rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Treść Upadku Númenoru jest w mojej opinii na takim samym mistrzowskim poziomie jak w Silmarillionie. Jedyne co różni obie pozycje to to, że omawiana pozycja jest przedstawiana w formie kronikarskiej z datami i kolejnymi władcami królestwa.

Książka zasługuje na 10/10, jednak zdarzyło się kilka błędów korektorskich, które mi przeszkadzały.

Treść Upadku Númenoru jest w mojej opinii na takim samym mistrzowskim poziomie jak w Silmarillionie. Jedyne co różni obie pozycje to to, że omawiana pozycja jest przedstawiana w formie kronikarskiej z datami i kolejnymi władcami królestwa.

Książka zasługuje na 10/10, jednak zdarzyło się kilka błędów korektorskich, które mi przeszkadzały.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przed przeczytaniem książki miałem lekkie obawy, że będę miał dysonans z tytułu niezgodności charakterów głównych bohaterów (Anakin, Obi-Wan), jednak autor idealnie odwzorował charaktery względem tego co doświadczyłem w części drugiej i trzeciej filmowych prequeli, jak i w serialu Wojen klonów.

Główny wątek - śledztwo - może i nie jest jakiś wyszukany i interesujący, ale to co się dzieje wokół tego, głównie relacje między postaciami robią robotę.

Anakin zostaje postawiony w niezbyt przyjemnej dla niego roli, w roli mentora i to był najlepszy wątek tej książki.

Przed przeczytaniem książki miałem lekkie obawy, że będę miał dysonans z tytułu niezgodności charakterów głównych bohaterów (Anakin, Obi-Wan), jednak autor idealnie odwzorował charaktery względem tego co doświadczyłem w części drugiej i trzeciej filmowych prequeli, jak i w serialu Wojen klonów.

Główny wątek - śledztwo - może i nie jest jakiś wyszukany i interesujący, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka tyko utwierdziła mnie w przekonaniu, żeby unikać cukru i jego szkodliwszych dla organizmu odmian.

Polecam każdemu kto przygotowuje sobie jedzenie samodzielnie. Proste rady typu zmiana kolejności jedzenia poszczególnych składników z posiłku (błonnik, białka, węgle) zmieniły bardzo dużo w moim samopoczuciu i dodały mi więcej energii. Stosuję się do tych rad od września i jestem zachwycony.

Polecam każdemu!

Książka tyko utwierdziła mnie w przekonaniu, żeby unikać cukru i jego szkodliwszych dla organizmu odmian.

Polecam każdemu kto przygotowuje sobie jedzenie samodzielnie. Proste rady typu zmiana kolejności jedzenia poszczególnych składników z posiłku (błonnik, białka, węgle) zmieniły bardzo dużo w moim samopoczuciu i dodały mi więcej energii. Stosuję się do tych rad od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Byłem ciekaw innych opowiadań Clarka Ashtona Smitha. Oczekiwałem jednak trochę innego poziomu opowiadań po przeczytaniu innego, fantastycznego zbioru autora pod tytułem Miasto śpiewającego płomienia(mam nadzieję, że zostanie wydana na nowo).

Nie znalazłem ani jednego opowiadania wartego zapamiętania. Teraz po ponad 2 miesiącach od przeczytania niektóre z nich pamiętam mgliście (coś o gargulcach i nekromantach), także za niedługo już nie będzie po nich śladu. Niestety nie mam ochoty ponownie do książki wracać.

Książka jest całkowicie przeciętna w moim mniemaniu.

Byłem ciekaw innych opowiadań Clarka Ashtona Smitha. Oczekiwałem jednak trochę innego poziomu opowiadań po przeczytaniu innego, fantastycznego zbioru autora pod tytułem Miasto śpiewającego płomienia(mam nadzieję, że zostanie wydana na nowo).

