnia 17 urodzin Pii, wszystko w co dziewczyna wierzyła zaczyna się rozpadać.

Fabuła książki jest niezwykle interesująca. Autorka zestawia ze sobą dwa światy. Pierwszy z nich składa się z grupy naukowców, którzy z chorą zawziętością i za wszelką cenę dążą do stworzenia człowieka niezniszczalnego. Drugi świat reprezentują rdzenni mieszkańcy ameryki, których wioska znajduję się w sąsiedztwie ośrodka badawczego. Prowadzą oni spokojne życie w zgodzie z naturą. Z tych właśnie środowisk pochodzą Pia i Eio. Muszę przyznać, że oboje przypadli mi do gustu, ale razem stanowią wprost niezwykłą parę.
Akcja powieści toczy się wartko, nie ma zbędnych przedłużeń. Liczne momenty, w których czytelnik zdecydowanie odczuwa napięcie i jak najszybciej chce poznać dalszy rozwój wydarzeń również wpłynęły pozytywnie na mają ocenę. Stylowi pisania autorki nie da się nic zarzucić.

Podsumowując... hmm nawet nie ma co tu podsumowywać. Książka genialna i tyle. Zwłaszcza, ze jest to debiut pani Khoury

Historia o dziewczynie "idealnej". Dziewczynie, która nie zna prawdziwego życia. Nie wie co to Amazonka czy Nowy Jork. Nigdy nie widziała niczego poza ośrodkiem w którym się urodziła a zwykła mapa jest dla niej najcenniejszym skarbem. Jej "rodzina" dokłada wszelkich starać, aby nie dowiedziała się niczego o świecie, poza tym co konieczne do stworzenia drugiej "doskonałej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wojna. Niebezpieczne maszyny. Tysiące światów pogrążonych w chaosie. Troje wielkich magów, którzy mogą to wszystko naprawić lub zniszczyć.

"Obietnica następcy" utrzymana jest w podobnym klimacie co poprzednie tomy. Co prawda akcja rozwija się powoli, przez co książka na początku może wydawać się nudna. Zmienia się do jednak w drugiej połowie. Charakterystyczny dla "Prawa Milenium" podział na części o Rielle i Tyenie, kończące się w zajmujących momentach powoduje, iż czytelnik nie może oderwać się od tekstu, ciekaw rozwoju sytuacji.

Przejdźmy teraz do naszych bohaterów. Na pierwszy ogień weźmy Tyena. Szczerze powiedziawszy, niewiele się tu zmieniło od poprzedniej części. Mężczyzna z pozoru ciągle działa na dwa fronty. Mam wrażenie, że sam nie wie czego chce. Pomóc Rielle? Oddać Velli ciało? Wskrzesić Reana? Zakończyć wojny pogrążające niezliczone światy? Mam co do niego mieszane uczucia. Powiedziałbym nawet, że jest mi go trochę szkoda.

Inaczej ma się sytuacji Rielle. Z każdym rozdziałem coraz bardziej lubię tą bohaterkę. Od "Złodziejskiej magii" przeszła niezwykłą metamorfozę. Stara się pomagać wszystkim jak może, jednocześnie zachowując wymaganą w jej sytuacji rozwagę. Jest zdeterminowana, by dotrzymać złożonej obietnicy i zadbać o bezpieczeństwo Qallla, pomimo iż chłopak jest jej bardzo niechętny.

No właśnie. Qall. Postać odgrywająca w tej książce może nie decydującą rolę, ale wpływająca na rozwój zdarzeń. Wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów swoim uporem i ignorancją. Można to jednak zrzucić na jego względnie młody wiek i trudności jakie go to tej pory spotkały. Jest też nieprzewidywalny. Dlaczego? To już należy doczytać ;)

Podsumowując, " Obietnica następcy" to książka zdecydowanie godna polecenia. Nie jest to tzw. młodzieżówka. Myślę, że twórczość Trudi jest odpowiednia dla naprawdę szerokiego grona odbiorców.

Wojna. Niebezpieczne maszyny. Tysiące światów pogrążonych w chaosie. Troje wielkich magów, którzy mogą to wszystko naprawić lub zniszczyć.

"Obietnica następcy" utrzymana jest w podobnym klimacie co poprzednie tomy. Co prawda akcja rozwija się powoli, przez co książka na początku może wydawać się nudna. Zmienia się do jednak w drugiej połowie. Charakterystyczny dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z twórczością Maggie Stiefvater zapoznałam się wiele lat temu. Od zakończenia "Kruczego cyklu" planowałam sięgnąć po "Wyścig śmierci", lecz okazja do tego nadarzyła się dopiero niedawno. Czy jestem rozczarowana? Zdecydowanie nie!

