Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę

- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- On Earth We’re Briefly Gorgeous
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2021-03-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-03-24
- Data 1. wydania:
- 2019-06-04
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328085152
- Tłumacz:
- Adam Pluszka
- Tagi:
- pierwsza miłość rasizm relacje rodzinne rodzina rozrachunek z przeszłością samotność trauma wojna wietnamska wykluczenie społeczne literatura wietnamska proza współczesna
- Inne
„Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę“ to list syna do matki, która nie umie czytać. Bohater odkrywa historię rodziny, której najważniejsze wydarzenia rozgrywały się w Wietnamie. Historia ta zaś jest niczym drzwi wiodące do tych sfer życia autora listu, których jego matka nigdy nie znała.
Powieść Oceana Vounga to świadectwo zaciekłej, lecz niezaprzeczalnej miłości samotnej
matki i jej syna, a zarazem brutalnie szczera opowieść o odkrywaniu męskości i przynależności
do rasy oraz klasy. Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę to książka zarówno o mocy opowiadania
własnej historii, jak i o utracie ciszy, której nie można usłyszeć.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tak (nie) trzeba dorastać
Nie jestem, drodzy Państwo, człowiekiem poezji. Zdarza mi się ją czytywać, oczywiście, ale nie ma we mnie tego instynktu, który pcha w nieznane w przypadku prozy: kiedy na wstępie odbiję się od powieści, to drążę, skrobię nieprzepuszczalną początkowo powierzchnię, próbuję określić — nawet jeśli kaleko — konteksty i w nich ją odczytać; gdy odbiję się od wiersza — jestem w stanie z tym żyć. Czasami jednak liryka miesza się z literaturą narracyjną w taki sposób, że nie zawsze da się powiedzieć, po której stronie właściwie autor wylądował — a „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” udowadnia, że takie połączenie może dać genialny efekt.
Nie będę się z Państwem przekomarzał i przyznam bez bicia: powieściowy debiut Oceana Vuonga jest dla mnie jedną z TYCH książek, takich, które zdarzają się może raz w roku – o ile to dobry rok. To olbrzymi zastrzyk świeżości, choć, paradoksalnie, można by stwierdzić, iż reprezentuje klasyczną literaturę inicjacyjną. Ale, należy natychmiast dodać, literaturę inicjacyjną godną XXI wieku, czyli boleśnie wręcz świadomą traumy i jej źródeł, świadomą tego, o czym się milczy i tego, że trzeba z milczeniem skończyć, rzucającą światło na sprawy do tej pory skryte – albo raczej skrywane – ze względu na społeczną wygodę. Kilka lat temu czytelnicy dowiadywali się, że kształtowanie się kobiety i dziewczęcość to inne doświadczenia niż kształtowanie się mężczyzny i chłopięcość (choćby poprzez „Wróżbę” i „Zapach mężczyzny” Agaty Pleijel, ale przecież niedawno ukazał się w Polsce podejmujący temat „Szalej”). „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” reprezentuje kolejny rozdział w niuansowaniu opowieści o dorastaniu, bo inaczej dorasta jednostka heteroseksualna, a inaczej homoseksualna (o tym czytaliśmy choćby w kontrowersyjnym, ocierającym się często o grafomanię „Małym życiu”); inaczej dorasta jednostka biała, a inaczej dorasta jednostka żółta (czy czarna, o czym opowiada „Białoczarny” Paula Beatty’ego); inaczej dorasta jednostka wywodząca się z klasy średniej (czy, żeby przyjąć kategorię typową dla tradycyjnej literatury, z inteligencji),a inaczej dorasta jednostka urodzona wśród ubogich imigrantów. Czy jako społeczeństwo zdajemy sobie z tego sprawę? Cóż, im bardziej ktoś wrażliwy, tym więcej pewnie o tym myśli, ale nigdy nic nie zastąpi autopsji. „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” pokazuje, jak wyglądają specyficzne doświadczenia dziecka wietnamskiej imigrantki (po której dziedziczy związaną z wojną traumę, bo sama też jest szalenie skomplikowaną postacią) szybko odkrywającego swój homoseksualizm we współczesnej Ameryce – i samo to, sam ten zbiór rzeczy, których Vuong nie przemilczał, wystarczy, aby powieść była doświadczeniem poruszającym.
