Lekcja cierpliwości

Zicocu Zicocu
24.04.2019
Okładka książki Magnes Lars Saabye Christensen
Średnia ocen:
7,3 / 10
146 ocen
Czytelnicy: 457 Opinie: 23

Jeden z większych klasyków polskiego rapu, tytułu nie podam, żeby mogli Państwo po przeczytaniu zająć się nerwowymi i irytującymi poszukiwaniami, zaczyna się od wstępu, w którym wykonawca mówi, że każdy ma swój czas na Ziemi. Banał, ale jak to banały – bardzo prawdziwy. Dlaczego o nim wspominam? Ano dlatego, iż przypominam sobie to zdanie za każdym razem, gdy staję przed książką tak obszerną, jak „Magnes”. Godziny nie są z gumy, a w taką powieść trzeba ich zainwestować niemało. Czy zwrot z tej inwestycji jest zadowalający?

Rozpoczyna się niewinnie, bo od klasycznej ekspozycji z młodym, nie bardzo rozgarniętym mężczyzną, który znajduje się na progu dojrzewania. Pierwsze kilkadziesiąt stron (może więcej, przy tych rozmiarach łatwo się pomylić) czytelnik ogląda Jokuma targanego przez literacko oswojone lata temu demony młodości: rodzące się uczucie (do współlokatorki), niepewność dotyczącą własnej przyszłości, brak zrozumienia dla świata z wzajemnym brakiem zrozumienia świata dla bohatera. Warto na moment zatrzymać się przy tej ostatniej kwestii, bo Christensen – nie on jeden zresztą, bardzo podobnie błądzi Eugenides w „Wielkim eksperymencie” z wydanych niedawno w Polsce „Nowych dowodów” (choć, należy dodać, Amerykanin w opowiadaniu się rehabilituje) – wyraźnie daje się ponieść egzaltacji i czyni ze swojego protagonisty istotę niezbyt przygotowaną do życia w społeczeństwie. Niestety, nie chodzi Norwegowi o badanie skomplikowanych korzeni alienacji, nie zagłębia się on z wyrafinowaniem w zakamarki psychiki, a po prostu nadaje bohaterowi „artystyczny rys”. O ile „rys” to dobre słowo, bo autor nie posługuje się wyrafinowanymi narzędziami wykończeniowymi, a prymitywną szpachlą. Implementacja romantycznego wizerunku człowieka sztuki, gotowego popełnić samobójstwo przez potknięcie, bez próby jakiejkolwiek jego dekompilacji to zwykłe pójście na łatwiznę – takich historii jest na pęczki.

Po pewnym czasie „Magnes” ulega jednak pewnej transformacji – Jokum schodzi z pierwszego planu (choć czytelnik cały czas mu towarzyszy), a jego miejsce zajmuje… co właściwie? Czas, miejsca, przedmioty, zmiany – życie. I wtedy ujawnia się cała wartość tej powieści: jest nią potoczystość, ogólność, uniwersalność tej narracji, która stara się uchwycić w kadrze nie tylko konkretne wydarzenia, ale też wszystko, co je otacza. W tej historii ludziom poświęca się znowu nie tak dużo miejsca – i dobrze, bo nie ma tu postaci obdarzonych charyzmą, a charakterystyka głównego bohatera cierpi na całkowity brak dynamiki. Jokum, jego żona, agenci i profesorowie stają się zaledwie kamykami opływanymi przez potężny strumień rzeczywistości, który Christensen próbuje opisywać – zwykle z niezłym skutkiem.

A niekiedy nawet doskonałym – przede wszystkim wtedy, gdy bierze się do pisania o zdjęciach. Jokum jest fotografem, a cały „Magnes” kręci się wokół dwóch spraw: jego miłości i jego pracy. Ta druga łączy się nierozerwalnie z karierą, z wystawami i nagrodami, ale przecież jej podstawą jest czas spędzony z aparatem. Powieść we fragmentach poświęconych dziełom głównego bohatera staje się niezwykle plastyczna, barwna, nasycona emocjami – niekiedy spektakularnymi, niekiedy wręcz przeciwnie, tymi cichymi i mrocznymi. Zdjęć Jokuma nie ma w „Magnesie” znowu tak wiele, ale trzeba przyznać, że każde z nich Christensen nie tylko wymyślił, lecz i zaaranżował po mistrzowsku. Historia rzeczy, którą Norweg miał ambicję spisać, staje się dzięki tym perełkom lśniąca i fascynująca.

W tej refleksji nad przeszłością nie przekonuje natomiast nagły zwrot do teraźniejszości (o ile można tak mówić o ścisłych początkach XXI wieku). W i tak mocno rozgadanej powieści dyscyplina zanika zupełnie, a górę nad dotychczasowym wyważeniem narracji bierze nagle kuglarska chęć do zastosowania tricku, chwytu, który ma odwrócić uwagę publiczności. W połączeniu z próbą oddziaływania na czytelnika najprostszymi sposobami (odpowiednik krojenia cebuli pod nosem, żeby wydusić łzy) wypada ten element „Magnesu” raczej słabo.

Najnowsza powieść Christensena to przypadek nietypowy. Z jednej strony nie sposób zaprzeczyć jej walorom eseistycznym: Norweg ciekawie wypowiada się o Oslo i San Francisco, poświęca sporo miejsca refleksjom nad fotografią, genialnie opisuje same zdjęcia, snuje rozważania o muzyce. Z drugiej natomiast w kategoriach fabularnych wypada „Magnes” blado – sam rdzeń fabuły to banał, oparty w dodatku na wątłych barkach źle zaprojektowanych bohaterów, a przecież jakimś cudem rozrósł się do gargantuicznych wręcz rozmiarów. Są w tym tekście fragmenty świetne, są też takie, przez które trzeba się przebijać. Jeśli są Państwo na to gotowi, to można dać książce szansę, jeśli nie – warto poszukać literackich doznań w nieco bardziej skondensowanej formie.

Bartek Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja