Magnes

- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Magnet
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2018-10-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-10-31
- Liczba stron:
- 1039
- Czas czytania
- 17 godz. 19 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308065648
- Tłumacz:
- Iwona Zimnicka
- Tagi:
- czas literatura norweska literatura skandynawska miłość Oslo poszukiwanie własnej tożsamości relacje damsko-męskie spotkanie uczucie
Autor "Półbrata" i "Beatlesów" powraca – tym razem z powieścią o miłości!
„Saabye Christensen w absolutnie najwyższej formie” – „Dagsavisen”.
Nowa powieść najpoważniejszego norweskiego kandydata do literackiej Nagrody Nobla to historia miłosna. Jej bohaterowie, Jokum i Synne, próbują za wszelką cenę być razem, choć, jak się wydaje, nic ich nie łączy poza zamiłowaniem do sztuk wizualnych. Jokum jest wycofanym i melancholijnym fotografem, a Synne historyczką sztuki, specjalizującą się w twórczości Edwarda Hoppera, uwielbiającą sławę i blask wielkiego świata. Poznali się na studiach w latach 70. XX wieku i od początku zdają sobie sprawę, że są jak bieguny tytułowego magnesu.
Tłem dla tej opowieści są dwa duże miasta - Oslo i San Francisco. Wraz z Synne i Jokumem czytelnik obserwuje kolejne dekady XX wieku, towarzyszące im zmiany w sztuce, społeczeństwie i sposobach postrzegania świata. Po raz kolejny jednym z pierwszoplanowych bohaterów w twórczości Christensena okazuje się... czas.
„Magnes to powieść tej samej klasy co Beatlesi i Półbrat, a może nawet i wyższej” – Guri Hjeltnes „Verdens Gang”
Dziś, ponad dwa lata po premierze norweskiej edycji, wiadomo już, że Magnes jest jedną z trzech najistotniejszych książek w dorobku Larsa Saabye Christensena: Beatlesi stanowią największe osiągnięcie w młodzieńczym okresie jego twórczości, Półbrat jest arcydziełem pisarza w średnim wieku, zaś Magnes – dzieło artysty dojrzałego – to suma wszystkiego, co najlepsze w jego pisarstwie, a przy tym – i to jest najbardziej imponujące – czytelnik ma wrażenie, że autor znów robi coś absolutnie nowego.
Oświadczenie jury Brageprisen, które nagrodziło Magnes w 2015 roku:
„Magnes to jednocześnie typowa powieść Christensena i coś zupełnie nowego. Znajdziemy tu nieprzebrane bogactwo myśli, wielką radość z pisania i zarazem wielką powagę. Tekst, który zaczyna się jak typowa opowieść o dojrzewaniu i miłości, szybko zmienia formę i staje się potężnym, doskonale napisanym dziełem, bogatym w odniesienia i elementy krytyki społecznej. Autor, który lubuje się w osobliwych protagonistach i urokliwych imionach, otwiera przed nami bramy innego świata”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Lekcja cierpliwości
Jeden z większych klasyków polskiego rapu, tytułu nie podam, żeby mogli Państwo po przeczytaniu zająć się nerwowymi i irytującymi poszukiwaniami, zaczyna się od wstępu, w którym wykonawca mówi, że każdy ma swój czas na Ziemi. Banał, ale jak to banały – bardzo prawdziwy. Dlaczego o nim wspominam? Ano dlatego, iż przypominam sobie to zdanie za każdym razem, gdy staję przed książką tak obszerną, jak „Magnes”. Godziny nie są z gumy, a w taką powieść trzeba ich zainwestować niemało. Czy zwrot z tej inwestycji jest zadowalający?