A do tego dochodzi jeszcze język, czyli, odwołując się do wstępu, to co u Oceana Vuonga wyrosło z poezji. Zresztą co ja będę czarował — sam tytuł, którego po prostu nie można wyrzucić z pamięci, nie można się pozbyć, świadczy o tym, że autor styl ma niebagatelny. Proza pisana przez poetów bywa nieco pretensjonalna, bywa też zaskakująco — cóż — prozaiczna, ale wietnamsko-amerykański autor idzie własną drogą. Z mistrzowskim wyczuciem miesza liryczne obrazy z brudem codziennego życia, a przy tym nigdy nie waha się rzucić wyzwania czytelnikowi poprzez piętrzenie abstrakcji w stylu „Obumarłej” Boyer czy „Argonautów” Nelson. To nie jest język, z którym obcuje się bezstresowo i komfortowo, ale narzędzie wyprofilowane w celu realizacji ściśle określonych zadań. Zadanie to nazwanie tragicznych często doświadczeń wrażliwego homoseksualnego chłopca pochodzącego z mniejszości etnicznej — coś niezwykle wyrafinowanego, więc wyrafinowany okazuje się styl, który dużo obiecuje, ale wymaga on od odbiorcy zaangażowania. Chwała Adamowi Pluszce za to, że tak dobrze poradził sobie z tak niecodziennym przekładem.
To nie tak, drodzy Państwo, że nic mi we „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” nie przeszkadzało. Ot, na przykład zakończenie wątku Travisa, gdzie autor przechodzi od szczególnej opowieści o narkotykach i uzależnieniu do ogólnych obserwacji dotyczących używek w Stanach, ale przerywa, kiedy zaczyna się robić naprawdę interesująco. Albo ujęcie narracji jako listu do matki, co mnie nie przekonało — nie kupuję tego, sytuacja rodzinna narratora jest opisana tak wnikliwie, że treść byłaby absolutnie wystarczająca bez nadmiarowej formy, która staje się przede wszystkim efektowną konstrukcją. Podobny zarzut miałem do Shafak przy okazji recenzowania jej „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”, ale tak w przypadku jej, jak i Vuonga wady bledną wobec oczywistych wartości tekstów. „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” to literatura na XXI wiek. I kropka.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 1 054
- 528
- 86
- 64
- 30
- 29
- 17
- 12
- 12
- 11
OPINIE i DYSKUSJE
Interesująca, momentami poruszająca, pełna świadomie użytych słów, wieloznaczności, subtelności proza. Niestety wiem to tylko dlatego, że w końcu sięgnęłam po oryginał. Polski przekład jest drętwy, brzydki, ma sporo błędów (niektóre skandaliczne),brak rytmu, gubi subtelności, źle się go czyta. Jestem bardzo rozczarowana tym tłumaczeniem i brakiem ingerencji redaktora, zwłaszcza w miejscach, które brzmią jak kompletny bełkot. Wrzuciłam parę fragmentów w automatyczny translator i wyszło lepiej niż to, co proponuje tłumacz. Dałabym więcej gwiazdek, ale nie w tym przekładzie,
Interesująca, momentami poruszająca, pełna świadomie użytych słów, wieloznaczności, subtelności proza. Niestety wiem to tylko dlatego, że w końcu sięgnęłam po oryginał. Polski przekład jest drętwy, brzydki, ma sporo błędów (niektóre skandaliczne),brak rytmu, gubi subtelności, źle się go czyta. Jestem bardzo rozczarowana tym tłumaczeniem i brakiem ingerencji redaktora,...
więcej Pokaż mimo toTo książka bardzo naturalistyczna, napisana bez owijania w bawełnę traum, trudów, problemów, przemocy. Można ją odebrać jako autobiograficzną, jako wspomnienie dziecięcych i młodzieńczych lat autora. Podkreślę, że nie jest to łatwa lektura do czytania, nie tylko ze względu na treść, ale także i jej formę, nielinearną, w której autor często do czegoś powraca, do czegoś nawiązuje, coś wspomina. Czasem się gubiłam w gąszczu "przerywników" z lat poprzednich, do nawiązań, do powrotów. Forma książki nawiązuje do listu pisanego przez młodego mężczyznę do matki, na dodatek do matki, która nie umie czytać.