Nie znalazłem ani jednego opowiadania wartego zapamiętania. Teraz po ponad 2 miesiącach od przeczytania niektóre z nich pamiętam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawód pełną gębą!
Byłem napalony na kolejną część Diuny i więcej tego co było dotychczas, klimat Arrakis, Fremeni, ulubione postacie itd. to wszystko zostało wymazane.
Nie mogłem znieść myśli, że muszę poznawać Diunę od nowa ze świadomością jakie to wszystko było wspaniałe do tej pory.
Nie polecam!

Zawód pełną gębą!
Byłem napalony na kolejną część Diuny i więcej tego co było dotychczas, klimat Arrakis, Fremeni, ulubione postacie itd. to wszystko zostało wymazane.
Nie mogłem znieść myśli, że muszę poznawać Diunę od nowa ze świadomością jakie to wszystko było wspaniałe do tej pory.
Nie polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tak luźnego cyklu fantasy i napisanego tak lekkim piórem jeszcze nie spotkałem. Autor ma do tego talent, a dowcipem też umie rzucić i wykreować zabawną sytuację.

Cykl sprawia wrażenie sielanki, a jednak problemy tego świata są poważne, nie dotyczą tylko karczmiennych problemów z klientelą i tego co ugotować gościom.

Bardzo mi się podoba, że każdy członek bandy Kociołka jest drastycznie inny. Każdego można polubić, nawet Eliaha, który często gdzieś tam jest obecny na uboczu i nie jest zbyt rozmowny. Moimi ulubieńcami są Gramm i Zwierzak, ich docinki bardzo mi przypominają te z uniwersum DragonLance i relację Flinta z Tasslehoffem.

Jednak w mojej ocenie poziom troszkę spadł względem poprzednich części i nie byłem aż tak wciągnięty w przygodę.

Tak luźnego cyklu fantasy i napisanego tak lekkim piórem jeszcze nie spotkałem. Autor ma do tego talent, a dowcipem też umie rzucić i wykreować zabawną sytuację.

Cykl sprawia wrażenie sielanki, a jednak problemy tego świata są poważne, nie dotyczą tylko karczmiennych problemów z klientelą i tego co ugotować gościom.

Bardzo mi się podoba, że każdy członek bandy Kociołka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oczekiwałem czegoś całkiem innego po kontynuacji bardzo dobrego „Światła Cieni”.

Początek zapowiadał się przyzwoicie, po tym co się stało w poprzedniej części, przybywa kolejny statek, aby nieumyślnie zgarnąć pasażera na gapę. Coś się zaczyna dziać niepokojącego w układzie słonecznym i nagle bach. Cała koncepcja się zmienia, świat się zmienia, jakby to była całkiem inna książka. Mam wrażenie, że książka nie ma głównego bohatera, a ci przedstawieni po przeniesieniu akcji na Ziemię nie są w ogóle interesujący.

Książka czytana jedynie fragmentami, żeby zobaczyć czy zmieni się na lepsze. Nie zmieniło się. Zawiodłem się całkowicie.

Oczekiwałem czegoś całkiem innego po kontynuacji bardzo dobrego „Światła Cieni”.

Początek zapowiadał się przyzwoicie, po tym co się stało w poprzedniej części, przybywa kolejny statek, aby nieumyślnie zgarnąć pasażera na gapę. Coś się zaczyna dziać niepokojącego w układzie słonecznym i nagle bach. Cała koncepcja się zmienia, świat się zmienia, jakby to była całkiem inna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dystopia w pełnej formie. Bogaci stają się dosłownie bogami, a biedni są albo trybikami systemu, albo nie mają żadnej wartości i muszą umrzeć.

Dużym plusem dla mnie jest to, że akcja dzieje się w uniwersum „Pól dawno zapomnianych bitew”. Można spojrzeć na uniwersum z innej strony i dowiedzieć się jak wyglądał świat przed kompletną kolonizacją kosmosu.

Powątpiewałem czy książka mi się spodoba, bo jednak jest bardzo nastawiona na walkę i akcję. Jednak szybko się to czytało i cyberpunkowy klimat zrobił swoje.

Co śmieszne są dwa zakończenia, jedno dla tych, co chcą dobre, a drugie złe zakończenie. Mnie bardziej podpasowało to złe, w końcu to dystopia, nic nie może się zakończyć tak, jak bohater to sobie zaplanował.

