-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-04-17
2024-02-24
2024-01-30
2020-04-25
Lektura podzielona jest na dwie części, na początku czytelnik jest raczony opowiadaniami E. Howarda znanego głównie z opowiadań o potężnym Conanie, a następnie podane są dzieła raczej nieznanego Lorda Dunsany.
Jakiś czas temu naszła mnie ochota na zapoznanie się z opowiadaniami Howarda zwłaszcza po przypływie nostalgii przy oglądaniu klasycznego filmu o Conanie, trochę później po przeczytaniu “Listów i esejów” Lovecrafta przyszła chęć również na dzieła niszowego Lorda Dunsany z prostego powodu, mianowicie Lovecraft bardzo podziwiał Dunsany i po części się nim inspirował, można to dobitnie zauważyć w zbiorze “Przyszła na Sarnath zagłada”. Dzięki temu zbiorowi natrafiła się doskonała okazja na zrealizowanie obu celów naraz.
Opowiadania Howarda nie powiem, były dobre i z niecierpliwością czekałem w każdym opowiadaniu na moment w którym pojawi się niepokonany barbarzyńca. Po nakreśleniu tła fabularnego danej opowieści (czasem wydawało się, że ciągnie się to w nieskończoność), przychodziło to wcześniej wspomniane uczucie przyjemnej nostalgii. Niestety przygody barbarzyńcy mimo, że wciągające dosyć szybko się skończyły i z lekką niechęcią trzeba było przejść do drugiej części książki. Niechęć ta była oczywiście spowodowana przejściem z czegoś przyjemnego do czegoś nieznanego, z drugiej strony była ciekawość tego jak wyglądało fantasy w pierwszej połowie XX wieku, w dodatku przed świetnym LoTR-em Tolkiena.
Przechodząc do Dunsany, część jego opowiadań zwłaszcza tych pierwszych ma w sobie taką magiczną, baśniową atmosferę, taką jaką pamiętam z dziecięcego punktu widzenia. Cechują się one lekkością czytania i zarazem uczuciem czegoś niezobowiązującego (przez co po przeczytaniu książki nie pamiętałem zbyt wiele) oraz stanowią jedną wielką przygodę, dzieją się jedna po drugiej i mają stałego bohatera. Pozostała część dzieł zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie, co ciekawe ich formuła była dziwnie znajoma, zauważyłem analogiczną formułę opowiadań do tych stworzonych przez Howarda, śledziłem epickie wyprawy celem dokonania czegoś niemożliwego, to było coś czego potrzebowałem.
Podsumowując, Howard i jego Conan to fenomen, nie ma co do tego wątpliwości. Dunsany to coś dla mnie nowego i ciekawego, niestety tylko ułamek jego tworów został przetłumaczony na rodzimy język, także będę musiał się zadowolić tym, co jest i łudzić się, że ktoś zdecyduje się na kolejne tłumaczenia.
Lektura podzielona jest na dwie części, na początku czytelnik jest raczony opowiadaniami E. Howarda znanego głównie z opowiadań o potężnym Conanie, a następnie podane są dzieła raczej nieznanego Lorda Dunsany.
Jakiś czas temu naszła mnie ochota na zapoznanie się z opowiadaniami Howarda zwłaszcza po przypływie nostalgii przy oglądaniu klasycznego filmu o Conanie, trochę...
2023-10-29
2023-05-11
2016-02
2016-02
Treść Upadku Númenoru jest w mojej opinii na takim samym mistrzowskim poziomie jak w Silmarillionie. Jedyne co różni obie pozycje to to, że omawiana pozycja jest przedstawiana w formie kronikarskiej z datami i kolejnymi władcami królestwa.
Książka zasługuje na 10/10, jednak zdarzyło się kilka błędów korektorskich, które mi przeszkadzały.
Treść Upadku Númenoru jest w mojej opinii na takim samym mistrzowskim poziomie jak w Silmarillionie. Jedyne co różni obie pozycje to to, że omawiana pozycja jest przedstawiana w formie kronikarskiej z datami i kolejnymi władcami królestwa.
Pokaż mimo toKsiążka zasługuje na 10/10, jednak zdarzyło się kilka błędów korektorskich, które mi przeszkadzały.