Rozpoczyna się niewinnie, bo od klasycznej ekspozycji z młodym, nie bardzo rozgarniętym mężczyzną, który znajduje się na progu dojrzewania. Pierwsze kilkadziesiąt stron (może więcej, przy tych rozmiarach łatwo się pomylić) czytelnik ogląda Jokuma targanego przez literacko oswojone lata temu demony młodości: rodzące się uczucie (do współlokatorki),niepewność dotyczącą własnej przyszłości, brak zrozumienia dla świata z wzajemnym brakiem zrozumienia świata dla bohatera. Warto na moment zatrzymać się przy tej ostatniej kwestii, bo Christensen – nie on jeden zresztą, bardzo podobnie błądzi Eugenides w „Wielkim eksperymencie” z wydanych niedawno w Polsce „Nowych dowodów” (choć, należy dodać, Amerykanin w opowiadaniu się rehabilituje) – wyraźnie daje się ponieść egzaltacji i czyni ze swojego protagonisty istotę niezbyt przygotowaną do życia w społeczeństwie. Niestety, nie chodzi Norwegowi o badanie skomplikowanych korzeni alienacji, nie zagłębia się on z wyrafinowaniem w zakamarki psychiki, a po prostu nadaje bohaterowi „artystyczny rys”. O ile „rys” to dobre słowo, bo autor nie posługuje się wyrafinowanymi narzędziami wykończeniowymi, a prymitywną szpachlą. Implementacja romantycznego wizerunku człowieka sztuki, gotowego popełnić samobójstwo przez potknięcie, bez próby jakiejkolwiek jego dekompilacji to zwykłe pójście na łatwiznę – takich historii jest na pęczki.
Po pewnym czasie „Magnes” ulega jednak pewnej transformacji – Jokum schodzi z pierwszego planu (choć czytelnik cały czas mu towarzyszy),a jego miejsce zajmuje… co właściwie? Czas, miejsca, przedmioty, zmiany – życie. I wtedy ujawnia się cała wartość tej powieści: jest nią potoczystość, ogólność, uniwersalność tej narracji, która stara się uchwycić w kadrze nie tylko konkretne wydarzenia, ale też wszystko, co je otacza. W tej historii ludziom poświęca się znowu nie tak dużo miejsca – i dobrze, bo nie ma tu postaci obdarzonych charyzmą, a charakterystyka głównego bohatera cierpi na całkowity brak dynamiki. Jokum, jego żona, agenci i profesorowie stają się zaledwie kamykami opływanymi przez potężny strumień rzeczywistości, który Christensen próbuje opisywać – zwykle z niezłym skutkiem.
A niekiedy nawet doskonałym – przede wszystkim wtedy, gdy bierze się do pisania o zdjęciach. Jokum jest fotografem, a cały „Magnes” kręci się wokół dwóch spraw: jego miłości i jego pracy. Ta druga łączy się nierozerwalnie z karierą, z wystawami i nagrodami, ale przecież jej podstawą jest czas spędzony z aparatem. Powieść we fragmentach poświęconych dziełom głównego bohatera staje się niezwykle plastyczna, barwna, nasycona emocjami – niekiedy spektakularnymi, niekiedy wręcz przeciwnie, tymi cichymi i mrocznymi. Zdjęć Jokuma nie ma w „Magnesie” znowu tak wiele, ale trzeba przyznać, że każde z nich Christensen nie tylko wymyślił, lecz i zaaranżował po mistrzowsku. Historia rzeczy, którą Norweg miał ambicję spisać, staje się dzięki tym perełkom lśniąca i fascynująca.
W tej refleksji nad przeszłością nie przekonuje natomiast nagły zwrot do teraźniejszości (o ile można tak mówić o ścisłych początkach XXI wieku). W i tak mocno rozgadanej powieści dyscyplina zanika zupełnie, a górę nad dotychczasowym wyważeniem narracji bierze nagle kuglarska chęć do zastosowania tricku, chwytu, który ma odwrócić uwagę publiczności. W połączeniu z próbą oddziaływania na czytelnika najprostszymi sposobami (odpowiednik krojenia cebuli pod nosem, żeby wydusić łzy) wypada ten element „Magnesu” raczej słabo.