Dystopia w pełnej formie. Bogaci stają się dosłownie bogami, a biedni są albo trybikami systemu, albo nie mają żadnej wartości i muszą umrzeć.

Dużym plusem dla mnie jest to, że akcja dzieje się w uniwersum „Pól dawno zapomnianych bitew”. Można spojrzeć na uniwersum z innej strony i dowiedzieć się jak wyglądał świat przed kompletną kolonizacją kosmosu.

Powątpiewałem czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnąłem po tę część z utrzymującym się jeszcze zachwytem po przeczytaniu poprzedniej części cyklu o Bukowskim. Jak się okazało, tym razem akcja rozciąga się na pół galaktyki. Nie przeszkadza mi to, dopóki autor nie rzuca czytelnikiem po całej galaktyce bez opamiętania. Tutaj niestety tak to wygląda.

Książka przegadana, pomijanie sporych fragmentów nie sprawia, że można się pogubić, wręcz przeciwnie, można tylko zaoszczędzić na czasie.
Pomysł na główne zagrożenie dla ludzkości jak dla mnie nietrafiony i nieporywający do dalszego czytania.

Uwielbiam książki Roberta Szmidta, jednak to nie wyszło zbyt dobrze. Przekonam się, czy kolejna część będzie lepsza, a zapowiada się na powtórkę z rozgrywki z głównego cyklu i miażdżącą przewagę przeciwnika nad tymi „dobrymi”. Sama koncepcja kolejnej części sprawia, że mam jeszcze nadzieję, że coś z tego będzie.

Sięgnąłem po tę część z utrzymującym się jeszcze zachwytem po przeczytaniu poprzedniej części cyklu o Bukowskim. Jak się okazało, tym razem akcja rozciąga się na pół galaktyki. Nie przeszkadza mi to, dopóki autor nie rzuca czytelnikiem po całej galaktyce bez opamiętania. Tutaj niestety tak to wygląda.

Książka przegadana, pomijanie sporych fragmentów nie sprawia, że można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zacznę może od tego, że po przeczytaniu całego cyklu „Pól dawno zapomnianych bitew” podchodziłem do czytania prequela z przekonaniem, że nic ciekawego już nie można wprowadzić do tego cyklu, a że natrafiła się okazja, to sprawdziłem.

Całkowita odmiana względem głównego cyklu zrobiła swoje. Akcja rozgrywa się w jednym miejscu, statku kolonizacyjnym. Ta izolacja i świadomość, że w razie jakichkolwiek komplikacji muszą przeć dalej i liczyć na siebie podpasowało mi idealnie.

Koncepcja jest taka sama jak w każdym innym dziele opowiadającym o eksploracji niezbadanego kosmosu, czyli komplikacji jest dużo, problemy poważne i z konsekwencjami, przez co nie można się oderwać.

Dla tych co czytali - hipoteza jednego z członków załogi, że to wszystko to symulacja, mocno zajmowała mój umysł i nie mogłem się doczekać ostatecznej odpowiedzi, jaka jest prawda.

Jestem zachwycony i sięgnąłem po kolejną część z oczekiwaniem, że będzie podobny poziom.

Zacznę może od tego, że po przeczytaniu całego cyklu „Pól dawno zapomnianych bitew” podchodziłem do czytania prequela z przekonaniem, że nic ciekawego już nie można wprowadzić do tego cyklu, a że natrafiła się okazja, to sprawdziłem.

Całkowita odmiana względem głównego cyklu zrobiła swoje. Akcja rozgrywa się w jednym miejscu, statku kolonizacyjnym. Ta izolacja i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wreszcie dostajemy rozwinięcie postaci Królowej Naboo!
Padme została niestety spłycona do postaci romansowej w filmach, ale ta książka nadrabia braki i pokazuje jaki potencjał ma postać.

