Łyski liczą do trzech
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2021-03-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-03-31
- Liczba stron:
- 184
- Czas czytania
- 3 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381911788
- Tagi:
- literatura polska farsa Zlín
W czeskim Zlinie trwa festyn integracyjny organizowany przez Stowarzyszenie Przyjaźni Czesko-Caaakańskiej. Caaakowie to mniejszość narodowa nielubiana przez władze i Czechów. Krążą o nich niestworzone legendy – że jedzą koty, z dzikich zwierząt wytapiają smalec, a nawet potrafią czarować. Na dodatek mają trzecie oko. Zdawałoby się, pozbawione specjalnych właściwości, ale niektórzy twierdzą, że caaakańskie kobiety potrafią dzięki niemu błyskawicznie opętać mężczyzn, dlatego zaleca się Czechom nosić ochronne przyłbice.
Podczas festynu dochodzi do tragedii. Policjant przypadkowo strzela do caaakańskiego chłopca. W mieście wybuchają zamieszki. Trójka bohaterów – pankówki Janka i Marie, wplątany przypadkowo w wydarzenia Amerykanin George – oraz Pies Od Którego Wszystko Się Zaczęło wyruszają na poszukiwanie winnego policjanta.
Olga Hund w swojej śmiałej prozie zabiera czytelnika w podróż po czeskich miastach, które wydają się podejrzanie znajome, i opowiada o ulicznym buncie tych, którzy nie mieli wcześniej głosu. To historia o narodzinach pewnej rewolucji, przyprawiona Gombrowiczowską groteską i humorem.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 169
- 164
- 25
- 16
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Powstaną teorie spiskowe, książki o takich teoriach i filmy na podstawie tych książek.
Chłopak ma na imię George i jest z Ameryki, w Europie od dwóch tygodni. Przyleciał do Warszawy, gdzie od Polaków dowiedział się, że Polska j...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Jak zwykle - fajny temat, dobra zajawka, a książka tak nudna, że trudno doczytać do końca (mimo, że krótka)
Jak zwykle - fajny temat, dobra zajawka, a książka tak nudna, że trudno doczytać do końca (mimo, że krótka)
Pokaż mimo to"Łyski liczą do trzech" Olgi Hund to pojechana, aktywistyczna opowieść o rewolucji. Ale też o uprzedzeniach, stereotypach, wykluczeniu i tym, do czego mogą doprowadzić.
Na festynie integracyjnym w miejscowości Zlin, zorganizowanym przez Stowarzyszenie Przyjaźni Czesko-Caaakańskiej, policjant zabija caaakańskiego chłopca. Robi to przez przypadek, bo strzelał do psa, ale fakt, że policja tak licznie przybyła na festyn, a wcześniej wielokrotnie Caaaków gnębiła, tworzy niepokojące tło wydarzenia. Policjant jest zresztą całkiem sympatyczny, psy lubi (sam ma trzy),a jego zachowanie trudno logicznie uzasadnić.
Caaakowie to mniejszość - śniada i z trzecim okiem pośrodku czoła. Według powszechnych stereotypów są leniwi, niezbyt mądrzy (ich dzieci z automatu kierowane są do szkół specjalnych),jedzą koty, są też bałaganiarzami i mieszkają w nędznych warunkach. A caaakańskiego kobiety potrafią podobno trzecim okiem zaczarować każdego mężczyznę (dlatego zaleca się Czechom noszenie ochronnych przyłbic).
"Niektóre ptaki – jak na przykład te śmieszne czarne łyski z białą błyskawicą na głowie – potrafią liczyć do ośmiu. Małpy podobno do pięciu."
Caaak ma, podobnie jak małpa, liczyć tylko do pięciu. Komentatorzy przekonują więc, że matka zabitego chłopca nawet nie zauważy jego braku, bo miała osmioro dzieci. A jednak zauważa. Zauważają też inni i wybuchają zamieszki. Caaaków wspierają panki, które przyjechały na piknik, żeby bronić mniejszości przed faszystami, którzy ostatecznie nie dotarli do Zlina.
W tym czasie policjant, który zabił chłopca, pod fałszywym nazwiskiem, zostaje ukryty w sanatorium. Na jego poszukiwanie wyruszają pankówy Janka i Marie, wplątany przypadkowo w wydarzenia Amerykanin George – oraz Pies, od Którego Wszystko Się Zaczęło.
Czy go odnajdą, a policja potrafi powstrzymać bunt Caaaków?
Zapraszam na profil sczytalim na Instagramie.
"Łyski liczą do trzech" Olgi Hund to pojechana, aktywistyczna opowieść o rewolucji. Ale też o uprzedzeniach, stereotypach, wykluczeniu i tym, do czego mogą doprowadzić.
więcej Pokaż mimo toNa festynie integracyjnym w miejscowości Zlin, zorganizowanym przez Stowarzyszenie Przyjaźni Czesko-Caaakańskiej, policjant zabija caaakańskiego chłopca. Robi to przez przypadek, bo strzelał do psa, ale...