Najnowsza powieść Christensena to przypadek nietypowy. Z jednej strony nie sposób zaprzeczyć jej walorom eseistycznym: Norweg ciekawie wypowiada się o Oslo i San Francisco, poświęca sporo miejsca refleksjom nad fotografią, genialnie opisuje same zdjęcia, snuje rozważania o muzyce. Z drugiej natomiast w kategoriach fabularnych wypada „Magnes” blado – sam rdzeń fabuły to banał, oparty w dodatku na wątłych barkach źle zaprojektowanych bohaterów, a przecież jakimś cudem rozrósł się do gargantuicznych wręcz rozmiarów. Są w tym tekście fragmenty świetne, są też takie, przez które trzeba się przebijać. Jeśli są Państwo na to gotowi, to można dać książce szansę, jeśli nie – warto poszukać literackich doznań w nieco bardziej skondensowanej formie.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 283
- 167
- 65
- 9
- 8
- 6
- 5
- 5
- 4
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
'Magnes' to nie MÓJ Christensen, ale jedna gwiazdka gratis za to, że Jokum spotkał Barnuma ;)
'Magnes' to nie MÓJ Christensen, ale jedna gwiazdka gratis za to, że Jokum spotkał Barnuma ;)
Pokaż mimo toDo lektury „Magnesu” podchodziłam z entuzjazmem, a nawet ekscytacją. Z jego autorem znam się bowiem od dawna; „Beatlesów” i „Półbrata” wspominam ciepło i cenię bardzo wysoko, a solidny gabaryt jego powieści odbieram zawsze jako zapowiedź – to będzie prawdziwa literacka uczta, żaden tam skromny podwieczorek!
Niestety, tym razem oczekiwania nie sprostały rzeczywistości, a skala rozczarowań okazała się proporcjonalnie spora; po daniu, jakie zaserwował mi tym razem Lars Saabye Christensen, nie odchodzę może od stołu głodna, ale z poczuciem, że smak mojego ulubionego dania został nieco przytłumiony przez dodatki do niego, które nie wchodziły w skład mojego zamówienia.
Blurb zapowiada, że „Magnet” to powieść o miłości. I rzeczywiście, mamy w niej bohaterów – Jokuma i Synne – którzy naprawdę się kochają. Poza miłością romantyczną, wzajemną łączy ich także zamiłowanie do sztuki: to niejako Synne odkrywa fotograficzny talent Jokuma i to dla niego porzuca swój doktorat z historii sztuki, by sprawować kuratelę nad jego twórczością. Nie można zarzucić Christensenowi, że nie daje nam poznać swoich bohaterów: towarzyszymy im przez większość ich życia, studiujemy z nimi, dojrzewamy, emigrujemy z Norwegii do San Francisco, poznajemy ich tajone lęki, przyglądamy się ich rodzinom, celebrujemy z nimi sukcesy, przeżywamy ich tragedie. Ale fabuła w „Magnesie” ma znamiona szczątkowe, umowne; w gruncie rzeczy to tylko przyczynek do dyskursu, w jaki zabiera nas autor: o przemijalności czasu, o istocie sztuki i jednostkowej, artystycznej tożsamości.
Christensen pozostaje mistrzem fraz, jego powieść to skarbnica cytatów – nieraz tak błyskotliwych, że na zawsze zostaną w głowie. Jego erudycja, a jednocześnie wiara w czytelnika, które te wszystkie aluzje i tropy literackie musi wychwycić, robią wrażenie. Ale surrealizm, którym okrasił swoją powieść, to składnik literacki, którego nie jestem w stanie w tej dawce strawić; a powolny, typowo skandynawski nurt fabularny, za którym zazwyczaj przepadam, tym razem nie zdołał mnie porwać. Wiemy, że jest Pan głównym norweskim pretendentem do Nagrody Nobla, Panie Christensen. Naprawdę nie musi nam Pan tego tak mało subtelnie demonstrować.
Do lektury „Magnesu” podchodziłam z entuzjazmem, a nawet ekscytacją. Z jego autorem znam się bowiem od dawna; „Beatlesów” i „Półbrata” wspominam ciepło i cenię bardzo wysoko, a solidny gabaryt jego powieści odbieram zawsze jako zapowiedź – to będzie prawdziwa literacka uczta, żaden tam skromny podwieczorek!
więcej Pokaż mimo toNiestety, tym razem oczekiwania nie sprostały rzeczywistości, a...
Najpierw to, co wszyscy wiemy, że autor uważany za wybitnego, że chwalony, że kandydat do Nobla, że wydaje go Literackie (a już sam ten fakt jest nobilitacją, co prawda tylko w Polsce),i że pisze cegły.
Magnes to cegła podwójna - liczy sobie prawie 1000 stron, i dostaje się nią po głowie jak dobrze wypaloną cegłą. Bez pardonu.
Właściwie wszystko już napisałem.
Najpierw to, co wszyscy wiemy, że autor uważany za wybitnego, że chwalony, że kandydat do Nobla, że wydaje go Literackie (a już sam ten fakt jest nobilitacją, co prawda tylko w Polsce),i że pisze cegły.