Książka jest lekka i bardzo szybko się czyta, nie ma tam dużo akcji, choć szpiegowskich fragmentów nie brakuje. Bardziej się skupia na pokazaniu kulis politycznego bagna, w jakie wpada Amidala oraz uchyla tajemnicę tego jak wyglądała praca z doradcami/doradczyniami przy rozpracowywaniu dalszych posunięć albo jak to było w przeszłości, gdy była królową.

Duży plus książka zgarnęła u mnie za rozdzielenie postaci na dwie. Królową oraz Padme i wchodzenie w daną rolę w zależności od okoliczności. Każda różni się zachowaniem, strojem i wyglądem, co jeszcze bardziej urozmaica bohaterkę.

Czekam na kolejne części.

Wreszcie dostajemy rozwinięcie postaci Królowej Naboo!
Padme została niestety spłycona do postaci romansowej w filmach, ale ta książka nadrabia braki i pokazuje jaki potencjał ma postać.

Książka jest lekka i bardzo szybko się czyta, nie ma tam dużo akcji, choć szpiegowskich fragmentów nie brakuje. Bardziej się skupia na pokazaniu kulis politycznego bagna, w jakie wpada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To była ciężka książka pod pewnymi względami. Zakończenie drugiego tomu sprawiło, że musiałem odpocząć od myśli, że nie spotkam już Muad’Diba.

Przeczytałem jedynie kilkadziesiąt stron i nie mogłem się przekonać do wizji, w której dzieci Paula są głównymi bohaterami… to była zbyt duża zmiana.
Ochłonąłem i wróciłem.

Klimaty pustynne, Fremeni i spiski, to jest to, co napędza ten cykl i jest tu nadal obecne. A, no i nie można zapomnieć o skomplikowanych rozważaniach filozoficznych… które w jakiejś części są zbyt ambitne, abym je pojął.

Trzeci tom dorównuje poziomem poprzednim, jednak mam jeden i to poważny zarzut, który sprawił, że nie mam zamiaru czytać kolejnych tomów. To, co się stało z Leto i to, jak wszystkie reguły tego świata w jednej chwili zostały zmienione, jest czymś, czego nie jestem w stanie zaakceptować. Zwłaszcza że Arrakis już ma nie być tym, do czego autor nas przyzwyczaił.

W tym miejscu saga się dla mnie kończy. Liznąłem część kolejnego tomu, ale to już nie to samo.

To była ciężka książka pod pewnymi względami. Zakończenie drugiego tomu sprawiło, że musiałem odpocząć od myśli, że nie spotkam już Muad’Diba.

Przeczytałem jedynie kilkadziesiąt stron i nie mogłem się przekonać do wizji, w której dzieci Paula są głównymi bohaterami… to była zbyt duża zmiana.
Ochłonąłem i wróciłem.

Klimaty pustynne, Fremeni i spiski, to jest to, co napędza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oj, długi czas minął, aż się podjąłem przeczytania tego zbioru.

Z wieści jakie mnie dosięgły, wiedziałem, że to będzie ciężka przeprawa, choć wspaniała, a skoro to jest wersja ilustrowana, to tym łatwiej się tego podjąłem.

Zakładałem, że nie zrozumiem wszystkiego za pierwszym razem i w razie czego będę pomijał fragmenty, do których zawsze mogę wrócić później. Jak się później okazało, lektura tak mnie zafascynowała, że nie mogłem się oderwać i nie była, aż taka ciężka jak myślałem.

O samej treści nie mam zamiaru się rozpisywać, bo dużo by tu trzeba było pisać, jednak światotwórczo i fabularnie jest to jedno z najlepszych dzieł (o ile nie najlepsze) jakie poznałem, nie ograniczając się w tym stwierdzeniu do formatu (film, książka, gra) w jakim zostało zaprezentowane.

Mam jedynie dwa zarzuty.
Za mało map przedstawiających Ardę. Mapa Beleriandu nie wystarcza, zwłaszcza że Aman i pozostała część Śródziemia, także są miejscami akcji wielu wydarzeń.
Po drugie za dużo imion podobnych do siebie, albo wręcz powielonych. Nie jest to poważny problem, ale można się pogubić.