Książka przedstawia historię dwojga nastolatków, którzy pochodzą z zupełnie innych światów. Jest jednak coś co ich łączy - Wyścig Skorpiona. Oboje mają także swoje problemy. Kate ze wszystkich sił stara się zapewnić sobie i braciom środki do życia. Sean cierpi z powodu samotności. Przewrotny los doprowadza do spotkanie tej dwójki. Co wyniknie z ich relacji?

Ważny dla mnie był również fakt, iż z punktu widzenia osoby zajmującej się jeździectwem nie zauważyłam w tej książce zbyt wielu "błędów", które dla zwykłego czytelnika są niezauważalne, lecz przeszkadzają osobom znającym się na koniach. Mam tu na myśli "Dziewczyna z miasta pierwszy raz zobaczyła czarnego ogiera, skoczyła na jego grzbiet i pocwałowała. Odtąd byli wielkimi przyjaciółmi"Niestety, jest to częsty problem w literaturze. Natomiast u pani Stiefvater więź człowieka z koniem jest idealnie wyważona.
Styl pisania autorki jest bardzo przyjemny. Zdania treściwe, nie ciągnące się w nieskończoność. Czyta się szybko, łatwo i przyjemnie.

Jedyne do czego mogę się przyczepić do fakt, iż sam Wyścig został opisany zbyt pobieżnie. Niby wokół niego krąży cała fabuła, ale sam po prostu był. Wiadomo, bohaterowie napotkali w nim pewne trudności na ale... po prostu za mało.
No i jako że jestem zwolenniczką szczęśliwych zakończeń liczyłam na nieco inny obrót wydarzeń, ale to już sprawa gustu.

Ostatecznie uważam, że "Wyścig śmierci" jest książką naprawdę wartą polecenia, szczególnie dla młodzieży

Z twórczością Maggie Stiefvater zapoznałam się wiele lat temu. Od zakończenia "Kruczego cyklu" planowałam sięgnąć po "Wyścig śmierci", lecz okazja do tego nadarzyła się dopiero niedawno. Czy jestem rozczarowana? Zdecydowanie nie!

Książka przedstawia historię dwojga nastolatków, którzy pochodzą z zupełnie innych światów. Jest jednak coś co ich łączy - Wyścig Skorpiona....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę przyznać, że ta książka wywarła na mnie naprawdę mocne wrażenie. Zakończenie jest tak sentymentalne, że doprowadziło mnie do łez, co nigdy wcześnie się nie zdarzyło, ale po kolei...
Szata graficzna - boska. Wszystko idealnie się ze sobą komponuje. Każdy rozdział zaczyna się kilkusłownym streszczeniem. Czcionka przyjemna w odbiorze.
Fabułę uważam z bardzo pouczającym. Mówi zarówno o problemach przeszłości (wojna, okupywany kraj) jak i teraźniejszości (wycinka drogocennych drzew). Najważniejszym tematem jest jednak miłość. Autorka pokazuje, jak przewrotne i zakłamane bądź szczere i nieskrępowane może być to uczucie.
Szczególnie polubiłam główną bohaterkę, która z typowej średniowiecznej panny przeobraziła się w silną, niezależną, dążącą do celu kobietę.
Zakończenie przeniesione jest wiele lat do przodu i stanowi jakby podsumowanie całej historii. Wspomnę jeszcze, iż pojawia się w nim postać poznana w początkowych rozdziałach, co podsuwa temat do pewnych przemyśleń.
Nie chcę za dużo zdradzić, gdyż uważam, że najlepiej samemu przeczytać książkę. Chociaż główną grupą odbiorców wydaje się być młodzież, starszy czytelnik również nie powinien się przy niej nudzić ;)

Muszę przyznać, że ta książka wywarła na mnie naprawdę mocne wrażenie. Zakończenie jest tak sentymentalne, że doprowadziło mnie do łez, co nigdy wcześnie się nie zdarzyło, ale po kolei...
Szata graficzna - boska. Wszystko idealnie się ze sobą komponuje. Każdy rozdział zaczyna się kilkusłownym streszczeniem. Czcionka przyjemna w odbiorze.
Fabułę uważam z bardzo pouczającym....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to książka prawie bardzo dobra. Styl pisania autorki przyjemny, nie męczy. Zastosowany przez nią zabieg, jakim jest dodanie na początku historii fragmentu jednej z końcowych scen, przerwanej w dość... zajmującym momencie, spowodowało, iż nie mogłam oderwać się od tekstu, chcąc jak najszybciej poznać rozwiązanie. Można to uznać także za wadę, gdyż nieco rozpraszało. Jednak najbardziej rozczarowało mnie zakończenie. Samo w sobie nie jest złe, ale nie pasuje do całokształtu