Autor powraca do wydarzeń z wojny w Wietnamie, do jej potworności, bezwzględności i absurdalności. Chociaż jej nie pamięta bezpośrednio, przeszła ona do jego DNA, przeniknęła do krwioobiegu, jest, towarzyszy każdego dnia. Sceny przemocy przenikają się nie tylko we wspomnieniach matki i babki bohatera, ale też są obecne tu i teraz, z daleka od wojny, bo ona co prawda w niewielkim wymiarze, takim domowym, ale została w duszach, a przeniesiona na podwórko domowe daje wymierne skutki. Matka swoje traumy wyraża w przemocy wobec syna. Nie panuje nad sobą, ale on to rozumie, pozwala, acz do pewnego momentu. Główny bohater przeżywa swoje małe apokalipsy nie tylko w domu, ale też w szkole, w której jest nieakceptowany, zresztą jak pozostali członkowie jego rodziny w najbliższej społeczności. Bohater otwiera przed czytelnikiem świat swoich miłosnych uniesień, a że są one homoseksualne i bardzo naturalnie opisane może to nie być łatwe w odbiorze.
Co mnie, mimo trudności w podążaniu za opowieścią zainteresowało w tej książce? Opowieść o bliskości fizycznej i międzypokoleniowej, która nie jest znana w naszym obszarze geograficznym, naturalizm, prawdziwość. Nie istotne czy to lęk, czy złość, traumy, miłość czy śmierć wszystko kojarzy się z człowieczeństwem i jego przymiotami. Jego miłość do kolegi jest odkrywaniem swoich potrzeb, przełamywaniem swojego strachu przed tym kim naprawdę jest. Jego rozmowy z matką i z babką, które pomimo traum potrafią go na swój sposób chronić i kochać. Inna kultura, relacje międzyludzkie, nawiązania do specyfiki życia w USA versus w Wietnamie. Niezła mieszanka i to wstrząśnięta.
To książka bardzo naturalistyczna, napisana bez owijania w bawełnę traum, trudów, problemów, przemocy. Można ją odebrać jako autobiograficzną, jako wspomnienie dziecięcych i młodzieńczych lat autora. Podkreślę, że nie jest to łatwa lektura do czytania, nie tylko ze względu na treść, ale także i jej formę, nielinearną, w której autor często do czegoś powraca, do czegoś...
więcej Pokaż mimo to„Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” to książka, która jest właściwie listem syna do matki, w którym odkrywa on swoją historię dorastania, stronę jego życia, której jego rodzicielka nie znała… i niestety nie pozna, ponieważ ta czytać nie umie. Mężczyzna zdaje się więc pisać te listy dla samego siebie, żeby pogodzić się z tym, co zaszło i domknąć pewne rozdziały swojego życia.
Jest to trudna literatura z wojną w tle, jak i rownież z efektami, jakie wywiera ona na ludziach, kiedy ci już z niej wybrną.
Wojna może i się zakończyć, ale zostanie w ludziach długo po niej.
Długo myślałam, co mogłabym o tej książce powiedzieć. Długo, bo prawie pół roku, przeczytałam ją bowiem w październiku!
Zaczynając lekturę, miałam wrażenie, ze to literatura dla mnie. Liryczny styl opowiadania, trudne przeżycia, z którymi bohater musi sobie poradzić, dodatkowo powieść epistolarna… Jednak im dalej w las, tym coraz trudniej mi się ją czytało. Momentami zastanawiałam się, czy jestem w stanie przebrnąć przez nią całą. Nie potrafiłam wbić się w historię, zdarzało mi się wracać do niektórych akapitów wielokrotnie, żeby zrozumieć przebieg zdarzeń.
Nie była to moja rzecz. Chociaż uwielbiam poetycki, nawet powiedziałabym senny styl pisania, ten tutaj się nie wpasował, a nawet zgrzytał z poruszanym tematem.
Kiedy już przeczytałam ten tytuł, po kilku tygodniach nawet nie pamiętałam o czym był dokładnie.
I dlatego tytuł „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwile” zdawał się mieć dla mnie podwójne znaczenie. Na początku byłam nią zachwycona, jednak z coraz większą liczbą przeczytanych stron, zachwyt mijał, aż w końcu książka zostawiła mnie jedynie ze zmieszaniem, a później nawet z zapomnieniem.