Moja ocena… wspaniałość!

Oj, długi czas minął, aż się podjąłem przeczytania tego zbioru.

Z wieści jakie mnie dosięgły, wiedziałem, że to będzie ciężka przeprawa, choć wspaniała, a skoro to jest wersja ilustrowana, to tym łatwiej się tego podjąłem.

Zakładałem, że nie zrozumiem wszystkiego za pierwszym razem i w razie czego będę pomijał fragmenty, do których zawsze mogę wrócić później. Jak się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To już mój trzeci zbiór opowiadań, na którym widnieje nazwisko August Derleth.
Po poprzednich dwóch zapowiadało się na nieciekawą powtórkę z rozrywki. Z każdym opowiadaniem ( w szczególności w zbiorze "Obserwatorzy spoza czasu") widać było powtarzalność opowiadań i powielanie motywów, jedynie sceneria się zmieniała. Zmęczyło mnie to.
Wahałem się do ostatniej chwili z zakupem, jednak słowa kluczowe „Lovecraft” i “Cthulhu” przemogły moją niechęć.

Książka przeczytana przeze mnie w kilka wieczorów, co jest dla mnie ekspresowym tempem. Mój pozytywny odbiór jest spowodowany połączeniem:
A) styl pisania Derletha,
B) mitologii Cthulhu,
C) każde opowiadanie jest kontynuacją poprzednich.

Co do stylu pisania jest lepszy od Lovecraftowego w mojej opinii. Derleth raczej nie zatrzymuje się na zbędnych dla mnie szczegółach jak np. architektura i nie mam takiego dziwnego uczucia jak podczas czytania większości dzieł Lovecrafta, które sprawia, że tracę koncentrację (nie, to nie jest nuda :D).
Wadą, choć niewielką, jest powtarzanie niektórych fraz, szczególnie dot. mitologii Cthulhu, np. wymienianie po kolei Przedwiecznych czy zakazanych ksiąg traktujących o nich i ich autorów.

Mitologia Cthulhu rozszerzona i trochę zmieniona przez A. Derletha, jest równie dobra jak stara. Nie jest aż tak tajemnicza i mistyczna jak u mistrza z Providence i sprawia, że śmiertelnicy nie są tacy bezradni i są w stanie przeszkadzać w planach Wielkich Przedwiecznych (tutaj głównie tego, który czeka w uśpieniu w R’lyeh).

Myślę, że jak już pierwsze opowiadanie komuś podpasuje to reszta też. Niby zbiór opowiadań, a jednak równie dobrze można go traktować jako jedną całość. Sama postać profesora Shrewsbury-ego świetnie pasuje do mitologii Cthulhu w wersji autora książki.

Oby kolejne pozycje związane z Lovecraftem, które się ukażą na rynku były tak samo dobre.

To już mój trzeci zbiór opowiadań, na którym widnieje nazwisko August Derleth.
Po poprzednich dwóch zapowiadało się na nieciekawą powtórkę z rozrywki. Z każdym opowiadaniem ( w szczególności w zbiorze "Obserwatorzy spoza czasu") widać było powtarzalność opowiadań i powielanie motywów, jedynie sceneria się zmieniała. Zmęczyło mnie to.
Wahałem się do ostatniej chwili z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Okres wojen Diadochów (następców Alexandra Wielkiego) - wydaje mi się, że nie jest zbyt popularnym okresem historycznym, a przecież w porównaniu do podbojów Aleksandra, które a jakże, miały duży wpływ na znany hellenistyczny świat i Azję, to jednak okres wojen diadochów wpłynął wyraźnie bardziej na ten obszar świata. Też nie ma co się dziwić, okres wojen Diadochów trwał znacznie dłużej (40 lat) w porównaniu do panowania Alexandra (13 lat). Chodzi mi tu o np. wpływ na ludność spowodowane wojnami, zmiany kulturowe i zmiany administracyjne.