Mocna i delikatna, realistyczna i zakręcona fantastycznie proza Olgi Hund w powieści "Łyski liczą do trzech" zaskakuje, bawi, przeraża. Jest to książka o inności i niesprawiedliwości społecznej. Caakowie wprowadzają do tej powieści nieco rewolucyjnego fermentu, choć sami przypominają wiele lokalnych mniejszości, może najbardziej Romów, ale tym, co ich wyróżnia, jest trzecie oko na czole.
W tej sposób autorka stworzyła figurę innego - karykaturalną, ale zapadającą w pamięć. Może to trzecie oko na twarzy jest zbyt ostentacyjnie odróżniające, ale przecież Afroamerykanie na białych przedmieściach w Stanach są tak samo widoczni. Albo ktoś chodzący z torbą w tęczową flagę. Osoby kierujące się nienawiścią wobec jakiejś konkretnej grupy rozpoznają inność po gestach i sposobie mrugania.
Chwilami może jest to literatura nieco zbyt oczywista, na swój sposób wygodnie pouczająca, a nawet nieco ocierająca się o popkulturę - ale znakomicie sprawdza się jako niegłupia, a jednak odpoczynkowa opowieść. No i Chechy są tu bardzo prawdziwe, realistyczne, łamiące obraz wesołego piwosza.
Mocna i delikatna, realistyczna i zakręcona fantastycznie proza Olgi Hund w powieści "Łyski liczą do trzech" zaskakuje, bawi, przeraża. Jest to książka o inności i niesprawiedliwości społecznej. Caakowie wprowadzają do tej powieści nieco rewolucyjnego fermentu, choć sami przypominają wiele lokalnych mniejszości, może najbardziej Romów, ale tym, co ich wyróżnia, jest trzecie...
więcej Pokaż mimo toNie miałam pojęcia o czym jest książka zanim zaczęłam ją czytać. Zainteresowałam się autorką bo pamiętam, że kilka lat temu wygrała nagrodę Conrada.
Książka mnie zaskoczyła. Swoją formą, językiem i historią. Była wciągająca i do połknięcia na raz. Humor trochę abstrakcyjny, ale to tylko na plus.
Podsumowując mi się fajnie czytało, chociaż nie wiem czy to pozycja dla każdego.
Nie miałam pojęcia o czym jest książka zanim zaczęłam ją czytać. Zainteresowałam się autorką bo pamiętam, że kilka lat temu wygrała nagrodę Conrada.
Pokaż mimo toKsiążka mnie zaskoczyła. Swoją formą, językiem i historią. Była wciągająca i do połknięcia na raz. Humor trochę abstrakcyjny, ale to tylko na plus.
Podsumowując mi się fajnie czytało, chociaż nie wiem czy to pozycja dla każdego.
Problemów z tą książką jest kilka, na różnych płaszczyznach. Nie będę pisała o tym czy Caakowie są Romami, Cyganami i czy tak wolno czy nie wolno, bo nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem. Czy wolno pisać tak jak o zamieszkach wywołanych przez dyskryminację czarnych osób w USA? Czy cierpienia, rodzaje dyskryminacji są przystawalne, identyczne, wcale niepodobne?
Dla mnie interesujące są "Łyski..." w warstwie literackiej. To nie jest materiał na książkę. Na dość długie, dość zabawne opowiadanie - owszem, czemu nie, ale nie na powieść. I ktoś powinien to autorce powiedzieć, ponieważ powtarza te same żarty co pięć stron przez dwieście stron i te żarty są zabawne, ale nie za szesnastym razem. Może nikt jej tego nie powiedział, bo to być może było opowiadanie, długie któremu dopisała drugi plan i wątki poboczne (dość rachityczne zresztą) i bum cyk jest powieść.
Napisana sprawnie i inteligentnie, bo tak pisze O. Hund, ale niepotrzebnie.
Irytowała mnie postać Jardy, która być może miała być wielowymiarowa, ale wyszła niekonsekwentnie - raz jest idiotą, z dobrym sercem, raz ze złym, raz jest incognito, a raz nie, nie wiadomo o co chodzi temu chłopu. Czyli autorce.
Problemów z tą książką jest kilka, na różnych płaszczyznach. Nie będę pisała o tym czy Caakowie są Romami, Cyganami i czy tak wolno czy nie wolno, bo nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem. Czy wolno pisać tak jak o zamieszkach wywołanych przez dyskryminację czarnych osób w USA? Czy cierpienia, rodzaje dyskryminacji są przystawalne, identyczne, wcale niepodobne?
więcej Pokaż mimo toDla mnie...
Czegoś mi w tej niedużej powieści zabrakło, a czegoś, jak dla mnie, było za dużo albo niepotrzebne.
Jakby rezultat nie dorównał temu, co było zamierzone (jak sądzę).
W tej nieco złośliwej (w stosunku do),ale i życzliwej (wobec) opowieści akcentującej kobiecą moc i tolerancję (lub nie) zabrakło, w moim odczuciu, wyrazistości. Bycie zaangażowanym nie zawsze wystarcza, by stworzyć coś naprawdę dobrego.
