Bogowie Pegāny i inne opowieści fantastyczne Lord Dunsany 8,0
ocenił(a) na 1024 tyg. temu Właśnie wróciłem z Krainy Snów na Niwy, które znamy. Była to fascynująco niepowtarzalna podróż. Nie będę opisywał tej książki przyziemnymi kryteriami. Postaram się zrobić to na tyle na ile zasługuje Śniący. Bowiem Lord Dunsany, znany również jako Edward John Moreton Drax Plunkett właśnie był takim Śniącym - marzycielem, którego pisarstwo opanowane było konkretnie i odpowiednio wywarzone w wizjach, z jakich wyczerpano nowy gatunek literacki. A sam Dunsany stał się prekursorem oraz twórcą fantastyki.
Osobiście ta lektura pochłonęła mnie barwnością i baśniowością do takiego stanu, że nie byłem w stanie odróżnić rzeczywistości od wizji w jakie się zagłębiałem podczas lektury. A lektura płynęła wbrew prawom czasu. Czytelnik natomiast płynął wraz z tym nurtem. Jednak pojęcie czasu podczas lektury jest zupełnie inne. Można powiedzieć, że się wydłuża, bądź staje w miejscu. Opisywane przez autora sytuację i bohaterowie spajają się z czytelnikiem. Jeśli choć raz zmagał się z jakimś szaleństwem, nie jedna postać stanie się odzwierciedleniem czytelnika. Zbiór ten jest przemyślnie ułożony. Niczym religijny epos prowadzi nas od stworzeń wszechrzeczy do meritum życia i jego obłędu. Najważniejsze chyba opowiadania z siedmiu tomów jakie Dunsany wydał za życia czytamy z fascynacją i nie przejmujemy się kiedy koniec. Wszystko jest jakby ze sobą połączone, a uniwersum Pegany egzystujący gdzieś pomiędzy światem nam znanym jest nieodłącznym elementem opowiadań. Między opowiadaniami zalecam krótką drzemkę o ile sny przychodzą do was bardzo łatwo, gdyż po lekturze opowiadania można rozbudzić wyobraźnię i wyśnić sobie zakończone opowiadanie, a nuż zmienić je trochę na swą modłę, ale ja zawsze miałem niesamowite doświadczenia, gdy mogłem lekturę trochę przeinaczyć. Dla marzycieli ta książka jest dodatkową grą.
W pierwszej części, głównych "Bogów Pegany" czytamy krótkie teksty w stylu biblijnych bądź wedyjskich tekstów, które opisują przyjście Bogów, stworzenie światów, ludzi i innych stworzeń. Miałem niemały dysonans, ponieważ czytało się to naprawdę realnie i tak jakby słyszało się to w jakiejś świątyni. Religijny sznyt tych tekstów potrafi zmienić perspektywę patrzenia na różne wierzenia. A wszystko dlatego, że inspiracją powstawania wierzeń Pegany, były Baśnie 1001 nocy, mitologie Greckie, Perskie i Egipskie. Tutaj możemy odesłać do kontynuatorów Dunsany'ego, bo nie jest sekretem, że ogromny wpływ miał autor na samego Lovecrafta i możemy to odczuć podczas lektury. Nie tylko oniryczność i klimat wschodu, ale także sama struktura opowiadań. Narrator pierwszoosobowy, szczegółowe opisy miejsc, białe śniące się miasta i dużo innych odniesień.
W dalszych częściach mamy opowiadania typowo przygodowe - morskie epopeje snute przez marynarzy, bogoczy popadających w szaleństwo odrealnienia, oraz historię z centrum Pegany jak zdobycie Carcassone czy legenda o mieczu Sacnocie. To już klasyczne bajania sprowadzające nas na granicę jawy i snu. Z mojej perspektywy ta książka jest tak dobra, że nie chcę się jej kończyć. Połykamy ją powoli ale degustujemy każdym snem jaki zespoli nasz sen ze snem Pegany. Oczywiście zbiór jest korzeniem gatunku fantastycznego, ale mrok i groza jest wpisana w fantastykę, choćby przez przerażające wizje, które nasza fantazja potrafi przywołać. To właśnie zastosował w swoich opowiadaniach Dunsany. Jego Bóstwa są efemeryczne i bajkowe, ale mają swoje mroczne cechy. Śmierć - siostra snu odgrywa również dużą rolę w Pegańskich podaniach. Nie wspominając znów o szaleństwach odrealnień bohaterów, jak chociażby w opowiadaniu "Koronacja Pana Shapa". Stąd wniosek, że zbiór ten może i jest płodem fantastyki, ale ma w sobie też dużą porcję grozy. Nie byle jakiej, bo przemawia do nas dyskursami filozoficznymi. Język użyty w opowiadaniach to kunsztowne i wysublimowane zdania nie tylko obrazujące nierealność, ale również wprowadzające w zadumę nad filozoficznymi aspektami życia. Wiele trzeba oddać również przekładowi, który jest doskonały - Maciej Płaza to człowiek, który nie raz przekładał Lovecrafta i czynił to z zaciętością językoznawcy. Także i Dunsany wypadł przy nim gwiazdorsko, jakoby swym językiem przeniósł nas w epokę. Ważnym i stałym elementem tego zbioru są również grafiki Sidneya H. Sime'a oryginalnie ilustrującego opowiadania Dunsany'ego i bez tych ilustracji nie ma prawa istnieć inne wydanie. Z czasem czujemy jednolitość tekstu z tymi grafikami i one muszą się uzupełniać. Swoją drogą Sime był tak ceniony, że znowu Lovecraft nawet umiejscowił go w swoich opowiadaniach.
Sny są nieodparte i nierozłączne z naszą egzystencją, a Lord Dunsany pokazał to mistrzowsko, jednak grozi on trochę paluszkiem, by się za bardzo w nie nie zagłębić, bo można powariować i jest to fakt naukowy. Oniryzm stał się spoiwem fantastyki, z której w późniejszych czasach pojawili się Surrealiści, a w samym świecie literackim inspiracja dosięgnęła Tolkiena, C. S. Lewisa, a w czasach obecnych możemy znów poznawać Krainę Snów dzięki kolejnemu uczniowi Dunsany'ego jakim jest Neil Gaiman ze swoim Sandmanem. Trzeba też zaznaczyć, że Dunsany jest tym niszowym klasykiem, bo zapomnianym i trochę wstyd, że w naszym kraju do tej pory nie słyszeliśmy o tym twórcy. Pismo i opowieści są tak przystępne, że szkoły mogłyby go wprowadzić do lektur, obok Tolkiena przecież. Wszystko zaczęło się w Peganie, dlatego tutaj spoczywają najstarsi Bogowie, a ja miłośników dziwu i fantasy zachęcam z czystym jak łza sumieniem do lektury. Nie zapomnijcie jednak o odpowiedniej atmosferze - najlepiej czyta się w długiej podróży tramwajem lub pociągiem, a na słuchawki przygotujcie odpowiednią playlistę - ambient, lofi, trance, folk a najlepiej grupa Psyclopean tworząca pod twórczość Lovecrafta i Dunsany'ego właśnie. Mam nadzieję, że zejdziecie do Pegany i zostawicie tam kawałek siebie. Ja mocno aprobuje ten zbiór i polecam wykonując gest Bogów Pegany!