Jasne, podboje Alexandra Wielkiego były wyczynem niezwykłym, nie bez powodu czczono go jak boga, jednak poza podbojami i pozostawianiem autonomicznych lokalnych satrapów lub swoich ludzi na zajmowanych terenach nie zrobił praktycznie nic, aby jego imperium trzymać w ryzach, pomijając sam fakt tego, że boski Alexander jeszcze żył, co jako tako wpływało na stabilność w państwie. Dodając do tego znane plany Alexandra na kolejny kierunek podbojów, jakim była Afryka i półwysep Iberyjski to nie mam wątpliwości, że Alexander o tym nie myślał.

Gdy nastąpił rozłam na 4 lub później 5 głównych graczy w świecie hellenistycznym (Antypater/Kassander, Lizymach, Antygon, Ptolemeusz, Seleukos) i każdy z nich coraz bardziej poczuwał się jako jedyny prawowity spadkobierca Alexandra, musieli zaprowadzić porządek na swoim terenach. Kassander miał najłatwiejszą robotę, bo władał kolebką całego imperium, wystarczyło ulegitymizować swoją władzę, ale miał ciągłe problemy ze strony greków. Lizymach zmagał się z buntowniczymi i wojowniczymi trakami, Antygon jako władca okrążony przez wszystkich innych i najpotężniejszy musiał się liczyć z koalicją pozostałych władców, Ptolemeusz dążył najbardziej do rozwoju kraju i uzyskania statusu stolicy kulturalnej całego imperium, poprzez rozbudowę Aleksandrii, budowę wielkiej biblioteki Aleksandryjskiej itd. a Seleukos, który dołączył do tego grona najpóźniej, podporządkowywał sobie satrapów na wschodzie Azji.

Wojny były dosyć zawiłe, również poprzez to, że ciągle były zmieniane strony konfliktu, ale czytało mi się to fantastycznie, głównie z powodu mojej fascynacji tematem. Odejmuję jedną gwiazdkę za występujące błędy, mylące imiona, które nieraz były takie same, ale odnosiły się do różnych postaci (zazwyczaj bez wskazania, o którą postać chodziło), a także nudny fragment o historii filozofii greckiej. Owszem, potrafi być interesująca, ale akurat nie w tym wydaniu.

Okres wojen Diadochów (następców Alexandra Wielkiego) - wydaje mi się, że nie jest zbyt popularnym okresem historycznym, a przecież w porównaniu do podbojów Aleksandra, które a jakże, miały duży wpływ na znany hellenistyczny świat i Azję, to jednak okres wojen diadochów wpłynął wyraźnie bardziej na ten obszar świata. Też nie ma co się dziwić, okres wojen Diadochów trwał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podziwiam Marcina Mortka za to, jakie lekkie ma pióro (niespotykane nigdzie indziej). Dodając do tego wciągającą i dosyć zabawną historię oraz charakterystyczne postacie i mamy przepis na sukces.

Co do styl pisania autora. Po dowiedzeniu się, że większość jego twórczości to twórczość dla dzieci mniejszych i większych, nie mam wątpliwości, skąd się wziął jego talent do pisania opowieści w tak lekki sposób.

Pierwotnie „Nie ma tego Złego” przykuło moją uwagę z jednego powodu, fantasy + drużyna rodem z papierowego rpg-a. Niczego więcej nie potrzebowałem. Okazało się wyśmienitym zabijaczem nudy w pracy.

Jeśli ktoś szuka prostej, lekkiej i zabawnej opowieści, w celu np. przeniesienia się do innego świata, to jest to bardzo dobra pozycja.

Podziwiam Marcina Mortka za to, jakie lekkie ma pióro (niespotykane nigdzie indziej). Dodając do tego wciągającą i dosyć zabawną historię oraz charakterystyczne postacie i mamy przepis na sukces.

Co do styl pisania autora. Po dowiedzeniu się, że większość jego twórczości to twórczość dla dzieci mniejszych i większych, nie mam wątpliwości, skąd się wziął jego talent do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Znakomite dzieło kinematograficzne, jakim jest Diuna (2021), a także soundtrack Hansa Zimmera zachęciły mnie do zgłębienia dalszych losów Muad’Diba, nawet gorzej, doprowadziły mnie do obsesji. Nie mogłem odpędzić od siebie ścieżki dźwiękowej, która wywoływała dreszcze, także nie minęła chwila, a ja już mogłem zasiąść do czytania.