Pokaż mimo toMagnes to cegła podwójna - liczy sobie prawie 1000 stron, i dostaje się nią po głowie jak dobrze wypaloną cegłą. Bez pardonu.
Właściwie wszystko już napisałem.
Książki wybitne, a do takich zaliczam "Magnes" Larsa S. Christensena tym się różnią od popularnej literatury, że rzucają czytelnikowi wielkie wyzwania. Czytając je umysł pracuje pełną parą i co chwilę analizuje rozmaite aluzje kulturowe, symbole, kody i odniesienia. Trzeba mieć kompetencje, by taką książkę w pełni zrozumieć, ale przeżycie, którego się doświadcza w pełni wynagradza wysiłek, który wkłada się w jej lekturę.
Podczas czytania "Magnesu" mózg mi parował od skojarzeń interpretacyjnych. Wspaniałych i niebanalnych.
Najkrócej mówiąc, jest to powieść oparta o zasadę kontrastu, której znakiem jest tytułowy magnes. Para głównych bohaterów dobrała się waśnie według tego klucza. Olbrzym i Calineczka. On, Jokum, to chłopak obdarzony przez naturę monstrualnym wzrostem, który powoduje, że chce on zniknąć. Garbi się, jest niepewny siebie i chciałby się "umniejszyć". Ona, Synne, jest drobna i piękna, dlatego nie brakuje jej śmiałości, a nawet pewnej buty. On ma w sobie duszę artysty ( zostaje sławnym fotografikiem),ona staje się jego menadżerką, albo, jak woli mówić, kuratorką. Pcha go do sławy, negocjuje kontrakty, nie zważając na to, że nie zawsze są one zgodne z jego widzeniem świata i wrażliwością. Paradoksalnie to ona patrzy z góry na niego, a on jej na to pozwala, bo potrzebuje jej jak tlenu. Kiedy jej brakuje, nie umie żyć. Ona błyszczy u jego boku, ale jest to światło odbite.
Bohaterowie są jak zdjęcie na okładce książki. To Synne jest na pierwszym planie, a Jokum niknie w tle. Pomiędzy nimi jest sztuka- wielka, zimna, nieporuszona. Sztuka ich łączy i dzieli. Są jak fotografie Jokuma- zawsze czarno- białe.
Autor wpisał w historię bohaterów Kafkowski "Proces", który stanowi temat studiów Jokuma. I rzeczywiście, ich życie jest jak wędrówka Józefa K.- chaotyczne, pełne ślepych zaułków, czasami odrealnione. A relacja między nimi jak malarstwo Hoppera, o którym pisze doktorat Synne- niby bliska, a jednak daleka.
Najciekawsza w tej historii jest jednak narracja. Całość opowiada sam Christensen, który wchodzi w rolę postaci literackiej i trochę nawet konwersuje z czytelnikiem.
Moim zdaniem jest to pisarstwo najwyższej próby.
Książki wybitne, a do takich zaliczam "Magnes" Larsa S. Christensena tym się różnią od popularnej literatury, że rzucają czytelnikowi wielkie wyzwania. Czytając je umysł pracuje pełną parą i co chwilę analizuje rozmaite aluzje kulturowe, symbole, kody i odniesienia. Trzeba mieć kompetencje, by taką książkę w pełni zrozumieć, ale przeżycie, którego się doświadcza w pełni...
więcej Pokaż mimo toMądra wrażliwa powieść przybliża ewolucję artysty-nieartysty fotografika. Taka książka wymaga czasu i skupienia, bo nie da się prześlizgnąć po historii bez głębokiej refleksji.
Mądra wrażliwa powieść przybliża ewolucję artysty-nieartysty fotografika. Taka książka wymaga czasu i skupienia, bo nie da się prześlizgnąć po historii bez głębokiej refleksji.
Pokaż mimo toMomentami ciężko mi było "przebrnąć" przez tę powieść, odchodziłam od niej i znowu wracałam. Ale udało się, Myślę, że aby w pełni zrozumieć tę historię, musiałabym do niej kiedyś wrócić.
Momentami ciężko mi było "przebrnąć" przez tę powieść, odchodziłam od niej i znowu wracałam. Ale udało się, Myślę, że aby w pełni zrozumieć tę historię, musiałabym do niej kiedyś wrócić.