Czegoś mi w tej niedużej powieści zabrakło, a czegoś, jak dla mnie, było za dużo albo niepotrzebne.
więcej Pokaż mimo toJakby rezultat nie dorównał temu, co było zamierzone (jak sądzę).
W tej nieco złośliwej (w stosunku do),ale i życzliwej (wobec) opowieści akcentującej kobiecą moc i tolerancję (lub nie) zabrakło, w moim odczuciu, wyrazistości. Bycie zaangażowanym nie zawsze wystarcza, by...
Musze przyznać, że najbardziej odpowiada mi taki rozbuchany wręcz barokowy, ocierający się o kicz sposób narracji. Niemniej jednak ten minimalistyczny i nienachalny styl jaki prezentuje Olga Hund również przypadł mi do gustu. zwłaszcza, że został zrównoważony istotną treścią. Bo głos pisarki, to głos kobiet niezależnych: takich, które nie podporządkowują się facetom, i które doskonale wiedzą czego chcą i jak do tego celu kroczyć. To bardzo ważny głos, szczególnie dziś, kiedy kobietom zamyka się usta, kiedy każe się im podejmować heroiczne decyzje, kiedy ustawę aborcyjna zmienia się wyrokiem TK i mało kto mówi o tym, że dotyka ona te najbiedniejsze kobiety, bo te z wyższymi dochodami znajda fundusze, by udać się do Czech czy innego kraju, niezamożne będą nadal pogłębiać swoja biedę i patologię, która najczęściej z tym się wiąże. Bo państwo w którym żyjemy, dba o życie poczęte i zapomina o urodzonych dzieciach, nie potrafi zadbać również o to, by takie kobiety wyedukować i mam nadzieję, że takich głosów będzie więcej.
Musze przyznać, że najbardziej odpowiada mi taki rozbuchany wręcz barokowy, ocierający się o kicz sposób narracji. Niemniej jednak ten minimalistyczny i nienachalny styl jaki prezentuje Olga Hund również przypadł mi do gustu. zwłaszcza, że został zrównoważony istotną treścią. Bo głos pisarki, to głos kobiet niezależnych: takich, które nie podporządkowują się facetom, i...
więcej Pokaż mimo toNie czyta się łatwo. Nie jest to czytadło na jeden wieczór. Ale opisy mechanizmów powstawania przemocy wobec mniejszości genialne. Bez uproszczeń, bez poddziału na czarne i białe, bez gloryfikacji czy propagandy.
Nie czyta się łatwo. Nie jest to czytadło na jeden wieczór. Ale opisy mechanizmów powstawania przemocy wobec mniejszości genialne. Bez uproszczeń, bez poddziału na czarne i białe, bez gloryfikacji czy propagandy.
Pokaż mimo toNajpierw jest festyn, który ma pomóc w integracji Czechów z Caaakami, czyli grupą etniczną mieszkającą w kraju, o której non stop się mówi, próbuje zrozumieć albo, no cóż, nienawidzi. Caaakowie raczej zamieszkują obszary położone na uboczu, posiadają liczne potomstwo i ubierają się kolorowo, a więc rzucają się w oczu. Aha, no i mają trzecie oko.
Pomimo fantastycznych naleciałości łatwo odczytać metaforę, którą Olga Hund posługuje się w swej nowej książce „Łyski liczą do trzech”. Nie na tym jednak polega lektura książki. Autorka precyzyjnie pokazuje mechanizmy sprowadzające do wykluczenia, piętnowania, a w konsekwencji do tragedii – tu, do śmierci dziecka przypadkowo zastrzelonego przez policjanta, który potem dostaje państwową ochronę i możliwość ucieczki od odpowiedzialności.
Istotną rolę w przekazie zaszczepianym społeczeństwu ponoszą media. Hund w swym opisie schodzi nawet do technicznych detali, czyli kadrowania Caaaków w celu wywołania odpowiedniego efektu. Wszystkich Caaaków, którzy nie mieszczą się w obrazie „nierobów i szkodników” po prostu się nie pokazuje. Po co wprowadzać zróżnicowanie do czarno-białego obrazu świata?
Olga Hund w swojej książce pisze o Polsce, choć przedstawia nam Czechy. Z drugiej strony mechanizmy, które opisuje są uniwersalne, a sterowanie nienawiścią wydaje się być niebezpiecznie łatwe. Rola przypadku zostaje również zaznaczona wyraźnie. Być może książka wydawać się nazbyt oczywista, ale nigdy dość powtarzania prostych prawd, których zapomnienie może sprowadzić na nas dramat.
Najpierw jest festyn, który ma pomóc w integracji Czechów z Caaakami, czyli grupą etniczną mieszkającą w kraju, o której non stop się mówi, próbuje zrozumieć albo, no cóż, nienawidzi. Caaakowie raczej zamieszkują obszary położone na uboczu, posiadają liczne potomstwo i ubierają się kolorowo, a więc rzucają się w oczu. Aha, no i mają trzecie oko.
więcej Pokaż mimo toPomimo fantastycznych...