Książka jest zdecydowanym pogłębieniem materiału wchłoniętego przeze mnie za pomocą wizji. Dodaje wiele jeśli chodzi o relacje między postaciami, informacje o uniwersum, wyjaśnia/ujawnia intrygi polityczne i prezentuje jeszcze więcej tego wspaniałego mistycznego klimatu.

Zakochałem się w tym świecie, nie powiem, przez co wchłonąłem te 700 stron w astronomicznym jak na mnie tempie.
Nazewnictwo i słowotwórstwo to jest coś fantastycznego, przykładowo Muad’dib, Lisan al Gaib, Bene Gesserit, Szej-Hulud, zachwyca zwłaszcza swoją fonetyką.
Cały projekt uniwersum sprawia bardzo autentyczne wrażenie i pogłębia imersję.

Podsumowując, jest to dzieło ponadczasowe i godne polecenia.

Znakomite dzieło kinematograficzne, jakim jest Diuna (2021), a także soundtrack Hansa Zimmera zachęciły mnie do zgłębienia dalszych losów Muad’Diba, nawet gorzej, doprowadziły mnie do obsesji. Nie mogłem odpędzić od siebie ścieżki dźwiękowej, która wywoływała dreszcze, także nie minęła chwila, a ja już mogłem zasiąść do czytania.

Książka jest zdecydowanym pogłębieniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powiem wprost, z poezją mi nie po drodze, ale myśl, że to jednak Lovecraft sprawiła, że bez zastanowienia nabyłem ten zbiór. Musiał przeleżeć luźno licząc ponad rok, ale przyszedł i na niego czas.

Poezja… od czasów szkoły średniej nie miałem z nią kontaktu (co oznacza dla mnie wieki), wręcz jej nienawidziłem i dalej tak jest, jednak po przemieleniu tego tomiku pojawiła się mała ryska na tym przekonaniu i odkrycie co najmniej jednego pozytywu.
Ryska w postaci myśli, że jednak jest gdzieś tam ukryta poezja, która osobiście mi pasuje i mogę ją docenić.
Nienawiść natomiast wynika z działania, jakie na mnie w większości przypadków wywiera, odpływanie myśli w inne miejsce, kompletna blokada funkcji poznawczych oraz co najważniejsze znużenie, które przekuwałem w pozytyw, w jaki sposób?
Utwory te czytałem chwilę przed snem, co wprawiało mnie w stan uśpienia i wydatnie przyczyniło się do poprawy snu.

Ciężko mi opisać, jakie konkretnie utwory mi się spodobały, nie mam kompletnie wiedzy na temat poezji, jednak odnotowałem parę wspólnych cech. Po pierwsze klimat Lovecrafta znany mi z jego innych utworów, po drugie poezja bez żadnych znamion poezji, co to oznacza? Na pierwszy rzut oka wygląda jak każdy utwór poetycki, jednak po zagłębieniu się odkrywamy, że nie ma jej charakterystycznych składowych (rymy, metafory itp.), przez co czyta się ją jak bardzo krótką powieść Lovecrafta. Taka forma wzmagała moją koncentrację i zaciekawienie, przez co nagle wybudzałem się z przedsennego stanu.

Czemu tylko 5 gwiazdek? Zbyt mało utworów o takiej formie, jaką przed chwilą opisałem, zbyt dużo wierszy, których kontekstu w ogóle nie zrozumiałem, również mimo czytania wyjaśnienia na końcu zbioru.
Czemu natomiast, aż 5 gwiazdek? Pozytywy wymieniłem wcześniej, Lovecraft, poprawa snu i wspomniana ryska, a dodatkowo dość liczne rysunki.