Pokaż mimo toCiekawa, ale nierówna. Fragmenty w metaforycznym czyśćcu są najnudniejszymi partiami książki, które powielają to, co przekazuje już główny wątek.
Ciekawa, ale nierówna. Fragmenty w metaforycznym czyśćcu są najnudniejszymi partiami książki, które powielają to, co przekazuje już główny wątek.
Pokaż mimo toMoże to was rozbawi, ale czytając tę książkę, a czytałam ją przez wiele zimowych wieczorów, miałam ciekawe sny. W tych snach spotykałam różnych znajomych, których w świecie realnym nie znam. Nasze rozmowy polegały na wymianie zdań o polityce, przynależnościach, sztuce. Ja chyba byłam Synne, takie odniosłam wrażenie, bo kątem okiem spoglądałam na niego chyba Jokuma, z nadzieją, że on odważy się wreszcie porwać mnie w ramiona....
cd, Kobietywpewnymwieku.blogspot.com
Może to was rozbawi, ale czytając tę książkę, a czytałam ją przez wiele zimowych wieczorów, miałam ciekawe sny. W tych snach spotykałam różnych znajomych, których w świecie realnym nie znam. Nasze rozmowy polegały na wymianie zdań o polityce, przynależnościach, sztuce. Ja chyba byłam Synne, takie odniosłam wrażenie, bo kątem okiem spoglądałam na niego chyba Jokuma, z...
więcej Pokaż mimo toPierwsza połowa - wyśmienita. W drugiej tempo akcji nieco siadło i naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak samymi dygresjami można popychać kolejne setki stron do przodu. Generalnie: niewesoło. Toteż i polecam.
Pierwsza połowa - wyśmienita. W drugiej tempo akcji nieco siadło i naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak samymi dygresjami można popychać kolejne setki stron do przodu. Generalnie: niewesoło. Toteż i polecam.
Pokaż mimo toTa książka reklamowa jest „jako powieść o miłości”. Ale ta książka tylko na początku jest jak typowa powieść o dojrzewaniu i miłości. Jokum, przez swój wzrost zawsze traktowany jako „inny”, zakochuje się w Synne, koleżance, z którą dzieli studenckie mieszkanie. I krok po kroku widzimy, jak Jokum i Synne stopniowo się do siebie zbliżają, jakby przyciągał ich niewidzialny magnes.
Ale kiedy oboje biorą ślub i przenoszą się do San Francisco to już nie jest historia miłosna. Ich życie w jakiś sposób staje się farsą. Jokum zajmuje się fotografią i podporządkowuje się żonie, która staje się jego kuratorką. To ona decyduje jakie zdjęcia mają się pojawić na wystawach, z kim podpisuje umowę i komu udziela wywiadu. A Jokum podąża za nią przyciągany jakimś niewidzialnym magnesem.
Aż staje się tragedia i ten związek się rozpada. Dzieje się tak, jakby magnes, który do tej pory ich do siebie ściągał, nagle zmienił bieguny. Jokum i Synne oddalają się od siebie. Ona zostaje w San Francisco, on wraca do Oslo.
Dopiero po latach znów się spotykają. Ona walcząca ze śmiertelną chorobą, on coraz bardziej ulegający swojej nieporadności wynikającej ze wzrostu.
Czyli w jakiś sposób jest to książka o miłości. To jednak także książka o sztuce, fotografii i społeczeństwie od lat 70-tych do początków XXI wieku.
Czytając tę książkę przypomniała mi się inna wielka powieść o możliwej/niemożliwej miłości, czyli „Miłość w czasach zarazy” Gabriela Garcíi Márqueza. Jokum i Synne kochają się, ale nie zawsze muszą być razem, żeby o tym wiedzieć.
Ta książka reklamowa jest „jako powieść o miłości”. Ale ta książka tylko na początku jest jak typowa powieść o dojrzewaniu i miłości. Jokum, przez swój wzrost zawsze traktowany jako „inny”, zakochuje się w Synne, koleżance, z którą dzieli studenckie mieszkanie. I krok po kroku widzimy, jak Jokum i Synne stopniowo się do siebie zbliżają, jakby przyciągał ich niewidzialny...
więcej Pokaż mimo to