Skrzynia ofiarna Stewart Martin 6,4
ocenił(a) na 82 lata temu „Skrzynia ofiarna” autorstwa Stewarta Martina to historia o przyjaźni i samotności. O tym co łączy i o tym dzieli. O problemach i o radościach. O tym co przeciętne i o tym co wyjątkowe.
Grupa dzieciaków w przypływie natchnienia decyduje się na złożenie ofiary z ważnych dla nich przedmiotów. Wypowiadają przy tym trzy reguły, których niedotrzymanie może skończyć się tragicznie.
Cztery lata później na wyspie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Martwi okazują się być nie do końca martwymi, masowo znikają koty a osoby związane ze skrzynią są prześladowane przez czarne ptaki. Bardzo szybko dochodzą do wniosku, że któraś z reguł musiała zostać złamana. Tylko która i przez kogo? Jak teraz przywrócić dawny porządek? Czy to jest wykonalne? Kto zginie a kto wyjdzie z tego żywy? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w książce.
Warto wspomnieć, iż każdy z naszych głównych bohaterów ma pewną cechę, która wyróżnia go spośród innych dzieciaków a tym samym te „defekty” przyczyniły się do zawarcia przyjaźnie pomiędzy Sepem, Arklem, Mackiem, Lamb oraz Handley.
„Skrzynia ofiarna” sprawia wrażenie połączenia kilku gatunków książek. Mamy tu typowe dla młodzieżówek problemy wieku nastoletniego, zwierzęce zombie będące elementem fantastycznym oraz zagadki i tajemnice niczym z kryminału. Polskojęzyczna wersja na LC została zakwalifikowana jako horror, ale moim zdaniem jak na tą kategorie jest jednak… za delikatna?
Dzięki temu, oraz lekkiemu, dostosowanemu do młodzieży stylowi wypowiedzi, książkę czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Fabuła wciąga, akcja stale się rozwija, nie ma rozdziałów „zapychających”, które nic by nie wnosiły. Martin daje czytelnikowi pole do szukania własnych rozwiązań zanim wyjaśni daną zagadkę. Poza szczęśliwym zakończeniem nie widać tu żadnych utartych schematów a więc historia nie jest zbyt przewidywalna.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to działania Sepa w części z najlepiej rozwiniętą akcją. Co chwila coś go gryzło, szarpało, raniło, przewracało, stracił buty a mimo kilku uwag, że coś go boli, zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Tu traci przytomność, a za chwilę pomaga innym podnieść ogromnego jelenia. Autor pewnie chciał zaprezentować go jako zaprzeczenie typowego kujona którym chłopak był w szkole, no ale trochę przesadził.
Podsumowując „skrzynia ofiarna” to książka bardzo przyjemna w odbiorze. Pozwala się zrelaksować, jednocześnie zwracając uwagę na problemy młodych ludzi, więc nie jest ona „płytka”. Jednak osoby kierujące się umieszczeniem jej w kategorii „horror” mocno się rozczarują… Już bardziej pasuje określenie z tyłu okładki, czyli „paranormalny thriller.