Powiem wprost, z poezją mi nie po drodze, ale myśl, że to jednak Lovecraft sprawiła, że bez zastanowienia nabyłem ten zbiór. Musiał przeleżeć luźno licząc ponad rok, ale przyszedł i na niego czas.

Poezja… od czasów szkoły średniej nie miałem z nią kontaktu (co oznacza dla mnie wieki), wręcz jej nienawidziłem i dalej tak jest, jednak po przemieleniu tego tomiku pojawiła się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to niestety epilog losów ludzkości rozgrywającej się w tym zacnym uniwersum stworzonym przez rodzimego pisarza.
Autor obiecywał rozwikłanie wszelkich tajemnic i zagadek, które wykreował oraz definitywne zamknięcie chwiejących się losów ludzkości, czy tego dokonał?

Ciężko mi ocenić tę książkę, ale z pewnością zasługuje na wysoką notę.
Z jednej strony jestem zawiedziony tym, że akcja przez większość czasu (zdecydowanie zbyt dużo) była poświęcona wątkowi najmniej istotnemu w całej książce, ponadto nie zostały w całości wyjaśnione niektóre niewiadome tego wszechświata (dla mnie istotne niewiadome), a z drugiej strony akcja trzymająca w napięciu, część nowych wątków satysfakcjonująca, a zakończenie mistyczne i szokujące.

Chciałbym jeszcze zanurzyć się w tym uniwersum, ale pytanie czy jakieś nowe historie zostaną kiedykolwiek do niego dodane. Oby!

Jest to niestety epilog losów ludzkości rozgrywającej się w tym zacnym uniwersum stworzonym przez rodzimego pisarza.
Autor obiecywał rozwikłanie wszelkich tajemnic i zagadek, które wykreował oraz definitywne zamknięcie chwiejących się losów ludzkości, czy tego dokonał?

Ciężko mi ocenić tę książkę, ale z pewnością zasługuje na wysoką notę.
Z jednej strony jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zdecydowanie książka roku jak dla mnie, zmieniła wiele w moim postrzeganiu relacji międzyludzkich oraz co ważniejsze i od czego należy zacząć, w postrzeganiu siebie, życia w zgodzie ze sobą, nie zmuszaniu się (w myśl bo tak trzeba), słuchaniu siebie, swoich emocji i tego czego ja chcę.

Nie można mieć dobrych relacji z drugim człowiekiem jeśli nie ma się zaspokojonych lub uświadomionych własnych potrzeb, z tego zwykle wynika rozdrażnienie, gniew, ogólnie zły nastrój.

Relacje międzyludzkie są tu przedstawione w postaci porozumienia bez przemocy, co to w ogóle jest?
Można to odnieść do relacji z dzieckiem, gdzie zamiast rozkazywać można skonstruować negocjowalną prośbę za pomocą:
-biernej obserwacji,
-pierwotnej emocji nie przeanalizowanej przez mózg,
-potrzeby,
-prośby.

Dotyczy to również radzenia sobie z gniewem swoim lub innej osoby, z lękami, z maskami grzeczności itd.
Bardzo spłyciłem ten temat, porusza on wiele zagadnień, są one często przedstawione na przykładach rozmów terapeutycznych prowadzonych przez autora lub jego prywatnych doświadczeń.

W wielu przypadkach dużą robotę robi samo uświadomienie sobie, że można inaczej do czegoś podejść. Jest to coś co będę ćwiczył starając się wyplewić pewne automatyzmy stosowane w relacjach z innym człowiekiem. Nie wątpię, że będzie to ciężka droga, ale autor przekonał mnie, że warto.

Zdecydowanie książka roku jak dla mnie, zmieniła wiele w moim postrzeganiu relacji międzyludzkich oraz co ważniejsze i od czego należy zacząć, w postrzeganiu siebie, życia w zgodzie ze sobą, nie zmuszaniu się (w myśl bo tak trzeba), słuchaniu siebie, swoich emocji i tego czego ja chcę.

Nie można mieć dobrych relacji z drugim człowiekiem jeśli nie ma się zaspokojonych lub...

więcej Pokaż mimo to