Ta książka była dla mnie wspaniała tylko przez chwilę.
„Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” to książka, która jest właściwie listem syna do matki, w którym odkrywa on swoją historię dorastania, stronę jego życia, której jego rodzicielka nie znała… i niestety nie pozna, ponieważ ta czytać nie umie. Mężczyzna zdaje się więc pisać te listy dla samego siebie, żeby pogodzić się z tym, co zaszło i domknąć pewne rozdziały swojego...
więcej Pokaż mimo toZnowu książka o niszczącym wpływie wojny na życie ludzkie. Nie tylko osób dotkniętych nią bezpośrednio, ale także ich rodzin i następnych pokoleń. Trudno mi o niej pisać, nie tylko ze względu na liczne traumatyczne wydarzenia, ale także skomplikowaną formułę powieści.
Narrator, nazywany w rodzinie Pieskiem, Amerykanin pochodzenia wietnamskiego, skończył studia i został pisarzem. Powieść ma formę długiego listu do matki, w którym mężczyzna wspomina wydarzenia ze swojego dzieciństwa i młodości, już w Stanach Zjednoczonych, jednocześnie co chwila cofając się do przeżyć babci Lan (Orchidea, przez rodziców nazwana: Siódma) i matki Hong (Róża) z życia w Wietnamie, w tym w czasach wojny wietnamskiej. Sceny przemocy dotyczą nie tylko wojny, ale także późniejszego życia rodziny w USA. Szczególnie bolesne jest to, że matka, nad którą pastwi się ówczesny mąż, sama jest niestabilna emocjonalnie i okrutnie bije małego syna. Chłopiec jest nieakceptowany w szkole, cała rodzina ma ogromne trudności z adaptacją w nowym kraju; matka nigdy nie nauczy się języka angielskiego.
Mimo trudnych relacji matki z Pieskiem jest między nimi miłość; szczególną rolę w rodzinie pełni babcia, spokojna, silna, obdarowująca krewnych ogromem ciepłych uczuć. Dla mnie niezwykła jest bliskość fizyczna członków trzech pokoleń rodziny, jaką chyba rzadko spotyka się w naszej kulturze (masowanie, drapanie).
Bohater opowiada też o swojej trudnej młodości, związanej z doświadczeniem imigracji, homoseksualizmem, pierwszą miłością, eksperymentowaniem z narkotykami i tragiczną śmiercią przyjaciela Trevora. Ciekawe są wątki ekologiczne, np. sprzeciw wobec specjalnej hodowli cieląt na mięso.
Książka tętni życiem, jest bogata w wydarzenia. Autor z wielką wrażliwością opisuje miłość, tęsknotę, przemoc, biedę, cierpienie. Posługuje się językiem pełnym poezji, ale momentami dosyć niezrozumiałym. Forma listu nie jest do końca utrzymana. Dosyć zawiły język i pomieszane plany czasowe powodowały, że niektóre opowieści były dla mnie trudne do rozszyfrowania. Nie wiem jaka jest w tym rola tłumacza.
Trafiłam na tę książkę dzięki DKK. Polecam, warto przedrzeć się przez złożoności tekstu aby poznać skomplikowane losy Pieska, Róży i Orchidei, ich uczucia i wzajemne relacje.
„Lan przez swoje historie także podróżowała spiralą. Kiedy słuchałem, zdarzały się chwile, gdy historia się zmieniała – niewiele, jakiś drobiazg, pora dnia, kolor czyjejś koszulki, dwa naloty zamiast trzech, AK-47 zamiast kalibru 9 milimetrów, córka się śmieje, nie płacze. Następowały zmiany w narracji – przeszłość nigdy nie jest stałym i uśpionym krajobrazem, ogląda się go wciąż na nowo. Czy tego chcemy, czy nie, podróżujemy po spirali, tworzymy coś nowego z tego, co zniknęło” (s. 40)
Znowu książka o niszczącym wpływie wojny na życie ludzkie. Nie tylko osób dotkniętych nią bezpośrednio, ale także ich rodzin i następnych pokoleń. Trudno mi o niej pisać, nie tylko ze względu na liczne traumatyczne wydarzenia, ale także skomplikowaną formułę powieści.
więcej Pokaż mimo toNarrator, nazywany w rodzinie Pieskiem, Amerykanin pochodzenia wietnamskiego, skończył studia i został...