Jest to książka prawie bardzo dobra. Styl pisania autorki przyjemny, nie męczy. Zastosowany przez nią zabieg, jakim jest dodanie na początku historii fragmentu jednej z końcowych scen, przerwanej w dość... zajmującym momencie, spowodowało, iż nie mogłam oderwać się od tekstu, chcąc jak najszybciej poznać rozwiązanie. Można to uznać także za wadę, gdyż nieco rozpraszało....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I tym razem Noami Novik nie zawiodła moich oczekiwań!
Już na początku w oczy rzuca się oryginalna fabuła oparta na wierzeniach ludowych. Aby nie zdradzać za wiele, napiszę iż książka mówi o dwóch wielkich siłach: sile pieniędzy i miłość. Która z nich roztopi lodowate serce króla Starzyków?
Główna bohaterka również idealnie wpisuje się w mój gust. Silna, pewna siebie, umie zatroszczyć się o interesy rodziny, nawet pomimo pogardy. Rezolutna i pomysłowa. Uparta i gotowa do poświęceń, ale czy na pewno? Najlepiej przekonać się o tym samemu :D
Zdecydowanie poleca zarówno dla młodzieży jak i dorosłych!

I tym razem Noami Novik nie zawiodła moich oczekiwań!
Już na początku w oczy rzuca się oryginalna fabuła oparta na wierzeniach ludowych. Aby nie zdradzać za wiele, napiszę iż książka mówi o dwóch wielkich siłach: sile pieniędzy i miłość. Która z nich roztopi lodowate serce króla Starzyków?
Główna bohaterka również idealnie wpisuje się w mój gust. Silna, pewna siebie, umie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Plus/minus Olga Gromyko, Andriej Ułanow
Ocena 6,4
Plus/minus Olga Gromyko, Andri...

Na półkach: ,

Jak inne książki tej autorki przypadły mi do gustu, tak tu nieco się rozczarowałam. Sam nie jestem pewna dlaczego. Akcja toczy się w miarę płynnie, humor, który poznałam w "Zawód wiedźma" jest. Wydaje mi się, że największych problemem są główni bohaterowie.
Postawa Saszy była w miarę zrozumiała, lecz Lenka... Ta kobieta bardzo mnie irytowała. W zamyśle pewnie miała być to postać komiczna "blondynka". Niestety, taki role daje się osobom drugo- i trzecio-planowym, nie "z okładki".
Jeśli ktoś nie oczekuje wiele od książki ta pozycja może mu spasować, lecz na pewno nie poleciłabym jej "smakoszom"

Jak inne książki tej autorki przypadły mi do gustu, tak tu nieco się rozczarowałam. Sam nie jestem pewna dlaczego. Akcja toczy się w miarę płynnie, humor, który poznałam w "Zawód wiedźma" jest. Wydaje mi się, że największych problemem są główni bohaterowie.
Postawa Saszy była w miarę zrozumiała, lecz Lenka... Ta kobieta bardzo mnie irytowała. W zamyśle pewnie miała być to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobra książka. Niby zwykła młodzieżówka - elfy, wątek miłosny. Porusza jednak ważny temat, jakim są zaburzenia psychiczne. Autorka pokazuje, że nie biorą się one z niczego a szpital nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.
Muszę przyznać, że początkowe sceptycznie podchodziłam do tej książki. Obawiałam się, że główna bohaterka będzie typową "ofiarą losu" która nie chce nic zmienić, nie widzi problemu. Na szczęście Paulina okazała się zaprzeczeniem takiej postawy.
Fabuła również jest interesująca. Nie ma zbyt wielu powtarzających się schematów, co jest częstą wadą książek tego gatunku.
Podsumowując, pozycja godna polecenia, ale raczej dla nastoletnich czytelników. Tak jak już parę osób wspomniało, brakuje tu kontynuacji, zakończenie jest, według mnie, zbyt otwarte

Bardzo dobra książka. Niby zwykła młodzieżówka - elfy, wątek miłosny. Porusza jednak ważny temat, jakim są zaburzenia psychiczne. Autorka pokazuje, że nie biorą się one z niczego a szpital nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.
Muszę przyznać, że początkowe sceptycznie podchodziłam do tej książki. Obawiałam się, że główna bohaterka będzie typową "ofiarą losu" która nie chce...

więcej Pokaż mimo to