Ta książka nie trafia do mojej wrażliwości. Trochę jestem już chyba przesycony tym nazbyt lirycznym opisem rzeczywistości, próbą ujęcia każdej emocji w poetycki przekaz. W tym przypadku zdecydowanie forma przerasta treść w sposób negatywny.
Ta książka nie trafia do mojej wrażliwości. Trochę jestem już chyba przesycony tym nazbyt lirycznym opisem rzeczywistości, próbą ujęcia każdej emocji w poetycki przekaz. W tym przypadku zdecydowanie forma przerasta treść w sposób negatywny.
Pokaż mimo towyjątkowa opowieść o wojnie, traumie międzypokoleniowej, poszukiwaniu własnej tożsamości i zgodzie na nią, choć w pierwszej chwili wydaje się niewygodna. to zbiór listów, które syn pisze do swej nieumiejącej czytać matki, aby móc pogodzić się z tym, co przez lata pozostawało niewypowiedziane. język czerpiący z poezji świetnie lawiruje tu między dosłownością, brutalnością i liryką, a dosłowne miesza się z wyobrażonym. nie jest to łatwa w odbiorze lektura, ale w jej autentyczności i narastających z każdą stroną emocjach jest coś obezwładniającego, co każe razem z głównym bohaterem przeżywać jego rozpacz. razem z nim wchodzić w trudny świat dorosłych, razem z nim odpowiadać na pytanie: „kim jestem?”. choć momentami zbyt fragmentaryczna, uwypukla dramat i krzywdę bycia żółtym wśród białych, obcym wśród miejscowych, sobą - wśród innych. momentami narracja osuwa się niebezpiecznie w stronę okrągłych zdań i frazesów, ale to krótka zdrada wobec doskonałej całości. to ważna historia o rasizmie, wyzysku i upokorzeniu. i również o tym, że marzenia i szczęście to nie zawsze to samo.
wyjątkowa opowieść o wojnie, traumie międzypokoleniowej, poszukiwaniu własnej tożsamości i zgodzie na nią, choć w pierwszej chwili wydaje się niewygodna. to zbiór listów, które syn pisze do swej nieumiejącej czytać matki, aby móc pogodzić się z tym, co przez lata pozostawało niewypowiedziane. język czerpiący z poezji świetnie lawiruje tu między dosłownością, brutalnością i...
więcej Pokaż mimo toNie… dobra książka której nie da się czytać. Książka prawie bez fabuły. Bardzo mnie męczyła
Nie… dobra książka której nie da się czytać. Książka prawie bez fabuły. Bardzo mnie męczyła
Pokaż mimo toZostały mi 3 myśli po tej lekturze:
Wojna to 💩i krzywdzi nie tylko uczestników ale też kolejne pokolenia.
Ta narracja była strasznie chaotyczna, wszystko na raz, mnóstwo wątków ale jak dla mnie wszystkie raczej potraktowane powierzchownie.
Miałam wrażenie jakby autor napisał kilka historii, potem je pociął po jednym lub kilka zdań, wymieszał i tak wydał książkę.
Zostały mi 3 myśli po tej lekturze:
Pokaż mimo toWojna to 💩i krzywdzi nie tylko uczestników ale też kolejne pokolenia.
Ta narracja była strasznie chaotyczna, wszystko na raz, mnóstwo wątków ale jak dla mnie wszystkie raczej potraktowane powierzchownie.
Miałam wrażenie jakby autor napisał kilka historii, potem je pociął po jednym lub kilka zdań, wymieszał i tak wydał książkę.
coś w tej książce było urzekającego, a zarazem dla mnie nie zrozumiałego
coś w tej książce było urzekającego, a zarazem dla mnie nie zrozumiałego
Pokaż mimo toNaprawdę ciężko się to czyta… niby ważne ale mało wciągające, niebu wzruszające a ciężko się skupić… całość bardzo marnie
Naprawdę ciężko się to czyta… niby ważne ale mało wciągające, niebu wzruszające a ciężko się skupić… całość bardzo marnie
Pokaż mimo to